Archiwum: Luty 2016

SROMOTNA KLĘSKA „HUSARII” W REWANŻU Z WENEZUELCZYKAMI

polski02

Nie tego spodziewaliśmy się po rewanżowym meczu z Wenezuelczykami w Caracas. Ekipa Rafako Hussars Poland, w barwach której zaboksowało trzech zawodników z zagranicznego zaciągu (Hamza Touba, Steven Donnelly i Florian Schulz) oraz dwaj Polacy (Mateusz Polski i Mateusz Tryc) przegrała sromotnie z miejscowymi Caciques 0-5.

Najbliżej zwycięstwa był Mateusz Polski (60 kg), który przegrał niejednogłośnie na punkty (1-2) z Christianem Palacio. Jednej zwycięskiej rundy do sukcesu zabrakło także Mateuszowi Trycowi (81 kg), który – tylko zadaniem sędziów – uległ Argenisowi Espana.

Gorzej wypadli obcokrajowcy – Niemcy Hamza Touba (52 kg) i Florian Schulz (+91 kg) byli wstanie wygrać tylko pierwsze starcia swoich walk, zaś chwalony za walki w ub. sezonu Steven Donnelly (69 kg) został dosłownie zdeklasowany (kilka razy liczony przez sędziego) przez byłego mistrza Europy, Węgra Balazsa Backsaia.

Po tym spotkaniu drużyna Rafako Hussars Poland ma tylko 3 punkty i zajmuje 4. miejsce w grupie C. Do końca sezonu Biało-Czerwonych czekają mecze z Russian Boxing Team na wyjeździe i z Argentina Condors u siebie.

CACIQUES VENEZUELA– RAFAKO HUSSARS POLAND 5-0 [Caracas, 28 lutego 2016 roku]

52 KG Franklin Gonzalez – Hamza Touba 3-0 (49-46, 49-46, 49-46)
60 KG Christian Palacio – Mateusz Polski 2-1 (47-47, 49-45, 46-48)
69 KG Imre Bacskai – Steven Donnelly 3-0 (49-45, 50-43, 48-45)
81 KG Argenis Espana – Mateusz Tryc 3-0 (48-47, 48-47, 48-47)
+91 KG Cosme Dos Santos – Florian Schulz 3-0 (49-46, 49-46, 48-47)

BEZ NIESPODZIANEK W RADOMIU. JACKIEWICZ, ŻEROMIŃSKI I SIDORENKO ZWYCIĘZCY

tymex_radom16

Walką wieczoru gali BudWeld Boxing Night w Radomiu było starcie Rafała Jackiewicza (48-14-2, 22 KO) z Bułgarem Stilianem Kostowem (20-5, 16 KO). Wygrał „Wojownik” z Mińska Mazowieckiego wysoko na punkty, po czym… przeprosił radomską publiczność za „słabszy występ”. Pierwsza runda rozpoznawcza. Bułgar schowany za podwójną gardą oddał ją na korzyść Polaka. Druga bardzo czysta, ale też bez większej historii. Kostow szukał silnych pojedynczych uderzeń i bardzo szybko wracał do szczelnego bloku. W ringu momentami więcej było rozmów niż prawdziwego boksu. Ciosów w każdym razie, tych mocnych ciosów, było jak na lekarstwo. Rafał robił tyle ile musiał żeby zgarnąć kolejne 10 punktów, a na uwagę zasługiwały co najwyżej skuteczne prawe na korpus, które dochodziły. Czwarte starcie bez emocji – obustronne ciosy na blok na środku ringu. Niewiele zmieniło się w kolejnej odsłonie, ale to Polak mimo wszystko wyprowadzał więcej celnych ciosów i próbował podjąć walkę. W szóstej Kostow w dalszym ciągu nastawiał się na „bajerowanie”, a Jackiewiczowi było to na rękę, co trochę rozdrażniło i sędziego Brózio i publiczność. Ringowy nawet na chwilę przerwał pojedynek i upomniał obu panów, żeby zaczęli boksować. Kolejna runda dla Jackiewicza, głównie za sprawą aktywnej lewej ręki, ale postawa Bułgara dalej nie zadowalała. Dość powiedzieć, że najciekawszym momentem rundy był bieg Polaka po ringu kilka sekund przed gongiem. Rundy osiem i dziewięć bez historii. Bułgar jedynie raz na jakiś czas starał się odpowiedzieć z bloku. Jackiewicz do końca walki obskakiwał rywala i spokojnie przeboksował tak do końca. Po ostatnim gongu sędziowie jednogłośnie wskazali na Rafała – 100:90, 100:90 i 98:92.

Tuż przed walką wieczoru radomskiej gali zmierzyli się Marcin Cybulski (8-6-2, 7 KO) i boksujący przed swoją publicznością Michał Żeromiński (10-2, 1 KO). Zwyciężył wyraźnie na punkty pupilek miejscowej publiczności, lecz pojedynek był dużo bardziej zacięty niż wskazuje na to punktacja. Na początku walki Cybulski szukał trafień długimi prostymi, ale kompletnie nie mógł złapać dystansu, z czym z kolei nie miał problemu szybszy Żeromiński, który w połowie pierwszej rundy trafił pięknym prawym sierpem i bezdyskusyjnie zgarnął to starcie na swoją korzyść. W drugiej rundzie w dalszym ciągu dominował radomianin, którego nie zdeprymowało nawet przypadkowe zderzenie głowami. Początek kolejnej odsłony także na korzyść bijącego w różnych płaszczyznach Michała, ale od momentu, gdy Cybulski złapał rywala przy linach, runda zaczęła się wyrównywać. Od kolejnego starcia zaczęła się już ringowa wojna. Cybulski chyba na nowo uwierzył w siebie. W piątej rundzie znów Michał był lepszy, chociaż Marcin cały czas próbował nacierać. W końcówce było u niego widać pewien kryzys kondycyjny. Szósta odsłona znów przyniosła sporo emocji. Z początkiem kolejnych trzech minut spadło trochę tempo, ale to Michał był górą, pod koniec tego starcia wsadził dwa mocne podbródkowe, co jednak nie starczyło by wyraźnie naruszyć ambitnego Marcina. Ósma runda w wykonaniu Cybulskiego przeboksowana na ambicji, ale też na wyraźnym zmęczeniu, dlatego wyraźnie wygrywa „Żeroma”. Dziewiąta odsłona chaotyczna, kilka zderzeń głowami, na które skarżył się Żeromiński, jednak sędzia Kromka uznał, iż obaj faulują i dał chłopakom dalej robić swoje. Ostatnia runda miała podobny przebieg do dwóch poprzednich. W przekroju całej walki w oczy rzuca się ambicja i serce do walki Cybulskiego i wciąż niezłe możliwości Żeromińskiego. Problem radomianina polega na tym, że nawet najbardziej soczystymi ciosami nie był w stanie doprowadzić do liczenia naprawdę mocno zmęczonego rywala. Po ostatnim gongu werdykt nie mógł być inny, jak pewna wygrana Żeromińskiego – 100:90, 100:90 i 99:91. Na uwagę zasługuje też fakt, że po walce w ringu pojawił się Mateusz Masternak i przez mikrofon docenił Cybulskiego, który nie mając trenera i profesjonalnych treningów pokazał wielki charakter.

W starciu w wadze lekkiej pań Oleksandra Sidorenko (3-0) zmierzyła się z byłą rywalką Ewy Brodnickiej, Monicą Gentili (4-5, 1 KO). Wygrała Ukrainka zamieszkała na stałe w Polsce, ale musiała wykrzesać z siebie wszystko co najlepsze, by odprawić agresywną Włoszkę. W pierwszej rundzie Sasza świetnie z defensywy kontrolowała pojedynek długimi ciosami prostymi. W drugiej Gentili szukała miejsca, żeby dojść do Sidorenko w półdystans ze swoimi niebezpiecznymi sierpami, ale zawodniczka Tymexu wyraźnie wyprzedzała poczynania rywalki, a jeśli już tej udało się podejść, to skutecznie łapała wszystko na blok. Włoszka podrażniona przebiegiem dwóch pierwszych rund w trzeciej jeszcze bardziej poszła do przodu, zmuszając Sidorenko do szybkiego przemieszczania się po ringu. Czwarta odsłona bardzo podobna do trzeciej, ale Sasza tym razem była trochę aktywniejsza w ataku, przez co pozwoliła przeciwniczce na nieco mniej niż w poprzednich dwóch minutach. Piąta runda mogła pójść na korzyść Włoszki, choćby dlatego, że wyprowadziła sporo ciosów na korpus, których Sidorenko nie była w stanie wyłapać. Ciosy na korpus Gentili wyprowadzone w całej walce przyniosły efekt, bo Sidorenko w ostatnim starciu wyraźnie opadła z sił i przegrała tę odsłonę. A na kartach punktowych wyglądało to tak: 59:55, 59:55 i 60:54. Zasłużenie wygrała Sidorenko, ale Gentili zasłużyła na pewno na to, by ta ostatnia runda była zapisana na jej konto…

W jednej z ciekawszych walk zmierzyli się Michał Leśniak (3-1, 1 KO) oraz Damian Wrzesiński (9-0-1, 4 KO). W czasach amatorskich „Wrzos” dwukrotnie łatwo pokonał „Szczupaka”. Dziś również, ale przeprawę miał tym razem bardzo trudną. Pierwszą rundę zdecydowanie zdominował Wrzesiński, który kilka razy trafił mocno na dół i raz wyraźnie zahaczył Leśniaka lewym sierpem. Bardziej mobilny i skuteczny był Damian, ale Leśniak złapał rywala lewym sierpowym na głowę. Sędzia ringowy długo nie musiał interweniować, co nie zdarza się często i świadczyło to o wysokim poziomie tego pojedynku. Mimo iż podopieczny Piotra Wilczewskiego atakował pojedynczymi ciosami zza podwójnej gardy, to walka zaczęła się powoli wyrównywać. Uderzenia Michała stały się coraz bardziej widoczne. W czwartej odsłonie zaczęła się dobra bokserska bójka z obustronnymi atakami. Piąta runda znów w dobrym tempie, z dużą ilością ciosów z obu stron, a na szczególną uwagę zasłużył soczysty lewy sierpowy Leśniaka w drugiej minucie. Ostatnia odsłona mogła być decydująca i poza jej początkiem, powinna należeć do Wrzesińskiego, który zepchnął rywala do obrony. Leśniak miał już chyba lekki kryzys. Po ostatnim gongu wszyscy sędziowie byli zgodni, punktując 58:56, 58:56 i 58-57 na korzyść Wrzesińskiego.

Mateusz Rzadkosz (2-0-1) i Tomasz Gromadzki (1-0-1, 1 KO) w czasach amatorskich mieli bilans remisowy. Dziś spotkali się już jako zawodowcy i nadal nie rozstrzygnęli, który z nich jest lepszy. Obaj pierwszą minutę zaczęli z dużym respektem do siebie, natomiast przez pozostałe dwie minuty to Gromadzki był agresorem. Prawa ręka Rzadkosza cały czas była jednak przy brodzie i nie dał on sobie zrobić krzywdy, sprawiając wrażenie, że doskonale kontroluje sytuację ringową. W drugiej rundzie obraz walki był podobny do tego z końcówki pierwszej – Gromadzki wchodził z chwilami szalonymi atakami, lecz nie ustrzegł się przy tym błędów. Trzecia odsłona zdecydowanie na korzyść Rzadkosza, który bezkarnie kontrował atakującego rywala, jak również bardzo skutecznie przyjmował jego ataki na szczelny blok. Kolejne starcie też na korzyść Mateusza, który tym razem nie tylko atakował z kontry, ale także szedł do przodu. Gromadzki stracił już trochę energii, jaką miał w pierwszych trzech odsłonach. Piąta runda bez większej historii poza tym, że po dwóch celnych ciosach w pełni rozluźnionego Rzadkosza Gromadzki zgubił ochraniacz na szczękę. Ostatnią odsłonę Tomasz znowu zaczął z animuszem i tym razem przynosiło to efekt, bowiem na tym odcinku to on częściej trafiał i powinien wygrać to starcie. W końcówce po lewym sierpowym Rzadkosz zrobił nawet krok do tyłu. Po ostatnim jeden sędzia typował 58:56 dla Gromadzkiego, ale dwaj pozostali wypunktowali remis. Tak oto dwaj niepokonani zawodnicy Mariusza Grabowskiego dalej pozostają niepokonani..

Wygrane zanotowali też Marcin Siwy (14-0, 6 KO) oraz Adam Balski (4-0, 4 KO). Ten pierwszy wypadł przeciętnie, znów dobrze natomiast zaboksował startujący w kategorii cruiser Adam. Siwy spotkał się z wyższym i zaskakująco dobrze pracujący na nogach Igorem Filipienką (5-25-2, 1 KO). Polak strzelał mocnymi sierpami, ale nie sięgał przeciwnika i większość jego ciosów pruło powietrze. Filipienko kilka razy skontrował bezpośrednim prawym i obraz pojedynku wydawał się naprawdę równy. O wszystkim zadecydowały dwa odjęte punkty Ukraińcowi, które wcale nie musiały być odbierane. Po gongu kończącym szóstą rundę sędziowie wskazali na Marcina 59:53, 58:54 i 59:55.
Naprzeciw Balskiego stanął ambitny i starający się odgryzać do samego końca Eryk Ciesłowski (2-2). Wszystko fajnie się oglądało, lecz szybszy i silniejszy Adam stopniowo zyskiwał coraz większą przewagę. Szturm w drugiej odsłonie jeszcze nie przyniósł wymiernej korzyści, ale kiedy podkręcił znów tempo w czwartym starciu, uderzył kilka razy na zmianę na dół i na górę, zareagował Włodzimierz Kromka i słusznie zastopował potyczkę.

Zwycięstwa odnotowali również Mariusz Runowski (3-0, 2 KO) oraz Patryk Boruta (3-0). Pierwszy między linami krótko po godzinie 18:00 pojawił się Runowski. Grzegorz Sikorski (2-10) starał się boksować cios za cios, jednak silniejszy fizycznie rywal złamał go w końcówce drugiej rundy prawym hakiem na żebra. W trzeciej był dla odmiany lewy hak w okolice wątroby dający drugie nokdaun, a potem lewy sierp na szczękę i trzecie liczenie. W ostatnich trzech minutach Sikorski walczył już tylko o przetrwanie. Jeszcze dwukrotnie znalazł się na macie ringu, ale swój cel osiągnął. Po ostatnim gongu wszyscy sędziowie zgodnie punktowali 40:31 na korzyść Mariusza. Potem do ringu wyszedł Boruta. Doświadczony Czawazi Chacygow (11-14, 7 KO) jeszcze na początku starał się kontrować lewym sierpem, lecz w końcówce drugiej rundy osłabł i coraz częściej zaczął wchodzić głową. Arbiter Mirosław Brózio w trzecim starciu po trzecim ostrzeżeniu zdyskwalifikował byłego mistrza Europy.

źródło: bokser.org
tymex_radom_big

JUBILEUSZ „HUSARII” W WENEZUELI. PODSUMOWUJEMY DOTYCHCZASOWE SEZONY

hussars_pierwsza waga

Na kilkanaście godzin przed rewanżowym meczem Rafako Hussars Poland z Caciques Venezuela w Caracas chciałbym dokonać pewnego rodzaju podsumowania dotychczasowych startów naszych zawodników. Nie chodzi tu bynajmniej o bieżący sezon, tylko wszystkie dotychczasowe mecze „Husarii”. Powód jest oczywisty – jubileusz 40-tego meczu w historii startów polskiej drużyny w lidze WSB, jakim będzie dzisiejsze spotkanie.

Minęły prawie cztery lata od debiutu zespołu, który dość niespodziewanie – z inicjatywy Jarosława Kołkowskiego i Huberta Migaczewa – powołano do życia, by „nagle” i „z niczego” stanął do rywalizacji z najlepszymi na świecie. Daleko było wówczas naszej „Husarii” do tego, by kibice oraz krajowe bokserskie środowisko, doceniły ich pionierskie wysiłki. Co ciekawe z wielką rezerwą pisywano także o samej lidze World Series of Boxing, nie doceniając ambicji ludzi, którzy ją współtworzyli. Pamiętam także drwiny internetowych „fachowców” z występów niektórych pięściarzy „Husarii”, opowieści o niszczeniu ich karier, niepotrzebnym rozbijaniu zawodników itp. Na szczęście od dwóch lat mamy to już za sobą…

Dzisiaj, kiedy „Husaria” jest de facto trzonem reprezentacji Polski i nie ma w Polsce kibica boksu, który potrafiłby wyobrazić sobie brak Polaków w rozgrywkach tej elitarnej ligi. Sukcesy odniesione na ringach ligi sprawiły, że po londyńskim fiasku (2012) ponownie zobaczymy Polaka (Tomasz Jabłoński) w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Wielce prawdopodobne, że śladem Tomasza pójdzie może jeszcze 1-2 (daj Boże więcej!) polskich pięściarzy.

A teraz trochę liczb, byśmy twardo stąpali po ziemi. W ciągu pełnych trzech i połowie czwartego sezonu „Husaria” wygrała 8 z 39 meczów. Z owych 31 porażek aż 10 przyniosło nam punkty (chodzi o porażki 2:3), bo tyle razy tylko jednego ringowego triumfu, do zwycięstwa w meczu. Najskuteczniejszym zawodnikiem był oczywiście jej kapitan i najbardziej rozpoznawalny w tej chwili polski pięściarz, Tomasz Jabłoński, który wygrał 12 pojedynków (w tym jeden przez walkower). Siedem razy do góry wędrowała ręka Dawida Michelusa, zaś pięć zwycięstw zaliczyli Igor Jakubowski i Steven Donnelly – ten ostatni w ciągu jednego tylko sezonu. Ogółem zawodnicy „Husarii” wygrali 58 ze 195 pojedynków, co najlepiej ilustrują poniższe zestawienia.

