Archiwum: Grudzień 2013

KATARZYNA CZUBA-WROŃSKA: ZBYT WCZEŚNIE ZAWIESIŁAM RĘKAWICE NA KOŁKU

kasiaczuba1

Zapraszamy do lektury wywiadu z trenerką klubu Adrenalina Wrocław, Katarzyną Czuba-Wrońską, która jeszcze kilka lat temu nie miała sobie równych w kategorii do 52 kg zarówno w boksie jak i w kick-boxingu. Zawodniczka pochodząca z niewielkiego Powroźnika koło Krynicy Zdrój to m.in. wielokrotna mistrzyni naszego kraju (wygrana walka finałowa Mistrzostw Polski 2009 w rozwinięciu artykułu), a także srebrna medalistka Mistrzostw Unii Europejskiej w boksie, brązowa medalistka Mistrzostw Europy i złota medalistka Pucharu Świata w kick-boxingu. Poznajcie bliżej dziewczynę noszącą nie bez powodu ringowy przydomek „Huragan”, którą serwis PolskiBoks umieścił na 12 pozycji wśród 50 najlepszych zawodniczek 90-lecia PZB.

- Cześć! Kiedy stoczyłaś ostatnią walkę?
Katarzyna Czuba-Wrońska: W 2009 r. na MUE w Bułgarii, przegrałam wtedy 4:5 z Angielką Sharon Holford.

- Czy ciężko się było odnaleźć na sportowej emeryturze? Nie brakuje ci ciągłych obozów, zgrupowań, wyjazdów, rywalizacji?
KW: Na początku bardzo mi tego brakowało i fizycznie i psychicznie. Jeszcze przez 3 następne lata zwłaszcza w styczniu i lutym energia wprost roznosiła mnie! Był to czas, kiedy przez 7 ostatnich lat zaczynałam przygotowywania do MP i mój organizm był nastawiony na ciężką pracę. Trzeba zaznaczyć, że cały czas ruszałam się, trenowałam, ale już bardziej rekreacyjnie, a mimo to wciąż odczuwałam ten brak startów. Swoją drogą to bardzo interesujące zagadnienie, jak zachowuje się organizm zawodnika po nagłym odstawieniu od sportu.

- Za czym na pewno nie tęsknisz jeżeli chodzi o boks i kick-boxing?
KW: Za robieniem wagi (śmiech)!

- Czy jesteś spełnioną zawodniczką, czy też brakuje Ci jakiegoś trofeum w Twojej bogatej kolekcji?
KW: Niestety nie udało mi się zdobyć medalu z ME lub MŚ w boksie. Myślę, że zbyt wcześnie zawiesiłam rękawice na kołku. W 2009 roku miałam w końcu już na tyle doświadczenia, aby rywalizować z najlepszymi na świecie w swojej wadze.

- Z jakiego zwycięstwa, medalu jesteś najbardziej dumna?
KW: 6 złotych krążków z MP w boksie i srebrny medal z MUE w boksie. Ale chyba najbardziej z brązowego medalu ME w kick-boxingu, ponieważ pojechałam na te zawody praktycznie z biegu, tylko po miesiącu przygotowań, po 4 miesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją.

