Archiwum: Grudzień 2013

MATEUSZ MAZIK: NA PEWNO ZABOKSUJĘ NA MISTRZOSTWACH POLSKI

mazik_wsb

- Dokładnie rok temu, po świetnym debiucie w rozgrywkach ligi WSB, byłeś na ustach kibiców boksu w całej Polsce. Dzisiaj próżno jest znaleźć informację startach Mateusza Mazika. Co się z Tobą aktualnie dzieje? Nadal trenujesz? Kiedy ponownie zobaczymy Cie w ringu?
Mateusz Mazik: Aktualnie załatwiam ważne sprawy osobiste. Jeśli chodzi o treningi to w miarę możliwości staram się chodzić na salę. Niestety boks od pewnego czasu znajduje się teraz u mnie na drugim planie, przede wszystkim przez to, że nie mogę poświęcać na to tyle czasu, ile potrzeba na bycie w zadowalającej dyspozycji. Co do moich występów w ringu to jedyne co na razie dla mnie jest pewne to występ na przyszłorocznych Mistrzostwach Polski.

- Tegoroczne występy pokazały niestabilność Twojej formy. Szczególnie było to widoczne w marcu, kiedy najpierw w Ząbkowicach przegrałeś z Tomaszem Resółem, ale już w Zawierciu stoczyłeś niezły, choć przegrany pojedynek z Włochem Vincenzo Picardim. Z czego to wynikało?
MM: W Ząbkowicach ciężko było mi zbić wagę, ale głównym powodem wspomnianej porażki był brak mobilizacji i chęci startu w tym właśnie turnieju Grand Prix. Do walki z Picardim o mobilizację nie było trudno. Już sam fakt boksowania „u siebie” na Śląsku zrobił bardzo dużo i bardzo chciałem wygrać. Szkoda, że zabrakło komunikacji między mną a narożnikiem. Niestety wynik poszedł w świat.

- Niezbyt udanym był także start w Turnieju im. Feliksa Stamma, gdzie po wygraniu pierwszej walki, w kolejnej – trochę na własne życzenie – uległeś dobremu Turkowi, Selcukowi Ekerowi.
MM: Turniej Stamma był przetarciem przed Mistrzostwami Europy. Moim zdaniem przegrana walka z Turkiem była wyrównana i gdybym utrzymał nerwy na wodzy i nie dał się sprowokować, miałbym szansę ją wygrać.

- No i doszliśmy do feralnych Mistrzostw Europy w Mińsku, gdzie niespodziewanie dla swoich kibiców uległeś Szkotowi Joe Hamowi. Co było przyczyna porażki? Zdaniem trenera kadry byłeś w dobrej formie, ale znowu coś nie wyszło…
MM: Jeśli chodzi o Mińsk, to przyznaję, że w końcówce walki ze Szkotem zabrakło mi gazu. Może spowodowane to było zbyt długimi przygotowaniami? Cały sezon był ciężki i gdybym dzisiaj mógł wybierać pomiędzy wyjazdem na Mistrzostw Europy lub Mistrzostwa Świata, to zdecydowanie wybrałbym start na tych drugich zawodach, ze względu na możliwość odpoczynku po ciężkim sezonie w WSB.

- Oglądasz mecze Hussars Poland w tym sezonie? Jak oceniasz dotychczasowe występy Twoich kolegów?
MM: Oczywiście że oglądam! W sumie liczyłem na to, że będę mógł występować w barwach „Husarii”, a nie tylko ją oglądać. Co do występów kolegów, to jestem pełen uznania dla niektórych zawodników. Myślę, że konfrontacje w tej lidze niebawem zaowocują dobrymi wynikami.

- Czego możemy Ci życzyć w Nowym Roku?
MM: Przede wszystkim zdrowia i „szóstki” w Totka (śmiech).

Rozmawiał: Jarosław Drozd

TAYLOR W DRODZE DO RIO. MISTRZYNI ZAPOWIADA WIELE LAT KARIERY

Niemal w tym samym czasie kiedy rywalizowały ze sobą kobiece reprezentacje Polski i Irlandii, największa gwiazda światowego boksu i prawdopodobnie całego irlandzkiego sportu, Katie Taylor była promowana przez lokalną telewizje podczas specjalnej gali bokserskiej w rodzinnym Bray.

Impreza nazwana „Droga do Rio” skupiła w niewielkiej sali Ballywaltrim komplet publiczności. Miejsce rozgrywania zawodów bardziej przypominało jednak ośrodek kultury niż profesjonalną halę sportową. Wokół ringu ustawiono gęste rzędy krzesełek ze sztucznego tworzywa. Miejsca siedzące zostały szybko zajęte przez 500 fanów pięściarki z Bray.

Show rozpoczęło się od wystąpienia na prowizorycznej scenie matki Katie, Bridget, która zaprezentowała zebranym niezliczoną ilość medali i pucharów Taylor. Nikomu nie przeszkadzała skromność tej oprawy, ani słaba akustyka…

Rywalka Katie, czyniąca stałe postępy Finka Mira Potkonen była świetnie przygotowana kondycyjnie i przez cały pojedynek dzielnie dotrzymywała kroku mistrzyni olimpijskiej, ale nie zdołała wygrać żadnej z czterech rund walki. Sędziowie nie mieli żadnych problemów ze wskazaniem zwyciężczyni.

Po zakończeniu pojedynku zarówno Katie, jak i jej ojciec Pete udzielili wywiadów irlandzkiej telewizji, w których zapowiedzieli walkę o kolejne złote medale mistrzostw świata i Europy oraz kolejnych Igrzysk Olimpijskich.

- Nie przeszkadzał mi zupełnie fakt, że mijający rok był tym razem wolny od wielkich turniejów mistrzowskich. Jestem natomiast zła i zawiedziona, że nie udało się zorganizować zawodowej ligi World Series of Boxing dla kobiet – powiedziała mistrzyni z Bray.

- Mam za sobą ciężkie lata kariery, w trakcie których twardo rywalizowałam z konkurentkami o złote medale, więc nie przeszkadza mi, że ten rok był zupełnie inny. Nie widzę niczego złego w tym, że był spokojny. Mam jeszcze czas na kolejne sukcesy, bo planuję jeszcze wiele lat bokserskiej kariery. Jestem bardzo zdyscyplinowanym sportowcem, który znajduje się w świetnej formie. W przyszłym roku będzie podobnie. Będę wtedy bronić moich tytułów mistrzowskich, zarówno w europejskiej, jak i światowej konkurencji. Ważne będzie to, co się zdarzy rok później, czyli kwalifikacje olimpijskie. Zamierzam je wygrać bezdyskusyjnie, nie zostawiając rywalkom cienia nadziei – kontynuuje Taylor.