WYNIKI WSZYSTKICH 39 MECZÓW „HUSARII” W LIDZE WSB

SEZON 2012/2013

16.11.2012 Mexico Guerreros-Poland Hussars 4:1 (Olaś)
23.11.2012 Poland Hussars-Russia Boxing Team 3:2 (Mazik, Jabłoński, Kuzmin)
08.12.2012 Argentina Condors-Poland Hussars 5:0
14.12.2012 Poland Hussars-Algeria Deserts Hawks 3:2 (Mazik, Jabłoński, Kuzmin)
12.01.2013 Azerbaijan Baku Fires-Poland Hussars 5:0
18.01.2013 Poland Hussars-Mexico Guerreros 3:2 (Michelus, Aslanov, Kuzmin)
08.02.2013 Poland Hussars-Argentina Condors 4:1 (Mazik, Aslanov, Jabłoński, Malujda)
24.02.2013 Algeria Deserts Hawks-Poland Hussars 3:2 (Michelus, Sudilouski)
03.03.2013 Poland Hussars-Azerbaijan Baku Fires 0:5
08.03.2013 Russia Boxing Team-Poland Hussars 4:1 (Michelus wo)
23.03.2013 Poland Hussars-Italia Thunder 1:4 (Malujda)
30.03.2013 Italia Thunder-Poland Hussars 4:1 (Zakrzewski)

SEZON 2013/2014

16.11.2013 Russian Boxing Team – Poland Hussars 5:0
22.11.2013 Poland Hussars – Cuba Domadores 0:5
06.12.2013 Poland Hussars – Azerbaijan Baku Fires 0:5
13.12.2013 Mexico City Guerreros – Poland Hussars 5:0
10.01.2014 Poland Hussars – Astana Arlans 1:4 (Jabłoński)
18.01.2014 Poland Hussars – Russian Boxing Team 2:3 (Michelus, Verveyko)
31.01.2014 Cuba Domadores – Poland Hussars 5:0
08.02.2014 Azerbaijan Baku Fires – Poland Hussars 5:0
21.02.2014 Poland Hussars – Mexico Guerreros 3:2 (S. Kozłowski, Kiwior, Jabłoński)
01.03.2014 Astana Arlans – Poland Hussars 4:1 (Verveyko)

SEZON 2015

17.01.2015 Puerto Rico Hurricanes – Rafako Hussars Poland 3:2 (Jabłoński, Jakubowski)
23.01.2015 Rafako Hussars Poland – Astana Arlans 2:3 (Michelus, Donnelly)
31.01.2015 Rafako Hussars Poland – Argentina Condors 5:0 (Jagodziński, S. Kozłowski wo, Kiwior, Jabłoński, Jakubowski)
07.02.2015 Azerbaijan Baku Fires – Rafako Hussars Poland 5:0
13.02.2015 Rafako Hussars Poland – Italia Thunder 2:3 (Jabłoński, Jakubowski)
20.02.2015 USA Knockouts – Rafako Hussars Poland 4:1 (Donnelly)
28.02.2015 Caciques Venezuela – Rafako Hussars Poland 3:2 (Jabłoński, Jakubowski)
06.03.2015 Rafako Hussars Poland – Puerto Rico Hurricanes 3:2 (Touba, Donnely, Tryc wo)
14.03.2015 Astana Arlans – Rafako Hussars Poland 5:0
21.03.2015 Argentina Condors – Rafako Hussars Poland 3:2 (Touba, Donnelly)
28.03.2015 Rafako Hussars Poland – Azerbaijan Baku Fires 2:3 (Jagodziński, Jabłoński)
11.04.2015 Italia Thunder – Rafako Hussars Poland 4:1 (Donnelly)
18.04.2015 Rafako Hussars Poland – USA Knockouts 4:1 (Jagodziński wo, S. Kozłowski, Jabłoński, Olaś)
24.04.2015 Rafako Hussars Poland – Caciques Venezuela 1:4 (Michelus)

SEZON 2016

22.01.2016 Rafako Hussars Poland – Caciques Venezuela 2:3 (Sopa, Olaś)
30.01.2016 Rafako Hussars Poland – Russian Boxing Team 2:3 (Touba, Michelus)
13.02.2016 Argentina Condors – Rafako Hussars Poland 3:2 (Jabłoński, Jakubowski)

ZWYCIĘSKIE POJEDYNKI DLA „HUSARII” W LIDZE WSB

12 Tomasz Jabłoński
7 Dawid Michelus
5 Igor Jakubowski
5 Steven Donnelly
3 Hamza Touba
3 Michał Olaś
3 Dawid Jagodziński
3 Sylwester Kozłowski
3 Mateusz Mazik
3 Sergey Kuzmin
2 Damian Kiwior
2 Sergey Verveyko
2 Mateusz Malujda
2 Adil Aslanov
1 Ireneusz Zakrzewski
1 Yan Sudilovski
1 Mateusz Tryc

SANDRA DRABIK PRZEGRAŁA Z MISTRZYNIĄ ŚWIATA. PO 3 CHINKI I ROSJANKI W FINAŁACH

strandja16

Niestety w jutrzejszych finałach mocno obsadzonego 67. Memoriału im. Strandżaty (Strandja) w Sofii nie zobaczymy reprezentantki Polski. Sandra Drabik (51 kg), mimo bojowej postawy, przegrała jednogłośnie na punkty z mistrzynią świata Stanimirą Petrovą. Dwaj sędziowie (Ukrainiec i Kazach) dali jej zwycięstwo w jednej z rund (39-37), zaś wyraźnie „nie lubiący” polskiej szkoły boksu Gruzin Zurab Tibua (w żadnej z sędziowanych walk nie dał zwycięstwa Biało-Czerwonej) punktował wszystkie starcia dla Bułgarki (40-37), która w finale zaboksuje z doświadczoną Rosjanka Zoyą Isyevą.

Właśnie Rosjanki oraz Chinki najliczniej (po trzy) awansowały do finałów. Pozostałe cztery szanse na zwycięstwo w turnieju mają Bułgarka, Koreanka z Południa, Wietnamka i Holenderka. Dla nas pocieszającym faktem jest awans do finału Chinki Si Haijuan (54 kg), z którą najpewniej – gdyby nie kontuzja – wygrałaby Anna Góralska. Młoda Irma Testa (60 kg) wyraźnie odczuwała skutki wczorajszej walki z Kingą Siwą i dzisiaj nie była w stanie pokonać rutynowanej Chinki Yin Junhua.

WYNIKI 1/2 FINAŁU [26 LUTEGO 2016 ROKU - na pierwszym miejscu zwyciężczynie]

51 KG
Stanimira Petrova (Bułgaria) – Sandra Drabik (Polska) 3-0
Zoya Isayeva (Rosja) – Elif Nur Coskun (Turcja) 2-0

54 KG
Tatiana Zrazhevskaya (Rosja) – Iulia Coroli (Mołdawia) 3-0
Si Haijuan (Chiny) – Gabriela Dimitrova (Bułgaria) 3-0

60 KG
Oh Yeon-Ji (Korea Płd.) – Svetlana Kamenova (Bułgaria) 2-1
Yin Junhua (Chiny) – Irma Testa (Włochy) 2-1

64 KG
Yang Wenlu (Chiny) – Gamze Basar (Turcja) 3-0
Ha Thi Linh (Wietnam) – Valentina Alberti (Włochy) 3-0

75 KG
Saadat Abdulayeva (Rosja) – Chen Nien-Chin (Tajwan) 2-1
Nouchka Fontijn (Holandia) – Anna Laurell (Szwecja) 3-0

PO 3 BUŁGARKI, CHINKI I ROSJANKI W PÓŁFINAŁACH TURNIEJU W SOFII. MEDALE DLA 12 PAŃSTW

Turniej kobiet 67. Memoriału im. Strandżaty (Strandja) w Sofii wszedł w strefę medalową. W gronie zawodniczek, które jutro staną do walki o awans po finałów zobaczymy po trzy Bułgarki, Chinki i Rosjanki, po dwie Turczynki i Włoszki oraz po jednej zawodniczce z Holandii, Korei Południowej, Mołdawii, Polski, Szwecji, Tajwanu i Wietnamu.

Największą niespodzianką trzeciego dnia zmagań była porażka trzykrotnej mistrzyni Europy i dwukrotnej wicemistrzyni świata, Marzii Davide (54 kg), którą w pierwszej walce mocno poobijała Angelika Grońska. Dzisiaj zmęczona Włoszka uległa 1-2 Chince Si Hajuan, tej samą, która wczoraj szczęśliwie wygrała z Anna Góralską. Z turniejem pożegnała się także bohaterka drugiego dnia zawodów, Chinka Ren Cancan. W czwartek lepszą od niej (także niejednogłośnie na punkty) okazała się doświadczona Rosjanka Zoya Isayeva.

WYNIKI 1/4 FINAŁU [25 LUTEGO 2016 ROKU - na pierwszym miejscu zwyciężczynie]

51 KG
Stanimira Petrova (Bułgaria) – Lacramioara Perijoc (Rumunia) 3-0
Sandra Drabik (Polska) – Yodgor Mirzoyeva (Uzbekistan) 2-1
Elif Nur Coskun (Turcja)  – Souhila Bouchene (Algieria) 3-0
Zoya Isayeva (Rosja) – Ren Cancan (Chiny) 2-1

54 KG
Tatiana Zrazhevskaya (Rosja) – Mona Mestiaen (Francja) 3-0
Iulia Coroli (Mołdawia) – Nguyen Thi Tam (Wietnam) 3-0
Gabriela Dimitrova (Bułgaria) – Anna Alimardanova (Azerbejdżan) 2-0
Si Haijuan (Chiny) – Marzia Davide (Włochy) 2-1

60 KG
Svetlana Kamenova (Bułgaria) – Yvonne B.Rasmussen (Dania) 3-0
Oh Yeon-Ji (Korea Płd.) – Gulsum Tatar (Turcja) 3-0
Yin Junhua (Chiny) – Anja Stridsman (Australia) 3-0
Irma Testa (Włochy) – Kinga Siwa (Polska) 2-1

64 KG
Gamze Basar (Turcja) – Djoana Nuamreue (Bułgaria) 3-0
Yang Wenlu (Chiny) – Aneta Rygielska (Polska) 3-0
Ha Thi Linh (Wietnam) – Martina Schmoranzova (Czechy) 2-1
Valentina Alberti (Włochy) – Mirian Gutierrez (Hiszpania) 3-0

75 KG
Saadat Abdulayeva (Rosja) – Maily Nicar (Francja) 3-0
Chen Nien-Chin (Tajwan) – Petra Szatmari (Węgry) 3-0
Anna Laurell (Szwecja) – Viktoria Kebikova (Białoruś) 3-0
Nouchka Fontijn (Holandia) – Erika Guerrier (Francja) 3-0

DOBRY BOKS POLEK W ĆWIERĆFINAŁACH ALE MEDAL Z SOFII PRZYWIEZIE TYLKO SANDRA DRABIK

sandra_drabik02

Trzecie zwycięstwo w trzecim dniu 67. MTB o Memoriał Strandżaty (Strandja)  w Sofii odniosła wicemistrzyni Igrzysk Europejskich z Baku (2015), Sandra Drabik (51 kg). Dzisiaj w walce ćwierćfinałowej podopieczna trenerów Pawła Pasiaka i Tomasza Potapczyka po twardym boju pokonała niejednogłośnie na punkty (2-1)  z Yodgoroy Mirzaevą z Uzbekistanu. Niestety – mimo dobrych walk – do strefy medalowej nie awansowały Kinga Siwa (60 kg) i Aneta Rygielska (64 kg).

Dodajmy, że Sandra Drabik zyskała uznanie sędziów z Holandii i Bułgarii. Pierwszy z nich widział jej przewagę w każdej z rund (40-36), drugi w trzech starciach (39-37), zaś arbiter z Armenii dość niespodziewanie wskazał na Azjatkę (38-37). Jutro w walce o finał kielczanka skrzyżuje rękawice z faworytka gospodarzy, mistrzynią świata wagi koguciej (54 kg) z 2014 roku, Stanimirą Petrovą.

W opinii obserwatorów na zwycięstwo zasłużyła dzisiaj także Kinga Siwa, która zmierzyła się z niedawną gwiazda młodzieżowych ringów, Włoszką Irmą Testą, która w Sofii wsławiła się pokonaniem Angielki Chantelle Cameron. Niestety po zakończeniu walki do góry powędrowała ręka 19-letniej rywalki, dla której punktowali sędziowie z Gruzji i Węgier (obaj po 38-37). Odwrotną punktację zgłosił arbiter z Chin, ale nie było to specjalne pocieszenie dla mistrzyni Polski, która jest niezwykle aktywna w ostatnich miesiącach.

Dzielnie o półfinał walczyła także Aneta Rygielska (64 kg), lecz niestety do pokonania silniejszej fizycznie Chinki Wenlu Yang trochę jeszcze brakowało. W tym wypadku sędziowie byli jednomyślni, wyżej ceniąc boks Yang (dwa razy 39-37 i raz 40-36).

PORAŻKA NICOLI ADAMS W REWANŻU ZA FINAŁ OLIMPIJSKI. TURNIEJOWA „KLAPA” ANGIELEK

Porażka mistrzyni olimpijskiej z Londynu (2012) i trzykrotnej wicemistrzyni świata (2008, 2010, 2012), Nicoli Adams było największym wydarzeniem walk 1/8 finału kobiet Międzynarodowego Turnieju Bokserskiego o Memoriał Strandżaty (Strandja) w Sofii. Angielka po bardzo zaciętej i wyrównanej walce uległa niejednogłośnie na punkty nie byle komu, bo dwukrotnej mistrzyni świata (2010 i 2012) Ren Cancan. Tym samym niespełna 28-letnia Chinka zrewanżowała się Adams za porażkę w finale olimpijskim.

Do ćwierćfinałów awansowały – jak pisaliśmy wczoraj – trzy reprezentantki Polski (Sandra Drabik, Kinga Siwa i Aneta Rygielska) i ani jedna Angielka! To z pewnością niespodzianka, niezależnie od faktu, że startujące w Bułgarii ekipy są dalekiej od wysokiej formy, z uwagi na ciężkie treningi wytrzymałościowo-siłowe, jakim były niedawno poddawane. Oprócz Adams, z turniejem pożegnała się wczoraj faworyzowana Chantelle Cameron (60 kg), którą niejednogłośnie na punkty pokonała 19-letnia niedawna gwiazda młodzieżowych ringów, Włoszka Irma Testa.

Już w 1/8 finału porażki doznała wicemistrzyni świata z Jeju (2014), Ukrainka z azerskim paszportem, Yana Alexeevna (60 kg). Wczoraj skuteczniejszy od niej boks zaprezentowała najlepsza obecnie Chinka, boksująca w limicie wagi lekkiej, Yin Junhua. Z pewnością niespodzianką było także niejednogłośne zwycięstwo ubiegłorocznej mistrzyni Australii, Anji Stridsman (60 kg), znanej dotąd tylko w swoim kraju, nad inną utalentowaną zawodniczką z Europy – Agnes Alexiusson. Niespodziankę mniejszego kalibru sprawiła coraz lepiej boksująca młoda Turczynka Elif Nur Coskun (w ub. roku wywalczyła brązowy medal Igrzysk Europejskich), pokonując uznana markę, jaką jest od lat Sara Ourahmoune z Francji.

WYNIKI 1/8 FINAŁU [24 LUTEGO 2016 ROKU - na pierwszym miejscu zwyciężczynie]

51 KG
Stanimira Petrova (Bułgaria) – Antonia Papoutsaki (Grecja) 3-0
Lacramioara Perijoc (Rumunia) – Rebecca Maria Lara (Hiszpania) 3-0
Yodgor Mirzoyeva (Uzbekistan) – Marielle Hansen (Norwegia) 2-0
Sandra Drabik (Polska) – Alicia Holzken (Holandia) 2-0
Souhila Bouchene (Algieria) – Ahlem Elgoul (Tunezja) 3-0
Elif Nur Coskun (Turcja) – Sara Ourahmoune (Francja) 2-0
Ren Cancan (Chiny) – Nicola Adams (Anglia) 2-1
Zoya Isayeva (Rosja) – Nandintsetse Myagmardulam (Mongolia) 3-0

54 KG
Mona Mestiaen (Francja) – Claudia Nechita (Rumunia) 2-1
Tatiana Zrazhevskaya (Rosja) – Mariem Homrani (Tunezja) 3-0
Nguyen Thi Tam (Wietnam) – Lenka Kardova (Czechy) 3-0
Iulia Coroli (Mołdawia) – Aikate Koutsogeorgopoulou (Grecja) 2-0
Gabriela Dimitrova (Bułgaria) – Busenaz Cakiroglu (Turcja) 3-0
Anna Alimardanova (Azerbejdżan) – Delphine Mancini (Francja) 3-0
Si Haijuan (Chiny) – Anna Góralska (Polska) TKO 3 (kontuzja)
Marzia Davide (Włochy) – Lisa Whiteside (Anglia) 3-0

60 KG
Yvonne B.Rasmussen (Dania) – Tamar Israeli (Izrael) 3-0
Svetlana Kamenova (Bułgaria) – Nawel Halou (Algieria) 3-0
Gulsum Tatar (Turcja) – Mavzuna Chorayeva (Tadżykistan) 3-0
Oh Yeon-Ji (Korea Płd.) – Khouloud Halimi (Tunezja) 2-0
Anja Stridsman (Australia) – Agnes Alexiusson (Szwecja) 2-1
Yin Junhua (Chiny) – Yana Alexeyevna (Azerbejdżan) 3-0
Irma Testa (Włochy) – Chantelle Cameron (Anglia) 2-1
Kinga Siwa (Polska) – Sandra Brugger (Szwajcaria) 2-1

75 KG
Saadat Abdulayeva (Rosja) – Florina Radu (Rumunia) 3-0
Maily Nicar (Francja) – Tamara Garcia (Hiszpania) 3-0
Petra Szatmari (Węgry) – Sema Caliskan (Turcja) 2-1
Chen Nien-Chin (Tajwan) – Ngo Thi Chung (Wietnam) 3-0
Viktoria Kebikova (Białoruś) – Petya Staneva (Bułgaria) TKO 4
Anna Laurell (Szwecja) – Nafisakhon Askarova (Uzbekistan) 3-0
Erika Guerrier (Francja) – Kim Shin-Hyeong (Korea Płd.) 3-0
Nouchka Fontijn (Holandia) – Li Qian (Chiny) 3-0

SANDRA DRABIK I KINGA SIWA CORAZ BLIŻEJ MEDALU W SOFII. PECH ANNY GÓRALSKIEJ

kingasiwa01

Kolejne turniejowe zwycięstwa zapisały na swoje konto Sandra Drabik (51 kg) i Kinga Siwa (60 kg), które awansowały do ćwierćfinałów 67. MTB o Memoriał Strandżaty (Strandja)  w Sofii. To o tyle cenniejsza wiadomość, gdyż obie Polki będą reprezentować nasz kraj podczas kwietniowego turnieju kwalifikacyjnego do Igrzysk Olimpijskich. Gdyby nie pechowa kontuzja Anny Góralskiej (54 kg) cieszylibyśmy się z kompletu zwycięstw.

Kinga Siwa stanęła dzisiaj oko w oko z jedną z najbardziej doświadczonych zawodniczek, które występują na europejskich ringach, 35-letnią Sandrą Brugger ze Szwajcarii. Rywalka Kingi ostatni medal na imprezie mistrzowskiej wywalczyła wprawdzie w 2007 roku, będąc w Vejle wicemistrzynią Europy, ale nadal zalicza się do solidnych zawodniczek. Potwierdzeniem tego było m.in. ubiegłoroczne zwycięstwo w turnieju o Pasy Montana we francuskim Argenteuil. Z Kingą boksowała ostatnio dwa lata temu w Stralsundzie podczas turnieju „Queens Cup”, przegrywając jednogłośnie na punkty. Dzisiaj w Sofii Brugger ponownie była wymagającą rywalką dla mistrzyni Polski ale po zakończeniu walki do góry ponownie powędrowała ręka gdańszczanki. Sędziowie nie byli jednogłośni. Dwaj z nich (Francuz i Anglik) opowiedzieli się za Polką, przy czym ten pierwszy przez wskazanie przy remisie 38-38, zaś Kazach wyżej ocenił Szwajcarkę (39-37).

Gdyby nie fatalna kontuzja nosa, której Anna Góralska doznała w 3. starciu walki z Chinką Si Hajiuan, prawdopodobnie to młodziutka Polka awansowałaby do ćwierćfinału. Zawodniczka z Wałcza kilka razy poważnie zagroziła defensywie Azjatki, która przynajmniej raz nadawała się do liczenia i do momentu zatrzymania walki – w 2 minucie i 45 sekundzie 3. starcia – wygrywała na punkty. Szkoda tej pechowej porażki, ale na pewno sposób, w jaki Anna zaboksowała z doświadczoną rywalka (w 2014 roku wygrała turniej World Cup of Petroleum Countries na Syberii, zaś w 2015 roku była w finale Nation`s Cup w Serbii), wzmocni jej wiarę w spore już umiejętności i jeszcze większe możliwości.

W drugiej serii walk 1/8 finału mieliśmy jedną zawodniczkę, Sandrę Drabik, która zmierzyła się z utalentowaną Holenderką Alicią Holzken, która w ub. roku dość płynnie przeszła z boksu młodzieżowego do seniorskiego, o czym przekonała nas m.in. w Warszawie podczas MTB im. Feliksa Stamma, gdzie mocno stawiła czoło Sandrze. I tym razem lepszą w ringu okazała się Polka, wicemistrzyni Igrzysk Europejskich z Baku, która podobnie jak Kinga Siwa od kilku tygodni trenowała w bułgarskim Belmeken. Każdy  z sędziów punktowych inaczej ocenił ringowe wydarzenia. Irlandczyk na konto Polski zapisał cztery starcia, Czech trzy, zaś dla Gruzina walka była remisowa (38-38).

