Archiwum: Sierpień 2014

JUSTYNA WALAŚ I LAURA GRZYB ORAZ ALEKSANDER MACIEJOWSKI ZADOWOLENI Z POBYTU W USA

GLOB

Powoli dobiega końca pobyt trenera Tarnowskiej Szkółki Bokserskiej, Aleksandra Maciejowskiego, jego klubowej podopiecznej Justyny Walaś i Laury Grzyb z BKS Jastrzębie w gościnnych progach Global Boxing Gym w North Bergen. Polski trener i nasze nadzieje na międzynarodowe sukcesy dzieliły za Oceanem swój czas na treningi techniki bokserskiej pod okiem amerykańskich fachowców oraz sparingi. Wiele merytorycznych uwag przekazał im m.in. Lenny DeJesus, który jako trener pracował z takimi sławnymi pięściarzami jak Roberto Duran, Hector Camacho, Wilfredo Gomez, Wilfredo Benitez, a ostatnio Joel Casamayor i Manny Pacquiao.
GLOB01
- Po względem organizacyjnym nasza zamorska eskapada jest bardzo podobna do poprzedniej wizyty w Global Boxing Gym w lutym br. – mówi Aleksander Maciejowski. – Również i tym razem przylecieliśmy do North Bergen na zaproszenie pana Mariusza Kołodzieja i Fundacji Global Boxing. Są oczywiście wyraźne różnice w sferze szkoleniowej, gdyż tym razem nie mamy żadnego spięcia na przygotowanie do ważnych zawodów [wówczas Justyna przygotowywała się do Młodzieżowych Mistrzostw Świata w Sofii - przyp. JD], może poza Laurą, która okres ten chce poświęcić na przygotowanie się do Młodzieżowych Mistrzostw Polski – kontynuuje polski szkoleniowiec.

Mimo iż Justynę Walaś nie czekają już w tym roku tak prestiżowe wyzwania, jej trener stara się maksymalnie wykorzystać pobyt w USA, by ubiegłoroczna mistrzyni świata juniorek z Albeny mogłaby się pokazać w pełni formy w międzynarodowej rywalizacji.
GLOB2
- Nie oznacza to, że Justyna jest w Stanach turystką. Cały czas jest w treningu, a ja ścisłym w kontakcie z Tomkiem Różańskim i Pawłem Pasiakiem, bo chciałbym aby moja zawodniczka wystartowała po wakacjach w jakimś turnieju międzynarodowym. Trenujemy dwa razy dziennie rozruch i trening w Global Boxing Gym pod okiem Monte Baretta i Lenny deJesusa i myślę, że dziewczyny dużo tu skorzystają – zakończył polski trener.

Fot. Global Boxing

ZAMIAST BLOGA TOMASZA RÓŻAŃSKIEGO – PODSUMOWANIE I PODZIĘKOWANIA

TOMASZ_WYWIAD

Czas na małe podsumowanie ostatniego okresu, który myślę, że zostanie zapisany w historii polskiego pięściarstwa złotymi literami. Pragną się podzielić swoimi myślami wracając do rodzinnego domu z 2. Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich Nanjing 2014 po blisko miesięcznej nieobecności.

Czuję ogromną dumę, że czuwa nade mną i zawodnikami, których prowadzę, ogromna moc, którą coraz bardziej rozumiem i której mam świadomość. Czuję ogromną dumę że moje metody techniczne, taktyczne, motoryczne  oraz psychologiczne, mimo że spotykają się w Polsce z dużą dezaprobatą, odnoszą zauważalne sukcesy, a mam subiektywne wrażenie, że to dopiero początek sukcesów pokroju światowego. Czuję ogromną dumę, że jako trener w boksie młodzieżowym osiągnąłem wszystko co było do osiągnięcia, ze złotym medalem IO na czele w zaledwie sześć lat.

Można by pisać, że w rywalizacji kobiet jest łatwiej. Oczywiście, że łatwiej, ale chcę tylko przypomnieć, że w gronie mężczyzn mój wychowanek śp. Paweł Polski , zdobył tytuł wicemistrza Europy, a wielu innych ocierało się o medale mistrzowskiego pokroju, np. Radomir Obruśniak, Cezary Chmielnicki, Mateusz Polski i kto wie co by było, gdyby dane było mi być w ich narożniku podczas tamtych imprez.

Czuję ogromną dumę, że spotkałem  na swojej drodze ludzi, którzy mi zaufali i w ogromnej mierze, w różnych dziedzinach, przyczynili się do tych sukcesów.

- Psychologia Sportu Pozytywnego: ALEKSANDRA ZIENOWICZ z całym swoim niesamowitym teamem, z ALEKSANDRĄ POGORZELSKĄ, która jest nota bene moim osobistym trenerem personalnym.
- Przygotowanie fizyczne: PIOTR MARUSZEWSKI.
- Fizjoterapia: KINGA RUSZCZYŃSKA, MAHMOUD BSHARAT, ADRIAN BUDNICKI.
- Media: JAROSŁAW DROZD, JANUSZ STABNO, JANUSZ PINDERA.
- Działacze – Władze: Prezes PZB ZBIGNIEW GÓRSKI, Burmistrz Karlina WALDEMAR MIŚKO, Prezes Rafako Hussars Poland JAROSŁAW KOŁKOWSKI, Prezes ds. wyszkolenia ZDZISŁAW NOWAK, Szef Wyszkolenia MARIUSZ DURIASZ, MUSTAFA KOCINOGLU, MAREK MATELA, ARKADIUSZ SZWEDOWICZ.
- Marketing: KATARZYNA PSYKAŁA, JACEK SZELĄGOWSKI

Na koniec pragnę powiedzieć, że czuję ogromną dumę, że współpracuję z Ludźmi, którzy nie tylko mi zaufali ale i również w równym stopniu postawili na rozwój i innowacyjność swojego talentu trenerskiego, którzy nadają na tych samych falach co ja i razem stanowimy przyszłość POLSKIEGO BOKSU OLIMPIJSKIEGO. Są to: PAWEŁ PASIAK, TOMASZ POTAPCZYK, ALEKSANDER MACIEJOWSKI, MARCIN GRUCHAŁA, TOMASZ WALEŃSKI, GRZEGORZ NOWACZEK, STANISŁAW ŁAKOMIEC, JERZY BARANIECKI, LUDWIK BUCZYŃSKI, KRZYSZTOF WÓJCIK, MARIUSZ KUC, KAROLINA KOSZEWSKA, MAREK CHROBAK, MICHAŁ NOWAK, EMIN HUSEYNOV i wielu innych, których świadomie nie wymieniłem.

Podziękowania dla trenera WALEREGO KORNIŁOWA, od którego podczas jednego obozu w Sokółce, dowiedziałem się więcej rozwiązań taktycznych, niż przez ostatnie sześć lat od trenerów polskich starszego pokolenia. Co świadczy, że – przykro mi to stwierdzić i wiem że pewnie tym zdaniem zyskam więcej wrogów, niż zwolenników ale to jedyny sposób na uratowanie polskiego pięściarstwa – PRZYCZYNĄ NAJWIĘKSZĄ TEGO, ŻE NIE MAMY MEDALU NA IGRZYSKACH OD 1992 ROKU JEST BARDZO SŁABA KADRA TRENERSKA W POLSCE. Mogę to udowodnić każdemu trenerowi, który odważy się polemizować w tematach: TECHNIKA,TAKTYKA, MOTORYKA, PSYCHOLOGIA, TEORIA.

Szczególne podziękowania należą się dla trenera, który najwcześniej odkrył potencjał w naszej mistrzyni Elżbiecie Wójcik, bazując na swoim długoletnim doświadczeniu, który jako pierwszy zabrał ją jako trener Młodzieżowej Kadry Narodowej do Rosji na Mistrzostwa Europy. Mowa oczywiście o trenerze MARKU WĘGIERSKIM, do którego zawsze będę miał szacunek, mimo, że z niezrozumiałych dla mnie przyczyn nie mamy teraz kontaktu.

W tym miejscu pozostaje mi powiedzieć że czuję ogromną dumę, że Bóg obdarzył mnie najwspanialszą Osobą na ziemi jaką jest moja żona KATARZYNA, która wychowuję dwójkę kochanych synów, NIKODEMA i SZYMONA, bez których żaden sukces nie smakowałby tak, jak smakuje do tej pory.

Przepraszam Tych, którzy poczuli się urażeni

Ze sportowym pozdrowieniem

Tomasz Różański  
roza

MISTRZYNI OLIMPIJSKA KATIE TAYLOR WYSTĄPI NA TURNIEJU W KIELCACH?

pawel_katie

Organizatorzy 2. Memoriału im. Leszka Drogosza, który w dniach od 16 do 20 września odbędzie się Hali Legionów w Kielcach, zapowiadają na łamach lokalnych internetowych serwisów informacyjnych i stacji radiowych, że wśród zgłoszonych do zawodów zawodniczek jest m.in. najbardziej utytułowana w historii pięściarka, Katie Taylor.

Dodajmy, że dla aktualnej mistrzyni olimpijskiej z Londynu, trzykrotnej mistrzyni świata i siedmiokrotnej złotej medalistki Mistrzostw Europy nie byłby to pierwszy pobyt w Polsce. Mogliśmy podziwiać ją już w 2006 roku w Warszawie podczas Mistrzostw Starego Kontynentu, gdzie Irlandka zdobyła złoty medal w wadze lekkiej (60 kg). W 2011 roku podczas Mistrzostw Unii Europejskiej w Katowicach ponownie podziwialiśmy bokserski kunszt Taylor, która zdobyła złoty medal w swojej koronnej kategorii wagowej. Po raz trzeci Katie miała przyjechać do Polski w kwietniu br. na MTB im. Feliksa Stamma, ale ostatecznie nie znalazła się w składzie irlandzkiej ekipy na te zawody.

- Dotychczas zgłosiły się reprezentacje Węgier, Irlandii, Turcji, USA, Rosji, Francji, Brazylii, Azerbejdżanu, Ugandy, Czech, Ukrainy, Litwy, Słowacji, Armenii, Kataru, Bułgarii i Izraela. Niektóre z nich to światowe pięściarskie potęgi. To nie są zawody juniorów czy młodzieżowców. Do Kielc przyjadą najlepsi seniorzy tych krajów. Tych ekip myślę, że będzie więcej. Zaprosiliśmy w sumie 32 państwa – powiedział prezes Świętokrzyskiego Okręgowego Związku Bokserskiego, Jan Gierada.

O bliższych szczegółach 2. Memoriału im. „Czarodzieja Ringu” Leszka Drogosza dowiemy się zapewne podczas konferencji prasowej, która odbędzie się 2 września (wtorek) o godz. 17.00 w hotelu Binkowski w Kielcach.

źródło: radio.kielce.pl

BOGDAN GAJDA: PRZYGODĘ ZE SPORTEM ZACZĄŁEM OD PIŁKI RĘCZNEJ I KOSZYKÓWKI

gajda

Cztery dni temu 61. urodziny obchodził mistrz Europy z Halle (1977), olimpijczyk i uczestnik mistrzostw świata oraz 9-krotny mistrz Polski Bogdan Gajda. Były znakomity pięściarz Górnika Pszów i warszawskiej Legii udzielił z tej okazji wywiadu dla strony internetowej Polskiego Związku Bokserskiego. Tych, którzy jeszcze go nie przeczytali, zapraszamy do lektury.

- Panie Bogdanie, przede wszystkim proszę przyjąć od Polskiego Związku Bokserskiego serdecznie życzenia urodzinowe. A przy okazji opowiedzieć o swojej przygodzie z boksem. Jak to się stało, że zaczął Pan uprawiać pięściarstwo?
Bogdan Gajda: Dziękuję za życzenia. Moją przygodę ze sportem zaczynałem od piłki ręcznej oraz koszykówki. Właśnie w piłce ręcznej zdobyłem swój pierwszy medal mistrzostw Polski. Był to brąz zdobyty na turnieju o mistrzostwo kraju szkół górniczych w Koninie. W tym czasie uczyłem się zawodu górnika. A że w internacie – w którym mieszkałem – miałem sporo wolnego czasu, więc z kilkoma kolegami pojawiliśmy się na sali pszowskiego „Górnika”.  Był rok 1968. W ten sposób związałem się z boksem  jako zawodnik na 20 lat.

- Mając doskonałe warunki fizyczne szybko chyba zaczął Pan wygrywać?
BG: Zwycięstwa w boksie wcale nie przychodzą łatwo. Ja swoje pierwsze mistrzostwo Śląska juniorów wywalczyłem po trzech latach treningu w 1971 roku. Pamiętać jednak trzeba, że wówczas w mistrzostwach tego Okręgu walczyła zawsze dobrze ponad setka zawodników. Rywalizacja była naprawdę mocna. W walkach nikt nie rezygnował z sukcesu.

- Z „Górnika” Pszów przeszedł Pan do „Legii” Warszawa?
BG: Tak, w maju 1975 roku stałem się zawodnikiem klubu przy Łazienkowskiej. Ale przychodząc do stołecznych wojskowych miałem już na swoim koncie mistrzostwo i wicemistrzostwo Polski oraz udział w mistrzostwach świata w Hawanie. Duża w tym zasługa mojego trenera z pszowskiego klubu, Antoniego Zygmunta, który we właściwy sposób ukształtował i doszlifował mój styl walki.

- Potem były jeszcze Igrzyska Olimpijskie w Montrealu no i wielki występ w mistrzostwach Europy w Halle, gdzie pokonał Pan Ulricha Beyera, z którym wcześniej nie szło polskim pięściarzom.
BG: Rzeczywiście tytuł mistrza Europy wywalczony w Halle uważam za swój największy sukces. A co do finałowej walki z Ulrichem Beyerem, to jak wyliczył nasz legendarny masażysta Stasiu Zalewski zawodnik z NRD we wcześniejszych 22 walkach z pięściarzami z naszego kraju zawsze zwyciężał. Byłem pierwszym z Polaków, który go pokonał.

- Jednak sukcesów na ringu miał Pan zdecydowanie więcej.
BG: Rzeczywiście, trochę się tego nazbierało. W indywidualnych mistrzostwach Polski 9 razy zdobywałem szarfę mistrza Polski. Dwa razy byłem też wicemistrzem. Z kolei wraz z „Legią” Warszawa 8-krotnie byłem drużynowym mistrzem kraju.

- Także na arenie międzynarodowej często Pan stawał na podium dla medalistów.
BG: No tak. W Mistrzostwach Armii Zaprzyjaźnionych zdobyłem dwa medale: srebro i brąz. Zwyciężyłem w turnieju „Honved” w Budapeszcie, w Memoriale im. Feliksa Stamma w Warszawie, startowałem z powodzeniem w międzynarodowych mistrzostwach Francji, wygrałem też Puchar Króla w Bangkoku, a także Memoriał Vaclava Prochazky w Ostrawie.

- Po zakończeniu kariery zawodniczej nie rozstał się Pan z boksem.
BG: Nie rozstałem się. Zająłem się szkoleniem w stołecznej „Legii”, gdzie w tej roli pracowałem do 1996 roku

- A co dzisiaj porabia Bogdan Gajda?
BG: Odpoczywam na zasłużonej emeryturze. Mam wreszcie trochę więcej wolnego czasu, który mogę poświęcić najbliższym. Nie zapominam jednak o boksie. Wciąż pojawiam się na sali treningowej, gdzie pomagam w szkoleniu młodych adeptów.

- W takim razie życzę powodzenia i dziękuję za rozmowę.
BG: Dziękuję bardzo.

źródło: Strona internetowa Polskiego Związku Bokserskiego, pzb.com.pl

TOMASZ RÓŻAŃSKI: DLA TAKICH CHWIL WARTO CIĘŻKO PRACOWAĆ

tomek z feliksem

Dzisiaj o godzinie 12.30 na lotnisku im. Fryderyka Chopina w Warszawie wylądował samolot, którym do kraju powróciła z Nanjing reprezentacja Polski, startująca w 2. Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich. W gronie młodych olimpijczyków była zdobywczyni złotego medalu boksie Elżbieta Wójcik i jej trener Tomasz Różański. Oto co szkoleniowiec z Karlina miał do powiedzenia witającym go przedstawicielom Polskiego Związku Bokserskiego.

- Panie trenerze niedawno mówił pan o swoich olimpijskich ambicjach i okazuje się, że powoli one się spełniają. Serdeczne gratulacje. Co dalej?
Tomasz Różański: Powoli już układam plany na przyszłość, ale na razie jeszcze delektuję się wynikiem z Igrzysk, bo to jest naprawdę fantastyczne uczucie i niesamowity sukces. Pracowałem na to ciężko 6 lat. Pamiętam swój pierwszy znaczący wynik na nieoficjalnych wówczas mistrzostwach Polski młodzików, gdzie pięciu moich zawodników wywalczyło złote medale. W boksie młodzieżowym osiągnąłem już wszystko. Ukoronowaniem tej pracy jest właśnie złoty medal Elżbiety Wójcik na Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich.

- Jakie wrażenie wywarł na panu udział  w Igrzyskach?
TR: Nanjing zrobiło nam mnie niesamowite wrażenie. Wspaniała organizacja, pobyt w wiosce olimpijskiej. Najlepsza sportowa młodzież z całego świata. A sam turniej, muszę przyznać był bardzo trudny. Tym bardziej, że Ela miała za sobą ciężki okres przygotowawczy. Elżbieta była co prawda faworytką, ale Igrzyska rządzą się swoimi prawami. Trzeba więc było bardzo mocno walczyć o to, aby to ręka naszej zawodniczki wędrowała w górę na znak zwycięstwa, a żadna z tych wygranych nie była nam dana za darmo. Ani w ćwierćfinale, ani w półfinale, ani w finale.

- No właśnie, jeżeli chodzi o walkę finałową, to była to chyba najtrudniejsza walka Eli w Nanjing?
TR: To prawda. Tajwanka podyktowała bardzo trudne warunki rywalizacji. Zresztą można powiedzieć, że  walczyła ona prawie jak u siebie. Tajwan, jak wiadomo związany jest z Chinami. Miała bardzo żywiołowy doping. A z zawodniczką gospodarzy zawsze trzeba wygrać wyraźnie. Po walce zresztą Ela przyznała, że w tym pojedynku była trochę zdekoncentrowana. A ja przyznam, że ostatnim gongu nie byłem pewny wygranej. Ale kiedy okazało się, że Ela zwyciężyła, to radość była ogromna. Słuchając hymnu miałem przed oczyma całą karierę Eli. Od jej pierwszego treningu, kiedy nie wiadomo było jeszcze co z tego będzie.

- Czy takie zwycięstwa i chwile dodają sił?
TR: Tak, bo jest coś, co utwierdza człowieka, że robi się coś dobrze i że wybrało się właściwą drogę. I to dodaje sił. Ja dla takich właśnie chwil ciężko pracuję, nawet kosztem rodziny. Ale warto.

- W takim razie życzę jak najwięcej takich właśnie momentów w pana karierze szkoleniowej.
TR: Dziękuję bardzo.

źródło: Strona internetowa Polskiego Związku Bokserskiego, pzb.com.pl

[Fot. Barbara Sańko ©]

IGOR JAKUBOWSKI REALIZUJE SWOJE PLANY. PO SUKCESIE W MUE, CZAS NA LIGĘ WSB

jakubowski_05

O tym, że zatrudnieniem Igora Jakubowskiego zainteresowany jest Jarosław Kołkowski, szef drużyny Rafako Hussars Poland, występującej w zawodowej lidze World Series of Boxing,  wiadomo przynajmniej od marca, kiedy to 22-letni zawodnik z Konina zdobył złoty medal Mistrzostw Polski w Kaliszu. W półfinale po świetnym pojedynku pokonał wówczas przez TKO w 2. starciu jednego z pięściarzy „Husarii”, twardego Ślązaka Krzysztofa Kowalskiego.

Systematyczny wzrost formy „Cygana” znamionował wynik osiągnięty przez niego miesiąc później w Warszawie. Igor wygrał bowiem MTB im. Feliksa Stamma, w decydującej walce bijąc doświadczonego wicemistrza Rosji, Pavla Nikitayeva, tego samego, który walcząc lidze WSB w barwach Boxing Team Russia pokonał wspomnianego Kowalskiego. Następnie była „wpadka” mistrza Polski w Elblągu, gdzie podczas turnieju Grand Prix uległ niespodziewanie na punkty Krystianowi Kawalerskiemu. Ostatecznie Igor Jakubowski przekonał do siebie szefa „Husarii” podczas sierpniowych Mistrzostw Unii Europejskich w Sofii, gdzie zdobył złoty medal wygrywając pewnie aż cztery pojedynki. Pięściarz z Konina był jednym z najbardziej zapracowanych w ringu kadrowiczów, bowiem od 13 lutego do 16 sierpnia stoczył aż 17 pojedynków, z których wygrał 16, w tym 6 przez TKO. Dodajmy, że Polak stoczył 6 zwycięskich walk z zagranicznymi rywalami, co jest wynikiem zasługującym na uznanie.

- Liczę, że zdobędę medale Mistrzostw Unii Europejskiej, Europy i Świata, no i medal Igrzysk Olimpijskich. Wiem, że jestem w stanie skutecznie boksować także przez 5 rund, więc nie odrzuciłbym kontraktu na starty w lidze WSB w barwach Hussars Poland. Ze spraw przyziemnych, chciałbym również mieć stałego-pewnego sponsora, by móc się skoncentrować tylko na boksie, a nie łączyć pracy z boksem – mówił Igor przed Mistrzostwami Polski w Kaliszu. Pierwszy punkt zapowiedzi zrealizował, więc ze spokojem czekamy na kolejne. Jestem przekonany, że jeśli „Cygan” z Konina nie obierze nagle kierunku na boks zawodowy, przysporzy nam jeszcze wiele pozytywnych wzruszeń.

[Fot. Barbara Sańko ©]

KADRA SENIOREK NA MIĘDZYNARODOWE TURNIEJE W GLIWICACH I KIELCACH

zakop14

Po zgrupowaniu szkoleniowym w Zakopanem kadrę narodową seniorek, przygotowującą się do najważniejszej imprezy sezonu, czyli Mistrzostw Świata w Jeju, czekają starty w dwóch turniejach międzynarodowych. Najpierw w dniach od 4 do 7 września 2014 roku w Gliwicach staną do walki w 9. Międzynarodowych Mistrzostwach Śląska, skąd przeniosą się do Kielc, gdzie od 15 do 20 września odbędzie się 2. Memoriał im. Leszka Drogosza.

Będzie to doskonała okazja do sprawdzenia formy kadrowiczek Pawła Pasiaka, które nie startowały w oficjalnych zawodach międzynarodowych od czasu bukareszteńskich Mistrzostw Europy. W Gliwicach nasze panie zaboksują z rywalkami z Czech, Finlandii, Francji, Niemiec, Słowacji, Ukrainy oraz Węgier. Jeszcze bardziej efektowną frekwencję mieć będzie kielecki turniej, w którym zaprezentują się zawodniczki i zawodnicy aż z 29 krajów: Austrii, Armenii, Azerbejdżanu, Belgii, Białorusi, Brazylii, Czech, Estonii, Finlandii, Francji, Gruzji, Hiszpanii, Holandii, Kataru, Kazachstanu, Litwy, Łotwy, Niemiec, Norwegii, Polski, Portugalii, Rosji, Rumunii, Słowacji, Szwecji, Turcji, Ukrainy, Węgier i Włoch.

Na Górny Śląsk Paweł Pasiak zabiera dziewięć reprezentantek kraju. Są nimi: Sandra Brodacka (KS „Skorpion” Szczecin, 48 kg), Angelika Grońska (KS „06 Kleofas” Katowice, 48 kg), Żaneta Cieśla (KS „Kontra” Elbląg, 48 kg), Sandra Drabik (KS „Soma Boxing” Kielce, 51 kg), Ewelina Wicherska („PKB” Poznań, 54 kg), Sandra Kruk (KS „Kontra” Elbląg, 57 kg), Aneta Rygielska (KS „Pomorzanin” Toruń, 60 kg), Kinga Siwa (KS „SAKO” Gdańsk, 64 kg) i Natalia Hollińska (KS „Skorpion” Szczecin, 69 kg). W związku z tym, że Kielcach wystąpią tylko zawodniczki z wag „olimpijskich”, w biało-czerwonych barwach zobaczymy jedynie cztery Polki. W limicie 51 kg – Drabik i Wicherską, zaś w kategorii do 60 kg – Kruk i Siwą. Zawodniczką rezerwową na wspomniane zawody będzie Rygielska.

ELŻBIETA WÓJCIK: GDY WALCZY SIĘ O WIĘCEJ, NIŻ WSZYSTKO

ela wójcik_nan

Złota medalistka 2. Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich, Elżbieta Wójcik, która była w Nanjing chorążym liczącej 59. sportowców reprezentacji Polski, zdobywa – co zrozumiałe – coraz większą popularność. Świadczą o tym kolejne wywiady, udzielane ogólnosportowym mediom. Poniżej przedstawiamy rozmowę Eli z Katarzyną Deberny z oficjalnego serwisu Polskiego Komitetu Olimpijskiego.

- Czym dla Ciebie jest ten złoty medal?
Elżbieta Wójcik: Dla mnie ten złoty medal jest drogą do sukcesu w Rio de Janerio oraz bardzo dobrym rozpoczęciem startów w gronie seniorek. Od stycznia będzie trzeba się jeszcze mocniej starać. Będę seniorką.

- Jak przygotowywałaś się do tych zawodów?
EW: To była jakaś masakra. Prawie mieszkałam u trenera w domu. Spędzałam z nim cały dzień. Tylko do domu jeździłam na noc. Trenowałam cztery razy dziennie. Wszystko było postawione na jedną kartę. Odmawiałam sobie wszystkiego i to mi wyszło na dobre.