- Którą walkę, albo którą przeciwniczkę wspominasz najgorzej?
KW: Może napiszę o kontuzji, o której wspomniałam powyżej, otóż w finale Pucharu Świata w kick-boxingu w wersji full-contact, chyba w drugiej rundzie Norweżka Mette Solli kopnęła prawe okrężne na głowę, które złamało mi szczękę. Co ciekawe nie byłam nawet liczona, przetrwałam do przerwy i dopiero w narożniku przyznałam się trenerowi, który podjął decyzję o przerwaniu walki. Sam moment złamania nie bolał mnie wcale zwłaszcza, że w walce działała adrenalina. Dopiero w drodze do szpitala i drutowanie szczęki bolało okrutnie, no i jeszcze 5 tygodni wyrzeczeń, papki przez rurkę… Tak z pewnością to wspominam najgorzej.
kasiaczuba
- Jak oceniasz poziom dzisiejszych koleżanek, czy w czasach, gdy rządziłaś w swojej kategorii było łatwiej czy trudniej o sukcesy?
KW: Poziom boksu w wykonaniu kobiet bardzo się rozwinął. Szczególnie widać to wśród juniorek. Kiedyś nie mogłyśmy patrzeć na niektóre walki, tak słabo to wyglądało. Teraz juniorki, jak również i kadetki prezentują bardziej dojrzały boks. Łatwiej było, gdy występowałam w kategorii 48 kg, a później 50 kg. Nie dlatego, że poziom moich przeciwniczek był słaby, bo np. taka Hania Jaśniewicz, która była moją pierwszą przeciwniczką w ogóle w boksie i to na MP w 2003r, była już wtedy w kadrze narodowej i miała za sobą już kilka lat treningów. Powód był jeden: mało zawodniczek. Przyjeżdżałam i często miałam walkę od razu w finale. Wszystko się zmieniło, gdy zmieniłam kategorię na wyższą i stoczyłam 3 walki na MP. Wtedy się napracowałam. To złoto bardziej cieszyło. Z roku na rok również coraz więcej dziewczyn zaczynało trenować i poprzeczka szła w górę.

- Co sprawiło, że mimo wciąż młodego wieku zrezygnowałaś z czynnego uprawiania boksu i kick-boxingu i zajęłaś się szkoleniem?
KW: Najpierw zrezygnowałam z kick-boxingu, bo chciałam skupić się tylko na boksie, który  bardziej mnie fascynował. Z boksu zrezygnowałam w 2009r. po powrocie z MEU ze srebrnym medalem. Mojego klubu nie było stać na wypłacanie mi stypendium, a ja musiałam iść do pracy, bo skończyłam studia i rodzice przestali mnie utrzymywać. Nie wyobrażałam sobie, żeby łączyć pracę i treningi. Za długo w tym siedziałam i wiedziałam ile czasu i energii zajmują zgrupowania, zawody, no i same przygotowania w klubie. Zawaliłabym albo jedno albo drugie, a tego nie chciałam.

- Oglądając Twoje walki, albo kompilacje najlepszych akcji, nietrudno odgadnąć skąd się wziął twój ringowy przydomek „Huragan”. Pamiętasz może ile walk w sumie w boksie i w kick boxingu wygrałaś przed czasem?
KW: Nie pamiętam dokładnie, ale nie było tego tak dużo. Na 80 walk, może około 10 rozstrzygnęłam przed czasem. Na początku rzeczywiście walczyłam trochę jak taki „huragan”, zasypując przeciwniczki masą ciosów. Z czasem mój styl walki zmieniał się i preferowałam bardziej techniczny boks.

- Twoje aktualne marzenie to?
KW: Ze sportowych marzeń mam jedno wychować Mistrza lub Mistrzynię. Niech przywiezie mi na początek tytuł z Mistrzostw Polski, a potem będziemy sięgać dalej.

- Twoja recepta na sukces, albo złota rada, jakiej udzieliłabyś swoim następczyniom?
KW: Trening, trening I jeszcze raz trening.  Znalezienie dobrego trenera, który poprowadzi mądrze twoją karierą. Poświęcenie. Wsparcie bliskich.

- Dziękuję za rozmowę!
KW: Ja również dziękuję i pozdrawiam wszystkich fanów pięściarstwa!

Rozmawiał: Wojciech Czuba

KUBAŃCZYCY SAMODZIELNYMI LIDERAMI „GRUPY ŚMIERCI”

Już tylko znakomita ekipa Cuba Domadores pozostaje bez porażki w grupie B ligi World Series of Boxing. Debiutanci z Gorącej Wyspy wygrali wczoraj w meczu na szczycie z Kazachami z Astana Arlans 3-2 i są samodzielnym liderem po 4. kolejkach rozgrywek.

Sukces Kubańczyków był tym cenniejszy, że ubiegłorocznych triumfatorów ligi WSB pokonali na ich terenie w Pałacu Sportu w Ałmatach. Rozpoczęło się od zwycięstwa Kazacha Mirasa Zhakupova (52 kg), ale w kolejnych trzech walkach górą byli już goście – Lazarto Alvarez (60 kg), Arisnoidys Despaigne (69 kg) i Julio Cesar la Cruz (81 kg). Kiedy losy meczu były już przesądzone, drugi punkt dla gospodarzy wywalczył świetny Chorwat Filip Hrgović (+91 kg).