Jutro w Sofii trzy nasze zawodniczki powalczą o awans do strefy medalowej. Sandra Drabik zaboksuje z Yodgoroy Mirzaevą z Uzbekistanu, Kinga Siwa z niedawną gwiazda młodzieżowych ringów, Włoszką Irmą Testą, która dzisiaj sensacyjnie pokonała Angielkę Chantelle Cameron, zaś odpoczywająca dzisiaj Aneta Rygielska (64 kg) z Chinką Wenlu Yang.

Opracował: Jarosław Drozd

CIEKAWE ROZSTRZYGNIĘCIA 1. DNIA TURNIEJU W SOFII. PETROVA ZREZYGNOWAŁA Z WALKI

petrova

Aż 110 zawodniczek z ponad 30 krajów stanęło do rywalizacji w 67. Międzynarodowym Turnieju Bokserskim im. Strandżaty (Strandja) w Sofii. Wczoraj pisałem szczegółowo o walkach Polek, z których trzy awansowały do 1/8 finału. Ogółem w hali „Uniwersjada” odbyło się aż 37 z planowanych 38 pojedynków kobiet (w zawodach rywalizują także mężczyźni).

Na szczególną uwagę zasługuje wspomniany nieodbyty pojedynek, w którym miały się zmierzyć faworytka miejscowej publiczności, aktualna mistrzyni Europy, Stoyka Petrova (51 kg – na zdjęciu) z Tunezyjką Ahlem Elgoul. W wyniku losowania rywalką Elgoul miała być wprawdzie Petrova, ale Stanimira, która rywalizuje ze Stoyką o pozycję numer 1 w bułgarskiej kadrze. Organizatorzy postanowili jednak dość niespodziewanie zamienić miejscami swoje zawodniczki w drabince wagi muszej, przenosząc dodatkowo – dla „rekompensaty” zaskoczonej Stoyki – jej pojedynek z sesji przedpołudniowej na popołudniową. Zdenerwowana taką sytuacją zawodniczka na znak protestu nie pojawiła się jednak w ringu, oddając walkę walkowerem.

Nie da się na tym przykładzie nie zauważyć faworyzowania Stanimiry Petrovej, aktualnej mistrzyni świata wagi koguciej (54 kg), która tym samym dopiero w finale (a nie w ćwierćfinale, jak w poprzednim „rozdaniu”) może trafić na mistrzynię olimpijską Nicolę Adams. Angielka pewnie rozpoczęła turniej od zwycięstwa nad była młodzieżową mistrzynią świata, Anush Grigoryan z Armenii, ale dzisiaj przyjdzie jej walczyć z wicemistrzynią olimpijską z Londynu, Ren Cancan z Chin.

W wadze lekkiej (60 kg) na uwagę zasługuje jednogłośne i bezdyskusyjne zwycięstwo coraz skuteczniejszej Angielki Chantelle Cameron z Francuzką Estelle Mosselly. Z kolei w limicie wagi średniej (75 kg) kolejnej w karierze porażki z Holenderką Nouchką Fontijn doznała Savannah Marshall z Anglii. Szkoda, że w Sofii nie boksuje już Lidia Fidura, bo wielu obserwatorów czekało na jej ćwierćfinałową walkę z Fontijn. Tymczasem swojej szansy na pokonanie Holenderki poszuka Francuzka Erika Guerrier, o ile pokona dzisiaj „jednowymiarową” Koreankę z Południa, Kim Shin-Hyeong.

Opracował: Jarosław Drozd

WYNIKI 1/16 FINAŁU [23 LUTEGO 2016 ROKU - na pierwszym miejscu zwyciężczynie]

51 KG
Yodgor Mirzoyeva (Uzbekistan) – Neriman Istik (Turcja) 3-0
Marielle Hansen (Norwegia) – Yana Burim (Białoruś) 3-0
Sandra Drabik (Polska) – Chang Yuan (Chiny) 2-0
Alicia Holzken (Holandia) – Nam Eun-Jin (Korea Południowa) 2-0
Ahlem Elgoul (Tunezja) – Stoyka Petrova (Bułgaria) WO.
Souhila Bouchene (Algieria) – Le Thi Ngoc Anh (Wietnam) 3-0
Elif Nur Coskun (Turcja) – Juliana Soederstroem (Szwecja) 3-0
Sara Ourahmoune (Francja) – Terry Gordini (Włochy) 2-1
Ren Cancan (Chiny) – Virginia Barankai (Węgry) 3-0
Nicola Adams (Anglia) – Anush Grigoryan (Armenia) 3-0
Nandintsetse Myagmardulam (Mongolia) – Helena Envall (Szwecja) 3-0
Zoya Isayeva (Rosja) – Lynsey Holdaway (Walia) 2-1

54 KG
Si Haijuan (Chiny) – Alice Sramkova (Czechy) 2-1
Lisa Whiteside (Anglia) – Bettina Kiss Varga (Węgry) 3-0
Marzia Davide (Włochy) – Angelika Grońska (Polska) 2-1

60 KG
Mavzuna Chorayeva (Tadżykistan) – Jennifer Miranda (Hiszpania) 3-0
Khouloud Halimi (Tunezja) – Cristina Cosma (Rumunia) 3-0
Oh Yeon-Ji (Korea Płd.) – Oyungerel Suvd Erdene (Mongolia) 3-0
Agnes Alexiusson (Szwecja) – Charlene Jones (Walia) 3-0
Anja Stridsman (Australia) – Makhfuzakhon Ergasheva (Uzbekistan) 3-0
Yana Alexeyevna (Azerbejdżan) – Esra Yildiz (Turcja) 3-0
Yin Junhua (Chiny) – Alla Yarshevich (Białoruś) 3-0
Chantelle Cameron (Anglia) – Estelle Mosselly (Francja) 3-0
Irma Testa (Włochy) – Sara Benke (Węgry) 3-0
Kinga Siwa (Polska) – Shauna Browne (Irlandia) 2-1
Sandra Brugger (Szwajcaria) – Elhem Mekhaled (Algieria) 2-0

75 KG
Nafisakhon Askarova (Uzbekistan) – Monica Floridia (Włochy) 2-0
Erika Guerrier (Francja) – Lidia Fidura (Polska) 3-0
Kim Shin-Hyeong (Korea Płd.) – Erdenetuya Enkhbaatar (Mongolia) 3-0
Nouchka Fontijn (Holandia) – Savannah Marshall (Anglia) 3-0
Li Qian (Chiny) – Christine Desmond (Irlandia) 3-0

1/8 FINAŁU [23 LUTEGO 2016 ROKU - na pierwszym miejscu zwyciężczynie]

64 KG
Djoana Nuamreue (Bułgaria) – Ines Hrili (Tunezja) 3-0
Yang Wenlu (Chiny) – Simona Simeonova (Bułgaria) 3-0
Aneta Rygielska (Polska) – Rania Meslaoui (Algieria) 3-0
Ha Thi Linh (Wietnam) – Rosie Eccles (Walia) 2-1
Martina Schmoranzova (Czechy) – Eszter Olah (Węgry) TKOI 4
Valentina Alberti (Włochy) – Aleksandra Talaga (Polska) 3-0
Mirian Gutierrez (Hiszpania) – Elena Ustinova (Rosja) 3-0

TRZY ZWYCIĘSTWA POLEK W 1. DNIU TURNIEJU W SOFII. TRZY ŚLĄZACZKI NA TARCZY

belmeken16

W Sofii zakończył się pierwszy dzień zmagań pań w tradycyjnym MTB o Memoriał Strandżaty. W tym roku obsada zawodów jest wyjątkowo mocna i cieszy, że do rywalizacji włączyła się także liczna, bo siedmioosobowa reprezentacja Polski. Dzisiaj w ringu zobaczyliśmy sześć z nich, z których do dalszej fazy awansowały Sandra Drabik (51 kg), Kinga Siwa (60 kg) i Aneta Rygielska (64 kg). Niestety odpadły trzy Ślązaczki Angelika Grońska (54 kg), Aleksandra Talaga (64 kg) i Lidia Fidura (75 kg).

Turniej zaczął się dla nas fantastycznie od zwycięstwa Sandry Drabik nad boksującą z odwrotnej pozycji 19-letnią Chang Yuan z Chin. Nasza wicemistrzyni Igrzysk Europejskich z Baku (2015) miała sporo pracy ale jej przewaga nad ubiegłoroczną Młodzieżową Mistrzynią Świata nie podlegała dyskusji. Sędziowie z Armenii i Bułgarii zapisali na konto Sandry każde ze starć (ten drugi nawet 40-35), zaś Holender Cem Dunar dość niespodziewanie orzekł remis (38-38).

Jako druga bułgarskiej publiczności zaprezentowała się Angelika Grońska (54 kg), która po raz …drugi w karierze zaboksowała w wadze koguciej. Fachowcy, którzy śledzą od lat rywalizację kobiet przecierali ze zdumienia oczy jak mało znana szerszej widowni Polka sieje zamęt w obronie wielkiej mistrzyni z Włoch, Marzii Davide. W 1. i 4. starciu po potężnych prawych Angeliki 36-letnia Davide, trzykrotna mistrzyni Europy i dwukrotna wicemistrzyni świata, padała na deski ale sędzia z Uzbekistanu ani razu jej nie liczył! Jego postawa miała wpływ na karty punktowe dwóch z trójki sędziowskiej. Mimo iż Szwed wypunktował zgodnie z wydarzeniami zwycięstwo Polki 39-37, to jego dwaj koledzy (z Chin i Gruzji) zapisali na konto Włoszki wszystkie starcia i Angelika niezasłużenie przegrała 1-2…

Nasze humory poprawiła niezawodna ostatnio Kinga Siwa (60 kg), której przyszło rywalizować z Irlandką Shauną Browne. Po zaciętym pojedynku i niejednogłośnym werdykcie (2-1) do góry powędrowała ręka gdańszczanki, za której przewagą opowiedzieli się sędziowie z Węgier (39-37) i Bułgarii (38-38 ze wskazaniem na Kingę). Również remis ale z oddaniem przewagi Browne widział arbiter francuski.

Zwycięstwo odniosła także Aneta Rygielska (64 kg), która startuje w Bułgarii w wadze, w jakiej zdobyła brązowy medal Igrzysk Europejskich w Baku. Dzisiaj torunianka wygrała pewnie na punkty z Algierką Ranią Meslaoui. Sędziowie po walce byli zgodni punktując dwa razy 39-37 (Bułgar i Kazach) oraz 40-36 (Holender) na korzyść Anety.

Niestety od porażki rok olimpijski rozpoczęła Lidia Fidura (75 kg). Jej rywalką była świeżo upieczona mistrzyni Francji, Erika Guerrier, która największe sukcesy odnosiła w limicie 69 kg. Polka robiła co w jej mocy, by pojedynek wygrać ale nie znacznie w 3 z 4 rund lepszą zawodniczką okazała się Guerrier. Punktacja sędziowska była surowa dla Polki (dwa razy 40-36 i 39-37 dla rywalki).

Jak zwykle dzielnie w ringu walczyła Aleksandra Talaga (64 kg), która systematycznie zbiera międzynarodowe doświadczenie. Dzisiaj skrzyżowała rękawice z wicemistrzynią Igrzysk Europejskich z Baku, Włoszką Valentiną Alberti i choć zaprezentowała twardy boks, to jednak do dalszej rundy awansowała rywalka. I tutaj sędziowie byli zgodni, punktując dwa razy 39-36 i 39-35 dla Alberti.

Jutro w Sofii dalsza faza turnieju, w której zobaczymy cztery Polki. Sandra Drabik zaboksuje z młoda Holenderką Alicią Holzken, Kinga Siwa z niezwykle doświadczoną Szwajcarką Sandrą Brugger, Anna Góralska (54 kg), która dzisiaj miała wolny los z Chinką Si Haijuan, zaś Aneta Rygielska z inną chińską zawodniczką Wenlu Yang.

Opracował: Jarosław Drozd

WYMAGAJĄCE RYWALKI POLEK W PIERWSZYCH WALKACH 67. MTB „STRANDJA” W SOFII

baku_otwarcie

W bardzo późnych godzinach nocnych z poniedziałku na wtorek (23 lutego) odbyło się losowanie 67. MTB o Memoriał Strandżaty (Strandja) w Sofii. W turnieju ogółem rywalizować będzie w tym siedem reprezentantek Polski. Trener kadr narodowej, Paweł Pasiak, spodziewał się tego, że już od pierwszych walk naszym zawodniczkom przyjdzie rywalizować z czołowymi zawodniczkami Europy, a nawet świata i tak też się w istocie stanie.

Główna nasza uwaga skierowana była oczywiście na trzy wagi olimpijskie, do których zgłoszono najwięcej zawodniczek. W kategorii z limitem 51 kg zaboksuje 28 pięściarek, w 60 kg – 27, zaś w 75 kg – 21. Dla porównania w wadze do 54 kg wystąpi 19 zawodniczek, zaś w 64 kg – 15.

Dzisiaj od rana w ringu zobaczymy sześć Polek – Sandra Drabik (51 kg) skrzyżuje rękawice z rewelacją ub. sezonu, 19-letnia Chinką Chang Yuan, Kinga Siwa (60 kg) stanie oko w oko z Irlandką Shauną Brown, Lidia Fidura (75 kg) zmierzy się z tegoroczną mistrzynią Francji Eriką Guerrier, zaś wyjątkowo boksująca w Sofii w wyższych wagach Angelika Grońska (54 kg) i Aneta Rygielska (64 kg) powalczą z utytułowaną Włoszką Marzią Davide (Grońska) i Algierką Ranią Meslaoui (Rygielska). Szóstą Polka, która wystąpi w Sofii będzie Aleksandra Talaga (64 kg), która zawalczy z Włoszką Valentiną Alberti.

Jutro pierwszy pojedynek stoczy Anna Góralska (54 kg), której rywalka będzie lepsza z pary Si Haijuan (Chiny) – Alice Sramkova (Czechy).

MOLLO ZNOKAUTOWAŁ ZIMNOCHA. DESTRUKCYJNY SZEREMETA I CIEKAWE DEBIUTY W LEGIONOWIE

zimnoch krzysztof 01

Tego chyba nikt się nie spodziewał… Wracający do boksu po trzech latach Mike Mollo (21-5,1, 13 KO) podczas walki wieczoru gali boksu zawodowego w Legionowie szybko rozprawił się z faworyzowanym Krzysztofem Zimnochem (18-1-1, 12 KO)! Pierwsze osiemdziesiąt sekund nie zapowiadało trzęsienia ziemi. Polak był dużo szybszy, kontrolował rywala lewym prostym i polował na prawy. Obaj wpadli w klincz, wydawało się, że jest to niegroźna sytuacja, ale Amerykanin nagle wystrzelił krótkim lewym sierpem na szczękę, być może ułamek sekundy po komendzie stop, choć nie był to faul. Pod Krzyśkiem ugięły się nogi i szybko sklinczował. Mike zrobił krok w tył i za moment skosił pięściarza z Białegostoku prawym sierpem. Zimnoch ciężko wstawał i za wszelką cenę próbował przykleić się do przeciwnika. Był jednak zraniony i kolejny krótki lewy sierp w okolice skroni zupełnie odciął naszego rodaka od prądu. Klasyczny nokaut i przykra niespodzianka.

Kamil Szeremeta (13-0, 2 KO) pokazał ciekawy i konsekwentny boks, pokonując przed czasem niezwyciężonego dotąd Artioma Karpetsa (21-1, 6 KO). Ukrainiec zgodnie z oczekiwaniami boksował na wstecznym, ładnie pracując nogami i szukając swej szansy w lewym sierpie z doskoku. Pięściarz z Białegostoku z kolei podążał za nim, trafiał mocnym lewym dyszlem, a w połowie drugiej rundy wstrząsnął rywalem prawym krzyżowym. Kolejne minuty upływały, a obraz walki się nie zmieniał. Karpets boksował ostrożnie dla siebie, oddając jednak przy tym inicjatywę podopiecznemu Andrzeja Liczika, który systematycznie zbierał małe punkciki. W piątym starciu Szeremeta panował już niepodzielnie. Przeciwnik krwawił z nosa i powieki, histerycznie zaczął klinczować, a Polak włączył piąty bieg i spychał go do głębokiego odwrotu. Gdy zabrzmiał zbawienny gong, twarz Karpetsa przypominała już krwawą maskę. Nikt nie był więc zdziwiony, kiedy nie wyszedł do szóstej rundy.

Andrzej Sołdra (12-2-1, 5 KO) odczarował ring w Legionowie, gdzie dotąd startował dwukrotnie, raz remisując, a raz przegrywając boleśnie przed czasem. Po blisko rocznej przerwie spowodowanej poważną kontuzją i długiej rehabilitacji pokonał jak zwykle walecznego Sebastiana Skrzypczyńskiego (11-13-2, 5 KO). Ale łatwo nie było. Andrzej dobrze rozpoczął ten pojedynek, kontrolując przeciwnika ciosami prostymi, lecz ułamek sekundy po gongu kończącym pierwszą rundę przyklęknął po prawym na ucho. Leszek Jankowiak nie liczył, jednak zapaliła się lampka, że wszystko będzie sprawą otwartą do samego końca. I druga odsłona rzeczywiście była już dużo bardziej wyrównana niż pierwsza. W trzeciej przeważał nawet Skrzypczyński, a między zawodnikami zaiskrzyło w samej końcówce. Do tego stopnia, że bili się nawet po gongu. Sołdra w końcu opanował emocje i nerwy, zaczął boksować zamiast się bić z niewygodnym rywalem i odzyskał kontrolę w czwartym starciu. Na początku piątego złapał w akcji prawy na prawy Sebastiana, zachwiał nim, lecz obyło się bez liczenia. Zamiast jednak powiększać swoją przewagę, opadł z sił i oddał szóstą odsłonę. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali nie tylko niejednogłośnie, ale również z wielkim rozrzutem – 55:59, 60:54 i 60:54.

Jordan Kuliński (1-0, 1 KO), jeden z ciekawszych amatorów ostatnich lat, również efektownie zadebiutował w gronie zawodowców. Startujący w wadze półciężkiej Polak zastopował w drugim starciu Dennisa Kronemanna (2-2, 1 KO). Jordan już na początku ustalił warunki potyczki mocnym lewym hakiem w okolice wątroby, po którym przeciwnik wyraźnie się skrzywił i od razu cofnął do defensywy. Polak zmienił pozycję na mańkuta, uderzył lewym sierpowym na górę, przewracając Niemca po raz pierwszy. Za moment ponowił tę akcję i mieliśmy drugi nokdaun. Kronemanna wyratował jednak gong. Po przerwie Kuliński najpierw dwa razy strzelił długim prawym i mieliśmy dwa następne liczenia. Potem znów zmienił pozycję, dla odmiany trafił długim lewym, Kronemann padł na matę po raz piąty… i na szczęście ostatni.

Efektownie wyglądał debiut zawodowy startującego w kategorii junior średniej Przemysława Zyśka (1-0, 1 KO), który przed czasem rozmontował Kamila Wybrańca (3-1, 3 KO). Wyższy Przemek, aktualny wicemistrz Polski w boksie olimpijskim, już na starcie zatrzymał ataki rywala prawym podbródkiem, a pod koniec pierwszego starcia poczęstował go mocnym prawym prostym. Po przerwie zawodowy debiutant trafił prawym sierpem, dwukrotnie akcją lewy-prawy i w tym momencie jedynym pytaniem było, czy pojedynek potrwa na pełnym dystansie, czy nie? W końcówce drugiej rundy kolejny prawy krzyżowy Zyśka, kilka poprawek przez gardę i sędzia musiał liczyć po raz pierwszy. Za moment zabrzmiał gong. Co się nie udało w drugiej odsłonie, udało się już w trzeciej. Kilka mocnym bomb, kolejny prawy na szczękę i po drugim liczeniu Grzegorz Molenda zatrzymał walkę.