- Czego sobie odmawiałaś?
EW: Szczególnie kontaktu ze znajomymi. Nie miałam czasu. Zero słodyczy, musiałam się dobrze odżywiać, wysypiać się…

- To jak wyglądał Twój dzień?
EW: Przyjeżdżałam do trenera po 6:00 rano, do miejscowości Karlino (woj. zachodniopomorskie). Później robiłam trening. Po śniadaniu, na które najczęściej jadłam płatki owsiane, o 11:00 miałam kolejny trening na sali lub w terenie, czasem tarcze. Potem o 17:00 robiłam technikę z chłopakami, a potem o 19:00 znów tarcze lub masaż. Potem wracałam do domu. I tak przez ostatnie dwa miesiące, codziennie. Przed wakacjami miałam mistrzostwa świata juniorek… trenowałam wtedy troszkę mniej, bo szkoła była.

- Można powiedzieć, że byłaś faworytką tej imprezy?
EW: Tak, zdecydowanie tak. Z dziewczynami, z którymi tutaj walczyłam, już się spotkałam w swojej karierze. W tegorocznych mistrzostwach świata walczyłam choćby z Nien-Chin Chen. Teraz nie byłam tak pewna siebie, bo i sezon był długi, chyba trochę się spaliłam. Mam taką nauczkę, że mam dużo jeszcze do nauczenia się.

- Twój finałowy pojedynek był bardzo wyrównany.
EW: To była najcięższa walka. Od pierwszej rundy próbowałam ją kontrolować. Potem moje ciało zaczęło odmawiać posłuszeństwa. Wewnętrznie czułam, że mogę walczyć, ale nie mogłam wyprowadzać ciosów. Żadne nie dochodziły. To była szarpanina, ale udana szarpanina.

- Więc kiedy był ogłaszany werdykt sędziów, to…
EW: To była radość ogromna. Tego się nie da opisać. To była taka radość, jaka jest po tym, gdy walczy się o wszystko. Nawet, gdy walczy się o więcej, niż wszystko.

- Czy podoba Ci się idea Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich?
EW: O, tak! Podoba mi się bardzo! To chyba jest takie samo przeżycie, jak podczas tych prawdziwych. Jest wioska olimpijska, otwarcie igrzysk, znicz olimpijski. Tego nie da się opisać. To jest piękne.

- Niosłaś flagę na rozpoczęciu. Jakie to jest przeżycie?
EW: Gdy weszłam na stadion, to przeszyły mnie dreszcze. Niosę polską flagę. Ale to jest świetne!

Rozmawiała: Katarzyna Deberny, www.olimpijski.pl

ZBIGNIEW GÓRSKI: BOKSERSKIE PRZEMYŚLENIA OZŁOCONE W NANJING

zgorski01

Nikt nie może zanegować faktu, że sukcesy naszego kobiecego boksu w imprezach mistrzowskich na arenie międzynarodowej nie tylko charakteryzują się wielkim formatem, ale że mają przede wszystkim charakter powtarzalny. Grad medali na Młodzieżowych Mistrzostwach Europy Kobiet w Asyżu (3 złote, 4 srebrne i 4 brązowe), a także złoto w Kwalifikacjach do Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich w ramach Mistrzostw Świata w Sofii bardzo cieszą. Tym bardziej, że całość tych osiągnięć na olimpijskim ringu w Nanjing została zwieńczona medalem z najcenniejszego kruszcu, wywalczonym przez Elżbietę Wójcik – pierwszą polską młodzieżową mistrzynię olimpijską w boksie.

To wszystko tylko potwierdza, że decyzja Zarządu PZB o powierzeniu obowiązków trenerskich młodym i pełnym pasji szkoleniowcom była posunięciem odważnym, nawet trudnym, ale na pewno słusznym. To właśnie wspólna i ciężka praca naszych zawodniczek oraz trenerów: Tomasza Różańskiego i Pawła Pasiaka zaczyna przynosić efekty pozwalające z optymizmem patrzeć w przyszłość polskiego boksu.

Nie można jednak przy tej okazji zapominać o tych ludziach, którzy kładli przecież w przeszłości podwaliny pod owoce, z których możemy się dzisiaj cieszyć. Dlatego należy także pamiętać o zaangażowaniu w rozwój polskiego boksu kobiecego takich szkoleniowców, jak: Leszek Piotrowski, czy Marek Węgierski.

Światełko w tunelu widać także w boksie męskim. Dowodem tego jest bardzo dobry występ Igora Jakubowskiego na sofijskich Mistrzostwach Unii Europejskiej, na których zawodnik konińskiego „Zagłębia” wywalczył złoty medal. W ten sposób Igor Jakubowski nie tylko potwierdził drzemiący w nim talent, ale udowodnił, że ma serce do tego, aby w przyszłości myśleć realnie o jeszcze większych sukcesach. Szkoda tylko, że i inni zawodnicy nie poszli w stolicy Bułgarii za przykładem naszego unijnego championa, bowiem ich start trzeba nazwać po imieniu porażką.

Powyższe wyniki sportowe i cały cykl przygotowań naszych kadrowiczek i kadrowiczów do ich najważniejszych startów na arenie międzynarodowej nie byłyby możliwe do zrealizowania, gdyby nie usilne działania władz Związku mające na celu pozyskiwanie środków na ten cel w Ministerstwie Sportu i Turystyki. Trzeba przy tej okazji dodać, że współpraca ta układa się lepiej niż zadowalająco. Wydatna pomoc, którą otrzymaliśmy wcześniej ze strony Sekretarza Stanu – Tomasz Półgrabskiego oraz ze strony obecnego ministerialnego sternika polskiego sportu – Andrzeja Biernata zaczyna przynosić efekty w postaci medalowych miejsc na najważniejszych turniejach mistrzowskich.           Jak widać nie brakuje tutaj także medali z najcenniejszego kruszcu.

Przed nami kolejne wyzwania i kolejne starty międzynarodowe. W nadchodzących miesiącach będą to przede wszystkim Mistrzostwa Świata Kobiet (Elite) na koreańskiej wyspie Jeju. Jestem przekonany, że trener Paweł Pasiak wraz ze swoimi współpracownikami uczyni wszystko, aby nasze zawodniczki – startujące w tych mistrzostwach – były do nich jak najlepiej przygotowane. Tym bardziej, że seniorska kadra kobieca ma stworzone ze strony Związku optymalne warunki do realizacji akcji szkoleniowych przed tym – jakże ważnym – startem.

Nie wolno także zapominać o Młodzieżowych Mistrzostwach Europy Mężczyzn, które rozegrane zostaną w Chorwacji. Także przygotowania do tego startu – nad przebiegiem których czuwa trener Marcin Stankiewicz – idą pełną parą.

Natomiast w kraju – już niebawem – zarówno nasze zawodniczki, jak i zawodnicy będą mieli możliwość startowej weryfikacji swojej aktualnej dyspozycji przed kolejnymi wyzwaniami. W Gliwicach bowiem odbędzie się już IX edycja Międzynarodowych Mistrzostw Śląska Kobiet, gdzie nad sprawnym przebiegiem całości czuwa od lat – z dobrym zresztą skutkiem – Henryk Wilk. Natomiast w Kielcach po raz drugi zorganizowany będzie Memoriał im. Leszka Drogosza. Turniej poświęcony pamięci naszego wielkiego mistrza pięści nie bez powodu nazywanego „Czarodziejem ringu”. Nad stroną organizacyjną kieleckich zmagań czuwa Grzegorz Nowaczek, który zapewnia start zawodników zagranicznych z federacji liczących się na arenie międzynarodowej. Dlatego sprawą nie do zakwestionowania jest konieczność udziału polskich zawodniczek i zawodników na obu tych – jakże ważnych – turniejach.

Kolejną istotną sprawą – tyle, że o wymiarze międzynarodowym, nie związanym bezpośrednio z naszymi zawodniczkami i zawodnikami – jest fakt zakwalifikowania się naszych kandydatów na Kursy uprawniające do wypełniania oficjalnych funkcji na zawodach WSB/APB w kategoriach: trenerskich: Marcin Stankiewicz, Karol Chabros, sędziowskich: Maciej Dziurgot, Kazimierz Mietła i Sławomir Milczarek, ITO: Barbara Sańko, oraz medycznych: Łukasz Talarek. Mamy świadomość, że udział w tych Kursach – którego efektem będą trudne egzaminy – jest wielkim wyzwaniem i wyróżnieniem. Dlatego trzymamy za naszych uczestników powyższych kursów kciuki – życząc im powodzenia.

Powyższe znaczące osiągnięcia wynikowe i organizacyjne, jakich jesteśmy świadkami w bieżącej kadencji Polskiego Związku Bokserskiego, to efekt wielkiego wysiłku wszystkich osób zaangażowanych w rozwój polskiego boksu. Wiadomo jednak – czego jesteśmy świadkami chociażby na różnych portalach internetowych – że nie wszyscy z tych sukcesów są zadowoleni. Wciąż gdzieś w zaciszu wirtualnych połączeń funkcjonują sfrustrowani ludzie, którzy swoją energię – zamiast dla rozwoju polskiego boksu olimpijskiego – marnotrawią na złorzeczenie, obrażanie i szukanie we wszystkim wyłącznie negatywnych aspektów. Niezależnie od tego, czy one w ogóle mają miejsce.

Dlatego też tym wszystkim złorzeczącym chciałbym serdecznie podziękować, bo ich działania nie pozwolą na wypalenie się we mnie pasji i chęci do ciężkiej pracy oraz do podejmowania wraz z Zarządem PZB  i wszystkimi ludźmi dobrej woli, kolejnych wyzwań na rzecz rozwoju polskiego boksu olimpijskiego.

Prezes
Polskiego Związku Bokserskiego
Zbigniew Górski

JAROSŁAW KOŁKOWSKI: PIĘCIU OBCOKRAJOWCÓW W „HUSARII”

Kolkowski Jarosla 01

Pięciu zagranicznych bokserów dołączy do drużyny Rafako Hussars Poland w nowym sezonie zawodowej ligi World Series of Boxing.

- Liczyliśmy, że ich nazwiska będziemy mogli oficjalnie ogłosić 10 września po drafcie w Kazachstanie. Okazało się jednak, że nabór zagranicznych pięściarzy odbędzie się dopiero 12 listopada w Korei Płd. A innej drogi pozyskiwania obcokrajowców już nie ma – powiedział prezes „Husarii”, Jarosław Kołkowski.

Biało-Czerwoni kompletują skład na razie z krajowych bokserów. Okazuje się, że w 10 kategoriach wagowych będą mieli aż pięć wakatów. Zajmą je cudzoziemcy.

- Minimum w kadrze to dwóch zawodników w każdej wadze, a więc 20 bokserów w składzie na kolejny sezon. Po jednym pięściarzu z zagranicy pozyskamy w kategoriach 49 kg, 52 kg i 91 kg oraz dwóch w +91 kg – dodał szef Rafako Hussars Poland.

Jest niemal przesądzone, że w składzie polskiej drużyny pojawi się pięciu obcokrajowców, którzy dotąd nie boksowali w polskiej drużynie.

- W kategorii superciężkiej nie możemy liczyć, że Sergiej Werwejko zostanie zgłoszony przez Ukraińską Federację – mówi trener „Husarii”, Jerzy Baraniecki.

Do tej pory w „Husarii” występowało kilku obcokrajowców, m.in. Zhora Simonyan, Adil Aslanov, Jan Sudzilouski, Sergiej Kuzmin, Sergiej Werwejko i Sergiej Radczenko.

Kolejny sezon ligi WSB będzie szczególnie ważny, bowiem na podstawie rankingu najlepsi uzyskają kwalifikację na Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro (2016). Awans na IO uzyska 17 zawodników – po 1 z kategorii 49 kg, 91 kg i +91 kg oraz po 2 z kategorii od 52 kg do 81 kg.

KADRA SENIORÓW NA 2. MEMORIAŁ IM. LESZKA DROGOSZA. W SKŁADZIE 7 MISTRZÓW POLSKI

drogoszmemorial01

W dniach od 15 do 20 września w Kielcach odbędzie się 2. Memoriał im. Leszka Drogosza, w którym w międzynarodowej rywalizacji sprawdzi się nasza kadra narodowa seniorów. Organizatorzy zadbali, by w zawodach wystąpili zawodnicy aż z 29 krajów: Austrii, Armenii, Azerbejdżanu, Belgii, Białorusi, Brazylii, Czech, Estonii, Finlandii, Francji, Gruzji, Hiszpanii, Holandii, Kataru, Kazachstanu, Litwy, Łotwy, Niemiec, Norwegii, Polski, Portugalii, Rosji, Rumunii, Słowacji, Szwecji, Turcji, Ukrainy, Węgier i Włoch.

Trenerzy Walery Korniłow i Jerzy Baraniecki powołali na te zawody dwunastu Biało-Czerwonych. Stosowne nominacje otrzymali: Grzegorz Kozłowski (UKS „Akademia Walki” Warszawa, 52 kg), Marek Pietruczuk (UMKS „Victoria” Ostrołęka, 56 kg), Dawid Michelus (KS „Kontra” Elbląg, 60 kg), Mateusz Polski (KSW „Róża” Karlino, 60 kg), Kazimierz Łęgowski (UKS „Bokser” Chojnice, 64 kg), Daniel Adamiec (KS „RUSHH” Kielce, 64 kg), Ireneusz Zakrzewski (KS „Janik Boks” Jelenia Góra, 69 kg), Damian Kiwior (PTB „Tiger” Tarnów, 69 kg), Tomasz Jabłoński (KB „SAKO” Gdańsk, 75 kg), Arkadiusz Szwedowicz (BKS „Skorpion” Szczecin, 75 kg), Kamil Gardzielik (KS „Copacabana” Konin, 75 kg) i Mateusz Tryc (KS „Fenix” Warszawa, 81 kg).

W składzie kadry zabrakło aktualnego mistrza Unii Europejskiej wagi ciężkiej (91 kg), Igora Jakubowskiego, któremu należy się zasłużony odpoczynek od startów. W Kielcach nie zaboksują także trzej inni uczestnicy MUE w Sofii – Maciej Jóźwik (52 kg), Daniel Żaboklicki (56 kg) i Jordan Kuliński (81 kg). Zwracają uwagę powroty do kadry zawodników Rafako Hussars Poland – Kozłowskiego, Pietruczuka, Polskiego, Zakrzewskiego, Jabłońskiego i Tryca.

ZAPRASZAMY DO GLIWIC NA 9. MIĘDZYNARODOWE MISTRZOSTWA ŚLĄSKA

silesia14mini

W dniach od 4 do 7 września 2014 roku w Hali Sportowej w Gliwicach przy ul. Jasnej 31 odbędą się 9. Międzynarodowe Mistrzostwa Śląska Kobiet w Boksie. Organizatorzy – Polski Związek Bokserski, Śląski Okręgowy Związek Bokserski, Miasto Gliwice oraz GUKS ,,Carbo” Gliwice – spodziewają się startu ok. 100 zawodniczek z Czech, Finlandii, Francji, Niemiec, Słowacji, Ukrainy, Węgier oraz Polski.

Mistrzostwa odbędą się w trzech kategoriach wiekowych: juniorskiej (dawniej kadetki urodzone w latach 1998-1999, czyli w wieku 15-16 lat), młodzieżowej (dawniej juniorki urodzone w latach 1996-1997, czyli w wieku 17-18 lat) oraz seniorskiej. Pierwsza grupa rywalizować będzie w 13 kategoriach wagowych (46; 48; 50; 52; 54; 57; 60; 63; 66; 70; 75; 80; 86 kg), druga w 10 (48; 51; 54; 57; 60; 64; 69; 75; 81; +81 kg) i trzecia w 10 (48; 51; 54; 57; 60; 64; 69; 75; 81; +81 kg).

Wszystkich zainteresowanych udziałem w zawodach prosimy o kontakt z organizatorem Turnieju – GUKS „Carbo” Gliwice: guks.carbo@wp.pl lub telefonicznie: 502 831 177.

HARMONOGRAM ZAWODÓW

4 WRZEŚNIA (CZWARTEK)
do 12.00 – przyjazd ekip polskich (zakwaterowanie Dom Studencki SOLARIS, ul. Kochanowskiego 37)
12.00 – 15.00 waga i badania lekarskie (ul. Jasna 31)
16.00 konferencja techniczna, losowanie
18.30 eliminacyjne walki bokserskie kobiet

5 WRZEŚNIA (PIĄTEK)
7.00 – 8.00 waga i badania lekarskie (ul. Jasna 31)
11.00- I seria walki bokserskie kobiet – ćwierćfinałowe
16.40 Uroczyste otwarcie zawodów przez Prezydenta Miasta Gliwic Zygmunta Frankiewicza
17.00- II seria walki bokserskie kobiet – ćwierćfinałowe

6 WRZEŚNIA (SOBOTA)
7.00- 8.00 – waga i badania lekarskie (ul. Jasna 31)
11.00- Pierwsza seria walk bokserskich kobiet
17.00 – Druga seria walk bokserskich kobiet

7 WRZEŚNIA (NIEDZIELA)
7.00- 8.00 – waga i badania lekarskie (ul. Jasna 31)
11.00 – walki finałowe , dekoracja zawodniczek
silesia14

4. OTWARTE GWARDYJSKIE MISTRZOSTWA POLSKI W BUSKU ZDROJU

gwardia_mini

W dniach od 19 do 21 września 2014 roku w Hali Widowiskowo-Sportowej PMOS w Busku Zdroju, przy ul. Kusocińskiego 3 odbędą się 4. Otwarte Gwardyjskie Mistrzostwa Polski w Boksie, nad którymi Honorowy Patronat objął Prezes PZB – Zbigniew Górski.

W zawodach mogą wziąć udział zawodniczki i zawodnicy (od młodzika do seniora) posiadający ważną licencję zawodniczą oraz aktualne badania lekarskie, upoważniające do startu w zawodach pięściarskich.

Nagrodę główną dla zwycięskiej drużyny tradycyjnie już stanowić będzie pamiątkowa orężna szabla oficerska ufundowana przez Prezesa Związku Żołnierzy Wojska Polskiego. Najlepszy zawodnik otrzyma Puchar Wojewody Świętokrzyskiego a najlepszy technik nagrodę Prezesa ŚOZB.

HARMONOGRAM ZAWODÓW

19 WRZEŚNIA (PIĄTEK)

do godz. 11:00 przyjazd ekip do biura zawodów (Busko Zdrój – Hala PMOS, ul.Kusocińskiego 3),
godz.11:30 waga i badanie lekarskie,
godz.12:30 konferencja techniczna i losowanie,
godz.16:00 uroczyste otwarcie – występy artystyczne
godz.16:30 uroczysta prezentacja klubów i zawodników,
godz. 17:00 pierwsza seria walk eliminacyjnych,

20 WRZEŚNIA (SOBOTA)

godz.8:30 badanie lekarskie,
godz.10:00 druga seria walk eliminacyjnych,
godz.17:00 trzecia seria walk eliminacyjnych,

21 WRZEŚNIA (NIEDZIELA)

godz.8:00 badanie lekarskie ,
godz.9:30 uroczyste otwarcie walk finałowych
godz.10:00 walki finałowe, zakończenie GMP wręczenie upominków, medali i nagród

gwardia

W DRODZE NA OLIMP. ODCINEK 5: MISTRZOSTWA EUROPY W BUDAPESZCIE [1934]

part3

Niestety, mimo wielkiej akcji zorganizowanej przez sportową prasę, nie udało się wysłać polskich pięściarzy na Igrzyska Olimpijskie do Los Angeles (1932). Zadecydowały względy finansowe. Szkoda, bo już naprawdę były szanse, że nasi pięściarze podniosą poprzeczkę. Zespół był mocny, zremisowaliśmy z Włochami, wygraliśmy z Austrią… No, ale spadł na nas zimny prysznic w postaci wysokiej 2:14 porażki z Niemcami… Tamten występ na pewien czas stonował aspiracje do światowej czołówki, długo nie mogliśmy otrząsnąć się po dortmundzkim nokaucie. Początek 1934 roku również nie napawał optymizmem; ulegliśmy w Sztokholmie Szwedom 6:10, w takim samym stosunku w Budapeszcie Węgrom. Trudno więc było z optymizmem oczekiwać na wielkie osiągnięcia w mistrzostwach Europy.

Wcześniej odbyły się mistrzostwa Polski, w których zanotowano interesujące rozstrzygnięcia. I tak Majchrzycki zrewanżował się Chmielewskiemu, Moczko pokonał Polusa, rewelacją turnieju okazał się Czortek z Pomorza, kolejny Pomorzanin, Kozłowski wyeliminował rutynowanego Kazimierskiego. Mistrzowskie tytuły zdobyli, w kolejności wag: Czortek, Rogalski, Forlański, Sipiński, Seweryniak, Majchrzycki, Antczak i Piłat.

W połowie marca w Przeglądzie Sportowym ukazała się informacja, że nasi pięściarze… nie wezmą udziału w budapesztańskich mistrzostwach Europy, ponieważ PZB nie zgłosił ekipy w wyznaczonym przez organizatorów terminie! Na szczęści kilka dni później ogłoszono, iż wszystko jest w porządku, Węgrzy przyjęli nasze zgłoszenie i do stolicy Węgier pojedzie pełna ósemka. Pod koniec marca Związek ogłosił skład drużyny: w wadze koguciej Rogalski, w lekkiej Sipiński, w półśredniej Seweryniak, w średniej Majchrzycki, w półciężkiej Antczak i w ciężkiej Piłat. Wybór reprezentantów w kategoriach muszej i piórkowej miały rozstrzygnąć walki eliminacyjne pomiędzy Jarząbkiem i Rothlocem oraz Forlańskim i Kajnarem. Zaskakująca decyzja dotyczyła sekundanta zespołu; miał nim zostać zawodnik startujący w turnieju – Witold Majchrzycki. Niebywałe!

Głos w tej sprawie zabrał niezawodny Przegląd Sportowy (26/1934):

„Długo ważyły się losy naszego udziału w bokserskich mistrzostwach Europy, aż wreszcie PZB, nie mogąc wynaleźć już żadnych przeszkód, zdecydował się na wysłanie ekspedycji do Budapesztu.

Zdawałoby się, że doświadczenie poprzednich wypraw wskażą dobitnie na to, że w skład ekspedycji, poza kierownikiem i zawodnikami musi wejść ktoś mający specjalną pieczę nad nimi. W boksie ta rola należy do sekundanta.Tymczasem z enuncjacji oficjalnej PZB dowiadujemy się, że do Budapesztu ma pojechać dwóch reprezentantów związku (prezes i skarbnik), a za to funkcję sekundanta pełnić będzie… Majchrzycki!

Nie kwestionujemy tu absolutnie zdolności, talentu i wiedzy technicznej tego znakomitego boksera, lecz mamy duże wątpliwości, czy można przechodzić szereg walk eliminacyjnych do tytułu mistrza Europy i równocześnie dobrze sekundować swym kolegom? Czy nie prościej byłoby, aby zamiast zbędnego skarbnika wysłano obok prezesa Baranowskiego, zasłużonego trenera Stamma, który zna naszych pięściarzy na wylot i może oddać im nieocenione wprost usługi?

Po apelu prasowym skarbnik Związku stwierdził, iż ze względu na sprawy zawodowe nie może jechać do Budapesztu i w ten oto, honorowy sposób PZB wycofał się z decyzji udziału skarbnika w mistrzowskim turnieju. Ale nie do końca, co to to nie: nie zmieniono postanowienia, iż funkcję sekundanta będzie pełnił Majchrzycki.

Odbyły się dwa pojedynki kwalifikacyjne do składu na mistrzostwa kontynentu, w których Kajnar pokonał Forlańskiego a Jarząbek został uznany zwycięzcą pojedynku z Rotholcem. Wobec niesprawiedliwego werdyktu drugiej z tych walk postanowiono przeprowadzić kolejną eliminację, tym razem pomiędzy pokrzywdzonym Rotholcem a rewelacją mistrzostw Polski, Czortkiem. Wygrał zdecydowanie bardziej doświadczony Rotholc i on założył reprezentacyjną koszulkę. Natomiast decyzja w sprawie obsady w kategorii koguciej była zupełnie niezrozumiała; zamiast zwycięzcy pojedynku eliminacyjnego Kajnara w składzie zespołu pojawił się wicemistrz Europy z poprzedniego turnieju. Jaki zatem cel miały przeprowadzone eliminacje?

Ostatecznie do Budapesztu pojechali: waga musza- Rotholc, kogucia- Rogalski, piórkowa- Forlański, lekka- Sipiński, półśrednia – Seweryniak, średnia – Majchrzycki, półciężka – Antczak, ciężka – Piłat.

Sprawozdawcą mistrzowskiego turnieju wydelegowanym przez Przegląd Sportowy był red. Jan Erdman. Oddajemy mu głos:

„Rotholc (waga musza) trafił na naszego znajomego Freimutha. Estończyk znany z trzech zwycięstw nad naszą drugą klasą, potrafił przez dwie rundy utrzymać otwartą walk i przegrał wysoko na punkty dopiero po znakomitym finiszu Polaka.

Piłat (waga ciężka) wylosował najlżejszego przeciwnika – Węgra Gyoefry’ego. Gyoefry nie tylko mało waży, ale jest również lekceważony przez ekspertów. W zestawieniu z wynikami w naszej opinii wynik był spokojnie przesądzony na korzyść Piłata. W tej kalkulacji nie uwzględniliśmy czynnika własnego terenu i węgierskiej publiczności. W stosunku do obcych jest zimna i obiektywna, ale przy występie Madziarów traci zimną krew i poczucie rzeczywistości. Przez trzy rundy pchał do przodu Gyoefry’ego tłum 3.000 widzów i zmuszał go do podjęcia ataków, które na zimny rozum musiały być bezcelowe. Okazało się jednak, że tym razem nie rozsądek, ale instynkt tłumu miał rację. W trzeciej rundzie prawa Węgra dosięga szczęki Piłata i przez chwilę odnosi się wrażenie, że nokaut wisi w powietrzu. Niech Piłat raz jeszcze odwiedzi kościół z dziękczynieniem za to, że udało mu się zdobyć po takim ciosie przychylność sędziów.

Wreszcie z Seweryniakiem sprawa była najkrótsza i najsmutniejsza. Polak trafił w pierwszej walce rezerwowego Włocha Celegato. Jest to kreacja boksera w znanym wydaniu południowym, ale w bardzo złym stylu. Pomimo całej przeciętności przeciwnika Seweryniak nie potrafił rozwiązać problemu ataku i przez cały czas trzymał się w bezpłodnej defensywie. W połowie trzeciej rundy (kiedy prowadził Włoch) Celegato otrzymuje uderzenie w nos, silnie krwawi i sędzia przerywa walkę. Badanie lekarskie wykazuje złamanie chrząstki nosa, a narada sędziów doprowadza do dyskwalifikacji Polaka za rzekomy cios bykiem.