Szczęśliwym dla Boxing Team Russia pozostaje Arena SPB w Sankt Petersburgu. Dzisiaj w tej samej sali, w której gospodarze pokonali Hussars Poland, rozprawili się 5-0 z Azerbaijan Baku Fires. Punkty dla Rosjan zdobyli: Misha Aloian (52 kg), Adlan Abdurashidov (60 kg), Alexander Besputin (69 kg), Dmitriy Bivol (81 kg) i Sergey Kuzmin (+91 kg).

WYNIKI MECZÓW I NAGRODY INDYWIDUALNE

BOXING TEAM RUSSIA – AZERBAIJAN BAKU FIRES 5-0
Zawodnik meczu: Misha Aloian (Boxing Team)
Walka meczu: Alexander Besputin – Yauheni Ramashkevich

ASTANA ARLANS – CUBA DOMADORES 2-3
Zawodnik meczu: Arisnoidys Despaigne (Domadores)
Walka meczu: Julio Cesar La Cruz – Hrvoje Sep

MEXICO GUERREROS – HUSSARS POLAND 5-0
Zawodnik meczu: Elias Emigio (Guerreros)
Walka meczu: Lindolfo Delgado – Dawid Michelus

wsb4

BLOG JAROSŁAWA KOŁKOWSKIEGO: MECZE WYJAZDOWE TO NIE WYCIECZKI

kolkowski03

Każda z drużyn występujących w World Series of Boxing musi liczyć się z koniecznością wyjazdów na mecze, które niejednokrotnie odbywają się w bardzo odległych miejscach. W tym sezonie Hussars Poland zaczęli od St. Petersburga i była to najkrótsza z planowanych podróży. Następny przystanek – Meksyk. Potem w kolejności: Hawana, Baku i Ałmaty.

Ktoś mógłby powiedzieć, że „chłopaki zobaczą kawał świata”. Jednak WSB to niestety nie jest program podróżniczy, ale bardzo wymagające rozgrywki sportowe.

Wyjazdy to dość skomplikowane przedsięwzięcia – tak pod względem sportowym, jak i logistycznym oraz… finansowym. Każdy z tych aspektów meczów wyjazdowych wymaga zaangażowania innych osób. Zacznijmy od końca.

Same bilety lotnicze to bardzo duży koszt, bo przecież z zasady na mecz wyjazdowy wysyłamy aż 8 osób (zawodnicy, trenerzy, menedżer drużyny). Poza tym na miejscu trzeba drużynie zapewnić noclegi i wyżywienie. Czasami jest tak, że drużyna gospodarzy proponuje, że na zasadzie wzajemności pokryje koszty hotelu i wyżywienia. Wbrew pozorom to się rzadko kiedy opłaca. Trzeba pamiętać, że większość drużyn WSB prowadzona jest przez krajowe związki bokserskie, które dysponują odpowiednią infrastrukturą własną. Z tego względu koszty „krajowe” tych drużyn nie są dla nich żadnym obciążeniem. Przypadek Hussars Poland jest inny. My o pokrycie wszystkich kosztów musimy zadbać sami.

Wspomniane już bilety lotnicze to, z punktu widzenia logistyki, akurat najmniejszy problem. Większym problemem jest uzyskanie wiz do takich krajów jak Rosja, Kazachstan czy Azerbejdżan. Staje się on już prawdziwym wyzwaniem, jeżeli o miejscu i czasie meczu dowiadujemy się „za pięć dwunasta”. Tak było na przykład przed naszym ostatnim meczem z Russia Boxing Team. Do ostatniej chwili nie wiedzieliśmy, czy powinniśmy szykować się na wyjazd do Moskwy, czy do St. Petersburga. W takich sytuacjach trzeba niejednokrotnie prosić o specjalne względy w konsulatach i ponosić większe koszty wystawienia wiz, że o tzw. kosztach ludzkich nie wspomnę.