źródło: bokser.org

zimnoch_mollo

REKORDOWA OBSADA MTB. IM. STRANDŻATY W SOFII. WIELKI TEST PRZEDOLIMPIJSKI

strandja16

Rekordowa ilość 344 zawodniczek i zawodników z 42 krajów, w dniach od 23 do 27 lutego, stanie w Sofii do rywalizacji w 67. Międzynarodowym Turnieju Bokserskim im. Strandżaty (Strandja). Po ubiegłorocznej nieobecności do Bułgarii udaje się także siedmioosobowa reprezentacja Polski seniorek, dla których będzie to jeden z dwóch najważniejszych startów przed turniejem kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich, który odbędzie sie w tureckim Samsunie od 9 do 17 kwietnia 2016 roku.

Podobnie jak przed rokiem panie zaboksują w Sofii w pięciu kategoriach wagowych (51 kg, 54 kg, 60 kg, 64 kg i 75 kg), a więc tych samych, w których rywalizowały w igrzyskach kontynentalnych w 2015 roku. Biało-czerwonych barw bronić będą: Sandra Drabik (51 kg), Angelika Grońska i Anna Góralska (54 kg), Kinga Siwa (60 kg), Aneta Rygielska i Aleksandra Talaga (64 kg) oraz Lidia Fidura (75 kg).

Lokalne media na największą gwiazdę zawodów kreują niezmiennie bułgarską mistrzynię świata wagi koguciej (54 kg), Stanimirę Petrovą, która aktualnie rywalizuje o miejsce w kadrze narodowej w „olimpijskiej” wadze muszej (51 kg) z mistrzynią Europy, Stoyką Petrovą. Pojedynki w wadze z limitem 51 kg będą na pewno jednymi z najciekawszych, gdyż do Bułgarii wybierają się m.in. aktualna mistrzyni olimpijska, Angielka Nicola Adams oraz srebrna medalistka z Londynu (2012), Chinka Ren Cancan.

Jako ciekawostkę dodajmy, że pierwsza edycja Turnieju im. Strandżata (Strandja) odbyła się 26 marca 1950 roku w Sofii, co czyni go jednym z najstarszych turniejów bokserskich na świecie. W 1964 roku po raz pierwszy w historii odbył się on w międzynarodowej obsadzie (oprócz gospodarzy wystąpili Węgrzy i Rumuni). Najwięcej turniejowych zwycięstw odnieśli oczywiście Bułgarzy. Dwukrotny wicemistrz Europy Tsacho Andreykovski wygrywał tam czterokrotnie (1974, 1976, 1978, 1979), podobnie jak mistrz olimpijski, mistrz świata i dwukrotny mistrz Europy (1993, 1996) Daniel Petrov (wygrał w Sofii w latach: 1994, 1997, 1998 i 1999) . Trzy laury Turnieju im. Strandżata wywalczył trzykrotny mistrz świata i Europy, ostatni zwycięzca Floyda Mayweathera Jr., Serafim Todorov (1989, 1993 i 1996).

stra2

TOMASZ JABŁOŃSKI: WIERZĘ W MEDAL OLIMPIJSKI. ZAWSZE BYŁ MOIM MARZENIEM

pantera01

O olimpijskim brązie Wojciecha Bartnika (Barcelona 1992) słyszymy prawie tak często, jak o golu Jana Domarskiego na Wembley. Tomasz Jabłoński (75 kg) chce stanąć na podium Igrzysk jako pierwszy polski bokser od 24 lat. Kwalifikację do Rio de Janeiro 27-latek uzyskał dzięki startom w lidze WSB (6 zwycięstw i 1 porażka w ubiegłym sezonie). Bieżące rozgrywki rozpoczął od pewnej wygranej w Argentynie z Joaquinem Linguą. Kolejną potyczkę ma stoczyć 12 marca w Moskwie, podczas meczu Rafako Hussars Poland z Rosjanami.

- Kiedy stoczy pan następną walkę w rozgrywkach WSB?
Tomasz Jabłoński: Prawdopodobnie 12 marca, w meczu z Rosją. Dopadło mnie lekkie przeziębienie. To chyba przez klimatyzację w samolocie z Argentyny. Bolą mnie płuca i kaszlę, ale niebawem powinienem być w pełni sił. Bardzo możliwe, że 1 marca stawię się na zgrupowaniu w Cetniewie. Na razie szykuję się na mecz z Rosją. Potem, jeśli zespół wyjdzie z grupy – a nadal są na to szanse – będę walczył w ćwierćfinale.

- Jak walczyło się panu w Buenos Aires z Joaquinem Linguą?
TJ: Trudno. Nie jestem do końca zadowolony. Walka nie była najgorsza, ale nie mogłem wyczuć dystansu. Nogi nie pracowały tak, jak powinny. Nie miałem dużo czasu na przygotowania. Trenuję od stycznia. Wcześniej przeszedłem zabieg laserowy oczu i nie mogłem ćwiczyć na pełnych obrotach. Niebawem powinienem wejść w normalny rytm. W następnej walce będzie lepiej.

- Odnosiliśmy wrażenie, że rywalowi z Argentyny mógł pan wyrządzić większą krzywdę.
TJ: To prawda. Jak wspomniałem, zawiodło wyczucie dystansu. Albo wpadałem za blisko rywala i nie mogłem dokończyć akcji, albo za daleko odskakiwałem. Czułem, że można wygrać przed czasem. Przeciwnik był do trafienia, ale brakowało precyzji. Nie mogłem się wstrzelić kombinacją ciosów. Wchodziły tylko pojedyncze uderzenia.

- Podobno warunki zostawiały dużo do życzenia.
TJ: W sali było bardzo gorąco, a z tak słabymi warunkami w WSB jeszcze się nie spotkałem. Nie było nawet prawdziwej szatni. Znaleźliśmy sobie jakiś kantorek, gdzie przeprowadziliśmy rozgrzewkę. Nie było miejsca, pociliśmy się nawet po zdjęciu koszulek. Baliśmy się, że w sali, gdy zejdą się ludzie, będzie jeszcze goręcej. Na szczęście włączono jakieś wiatraki. Powietrze było gorące, ale przynajmniej krążyło. Nie było tragedii. Sala była bardzo skromna. Gale boksu zawodowego w takich miejscach może i się odbywały, ale czterdzieści lat temu. Najważniejsze, że zrobiłem swoje. O to chodziło, żeby się „przepalić”. Wygrałem i chociaż z tego mogę być zadowolony.

- Do Igrzysk w Rio de Janeiro zostało niecałe pół roku. Jak będzie się pan przygotowywał?
TJ: Na razie obowiązuje mnie umowa z Rafako Hussars Poland. Dla tego zespołu trenuję i walczę. Kiedy zakończymy udział w rozgrywkach WSB, zacznę się szykować do igrzysk. Prezes SAKO Gdańsk, mój trener Marek Chrobak ma już wstępny plan wyjazdów i turniejów, w których wezmę udział. Prawdopodobnie czekają mnie dwa obozy górskie na wysokości około dwóch tysięcy metrów nad poziomem morza. Pierwszy z nich może się odbyć w Bułgarii. Jest tam dobry ośrodek, przyjeżdża dużo ekip. Wcześniej przejdę szczegółowe badania. Będę pod opieką specjalistów.

- Zamierza się pan zatem przygotowywać poza kadrą narodową?
TJ: Tak. Będzie jednak nade mną czuwał sztab szkoleniowy. Mówię o trenerze Chrobaku i specjaliście od przygotowania motorycznego, a być może będzie z nami także jeden ze szkoleniowców reprezentacji. Zobaczymy, jak moim kolegom pójdzie w kwalifikacjach olimpijskich (trzy turnieje odbędą się w kwietniu, maju i czerwcu – przyp. red.). Jeśli któryś z nich awansuje do Rio, być może do nas dołączy i będziemy pracować razem. Koledzy z kadry będą się przygotowywać do wspomnianych turniejów, ja muszę zacząć przygotowania pod kątem igrzysk. Oczywiście możliwe, że będziemy się umawiać na sparingi bądź razem występować w turniejach międzynarodowych.

- Ile razy walczył pan w Ameryce Południowej?
TJ: Rok temu wygrałem walkę w meczu WSB z Venezuela Caciques, a w sobotę zwyciężyłem w Argentynie. W Ameryce Południowej panuje taki klimat, że do Rio de Janeiro będę musiał dotrzeć odpowiednio wcześnie, aby zadbać o aklimatyzację. Po pobycie w Buenos Aires wiem, że pierwsze dni po przylocie mogą być trudne. Trener Chrobak myśli nawet o tym, abym w takcie przygotowań udał się do Brazylii lub na Kubę. Mógłbym tam przyzwyczaić się do olimpijskich warunków.

- Jest pan jednym z siedmiu pięściarzy wagi średniej, którzy wywalczyli już kwalifikację do Rio. Łącznie będzie was 28. Aby wywalczyć medal, będzie pan musiał wygrać dwie lub – co bardziej prawdopodobne – trzy walki. Kto jest faworytem do złotego medalu?
TJ: W wadze średniej jest wielu świetnych zawodników, choćby Artiom Czebotariow (Rosjanin to zawodowy mistrz świata APB, niedawno znokautował w Turcji Adema Kilicciego – przyp. red.) i Arlen Lopez (Kubańczyk to złoty medalista MŚ 2015 w Doha – przyp. red.). Poziom jest wysoki i bardzo wyrównany. Wiele walk może być zaciętych i kończyć się niejednogłośnym werdyktem sędziów. Nie jest tak, że jeden pięściarz zdecydowanie się wybija i jest poza zasięgiem innych. Trzeba być dobrze przygotowanym. Mam nadzieję, że wrócę z tej imprezy z medalem.

- Walki będą trwały trzy rundy. Czy wyrobił pan sobie taką markę u sędziów, aby po wyrównanym pojedynku spojrzeli na pana przychylnym okiem?
TJ: Wydaje mi się, że dzięki WSB stałem się rozpoznawalny, a sędziowie patrzą na mnie inaczej niż kiedyś. A rzeczywiście jest tak, że po zaciętej walce zwycięstwo z reguły przyznaje się temu, kto jest bardziej znany i szanowany. Już przed mistrzostwami Europy i mistrzostwami świata, po dotarciu na miejsce, witałem się z tzw. supervisorami. Nazywali mnie po imieniu. To było miłe.

- Zdejmie pan z polskiego boksu klątwę Wojciecha Bartnika, naszego ostatniego zdobywcy medalu olimpijskiego w boksie?
TJ: Mam taką nadzieję. Liczę też na to, że na igrzyskach nie będę jedynym reprezentantem Polski. Mam nadzieję, że awansuje na nie na przykład Igor Jakubowski (waga ciężka, 91 kg – przyp. red.), choć w jego kategorii do zdobycia pozostaje tylko pięć miejsc w trzech turniejach kwalifikacyjnych. Inni reprezentanci kraju też mają szansę. Oby przygotowali się jak najlepiej i powalczyli. Fajnie, że wywalczyłem awans i będę na igrzyskach, ale nie da mi to chleba. Wierzę w medal, który zawsze był moim marzeniem. Teraz po prostu trzeba zrealizować cel.

- W 2016 roku skończy pan 28 lat. Czy po igrzyskach zostanie pan bokserem zawodowym?
TJ: Na razie mam tylko jedną propozycję, od AIBA Pro Boxing. Z innymi promotorami nie rozmawiałem. Boks zawodowy APB rozwija się, więc może to jest dobry pomysł? Nie wiem jeszcze, jakie pieniądze wchodzą w grę. Po igrzyskach będę musiał zacząć zarabiać, a w boksie olimpijskim do tej pory nie było wielkich sum. Chciałbym walczyć na dużych zagranicznych galach. Pięściarze APB pokazali się przed walką Władymira Kliczki z Tysonem Furym. Słyszałem też, że AIBA porozumiała się też z amerykańskim promotorem Oscarem de la Hoyą (właściciel grupy Golden Boy Promotions – przyp. red.).

- Czy w pana życiu prywatnym także zajdą zmiany? Od dawna tworzy pan udany związek z Kasią.
TJ: W tym roku, z uwagi na igrzyska, będę w rozjazdach, dlatego jeszcze nie zaplanowałem ślubu. Może uda się w przyszłym? Kasia też trenuje boks w moim klubie, ale tylko dla siebie. Nie walczy w zawodach, co uważam za dobre rozwiązanie. Wspiera mnie. Dobrze wie, na czym polega ten sport. Rozumie mnie i jest w stanie dużo znieść. Kasia jest moim najwierniejszym kibicem

Rozmawiał: Przemysław Osiak, Przegląd Sportowy

EKIPY Z KUBY, UKRAINY, ARGENTYNY I ROSJI ROZDAWAŁY KARTY W 5. KOLEJCE WSB

Nadal bez zwycięstwa w 6. sezonie ligi World Series of Boxing są zawodnicy Rafako Hussars Poland. W Buenos Aires nasi zawodnicy przegrali 2-3 z niespodziewanymi współliderami grupy C, Argentina Condors i zajmują czwarte miejsce. Podobnie jak Argentynczycy po raz drugi wygrali Rosjanie, którzy z gorącego terenu w Wenezueli przywieźli 3 punkty, pokonując Caciques 3-2. W grupie A nadal bez przegranej walki są obrońcy tytułu, Cuba Domadores. Tym razem mistrzowie WSB polecieli do Chin, gdzie wygrali 5-0 z China Dragons. Wiceliderami grupy, po zwycięstwie 4-1 nad ekipą z Turcji, są ukraińscy Atamani.

Z indywidualnych wyników walk zwracają uwagę zwycięstwa groźnego Turka, Seydy Kesera (91 kg) nad rutynowanym Ukraińcem Denisem Poyatsiką (to druga „czasówka” Kesera w tym sezonie) oraz punktowa wygrana Rosjanina Sergeya Kalchugina (91 kg) nad kapitanem reprezentacji Irlandii, Darrenem O`Neillem, który zadebiutował w barwach drużyny z Wenezueli.

GRUPA A

China Dragons – Cuba Domadores 0-5
[13 lutego 2016 roku, Sanya, Chiny]

49 KG     Santiago Amador (Domadores) – Huang Xin (Dragons) 2-1
56 KG     Robeisy Ramirez (Domadores) – Wang Long (Dragons) 3-0
64 KG     Kevin Hayler Brown (Domadores) – Hu Qianxun (Dragons) 3-0
75 KG     Arlen Lopez (Domadores) – Zhao Minggang (Dragons) TKO 3
91 KG     Frank Sanchez (Domadores) – Li Mingtao (Dragons) 3-0

Ukraine Otamans – Turkiye Conquerors 4-1
[12 lutego 2016 roku, Lwów, Ukraina]

49 KG     Nazar Kurotchin (Otamans) – Hamza Kartal (Conquerors) 3-0
56 KG     Oleg Dovgun (Otamans) – Nurettin Ovat (Conquerors) 3-0
64KG     Volodymyr Matviychuk (Otamans) – Yakup Sener (Conquerors) 3-0
75 KG     Valeriy Kharlamov (Otamans) – Evren Tubikoglu (Conquerors) 3-0
91 KG     Seyda Keser (Conquerors) – Denis Poyatsika (Otamans) TKO 4

GRUPA C

Caciques de Venezuela – Russian Boxing Team 2-3
[13 lutego 2016 roku, Vargas, Wenezuela]

49 KG     Bator Sagaluyev (Russian BT) – Yonny Calderones (Caciques) TKO 4
56 KG     Hector Luis Garcia (caciques) – Bakhtovar Nazirov (Russian BT) 3-0
64 KG     Avak Uzlyan (Russian BT) – Jesus Correa (Caciques) 3-0
75KG     Endri Saavedra (Caciques) – Andrey Kovalchuk (Russian BT) 3-0
91 KG     Sergey Kalchugin (Russian BT) – Darren O’Neill (Caciques) 3-0

Argentina Condors – Rafako Hussars Poland 3-2
[13 lutego 2016 roku, Buenos Aires, Argentyna]

49 KG     Junior Zarate (Condors) – Dawid Jagodziński (Hussars) 3-0
56 KG     Elias Gonzalez (Condors) – Adrian Kowal (Hussars) 3-0
64 KG     Ronan Sanchez (Condors) – Mateusz Kostecki (Hussars) 3-0
75 KG     Tomasz Jabłoński (Hussars) – Joaquin Lingua (Condors) 3-0
91 KG     Igor Jakubowski (Hussars) – Dario Alcapan (Condors) DQ 4

W WIEKU 69 LAT ZMARŁ „MISTRZ KONTRY” – WIESŁAW RUDKOWSKI

rudkowski wieslaw

Z wielkim smutkiem informujemy, że w nocy z soboty na niedzielę (14 lutego) 2016 roku w Warszawie po ciężkiej chorobie, w wieku niespełna 70 lat zmarł jeden z najwybitniejszych polskich pięściarzy – Wiesław Rudkowski.

Wiesław Rudkowski urodził się 18 listopada 1946 roku w Łodzi. Treningi bokserskie w RKS Ruda Łódź rozpoczął w 1962 roku (mając 16 lat), by dwa lata później przenieść się do łódzkiego Widzewa, z którym był związany do 1965 roku. W następnym roku rozpoczął służbę wojskową, trafiając do sekcji bokserskiej CWKS Legia Warszawa, reprezentując barwy klubu z Łazienkowskiej do końca kariery (1975).

Dwukrotnie uczestniczył w Igrzyskach Olimpijskich. W 1968 roku (Meksyk) po zwycięstwie nad Charlesem Amosem z Gujany, przegrał w ćwierćfinale wagi lekkośredniej z Aleksiejem Kisielowem (Rosja). W 1972 roku (Monachium) zdobył srebrny medal wagi lekkośredniej, pokonując Antonio Castelliniego z Włoch, Najdena Stanczewa z Bułgarii, Rolanda Garbeya z Kuby i Petera Tiepolda z NRD, przegrywając niejednogłośnie na punkty (2-3) bój o złoto z Dieterem Kottyschem (RFN).

Wiesław Rudkowski cztery razy stawał w szranki najlepszych amatorskich pięściarzy Starego Kontynentu. W 1967 roku (Rzym) przegrał w eliminacjach wagi półśredniej z  Manfredem Wolke (NRD). W 1971 roku (Madryt) zdobył brązowy medal wagi lekkośredniej, pokonując Franza Csnadla z Austrii, Miliko Saarinena z Finlandii, Hakki Sozena z Turcji, przegrywając walkę o awans do finału ze Svetomirem Belicem z Jugosławii. W 1973 roku (Belgrad) został wicemistrzem Europy, pokonując po drodze Franza  Dorfera z Austrii, Tomasa Kemela z Czechosłowacji i Sandu Tirilę z Rumunii, przegrywając finał z Anatolijem Klimanowem (ZSRR). Zwieńczeniem pięknej międzynarodowej kariery Wiesława Rudkowskiego był złoty medal Mistrzostw Europy wagi lekkośredniej, wywalczony w 1975 roku w Katowicach. Wygrał wówczas kolejno z Alexandrem Harrisonem ze Szkocji, Tomasem Kemelem, Franzem Dorferem i w finale z Wiktorem Sawczenką z ZSRR.

Bohater naszej opowieści 13 razy (w latach 1965-1973) reprezentował Polskę w oficjalnych meczach międzypaństwowych, wygrywając 8 pojedynków (przy 5 porażkach), zwyciężając m.in. w 1970 roku Anglika Alana „Boom Boom” Mintera – późniejszego zawodowego mistrza świata WBC i WBA wagi średniej.

Na krajowych ringach na długie lata zdominował kategorię lekkośrednią, zdobywając w niej aż 9 złotych medali (1967-1975). Dziesiąty tytuł – pierwszy w kolejności – wywalczył w 1966 r. jeszcze w kategorii półśredniej. Wśród krajowych trofeów trenera kadry szczególne miejsce zajmują zapewne cztery drużynowe tytuły mistrzowskie, zdobyte z Legią w sezonach 1968/69, 1971, 1973 i 1975.