W ćwierćfinale wagi lekkiej Sipiński spotkał się z Harangim (Węgry). Sipiński pokazał boks na wysokim poziomie technicznym, ale tym nie mniej przegrał wyraźnie z energicznym Węgrem, który od początki ujął inicjatywę w swoje ręce. Pierwsza i trzecia runda przyniosła nieznaczną przewagę Węgra, podczas gdy w drugiej kontrakcje Sipińskiego na ogół mijały się z celem i Harangiemu dopisano sporą nawiązkę punktów.

W wadze koguciej Rogalski pokonał Larsena (Norwegia). Polak górował nad dobrym technicznie Norwegiem przez pierwszą i trzecią rundę. W drugiej Larsen – pięściarz wszechstronniejszy – przeważał. Zwycięstwo bardzo nieznaczne.

W wadze półciężkiej Antczak wygrywa z Szabo (Węgry). Antczak prowadzi spotkanie przez dwie rundy, górując wyraźnie w walce na dystans. Jest to spotkanie dwóch surowych, ale zaciętych przeciwników. Obaj walczą nieczysto, ale bardzo zażarcie, obaj też otrzymują ostrzeżenia. W trzeciej rundzie Szabo idzie z niesłychaną furią naprzód, dwa albo trzy razy zostaje zastopowany przez Antczaka i pod koniec walczy półprzytomny. Zwycięstwo Antczaka niewysokie ale zasłużone.

W wadze piórkowej Forlański wygrywa z Jordanescu (Rumunia). Forlański jest lepszy od Rumuna przez wszystkie trzy rundy. Z wymiany ciosów wychodzi zwycięsko i demonstruje doskonałą grę nóg. Jordanescu mógł się podobać jedynie ze względu na swój ostry cios i dużą wytrzymałość. Zwycięstwo Forlańskiego przesądził znakomity sierp na szczękę, zadany na 10 sekund przed końcem meczu. Rumun idzie na deski i spotkani kończy się strasznym laniem otrzymanym od Polaka.

Waga średnia: Majchrzycki bije Bluma (Niemcy). Jest to największa niespodzianka turnieju i bodaj największy sukces Polaka. Majchrzycki dwie rundy rozstrzyga wyraźnie na swoją korzyść, nie tylko dzięki lepszej defensywie, świetnym blokadom i unikom, ale również dzięki znakomitym uderzeniom, którymi naszpikował Bluma. Publiczność wyraźnie trzyma stronę Polaka, zachęca go okrzykami: „Jeszcze Polska nie zginęła”. Niemicy są rozczarowani postawą Bluma i z ławy dziennikarskiej, zajętej przez prasę Rzeszy, co chwila rozlegają się okrzyki pod adresem kierownictwa drużyny niemieckiej: „zabrać go, przecież on nic nie umie”. Podniecony tymi okrzykami Blum rusza w trzeciej rundzie do finiszu i udaje mu się zadać kilka ciosów z lewej. Mimo to Majchrzycki dobrze przetrzymuje rundę i wygrywa mecz z przewagą punktów uzyskaną na początku spotkania.

W wadze ciężkiej Piłat przegrywa z Kopeckiem. Obaj przeciwnicy ruszają do walki z pewnym lękiem. Ciosy Piłata na ogół niecelne i tylko dwa razy udaje się Polakowi złapać Kopecka na kontry i wsadzić me w twarz serię. Kopecek rewanżuje się długimi, sygnalizowanymi ciosami. W drugiej rundzie następuje nieszczęście. Piłat otrzymuje dwa ostre ciosy w szczękę, pada na ziemię, jest groggy, wstaje, podnosi się, znów pada i tak trzy razy leży na deskach do ośmiu. Gong tatuuje go od ko. Wydaje się, że taki koniec musi nastąpić w trzeciej rundzie. Piłat rozpoczyna jednak walkę z takim zapamiętaniem, trafia Kopecka i goni go po całym ringu. Teraz groggy jest Czechosłowak i przez chwilę wydaje się, że losy pojedynku wezmą pomyślny dla nas obrót. Niestety Piłat jest już zbyt wyczerpany, by zadać chociażby jeden cios, a Kopecek jest zbyt wytrzymały, by ulec chaotycznym atakom Polaka. Ta dramatyczna walka kończy się słusznym zwycięstwem Kopecka, uzyskała sobie w prasie najbardziej emocjonującą walka dnia.

W półfinale Rotholc spotkał się z Palmerem (Anglia). Palmer wykazał się w tej walce doskonałymi walorami pięściarskimi. Jego spokój, wytrzymałość, dobry cios z obu rąk oraz uniki były równoważone przez większą agresję i skuteczność uderzeń Polaka. Rotholc przegrał spotkanie ponieważ nie zdołał otworzyć przygiętej do ziemi pozycji Palmera. Pierwsze i trzecie starcie były zupełnie wyrównane, drugie wygrywa Anglik dzięki celnie ładowanym sierpowym.

W wadze koguciej Rogalski przeprowadza remisową walkę z Ceederbergiem (Szwecja). W obronie, w unikach i finezjach technicznych Cedeberger góruje nad Rogalskim, ale Polak ma za to silny cios, który przynosi mu wiele punktów. Pierwsza runda zakończona wspaniałym swingiem Rogalskiego w szczękę, zaliczona została dla Polaka. Druga jest wyrównana. W trzeciej Ceberger lepiej wytrzymuje tempo i korzystniej wychodzi z wymian ciosów. Ponieważ regulamin turnieju nie przewiduje remisów, o zwycięstwie decydują sympatie. Wygrywa Ceberger.

W wadze piórkowej Frygles (Węgry) pokonuje Forlańskiego. Węgier jest młodszy, szybszy, zwinniejszy i energiczniejszy. Polak rozporządza lepszą techniką i rutyną. W pierwszej rundzie nie dochodzi do żywszej wymiany ciosów, w drugiej Frygles pracuje podbródkowymi i kilkakrotnie trafia Polaka. W trzeciej Forlański finiszuje i wychodzi na niewielką przewagę punktową. W ostatniej rundzie otrzymuje Forlański ostrzeżenie. Zwycięstwo Węgra zasłużone, choć nieznaczne. Po ogłoszeniu wyniku Forlański demonstruje swoje niezadowolenie z werdyktu, rzucając na ziemię szlafrok i obrażając się na swojego sekundanta. Spotyka go za to chóralne potępienie widowni.

W wadze średniej Majchrzycki gładko rozprawia się z Nerim (Włochy). Pierwsza runda nie wygląda dla Polaka pocieszająco, szerokie, ale szybkie i ciężkie swingi Włocha dochodzą 4 czy 5 razy do szczęki Majchrzyckiego. Ale już w drugiej rundzie Majchrzycki zdecydowanie góruje nad przeciwnikiem, uchyla się przed ciosami Włocha, punktuje bez ustanku. Mecz kończą obaj bardzo wyczerpani. Majchrzycki rozegrał półfinał bardzo dobrze taktycznie i zachwycił widownię ekonomicznymi unikami i efektownym chwytaniem ciosów na rękawice.

W wadze półciężkiej Antczak pokonuje Havelkę (Czechosłowacja). Antczak wychodzi z wymian ciosów z nieznacznym zyskiem. Czech pracuje prymitywnie lewym prostym i nie może być groźny dla wyszkolonego technicznie przeciwnika. W drugiej rundzie Havelka otrzymuje ostrzeżenie za uderzenie głową. Dwie pierwsze rundy należą do Antczaka, trzecia dla Czecha, który trafia kilkoma podbródkowymi.

W walce o trzecie miejsce Forlański wyraźnie wypunktował Ulricha (Czechoslowacja). Polak przeprowadził spotkanie w dystansie i nie dopuszczał do zwarcia, w którym Urlich jest specjalistą. Pierwsza runda należy do Forlańskiego, druga do Czecha, a wspaniałym finiszem w trzeciej Polak zapewnia sobie zwycięstwo. Polak goni wyczerpanego Czecha po całym ringu. Była to najładniejsza walka Forlańskiego w całym turnieju. A więc w finale o złote medale walczy dwóch Polaków; Majchrzycki w średniej i Antczak w półciężkiej.

Pierwszą rundę walki z Szigetti (Węgry) Majchrzycki kończy z punktową przewagą za doskonałą defensywę. Z obu stron pada wiele ciosów. Druga runda jest dla Węgra, który umiejętniej niż Polak radzi sobie w klinczach. Uniki Majchrzyckiego przed prawymi sierpami Węgra budzą zachwyt na widowni. Nie ulega wątpliwości, że Majchrzycki wykazał się lepszą techniką nawet w porównaniu z takim rutyniarzem jak Szigetti. Trzecia runda jest wyrównana, walka remisowa, ale sędziowie dają zwycięstwo Szigettiemu.

W wadze półciężkiej Antczak zmierzył się z Zehetmayerem. Pierwszą rundę nieznacznie wygrywa Austriak. Przez cały czas walka toczy się na dystans. Antczak czeka na ataki przeciwnika, kontruje i przechodzi w zwarcie. Na początku drugiej rundy Austriak trafia dwukrotnie straszliwą lewą w szczękę, natychmiast doskakuje do Polaka, nieszczęśliwie trafia go w podbrzusze. Antczak kieruje się do swojego rogu, krzywi się z bólu, pozwala się wyliczyć. Przegrywa przez nokaut. (P.S. 31/1934)”

W klasyfikacji punktowej mistrzostw Europy zwyciężają gospodarze turnieju Węgrzy, na drugim miejscu plasują się zespoły trzech państw: Niemiec, Włoch i Polski. Tak więc z dwoma srebrnymi i trzema medalami brązowymi utrzymaliśmy wysoką pozycję w europejskim boksie. I kto wie czy gdyby nie nieszczęsna decyzja PZB wyznaczająca Majchrzyckiego na sekundanta swoich kolegów, co przysporzyło mu wiele obowiązków podczas zawodów, pierwszy Polak nie stanąłby na najwyższym podium mistrzostw kontynentu. Na to przyjdzie nam czekać kolejne trzy lata.

Opracował: Krzysztof Kraśnicki, ringbulletin.pl

kp gwardia

2. MIO: ELŻBIETA WÓJCIK KRÓLOWĄ MŁODZIEŻOWEGO BOKSU. DROGA DO RIO DE JANEIRO OTWARTA

nanjing_ela2

Niezależnie od wyniku dzisiejszej walki w finale 2. Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich w Nanjing (Nankin), zaledwie 18-letnia Elżbieta Wójcik (75 kg) z KSW Róża Karlino zasługiwała na miano najbardziej utytułowanej zawodniczki w historii polskiego boksu młodzieżowego. Nie było bowiem dotąd w liczących ponad 90 lat dziejach rodzimego pięściarstwa młodej zawodniczki i zawodnika, który wywalczyłby tyle medali turniejów mistrzowskich co Ela.

Dzisiaj podopieczna i wychowanka trenera młodzieżowej kadry narodowej kobiet oraz wspomnianego klubu z „małego-wielkiego” Karlina stanęła przed zadaniem wywalczenia ostatniego złota, brakującego w jej mistrzowskiej koronie. Przypomnijmy zatem, że Elżbieta Wójcik to młodzieżowa mistrzyni (Sofia 2014) i wicemistrzyni świata (Albena 2013), młodzieżowa mistrzyni Europy (Asyż 2014), dwukrotna mistrzyni Europy juniorek, czyli dawniej kadetek (Orenburg 2011, Władysławowo 2012) oraz młodzieżowa mistrzyni Unii Europejskiej (Keszthely 2013).

Oczekiwaliśmy zatem z wielkim napięciem na finałowy pojedynek Polki z czującą się w International Expo Centre Hall w Nanjing niemal jak u siebie w domu Tajwanki Chen Nien-Chin. Tomasz Różański już przed turniejem widział w młodej Azjatce najgroźniejszą rywalkę dla swojej zawodniczki. Ela i Chen walczyły bowiem ze sobą w Sofii w półfinale MMŚ. Wówczas nasza młoda mistrzyni bezdyskusyjnie wygrała trzy z czterech rund walki. Słabsze chwile przeżywała jedynie w 3. starciu, które dwóch sędziów zapisało na konto zawodniczki z Tajwanu, jednak po zakończeniu walki sędziowie nie mieli wątpliwości, która z pięściarek była lepsza, punktując 40-36 i dwukrotnie 39-37 dla zawodniczki z Karlina.

W dzisiejszym rewanżu znów ringowe karty rozdawała Elżbieta Wójcik, zdeterminowana jak nigdy, by zdobyć pierwsze w historii polskiego boksu złoto olimpijskie dla młodzieży. Walczyła zresztą nie tylko o złoty medal dla Polski, ale i dla Europy, gdyż wcześniej zwycięsko ze swoich walk finałowych wyszły Chinka Chang Yuan (51 kg) i Amerykanka Jajaira Gonzalez (60 kg), pokonując Europejki Irmę Testę z Włoch i Ciarę Ginty z Irlandii.

Pojedynek rozpoczął się z kilkunastominutowym opóźnieniem o godz. 17.17 czasu miejscowego, czyli o 11.17 czasu polskiego. Nasza mistrzyni rozpoczęła od ofensywy i pressingu na rywalce, która sprawiała wrażenie nieco stremowanej. Przez całe starcie aktywna była Ela, więc zdziwił nas komunikat w przerwie, że sędzia z Korei Południowej widział przewagę Chen. Druga runda była najbardziej wyrównaną. Tajwanka odzyskała pewność siebie i nisko opuszczonymi rękami zaczęła zachęcać Elę do ataków. Bijąc z kontry rzadko, ale dość celnie rywalka zapewniła sobie uznanie trójki sędziowskiej, przechylając w tym momencie szalę na swoją stronę. Sytuacja odmieniła się w rundzie trzeciej, kiedy to Polka swoim wyniszczającym atakiem zaczęła przełamywać Azjatkę. Trafiała na tyle czysto i na tyle świetnie chodziła na nogach, że wszyscy sędziowie zapisali to starcie dla niej. O wszystkim zadecydowała więc czwarta runda. Tajwanka wykrzesała z siebie ostatki sił, próbując atakować, ale już po minucie klinczowała. Ela do końca boksowała ofensywnie, nie dając się przepchnąć silnej na nogach Chen. Po zakończeniu walki było dość nerwowo, bo Tajwańczycy w swoim narożniku głośno manifestowali radość ze zwycięstwa, podobnie jak na środku ringu ich zawodniczka. Na szczęście do góry powędrowała ręka lepszej dzisiaj Polki a kamerzyści obsługujący transmisje kilka razy pokazywali eksplozje radości Eli i jej trenera.

Gwoli ścisłości dodajmy, że werdykt był niejednogłośny (2-1). Na korzyść naszej mistrzyni punktował 39-37 arbiter z Rosji, zaś dwaj pozostali (z Korei Południowej i Wielkiej Brytanii) orzekli remis 38-38, z tą różnicą, że na Elę wskazał Brytyjczyk, zaś na Chen Koreańczyk.

Elżbieta Wójcik dokonała sztuki bez precedensu, wygrywając na świecie dosłownie wszystko, co było do wygrania w boksie młodzieżowym. Teraz czas na kolejny krok, czyli sukcesy w gronie seniorek, ale zanim zaczniemy od niej wymagać kontynuacji medalowej drogi, której celem jest Rio de Janeiro (2016), pozwólmy jej oraz trenerowi Tomaszowi Różańskiemu odpocząć od wysiłku i stresów. Pozwólmy także nacieszyć się z dotychczasowych wspaniałych sukcesów, co więcej celebrujmy ten moment razem, bo nie wiadomo czy kiedykolwiek doświadczymy podobnego.

W imieniu Czytelników serwisu PolskiBoks.pl i niżej podpisanego składamy Eli i Tomaszowi najgorętsze gratulacje!

WYNIKI TURNIEJU BOKSERSKIEGO KOBIET 2. MIO

ĆWIERĆFINAŁY

51 KG
Chang Yuan (Chiny) – Huang Hsiao-Wen (Tajwan) 3-0
Anush Grigoryan (Armenia) – Alua Balkybekova (Kazachstan)3-0
60 KG
Esra Yildiz (Turcja) – Anzhelina Bondarenko (Ukraina) 2-1
Ciara Ginty (Irlandia) – Monica Floridia (Włochy) 3-0
75 KG
Elżbieta Wójcik (Polska) – Davina Michel (Francja) 3-0
Caitlin Parker (Australia) – Martha Fabela (USA) 3-0

PÓŁFINAŁY

51 KG
Irma Testa (Włochy) – Neriman Istik (Turcja) 3-0
Chang Yuan (Chiny) – Anush Grigoryan (Armenia) 3-0
60 KG
Jajaira Gonzalez (USA) – Agnes Alexiusson (Szwecja) 2-0
Ciara Ginty (Irlandia) – Esra Yildiz (Turcja) 2-0
75 KG
Chen Nien-Chin (Tajwan) – Christine Desmond (Irlandia) 3-0
Elżbieta Wójcik (Polska) – Caitlin Parker (Australia) 2-0

O 5. MIEJSCE

51 KG
Alua Balkybekova (Kazachstan) – Huang Hsiao-Wen (Tajwan) 2-0
60 KG
Monica Floridia (Włochy) – Anzhelina Bondarenko (Ukraina) 2-0
75 KG
Davina Michel (Francja) – Martha Fabela (USA) 3-0

O 3. MIEJSCE

51 KG
Neriman Istik (Turcja) – Anush Grigoryan (Armenia) 2-1
60 KG
Agnes Alexiusson (Szwecja) – Esra Yildiz (Turcja) 3-0
75 KG
Caitlin Parker (Australia) – Christine Desmond (Irlandia) 3-0

FINAŁY

51 KG
Chang Yuan (Chiny) – Irma Testa (Włochy) 3-0
60 KG
Jajaira Gonzalez (USA) – Ciara Ginty (Irlandia) 3-0
75 KG
Elżbieta Wójcik (Polska) – Chen Nien-Chin (Tajwan) 2-1

2. MIO: OLIMPIJSKA FORMA ELŻBIETY WÓJCIK. POLKA AWANSOWAŁA DO FINAŁU!

ela_sofia04

Wszyscy spodziewali się, że młodzieżowa mistrzyni świata i Europy wagi średniej (75 kg), Elżbieta Wójcik, stoczy ze srebrną medalistką światowego czempionatu, Caitlin Parker, twardy bój o finał 2. Młodzieżowych Mistrzostw Świata. Australijka zapowiadała w wywiadach, że przyjechała do Chin po złoty medal i jedyną zawodniczką, która może jej w tym zadaniu przeszkodzić jest właśnie nasza mistrzyni.

Ring potwierdził ambitne zapowiedzi Parker, która ze wszystkich sił starała się udowodnić, że to właśnie ona zasługuje na awans do wielkiego finału. Jednak ku naszej wielkiej radości po raz drugi silniejszą i skuteczniejszą pięściarką okazała się podopieczna trenera Tomasza Różańskiego, która wykonała kolejny wielki krok w kierunku życiowego sukcesu jakim byłby złoty medal MIO. Dwóch sędziów widziało przewagę Eli (40-36 i 39-37, zaś trzeci niespodziewanie opowiedział się za remisem 38-38).

W walce o złoto zawodniczka KSW Róża Karlino zmierzy się we wtorek z 17-letnią reprezentantką Tajwanu Chen Nien-Chin, która dzisiaj pokonała jednogłośnie na punkty Irlandkę Christinę Desmond. Sędziowie punktowali 40-34, 40-35 i 40-36 dla Azjatki. Przypominamy, że Ela rywalizowała z Chen w półfinale MMŚ w Sofii, wygrywając jednogłośnie na punkty, jednakże był to dla niej najtrudniejszy bój w turnieju. Rywalka rok wcześniej w Albenie zdobyła złoty medal Mistrzostw Świata Juniorek (dawniej kadetek) i jest ceniona w międzynarodowej rywalizacji.

Dodajmy, że zawodniczki, które przegrały w Nanjing pojedynki nie zakończyły jeszcze startu w 2. MIO. Parker stoczy z Desmond walkę o brązowy medal, zaś Amerykanka Martha Fabela z Francuzką Daviną Michel powalczą o 5. miejsce.

2. MIO: ZNAKOMITY POCZĄTEK ELŻBIETY WÓJCIK. NA DRODZE DO FINAŁU STANIE CAITLIN PARKER

ela_win

Nasza multimedalistka światowych turniejów mistrzowskich w gronie młodzieży, 18-letnia Elżbieta Wójcik (75 kg), z powodzeniem rozpoczęła start w 2. Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich. Dzisiaj w Nanjing (Nankinie) pokonała jednogłośnie na punkty o rok młodszą Francuzkę Davinę Michel. Zawodniczka z Karlina dyktowała warunki w ringu, wygrywając wszystkie starcia, co docenili sędziowie, punktując zgodnie po 30-27.

W pojedynku o finał Ela skrzyżuje rękawice z młodzieżową wicemistrzynią świata z Sofii, Australijką Caitlin Parker, która dzisiaj równie pewnie rozstrzygnęła pojedynek z Amerykanką Marthą Fabela. I w tym pojedynku sędziowie byli zgodnie, widząc przewagę Parker trzy razy 30-27. W drugim półfinale zmierzą się reprezentantka Tajwanu Chen Nien-Chin oraz Irlandka Christina Desmond.

TOMASZ RÓŻAŃSKI: ELA CHCIAŁABY OD RAZU WYLOSOWAĆ WICEMISTRZYNIĘ ŚWIATA

ela_trener

- Poczekamy do jutra na wagę i losowanie, a następnie rozłożymy na czynniki pierwsze naszą rywalkę – powiedział na kilkanaście godzin przed losowaniem turnieju pięściarskiego 2. Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich trener jedynej zawodniczki reprezentującej w Nankinie nasz rodzimy boks olimpijski, Tomasz Różański.

- Mam subiektywne wrażenie, poparte obserwacją, że żadna z zawodniczek wagi średniej nie jest tak pewna swoich umiejętności jak Elka. Nie wszystkie mają też charakter by rywalizować z tak mocną zawodniczka jak ona. Z moją podopieczną można wygrać ale by dokonać tej sztuki, trzeba przejść przez piekło. Tak działają moje metody treningowe, które mają na celu generować kolejne atuty – dodał szkoleniowiec z Karlina, który od początku sportowej kariery Elżbiety Wójcik (75 kg) stoi w jej narożniku.

Nie jest ani przesadą, ani tajemnicą, że młoda Polka, aktualna młodzieżowa mistrzyni świata i Europy, jest faworytką swojej kategorii wagowej. Zauważają to nie tylko eksperci, ale i rywalki, jak np. Caitlin Parker z Australii, z którą Ela wygrała w finale światowego czempionatu w Sofii.

- Ela mówi, że chciałaby się z Australijką zmierzyć już w pierwszej walce, a to znaczy, że czuje się pewna swojej formy – kontynuuje Tomasz Różański. – Wiemy jednak, że trzeba zrobić tutaj większą przewagę w ringu niż zazwyczaj, by wykluczyć ewentualne sędziowskie pomyłki. Pod tym względem najbardziej obawiam się Tajwanki, bo jeżeli komuś sędziowie mają pomóc, to tylko jej. Mimo to wierzę oczywiście w czystość rozgrywki, bo to przecież Igrzyska Olimpijskie.

Losowanie turnieju pięściarskiego będzie wielką niewiadomą, bo mimo iż nasza zawodniczka została dopuszczona do zawodów z numerem 1, nie będzie rozstawienia i każda ze startujących może trafić na każdą. Zdaniem naszego trenera system ten nie ma zarówno dla niego, jak i Eli żadnego znaczenia.

- Ela jest przygotowana psychicznie i fizycznie na trzy walki, ale oczywiście – tak jak wszyscy – chciałbym iść po najmniejszej linii oporu. Moja podopieczna zaczyna coraz lepiej rozumieć o co chodzi w boksie, czego dowodem była jej postawa podczas sparingów z Kubańczykami, Włochem i Chorwatem. Nie dała zrobić sobie krzywdy, świetnie czuła dystans, co napawa wielkim optymizmem – zakończył Tomasz Różański.

Od dawna znamy nazwiska rywalek Elżbiety Wójcik, z których teoretycznie najsłabszą wydaje się być Amerykanka Martha Fabela (nr 4). Po drugiej stronie bieguna znajduje się silna i ambitna Tajwanka Chen Nien-Chin (nr 3) oraz mająca za sobą walki z seniorkami Caitlin Parker (nr 1). Nie można także lekceważyć szybkiej i zwinnej Irlandki Christiny Desmond (nr 5) i prezentującej podczas Młodzieżowych Mistrzostw Świata w Sofii ciekawy boks Francuzki Daviny Michel (nr 6).

PRZED LOSOWANIEM 2. MIO: ELA TRENUJE Z KUBAŃCZYKAMI I WŁOCHEM. PARKER Z SZACUNKIEM O POLCE.

ela_podium

Jutro sześć najlepszych zawodniczek świata wagi średniej, startujących w 2. Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich, w tym niekwestionowaną liderkę tej kategorii na świecie Elżbietę Wójcik (75 kg), czeka oficjalne ważenie i losowanie. Nasza mistrzyni oraz jej trener i wychowawca, Tomasz Różański systematycznie, z dnia na dzień, budowali w Nanjing (Nankin) zarówno formę startową, jak i mocne morale. Jutro poznamy ich turniejową drogę do – miejmy nadzieję – kolejnego życiowego sukcesu.