Wreszcie aspekt sportowy. O ile wyjazd do europejskiej części Rosji czy nawet Azerbejdżanu specjalnie nie wyczerpuje, o tyle Meksyk czy Kuba to już problem znacznie większego kalibru. Rozmawiałem ostatnio z Łukaszem Janikiem, który pojechał do Nowego Jorku na 5 dni przed walką z Olą Afolabim. Wyznał, że podczas samej walki odczuwał skutki zmiany czasu i braki w aklimatyzacji. Nasz sztab trenerski też musi o tym myśleć, chociaż wybór nie jest zbyt szeroki. Wyjazd na mecz po drugiej stronie Atlantyku na 10-14 dni przed czasem nie wchodzi w grę. Z jednej strony nie jest to możliwe z powodów finansowych, z drugiej – kalendarz WSB na to nie pozwala. Wystarczy przypomnieć, że mecz w Pruszkowie miał miejsce 6 grudnia, a mecz w Meksyku już 13 grudnia. Dlatego nasi trenerzy podjęli decyzję, że drużyna wyjedzie na pojedynek z Mexico Guerreros w ostatnim możliwym terminie. W ten sposób istnieje szansa, że zawodnicy nie zdążą poczuć kłopotów z aklimatyzacją. Jak pokazuje przypadek Łukasza Janika, taka taktyka może odnieść skutek, bo rzeczywiście największe zmęczenie czuje się po 2-3 dniach od przyjazdu. Zobaczymy…

Tak czy owak chłopcy nie będą mieli czasu na zwiedzanie. Będą musieli dużo spać, dobrze się nawadniać i wykorzystywać każdą chwilę na przygotowanie fizyczne i psychiczne do walk. Nie będzie to dla nich wycieczka krajoznawcza, ale – używając bardziej adekwatnej nomenklatury – podróż służbowa.

Jarosław Kołkowski, Warszawa, 13 grudnia 2013 roku

WSB: „HUSARIA” PONOWNIE NA TARCZY

toborek

Nie udało się Hussars Poland przełamać serii porażek w lidze World Series of Boxing. W sobotę nad ranem Biało-Czerwoni przegrali w meksykańskiej stolicy z Mexico Guerreros 0-5.

Zaczęło się obiecująco, bowiem łodzianin Mariusz Koch (52kg) z animuszem natarł w 1. rundzie na jednego z liderów gospodarzy Eliasa Emigidio. Zawodnik Husarii imponował zwłaszcza akcjami prawy na dół-lewy sierpowy. W 2. rundzie niestety Mariusz Koch był dwukrotnie liczony, a po kolejnej serii ciosów sędzia przerwał pojedynek.

Przegrane zanotowali też mający już pewne doświadczenie w WSB Dawid Michelus (60kg) i Ireneusz Zakrzewski (69kg). Dawid Michelus przegrał z 18-letnim Lindolfo Garzą Delgado, a główną bolączką była słaba praca nóg i zbyt mała ilość ciosów. Z kolei w pojedynku dwóch mańkutów Ireneusz Zakrzewski okazał się wyraźnie słabszy od indywidualnego mistrza WSB z poprzedniego sezonu Marvina Cabrery.

Meksykanie zmienili swych zawodniókw w dwóch najwyższych kategoriach – brązowego medalistę Mistrzostw Europy Mołdawianina Petru Ciobanu zastąpił Juan Abraham Villegas (81kg), a w superciężkiej wystąpił Portorykańczyk Gerardo Miguel Bisbal. Z pierwszym rywalem Piotr Podłucki przegrał na punkty, zaś Arkadiusz Toborek znalazł się na deskach w 4. rundzie po sierpie, a sędzia zakończył pojedynek.

Husaria ma bilans 0-4 w tym sezonie, a kolejny mecz odbędzie się już w styczniu. Do Polski przyjedzie broniąca tytułu Astana Arlans Kazakhstan.

WYNIKI WALK

52 kg: Elias Emigidio – Mariusz Koch 2 TKO
60 kg: Lindolfo Garza Delgado – Dawid Michelus UD 5
69 kg: Marvin Cabrera – Ireneusz Zakrzewski UD 5
81 kg: Juan Abraham Villegas – Piotr Podłucki UD 5
91 kg: Gerardo Miguel Brisbal – Arkadiusz Toborek 4 TKO

Credit photo: WSB

meksyk1