Poza tym Wiesław Rudkowski był dwukrotnym mistrzem Polski juniorów wagi lekkiej (1963-1964), dziesięciokrotnym mistrzem Warszawy (1966-1975) oraz mistrzem Łodzi (1965). W 1972 roku wygrał turniej o „Czarne Diamenty”, a 6 lat wcześniej został wicemistrzem Mistrzostw Armii Zaprzyjaźnionych w Budapeszcie w wadze lekkośredniej.

W czasie całej kariery stoczył 268 walk, z których aż 248 wygrał, 4 zremisował i 16 przegrał (w tym tylko 3 razy w polskiej lidze).

Szlify trenerskie uzyskał w 1979 roku. W latach 1983-1988 był szkoleniowcem Legii Warszawa, by w okresie 2001-2003 prowadzić kadrę narodową juniorów, w 2011 roku został trenerem kadry narodowej seniorów. W kolejnych latach spełniał się w roli działacza sportowego, pracował w PKOL. Wiesław Rudkowski ma w swoim dorobku także medale i tytuły Mistrza Sportu, zasłużonego Mistrza Sportu, w  2005 roku uhonorowany Nagrodą im. Aleksandra Rekszy.

Opracował: Jarosław Drozd

TRZECI PUNKT, ALE I TRZECIA PORAŻKA „HUSARII”. NIEZAWODNI JABŁOŃSKI I JAKUBOWSKI

hussars_arg16

Trzeci mecz drużyny Rafako Hussars Poland w rozgrywkach World Series of Boxing zakończył się trzecią porażką, na szczęście trzecią punktowaną porażką 2-3. Pięściarze „Husarii” wybrali się tym razem do do Ameryki Południowej i przegrali w Buenos Aires z zespołem Argentina Condors. Punkty dla biało-czerwonych zdobyli aktualni wicemistrzowie Europy – Tomasz Jabłoński (75 kg) oraz Igor Jakubowski (91 kg).

49 KG: Junior Zarate – Dawid Jagodziński 3-0 (50-45, 50-45, 50-45)
Od początku to „Jagoda” starał się wywierać presję na rywalu, lecz nadział się na dwie kontry bezpośrednim prawym. Lepiej optycznie wyglądało to już w drugiej rundzie, ale Polak dużo przestrzeliwał, natomiast reprezentant gospodarzy uderzał rzadziej, za to dużo celniej. W trzeciej Zarate boksował z luzu i choć Dawidowi nie można było odmówić ambicji, to trafiał tylko czasem lewym hakiem pod prawy łokieć. Na początku czwartego starcia Argentyńczyk uderzył długim i mocnym prawym prostym na górę. Przepuszczał ataki Jagodzińskiego i kontrował – niezbyt mocno, za to celnie. Ostatnie trzy minuty nie przyniosły żadnych zmian i „Kondory” objęły zasłużone prowadzenie.

56 KG: Elias Gonzalez – Adrian Kowal 3-0 (49-46, 49-46, 50-44)
Od pierwszego gongu w oczy rzuciła się spora dysproporcja w sile fizycznej. Argentyńczyk swoimi ciosami dosłownie przesuwał Polaka. Nasz młody debiutant w WSB dodatkowo bronił się chaotycznie, wyglądając przy tym na lekko przestraszonego. Dopiero w końcówce drugiej rundy próbował czymś oddać, a nie tylko markować, jednak ustępował rywalowi w przygotowaniu siłowym. W trzecim starciu przyjął dwa lewe sierpy i jeden z sędziów punktował ten odcinek aż 10-8. W końcówce Adrian walczył już nie tylko z przeciwnikiem, ale także własnymi słabościami. I trzeba go za to pochwalić, bo choć przegrał wyraźnie, to przynajmniej pokazał siłę charakteru… Dwóch sędziów dało mu nawet ostatnią odsłonę, lecz defensywa absolutnie do poprawy.

64 KG: Ronan Sanchez – Mateusz Kostecki PKT 5 (49-44, 49-44, 50-43)
Pierwsze trzy minuty bardzo ciekawe. Obaj stanęli na środku ringu i w półdystansie wymieniali bomby. Niestety wszyscy wskazali na Argentyńczyka. Mateusz fajnie rozpoczął drugą rundę, trafiając dwukrotnie lewym sierpem na głowę. Dwóch arbitrów wskazało na niego, trzeci znów widział przewagę gospodarza. W trzeciej Kostecki zerwał się do szturmu. Trochę chaotycznego, za to konsekwentnego. Boksersko lepiej niby prezentował się Sanchez, ale Kostecki zaczął go zamęczać i coraz bardziej spychać… Wtedy z pomocą przyszedł kubański ringowy, odbierając Polakowi punkt za pchanie. I to samo zrobił w czwartej rundzie, choć w niej z Mateusza już trochę uszło powietrze i nie atakował już tak zaciekle jak wcześniej. Dwa ostrzeżenia „z kapelusza” zrobiły swoje. Do tego Kostecki spuchł, oddał pierwszą połowę piątej odsłony i nawet dwa lewe sierpy w ostatnich dwudziestu sekundach nie mogły odmienić losów potyczki.

75 Kg: Tomasz Jabłoński – Joaquin Lingua 3-0 (49-46, 50-45, 50-45)
Tomek zaczął w swoim stylu, czyli pressingiem. Szybko ustawił przeciwnika lewym prostym, potem uderzył prawym po dole, za moment poprawił prawym krzyżowym na szczękę i Lingua cofnął się na liny. Po przerwie Argentyńczyk wyszedł z nastawieniem, by samemu zaatakować, jednak po pół minuty próby sił znów obrał kierunek wsteczny. Nawet fajnie bił z luzu jabem, lecz to było stanowczo zbyt mało, by powstrzymać naszą „Panterę”. Jabłoński w trzeciej odsłonie konsekwentnie – i co najważniejsze skutecznie, karcił ambitnego rywala bezpośrednim prawym. Był też mocny lewy sierp. Trzeba natomiast dodać, że Lingua starał się cały czas ambitnie odpowiadać. Jeden z arbitrów znalazł nawet sposób, by dać trzecią rundę gospodarzowi… Jabłoński nadal przeważał w czwartej, a po przypadkowym zderzeniu głowami pękł prawy łuk brwiowy Argentyńczyka. Na szczęście krwawienie szybko udało się zatamować. Aktualny wicemistrz Europy wagi średniej kapitalnie zaakcentował swoją wygraną w ostatniej, piętnastej minucie walki. Głowa Linguy odskakiwała do tyłu niczym piłeczka ping-pongowa i ringowy spokojnie mógł liczyć go na stojąco.

91 KG: Igor Jakubowski – Dario Alcapan DQ 4
Gruby, niższy o prawie głowę Argentyńczyk obniżył dodatkowo pozycję, bił w różnych, bardzo dziwnych płaszczyznach i choć od początku skazany był na porażkę, to wracający po długiej przerwie pięściarz z Konina nie potrafił go początkowo odpowiednio zdystansować i namierzyć. Oczywiście przeważał, tylko że niepotrzebnie próbował ustrzelić ofiarę czymś mocnym. I tak mijały kolejne minuty, a jedyną niewiadomą było to, czy Igor wygra na punkty, czy przed czasem? Przewaga wzrastała, a coraz bardziej zmęczony Alcapan po ostrzeżeniu w drugim starciu, w czwartej dostał dwa kolejne – wszystkie za ataki głową, co skończyło się zwycięstwem Jakubowskiego przez dyskwalifikację.

źródło: bokser.org

„HUSARIA” Z REALNYMI SZANSAMI NA ZWYCIĘSTWO W BUENOS AIRES. ZNAMY RYWALI POLAKÓW

jakubowski_arg1

Na nieco ponad dobę przed meczem Rafako Hussars Poland z Argentina Condors, który odbędzie się w Buenos Aires, zapewne większość polskich kibiców zadaje sobie pytanie kto – poza naszymi liderami, czyli Tomaszem Jabłońskim (75 kg) oraz Igorem Jakubowskim (91 kg) – będzie w stanie wygrać walkę z zawodnikiem gospodarzy i dać naszej drużynie pierwsze w tym sezonie zwycięstwo w lidze World Series of Boxing.

Tak się bowiem składa, że zarówno Tomasz, jak i Igor, aktualni wicemistrzowie Europy, mają stosunkowo słabszych rywali niż ich koledzy z „Husarii”. O 22-letnim Joaquinie Lingua, który stanie oko w oko z „Panterą” z Gdyni wiadomo tylko tyle, że boksuje w rozgrywkach krajowych ale jak dotąd nigdy nie awansował do finału mistrzostw Argentyny i – co zrozumiałe – nigdy nie boksował poza granicami swojego kraju. Z kolei 24-letni Dario Alcapan, rywal „Cygana” w ubiegłym sezonie trzykrotnie walczył w lidze WSB, ponosząc trzy porażki (z Wenezuelczykiem Richardem Gonzalezem, Szwedem Gabrielem Richardsem i Włochem Fabio Turchi). Podobnie jak Lingua jest zawodnikiem, który wygrywa jedynie w lokalnych rozgrywkach.

Trudniejsza będzie droga do zwycięstwa najlżejszej trójki „Biało-Czerwonych”, którzy do Argentyny pojechali w krajowym składzie. Dawid Jagodziński (49 kg) w styczniu 2015 roku wygrał we Włocławku z Juniorem Zarate ale na własnym ringu Argentyńczyk będzie zapewne groźny. W ub. roku w lidze WSB wygrał trzy walki, przegrywając dwa razy (z „Jagodą” i Paddy Barnesem, który został w tym sezonie wybrany w drafcie przez „Husarię”). Zarate to pięściarz doświadczony ale w decydujących chwilach 2015 roku zawodził argentyńskich kibiców. Był o krok od medalu Igrzysk Panamerykańskich w Toronto, ale w ćwierćfinale uległ jednogłośnie na punkty Victorowi Santillanowi z Dominikany. Zresztą awans na wspomniane zawody wywalczył szczęśliwie, gdyż przegrał w ćwierćfinale turnieju kwalifikacyjnego w Tijuanie z Kolumbijczykiem Yubergenem Martinezem. Co innego jednak mecze pięciorundowe w WSB. Zarate na własnym ringu zdołał pokonać rok temu tak wymagających rywali jak Kazach Erzhan Zhomart, Amerykanin Nico Hernandez, czy Rosjanin Magomed Ibiyev, co wystawia mu niezłe świadectwo.

Moim zdaniem kluczem do zwycięstwa w Argentynie może być pojedynek naszego najmłodszego pięściarza (19 lat), Adriana Kowala (56 kg) z 20-letnim Eliasem Gonzalezem. Rywal nie ma na swoim koncie sukcesów, które mogłyby zdeprymować Polka. Wprawdzie walczył już dwukrotnie w WSB ale dwukrotnie został pokonany (znokautował go w 1. starciu Wenezuelczyk Jose Diaz oraz pokonał na punkty Amerykanin Francisco Martinez). Gonzalez to również zawodnik „krajowy”, bez doświadczenia międzynarodowego, nawet takiego jakim już dysponuje Adrian Kowal.

Na zwycięstwo na pewno stać także Mateusza Kosteckiego (64 kg), który zmierzy się z Ronanem Sanchezem. Argentyńczyka widzieliśmy rok temu we Włocławku, gdzie stoczył zacięty, choć przegrany pojedynek z Damianem Kiwiorem. Od tamtego czasu mógł jednak zrobić spore postępy, gdyż nie tylko wzbogacił swoje doświadczenie przez przegrane w WSB walki (m.in. z Kubańczykiem Yasnierem Toledo z Kuby, czy Vincenzo Mangiacapre z Włoch) ale otarł się również o medal Igrzysk Panamerykańskich w Toronto (w ćwierćfinale pokonał go Kevin Luna z Gwatemali) oraz reprezentował barwy Argentyny podczas Mistrzostw Świata w Dausze (przegrał w eliminacjach z Australijczykiem Davidem Biddle).

PLANOWANY ZESTAW PAR MECZU ARGENTINA CONDORS-RAFAKO HUSSARS POLAND

49 KG: Junior Leandro Zarate – Dawid Jagodziński
56 KG: Elias Gonzalez – Adrian Kowal
64 KG: Ronan Nahuel Sanchez – Mateusz Kostecki
75 KG: Joqauin Lingua – Tomasz Jabłoński
91 KG: Dario Alcapan – Igor Jakubowski

Opracował: Jarosław Drozd

W MIAMI KOBIETY PO RAZ PIERWSZY ZABOKSOWAŁY PODCZAS MECZU LIGI WSB!

To była bezsprzecznie historyczna chwila. W ub. sobotę w Miami podczas meczu ligi World Series of Boxing pomiędzy USA Knockouts i Mexico Guerreros odbyły się także dwie walki kobiet. Oczywiście ich wyniki nie miały wpływu na ostateczną punktacje zawodów, ale były pierwszym krokiem w kierunku stworzenia elitarnej, bokserskiej ligi kobiet. Pionierkami na tym polu były Amerykanki Virginia Fuchs (51 kg) oraz Mikaela Mayer (60 kg – na zdjęciu). Pierwsza z nich pokonała jednogłośnie na punkty Meksykankę Salem Urbinę, zaś druga w takim samym stosunku wypunktowała Victorię Torres.

- To było naprawdę ekscytujące, że znalazłyśmy się w oficjalnej karcie walk ligi WSB i dokonałyśmy tego jako pierwsze na świecie – powiedziała po zakończeniu pojedynku Fuchs, która niebawem stanie do walki o kwalifikację olimpijską. – Jestem bardzo zadowolona z mojego występu. Wzorowo wykonywałam polecenia narożnika i myślę, że mój występ mógł się podobać kibicom i fachowcom. Przekonałam się także, że jestem należycie przygotowana do turnieju kwalifikacyjnego do Rio – zakończyła Amerykanka.

Bardziej wymagającą rywalkę miała Mayer, która skrzyżowała rękawice z aktualną brązową medalistką Igrzysk Panamerykańskich z Toronto.

- Myślę, że walka ułożyła się po mojej myśli, czułam kontrolę nad wydarzeniami w ringu, choć rywalka znana jest z agresywnego stylu walki. Mimo iż w jej trakcie było kilka zaciętych momentów wygrałam każde starcie – dodała Mikaela Mayer. – Mam nadzieję, że na tym nie poprzestaniemy i wystąpimy podczas kolejnych gal ligi WSB, oby jak najszybciej – powiedziała Amerykanka, którą oklaskiwaliśmy w ub. roku podczas MTB im. Feliksa Stamma w Warszawie.

Czekając na oficjalne informacje dot. kobiecej rywalizacji w ramach ligi WSB proponujemy, by wzorem amerykańskim zaprosić do ringu nasze najlepsze zawodniczki z wag olimpijskich.  W końcu w Polsce, Rosji, Argentynie i Wenezueli nie brakuje świetnych zawodniczek, które mogłyby ubarwić mecze „Husarii”. Pomysł jest na pewno wart rozpatrzenia i realizacji . Jeśli nie w tym, to w następnym sezonie.

NASI W ŚWIATOWYCH RANKINGACH. IBF DOCENIA DWÓCH POLAKÓW. WBO – SIEDMIU

Federacja IBF jako pierwsza z czterech liczących się w świecie boksu zawodowego organizacji przedstawiła swój uaktualniony ranking. I tak jak cztery tygodnie temu, polski boks znów reprezentuje tam tylko dwóch zawodników. W kategorii junior ciężkiej Mateusz Masternak (36-4, 26 KO) zachował piętnaste miejsce, dzięki czemu teoretycznie nadal ma prawa pretendenta. Z kolei w dywizji półciężkiej Andrzej Fonfara (28-3, 16 KO) spadł z miejsca czwartego na piąte.

Dużo lepszą jest sytuacja Polaków w lutowym zestawieniu WBO. Widnieje w nim siedem nazwisk naszych rodaków. W wadze ciężkiej Artur Szpilka (20-2, 15 KO) po nieudanym ataku na tron WBC i porażce przed czasem z Deontayem Wilderem spadł z dwunastego na czternaste miejsce. Tuż przed nim, na trzynastej lokacie, znalazł się Izuagbe Ugonoh (15-0, 12 KO). W kategorii cruiser, gdzie na tronie zasiada Krzysztof Głowacki (25-0, 16 KO), zaś Mateusz Masternak utrzymał piętnaste miejsce. Spory awans zaliczył Andrzej Fonfara, który w dywizji półciężkiej wywindował się z piątej na drugą pozycję. Nieznacznie awansował również Maciej Sulęcki (22-0, 7 KO), który dzięki wygranej nad Derrickem Findleyem przeskoczył oczko w górę i zamyka teraz pierwszą dziesiątkę pretendentów w wadze średniej. W kategorii junior średniej o dwa miejsca – z piętnastego na trzynaste, awansował Patryk Szymański (15-0, 9 KO). Ostatnim naszym przedstawicielem jest Kamil Łaszczyk (21-0, 8 KO), który utrzymał czwórkę w dywizji piórkowej.

KADRA SENIOREK PRZEZ CETNIEWO NA PRESTIŻOWY TURNIEJ DO BUŁGARII

kadra_trenerzy

W najbliższą niedzielę (14 lutego) do COS-OPO „Cetniewo” we Władysławowie wróci kadra narodowa seniorek, która będzie tam szlifować formę przed prestiżowym 67. MTB Strandja w Sofii. Do 21 lutego, w słynnym ośrodku, który założony został z inicjatywy legendarnego Feliksa „Papy” Stamma, trenować będzie trzynaście podopiecznych trenera-koordynatora kadry, Pawła Pasiaka. Wraz z nim zajęcia poprowadzą trzej szkoleniowcy od dłuższego czasu współpracujący z reprezentacją (Tomasz Potapczyk i Wojciech Wicherski) oraz fizjoterapeuta Adrian Brudnicki.

Powołania otrzymały: Adrianna Marczewska (Boksing Zielona Góra, 48 kg), Angelika Grońska (06 Kleofas Katowice, 51 kg), Ewelina Wicherska (PKB Poznań, 51 kg), Milena Zglenicka (Pomorzanin Toruń, 51 kg), Anna Góralska (Korona Wałcz, 54 kg), Mirela Balcerzak (Skorpion Szczecin, 57 kg), Aneta Rygielska (Pomorzanin Toruń, 60 kg), Kinga Szlachcic (Boksing Zielona Góra, 60 kg), Agnieszka Matusiak (UKS Adrenalina Wrocław, 64 kg), Aleksandra Talaga (06 Kleofas Katowice, 64 kg), Hanna Solecka (Skorpion Szczecin, 69 kg), Larysa Sabiniarz (Boxing Team Chojnice, 69 kg) i Lidia Fidura (Carbo Gliwice, 75 kg).

Zawodniczkami rezerwowymi, gotowymi na ewentualne powołanie są: Elżbieta Wójcik (KSW Róża Karlino, 75 kg), Justyna Walaś (Tarnowska Szkółka Bokserska, 64 kg) oraz Magdalena Czajkowska (KKS Sporty Walki Poznań, 75 kg).

Do Bułgarii na 67. MTB Strandja pojedzie siedem Polek: Sandra Drabik (Soma Boxing Kielce, 51 kg) i Kinga Siwa (SAKO Gdańsk, 60 kg), które trenują aktualnie w bułgarskich górach oraz Grońska (wystartuje w  limicie 54 kg), Góralska, Rygielska (wystąpi w 64 kg), Talaga i Fidura.