Dzięki inicjatywie trenera naszej młodzieżowej kadry narodowej, coraz bardziej znanego i cenionego w kręgach trenerskich świata, Ela miała sposobność odbycia wspólnych treningów i sparingów (!) z dwoma znakomitymi kubańskimi mistrzami Javierem Ibanezem (mistrz świata wagi 56 kg z Sofii) i Alaynem Limontą (60 kg) oraz Włochem Vincenzo Arecchia (brązowy medalista mistrzostw świata wagi z limitem 64 kg). Była to więc znakomita okazja do sprawdzenia poziomu zaawansowania technicznego naszej faworytki oraz przetestowania jej szybkości. Starciom Eli przyglądał się uważnie trener Różański, analizował wszystkie akcje, testował rozwiązania taktyczne a na koniec wymienił merytoryczne uwagi ze szkoleniowcami z Kuby i Włoch, którzy starcia ich zawodników z polską multimedalistką potraktowali równie poważnie jak szkoleniowiec z Karlina.

Analizując fotografie zamieszczane na serwisach społecznościowych przez większość uczestników Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich, zauważalna jest fascynacja specyfiką Chin, jej kulturą, sztuką, architekturą. Spora część młodych sportowców poznaje ten kraj dopiero teraz, dzieląc przedstartowy czas na zwiedzanie Chin i treningi. Innym okiem patrzą na to Tomasz Różański i jego zawodniczka, którzy na początku tego roku byli w Chinach na sportowym rekonesansie. Owoce tego wyjazdu poznamy zapewne niebawem, już po pierwszej walce.
ela_tomasz3
Jedną z rywalek, które łączą w Nanjing sport z „turystyką” jest wicemistrzyni świata z Sofii, Caitlin Parker. Jest ona przekonana, że oto nadchodzi czas wielkich sukcesów australijskiego boksu olimpijskiego kobiet. Potwierdzeniem tego był znakomity występ Shelly Watts (60 kg) podczas zakończonych niedawno Igrzysk Wspólnoty Brytyjskiej, na których mało znana światu dziewczyna z Antypodów wywalczyła złoty medal. Zdaniem 18-latki, która w tym roku w Sofii przegrała finał Młodzieżowych Mistrzostw Świata z Elżbietą Wójcik, drugie złoto dla Australii czeka na nią w Nanjing.

- Trenowałam przez około trzy tygodnie w Canberze z reprezentacją seniorek, która szykowała się do startu w Igrzyskach Wspólnoty Brytyjskiej. Jestem bardzo szczęśliwa, że jedna z moich starszych koleżanek, Shelly Watts, zdobyła w Glasgow złoty medal. Teraz czas na mnie – deklaruje Parker.

Caitlin zdaje sobie sprawę, że w Chinach wystąpi sześć aktualnie najlepszych młodych zawodniczek świata. Z dwoma z nich już w tym roku wygrała, przegrywając jednakże z Elą Wójcik.

- Elżbieta Wójcik będzie moja największą konkurentką do złotego medalu – zauważa Australijka. – Nie będzie łatwo, bo Polka walczyła w ubiegłym roku ze złotą medalistką olimpijską z Londynu Claressą Shields, przegrywając zaledwie niejednogłośnie na punkty. Po naszej finałowej walce w Sofii wiem co trzeba w moim boksie poprawić i wierzę, że można ją pokonać – dodała Caitlin Parker.

Przypominamy, że zawodniczkę z Karlina, rozstawioną w turnieju z nr 1, czeka w Azji rywalizacja z pięcioma rywalkami: wspomnianą Parker (Australia, nr 2), Chen Nien-Chin (Tajwan, 3), Marthą Fabela (USA, 4), Christiną Desmond (Irlandia, 5) i Daviną Michel (Francja, 6). Z tego grona Ela pokonała w tym roku  cztery z pięciu zawodniczek (nie boksowała tylko z Amerykanką).

JERZY BARANIECKI: IGOR JAKUBOWSKI W BARWACH HUSARII MIAŁBY SZANSĘ NA AWANS OLIMPIJSKI

baraniecki

- Igor Jakubowski powinien teraz dołączyć do Husarii, miałby szansę na awans na Igrzyska w Rio de Janeiro – mówi Jerzy Baraniecki, główny trener Rafako Hussars Poland. To jedyny polski zespół uczestniczący w zawodowej lidze World Series of Boxing.

Podczas Mistrzostw Unii Europejskiej w Sofii Igor Jakubowski zdobył złoty medal w wadze ciężkiej (91 kg). Pozostali Polacy odpadali we wczesnej fazie zawodów, w większości przegrywając pierwsze walki. Wcześniej koninianin zwyciężył w Turnieju im. Feliksa Stamma w Warszawie. Bardzo możliwe, że w nowym sezonie będzie występował w „Husarii” w rozgrywkach WSB.

- Bardzo podobało mi się jak pracował na krajowych i zagranicznych zgrupowaniach. Z bardzo dobrej strony pokazał się w Sofii, gdzie pewnie sięgnął po tytuł mistrzowski. To chłopak, który może daleko zajść w boksie, ale musi pójść właściwą drogą. Z pewnością pojawi się przy nim wielu doradców i pseudo doradców. Moim zdaniem, a bazuję na kilkudziesięcioletnim doświadczeniu, Igor powinien teraz dołączyć do Husarii, miałby szansę na awans na Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Z Mistrzostw Świata czy turnieju światowego będzie to o wiele trudniejsze – powiedział Jerzy Baraniecki.

Jeśli zawodnik Zagłębia Konin podpisze kontrakt z „Husarią”, kierowaną przez Jarosława Kołkowskiego i Jacka Szelągowskiego, wówczas prawdopodobnie w tej wadze będzie jedynym Polakiem. Do Igora Jakubowskiego dołączy zagraniczny pięściarz. Draft odbędzie się 10 września w Kazachstanie.

- Pozostali nasi bokserzy Dawid Michelus, Kazimierz Łęgowski i Damian Kiwior nie dotarli do strefy medalowej Mistrzostw Unii Europejskiej, ale liczę na nich w kontekście nowego sezonu WSB, oczywiście jeśli będą odpowiednio przygotowani i nastawieni do pojedynków. Wróciłem z Sofii i już teraz będę zajmował się tylko przygotowaniami Husarii. Na inne sprawy kompletnie nie będę miał czasu – dodał Jerzy Baraniecki, który w Bułgarii pomagał Białorusinowi Waleremu Korniłowowi.

W porównaniu z poprzednim sezonie, w składzie Biało-Czerwonych pozostaną zapewne Dawid Jagodziński, bracia Grzegorz i Sylwester Kozłowscy, Marek Pietruczuk, Dawid Michelus, Mateusz Polski, Kazimierz Łęgowski, Damian Kiwior, Ireneusz Zakrzewski i Tomasz Jabłoński. Być może do drużyny powróci Mateusz Tryc. Polska część składu powinna być w większości znana do końca sierpnia.

TOMASZ RÓŻAŃSKI BLOGUJE Z CHIN: TRZYMAJCIE KCIUKI ZA OLIMPIJSKI WYSTĘP ELI

tomek z feliksem

Po prawie 20 godzinnej podróży, dotarliśmy do wioski olimpijskiej, bardzo zmęczeni ale zadowoleni.Organizacja przyjęcia nas na najwyższym światowym poziomie, logistyka itp. super. Zostały nam przydzielone pokoje dwu i trzy osobowe o bardzo wysokim standardzie. Na szczęście wraz z Elżbietą Wójcik mamy już doświadczenie przebiegu aklimatyzacji w Chinach. Byliśmy już tutaj na obozie sportowym. Tak więc sprawnie i szybko wróciliśmy do normalnego trybu trenowania.

Ćwiczymy w wiosce, ale salę specjalistyczną mamy poza wioską Olimpijską ok. 40 min. jazdy autokarem. Jednak nie stanowi to większego problemu. Na sali treningowej jak to tej pory mieliśmy wspólne treningi Chinami, Kubańczykami i Włochami.

ela_tomasz

Wczoraj wreszcie długo oczekiwane otwarcie 2 MIO. Elżbieta Wójcik została chorążym polskiej reprezentacji. To wielkie wyróżnienie i przeżycie. Tym bardziej, że obecność na płycie stadionu w obecności kilkunastotysięcznej widowni wywołało ogromne w wzruszenie u naszej młodej reprezentantki. Mam nadzieję, że będzie to zapowiedź sukcesów olimpijskich Elżbiety Wójcik na olimpijskim ringu tutaj w Chinach, ale także za dwa sezony w Rio.

Przed nami kolejne treningi,a potem już start w Igrzyskach. Dlatego proszę abyśmy trzymali kciuki za olimpijski występ Elżbiety Wójcik!

Tomasz Różański

[Fot. Barbara Sańko ©]

ELŻBIETA WÓJCIK CHORĄŻYM POLSKIEJ REPREZENTACJI PODCZAS CEREMONII OTWARCIA 2. MIO

nanjing_ela2

Wczoraj w chińskim Nankinie (Nanjing) odbyła się ceremonia otwarcia 2. Letnich Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich. Od dziś przez najbliższe 11 dni prawie 3800 młodych sportowców powalczy o 222 komplety medali w blisko 30 dyscyplinach sportu. Wśród nich będzie 59-osobowa reprezentacja Polski, którą podczas ceremonii otwarcia reprezentowała młodzieżowa mistrzyni świata i Europy w boksie Elżbieta Wójcik.

Ceremonia rozpoczęła się od wniesienia flagi gospodarza imprezy – Chin oraz odśpiewania hymnu narodowego. Później przyszedł czas na tradycyjną paradę państw, która na Młodzieżowych Igrzyskach odbywa się w nieco innej formie – publiczności prezentują się tylko chorążowie poszczególnych reprezentacji, a nie tak jak podczas seniorskich igrzysk – wszyscy sportowcy z danego kraju. Łącznie na płycie Stadionu Olimpijskiego zaprezentowało nam się 201 reprezentacji. 59-osobową polską ekipę (16. najliczniejszą na świecie i 6. w Europie) reprezentowała nasza wielka nadzieja na medal, młodzieżowa mistrzyni świata i Europy w boksie, Elżbieta Wójcik.
Nanjing zdjęcia 7
Po trwającej ponad pół godziny paradzie głos zabrali Przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Igrzysk w Nankinie Li Xueyong oraz Prezydent Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomas Bach. Niemiec poprosił Prezydenta Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinpinga o otwarcie Igrzysk. Po nim na stadion wprowadzono flagę olimpijską oraz odegrano olimpijski hymn.

Przysięgę uczciwej rywalizacji w imieniu wszystkich sportowców złożył chiński tenisista stołowy Fan Zhendong, w imieniu sędziów Zou Qiurui, zaś w imieniu trenerów Li Rongxiang. Nie zabrakło też miejsca na zapierającą dech w piersiach część artystyczną, którą zgromadzeni na stadionie kibice przyjęli z wielkim entuzjazmem.

Na koniec przyszedł czas na najważniejszy moment ceremonii – zapalenie olimpijskiego znicza. Ogień młodzieżowych igrzysk na stadion wprowadził dwukrotny mistrz olimpijski w badmintonie Lin Dan. Później nieśli go kolejno: trzykrotna mistrzyni olimpijska i czterokrotna mistrzyni świata w short tracku Zhou Yang, tenisista stołowy, czterokrotny mistrz świata i dwukrotny mistrz olimpijski Zhang Jike, gwiazda zawodów pływackich podczas YOG w Singapurze i medalistka Igrzysk w Londynie Tang Yi oraz mistrz olimpijski w chodzie na 20 km z Londynu Chen Ding, który przekazał pochodnie skoczkini do wody Chen Ruolin. To właśnie mającej na koncie 4 złote medale olimpijskie 21-latce przypadł zaszczyt zapalenia olimpijskiego ognia.
nanjing_ela
Dla PolskiBoks.pl – Szymon Burak, igrzyska24.pl

GŁAŻEWSKI, CHUDECKI, JACKIEWICZ, RUNOWSKI I LETR GÓRĄ W MIĘDZYZDROJACH. POŻEGNANIE „WOJOWNIKA”

glazewski

W głównej walce wieczoru gali w Międzyzdrojach naprzeciw siebie stanęli w limicie wagi półciężkiej Paweł Głażewski (23-2, 5 KO) i Rowland Bryant (18-4, 12 KO). Lepszy okazał się Polak. Gość zza oceanu lepiej rozpoczął pojedynek. W pierwszej rundzie trafił najpierw mocnym prawym sierpowym, a zakończył ją potężnym lewym hakiem w okolice wątroby. Lepiej było po przerwie. Pięściarz z Białegostoku trochę się rozluźnił i zamiast bić z całych sił zaczął boksować lewą ręką. W połowie trzeciej odsłony nadział się w wymianie na lewy sierpowy, na szczęście bez większych konsekwencji. Mało tego, Rowland uwierzył iż wszystko może zakończyć jednym ciosem i na to się właśnie nastawił, tymczasem „Głaz” robił swoje i zyskał przewagę w czwartym starciu. W piątym na ringu zapanował trochę chaos, jednak Paweł szybko to sobie poukładał i wrócił do boksowania przednią ręką w dystansie, wykorzystując przy tym dobrą pracę nóg. Najlepsza w jego wykonaniu była runda ósma, gdy wziął się na sposób i widząc lukę na korpusie bił konsekwentnie prawym po dole. A gdy Amerykanin przyjął kilka takich uderzeń i opuścił ręce, Paweł zaakcentował końcówkę prawym krzyżowym na głowę. Ostatnie trzy minuty to obszerne sierpy Rowlanda i bezpieczny boks Głażewskiego, który koncentrował się już na tym by dowieźć przewagę do końca. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 79:73, 77:76 i 79:73 – wszyscy na korzyść naszego rodaka.

Michał Chudecki (10-0-1, 3 KO) sam się prosił o tak trudnego rywala. Wielu stawiało Felixa Lorę (18-12-5, 9 KO) w roli faworyta, jednak popularny „TNT” pokazał dziś boks na zaskakująco wysokim poziomie i po bezwzględnie najlepszym występie w karierze pokonał groźnego Dominikańczyka. Już w pierwszej rundzie Polak rozciął przeciwnikowi łuk brwiowy. Świetnie tańczył na nogach, lepiej dystansował, a agresywnego oponenta co chwilę łapał na kontrę po uskoku czy uniku. Po gongu kończącym drugie starcie doszło do spięcia między pięściarzami, ale na szczęście szybka reakcja Mirosława Brózio zażegnała dalszy „rozlew krwi”. Chudecki był liczony w czwartej odsłonie, lecz powtórki dobitnie pokazały, że co prawda jakaś „obcierka” była, to Michał przewrócił się przez podstawioną nogę. To go tylko rozsierdziło i zmotywowało do jeszcze wyższego tempa. Ładnie karcił rywala prawym prostym bitym z luzu z biodra, a gdy Lora próbował przejść do ofensywy, po odskoku łapał go na prawy bądź lewy sierp. W szóstej rundzie po lewym krzyżowym gość z Dominikany aż przysiadł, lecz przewrócić się nie chciał. Wyglądał jednak już na bardzo zmęczonego i obficie krwawił. Początek ósmej odsłony Chudecki władował w niego serię trzech bomb na głowę, za moment poprawił podobną akcją, a Lora tylko zachęcał go do dalszych ataków. W dziewiątej Michał wyrwał się z klinczu, huknął krótkim prawym sierpem i rywal ratował się kolejnym klinczem. W dziesiątej w wymianie Chudecki trafił w akcji prawy na prawy sierp i tak odporny Lora w końcu był liczony. W ostatnich sekundach Polak przymierzył jeszcze lewym krzyżowym na szczękę i niewiele brakowało, by posłał Felixa raz jeszcze na matę. Ostatecznie po gongu kończącym tą świetną walkę sędziowie nie mieli wątpliwości, typując przewagę Michała 98:92, 99:89 i 98:89.

„To już jest koniec, nie ma już nic” – tak rozpoczął się numer wprowadzający Rafała Jackiewicza (46-11-2, 21 KO) do ringu na ostatnią walkę w karierze, przynajmniej tej bokserskiej. Naprzeciw niego stanął inny utytułowany weteran Krzysztof Szot (18-15-1, 5 KO), a to gwarantowało walkę na wysokim poziomie technicznym. I tak też było. Bokserskie szachy z nieznaczną przewagą byłego mistrza Europy i pretendenta do mistrzostwa świata. Zdarzały się jednak też fajerwerki, jak choćby końcówka drugiej rundy, kiedy Jackiewicz popisał się piękną kombinacją prawy sierp-prawy podbródek po zakroku. Szot pokazał natomiast to, z czego słynie od dawna, czyli nienaganną defensywę i niezbyt mocne, ale precyzyjne kontry. W końcówce piątego starcia Rafał przepuścił lewy prosty Krzyśka i po rotacji ładnym prawym krzyżowym zaskoczył „Rzeźnika”. Przypadkowe uderzenie łokcie w wymianie rozcięło Rafałowi powiekę, co tylko go podrażniło i w końcówce siódmej odsłony doszło nawet do krótkiego spięcia. W ostatnich trzech minutach obaj próbowali jeszcze zaakcentować swoją przewagę, pokazali kilka sztuczek, a po gongu kończącym pojedynek sędziowie opowiedzieli się za Jackiewiczem, punktując na jego korzyść 80:72, 79:73 i 78:74.

Przemysław Runowski (8-0, 2 KO) zdał najpoważniejszy dotąd test w karierze, pokonując przez techniczny nokaut twardego Andrieja Abramenkę (20-7-2, 4 KO). Białorusin zaskoczył młodego Polaka w pierwszej rundzie. Ostrym pressingiem zepchnął go do defensywy i zasypywał mocnymi bombami, na szczęście najczęściej zbieranymi na gardę. Wszedł jednak mocny lewy hak na głowę. Po przerwie role się odwróciły. „Kosiarz” trafił prawym podbródkowym, poprawił prawym sierpem i „obudził” kibiców zgromadzonych w Amfiteatrze w Międzyzdrojach. Trzecie starcie to typowa bitka na przełamanie, cios za cios, lecz w końcówce czwartego zarysowała się już nieznaczna przewaga Przemka. W kolejnych minutach Abramenka polował na jedno mocne uderzenie i wciąż był groźny, ale Runowski przełamał go psychicznie i fizycznie. Teraz to on spychał często rywala na liny, bijąc na zmianę na dół i górę. Rozbijał konsekwentnie Białorusina i dwadzieścia sekund przed końcem szóstego starcia Włodzimierz Kromka wkroczył do akcji, poddają Abramenkę. Ten protestował, ale tak naprawdę walczył już tylko o przetrwanie.

Po fatalnym początku zawodowej kariery utytułowany na ringach olimpijskich Włodzimierz Letr (3-3, 2 KO) wraca na właściwe tory, który zastopował Bena Wrotniaka (5-2, 1 KO). W pierwszej rundzie bardziej doświadczony Letr kontrolował potyczkę, przede wszystkim dzięki lepszej pracy nóg i lepszemu dystansowaniu. Po przerwie rolę się obróciły. Polak z australijskim paszportem zaczął układać akcje w serie kilku ciosów zamiast pojedynczych, obszernych sierpów i kilka razy trafił na głowę podopiecznego Dariusza Snarskiego. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Początek trzeciej odsłony to chaotyczne ataki Wrotniaka. Letr nie mógł sobie przez minutę z tym poradzić, lecz zaczął w końcu przepuszczać te akcje i wciągać rywala na kontrę z lewej ręki. Wchodziło niemal wszystko. Ben „zatańczył” na nogach, a lewe oko zaczęło puchnąć. Włodek robił konsekwentnie swoje i w czwartym starciu rozciął dodatkowo oponentowi prawy łuk brwiowy. Wrotniak jednak pokazywał szaloną ambicję i nieustannie parł do przodu. Niestety w przerwie między czwartą a piątą rundą jego lewe oko było już niemal kompletnie zamknięte. Letr rozluźnił się, punktował prawym prostym, a szalone ataki Bena zbierał na gardę. Na początku szóstego starcia Letr trafił krótkim lewym sierpem. Pod Wrotniakiem ugięły się nogi, ale ustał i znów niczym jednooki wojownik ruszył do przodu. Na szczęście zareagował jego narożnik, poddając tego ambitnego chłopaka na dwie minuty przed końcem walki.

Wcześniej w swoim zawodowym debiucie Tomasz Król tylko zremisował z Marcinem Ficnerem (2-4-2).

źródło: bokser.org

8. MUE: „ZŁOTY” IGOR JAKUBOWSKI POPRAWIA W SOFII HUMORY POLSKIEJ EKIPY

jakubowski_04

Wielkim sukcesem mistrza Polski wagi ciężkiej Igora Jakubowskiego (91 kg) zakończyły się 8. Mistrzostwa Unii Europejskiej w Sofii. 22-letni pięściarz z Konina wygrał w stolicy Bułgarii cztery pojedynki eliminując kolejno Węgra Jozsefa Darmosa, Austriaka Stefana Nikolica, Mołdawianina Victora Lalimova i dzisiaj w finale Gruzina Levana Guledani. Sędziowie nie byli jednogłośni w ocenie tego pojedynku, ale dwóch z nich wskazało na Polaka jako zwycięzcę, dzięki czemu po 6 latach ponownie możemy się cieszyć ze złotego medalu Mistrzostw Unii Europejskiej.

W uzupełnieniu dodajmy, że reprezentanci Polski stoczyli w Sofii 12 pojedynków, wygrywając 5 i 7 przegrywając. Złoty medal Igora Jakubowskiego wywindował Polskę w klasyfikacji drużynowej na 6. miejsce razem z Anglią. Najlepsi okazali się gospodarze oraz Włosi, który wywalczyli po cztery medale (2 złote, 1 srebrny i 1 brązowy). Rewelacyjnie wypadli Mołdawianie, którzy aż 6 razy stanęli na podium (2 złote i 4 brązowe medale).

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH

49 kg     Georgi Andonov (Bułgaria) – Stefan Mezei (Słowacja) 3:0
52 kg     Alexander Riscan (Mołdawia) – Elie Konki (Francja) 3:0
56 kg     Veaceslav Gojan (Mołdawia) – Matti Koota (Finlandia) WO.
60 kg     David Oliver Joyce (Irlandia) – Otar Eranosyan (Gruzja) 3:0
64 kg     Vincenzo Mangiacapre (Włochy) – Airin Ismetov (Bułgaria) 2:1
69 kg     Simeon Chamov (Bułgaria) – Eimantas Stanionis (Litwa) 2:1
75 kg     Christian M’Billi Assomo (Francja) – Michael O’Reilly (Irlandia) 2:1
81 kg     Valentino Manfredonia (Włochy) – Darren O’Neill (Irlandia) 2:1
91 kg     Igor Jakubowski (Polska) – Levan Guledani (Gruzja) 2:1
+91 kg     Fraser Clarke (Anglia) – Guido Vianello (Włochy) 3:0

[Fot. Barbara Sańko ©]

8. MUE: KONCERT IGORA JAKUBOWSKIEGO W PÓŁFINALE! ZŁOTY MEDAL REALNY

jakubowski_05

Koncertowo zaboksował dzisiaj w półfinale 8. Mistrzostw Unii Europejskiej nasz jedyny medalista, Igor Jakubowski (91 kg). Pięściarz Zagłębia Konin wypunktował w Sofii znanego mu z niedawnego wspólnego zgrupowania Mołdawianina Victora Lalimova. Sędziowie zgodnie ocenili, że nasz zawodnik wygrał wszystkie starcia, punktując trzy razy 30-27. W jutrzejszym finale Igor skrzyżuje rękawice z Gruzinem Levanem Guledanim, który dzisiaj szczęśliwie zwyciężył przez RSC (kontuzja) w 2. starciu Litwina Tadasa Tamasauskasa i naszym zdaniem jest na dobrej drodze do złotego medalu.

Przypominamy, że po raz ostatni złoty medal Mistrzostw Unii Europejskiej zdobył dla Polski ponad 6 lat temu Rafał Kaczor. We Władysławowie (Cetniewie) zwyciężył on w finale wagi muszej (51 kg) 6. Mistrzostw Unii Europejskiej. Dwa lata wcześniej (2006) w węgierskim Pecsu w finale wagi ciężkiej boksował popularny dzisiaj zawodowiec, Łukasz Janik. Wówczas nasz zawodnik uległ na punkty Francuzowi Johnowi M`Bumba.

[Fot. Barbara Sańko ©]

8. MUE: TYLKO IGOR JAKUBOWSKI PRZYWIEDZIE MEDAL Z SOFII

legowski

Mieliśmy nadzieję, że dzisiaj do Igora Jakubowskiego, znajdującego się w strefie medalowej 8. Mistrzostw Unii Europejskiej, dołączy choćby jeden z dwóch walczących reprezentantów Polski. Niestety zarówno Maciej Jóźwik (52 kg), jak i Kazimierz Łęgowski (64 kg) przegrali w Sofii swoje walki ćwierćfinałowe.

Pierwszy uległ wysoko na punkty (dwa razy 26-30 i raz 27-30) Francuzowi Elie Konki, zaś drugi – raczej niespodziewanie – został wypunktowany przez Węgra Andrasa Vadasza. Sędziowie nie byli jednogłośni w ocenie tej rywalizacji. Dwóch wskazało na zwycięstwo Madziara 30-27, zaś trzeci wyżej ocenił ringowe poczynania Polaka (29-28).

Tak, więc nasi reprezentanci wrócą ze stolicy Bułgarii z jednym medalem. Co ciekawe najwięcej zawodników – sześciu – do strefy medalowej wprowadzili Mołdawianie, którzy wraz z Polakami trenowali podczas ostatniego zgrupowania przed turniejem w Sofii. Pięć medali wywalczą Francuzi, aż cztery Słowacy (!), trzy Bułgarzy, Gruzini, Irlandczycy, Litwini, Węgrzy i Włosi.

8. MUE: IGOR JAKUBOWSKI Z MEDALEM. PORAŻKI ŻABOKLICKIEGO I MICHELUSA

jakubowski_04

Najlepszy zawodnik tegorocznych Mistrzostw Polski w Kaliszu, 22-letni Igor Jakubowski (91 kg) awansował do półfinału 8. Mistrzostw Unii Europejskiej Seniorów. Mistrz Polski wagi ciężkiej pokonał dzisiaj w Sofii niejednogłośnie na punkty (2-1) Austriaka Stefana Nikolica i w pojedynku o finał skrzyżuje rękawice z Victorem Ialimovem z Mołdawii.