CHEBOTAREV NOKAUTUJE W STAMBULE FAWORYTA GOSPODARZY. POLSKIE AKCENTY WALKI

Po dwumiesięcznej przerwie na ring wrócili zawodowcy, rywalizujący pod egidą AIBA, czyli w formule APB. W sobotę w Bagcilar Olimpik Spor Kompleksi w Stambule odbyła się gala, której głównym wydarzeniem był pojedynek o mistrzostwo świata wagi średniej (75 kg) pomiędzy faworytem gospodarzy – Ademem Kilicci i Rosjaninem Artemem Chebotarevem. Był to już trzeci bój obu zawodników w APB i jak dotąd zawsze zwycięsko wychodził z nich Turek. Tym razem jednak do góry powędrowała ręka jego rywala, który po efektownym zwycięstwie przez nokaut w 10. starciu odebrał mu pas mistrzowski.

Pojedynek był bardzo wyrównany i do czasu nokautu na kartach sędziowskich prowadził Kilicci, którego przewagę widziało dwóch z trzech sędziów punktowych. Co ciekawe był to dobry okres walki Adema, który wygrał 8 i 9 rundę i wydawało się, że jest na dobrej drodze do zwycięstwa. Dla Chebotareva było to siódme zwycięstwo w APB (ma dwie porażki z Kiliccim), zaś Turek przegrał po raz pierwszy w swojej piątej walce.

Sobotnia walka o tytuł APB w wadze średniej ma także polski akcent, gdyż prowadzona była w ringu przez naszego najlepszego „eksportowego” arbitra, Mariusza Górnego, zaliczającego się do absolutnej czołówki światowej. Kontynuując polski wątek przypominamy, że obaj walczący wystąpią podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro, gdzie być może staną oko w oko z naszym Tomaszem Jabłońskim. Polak boksował już z jednym i drugim, mając ujemny bilans tych walk. Czas na zwycięstwo, które Tomaszowi otworzyłoby drogę do kariery właśnie w formule APB.

Dodajmy, że wcześniej zwycięstwa odnieśli najlepszy aktualnie zawodnik z Litwy, Eimantas Stanionis (69 kg), który wypunktował po ośmiu rundach irańskiego olimpijczyka z Londynu (2012) – Amina Ghasemipoura, Turek Ibrahim Gokcek (56 kg) nieoczekiwanie znokautował w 4. starciu Azera Javida Chalabiyeva, zaś inny zawodnik gospodarzy, Batuhan Gozgec (64 kg) pokonał jednogłośnie na punkty Irlandczyka Raymonda Moylette.

WSB: SKUTECZNI BRITISH LIONHEARTS. „SUPERCIĘŻCY” W GŁÓWNYCH ROLACH

Wczoraj w na trzech kontynentach odbyły się trzy mecze 4. kolejki 6. sezonu ligi World Series of Boxing. Powody do radości mieli kibice z USA, Anglii i Azerbejdżanu, gdyż to ich zespoły – po ciekawych widowiskach – wyszły zwycięsko ze swoich prób. Dla British Lionhearts pokonanie w Casablance Morrocco Atlas Lions było już drugim w tym sezonie zwycięstwem w WSB, dzięki której Brytyjczycy pewnie liderują w grupie B.

Bohaterami dwóch meczów byli superciężcy (+91 kg). We wspomnianej Casablance Fraser Clarke pokonał pewnie na punkty Ahmeda Bourousa, zaś w Baku Arslanbek Mahmudov również jednogłośnie na punkty wygrał z Uzbekiem Sardorem Abdullayevem z Uzbek Tigers. W obu przypadkach były to pojedynki decydujące o losach tych meczów.

Na uwagę zasługuje pewna wygrana (4-1) młodej ekipy USA Knockouts nad Mexico Guerreros oraz zwycięski występ aktualnego mistrza świata, Marokańczyka Mohameda Rabi, który wypunktował Anglika Ekowa Tabiri-Essumana.

WYNIKI MECZÓW [zwycięzcy na pierwszym miejscu]

GRUPA B

USA Knockouts – Mexico Guerreros 4-1
[5 luty 2016 rok, Miami, USA]

52 KG     Antonio Vargas (Knockouts) – Orlando Huitzil (Guerreros) 3-0
60 KG     Carlos Balderas (Knockouts) – Lindolfo Delgado (Guerreros) 3-0
69 KG     Francisco Armenta (Guerreros) – Paul Kroll (Knockouts) 2-1
81 KG     Jonathan Esquivel (Knockouts) – Rogelio Romero (Guerreros) 3-0
+91 KG     Brandon Lynch (Knockouts) – Elvis Garcia (Guerreros) 3-0

Morocco Atlas Lions – British Lionhearts 2-3
[5 luty 2016 rok, Casablanca, Maroko]

52 KG     Muhammad Ali (Lionhearts) – Abdelali Darra (Lions) 2-1
60 KG     Luke McCormack (Lionhearts) – Abdellah Boudrar (Lions) 3-0
69 KG     Mohamed Rabi (Lions) – Ekow Tabiri-Essuman (Lionhearts) 3-0
81 KG     Hassan Saada (Lions) – Thomas Whittaker Hart (Lionhearts) 3-0
+91 KG     Fraser Clarke (Lionhearts) – Ahmed Bourous (Lions) 3-0

GRUPA D

Azerbaijan Baku Fires -  Uzbek Tigers 3-2
[5 luty 2016 roku, Baku, Azerbejdżan]

52 KG     Magomed Ibiyev (Fires) – Abror Kodirov (Tigers) 2-1
60 KG     Elnur Abdurakhimov (Tigers) – Khasan Arsunkayev (Fires) DQ 4
69 KG     Evgeniy Romashkevich (Fires) – Dostonbek Turdyev (Tigers) 3-0
81 KG     Shukhrat Abdullayev (Tigers) – Mikhail Dauhaliavets (Fires) 2-1
+91 KG     Arslanbek Mahmudov (Fires) – Sardor Abdullayev (Tigers) 3-0

AŻ 13 ZWYCIĘZCÓW 60. MTB O MEMORIAŁ ISTVANA BOCSKAIA W DEBRECZYNIE

W Debreczynie zakończył się jubileuszowy 60. MTB o Memoriał Istvana Bocskaia, w którym rywalizowało 168 zawodników z 29 krajów. Na Węgry przyjechało m.in. dwóch aktualnych mistrzów świata, 7 mistrzów Europy, 5 złotych medalistów Igrzysk Europejskich oraz zwycięzcy Igrzysk Panamerykańskich i Igrzysk Azjatyckich. Nie pojechali tam niestety Polacy, co w roku olimpijskim nieco dziwi, gdyż poza rozgrywkami WSB okazji do wartościowych startów nie będzie zbyt wiele.

Ze względu na dużą liczbę uczestników rywalizacja w trzech kategoriach wagowych (60, 64 i 69 kg) odbyła się w dwóch grupach. Tak, więc na najwyższym stopniu podium stanęło nie 10 a 13 zawodników. Cztery triumfy zapisali na swoje konto gospodarze i trzy Anglicy. Czterech finalistów mieli Kazachowie, ale tylko jeden z nich (Abylaykhan Zhusupov w 64 kg) stanął na najwyższym stopniu podium. Najlepszym zawodnikiem turnieju uznano doświadczonego Węgra, Balazsa Bacskaia, zaś najlepszym zagranicznym pięściarzem w ocenie organizatorów był Chorwat Filip Hrgović (+91 kg)

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH

49 KG
Galal Yafai (Anglia) – Shalkar Aykynbay (Kazachstan) 2-1

52 KG
Gabriel Escobar (Hiszpania) – Ilyas Suleymanov (Kazachstan) 3-0

56 KG
Tayfur Aliyev (Azerbejdżan) – Qais Ashfaq (Anglia) 3-0

60 KG
Miklos Varga (Węgry) – Otar Eranosyan (Gruzja) 2-1
Joseph Cordina     (Walia) – Sofiane Oumiha (Francja) 2-1

64 KG
Georgian Mihai Nyeki (Węgry) – Dmitri Galagot (Mołdawia) 2-1
Abylaykhan Zhusupov (Kazachstan) – Lorenzo Sotomayor (Azerbejdżan) 2-1

69 KG
Balazs Bacskai (Węgry) – Onur Sipal (Turcja) 3-0
Cyrus Pattinson (Anglia) – Arayk Marutjan (Niemcy) WO.

75 KG
Christian M’Billi Assomo (Francja) – Kamran Shakhsuvarly (Azerbejdżan) 2-1

81 KG
Joshua Buatsi (Anglia) – Ali Akhmedov (Kazachstan) TKO 2

91 KG
Gergo Savoly (Węgry) – Roy Korving (Holandia) 2-1

+91 KG
Filip Hrgovic (Chorwacja) – Ali Eren Demirezen (Turcja) 2-1

„TWARZE BOKSU” BLIŻEJ KIBICÓW TEGO SPORTU. W LUTYM PROMOCJA KSIĄŻKI

twarze boksu_mini

Już niebawem, za kilkanaście dni fani olimpijskiego pięściarstwa na Pomorzu i Kujawach będą mieli okazję zapoznać się z nową publikacją. Z inicjatywy Pomorsko-Kujawskiego Klubu Seniora Boksu ukaże się książka pt. „Twarze Pomorsko-Kujawskiego Boksu”. O powstaniu monografii, jak i o organizacji uroczystości z okazji 90-lecia istnienia boksu na Pomorzu i Kujawach redaktor Sławomir Ciara przeprowadził interesujący wywiad z prezesami – Kujawsko – Pomorskiego Klubu Seniora Boksu, Kazimierzem Kosińskim, a także Kujawsko – Pomorskiego Okręgowego Związku Bokserskiego z siedzibą w Grudziądzu, Krzysztofem Chojnackim.

- Kto był pomysłodawcą napisania tej książki?
Kazimierz Kosiński: Na ten pomysł wpadli koledzy z klubu seniora boksu. Rodził się jednak długo. Aż wreszcie dałem się przekonać. We wrześniu ubiegłego roku odbyło się zebranie naszego zarządu i na tymże spotkaniu wybraliśmy zespół redakcyjny. Składa się z pięciu osób, które miały lub mają do czynienia z pięściarstwem. Są to: Czesław Dromowicz z Torunia, Kazimierz Kiczyński z Grudziądza i bydgoszczanie: Mirosław Kuźma, Sławomir Ciara i moja skromna osoba. Każdy z nas miał zebrać informacje dotyczące sylwetek byłych i aktualnych pięściarzy, szkoleniowców, sędziów i działaczy.

- Jednak wcześniej wiele biografii ludzi boksu Pan już miał.
Kazimierz Kosiński: To prawda. We wcześniejszych latach opublikowaliśmy monografie z okazji 5, następnie 10, 15 i 20 -lecia istnienia Pomorsko-Kujawskiego Klubu Seniora Boksu. Z tych źródeł więc czerpałem wiadomości. Książka „Twarze Pomorsko-Kujawskiego Boksu” została oparta na poprzednich oraz aktualnych faktach. W sumie zbieranie materiałów trwało trzy miesiące.

- Ile rozdziałów będzie liczyła publikacja?
Kazimierz Kosiński: Zaczynamy od wstępu. Drugi rozdział to historia utworzenia Pomorsko-Kujawskiego Klubu Seniora Boksu. Znajdą się tam protokoły, zdjęcia, jednocześnie wydarzenia związane z utworzeniem naszego klubu. W kolejnym rozdziale wspomnimy o ludziach dobrej woli, o tych, którzy wspierają klub seniora i uczestniczą w spotkaniach na rzecz rozwoju pięściarstwa w naszym regionie. Jednak najważniejsze rozdziały to – czwarty, czyli „Pięściarska Scena” i piąty – „Ku Pamięci”.

- Czego się z nich dowiemy?
Kazimierz Kosiński: Czwarty rozdział, czyli „Pięściarska Scena” rozpoczynać się będzie przypomnieniem sylwetki trenera wszech czasów, niezapomnianego Feliksa Stamma. Pan Feliks przecież w latach 1945-58 mieszkał w Bydgoszczy i choć krótko trenował pięściarzy znad Brdy na stałe zapisał się w pamięci. W tamtych latach wielu znanych bydgoskich trenerów, jak choćby Edward Rinke pobierało od sławnego szkoleniowca nauki szermierki na pięści. Aby uświetnić „Papę” Stamma klub seniora boksu w istotny sposób przyczynił się do organizacji uroczystości nadania jednej z ulic Bydgoszczy imienia Wielkiego Trenera oraz zamieszczenia na fasadzie budynku przy ulicy Jasnej 23 (gdzie mieszkał) pamiątkowej tablicy.

- Co dalej, proszę o szczegóły?
Kazimierz Kosiński: Po przedstawieniu sylwetki Feliksa Stamma zamieszone będą biografie osób związanych z kujawsko-pomorskim boksem. Rozpoczynamy alfabetycznie – od brązowego medalisty mistrzostw świata i wicemistrza Europy juniorów, pięściarza Zawiszy, niespełna 17-letniego, Eryka Apresyana…

- Skoro mowa o najmłodszych…
Kazimierz Kosiński: Będzie również biografia wielokrotnego mistrza Polski Artura Bojanowskiego, krajowego czempiona, obecnie arbitra, Macieja Kamińskiego, brązowej medalistki mistrzostw świata i mistrzostw Europy seniorek, obecnie trenerki, Jagody Karge. Te osoby pochodzą ze Świecia, są wychowankami tamtejszej Wdy. Zamieściliśmy też sylwetkę wielokrotnego medalisty mistrzostw Polski, wychowanka Startu Grudziądz, Tomasza Kiczyńskiego, czy polskiego złotego medalisty, zwycięzcy międzynarodowego turnieju o Puchary Gazety Pomorskiej Grzegorza Gerki z Zawiszy. Nie zapomnieliśmy też o pięściarzu bydgoskiej Astorii, kadrowiczu, walczącym aktualnie w zawodowej grupie Rafako Hussars Poland Dawidzie Jagodzińskim.

- A kto w książce reprezentuje średnie i starsze pokolenie?
Kazimierz Kosiński: Tu pierwszeństwo dałbym bydgoskiemu królowi nokautu Mirosławowi Kuźmie z Zawiszy. Następnie brązowemu medaliście mistrzostw świata juniorów z Izmiru (1976 rok) Krzysztofowi Kucharzewskiemu i wicemistrzowi świata wojska Pawłowi Matuszewskiemu. Obaj walczyli również w Zawiszy. Epokę tak zwanej „starszyzny” otwiera brązowy medalista igrzysk olimpijskich z Melbourne (1956) Henryk Niedźwiedzki. Dalej – rywal dwukrotnego mistrza olimpijskiego Jerzego Kuleja, w późniejszym okresie trener Zawiszy Ryszard Rybski, znany sędzia międzynarodowy EABA Czesław Kujawa, a także reprezentant Polski, trener Zawiszy, Edward Zaborowski. Ale to tylko niektóre osobowości „Pięściarskiej Sceny”. Niemożliwością jest wymienienie wszystkich.

- Nadszedł czas na rozdział piąty pod tytułem „Ku Pamięci”.
Kazimierz Kosiński: Ten poświęcony jest tym, których niestety, już nie ma w naszym gronie. Otwiera wspomnienie o wicemistrzu olimpijskim (1960 rok), mistrzu Europy (1959) Jerzym Adamskim. Jest także wspomnienie o brązowym medaliście mistrzostw Europy (1951) Alfredzie Palińskim z Legii Chełmża, przeciwniku mistrzów olimpijskich Kazimierza Paździora i Józefa Grudnia – inowrocławianinie Janie Walczaku. Są też biografie pogromcy czterokrotnego mistrza Europy Zbigniewa Pietrzkowskiego – Leszka Leissa z Grudziądza oraz trenerów Edwarda Rinkego i Henryka Czajkowskiego.

- Były jednak problemy. Do wszystkich nie dotarliście. Nie odnajdziemy w publikacji niektórych twarzy pomorsko-kujawskiego boksu. Dlaczego?
Kazimierz Kosiński: W tym przypadku nie zabrakło naszej, dobrej woli. Problem tkwił w tym, iż jedni byli dla nas nieuchwytni, inni zmienili miejsce zamieszkania i nie dawali znaku życia. Pozostali nie chcieli, by ich sylwetki były zamieszone w naszej książce. No cóż, to ich wybór. Nikogo na siłę nie mamy prawa zmuszać…

- Skomentujmy teraz pozostałe rozdziały?
Kazimierz Kosiński: W szóstym rozdziale zamieszona będzie faktografia z życia naszego klubu. A przypominam, iż powstał 19 kwietnia 1994 roku z inicjatywy działaczy ówczesnego OZB w Bydgoszczy. Klub zrzesza osoby, które kiedyś miały kontakt ze sportem, w naszym przypadku z boksem. Mnie wybrano na prezesa, a pierwszymi wiceprezesami zostali: Zdzisław Niemczyk i Henryk Czajkowski. Jak wynika z protokołu komitet założycielski liczył wtedy piętnaście osób. Klub zarejestrowany został w Sądzie Wojewódzkim. W siódmym rozdziale opublikowane będą zdjęcia z pobytu naszych członków na spotkaniach integracyjnych. W ósmym – od autorów – epilog oraz logo firm, które służą pomocą, lub finansują działalność olimpijskiego pięściarstwa w naszym regionie.

- Na tytułowej stronie książki „Twarze Pomorsko-Kujawskiego Boksu” zamieszczono napis 90-lat istnienia Kujawsko – Pomorskiego Okręgowego Związku Bokserskiego. Czy z tej okazji zaplanowano jakąś uroczystość?
Krzysztof Chojnacki: Jak ten czas szybko mija. W pamięci jeszcze mam obchody 80-lecia OZB. Teraz jesteśmy o dziesięć lat starsi. To miłe, że klub seniora tak bardzo zaangażował się w ten jubileusz. My jednak mamy też organizacyjne plany. A mianowicie – w drugiej połowie roku w Grudziądzu na obiekcie Startu  zorganizujemy mecz bokserski. Naszymi przeciwnikami mogą być Szwedzi, Anglicy albo Niemcy. Kto to będzie – dziś jeszcze nie odpowiem, bo rozmowy są w toku. Po zakończeniu meczu planujemy akademię. Wręczymy tam nagrody, wyróżnienia i medale. Dodam, że jesteśmy jednym, w kujawsko-pomorskim województwie, najstarszym związkiem sportowym. Chyba związek lekkoatletyczny i piłkarski mają od nas więcej wiosen.

- Nie jest tajemnicą, że macie niewiele funduszy?
Kazimierz Kosiński: I to jest smutne. Sponsorów ubywa, a co najgorsze, że niedawno otrzymaliśmy negatywnie zaopiniowane pisma z Urzędów -  Wojewody, Marszałkowskiego i Miasta Bydgoszczy. Informują o braku wsparcia na publikację książki.
Krzysztof Chojnacki: W naszym województwie boks stał się mało popularną dyscypliną sportu. Wynika to z braku medali na igrzyskach olimpijskich (ostatni medal w IO w 1992 roku wywalczył Wojciech Bartnik – przyp. SC) i tym samym słabnącym zainteresowaniem.

- Nie załamujecie jednak rąk.
Krzysztof Chojnacki: Robimy co możemy. Były prezes Kujawsko-Pomorskiego OZB, a obecny sternik Startu Grudziądz Kazimierz Kiczyński swoimi ścieżkami dociera do sponsorów i mam nadzieję, że ich pozyska. Ja natomiast będę wspierał go w tych działaniach. Ponadto zarząd, którym kieruję zobligował wszystkie kluby działające na terenie naszego województwa do wpłat na konto K-P OZB po 500 złotych. Liczymy też na sympatyków pięściarstwa, bo bez finansów nie ma możliwości zorganizowania jakiejkolwiek imprezy.

- Kiedy planujecie promocję książki?
Kazimierz Kosiński: Pierwotnie mieliśmy zamiar w styczniu. Ten termin jednak uległ zmianie. Promocja książki odbędzie się w lutym.

- Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Sławomir Ciara
twarze boksu
Komentarz
Spotkanie z lekcją historii

Nie ukrywam,iż książka „Twarze Pomorsko-Kujawskiego Boksu” bardziej przybliży Czytelnikom znane postacie, będące jednocześnie ringowymi bohaterami, którzy rozsławiali kujawsko-pomorskie pięściarstwo. Niewątpliwie warto zapoznać się ze stronami tej publikacji. Zawarte tam biografie byłych świetnych pięściarzy, trenerów, instruktorów, sędziów oraz ludzi kierujących działalnością sekcji bokserskich związków i klubów powinny być lekcją historii dla młodzieży.

Pamięć jest ulotna. W wielu przypadkach zapominamy kim byli: Jerzy Adamski, Jan Walczak, Leszek Leiss, Jerzy Planutis, Ryszard Rybski czy Mirosław Kuźma. A to tylko niektórzy z nich. W monografii jest znacznie więcej ringowych mocarzy, wielokrotnie oklaskiwanych przez publiczność i częstokroć będących na czołówkach sportowych gazet.

Ponadto, w okresie pogoni za pieniądzem w kraju nad Wisłą jest znikoma liczba związków, instytucji, które przypominają o dobrych czasach swojej sportowej dyscypliny. W bokserskiej działalności w latach przeszłych na terenie Pomorza i Kujaw takimi tematami zajmował się nieodżałowany Zdzisław Bańkowski. Były pięściarz, później w jednej osobie – międzynarodowy sędzia i prezes OZB wydał kilka takich publikacji, a teraz tę myśl kontynuuje grupa ludzi związanych z Pomorsko-Kujawskim Klubem Seniora Boksu.

Uważam, że pięściarskie środowisko w naszym regionie jest dosyć duże i – przy dobrej woli – do powstania książki każdy z nas może dorzucić swoją cegiełkę. Jak wynika z wypowiedzi prezesa Kazimierza Kosińskiego brakuje sponsorów, lecz każda dodatkowo zdobyta złotówka będzie cenna. Mam nadzieję, że publikacja, dzięki pomocy ludzi dobrej woli ujrzy wkrótce światło dzienne. Nie  ukrywam, że będzie specjalistycznym źródłem wiedzy dla studentów Wydziału Trenerskiego AWF  oraz innych wyższych uczelni. Korzystać z niej będzie również pięściarska młodzież i naturalnie sympatycy boksu. Tych bowiem na Pomorzu i Kujawach jest wielu.

Sławomir Ciara   

Od red. Sławomir Ciara – od ponad 40 lat zajmuje się boksem. Absolwent AWF Wrocław wydziału trenerskiego (specj. boks) i nauczycielskiego. W przeszłości był pięściarzem (stoczył 106 walk), szkoleniowcem, a od 25 lat dziennikarzem (współpraca z Expressem Bydgoskim i Polskim Radiem Pomorza i Kujaw). Komentował w TVP Sport i TVP Warszawa mecze i gale bokserskie. Obecnie rzecznik prasowy i członek zarządu Pomorsko-Kujawskiego Klubu Seniora Boksu. 

O KWALIFIKACJE OLIMPIJSKIE W TURNIEJU WSB/APB POWALCZY 6-7 POLAKÓW

hussars_lineup

Co najmniej dwie walki stoczone w tym sezonie ligi World Series of Boxing lub po jednej w obecnym i poprzednim – takie są minimalne wymogi dla bokserów, którzy chcą startować w turnieju kwalifikacyjnym WSB/APB do Igrzysk Olimpijskich. Kto je spełnia z Polaków?

W zeszłorocznych rozgrywkach WSB kwalifikację z rankingu ligowego zdobył Tomasz Jabłoński (75 kg). Kapitan Rafako Hussars Poland jest pierwszym polskim pięściarzem mającym prawo występu w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Za nieco ponad dwa miesiące (w dniach od 13 do 22 maja w Sofii) odbędzie się turniej kwalifikacyjny WSB/APB. Analizując poszczególne kategorie wagowe szansę występu w nim może dostać 6-7 polskich zawodników.

W sobotę w Szczecinie, w meczu z Russian Boxing Team, wymogi regulaminowe spełnili Damian Kiwior (69 kg) i Paweł Wierzbicki (+91 kg). Z kolei tydzień wcześniej w Pruszkowie drugą walkę na przestrzeni dwóch sezonów (obie zwycięskie) stoczył Michał Olaś (91 kg).

Wcześniej minimalną liczbę występów na ringach WSB uzyskali Dawid Jagodziński (49 kg), Dawid Michelus (60kg), Mateusz Tryc (81 kg), wicemistrz Europy Igor Jakubowski (91 kg) i Roger Hryniuk (+ 91kg). Ostatni z wymienionych wyjechał jednak do Stanów Zjednoczonych, gdzie chce łączyć karierę bokserską z pracą zawodową, więc prawdopodobnie w kategorii superciężkiej o Igrzyska w Rio de Janeiro powalczy Paweł Wierzbicki.

W kategorii z limitem 81 kg rywalizacja o wyjazd na kwalifikacje rozstrzygnie się między Mateuszem Trycem i Arkadiuszem Szwedowiczem, który z dobrej strony pokazał się w sobotnim pojedynku z brązowym medalistą zeszłorocznych Mistrzostw Świata, Rosjaninem Pavlem Silyaginem. Jeśli wkrótce dostanie drugą szansę walki w barwach Rafako Hussars Poland w lidze World Series of Boxing, również będzie mógł starać się o kwalifikacje olimpijską z zawodów WSB/APB.

Prawdopodobnie nikt nie będzie reprezentować Polski w tym turnieju w wagach do 52kg i 64 kg, a także z oczywistych względów do 75 kg. W kategorii z limitem 56 kg być może będzie to Adrian Kowal, o ile dwukrotnie pojawi się w składzie „Husarii”.

Prawdopodobna lista polskich uczestników turnieju kwalifikacyjnego WSB/APB jest więc następująca:

49 KG: Dawid Jagodziński
52 KG: nikt
56 KG: Adrian Kowal
60 KG: Dawid Michelus lub Mateusz Polski (do tej pory jedna walka)
64 KG: nikt
69 KG: Damian Kiwior
75 KG: kwalifikację zdobył Tomasz Jabłoński
81 KG: Mateusz Tryc lub Arkadiusz Szwedowicz (do tej pory jedna walka)
91 KG: Igor Jakubowski lub Michał Olaś
+91 KG: Paweł Wierzbicki.

Dodajmy, że najbliższą szansą zdobycia kwalifikacji będzie turniej w kwietniu w tureckim Samsun dla zawodników również spoza WSB i APB.

WYRÓŻNIENIE WSB DLA DAWIDA MICHELUSA. POLAK LEPSZY OD MISTRZA OLIMPIJSKIEGO

michelus_algeria

Dawid Michelus (60 kg) z Rafako Hussars Poland, jako drugi polski pięściarz w historii, po Tomaszu Jabłońskim (75 kg), został uznany „Bokserem Tygodnia” w plebiscycie World Series of Boxing (WSB). W głosowaniu internetowym Dawid zdobył 63% głosów. Zdecydowanie wyprzedził Mistrza Olimpijskiego z Londynu i byłego Mistrza Świata Kubańczyka Roniela Iglesiasa Sotolongo (Cuba Domadores) – 30%. i brązowego medalistę zeszłorocznych Mistrzostw Świata w Doha, Rosjanina Pavla Silyagina (Russian Boxing Team) – 7%.

– Dla mnie to duże i ważne wyróżnienie. Walka z Rosjaninem Gabilem Mamiedowem może nie była idealna, ale dobra i wygrana, zadałem dużo prostych ciosów. Nie wdawałem się w niepotrzebne wymiany, wiec nie rozumiem krytyków. Przeciwnik to niezłej klasy zawodnik, a ja kontrolowałem pojedynek. Jeszcze raz podkreślę, że miano „zawodnika tygodnia” daje mi wiarę, że mój boks jest coraz lepszy i stać mnie na wywalczenie kwalifikacji olimpijskiej – powiedział 22-letni, czołowy bokser „Husarii”, który jest wychowankiem Sokoła Piła, a obecnie zawodnikiem Kontry Elbląg.

Dawid Michelus zebrał sporo pochlebnych opinii ze strony organizatorów rozgrywek ligowych World Series of Boxing. Mimo że ma dopiero 22 lata, stoczył już około 60 międzynarodowych walk, co czyni go jednym z najbardziej doświadczonych bokserów Rafako Hussars Poland. Władze WSB podkreśliły też, że kontrolował walkę z Gabilem Mamedovem, a po jego zwycięstwie polski zespół prowadził już 2-0 z Russian Boxing Team (ostatecznie porażka 2-3). Przypomniano, że w przeszłości Dawid wygrał z tak dobrym zawodnikiem jak Tugstsogt Nyambayar (Mongolia), wicemistrz Świata z 2009 roku i Wicemistrz Olimpijski z 2012 roku. Przypomniano, że Polak ma już 15 walk stoczonych w lidze i z pewnością bardzo ciekawa przyszłość przed polskim bokserem wagi lekkiej.

Wyróżnienie zostali też wspomniany Roniel Iglesias Sotolongo – w kategorii „Punch of the Week 3” i Cuba Domadores – „Team of Week 3”

PAWEŁ PASIAK: CEL NADRZĘDNY TO ZDOBYCIE KWALIFIKACJI OLIMPIJSKICH I MEDALU W RIO

pawel_pasiak02

- Rozmawiamy po pierwszym w roku olimpijskim zgrupowaniu szkoleniowym kadry narodowej w Cetniewie. Jakie były Wasze główne założenia treningowe i czy udało się je zrealizować?
Paweł Pasiak: Ostatnie lata pokazały braki w przygotowaniu siłowym u większości naszych zawodniczek. Na świecie, czy tylko w Europie pięściarki z niższych kategorii wagowych są silniejsze niż nasze, a przy aktualnym systemie punktowania dobre przygotowanie siłowe niestety ma większe znaczenie niż  przygotowanie techniczne. Jak pokazały Igrzyska Europejskie w Baku pięściarka uboga technicznie [np. Valentina Alberti z Włoch - przyp. JD] potrafiła zdeklasować o wiele bardziej doświadczoną rywalkę i o klasę lepszą technicznie. Z kolei w naszym kraju wiele osób uważa, że siłownia spowalnia itp. Realia są takie, że zawodniczki nie potrafią wykonać podstawowych ćwiczeń samodzielnie i to nie jest śmieszne, tylko tragiczne. Błędne myślenie i pominięcie tej fazy przygotowań na początku sezonu nawarstwiało się przez lata i teraz bardzo ciężko jest skompletować zawodniczkę dobrą we wszystkich parametrach sprawności fizycznej. Wiele badań i testów wykonywanych w Instytucie Sportu pozwala nam powoli przekonać trenerów i same zawodniczki, że akurat ten okres jest najważniejszy i podstawowy. Rzucanie piłki o ścianę i wyrzuty sztangi, czy bieg bokserski z ciężarkami były często błędnie uważane za przygotowanie siłowe. W wielu przypadkach zawodniczka nie rozumiała i nie rozróżniała pojęć, a także metod i środków treningowych w poszczególnych fazach przygotowań. To przygotowanie powinno trwać w niektórych przypadkach od 6 do nawet 14 tygodni, a nie jak to często bywa z uwagi na kalendarz startów tylko 2 mikrocykle – czyli 1 obóz trwający w styczniu 12-14 dni. Do każdej z zawodniczek kadry trzeba podejść indywidualnie, każda ma różne braki i różne parametry osiąga podczas testów. Podstawowym problemem jest brak rozwijania mocy w końcowych fazach rund i nie mówię tu o szybkości, tylko o częstotliwości zadawania silnych ciosów. Myślę, że u czołowych zawodniczek tendencja ta się już odwróciła, z czego jesteśmy z trenerami zadowoleni. Moim zdaniem pierwsze zgrupowanie przepracowaliśmy solidnie i mądrze, a progresy są nawet większe niż zakładałem. Prowadzony na każdym zgrupowaniu monitoring ma na celu pokazanie także wpływu obciążeń. Ma pomagać w ewentualnych korektach, jak i pokazać efekty potreningowe. Zaplanowałem na każde zgrupowanie monitoring pięciodniowy i dochodzimy już do bardzo ciekawych wniosków. Wiemy jaki bodziec działa na nasze dziewczyny pozytywnie, a jaki negatywnie. Monitoring pokazuje nam możliwości regeneracyjne zawodniczek, które cały czas analizujemy i zestawiamy z wynikami z ubiegłych lat.

- W ub. roku wykrystalizował się sztab trenerski kadry seniorek. Oprócz Pana są w nim Tomasz Potapczyk, Wojciech Wicherski oraz Adrian Brudnicki. Jak wygląda podział Waszych kompetencji i obowiązków?
PP: Zacznę od siebie. Koordynuję całą pracę trenerów i przygotowuję plan treningowy oparty o analizę wcześniej wykonanych (lub niewykonanych) zadań, ale wspólnie z pozostałymi członkami sztabu ustalamy swoje obowiązki i zadania. Kalendarz przygotowań jest stały ale plan nie może być stały z różnych przyczyn. Wprowadziliśmy wiele elementów indywidualizacji – są podziały na grupy, bo różne zawodniczki mają różne ramy czasowe na wykonanie zadań, inne ilości powtórzeń, różne obciążenia, środki, metody, a także inne cele i zadania.
Pawel_marek
Wojciech Wicherski jest trenerem, który pracuje z kadrą narodową i grupą czołowych polskich zawodniczek. Ma za zadanie przygotować je siłowo. Mogę tu powiedzieć, że postanowiliśmy wprowadzić pewne zmiany w przygotowaniu Lidii Fidury, która pomiędzy zgrupowaniami reprezentacji przebywa cały czas w Poznaniu i pod okiem Wojtka realizuje zadania, które mają przynieść zamierzony efekt jaki wspólnie z nim założyliśmy. Bierze on także udział we wszystkich zajęciach – czy to technicznych, czy uczestniczy w startach dziewczyn, pracując ze mną w narożniku. Pracuje także indywidualnie z dziewczynami nad pewnymi elementami technicznymi, czego efekty już są widoczne u Angeliki Grońskiej, która zaczyna „demolować” swoje przeciwniczki z wagi do 48 kg. Nie zapominajmy o tym, że startowała w ub. roku w wadze do 51 kg, co było naszym wspólnym ustaleniem, by konfrontowała się z najlepszymi, a wynik był tu sprawa drugorzędną. Sandra Drabik także zanotowała ogromny progres siłowy, co dało odzwierciedlenie w jej ostatnich wynikach w Instytucie Sportu. Myślę, że Wojtek jest odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu. O jego fachowości świadczy także fakt, że od lat pod jego okiem trenuje Ewelina Wicherska, której klasa świadczy o profesjonalizmie trenera. Oczywiście wymieniłem tu przykładowe zawodniczki, ale tak naprawdę wszystkie dziewczyny regularnie notują progres w swojej pracy, co bardzo mnie cieszy.
wojtek_sztanga
Adriana Brudnickiego wypatrzyłem w 2014 roku na MTB im. Feliksa Stamma w Warszawie i od razu zaproponowałem mu współpracę. Nie dlatego, że nie mieliśmy fizjoterapeuty, tylko dlatego, że widziałem jak bardzo był zaangażowany w swoja pracę i jak zachowywał się w szatni przed i po walkach. Adrian sprawdził się podczas Mistrzostw Europy w Bukareszcie, Mistrzostw Świata w Korei, no i w najważniejszej – jak dotąd – imprezie, czyli podczas ubiegłorocznych Igrzysk Europejskich w Baku. Realizuje różne zadania i pracuje naprawdę ciężko, nawet do godz. 1.00 w nocy. Cały czas twierdzę, że Adrian jest za grzeczny i za dobry dla dziewczyn, które czasami próbują go wykorzystać, czy czasami wyolbrzymiać problemy ze zdrowiem. Myślę, że wyłapuje już te momenty, a dziewczyny zawsze będą próbowały ciągnąć jak najwięcej w swoją stronę (śmiech). Muszą zrozumieć kiedy jest czas na pełną odnowę biologiczną, a kiedy na odnowę operacyjną, mającą charakter jednostki treningowej. O tym także decyduję ja i z Adrianem ustalamy zakres prac i czynności na zgrupowaniach, czy startach, analizujemy zabiegi, podawane leki itp. Brudnicki jest bardzo ważnym elementem drużyny na każdym etapie przygotowań. Na szczęście może już spokojnie zająć się tylko pracą w kadrze i ciągłym poszerzaniem swojej wiedzy i umiejętności [Adrian Brudnicki podpisał kontrakt z PZB - przyp. JD]. Jestem zadowolony z jego pracy i warto tu powiedzieć,że był chyba jedynym człowiekiem z boksu w misji olimpijskiej na tak ważnej imprezie jak Igrzyska Europejskie w Baku. Adrian pomaga czasem zawodniczkom zagranicznym, kiedy zwracają się do nas z prośbą pomocy; nie traktujemy ich wtedy jak przeciwniczki, a jeżeli uda się którejś z nich pomóc, wtedy wszyscy są zadowoleni i inne ekipy traktują nas jak przyjaciół, co jest miłe i ważne w sporcie.
brudnicki_fidura
Tomasz Potapczyk jest oficjalnie moim asystentem i nie jest już trenerem kadry młodzieżowej. Cały swój czas i energię oraz doświadczenie będzie inwestował teraz w seniorki. To była jego decyzja, do niczego go nie namawiałem i nie miałem na to żadnego wpływu. Cieszę się, że zgodził się uzupełnić skład sztabu trenerskiego w najważniejszym roku olimpijskim. Kadra seniorska jest jednak prestiżem i wyróżnieniem, ale praca w niej wiąże się także z większym obciążeniem psychicznym i większą presją. Z Tomkiem znamy się już 9 lat i tyle czasu ze sobą współpracujemy, prowadząc swoje kluby OSiR Suwałki i Boxing Sokółka. Był ze mną w narożniku podczas Mistrzostw Świata oraz Igrzysk Europejskich. Jest trenerem bezstronnym, nie mającym swojej wychowanki w kadrze. Rozumiemy się świetnie w narożniku i uzupełniamy. Taktykę na walki także obieramy razem, analizując przeciwniczki i taktykę, jaką przeciwnicy mogą obrać na walkę z naszą reprezentantką. Tomek zna wielu trenerów i nie jest już anonimowy, zaś podczas dużych imprez międzynarodowych rozmawia z dużą łatwością po angielsku i rosyjsku. Zna doskonale nasze dziewczyny, jak i większość zagranicznych przeciwniczek. Myślę, że taktyka i plan, jakie obraliśmy w Baku były bardzo trafne i skuteczne – szczególnie na pojedynki o medale z Rosjankami. W narożniku panuje spokój i każdy zna swoje zadania. W kilku sekund mamy dograną każdą czynność, więc od przyjazdu na halę po czynności w szatni, ringu, jak i po walce. Postaramy się wspólnie przygotować dziewczyny jak najlepiej się da, by uzyskać zamierzony sportowy wynik. Jest to mój ostatni rok pracy w kadrze, więc chciałbym zakończyć go z jak najlepszym wynikiem sportowym.
potapczyk_larysa

- W Cetniewie oprócz etatowych kadrowiczek pojawiły się także młode zawodniczki. Część z nich będzie rywalizować o miejsce w drużynie na Mistrzostwa Świata. Jak Pan ocenia ich sportowy poziom, postępy i zaangażowanie w trening?
PP: Nadszedł czas aby włączyć do kadry młode-zdolne zawodniczki, które udanie przeszły do grupy seniorek. Wiele utalentowanych dziewczyn niestety gdzieś po drodze straciliśmy i zostały tylko te najwytrwalsze. Ich poziom sportowy jest różny ale należy dać im szansę pokazania się, pokazać im czym jest praca w kadrze. Niektóre z nich na pewno w boksie zostaną i w przyszłości będziemy się cieszyć z ich wyników, bo mają dobre „papiery” na ciekawą karierę oraz międzynarodowe doświadczenie, poparte sukcesami juniorskimi. Zawodniczki są zaangażowane w pracę, ciężko harują i czasami – zupełnie niepotrzebnie – ukrywają kontuzje z obawy odesłania do domu. Ten rok będzie dla nich dobrym doświadczeniem na kolejne lata i – nie oszukujmy się – kiedyś zajmą miejsca swoich starszych koleżanek. Ile teraz zyskają na obserwacji najlepszych seniorek zależy od nich samych. O miejsce w kadrze na Mistrzostwa Świata jest rywalizacja także wśród tych najmłodszych – w wagach 54 kg, 57 kg i 69 kg. Nie muszę żadnej z nich prosić, czy zmuszać do pracy, co doskonale widać nie tylko na zajęciach. Wszystkie dziewczyny, które trafiły do kadry nie są w niej z przypadku. Część z nich wie, że to nie jest jeszcze ich czas i są na razie sparringpartnerkami starszych koleżanek. Mimo to pracują normalnie i powiedziałbym, że czasami różnice w ringu między nimi a tymi najlepszymi są niewielkie – przynajmniej w zaangażowaniu i chęci odniesienia zwycięstwa.
mloda kadra
- Porozmawiajmy o personaliach. Przed nami turniej kwalifikacyjny do Igrzysk Olimpijskich, który odbędzie się w Turcji. Które zawodniczki są najbliżej tego, by tam pojechać?
PP: Nie lubię rozmawiać o personaliach, bo czasami zdarza się tak, że dziewczyny lub ich trenerzy błędnie interpretują to, co czytają. Wydaje mi się, że nawet niektórzy nie rozumieją. Więc odpowiem, że do Turcji na turniej kwalifikacyjny – jeżeli nic się złego po drodze nie wydarzy – pojadą: Sandra Drabik w wadze do 51 kg, Kinga Siwa w 60 kg i Lidia Fidura w 75 kg. Dublerkami, które muszą pozostać do końca w gotowości startowej, i zarazem zawodniczkami rezerwowymi na Turcję są: Ewelina Wicherska i Angelika Grońska w wadze do 51 kg oraz Aneta Rygielska w 60 kg. Niestety w pełni przygotowanej i pozostającej w regularnym treningu oraz progresie zawodniczki w wadze do 75 kg na dzień dzisiejszy nie mamy.