Niestety na etapie ćwierćfinału zakończyli swój udział w turnieju Daniel Żaboklicki (56 kg) oraz Dawid Michelus (60 kg). Legionista przegrał dzisiaj przez klasyczny nokaut w 3. starciu z Bułgarem Stefanem Ivanovem, zaś wychowanek pilskiego Sokoła, boksujący od lipca w barwach Kontry Elbląg nie sprostał (0-3) Davidowi Oliverowi Joyce`owi z Irlandii.

W uzupełnieniu dodajmy, że wczoraj swój pierwszy turniejowy pojedynek (w 1/8 finału) przegrał także wicemistrz Polski wagi średniej, Arkadiusz Szwedowicz, ulegając jednogłośnie na punkty (0-3) Gruzinowi Gochy Badurashvili.

Jutro w pojedynkach ćwierćfinałowych zobaczymy jeszcze dwóch Biało-Czerwonych: Macieja Jóźwika (52 kg) i Kazimierza Łęgowskiego. Pierwszy stanie do walki z Francuzem Elie Konki, zaś drugi z Węgrem Andrasem Vadaszem.

[Fot. Barbara Sańko ©]

PAWEŁ PASIAK BLOGUJE PO MME W ASYŻU: TO BYŁ NAJLEPSZY TYDZIEŃ MOICH WAKACJI

pawel_assisi03

Tak, jak mówiłem Dziewczynom podczas Młodzieżowych Mistrzostw Europy, był to najlepszy tydzień moich wakacji i nie żałuję ani jednego dnia spędzonego z Nimi w Asyżu. Po Mistrzostwach Europy Seniorek w Rumunii postanowiłem odpocząć trochę dłużej i naładować swój akumulator przed drugą połową sezonu i przed Mistrzostwami Świata w Korei. Kiedy Tomek Różański zaproponował mi wyjazd z grupą młodzieżową nie zastanawiałem się długo, a i z drugiej strony nie mogłem mu odmówić, bo pracujemy razem i wspieramy się w przygotowaniach dziewczyn we wszystkich kategoriach wiekowych.

pawel_assisi05

Każdy wyjazd na imprezę takiej rangi dużo uczy trenera. Zbiera się tam cenne doświadczenie, poznaje szkoleniowców, wymienia doświadczenia, analizuje obrazy walk przeciwniczek, obserwuje się ich pracę i – co najważniejsze – dostrzega się obraz zaplecza przyszłych europejskich reprezentacji seniorskich.
pawel_assisi04
Poziom sportowy turnieju był wysoki, a nawet bardzo wysoki. Po dwóch dniach bardzo szybko się przestawiłem i przestałem juniorki mierzyć miarą seniorek, bo mają jeszcze czas na naukę i na zdobycie obycia ringowego. Choć nie ukrywam jest kilka juniorek w Europie, które mogą z powodzeniem rywalizować już z seniorkami i wynik tych ewentualnych starć mógłby być różny. Mam tu na myśli kilka dziewczyn – Holenderkę, Irlandkę, Turczynkę i kilka Rosjanek oraz oczywiście Elżbietę Wójcik oraz – jeżeli dalej będą się tak dobrze rozwijały – to mamy w naszym kraju kilka dziewczyn z ogromnym potencjałem.

Potencjał nie oznacza, że są już one zawodniczkami kompletnymi. Potrzeba ogromnej pracy we wszystkich obszarach szkolenia. Należy je objąć opieką trenerską, finansową, pilnować ich procesu edukacji aby szkoła nie kolidowała z kalendarzem kadry. Należy kształcić je na każdym kroku, tak jak powinna prowadzić się zawodniczka chcąca osiągać w przyszłości sukcesy. Należy monitorować proces szkolenia i szybko reagować na negatywne sygnały jakimi mogą być np. informacje zwrotne od zawodniczki, ocena indywidualnych startów, jak i startów w reprezentacji. Wszystko po to, by nie popełnić błędu prowadzenia ich przez jednego trenera. One potrzebują wszechstronności i kontaktu ze szkoleniowcami, którzy będą pracowali z nimi wg. planu i konkretnych działań konsultowanych z pierwszym trenerem.
pawel_assisi02
Nie może być ten sam trener psychologiem, fizjologiem, technikiem, taktykiem i szkoleniowcem od przygotowania fizycznego. Na nasze, krajowe podwórko to wystarczy, ale na imprezy kontynentalne już niestety nie. Zauważalny był brak wyszkolenia technicznego naszych dziewczyn. Wiele reprezentacji przerasta w tym elemencie nasze dziewczyny nawet o dwie klasy, więc nie ma co tracić czasu i świętować sukcesy, tylko należy brać się szybko do roboty.

Polki za to miały inne mocne strony, które pozwoliły im wygrywać swoje pojedynki. Tomek Różański przeszedł w Asyżu samego siebie. Cieszę się, że mogłem mu pomóc, bo nie byłem z kadrą młodzieżową związany emocjonalnie, tak jak on i nie miałem takiej wielkiej presji jak Tomek. Na spokojnie obserwowałem przeciwniczki, podglądałem ich treningi, oglądałem prawie wszystkie walki. Tomek dostawał ode mnie informacje na temat stylu boksowania, umiejętności naszych przeciwniczek, kiedy i w której rundzie rywalka jest najbardziej niebezpieczna i jakie rozwiązania stosują trenerzy przeciwnych drużyn podczas pojedynków. Tomek także cały czas sam analizował przeciwniczki i z tych wszystkich informacji wybierał najważniejsze do osiągnięcia celu. Zdawałem sobie sprawę jakiemu obciążeniu psychicznemu poddany był sam Tomek i w trakcie pojedynków szybko analizowaliśmy obraz walki, by podczas przerw zawodniczka dostawała informację, która przybliży ją do wygrania kolejnej rundy.
pawel_assisi01
Niektóre pojedynki miały naprawdę dramatyczny przebieg, kiedy trzeba było postawić wszystko na jedną kartę i niekonwencjonalnymi metodami zmotywować zawodniczkę do kolejnej rundy, co przynosiło piorunujący efekt. Każda z Polek zasługuje na ogromne słowa uznania, nie wstydziliśmy się za żadna z nich, a wręcz byliśmy z nich dumni, bo dziewczyny przeszły same siebie. Te, które znałem już wcześniej i wiedziałem na co je stać, jak np. Wiktorię Sądej, Justynę Pietras, najmniej doświadczoną Anetę Gojko, czy wspominaną Elę Wójcik, przeskoczyły moim zdaniem o jeden poziom wyżej i stoczyły we Włoszech pojedynki życia.

Reszta dziewczyn, którą dopiero poznałem, jak najbardziej zasłużyła na medale europejskiego czempionatu. Nie chciałbym tu żadnej z nich faworyzować, bo są zgraną drużyną i każda z nich zasługuje na miano profesjonalnej zawodniczki w swojej kategorii wiekowej. Jeżeli marzą o dalszej karierze w gronie seniorek, to ich profesjonalizm powinien jednak rosnąć i z każdym dniem powinny rozwijać się mentalnie, nieustannie edukować i ciężko pracować, bo świat jest sporo przed nami. Same jednak tego postępu nie zrobią.  Mądrość i zaangażowanie trenerów (nie tylko kadry ale przede wszystkim klubowych) będzie tu kluczem. Ile z tego towarzystwa zostanie w boksie, a ile po drodze gdzieś stracimy – czas pokaże.
pawel_assisi04
Otrzymaliśmy w Asyżu wiele słów uznania i gratulacji od trenerów z całej Europy. Otwarta rywalizacja z Rosjankami, które chyba obawiały się na tym turnieju tylko Polek, oraz wiele emocji i pozytywnej adrenaliny spowodowały, że jestem spokojny o przyszłość i jakość seniorskiej reprezentacji naszego kraju.

Dla serwisu PolskiBoks.pl – Paweł Pasiak
Suwałki, dnia 10 sierpnia 2014 roku

8. MUE: PEWNE ZWYCIĘSTWA DAWIDA MICHELUSA ORAZ IGORA JAKUBOWSKIEGO

michelus_kornilov

Dzisiejsze występy Biało-Czerwonych na 8. Mistrzostwach Unii Europejskiej w Sofii wyraźnie poprawiły nam nastroje po pierwszych dwóch przegranych turniejowych walkach. W niedzielę na ringu w stolicy Bułgarii wystąpili dwaj mistrzowie Polski, Dawid Michelus (60 kg) oraz Igor Jakubowski (91 kg) i obaj pewnie wygrali swoje pojedynki.

Dawid, który od 1 lipca reprezentuje barwy elbląskiej Kontry, pokonał pewnie na punkty (sędziowie punktowali pojedynek zgodnie trzy razy 29-27) Belga ormiańskiego pochodzenia Miko Khatchatryana i we wtorek (12 sierpnia) w ćwierćfinale zmierzy się z obrońcą tytułu mistrza Unii Europejskiej z 2009 roku, Davidem Oliverem Joyce`em z Irlandii, który dzisiaj pokonał przed czasem (RSC w 2. sraciu) Duńczyka Mahmouda Khattaba.

- Walka od początku przebiegała tak jak ustaliliśmy z trenerem Jerzym Baranieckim – powiedział kilkanaście minut po zakończeniu pojedynku Dawid Michelus. -  Niestety wszyscy jesteśmy źle przygotowani szybkościowo, co można było zaobserwować w naszych dotychczasowych czterech pojedynkach w Sofii. Jednak moje doświadczenie i wiedza bokserska pozwoliły mi wygrać bez jakichś większych problemów. Pojutrze czeka mnie ciężka przeprawa, którą zamierzam pokonać i awansować do półfinału – zakończył mistrz Polski.

Znakomicie turniej rozpoczął Igor, pokonując bezdyskusyjnie na punkty (3-0) węgierskiego rutyniarza Jozsefa Darmosa, który w najlepszych latach swojej kariery był dwukrotnie brązowym medalistą Mistrzostw Europy. Najlepszy zawodnik tegorocznych Mistrzostw Polski wygrał nie pozostawiając wątpliwości sędziom (dwa razy 30-27 i raz 30-26) i we wtorek (12 sierpnia) w walce o medal zaboksuje z Austriakiem Stefanem Nikolicem, który dzisiaj bardzo wysoko na punkty zwyciężył Greka Fotiosa Arapoglou.

- Igor ładnie wyprzedał swojego rywala i lewym prostym kontrolował całą walkę – powiedział nam obserwujący z najbliższej odległości ten pojedynek, Jordan Kuliński. – Dobrze przy tym chodził na nogach. Ogólnie cała walka wyglądała tak, że przeciwnik próbował Igora ustrzelić a on cały czas zamęczał go lewym. Co jakiś czas robił akcje ofensywną, po czym odchodził bezpiecznie na bok – dodał nasz pięściarz.

[Fot. Barbara Sańko ©]

8. MUE: JORDAN KULIŃSKI POZA TURNIEJEM. ZNAMY RYWALA KAZIMIERZA ŁĘGOWSKIEGO

kulinski

Dzisiaj na ringu w Sofii podczas drugiego dnia 8. Mistrzostw Unii Europejskiej dopingowaliśmy tylko jednego reprezentanta Polski. Wicemistrz kraju wagi półciężkiej (81 kg), Jordan Kuliński niestety nie sprostał broniącemu złotego medalu sprzed 5 lat Irlandczykowi Darrenowi O`Neillowi, przegrywając jednogłośnie na punkty.

- W pierwszej rundzie boksowało mi się dobrze, wiedziałem, że rywal jest w moim zasięgu i dopóki miałem siłę go wyprzedzać, ten nie wiedział co robić. Niestety od drugiego starcia modliłem się już o koniec walki – powiedział po zakończeniu pojedynku Jordan, który zmaga się z zapaleniem ucha. – Od tygodnia jestem na antybiotyku, stąd ten kryzys. W trzeciej rundzie zacisnąłem zęby i przez minutę ostatkami sił coś jeszcze ugrałem. Niestety, bo druga i trzecia runda to w sumie były tylko kontry ze strony przeciwnika i moje nieudane powolne ataki z nogami z tyłu. Jestem załamany, bo sparingi w Mołdawii szły mi świetnie i czułem że będzie medal – zakończył pięściarz Skorpiona Szczecin.

Z dzisiejszych walk interesował nas jeszcze jeden pojedynek, który miał wyłonić ćwierćfinałowego przeciwnika dla Kazimierz Łęgowskiego (64 kg). Z mistrzem Polski zaboksuje ostatecznie Węgier Andrasz Vadasz, który pokonał (2-1) Yasina Yilmaza z Turcji.

[Fot. Barbara Sańko ©]

TOMASZ RÓŻAŃSKI TONUJE HURRAOPTYMIZM PRZED STARTEM ELŻBIETY WÓJCIK W 2. MIO

ela_podium

W najbliższy poniedziałek do Chin na 2. Młodzieżowe Igrzyska Olimpijskie wylatują Elżbieta Wójcik (75 kg) oraz jej trener i wychowawca, Tomasz Różański. Start w Nanjing będzie ukoronowaniem doskonałego sezonu naszej młodej mistrzyni, która w tym roku dokonała wyczynu bez precedensu, zdobywając złote medal Młodzieżowych Mistrzostw Świata w Sofii i Europy w Asyżu.

Zawodniczkę z Karlina, rozstawioną w turnieju z nr 1, czeka w Azji rywalizacja z pięcioma rywalkami: Caitlin Parker (Australia, nr 2), Chen Nien-Chin (Tajwan, 3), Marthą Fabela (USA, 4), Christiną Desmond (Irlandia, 5) i Daviną Michel (Francja, 6). Z tego grona Ela pokonała w tym roku  cztery z pięciu zawodniczek (nie boksowała tylko z Amerykanką) i w zgodnej opinii fachowców będzie faworytką do złotego medalu.

- Szanse na złoty medal są duże, gdyż przeciwniczki są nam doskonale znane, ale Igrzyska, w tym także Młodzieżowe, żądzą się swoimi prawami – mówi jak zwykle stonowany i ostrożny „ojciec” sukcesów Elżbiety Wójcik, Tomasz Różański, który oprócz pracy w charakterze trenera-koordynatora młodzieżowej kadry narodowej kobiet będzie niedługo pracował w sztabie trenerskim drużyny Rafako Hussars Poland w zawodowej lidze WSB.

- Uważam że w wadze średniej nie ma faworytek, gdyż przewaga z jaką Ela wygrywała ze swoimi przeciwniczkami nie była powalająca – kontynuuje polski szkoleniowiec, który na każdym kroku przypomina o cenie, jaką płaci nasza młoda mistrzyni, przygotowując się w tak krótkim czasie do wyczerpujących fizycznie i psychicznie turniejów mistrzowskich.

- Wiem, że wielu ludzi myśli, że Ela zdobędzie złoto czego zresztą zarówno ja, jak i ona pragniemy. Denerwują mnie jednak teksty pseudo działaczy, że jedzie do Chin po złoty medal. Sugeruję w tym miejscu, by wspomniani panowie zanim cokolwiek powiedzą zapytali choćby o to jak Ela się czuję, jak wygląda jej forma, czy czegoś jej nie brakuje, jak znosi obciążenie czwartego w tym roku turnieju. Jest to czas kiedy zarówno ciało, jak i psychika zostają najbardziej obciążone. Ela jest w ciężkim treningu od ośmiu miesięcy! Zatem czy Igrzyska zakończą się sukcesem, czy porażką – Bóg jeden wie. Jeśli chodzi o mnie, to jestem ostrożny w prognozie złotego medalu – zakończył polski szkoleniowiec.

Kibiców pięściarstwa i fanów Elżbiety Wójcik chcielibyśmy przy tej okazji uspokoić. Nasza mistrzyni przeszła wczoraj kompleksowe badania lekarskie w Instytucie Sportu w Warszawie, które wykluczyły u niej ewentualne mikrourazy, czy znamiona nadmiernego przemęczenia organizmu. Przy okazji pobytu w stolicy Ela odbyła także pod czujnym okiem trenera Różańskiego trening w towarzystwie byłej mistrzyni Europy w boksie olimpijskim oraz zawodowej mistrzyni świata Karoliny Koszewskiej, która niebawem zadebiutuje w charakterze trenera współpracującego z kadrą narodową seniorek.

W DRODZE NA OLIMP. ODCINEK 4: POLSKA POTĘGĄ BOKSERSKĄ [1931]

1928

Mistrzostwa Starego Kontynentu pokazały, że Polacy ambitnie pną się na coraz wyższe szczeble europejskiego pięściarstwa, kolejne zwycięstwa: wysokie 13:3 z Austrią, wygrana 10:6 z taką potęgami jak Węgry, były tego najlepszym potwierdzeniem. Po zwycięstwie nad Madziarami euforii nie krył największy pięściarski ekspert tamtych lat, Wiktor Junosza (P.S.22/1931):

Polska – Węgry – 10:6, taka wiadomość poszła w nocy z 8 na 9 marca w świat po drutach telegraficznych na falach eteru. Dla świata pięściarskiego stanowiła ta wieść sensację nie mniejsza, niż np. dla piłkarzy Polska – Urugwaj 1:0. Rudzki bije mistrza Europy Szabo, Forlański góruje nad najlepszym z mistrzów Europy Enekesem, Wystrach bije Koriego, dwukrotnego pogromcę Ostrużniaka przez nokaut. Fakty te muszą zelektryzować cały zagraniczny świat bokserski, a wszystkich sportowców polskich napełnić dumą. Nie powinniśmy jednak oddawać się radości niepodzielnie. Sukces tak wartościowy należy fetować, lecz nie przeszkadza to, by obok oklasków zachwytu znalazły się i zimne refleksje.

Z początku plusy. Sam fakt, że zupełnie zasłużenie pokonaliśmy pełny skład drużyny węgierskiej, najlepszej obecnie w całej Europie mówi, iż poziom naszych czołowych zawodników jest wyjątkowo wysoki. A że żaden z reprezentantów prawie nie jest murowanym mistrzem Polski, że mamy w każdej wadze po 2, a czasem 3 pięściarzy tej samej klasy – wolno zaryzykować twierdzenie, iż poziom ogólny polskiego pięściarstwa nie pozostawia nic do życzenia. Do tego dodać należy, iż uzdolnienia nasze okazały się wielce wielostronne.

Pięściarza tak zręcznego, jak Majchrzycki, nie mają ani Włosi, ani Węgrzy, ani Niemcy. Nie mają też tak nieludzko zawziętego fightera, jakim jest Rudzki. Z trudem znajdą kogoś, kto by warunkami fizycznymi i temperamentem ofensywnym przewyższał Wystracha i ni pokażą nam na pewno boksera tak doskonale wszechstronnego, jak Forlański. Ci czterej czołowi nasi pięściarze, choć tak niepodobni są do siebie stylem, za rok będą musieli być wzięci pod uwagę jako najbardziej poważni kandydaci do miejsc olimpijskich, przy czym do listy tej dopisać może będzie trzeba jeszcze Seweryniaka jeśli uda mu się utrzymać w wadze lekkiej.

Zwycięstwo nad Węgrami postawiło nas bardzo wysoko. Jeśli chodzi o boks amatorski, jesteśmy od dnia 8 marca w pierwszej piątce narodów świata, a to jest już bardzo wiele. Pamiętajmy, że sport pięściarski jest szeroko uprawiany wszędzie, i w turnieju olimpijskim brało udział 31 państw. Pisaliśmy tylko co o wielostronności uzdolnień i rozmaitości stylu naszych asów. Czy nie jest to jednak, obok faktu bezsprzecznego utalentowania Polaków do boksu spowodowane przypadkowością rozwoju ich drogi sportowej, słowem, iż są oni dostatecznie kierowani. Węgrzy, Włosi, Argentyńczycy, Niemcy – posiadając oczywiście coś indywidualnego, posiadają równocześnie i coś wspólnego, świadczącego o istnieniu pewnej skrystalizowanej koncepcji, pewnej szkoły. U naszych przedstawicieli tego zaobserwować nie sposób: każdemu coś braknie.

Przy planowej, dobrze obmyślanej działalności wydziału sportowego PZB niewątpliwie dałoby się usunąć takie luki. Można by osiągnąć, by Majchrzycki był zmuszony posiąść tę odrobinę skuteczności ciosu, która by zeń uczyniła pięściarza nie do pokonania, by taki Arski czy taki Goss obok k.o. z prawej ręki umieli szukać i czego innego na ringu, by taki Rudzki nauczył się kryć, a taki Wystrach znalazł kogoś, kto by mu pomógł zrealizować jego kolosalne możliwości. Ale nie tylko o szlif dla gwiazd chodzić powinno. Trzeba pomyśleć nad tym, by móc czerpać z obfitszego rezerwuaru, niż sam Poznań i Górny Śląsk, a w mniejszym stopniu Łódź i Warszawa. Polska jest duża. Na kresach wschodnich, w Wilnie, we Lwowie, na Bialej Rusi, na Wołyniu i na Podlasiu mamy cudowną piękną rasę, mamy materiał taki, jakiego zazdrościć nam mogą inne narody. Trzeba go wykorzystać, trzeba i stamtąd wydobyć mistrzów.

W świetle tych rozważań wychodzi na jaw, iż PZB powinien więcej roboty wziąć na siebie, aniżeli dotychczas. Musi przede wszystkim rozwinąć propagandę wszerz, zyskać dla boksu dzielnice dotąd nieporuszone. Odczyty, pokazy, zawody propagandowe, kursy informacyjne, kierowanie pracą w różnych ośrodkach prowincjonalnych i opiekuńcza jej kontrola, akcja prasowa i radiowa – oto środki wiodące do tego celu. Związek musi pracować nad doszkalaniem elity, nad doskonaleniem i racjonalizacją stylów wybitnych jednostek. Tu pójść należałoby drogą zapraszania dla naszych asów specjalnie dobieranych przeciwników, a nie przypadkowych, jak na meczach międzypaństwowych czy międzymiastowych.

Oczywiście, trzeba też zawczasu pomyśleć o obozie przedolimpijskim, o specjalnej opiece nad kandydatami do Los Angeles. Niemniej ważną jest sprawa przeszkolenia i doszkolenia czynnych instruktorów i trenerów. Ogromną rolę mógłby spełnić też krótki kurs informacyjny dla kierowników sekcji bokserskich. Wreszcie jedna sprawa, na pozór daleka od zagadnienia poziomu technicznego, a jednak z nim związana: sprawa jednolitej doktryny sędziowania. Każdy sędzia ma i musi mieć własne poglądy. Niemniej muszą być pewne wartości bezsprzeczne. Nie wiedząc co w oczach sędziego jest plusem, a co minusem, zawodnik jest zdezorientowany i musi utracić spoistość stylu. Szczególnie jeśli spotyka się z koncepcjami czasem wręcz przeciwnymi.

Biorę przykład: mecz Rudzki – Szabo. Połowa polskich sędziów dałaby zwycięstwo mistrzowi Europy, twierdząc, że technicznie był o dwie klasy lepszy od Polaka i że to wystarcza. Za to druga połowa punktowałaby na korzyść Rudzkiego, opierając się na tym, iż stale atakował i że jego ciosy odniosły większy skutek. Taka rozbieżność zdań, zgubnie odbija się nie tylko na słuszności decyzji, lecz przede wszystkim na linii postępowania pięściarzy, stającej się chwiejną i załamaną musi być czym prędzej usunięta, chociażby drogą specjalnych konferencji, na której nie byłoby nie na miejscu zastanowić się nad tym, że trzeba przygotować zawodników do tego typu wymagań, jakie stawiane zostaną w Los Angeles.

Tak było po meczu z Węgrami, ale czekał nas jeszcze mecz z pewnymi siebie Niemcami- wydawało się- będącymi poza naszym zasięgiem. Z Berlina dochodziły wieści, że w związku bokserskim pełna mobilizacja, zapowiedzi, iż do walki z Polską Niemcy wyślą swój najlepszy zespół. Sportowa prasa zwracała uwagę na takie postacie polskiego boksu, jak: Forlański, Seweryniak, Majchrzycki i Arski. A więc o żadnym lekceważeniu nie mogło być mowy. Do spotkania doszło 8 listopada 1931 roku: Okolice i teren Targów Poznańskich przedstawiały w niedzielę wieczorem szczególny widok. Ożywiony ruch, potok przeciągających tłumów, samochody, światła, podniecone głosy. Nic dziwnego: mecz Polska – Niemcy – i to w Poznaniu…

Koło godziny 8-ej przed halą reprezentacyjną Targów Poznańskich stoi zbity tłum. To amatorzy boksu, którzy nie dostali już biletów w kasie – galeria, która nic nie zobaczy, lecz ni ruszy się z miejsc, trwać tu będzie do końca, oczekując na wynik. Marząc o zwycięstwie… Wewnątrz hala wypełniona po brzegi. Wszystkie miejsca wyprzedane, na widowni 6.000 osób. Porządek wzorowy. Punktualnie o godz. 8 wchodzi na ring ósemka bokserów niemieckich w czarnych koszulkach, przepasanych czerwoną szarfą i żółtych spodenkach.  Za chwilę wchodzą biało – czerwoni Polacy. Atak fotografów przerywa prezes PZB Baranowski, przemówieniem, w którym wita serdecznie drużynę niemiecką. Jednocześnie wzywa publiczność do spokojnego zachowania.  Ceremoniał przewiduje odegranie hymnów narodowych. Niebawem rozbrzmiewa Deutschland, Deutschland uber alles. Potem Mazurek Dąbrowskiego. Za chwilę na ringu stają przedstawiciele wagi muszej, Ball i Kazimierski. Na ring wkracza również sędzia Fischer z Kopenhagi. Za stolikiem sędziowskim zajmują miejsca mandler (Niemcy) i Kościelski (Polska). Gong.