- Przed wspomnianym turniejem kwalifikacyjnym czekają Was starty w dwóch prestiżowych turniejach. W lutym w Bułgarii i w marcu w Hiszpanii. To wystarczająca ilość startów, by być pewnym dobrej dyspozycji w Turcji?
PP: Samymi startami zawodniczki się niestety nie przygotują. Muszą przepracować pewien okres, a rezygnować z przygotowań na rzecz startów w jakimś towarzyskim turnieju niskiej rangi nie będę. Są priorytety, które postawiłem przed drużyną i myślę, że wystarczy nam 6 -8 pojedynków plus sparringi. Nie potrzeba nam za wiele się pokazywać, to nie jest dobre, gdyż i tak już wszyscy nasze wagi olimpijskie mocno analizują. Co chwilę ktoś przysyła mi zaproszenia na wspólne sparringi, jakiś obóz, mając w tym swój cel. Jak wiemy najlepsze zawodniczki na świecie toczą cztery walki w ciągu roku i dalej są najlepsze. Jeżeli nie widziałbym potrzeby pracy nad pewnymi parametrami, na pewno gdzieś jeszcze byśmy wystartowali. Nie wykluczam też, że na zgrupowaniu w marcu pojawią się u nas zagraniczne zawodniczki.

- Jak ocenia Pan szanse swoich zawodniczek w turnieju kwalifikacyjnym? Poziom Europejek w wagach olimpijskich jest niezwykle wysoki a w Samsunie tylko 6 zawodniczek wywalczy prawo startu w Rio de Janeiro.
PP: Moim zdaniem Europa jako kontynent w boksie kobiet jest najmocniejsza. Będzie więc bardzo ciężko ale nie jesteśmy bez szans. Nasze dziewczyny stać na zdobycie kwalifikacji w każdej z wag olimpijskich, ale co będzie czas pokaże. Możemy równie dobrze przegrać pierwsze walki; każdy wariant trzeba brać pod uwagę ale jestem pozytywnie nastawiony do tych zawodów. Moim zdaniem układ sił w Europie w wagach olimpijskich wygląda następująco: w 51 kg jest 8 mocnych zawodniczek i każda z nich ma szanse 50/50 a w turnieju wystartuje ich pewnie ok. 30; w 60 kg jest 12 mocnych zawodniczek i każda ma szanse 50 na/50, wystartuje także ok. 30 a w 75 kg jest 8 bardzo mocnych zawodniczek z szansami 50/50, wystartuje ich na pewno około 25.
gronska_fidura_drabik
- Te same zawodniczki, które zobaczymy w Turcji pojadą do Kazachstanu na Mistrzostwa Świata? Będzie to drugi i ostateczny turniej kwalifikacyjny do Igrzysk Olimpijskich…
PP: Do Kazachstanu może pojechać całkiem inny skład niż do Turcji i to z różnych przyczyn i względów. Na pewno decydującym obrazem będzie start w Turcji i miejsce w którym tam się znajdziemy. Chciałbym aby po Turcji nie trzeba już było stresować się Kazachstanem. Na Mistrzostwa Świata chcę zabrać 8 dziewczyn. Czas między tymi turniejami będzie bardzo, bardzo krótki i ważna będzie dyspozycja, możliwości regeneracyjne, jak i stan emocjonalny reprezentantek, bo jak wszyscy wiemy presja będzie olbrzymia.

- W ub. roku Pana podopieczne wywalczyły trzy medale historycznych 1. Igrzysk Europejskich w Baku. M.in. dzięki temu otrzymał Pan nagrodę PZB dla Najlepszego Trenera Roku 2015. To wystarczająca motywacja, by w roku olimpijskim potwierdzić słuszność drogi, którą wyznaczył Pan kadrze?
PP: Medale, które wywalczyły dziewczyny to wynik ich ciężkiej pracy. Ja staram się tylko wypełniać najlepiej jak potrafię swoje obowiązki, za które pobieram wynagrodzenie. Każdy powinien całkowicie zaangażować się w swoją pracę, a wtedy będzie ona dobrze wykonana i będzie przynosiła zadowolenie, a profity same przyjdą. Każda nagroda jest miłym akcentem w pracy trenera. Ja nie potrzebuję ani nagród finansowych, ani wyróżnień. Nie dlatego jestem w boksie. Robię to dla mojego kraju, dziewczyn i mojego dziadka. To są 3 najważniejsze czynniki, motywujące mnie do pracy. Dochodzą do tego wspaniali ludzie, których się poznaje. Nie tylko związani z boksem, ale także inni sportowcy. Wiem, że zbliża się koniec mojej pracy w kadrze, więc na pewno nie będę kalkulował. Przygotowanie drużyny, zdobycie kwalifikacji i medalu w Rio jest dla mnie celem nadrzędnym.

- Znamy już plany startowe kadry narodowej seniorek, a gdzie i kiedy będziecie trenować? Będą to tylko zgrupowania krajowe, czy także wyjedziecie zagranicę?
PP: Do Mistrzostw Świata czekają nas trzy zgrupowania w COS-OPO „Cetniewo” we Władysławowie. Sandra Drabik i Kinga Siwa będą trenowały w Bułgarii, zaś Lidia Fidura i Angelika Grońska trenują w Poznaniu. Do tego dojdzie kontynuacja zgrupowań w Turcji i w Kazachstanie, gdzie do startów będziemy mieli po ok. 7-8 dni. Nie wykluczam w międzyczasie dodatkowego 2-3 dniowego startu zagranica. Analizuję w tej chwili terminy i możliwości. Potrzebujemy także czasu na monitoring lekarski i badania specjalistyczne w Instytucie Sportu, więc kalendarz jest bardzo napięty. Kilka dni odpoczynku także będzie ważnym elementem tej układanki.

- Kluczem do dobrego startu w Baku była właśnie aklimatyzacja…
PP: Aklimatyzacja jest najważniejszym końcowym etapem przed startem. Pomyłka o dwa dni wystarczy, by zamiast na zawody pojechać na wycieczkę. W Baku to się nam udało i utrzymaliśmy dobrą dyspozycję dziewczyn do końca turnieju. Biorąc pod uwagę klimat i odległość od hali, uważam to za trafiony plan, którego trzymaliśmy się do końca. W Turcji i Kazachstanie będziemy więc odpowiednio wcześniej.

- Po zmianie terminu Mistrzostw Świata musiał Pan przebudować kalendarz przygotowań kadry. Niedawno o dwa tygodnie zmieniono termin turnieju kwalifikacyjnego w Turcji, dzięki czemu będzie więcej czasu na regenerację zawodniczek przed startem w Kazachstanie. To chyba dobra decyzja?
PP: Decyzja dobra ale i tak twierdzę, że jako kontynent zostaliśmy źle potraktowani. Myślę, że z obawy o to, że gdyby był inny termin turnieju kwalifikacyjnego, na Igrzyskach w Rio de Janeiro moglibyśmy zobaczyć po 6 zawodniczek z Europy w każdej z wag.
gronska_szlachcic
- Przez kadrę narodową w ciągu ostatnich 12 miesięcy przewinęło się około 20 zawodniczek. Wybiegam teraz w przyszłość. Jaką perspektywę ma nasza kadra narodowa?
PP: Wierzę, że te dziewczyny pójdą dobrą drogą, bez względu na różne pokusy i młody wiek. Być może kilka z nich stracimy ale to nie jest przedszkole, tylko drużyna narodowa i powinny znaleźć się w niej najlepsze z najlepszych, zdeterminowane, z dokładnie postawionym celem, ambitne i mądre dziewczyny. Moim „czarnym koniem” tej drużyny jest i będzie Kinga Szlachcic, która ma wszystko oprócz …prawa startów w imprezach międzynarodowych i mam nadzieję, że zabiegi PZB przywrócą ją jak najszybciej do rywalizacji z zagranicznymi rywalkami. Moim zdaniem odpowiednio poprowadzona będzie liderką w wadze do 60 kg w 2017 roku i nie widzę tu dla niej żadnego zagrożenia. Ania Góralska przy delikatnej korekcie pewnych mankamentów i większym doświadczeniu międzynarodowym może być nr 1 w wadze do 54 kg ale powinna walczyć o miejsce w limicie do 51 kg. Bezkonkurencyjną faworytką w wadze do 48 kg będzie Angelika Grońska, której trzeba więcej wygranych walk i która powinna walczyć o prymat także w wadze do 51 kg  – o ile oczywiście kariery zakończą Sandra Drabik i Ewelina Wicherska, bo jak wiemy mogą jeszcze kilka lat powalczyć.

wicherski_sandra

W wadze do 57 kg przy tej obsadzie będzie miała swoje pięć minut Mirela Balcerzak, o ile nie pojawi się jakaś młoda, ambitna zawodniczka z kadry młodzieżowej. Aneta Rygielska na pewno będzie walczyła cały czas o prymat w wadze do 60 kg i w kraju może być nawet numerem 1, ale w konfrontacji z rywalkami zagranicznymi lepsza może być Szlachcic! To są moje obserwacje. Jeżeli Aneta zdecydowałaby się przejść na stałe do wagi 57 kg, byłaby tam bezsprzecznie liderką na najbliższe lata, co więcej – mogłaby w tej wadze powalczyć nawet o medale Mistrzostw Świata. Do wagi 51 kg pretenduje Milena Zglenicka, cały czas pozytywnie mnie zaskakująca. Mogłaby bić się o prymat w wadze do 51 kg, jak i przy odpowiednim wzmocnieniu fizycznym, zostać krajową liderką w wadze do 54 kg. Moim zdaniem ma równe szanse z Góralską. W wadze do 64 kg na dzień dzisiejszy w kadrze jest Aleksandra Talaga, która może nie być numerem 1 w kraju gdy w Mistrzostwach Polski wystartuje Beata Koroniecka, ale nie ma przed nikim respektu zagranicą. Dlatego dzisiaj stawiam na Talagę, która jednakże będzie miała ciężkie zadanie gdy do boksu wróci Justyna Walaś. Mam także swojego „czarnego konia”, zawodniczkę, o której za wcześnie tu mówić ale mającą ogromny potencjał. To Weronika Zakrzewska, którą  najchętniej już teraz widziałbym na wspólnych zajęciach z seniorkami. Justyna Walaś może już w tym roku powalczyć o prawo startu w Mistrzostwach Świata seniorek w wadze do 64 kg albo 69 kg – nie wiem od czego zacznie przygodę z seniorskim ringiem. We wspomnianej kategorii do 69 kg liderką może być Hanna Solecka lub wspomniana Walaś. Z kolei Larysa Sabiniarz już na turnieju w Niemczech pokazała, że nie ma respektu przed seniorkami. Nie wiem co planuje Elżbieta Wójcik, która powinna być liderką wagi średniej w kolejnych latach, choć moim zdaniem powinna zejść do limitu 69 kg i wtedy będzie gwarantowała międzynarodowy wynik sportowy na poziomie medalowym. W wadze do 75 kg musi popracować nad sobą co najmniej 2 lata aby wyrównać warunki fizyczne. To ciężka i nudna praca, wymagająca pokory i zaangażowania, którego przez ostatni rok u tej zawodniczki nie widziałem. Mam nadzieję, że dorośnie i zrozumie, że marnuje swój potencjał ale każdy wiek rządzi się swoimi prawami. Tak, więc wadze do 75 kg trzeba pamiętać o szansach Wójcik, jeżeli wróci do boksu i normalnej pracy – pod warunkiem, że karierę zakończy Lidia Fidura.

lidia_angelika

Moim zdaniem jeśli Lidka pozostanie w boksie olimpijskim, to przez następny rok nikt jej nie dogoni. Wszystko zależy od Fidury, ale ja widziałbym ją w tej wadze w kadrze, w nadal dobrym dla sportowca wieku i doświadczeniu, do czasu Igrzysk Olimpijskich w Tokio. Analogicznie może być w wadze do 51 kg, gdzie nowy trener reprezentacji miałby kompletne dziewczyny, z którymi już dzisiaj liczy się bokserski świat. Mówimy o perspektywach, więc wyliczajmy dalej. Wiem, że do boksu wraca Wiktoria Sądej, jest Agnieszka Matusiak – bardzo ambitna i zagadkowa zawodniczka, która może powalczyć w limicie 64 kg. Nie znam planów Magdaleny Czajkowskiej. No i do drzwi seniorskiej kadry będą pukały młode zawodniczki, ale czy wystarczy im determinacji i czy będą gotowe na ciężką pracę – nie wiem. Ciekawymi zawodniczkami są Patrycja Mrozińska i Patrycja Kiwak, które umiejętne i solidne prowadzone mogą nam dać wiele radości, bo mają ogromne rezerwy. Materiał na wartościowe zmienniczki na pewno mamy. Jest z kim pracować.

- Dziękuję za rozmowę i życzę wywalczenia trzech kwalifikacji do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro.
PP: Również dziękuję i pozdrawiam wszystkich Czytelników serwisu PolskiBoks.pl oraz kibiców boksu olimpijskiego.

Rozmawiał: Jarosław Drozd

KUBAŃCZYCY I UKRAIŃCY DEMOLUJĄ RYWALI. WENEZUELA NA CZELE GRUPY C

Za nami drugi weekend z ligą World Series of Boxing. I tym razem nie zobaczyliśmy w akcji wszystkich drużyn, które w 6. sezonie rywalizują w czterech grupach. Bezdyskusyjnie (5-0) swoje mecze wygrali Kubańczycy i Ukraińcy, rywalizujący w grupie A, zaś w „polskiej” grupie C po dramatycznych spotkaniach zwycięstwa w stosunku 3-2 na swoje konta zapisały ekipy z Argentyny i Rosji ale po jednym punkcie do swojego dorobku dodali Polacy i Wenezuelczycy.

Przyjazd do każdego kraju drużyny Cuba Domadores jest zapowiedzią wielkiego bokserskiego święta. Tak też było w Stambule, gdzie miejscowi Conquerors postanowili kontynuować dobrą passę, pamiętni wygranej z Chińczykami w pierwszej kolejce spotkań. W ringu goście dali im jednak srogą lekcję, wygrywając wszystkie walki, w tym ostatnią już w 1. starciu przez TKO. Wspomniana ekipa chińska nie zwojowała Winnicy, gdzie występujący w rezerwowym składzie Ukraine Otamans pewnie wygrali 5 walk, w tym dwie przed czasem.

W grupie C przeżywaliśmy porażkę 2-3 „Husarii” z zawsze niebezpiecznymi Rosjanami, ale dzień wcześniej cenne zwycięstwo odnieśli outsiderzy poprzedniego sezonu, czyli Argentyńczycy. Na ringu w Buenos Aires wygrali 3-2 z niebezpiecznymi Caciques Venezuela. Zwycięstwo dał gospodarzom „superciężki” Kevin Espindola, jakkolwiek jego wygrana (2-1) nad Edgarem Munozem była dość kontrowersyjna.

Mimo porażki Wenezuelczycy z dorobkiem 4 punktów zajmują pierwsze miejsce w grupie C, wyprzedzając Argentyńczyków i Rosjan (po 3 punkty) oraz Polaków (2 punkty)

GRUPA A

Turkiye Conquerors – Cuba Domadores 0-5
[30 stycznia 2016 roku, Stambuł, Turcja]

52 KG     Frank Saldivar     (Domadores) – Ferhat Pehlivan (Conquerors) 3-0
60 KG     Lazaro Alvarez (Domadores) – Yasin Yilmaz (Conquerors) 3-0
69 KG     Rosniel Iglesias (Domadores) – Serhat Guler (Conquerors) 3-0
81 KG     Julio Cesar de la Cruz (Domadores) – Nadir Mehmet Unal (Conquerors) 3-0
+91 KG     Yoandris Toirac (Domadores) – Bahram Muzaffer (Conquerors) TKO 1

Ukraine Otamans – China Dragons 5-0
[30 stycznia 2016 roku, Vinnitsa, Ukraina]

52 KG     Maksim Fatich (Otamans) – Hu Jianguan (Dragons) 2-1
60 KG     Viktor Slavinskiy (Otamans) – Shan Jun (Dragons) TKO 2
69 KG     Sergiy Bogachuk (Otamans) – Cong Wenbin (Dragons) TKO 3
81 KG     Denis Solonenko (Otamans) Shi Guojun (Dragons) 3-0
+91 KG     Viktor Vikhrist (Otamans) – Wang Zhibao (Dragons) 3-0

GRUPA C

Rafako Hussars Poland – Russian Boxing Team 2-3
[30 stycznia 2016 roku, Szczecin, Polska]

52 KG     Hamza Touba (Hussars) – Ovik Ogannisyan (Russian BT) 3-0
60 KG     Dawid Michelus (Hussars) – Gabil Mamedov (Russian BT) 3-0
69 KG     Albert Karibyan (Russian BT) – Damian Kiwior (Hussars) 3-0
81 KG     Pavel Silyagin (Russian BT) – Arkadiusz Szwedowicz (Hussars) 3-0
+91 KG     Yaroslav Doronichev (Russian BT) – Paweł Wierzbicki (Hussars) 2-0

Argentina Condors – Caciques de Venezuela 3-2
[29 stycznia 2016 roku, Buenos Aires, Argentyna]

52 KG     Cristian Roda (Condors) – Joel Finol (Caciques) 3-0
60 KG     Luis Cabrera (Caciques) – Brian Ivan Nunez (Condors) 2-1
69 KG     Alberto Palmeta (Condors) – Gabriel Maestre (Caciques) 2-0
81 KG     Albert Ramirez (Caciques) – Sergio Alberto Lebensztajn (Condors) 3-0
+91 KG     Kevin Espindola (Condors) – Edgar Munoz (Caciques) 2-1