Waga musza: Ball – Kazimierski.
Ball, wyższy i silniejszy fizycznie od razu obiera specyficzną taktykę. Skulony, zwarty w sobie czeka i co pewien czas zasypuje przeciwnika serią ciosów, których niebezpieczeństwo polega na tym, że jest długa i mocna, a słabość, że jest niecelna i bita na oślep. Inicjatywę ma jednak stale Kazimierski, który góruje rozmaitością ataków, powstrzymuje ofensywę przeciwnika ciosami prostymi, wyprowadza go z równowagi unikami i ripostuje. Walczy bardziej celowo i z większą myślą. Gdy Ball jest w opresji, Kazimierski nie pozwala mu przyjść do siebie. Zapędzony w róg przeciwnik otrzymuje od Polaka dotkliwą nauczkę. W pierwszej rundzie, w jednej z takich sytuacji kazimierski prawym sierpowym powala Niemca do 4-ech na ziemię. W drugiej rundzie soczysty cios na dłuższą chwilę odbiera Niemcowi ochotę do swych wypadów. Nie ulega wątpliwości, że Kazimierski jest lepszym bokserem. Toteż jego przewaga na punkty chociaż nieznaczna, jest nieustająca i zwycięstwo Polaka w pełni zasłużone. Prowadzimy 2:0.

Waga kogucia: Pierenz – Forlański.
Niemiec po krótkiej obserwacji szkicuje momentalnie plan batalii. Widząc świetną pracę nód Forlańskiego, który tańczy jak baletnica, doskonałe proste, słowem pełnej klasy walkę na dystans. Niemiec dąży wszelkimi siłami do zwarcia. Robi to świetnie i z wielką rutyną. Po wyraźnej przewadze Polaka w pierwszej rundzie, druga jest raczej wyrównana. Serie Polaka na dystans są może za wolne, po każdym ciosie następuje jakby chwila namysłu. Dopiero w trzeciej rundzie znajduje Forlański sposób na powstrzymanie kłopotliwego półdystansu. Krótki, szybki uppercut przebija często zwartą wysoką gardę Niemca i zapewnia Polakowi przewagę w możność prowadzenia własnego stylu walki, a następnie zwycięstwo. Prowadzimy 4:0.

Waga piórkowa: Marten – Rudzki
Polak rzuca się z żywiołową furią do ataku. Na Niemca spada grad ciosów. Niestety, trafia najczęściej w zasłonę. Riposty Martena są lepsze technicznie, jak i jego cała praca w ringu. Wiele ciosów krótkich, podwójnych trafia Polaka. Jednakże ambicja i zaciętość Rudzkiego nie dają na siebie dlugo czekać. W nieustającej ofensywie siły Niemca topnieją jak wosk. Już pod koniec pierwszej rundy chwieje się na nogach. W drugiej rundzie Niemiec próbuje jeszcze bronić się technicznie, defensywnie, rezultatem tego jest jednak masakra w rogu ringu i nokdaun Martena. Wówczas Niemiec błyskawicznie zmienia plan walki: skoro „maszyna polska” pracuje tak niezmordowanie i nieustępliwie, powiększając z każdą chwilą swój dorobek punktowy, jedyna ucieczka dla Niemca musi być k.o. Marten więc od czasu do czasu z całych sił na oślep atakuje serią ciosów, potem prze do zwarcia, by odpocząć i znów atakuje. Nie jest to jednak sposób na Rudzkiego. Niewzruszonej w swej niszczycielskiej robocie Polak nadwyręża systematycznie siły Niemca. W drugiej rundzie nie ma on już możności odpowiadać, a w trzeciej k.o. wisi w powietrzu. Na to jednak brak sił Rudzkiemu. Niemiec jest za dobrym bokserem, by rzucić go na deski ciosem nie najwyższej klasy. Stan 6:0

Waga lekka: Messberg – Seweryniak
Dwóch bokserów o identycznym stylu, o pracy nieefektownej, ale nadzwyczaj skutecznej. Dużo walki w zwarciu, przerywa interwencja sędziego. Messberg jest nico szybszy od Seweryniaka, lepszy technicznie, lepiej zadaje proste i lepiej wchodzi w zwarcie. Seweryniak natomiast bardziej żywiołowy i zacięty wprowadza w pewna monotonię walki ożywienie atakami seryjnymi. O zwycięstwie decyduje dopiero trzecia runda, w której Messberg atakuje przepiękną serią błyskawiczną, nieoczekiwaną i bardzo dotkliwą. Niemiec akcentuje teraz wyraźnie swoje plusy, nadto rozcina Seweryniakowi oko. Jego wygrana jest słuszna, aczkolwiek bardzo nieznaczna. Stan meczu 6:2.

Waga półśrednia: Berensmeier – Arski.
Walka zapowiada się początkowo niemrawo. Przeciwnicy się badają, krążą wokół siebie z respektem. Z inicjatywą występuje pierwszy Arski i trafia w gardę. Jeszcze parę razy Polak atakuje, nie może jednak przebić zasłony przeciwnika toteż ciosy, które nawet dochodzą celu są amortyzowane rękawicami i ramionami. W drugiej rundzie jest już jednak trochę inaczej. Ataki Arskiego coraz rzadziej mijają się z celem, słabe inicjatywy Niemca likwidowane są w  zarodku ciosami prostymi. Niemiec schylony, z wysoko podniesionymi rękami, widać, że chce się tylko bronić. Arski z gardą nisko, czujny, sprężysty, gotów jest wykorzystać każdą luką obrony. W trzeciej rundzie Niemiec zdobywa co prawda optyczną przewagę, podejmuje nawet inicjatywę; prze naprzód, ale Arski okazuje się równym mistrzem defensywy. Umiejętnie pokrywa zmęczenie, odpoczywa w klinczach i nie traci zdobytego terenu, choć jest bardziej zmęczony. Stan 8:2. Przegrać już nie możemy.

Waga średnia: Lang – Majchrzycki.
Niemiec, walcząc zwykle w kategorii półciężkiej, robi najlepsze wrażenie spośród gości. Szybki o silnym celnym ciosie, ogromnej wytrwałości, atakuje bez przerwy. Majchrzycki broni się świetnie; uniki, proste, praca nóg, wszystkie czynniki techniki pracują nad unicestwieniem Niemca, ale Lang zwiększa tempo, nie zraża się niepowodzeniem, nie ustaje w atakach i coraz częściej jego krótki, szybki cios pada na szczękę, twarz i serce przeciwnika. Defensywa Polaka coraz częściej jest łamana, coraz częściej widać na jego twarzy bezradność. W trzeciej rundzie Lang prze naprzód w zdwojonym tempie. Majchrzycki chwilami jest zupełnie bezradny. Dopiero pod koniec, gdy Lang jest zmęczony, dzięki świetnej technice Polak staje się równorzędnym przeciwnikiem, Zwycięstwo Niemca zasłużone. 8:4.

Waga półciężka: Rennen – Wiśniewski.
Wiśniewski momentalnie zaczyna walkę i oszałamia tym przeciwnika. Atakuje prostymi, sierpowymi, dąży do zwarcia. Niemiec jest zupełnie bezradny. Polak stosuje metodę Niemców: pcha się naprzód uniemożliwiając walkę na dystans, toteż zdobywa w pierwszej rundzie wyraźną przewagę. Już jednak w drugiej siły zaczynają go opuszczać, a cios traci na precyzji i staje się raczej pchnięciem niż uderzeniem. Tymczasem Rennen, bokser zdecydowanie lepszy technicznie, dochodzi coraz częściej do głosu, jego ciosy krótkie i zwięzłe, niemal zawsze trafiają celu. Ciosy Wiśniewskiego zatrzymują się na gardzie rywala. W trzeciej rundzie sytuacja jest jeszcze bardziej jaskrawa. Wiśniewski napiera, zasypuje Niemca gradem ciosów zupełnie nieskutecznych. Rennen odpowiada rzadziej, ale skutecznie. Jego zwycięstwo jest zasłużone. Publiczność przyjmuje werdykt 15-minutowym krzykiem, zapominając, że sam zamiar zadania ciosu punktów nie daje. Stan 8:6 dla Polski.

Waga ciężka: Polter – Wocka.
Wśród niemilknącego tumultu na ring wchodzą Polter i Wocka. Śląski olbrzym nic się nie zmienił. Jest silny, prze na rywala i nie przejmuje się otrzymywanymi ciosami. Boks zmienia często na zapasy, ale nie każdy umie dać sobie z nim radę. Niemiec tego nie umiał. Jeszcze w pierwszej rundzie od czasu do czasu zdobywał się na krótki celny cios, w drugiej rundzie jednak przewaga fizyczna Ślązaka nadwyrężyła jego siły, toteż tych ciosów było już mniej. W trzeciej rundzie Wocka panuje już zupełnie nad sytuacją. Jego zwycięstwo pieczętuje triumf Polski 10:6.

Bohaterami meczu byli: Kazimierski, Forlański, Rudzki, Arski i Wocka. Każdy z nich wniósł do walki inne cechy, podniesione do doskonałości, każdy z nich umiał narzucić swoje atuty przeciwnikowi i zbierać tego zasłużone rezultaty. Z drużyny niemieckiej podobał się Lang, najsłabszym był Ball. Drużyna gości zdobyła sobie mimo przegranej uznanie znawców. Była ona na ogół równiejsza, niż zespół polski, a technicznie lepiej wyszkolona. Rozporządzała bardziej jednolitym stylem i wyrobieniem fizycznym, toteż nasze zwycięstwo nad takim przeciwnikiem jest tym bardziej cenne i godne podziwu [St. Rothert, PS 90/1931].

Po meczu w Niemczech zapanowała prawdziwa żałoba narodowa. Berlińskie gazety w histerycznym tonie zarzucały związkowi bokserskiemu, że nie będąc pewnym wygranej nie odwołał, choćby w ostatniej chwili, meczu! Pretensje kierowano pod adresem polskich zawodników twierdząc, że walczyli nieczysto. Natomiast w przez polską prasę przelała się kolejna fala entuzjazmu. Zwycięstwo nad Niemcami uznano jako największy triumf polskiego pięściarstwa, oceniono wyżej nawet od srebrnych medali mistrzostw Europy.

Opracował: Krzysztof Kraśnicki, ringbulletin.pl

kp gwardia

8. MUE: DAMIAN KIWIOR NIE SPROSTAŁ RUTYNIARZOWI Z IRLANDII

kiwior_waga

Po cichu liczyliśmy, że mimo trudnego zadania, jakim było pokonanie doświadczonego 27-letniego Johna Joe Joyce`a z Irlandii, Damian Kiwior (69 kg) zwycięsko rozpocznie start polskiej ekipy w 8. Mistrzostwach Unii Europejskiej w Sofii. Zawodnik z Tarnowa w trakcie ostatniego sezonu zawodowej ligi WSB poczynił bowiem wielkie postępy i zdaniem wielu obserwatorów był na dobrej drodze do europejskiej czołówki.

Niestety ringowa rzeczywistość zweryfikowała nasze oczekiwania. Nasz zawodnik, co było do przewidzenia, był nieco słabszy fizycznie od wyższego rywala. Mimo iż boksował jak zawsze ambitnie i dobrze wszedł w walkę, to od połowy drugiej rundy widać było u niego początek kryzysu kondycyjnego, który do końca starcia spowalniał jego ruchy i obniżał szczelność obrony. Joyce bynajmniej nie zdominował walki z Polakiem, która była wyrównana, ale pokonał go nieznacznie prostymi środkami, jakimi była spokojna walka z dystansu, klincze w sytuacji zagrożenia i poprawna praca nóg. Jeśli już dochodziło do półdystansu, który miał być żywiołem Damiana, rywal potrafił wychodzić z niego z ciosem lub skutecznie klinczował, osłabiając tarnowianina. Po walce sędziowie byli jednogłośni, przyznając zwycięstwo byłemu mistrzowi Unii Europejskiej (2008). Dwaj z nich (Bułgar i Włoch) punktowali nieoczekiwanie wszystkie rundy (30-27) dla Joyce`a, zaś arbiter ze Słowacji dał jedno starcie Kiwiorowi (29-28).

Po walce nasz zawodnik, który jeszcze kilkanaście godzin wcześniej tryskał optymizmem, będąc pewnym wysokiej formy, wydawał się być mocno rozczarowany taką punktacją: – Czuje się strasznie oszukany – powiedział Damian. – Trenerzy i chłopaki też tak mówią – dodał.

- Pierwsza runda to zdecydowana przewaga Damiana, który dość chaotycznie, ale spychał i często trafiał Irlandczyka, który wydawał się nie mieć sposobu – komentuje na gorąco walkę kolegi Jordan Kuliński. – W drugiej Damian dostał parę mocnych dołów, co go wyraźnie osłabiło i zmniejszył częstotliwość ataków, przez co rywal zaczął dochodzić do głosu, ale w trzeciej rundzie Damian się wyluzował i mimo gorszych warunków dużo częściej trafiał z dystansu po uniku lub z kontry i to starcie powinno być również dla niego. Moim zdaniem pierwszą i trzecią rundę obiektywnie można było dać Damianowi. Jednak dać pierwszą Irlandczykowi – jak to zrobiło dwóch sędziów – to rozbój w biały dzień, bo ten nie zrobił nic. To był naprawdę wałek, o którym już część ekip tutaj mówi - zakończył wychowanek Startu Włocławek.

Jutro w ringu zobaczymy tylko jednego Polaka, właśnie Jordana (81 kg), który stanie do walki z innym zawodnikiem z Zielonej Wyspy, złotym medalistą MUE wagi średniej z 2009 roku, Darrenem O`Neillem. Początek serii walk zaplanowano na godz. 14.00 polskiego czasu. Nasz zawodnik będzie boksował w ósmej parze.

8. MUE: POLACY POZNALI SWOICH RYWALI. TRZECH ROZPOCZNIE TURNIEJ OD ĆWIERĆFINAŁU

michelus_polski

Tradycyjnie na wielkich turniejach mistrzowskich kluczem do dobrego wyniku – oprócz przygotowania i formy zawodników – jest losowanie. W Sofii mamy je już za sobą i tym samym możemy zacząć studiować szanse Biało-Czerwonych na ewentualne medale 8. Mistrzostw Unii Europejskiej.

Maciej Jóźwik (52 kg, 8 zawodników) w ćwierćfinale (13 sierpnia) zmierzy się z młodym mistrzem Francji Elie Konki i w razie ewentualnego zwycięstwa trafi najpewniej na Bułgara Aleksandara Aleksandrova.

Daniel Żaboklicki (56 kg, 9 zawodników) start w turnieju rozpocznie także od ćwierćfinału (12 sierpnia). Jego pierwszym rywalem będzie reprezentant gospodarzy Stefan Ivanov. W razie awansu do półfinału czekać na niego będzie któryś z dwójki: Diego Pereira (Hiszpania), Matti Koota (Finlandia).

Dawid Michelus (60 kg, 14 zawodników) w niedzielę (10 sierpnia) zaboksuje z Belgiem ormiańskiego pochodzenia, Miko Khatchatryanem i w razie awansu do ćwierćfinału trafi na lidera ekipy irlandzkiej, Davida Olivera Joyce`a (wielce prawdopodobne) lub Duńczyka Mahmouda Khattaba. W strefie medalowej na zwycięzcę tej walki powinien czekać Litwin Edgaras Skurdelis.

Kazimierz Łęgowski (64 kg, 13 zawodników) wylosował od razu ćwierćfinał, w którym 13 sierpnia skrzyżuje rękawice ze zwycięzcą walki Yasin Yilmaz (Turcja) – Andrasz Vadasz i ma realne szanse na awans do strefy medalowej, gdzie mógłby trafić na Bułgara Ayrina Ismetova lub Hiszpana Johana Eduardo.

Damian Kiwior (69 kg, 16 zawodników) dzisiaj walczyć będzie z doświadczonym Irlandczykiem Johnem Joe Joyce`em. W razie zwycięstwa awansuje do ćwierćfinału, w którym 12 sierpnia czekać będzie Bułgar Simeon Chamov lub Turek Huseyin Karslioglu. Ryzykownym jest typowanie półfinałowej przeszkody naszego kapitana, ale wiele wskazuje, że byłby nim Francuz Souleymane Cissokho.

Arkadiusz Szwedowicz (75 kg, 16 zawodników) o awans do ćwierćfinału będzie walczył w poniedziałek (11 sierpnia) z Gruzinem Gochą Badurashvilim. Jeśli pokona tę przeszkodę skrzyżuje rękawice z Irlandczykiem Michaelem O`Reilly`m (bardziej prawdopodobne) lub Słowakiem Henrichem Baginem. W razie awansu do półfinału mógłby zaboksować z węgierskim rutyniarzem Balazsem Bacskaiem.

Jordan Kuliński (81 kg, 15 zawodników) stanie do pierwszej walki już jutro (9 sierpnia). Jego rywalem będzie zloty medalista MUE wagi średniej z 2009 roku, Darren O`Neill. Jeśli nasz zawodnik pokona Irlandczyka, w ćwierćfinale zaboksuje z Armendem Xhoxhajem z Kosowa lub Gruzinem Nikolozem Sekhniashvilim. A dalej? W strefie medalowej czekać będzie prawdopodobnie Francuz Mamadou Diabira.

Igor Jakubowski (91 kg, 15 zawodników) o ćwierćfinał powalczy w niedzielę (10 sierpnia) z doświadczonym Węgrem Jozsefem Darmosem, który przed kilkoma laty (2008, 2010) zdobył brązowe medale Mistrzostw Europy. Dalej na ewentualnej drodze mistrza Polski do medalu stanie Grek Fotios Arapoglou lub Austriak Stefan Nikolic. W półfinale potencjalnie najwyżej stoją akcje Turka Buraka Aksina, który na pewno jest w zasięgu Polaka.

W uzupełnieniu dodajmy, że najmniej zawodników wystąpi w wadze papierowej (49 kg) – sześciu. W superciężkiej (+91 kg), w której również nie mamy swojego reprezentanta, zgłoszono dziewięciu pięściarzy.

8. MUE: DAMIAN KIWIOR ROZPOCZNIE DZISIAJ RYWALIZACJĘ W SOFII. RYWAL Z IRLANDII

kiwior_wsb

W Sofii rozpoczęły się 8. Mistrzostwa Unii Europejskiej, w których swój kunszt demonstrować będzie aż 131 zawodników z 23 krajów, w tym z ośmioosobowa ekipa z Polski. Dzisiaj odbyło się oficjalne losowanie, o wynikach którego napiszemy w innym miejscu. Dla nas najważniejszą informacją jest ta, że o godz. 15.00 podczas pierwszych walk eliminacyjnych zobaczymy w ringu jednego z Biało-Czerwonych.

W czwartym pojedynku serii kapitan polskiej drużyny, Damian Kiwior (69 kg), skrzyżuje rękawice z niespełna 27-letnim Irlandczykiem Johnem Joe Joyce`em. Rywal „Kevlar Kida” z Tarnowa jest wprawdzie bardzo doświadczony (m.in. Mistrz Unii Europejskiej z 2008 roku i brązowy medalista Mistrzostw Europy z 2008 roku), ale od lat nie odniósł żadnego spektakularnego sukcesu na arenie międzynarodowej. Reprezentował jednakże swój kraj podczas najważniejszych turniejów mistrzowskich – począwszy od mistrzostw Starego Kontynentu, przez Mistrzostwa Świata (Chicago 2007), po Igrzyska Olimpijskie (Pekin 2008).

TOMASZ JABŁOŃSKI: KONCENTRUJĘ SIĘ NA WYSTĘPACH W ZAWODOWEJ LIDZE WSB

pantera04

Zajęcia na siłowni, jazda na rowerze oraz zabiegi rehabilitacyjne barku – tak wygląda „urlop” kapitana bokserskiej drużyny Rafako Hussars Poland, Tomasza Jabłońskiego. Niebawem okaże się, kto oprócz niego będzie walczył w wadze 75 kg w lidze WSB.

Po pracowitym sezonie w World Series of Boxing, nie wszyscy pięściarze „Husarii” mają już wolne. Poza zawodnikami powołanymi na Mistrzostwa Unii Europejskiej (Dawid Michelus, Kazimierz Łęgowski, Damian Kiwior), najdłużej w treningu pozostawał Tomasz Jabłoński. Mistrz Polski wagi średniej dopiero teraz zakończył sezon.

- Ostatnim akordem był turniej w rosyjskim Nowogrodzie. Na miejscu okazało się, że jestem jedynym Polakiem rywalizującym z miejscowymi pięściarzami. Niestety, Adil Aslanov, który też walczył w Husarii, nie dostał wizy. W pierwszej walce zepchnąłem Siergieja Gruzdova do defensywy, udało mi się go przełamać i wygrałem wyraźnie na punkty. W finale czekał na mnie ćwierćfinalista Mistrzostw Rosji Michaił Alijev. Bardzo agresywny rywal, idący do przodu, ale z drugiej strony ambicja nie szła w parze z kondycją, dlatego sporo klinczował. Musiałem uważać, aby nie dostać z główki i nie złapać kontuzji. Zwyciężyłem jednogłośnie – mówi Tomasz Jabłoński.

- Jeżeli rzeczywiście w okresie między sezonami tylko zawodnicy kadry i Tomek ciężko pracowali, to bardzo źle. Profesjonaliści nie mogą sobie pozwalać na kilka miesięcy bezczynności – podkreślił szef Rafako Hussars Poland Jarosław Kołkowski.

25-letni Tomasz Jabłoński, pięściarz SAKO Gdańsk i „Husarii”, zamierza spędzić urlop bardzo aktywnie w Trójmieście. Już myśli o nowym sezonie WSB i o kwalifikacjach do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro (2016).

- Nie nastawiam się na Mistrzostwa Świata, bo być może znów zabraknie mnie w kadrze, dlatego koncentruję się na występach w zawodowej lidze World Series of Boxing. Wierzę, że będziemy wygrywać i pojedyncze walki i całe mecze, a wtedy jest szansa na zdobycie kwalifikacji do Rio de Janeiro. A na razie odpoczywam ćwicząc na siłowni i jeżdżąc na rowerze. Czekają mnie też zabiegi rehabilitacyjne barku. Kości dłoni też są „naruszone” – dodał bokser, który od wielu lat współpracuje też z Markiem Chrobakiem i Tomaszem Laską.

Na razie nie jest przesądzone kto poza Tomaszem Jabłońskim będzie reprezentował Biało-Czerwonych w kategorii 75 kg w lidze WSB.

- Do końca sierpnia ustalimy skład Polaków tak, aby wiedzieć kogo musimy ewentualnie dobrać 10 września w drafcie – dodał team menedżer drużyny Jacek Szelągowski.

10 POWOŁAŃ NA ZGRUPOWANIE KADRY NARODOWEJ SENIOREK W ZAKOPANEM

opo_zgrupowanie

Po wakacyjnej przerwie wznawia pracę kadra narodowa seniorek (elite). Pierwszym etapem w przygotowaniach do startu w Mistrzostwach Świata w Jeju będzie zgrupowanie szkoleniowe w COS-OPO w Zakopanem, które odbędzie się w dniach od 21 do 28 sierpnia. Trener-koordynator Paweł Pasiak wraz z towarzyszącymi mu szkoleniowcami Karoliną Koszewską (debiut w nowej roli) i Stanisławem Łakomcem oraz psychologiem sportu Aleksandrą Zienowicz pracować będą w stolicy Tatr z 10 zawodniczkami.

Powołania od trenera kadry otrzymały: Sandra Brodacka (KS „Skorpion” Szczecin, 48 kg), Angelika Grońska (KS „06 Kleofas” Katowice, 48 kg), Sandra Drabik (KS „Soma Boxing” Kielce, 51 kg), Ewelina Wicherska („PKB” Poznań, 51 kg), Żaneta Cieśla (KS „Kontra” Elbląg, 51 kg), Sandra Kruk (KS „Kontra” Elbląg, 57 kg), Aneta Rygielska (KS „Pomorzanin” Toruń, 60 kg), Kinga Siwa (KS „SAKO” Gdańsk, 64 kg), Natalia Hollińska (KS „Skorpion” Szczecin, 69 kg) i Lidia Fidura (GUKS „Carbo” Gliwice, 75 kg).

Zawodniczkami rezerwowymi, gotowymi na dodatkowe powołanie są: Martyna Letkiewicz (GUKS „Carbo” Gliwice, 54 kg), Laura Grzyb (BKS Jastrzębie” Jastrzębie Zdrój, 54 kg), Paulina Jakubczyk (KSW Róża Karlino, 60 kg) i Beata Koroniecka (KS „Hetman” Białystok, 64 kg).

- To pierwsze z planowanych przeze mnie czterech zgrupowań szkoleniowych, które mają przygotować dziewczyny do startu w Mistrzostwach Świata – mówi trener Pasiak. – Formę będziemy przygotowywać w dwóch ośrodkach – właśnie w Zakopanem i w Cetniewie – kontynuuje szkoleniowiec kadry.

We wspomnianym gronie z przyczyn formalno-prawnych nadal nie ma byłej siedmiokrotnej mistrzyni Ukrainy, Aleksandry Sidorenko-Rutkowski, z której obecnością w kadrze narodowej liczy się od pewnego czasu trener Paweł Pasiak. Pochodząca z Winnicy pięściarka nadal czeka na przyznanie polskiego obywatelstwa.

Cieszy natomiast debiut Karoliny Koszewskiej (Łukasik) w charakterze trenera współpracującego z kadrą narodową. Nasza znakomita zawodniczka, była mistrzyni Europy w boksie olimpijskim i mistrzyni świata w boksie zawodowym, powinna być cennym nabytkiem sztabu szkoleniowego reprezentacji. Dotąd w charakterze trenera współpracowała z występującą w lidze WSB drużyną Rafako Hussars Poland i KS Fenix Warszawa.

- Bardzo się cieszę ze współpracy z Karoliną. Jestem przekonany, że będzie idealnym uzupełnieniem naszego sztabu szkoleniowego. Jest nie tylko utytułowaną zawodniczką, mającą za sobą bogatą karierę sportową, ale nadal pełnowartościowym sportowcem, o czym kadrowiczki przekonają się podczas treningów i sparingów. Myślę, że dla dziewczyn będzie wzorem profesjonalizmu i zaangażowania oraz pewnego rodzaju przewodnikiem po świecie wielkiego międzynarodowego boksu – zakończył polski szkoleniowiec.

ROSJANKI I ALEXIUSSON WYRÓŻNIONE PRZEZ AIBA. DOCENIONO SUKCES ELI WÓJCIK

ela_assisi

Staramy się często wracać pamięcią do zakończonych niedawno 5. Młodzieżowych Mistrzostw Europy w Asyżu. Naszym zdaniem należy doceniać i pielęgnować międzynarodowe sukcesy, jakie od dłuższego czasu odnoszą nasze młode zawodniczki. Z tego optymizmu i kolejnych medali powinniśmy zbudować odpowiedni klimat wokół polskiego boksu olimpijskiego, który – przynajmniej w rywalizacji młodzieżowej kobiet – należy do najmocniejszych na świecie.

Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu Amatorskiego (AIBA) dokonało właśnie analizy czempionatu w Asyżu, wskazując na jego największe gwiazdy. Najlepszą zawodniczką całego turnieju została uznana 17-letnia Szwedka Agnes Alexiusson, młodzieżowa mistrzyni Europy wagi z limitem 60 kg. Wyróżniono Rosjanki, zdobywczynie 11 złotych medali, nagrodą dla najlepszej drużyny mistrzostw. Wśród zawodniczek „Sbornej” najwyżej oceniono mistrzynie Europy Marię Shishmarevą (+80 kg), Ekaterinę Paltcevą (51 kg), Geliusę Galiyevą (48 kg), Elizavetę Nemtsevą (64 kg), Ksenię Sinyavinę (69 kg), Ekaterinę Serovą (81 kg) i Matrenę Vyachkinę (+81 kg).

Największą niespodzianką Młodzieżowych Mistrzostw Europy było wywalczenie złotego medalu w wadze piórkowej (57 kg) przez Ukrainkę Valerię Manchak, która nie była zaliczana do faworytek młodzieżowego turnieju.

AIBA doceniła także sportową klasę młodzieżowej mistrzyni świata i Europy, Elżbiety Wójcik (75 kg), uznając, że prezentuje ona poziom nieosiągalny dla rówieśniczek z całego świata. Zdaniem działaczy AIBA, styl walki, siła i wytrzymałość Eli dają gwarancję, że niebawem będzie ona czołową zawodniczką na świecie w gronie seniorek.

Na słowa uznania światowej centrali zapracowały również dwie młodziutkie Angielki: Ebonie Jones (50 kg) i Chantelle Reid (70 kg) oraz nieco starsza od nich Włoszka Irma Testa (54 kg). Ta ostatnia wraz z Alexiusson i Wójcik będzie – zdaniem AIBA – gwiazdą zbliżających się Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich w Nanjing.

MISTRZYNIE EUROPY Z ASYŻU

JUNIOR: Maddalena Barretta (Włochy, 46 kg), Maria Khuzhakhmetova (Rosja, 48 kg), Ebonie Jones (Anglia, 50 kg), Anna Krasnoperova (Rosja, 52 kg), Anastasia Artamonova (Rosja, 54 kg), Conchetta Marchese (Włochy, 57 kg), Weronika Zakrzewska (Polska, 60 kg), Adrianna Jędrzejczyk (Polska, 63 kg), Angela Carini (Włochy, 66 kg), Chantelle Reid (Anglia, 70 kg), Busenaz Surmeneli (Turcja, 75 kg), Vlada Kalacheva (Rosja, 80 kg) i Maria Shishmareva (Rosja, +80 kg).

YOUTH: Geliusa Galiyeva (Rosja, 48 kg), Ekaterina Paltceva (Rosja, 51 kg), Irma Testa (Włochy, 54 kg), Valeria Manchak (Ukraina, 57 kg), Agnes Alexiusson (Szwecja, 60 kg), Elizaveta Nemtseva (Rosja, 64 kg), Kseniya Sinyavina (Rosja, 69 kg), Elżbieta Wójcik (Polska, 75 kg), Ekaterina Serova (Rosja, 81 kg) i Matrena Vyachkina (Rosja, +81 kg).

WALERY KORNIŁOW: MUE ZWERYFIKUJĄ POSTĘPY NASZYCH PIĘŚCIARZY

kornilov

Dzisiaj kończy się zgrupowanie szkoleniowe polskiej kadry narodowej seniorów, przygotowującej się do startu w 8. Mistrzostwach Unii Europejskiej w Sofii. Ósemka kadrowiczów oraz trenerzy Walery Korniłow i Jerzy Baraniecki przebywali w Mołdawii od 24 lipca, trenując wspólnie z gospodarzami w mieście Grimancauti.

- Mołdawia należy obecnie do najlepszych zespołów Europy – stwierdził na łamach strony internetowej PZB trener Korniłow. – W kadrze narodowej tego kraju są przecież medaliści olimpijscy, mistrzostw świata i Europy, którzy byli obecni w Grimancauti i z którymi nasi zawodnicy mieli możność przygotowywać się do startu w Sofii. Pracowaliśmy ciężko zarówno w kontekście realizacji zadań indywidualnych poszczególnych zawodników, jak i zadań realizowanych w treningach grupowych. Bardzo dobrym doświadczeniem były trzy sparingi naszej kadry z zawodnikami Mołdawii. Wszystkie były bardzo zacięte. A porównując pierwszy sparing z trzecim widać było wyraźny wzrost dyspozycji ringowej polskich pięściarzy. To pokazuje wyraźnie potrzebę współpracy międzynarodowej w procesie szkoleniowym zawodników kadry narodowej. Moim zdaniem właśnie międzynarodowa współpraca szkoleniowa jest drogą do kwalifikacji olimpijskiej – zauważył pierwszy szkoleniowiec naszej kadry.

Zapytany o przedstartową prognozę, selekcjoner polskiej kadry narodowej wyrażał się dość ostrożnie:

- Mistrzostwa Unii Europejskiej mają przede wszystkim zweryfikować postęp polskich pięściarzy w zakresie wyszkolenia technicznego i taktycznych umiejętności rozegrania walki. Biorąc pod uwagę fakt, że w Bułgarii startować będą zawodniczy z ponad 20 państw, to będzie to bardzo dobry egzamin w tym zakresie. Jeżeli Polacy potwierdzą w turnieju to, co zaprezentowali na sparingach w Mołdawii, to możemy liczyć na sukcesy – zakończył Walery Korniłow.

PRZED 8. MUE: WŁOSKIE GWIAZDY ZOSTAJĄ W DOMU

W składzie reprezentacji Włoch na 8. Mistrzostwa Unii Europejskiej nie znajdziemy nazwisk największych idoli tamtejszych kibiców. W Sofii nie zaboksują m.in. Domenico Valentino, Clemente Russo, czy Roberto Cammarelle. Nie znaczy to, że tamtejsza federacja stawia przed swoimi pięściarzami niższe cele niż dotąd! Włosi mają zrehabilitować się za słaby występ w MUE przed pięcioma laty, kiedy to w Odense wywalczyli tylko jeden (brązowy) medal.

Na czele ekipy, którą zobaczymy w Sofii znajdują się Angelo Musone (kierownik) oraz trenerzy Raffaele Bergamasco (koordynator) i Maurizio Stecca (asystent). Barw Włoch bronić będzie ośmiu zawodników: Manuel Cappai (GS Fiamme Oro, 49 kg), Riccardo D’Andrea (GS Forestale, 56 kg), Fabio Introvaia (Medaglia D’Oro, 60 kg), Vincenzo Mangiacapre (GS Fiamme Azzurre, 64 kg), Alfonso Di Russo (BT S. Di Marco, 69 kg), Salvatore Cavallaro (GS Fiamme Oro, 75 kg), Valentino Manfredonia (Pug. De Novellis, 81 kg) i Guido Vianello (GS Forestale, +91 kg).

Połowa „Azzuri” to ubiegłoroczni mistrzowie Włoch (Cappai, D`Andrea, Manfredonia i Vianello), ale liderem kadry będzie znany z występów w zawodowej lidze WSB Vincenzo Mangiacapre (na zdjęciu). Oprócz niego najwyżej stoją akcje Cappai, którego – zdaniem włoskich mediów – stać nawet na złoty medal.

PRZED 8. MUE: SZEŚCIU MISTRZÓW FRANCJI W KADRZE NA SOFIĘ

Podczas 8. Mistrzostw Unii Europejskiej w Sofii w gronie głównych kandydatów do medali będą tradycyjnie Francuzi. Ekipa „Les Bleus”, w których narożniku zobaczymy trenerów Johna Dovi i Luisa Mariano Gonzaleza składa się z 8 zawodników. Liderami są znani z występów w zawodowej lidze WSB Souleymane Cissokho (USA Knockouts – na zdjęciu) i Tony Yoka (Italia Thunder). Pierwszego z nich doskonale pamięta Tomasz Kot, który rywalizował z Francuzem w finale ubiegłorocznego MTB im. Feliksa Stamma.

Barw Trójkolorowych będą bronić: Elie Konki (BAM Les Mureaux, 52 kg), Samuel Kistohurry (USSAP Boxe, 56 kg), Abdelmalik Ladjali (ABC Roubaisien, 64 kg), Souleymane Cissokho (Top Rank Bagnolet, 69 kg), Christian Mbilli Assomo (Boxing Nazairien, 75 kg), Mamadou Diabira (VGA St Maur, 81 kg), Dylan Bregeon (Nantes Atlantique Boxe, 91 kg) oraz Tony Yoka (BAM Les Mureaux, +91 kg).

Sześciu z wymienionych to tegoroczni mistrzowie Francji z Fontenay-sous-Bois: Konki, Kistohurry, Cissokho, Diabira, Bregeon i Yoka. Mbilli Assomo zdobył tam srebrny medal, zaś Ladjali stanął na najniższym stopniu podium.

PRZED 8. MUE: IRLANDCZYCY ODKRYLI KARTY NA SOFIĘ

Podczas ostatnich – jak dotąd – Mistrzostw Unii Europejskiej Seniorów w Odense (2009) najważniejsze karty w rywalizacji rozdawali Irlandczycy, zdobywając aż 8 medali (3 złote, 3 srebrne i 2 brązowe). Również w Sofii zawodnicy z Zielonej Wyspy należeć będą zapewne do czołówki, która walczyć będzie o medale. Biorąc jednak pod uwagę zakończone w miniony weekend 20. Igrzyska Wspólnoty Brytyjskiej, na których wystąpił – jak zapowiadano – pierwszy garnitur Irlandczyków, w składzie na MUE znaleźli się niezwykle doświadczeni dublerzy.

Team manager Paddy Osbourne oraz trenerzy Billy Walsh, Zuar Antia i Eddie Bolger przywiozą do Sofii ośmiu zawodników. Będą nimi: Hughie Myers (Ryston, 49 kg), David Oliver Joyce (St Michael’s Athy, 60 kg), Dean Walsh (St Joesphs/St Ibars, 64 kg), John Joe Joyce (St Michael’s Athy, 69 kg), Michael O’Reilly (Portlaoise, 75 kg), Darren O’Neill (Paulstown, 81 kg), Gary Sweeney (Olympic, 91 kg) i Dean Gardiner (Clonmel, +91 kg)

Ze wspomnianego grona czterech zawodników (D.O. Joyce, Walsh, O`Reilly i Gardiner) wystąpiło podczas tegorocznego MTB im. Feliksa Stamma. Również czterech (D.O. Joyce, Walsh, O`Reilly i Sweeney) wywalczyło w tym roku w Dublinie złote medale mistrzostw Irlandii. Gwoli ścisłości dodajmy, że srebrne medale przypadły w udziale Myersowi, O`Neillowi i Gardinerowi.

Jako ciekawostkę dodajmy, że podczas wspomnianych MUE sprzed 5 lat złoty medal w wadze piórkowej (57 kg) wywalczył stawiający wówczas pierwsze kroki w dorosłym boksie, David Oliver Joyce (na zdjęciu – dzisiaj znany m.in. z występów w lidze WSB w barwach Istanbulls i Team Germany), bezsprzecznie lider ekipy irlandzkiej na zbliżający się turniej w Sofii.

PODSUMOWANIE 5. MME W ASYŻU: NAUCZMY SIĘ CIESZYĆ Z SUKCESÓW

asissi_kadra

Doskonale pamiętam jak prawie dwa lata temu we Władysławowie piękne karty w historii kobiecego boksu podczas 4. Mistrzostw Europy zapisywała nasza młodzieżowa kadra kobiet. W sumie utalentowane dziewczęta (kadetki i juniorki) z Polski wywalczyły wówczas 17 medali, dzięki czemu nasz historyczny dorobek po 4 startach zamykał się okrągłą liczbą 50 krążków. Mimo tak spektakularnego sukcesu i chwilowej euforii, niedługo później usłyszałem głosy malkontentów i zazdrośników, że niektóre medale były przecież z losowania, albo, że gospodyniom pomagały ściany, stąd taki piękny dorobek…

W poprzedni weekend przeżywaliśmy kolejny wielki sukces polskiego boksu olimpijskiego, którego autorkami były znów nasze młodziutkie (15-18 lat) zawodniczki. Jedenaście medali na czternaście zawodniczek (bilans medalowy: 3-4-4) to wynik nie gorszy od tego z 2012 roku, gdzie wystawiliśmy pełną 23-osobową kadrę, wygrywając 29 walk i zdobywając 3 złote, 9 srebrnych oraz 5 brązowych medali. I tutaj – powiedzmy sobie szczerze – bynajmniej nie ma mowy o szczęściu, czy przypadku!
medal05
Po pięciu turniejach, których stawką był prymat na Starym Kontynencie mamy już na koncie aż 61 medali, w tym 15 złotych, 19 srebrnych i 27 brązowych! To bezsprzecznie świadectwo słuszności wytyczonego i wdrażanego w życie systemu szkolenia najmłodszych pięściarek i gwarancja sukcesów w przyszłości. Dlatego cieszył mnie w Asyżu widok trenera kadry polskich seniorek, Pawła Pasiaka, który asystował Tomaszowi Różańskiemu. Niebawem bowiem to on będzie prowadził dzisiejsze młodzieżowe gwiazdy do najważniejszych walk w ich sportowym życiu…

Po dwóch latach od triumfu we Władysławowie reprezentantki Polski nie pozostawiły nikomu złudzeń, że należą do czołówki europejskiej, czego dowodem są cztery zwycięstwa odniesione w Asyżu nad Rosjankami i Rumunkami, trzy nad Turczynkami i Węgierkami, dwie nad Irlandkami i Francuzkami oraz po jednej nad Angielką, Słowenką i Włoszką. W sumie podopieczne Tomasza Różańskiego wygrywały 21 razy i 11 razy schodziły z ringu pokonane (grupa juniorska miała bilans 13-5, zaś młodzieżowa 8-6). Z kim przegrywały? Trzy razy z Rosjankami, dwukrotnie z Angielkami i Bułgarkami i raz z Irlandką, Niemką, Turczynką i Ukrainką.
medal06
Na uwagę zasługują oczywiście wyniki walk naszych zawodniczek. Justyna Pietras (60 kg) i Elżbieta Wójcik (75 kg) pokonały w Asyżu wicemistrzynie świata juniorek (dawniej kadetek) z Albeny – pierwsza Rosjankę Anastasię Nesmiyanovą, zaś druga Francuzkę Davinę Michel. Młodziutka Weronika Pławecka (75 kg) odesłała do domu mistrzynię Unii Europejskiej juniorek, Słowenkę Emę Kozin, by przegrać w finale z mistrzynią świata juniorek Surmeneli Busenaz z Turcji. Patrycja Kiwak (80 kg) wylosowała medal, ale w półfinale trafiła na zlota medalistkę Mistrzostw Świata z Albeny Vladę Kalachevą, przegrywając na punkty. Z angielskimi mistrzyniami Unii Europejskiej ambitne boje toczyły Agata Kawecka (50 kg; z Ebonie Jones) i Aneta Gojko (70 kg; z Chantelle Reid), ulegając im na punkty.
medal02
Zdobywając we Włoszech złoty medal Elżbieta Wójcik upewniła wszystkich, że obok Szwedki Agnes Alexiusson jest aktualnie najbardziej utytułowaną zawodniczką w swojej kategorii wiekowej na świecie i będzie pewnie stąpać po ostatni klejnot, brakujący w jej mistrzowskiej koronie, czyli złoty medal 2. Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich w Nanjing. Wiktorii Sądej świetnie zrobił powrót do wagi papierowej (48 kg), gdzie jest silniejsza i skuteczniejsza, niż w wyższym limicie. Srebrny medal w rywalizacji młodzieżowej to bezsprzecznie krok do przodu w porównaniu z finałem sprzed dwóch lat we Władysławowie. Justyna Walaś (64 kg) wychodzi z dołka, w jakim znalazła się po tegorocznych Mistrzostwach Świata w Sofii. Brązowy medal jest potwierdzeniem jej klasy i niepospolitej ambicji.
medal03
Weronika Zakrzewska (60 kg) i Adrianna Jędrzejczyk (63 kg) otrzymały najcenniejszy z wszystkich możliwych bodźców do rozwijania swoich talentów, jakim jest złoty medal Mistrzostw Europy juniorek. Wierzę, że ten sukces ich nie uśpi, ale pobudzi do jeszcze większej pracy nad sobą. Podobnie powinno się stać w przypadku nie tylko medalistek, ale i tych zawodniczek, które do Polski wróciły bez medali. Aldous Huxley pisał, że po upadku należy robić to samo co robią dzieci, czyli …podnieść się. Doceniam intelekt i ambicje naszych młodych zawodniczek i wierzę, że ich porażki będą skuteczną nauką, która wkrótce pięknie zaowocuje.

medal04

Na koniec kilka słów pragnę poświęcić trenerowi Tomaszowi Różańskiemu, bez którego systematycznej pracy i znakomitej selekcji nie byłoby tego sukcesu. Od czasu powierzenia mu misji pracy z młodzieżową kadrą narodową, dosłownie w przededniu Młodzieżowych Mistrzostw Świata w Albenie (2013), poprzez Młodzieżowe Mistrzostwa Unii Europejskiej w Keszthely (2013) i Młodzieżowe Mistrzostwa Świata w Sofii (2014), udowodnił w Asyżu, że jest fachowcem zdolnym do coraz trudniejszych zadań. Przed Mistrzostwami Europy słyszałem komentarze środowiska, że obrona przezeń dotychczasowych wyników będzie graniczyła z cudem, że takie starty jak w Albenie zdarzają się raz na wiele turniejów… Jak było w Asyżu, wiemy wszyscy – tylko czy aby na pewno wszyscy się cieszą? Trener Różański zapewnia, że niebawem da radę skutecznie pracować zarówno z kadrą, jak i Rafako Hussars Poland. Dajmy mu szansę i kapitał w postaci czasu. Nie zawiedzie.

WYNIKI WALK REPREZENTANTEK POLSKI

JUNIOR

[46 kg] Patrycja Komudzińska
- Emi-Mari Todorova (Bułgaria) 0-3

[50 kg] Agata Kawecka
+ Rabia Orucoglu (Turcja) 3-0
+ Oana Iorga (Rumunia) 3-0
- Ebonie Jones (Anglia) 0-3

[60 kg] Weronika Zakrzewska
+ Bria Fielding (Anglia) 3-0
+ Elizaveta Kartashkova (Rosja) 2-1
+ Lea Couvercelle (Francja) 2-1
+ Urguya Us (Turcja) 2-1

[63 kg] Adrianna Jędrzejczyk
+ Daniela Albini (Włochy) 3-0
+ Tatiana Dovgaya (Rosja) 3-0
+ Bernadett Gal (Węgry) 3-0
+ Ionela Ungureanu (Rumunia) 3-0

[70 kg] Aneta Gojko
+ Aoife Burke (Irlandia) 2-1
- Chantelle Reid (Anglia) 0-3

[75 kg] Weronika Pławecka
+ Ema Kozin (Słowenia) 2-1
+ Fanni Szokol (Węgry) 3-0
- Busenaz Surmeneli (Turcja) 3 TKO

[80 kg] Patrycja Kiwak
- Vlada Kalacheva (Rosja) 0-3

YOUTH

[48 kg] Wiktoria Sądej
+ Damaris Muntean (Rumunia) 3-0
+ Lauren Hogan (Irlandia) 3-0
- Gelyusa Galiyeva (Rosja) 0-3

[54 kg] Mirela Balcerzak
- Mandy Berg (Niemcy) 1-2

[60 kg] Justyna Pietras
+ Anastasia Nesmiyanova (Rosja) 3-0
- Chayanne O’Neill (Irlandia) 0-3

[64 kg] Justyna Walaś
+ Timea Takacs (Węgry) 3-0
+ Genoveva Pascu (Rumunia) 3-0
- Elisaveta Nemtseva (Rosja) 0-3

[69 kg] Larysa Sabiniarz
- Mikhaela Nikolova (Bułgaria) 1-2

[75 kg] Elżbieta Wójcik
+ Davina Michel (Francja) 3-0
+ Darima Sandakova (Rosja) 2-1
+ Sema Caliskan (Turcja) 3-0

[+81 kg] Gabriela Pawlicka
- Irina Vinnik (Ukraina) 0-3
medal01

PODOPIECZNI MARCINA GRUCHAŁY BOHATERAMI BOKSERSKIEJ GALI W ŚLIWICACH

kewin01

W sobotę w Amfiteatrze GOK w Śliwicach odbyła się gala bokserska pod nazwą „Śliwicki Boxing Show”, zorganizowana przez „Gruchała Team Chojnice” i Urząd Gminy Śliwice. Na ringu dominowali podopieczni trenera Marcina Gruchały, którzy wygrali aż 8 walk.

Licznie zgromadzonej publiczności zaprezentowały się m.in. aktualna (Weronika Zakrzewska) i była (Larysa Sabiniarz) mistrzynie Europy juniorek. Pokazowy trening zademonstrowała młodzieżowa mistrzyni świata i Europy Elżbieta Wójcik, której towarzyszył oczywiście jest trener i wychowawca, Tomasz Różański, zaś w walce wieczoru pochodzący ze Śliwic Patryk Godlewski (69 kg) po ciekawej walce pokonał na punkty Radosława Kuśmierskiego.

WYNIKI WALK

60 kg Weronika Zakrzewska (Boxing Team Chojnice) – Magda Berlińska (Obra Zbąszyń) 3-0
64 kg Larysa Sabiniarz (Boxing Team Chojnice) – Eliza Poniedziałek (Obra Zbąszyń) 3-0

48 kg Kewin Gruchała (Boxing Team Chojnice) – Fabian Płonka (Viktoria Sianów) 3 TKO
69 kg Kamil Papka (Boxing Team Chojnice) – Julian Krawczyk (Bukowina Wałcz) 3-0
72 kg Patryk Wardyn (Boxing Team Chojnice) – Dariusz Biliński (Bukowina Wałcz) 3-0
50 kg Piotr Szczukowski (Boxing Team Chojnice) – Kacper Szlaga Bukowina Wałcz 3-0
60 kg Jakub Kotlewski (Boxing Team Chojnice) – Wiktor Iwaszko (Viktoria Sianów) 3-0
75 kg Piotr Olczak (Sparta Złotów) – Patryk Chrapkowski (Wilk Kościerzyna) 3-0
69 kg Patryk Godlewski (Boxing Team Chojnice) – Mieszko Ludwicki (Fight Club Koszalin) 39-38

WALKA WIECZORU

69 kg Patryk Godlewski (Boxing Team Chojnice) – Radosław Kuśmierski 3-0

Fot. Andrzej P. Drelich/Gruchała Team

DOMINACJA WYSPIARZY W GLASGOW. POLAK UCZESTNIKIEM IGRZYSK WSPÓLNOTY BRYTYJSKIEJ!

Aż siedem złotych medali wywalczyli Wyspiarze podczas 20. Igrzysk Wspólnoty Brytyjskiej (Commonwealth Games). Trudno powiedzieć, czy to dobry prognostyk przed zbliżającymi się 8. Mistrzostwami Unii Europejskiej, bo nadal nie ma oficjalnych informacji o obsadzie sofijskiego turnieju. Na ringu w Glasgow najlepiej radzili sobie Anglicy, zdobywając 3 złote, 1 srebrny i 1 brązowy medal. Na najwyższym stopniu podium stanęło także po dwóch Irlandczyków i Szkotów oraz po jednym pięściarzu z Australii, Nowej Zelandii i Kanady.

Pewnego rodzaju niespodzianką był start w turnieju w wadze ciężkiej (91 kg) znanego polskim kibicom starszego i średniego pokolenia, czterokrotnego medalistę Mistrzostw Polski, Krystiana Boruckiego (ex-Zawisza Bydgoszcz i Gwardia Warszawa), który reprezentował barwy Wyspy Man (Isle of Man). Nasz 35-letni rodak (w przeszłości wygrywał m.in. z Krzysztofem Bieniasem, Damianem Jonakiem, Łukaszem Wawrzyczkiem, Mirosławem Nowosadą, czy Mariuszem Cendrowskim), który obecnie bokserskie treningi łączy z pracą ochroniarza w nocnym klubie w pierwszej walce przegrał niestety przez TKO w 1. starciu z Nigeryjczykiem Efetoborem Apochim, który ostatecznie wywalczył brązowy medal (pokonał także utalentowanego Australijczyka Jaya Opetaię).

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH

49 kg     Paddy Barnes (Irlandia) – Laishram Devender Singh (Indie) 3-0
52 kg     Andrew Maloney (Australia) – Muhammad Waseem (Pakistan) 3-0
56 kg     Michael Conlon (Irlandia) – Qais Ashfaq (Anglia) 3-0
60 kg     Charles Flynn (Szkocja) – Joseph Fitzpatrick (Irlandia) 3-0
64 kg     Josh Taylor (Szkocja) – Junias Jonas (Namibia) 3-0
69 kg     Scott Fitzgerald (Anglia) – Mandeep Jangra (Indie) 3-0
75 kg     Anthony Fowler (Anglia) – Vijender Singh (Indie) 3-0
81 kg     David Nyika (Nowa Zelandia) – James Kennedy St.Pierre (Mauritius) 3-0
91 kg     Samir el-Mais (Kanada) – David Light (Nowa Zelandia) 2-1
+91 kg     Joseph Joyce (Anglia) – Joseph Goodall     (Australia) 3-0

TOMASZ RÓŻAŃSKI: MODEL WSPÓŁPRACY W BOKSIE OLIMPIJSKIM

tomasz_rozanski

Trener jako nauczyciel jest dla zawodników często osobą godną naśladowania. Coraz częściej do obowiązków trenera dochodzą funkcje wychowawcze. Stefan Wołszyn (1998, s. 2-3) pisze, że „w edukacji nauczyciela nie można godzić się na jedynie utylitarny i pragmatyczny charakter profesjonalnego kształcenia. Nie może to być edukacja zamkniętych horyzontów. Nie może nauczyciel być tylko przekazicielem wiedzy i musi inspirować wartościowe procesy autoedukacyjne. Czyli sam musi umieć budować własną osobowość jako strukturę wartości i umiejętności, które pozwalałyby mu pomyślnie rozwiązywać te skomplikowane sytuacje i zadania pedagogiczne, wobec których permanentnie stawia go istota jego zawodu.”

Filozofia pracy

Słowa Stefana Wołszyna stanowią dla mnie inspirację. Staram się przekazywać wiedzę zawodnikom oraz nieustannie szukam przestrzeni do budowania z nimi relacji, aby złapać wspólną płaszczyznę porozumienia (za tym idzie zaufanie i otwartości do rozwoju). Staram się narzucać swoją wizję (długoterminowy proces szkolenia) oraz wyszukiwać dobrą energię, która potrzebna jest na każdym etapie profesjonalnego szkolenia.

Sztab szkoleniowy

Sztab dobieram w oparciu o założenia Sportu Pozytywnego. Szukam osób, które akcentują rozwój, zdrowie, wzrost osobisty, dobrostan psychiczny zawodników.  Każda z tych osób ma swoją rolę w grupie, za którą ponosi odpowiedzialność. Jest świadoma swoich obowiązków oraz umiejętne je monitoruje. Małymi krokami dążę do tego, aby w sztabie oprócz trenera głównego, trenerów asystentów, psychologa sportu, fizjoterapeuty znalazł się również trener od przygotowania motorycznego, dietetyk oraz specjalista od marketingu sportowego.

W praktycznej pracy jako trener główny motywuje sztab szkoleniowy oraz sztab trenerski do ciągłego rozwoju. Systematycznie pozyskuje informacje zwrotną z pracy poszczególnych osób. To ma wymiar dwustronny. Ekipa, z którą współpracuję na bieżąco wie jakie mam cele, wątpliwości, do czego dążę oraz jak chcę do tego dojść. Tym sposobem wszystkie osoby zaangażowane w prace rosną w potęgę pokroju światowego. Bo w grupie siła idąc za zjawiskiem synergii.
sympozjum2
Model współpracy w duchu Sportu Pozytywnego

Razem z psychologiem sportu Aleksandrą Zienowicz stworzyliśmy Model Współpracy w Boksie Olimpijskim, który stanowi holistyczne ujęcie procesu szkoleniowego. Opiera się na harmonijnym współdziałaniu trzech systemów. W ich skład wchodzi sieć wsparcia publiczna, sieć wsparcia prywatna oraz sztab szkoleniowy. Każdy system składa się z różnych elementów, które muszą ze sobą harmonijnie działać  i się wspomagać na drodze do realizacji celów zawodników oraz sztabu szkoleniowego.

Systemy ściśle ze sobą działają – „mówią jednym głosem.” Łączy je relacja, która oparta jest na zaufaniu, szacunku oraz obopólnym zaangażowaniu. Dzięki temu możliwe jest budowanie dobrej atmosfery, która wpływa na nastawienie i motywację zawodników. Na tej podstawie opracowujemy spójny system wartości, filozofię funkcjonowania oraz  cele (zaakceptowane przez zawodników i członków sztabu szkoleniowego).

Profesjonalizm jako fundament Modelu Współpracy

Zależy mi na pracy z profesjonalistami. Zawodnikami, którzy są otwarci na rozwój osobisty oraz posiadają gotowość do wzmacniania w sobie 10 cech/umiejętności, które zawarte są w Modelu Współpracy w Boksie Olimpijskim.

W moim poczuciu kluczem do osiągania powtarzalnych wyników jest wszechstronny rozwój zawodników we współpracy ze sztabem. Z Aleksandrą Zienowicz (psycholog sportu) na bieżąco udoskonalamy Model Współpracy od strony trenerskiej oraz psychologicznej. Planujemy również dodać perspektywę trenerów asystentów, fizjoterapeuty. Następnie modyfikować go w zależności od okresu przygotowań pod główną imprezę.
Obecnie programem objęci są zawodnicy również spoza Kadry Narodowej Kobiet, którzy wykazali gotowość do współpracy zgodnie z wyżej opisanymi założeniami. Pierwsze rezultaty już widać – to dla nas dowód, że stworzyliśmy unikatowy model, który działa.

Dla serwisu PolskiBoks.pl – Tomasz Rożański,

Karlino, dnia 3 sierpnia 2014 roku

W DRODZE NA OLIMP. ODCINEK 3: PIERWSZE MEDALE MISTRZOSTW EUROPY [1930]

part3

Polskie pięściarstwo było już na znacznie wyższym poziomie; mieliśmy za sobą udane mecze reprezentacji: dwie niewysokie porażki z najlepszymi na kontynencie Niemcami, remis z wysoko notowanymi Węgrami, a także z Austrią, zwycięstwo i remis z Czechosłowacją oraz stojący na wysokim poziomie krajowy championat. Odnosiliśmy zwycięstwa w spotkaniach międzynarodowych pomiędzy polskimi a zagranicznymi klubami i miastami. Rosły nadzieje i apetyty na potwierdzenie wysokich umiejętności na arenie mistrzowskiej. I spełniły się oczekiwania pięściarskiego środowiska oraz licznego już grona miłośników boksu…

BUDAPESZT – 1930

Jako pierwszy z Polaków wystąpił Stępniak. Niestety, przegrał, miał nikłe szanse na zwycięstwo z Szelesem. Węgier miał przewagę od pierwszego starcia, w trzecim arbiter odesłał Stępniaka do narożnika – techniczny nokaut. Świetnie zaprezentował się we wstępnym boju Jan Górny. Od pierwszego gongu wywierał na rywalu, mistrzu Niemiec Fuchsu ogromną presję, przez dwie rundy zasypywał rywala gradem ciosów. W trzeciej do głosu doszedł przeciwnik, ale zgromadzone wcześniej punkty dały wygraną Polakowi. Zwycięstwo Górnego węgierska publiczność skwitowała wielkimi brawami, a będący na widowni Polacy na ramionach zanieśli Ślązaka do szatni. Następnego dnia węgierska prasa przepowiadała Górnemu finał turnieju. Obawiano się o wynik walki Tomasza Konarzewskiego, bowiem jego rywalem był zawodnik gospodarzy Kery. Niepotrzebnie, łodzianin pokazał ładny i skuteczny boks, wygrał zdecydowanie – na punkty.

Niestety drugi dzień mistrzostw przyniósł straty, przede wszystkim za sprawą stronniczych sędziów, którzy uznali za pokonanego Seweryniaka w walce z Heidem (Niemcy). Rywal miał wprawdzie minimalną przewagę w dwóch rundach, ale huraganowy atak i wielkie bombardowanie, jakie Seweryniak zgotował w ostatniej rundzie, wykazały, iż nasz zawodnik był w tym spotkaniu bokserem lepszym. Sędziowie byli innego zdania. Zgodnie z rokowaniami sukcesu w Budapeszcie nie odniósł Stibbe, który  już w pierwszej rundzie został znokautowany przez Fina polskiego pochodzenia, Gurewicza. Odpadł również Wieczorek; jego przeciwnik, doskonały Węgier Szigetti wygrał pierwszą i ostatnią rundę, ale drugie starcie było remisowe. Zaimponował Majchrzycki, który dał pokaz wspaniałej techniki i pracy nóg w boju z Norwegiem Dehnem. Po dwóch wyrównanych rundach, w trzeciej na ataki rywala Polak odpowiada kontrakcjami, na głowę i tułów zaskoczonego Dehna spada grad potężnych ciosów, zapewnia zwycięstwo Majchrzyckiemu. Po pierwszym zwycięstwie Konarzewskiego bardzo liczono, że pokona i Duńczyka Petersena. Niestety w pierwszym starciu Duńczyk trafia Polaka w korpus i Konarzewski jest liczony po raz pierwszy. Na „8” przyjmuje postawę, ale Petersen lokuje na dolne partie kolejne ciosy i znów posyła go na deski. Tym razem „Długi Tomek” został wyliczony.

Wielką stratę zanotował polski zespół czwartego dnia. Nasz kandydat do złotego medalu, Jan Górny jeszcze na dwie godziny przed walką leżał w łóżku złożony atakiem wyrostka robaczkowego i temperaturą 39 stopni. Zdecydował się jednak wystąpić w ringu. Przez dwie rundy boksował świetnie, ale w trzeciej skręcał się z bólu i oddał inicjatywę gorszemu rywalowi, Węgrowi Szabo. Przegrał na punkty, a natychmiast po walce został odwieziony do szpitala, gdzie poddał się operacji. Dobrą wiadomością było zwycięstwo Forlańskiego w walce ze świetnym bokserem włoskim, Trombettą. Polak wygrał pierwszą rundę, w drugiej inicjatywę przejął Włoch, ale Forlański bronił się doskonale i żaden cios rywala nie sięgnął celu. W ostatnim starciu Forlański przeszedł do ataku i raz po raz trafiał w szczękę przeciwnika. Awansował do finału.

Ówczesny regulamin stanowił, iż zawodnicy, którzy przegrali swoje walki półfinałowe spotykali się w boju o trzecie miejsce, jednak ani Górny, który przebywał w szpitalu, ani znokautowany przez Duńczyka Konarzewski nie stanęli w ringu. Ale dwóch naszych pięściarzy: Forlański i Majchrzycki wywalczyli finał. A więc boksowali o tytuły mistrzowskie.  Reprezentant wagi muszej, Forlański zmierzył się z zawodnikiem gospodarzy, utytułowanym Enekesem. W pierwszej rundzie nieznaczną przewagę wykazał Polak, w drugiej prowadzenie objął Węgier, w trzeciej powiększył przewagę i wygrał w pełni zasłużenie. Tym samym Forlański jako pierwszy w historii Polak zdobył tytuł wicemistrza Europy.

Finałowym rywalem Majchrzyckiego był Niemiec Besselmann. Węgierska publiczność, która w ilości 6000 zjawiła się na finałach, gorąco dopingowała Polaka, którego poprzednia walka zebrała mnóstwo pochlebnych recenzji. Tuż po gongu Niemiec rzuca się do zmasowanego natarcia, ale Majchrzycki dzięki doskonałym unikom nie daje się trafić. Podobnie wygląda drugie starcie; ataki Besselmanna napotykają skuteczną obronę Polaka. W trzeciej rundzie Polak przechodzi do kontrnatarcia, jednak w końcówce rundy Niemiec posyła Witolda na deski. I to liczenie zapewnia Besselmannowi zwycięstwo. Drugi Polak staje na podium turnieju jako wicemistrz kontynentu. Ogromny sukces i to w siódmym roku istnienia polskiego boksu!

PO MISTRZOSTWACH EUROPY POLSKI BOKS ZBIERA POCHWAŁY

Mistrzostwa pięściarskie w Budapeszcie zwróciły na bokserów polskich uwagę całego świata. Oto co mówią o Polakach znawcy i prasa węgierska:

M. Frankl, przewodniczący kolegium sędziów w Austrii:

Polacy zrobili ogromny błąd, że nie przywieźli z sobą Arskiego, który bił się świetnie w Austrii. To, że przegrał z Seweryniakiem nie mogło być powodem niezaliczenia go do reprezentacji. Przyznać jednak muszę, że Polacy zrobili kolosalne postępy. Żaden z innych sportów nie przyniósł Polsce tyle zaszczytów na międzynarodowym forum jak boks.

O poszczególnych zawodnikach mówi p. Frankl w sposób następujący:

- Stibbe przegrał już w pierwszej rundzie, gdyż nie posiada taktyki. Należy przyznać, że Fin jest bokserem pierwszej klasy, ale przy zastosowaniu lepszej taktyki można było unieszkodliwić jego gwałtowne uderzenia. Konarzewski pierwszorzędnym bokserem nigdy już nie będzie ze względu na wiek i ma słabe mięśnie żołądka ale pomimo tego przy lepszym kryciu uniknąłby nokautu. O Wieczorku nic powiedzieć nie można, gdyż jego walka przypominała zapaśnictwo.  Majchrzycki stanowił klasę dla siebie, poziomem był najinteligentniejszym bokserem całego turnieju. Zarówno technicznie, jak i taktycznie nie ustępuje on żadnemu zawodnikowi, a nawet ich przewyższa. Brak mu tylko silnego ciosu, który nadrabia piękną pracą nóg i ciała. Seweryniak na swoją wagę jest bardzo dobrze zbudowany i posiada bardzo silny cios, jest wytrzymały i twardy na otrzymane ciosy, ale z powodu braku rutyny nie jest pierwszorzędnym pięściarzem. Przegrana Górnego była największą sensacją chyba całych mistrzostw, szczególnie po pięknym zwycięstwie nad mistrzem Niemiec Fuchsem. O jego umiejętnościach nie trzeba dużo mówić, gdyż klasa jego znana jest w całej Europie. Porażkę Górnego tłumaczę sobie chorobą, gdyż zaraz po pierwszej rundzie zauważyłem (sędziowałem wówczas w ringu), że zawodnik kurczy się od bólów ślepej kiszki. Jestem pewien, że gdy Górny wyzdrowieje wyzwie Szabo na mecz i pokaże mu kto zasłużył na tytuł mistrza. Najsłabszą częścią w obsadzie polskiej był Stępniak. Forlański jest świetnym bokserem. Najlepszym dowodem, że pobił Trombettę, który uchodzi w świecie bokserskim za klas. Posiada bardzo silne ciosy z obu rąk, ale wątpię czy ten zawodnik będzie mógł się utrzymać w tej wadze. Mistrz Niemiec w wadze piórkowej, Fuchs dowiedziawszy się, że w Budapeszcie jest polski dziennikarz, przyszedł do mnie i prosił, abym umieścił w dzienniku jego zdanie o Górnym, o którym dużo słyszał, a nie miał jeszcze sposobności z nim walczyć, narobił nie tylko sobie wstydu, ale również i jemu, gdyż jego zdaniem, mistrzem powinien zostać Górny albo on. Nikomu innemu mistrzostwo się nie należy. Fuchs żałuje, że przedtem nie wiedział, że Gorny choruje na podrażnienie ślepej kiszki, byłby bowiem atakował cały czas tylko żołądek. Fuchs wierzy, że po wyzdrowieniu spotkają się jeszcze raz. Na zapytanie o plany na przyszłość, Niemiec odpowiedział, ż pierwszym jego występem będzie walka z mistrzem Europy – Szabo, w której pomści krzywdę Górnego i swoją.

Nemzeti Sport:

Polacy co prawda nie zdobyli żadnego pierwszego miejsca, ale wykazali, że pierwszorzędną klasą i od Olimpiady zrobili kolosalne postępy. Gorny, który uważany był za pewnego mistrza i z powodu choroby musiał przegrać z Szado, który w tym  dniu miał najlepszy dzień w swoim życiu. Wyróżnić musimy Majchrzyckiego, który zaskarbił sobie względy węgierskiej publiczności. Polacy bardzo się podobali pod względem bokserskim i pod względem zachowania.

Az Est:

Polakom w Budapeszcie nie sprzyjało szczęście. W mistrzostwach Górny, kandydat do pierwszego miejsca w wadze piórkowej dostał ataku ślepej kiszki. Majchrzycki, który wystąpił przeciwko Besselmannowi, z powodu nieuwagi dostał prawy w szczękę i to było powodem przegranej. Polacy prezentowali się w Budapeszcie świetnie i słusznie zbierali najwięcej oklasków.

Poster Lloyd:

Występ Polaków wypadł bardzo korzystnie. Przy odrobinie szczęścia mogli zająć dwa pierwsze miejsca. Najlepszym z zawodników był Majchrzycki, który podobał się wszystkim. (P.S 49/1930)

Opracował: Krzysztof Kraśnicki, ringbulletin.pl
kp gwardia

TOMASZ JABŁOŃSKI ZWYCIĘŻA NA TURNIEJU BOKSERSKIM W ROSJI

panter_saavedra

Mistrz Polski wagi średniej (75 kg), Tomasz Jabłoński z gdańskiego SAKO wygrał w ostatnich dwóch dniach lipca międzynarodowy turniej bokserski w rosyjskim Nowogrodzie. Kapitan drużyny Rafako Hussars Poland pokonał w finale na punkty ćwierćfinalistę ubiegłorocznych Mistrzostw Rosji, Mikhaila Aliyeva. Wcześniej „Pantera” wyeliminował innego zawodnika gospodarzy Sergeya Gruzdova.

- Zwycięstwem w rosyjskim turnieju chciałbym zakończyć cały sezon 2013/2014, który był bardzo ciężki, ale też owocny – napisał Tomasz na jednym z portali społecznościowych. – Chciałbym bardzo podziękować moim trenerom: Tomaszowi Lasce, Piotrowi Kowalczykowi i Markowi Chrobakowi za poświęcony czas, wsparcie i przekazaną wiedzę, która pomogła mi osiągnąć wyznaczone na ten sezon cele. [...]. Teraz czas na mała przerwę i odbudowę organizmu przed nowym, miejmy nadzieje, że jeszcze owocniejszym, sezonem – zakończył pięściarz z Gdyni, którego na pewno zobaczymy w ringu podczas rozgrywek 5. sezonu zawodowej ligi World Series of Boxing.

5 LAT CZEKAMY NA MISTRZOSTWA UNII EUROPEJSKIEJ. NASI TRENUJĄ W MOŁDAWII

Po ponad 5 latach znów o medale Mistrzostw Unii Europejskiej rywalizować będą seniorzy (elite). Ostatni turniej tej rangi odbył się w dniach od 14 do 21 czerwca 2009 roku w duńskim Odense. Wzięło w nim udział 125 zawodników z 20 krajów, w tym licząca 8 pięściarzy reprezentacja Polski.

Zawody zdominowali wówczas Irlandczycy, zdobywając 3 złote, 3 srebrne i 2 brązowe medale. Biało-Czerwoni wywalczyli w Odense 2 krążki – srebrny Łukasz Maszczyk (48 kg) i brązowy Michał Chudecki (57 kg).

Zbliżające się 8. Mistrzostwa Unii Europejskiej będą znakomitą okazje do weryfikacji wartości kadry Walerego Korniłowa, która przebywa w Mołdawii na zgrupowaniu szkoleniowym, trenując tam z miejscową reprezentacją, która również stanie w Sofii do walki o medale MUE.

Polacy mają za sobą nie tylko wspólne treningi, ale także niepunktowane sparingi meczowe z Mołdawianami. W poszczególnych kategoriach oglądaliśmy następujące rywalizacje: 52 kg: Maciej Jóźwik – Alexander Riscan; 56 kg: Daniel Żaboklicki – Vyacheslav Goyan; 60 kg: Dawid Michelus – Vadim Ivaniuc; 64 kg: Kazimierz Łęgowski – Dmitriy Galagot; 69 kg: Damian Kiwior – Vassili Belous; 75 kg: Arkadiusz Szwedowicz – Victor Koropchevsky; 81kg:  Jordan Kuliński – Petru Ciobanu i Andrey Zatusecshi; 91 kg: Igor Jakubowski – Aleksej Zavatin i Victor Jalimov.

Fot. Polski Związek Bokserski [©]

HISTORYCZNE MEDALE KOBIET NA IGRZYSKACH WSPÓLNOTY BRYTYJSKIEJ

W Glasgow zakończył się turniej bokserski Igrzysk Wspólnoty Brytyjskiej (Commonwealth Games). Po raz pierwszy w dziejach tego wielkiego sportowego święta zorganizowano rywalizację kobiet. Historyczne złote medale wywalczyły Nicola Adams (Anglia, 51 kg), Shelley Watts (Australia, 60 kg) i Savannah Marshall (Anglia, 75 kg).

Wiele komentarzy wywołał werdykt w walce finałowej mistrzyni olimpijskiej Adams z ambitną Irlandką z Północy, Michaelą Walsh. Ta ostatnia po ogłoszeniu werdyktu nie mogła pogodzić się ze swoją krzywdą. – „Nie, nie!” – krzyczała na całą halę, po czym szybkim krokiem poszła w kierunku szatni, zapowiadając, że przemaluje swój medal.

- W moim sercu jest złoty medal. Wiem doskonale, że zostałam oszukana – powiedziała po dekoracji Irlandka. – Wiem, że wokół mojej szyi wisi srebrny krążek, ale zamierzam go pomalować złotym sprayem, ponieważ jestem przekonana, że tylko mi należało się zwycięstwo – zakończyła zapłakana Walsh.

Kontrowersji nie było w dwóch pozostałych finałach. Watts, która w pierwszej turniejowej walce wyeliminowała faworytkę gospodarzy Natashę Jonas, wypunktowała weterankę światowych ringów olimpijskich, Saritę Devi Laishram z Indii, zaś Marshall wygrała z Kanadyjką Ariane Fortin.

TAJWAN GOSPODARZEM PRZYSZŁOROCZNYCH MŁODZIEŻOWYCH MISTRZOSTW ŚWIATA

Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu Amatorskiego (AIBA) poinformowało, że przyszłoroczne 4. Młodzieżowe Mistrzostwa Świata Kobiet w Boksie odbędą się w dniach od 14 do 24 maja w Taipei City na Tajwanie.

Wspomniana decyzja to m.in. wyraz uznania dla coraz lepszych wyników, jakie w międzynardowej rywalizacji odnoszą zawodniczki z tego kraju. Pięściarki z Tajwanu w ub. roku w Albenie wywalczyły dwa złote medale MMŚ, zaś w tym roku w Sofii zdobyły aż trzy kwalifikacje do Młodzieżowych Igrzysk Olmpijskich.

ZBIGNIEW GÓRSKI: TELEWIZJA PUBLICZNA LEKCEWAŻY POLSKI BOKS OLIMPIJSKI

federacje

W miniony weekend cieszyliśmy się z wielkiego sukcesu polskiego boksu olimpijskiego, jakim było wywalczenie aż 11 (w tym 3 złotych) medali 5. Młodzieżowych Mistrzostw Europy Kobiet. Niestety po raz kolejny na lotnisku im. Fryderyka Chopina w Warszawie naszą reprezentację witało zaledwie kilkanaście osób. W tym gronie nie było m.in. żadnego z przedstawicieli mediów publicznych, chociaż byli szczegółowo informowani o sportowym wyniku podopiecznych trenera Tomasza Różańskiego oraz o terminie ich przylotu.

- O przylocie naszej kadry informowaliśmy z odpowiednim wyprzedzeniem – kilkakrotnie – Redakcję Sportową Telewizji Publicznej, mając nadzieję że kto jak kto, ale Telewizja Publiczna w ramach swoich założeń statutowych będzie zainteresowana promowaniem poważnych sukcesów odnoszonych przez polskie zawodniczki w mistrzowskich imprezach międzynarodowych. Czekaliśmy więc cierpliwie na Okęciu na ekipę telewizyjną i … nie doczekaliśmy się. Niestety nie po raz pierwszy – napisał rozżalony prezes Polskiego Związku Bokserskiego, Zbigniew Górski.

- Dość powiedzieć, że także w ub. roku po 2. Młodzieżowych Mistrzostwach Świata, na których nasze pięściarki zdobyły aż sześć medali – w tym 3 złote – i zajęły I miejsce w klasyfikacji drużynowej także, mimo wcześniejszej informacji z naszej strony, zabrakło ekipy Redakcji Sportowej TVP na lotnisku. Zarówno wówczas, jak i teraz nie otrzymaliśmy nawet odpowiedzi na nasze zaproszenie. W tym kontekście należy docenić profesjonalizm ekipy Redakcji Polsat Sport, która oczekiwała na Okęciu na przedstawicieli innych dyscyplin sportowych, ale po uzyskaniu informacji o przylocie naszych młodych mistrzyń zrealizowała materiał, prezentując go na swojej antenie, za co bardzo dziękujemy. Trudno zrozumieć takie potraktowanie tematu przez Redakcję Sportową Telewizji Publicznej. Przecież prezentacja sportowych sukcesów międzynarodowych to najlepszy sposób na promowanie sportowego i prospołecznego trybu życia, bez wszelkiego rodzaju patologii. To sposób na pokazywanie innym młodym ludziom, jak ciężką pracą można osiągnąć w życiu sukces. I że sukces w dziedzinie sportu jest dobrą alternatywą dla niebezpieczeństw ulicy. Z pewnością nie jest dla nikogo tajemnicą, że na salach bokserskich trenuje wielu młodych ludzi, którzy zagrożeni są tym ulicznymi niebezpieczeństwami. Jednakże właśnie na sali treningowej i w sportowych walkach kształtuje się ich charakter. Oczywiście wynik sportowy w grupie młodzieżowej nie jest tym samym, co wynik seniorski. Nie jest to jednak argument właściwy. Dobrze wyszkoleni: senior, czy seniorka w tak trudnej dziedzinie jak boks muszą przecież najpierw być zawodnikiem, bądź zawodniczką w młodszych grupach wiekowych. Nie można więc przyjąć do wiadomości, że Redakcja Sportowa Telewizji Publicznej działa tak, jakby lekceważyła boks młodzieżowy, uprawiającą go młodzież i osiągane przez tą młodzież sukcesy. Tym bardziej, że jeszcze nie tak dawno duże nazwiska sportowego dziennikarstwa telewizyjnego uczyły się swojego fachu właśnie na zawodach bokserskich – napisał w swoim oświadczeniu na stronie internetowej PZB prezes Górski.

W temacie sprzeciwu przeciwko lekceważeniu przez większość sportowych mediów – w tym także niektórych pięściarskich – zawodów boksu olimpijskiego, mówimy zgodnym głosem z bokserską Centralą. Mamy nadzieję, że kolejnymi sukcesami międzynarodowymi nasze zawodniczki i zawodnicy zmuszą polskich dziennikarzy, by traktowali ich z należytą powagą i uznaniem. A tych żurnalistów i kibiców, którzy zawody boksu olimpijskiego, organizowane przez AIBA, EUBC i PZB, nazywają „amatorskimi”, przeciwstawiając je „zawodowym” galom, zapraszamy bezpośrednio pod ring, lub odsyłamy do Internetu, gdzie można zobaczyć i przeanalizować poziom naszych mistrzyń świata i Europy.