FINAŁ LIGI WSB: KUBAŃCZYCY BLIŻSI ZWYCIĘSTWA W DWUMECZU Z AZERAMI

FINAL4WSB

Za nami pierwsza odsłona finałowa 4. sezonu zawodowej ligi World Series of Boxing. W Olympic Sports Center „Serhedchi” w Baku miejscowa ekipa Azerbaijan Baku Fires przegrała ze znakomitymi Cuba Domadores 2-3, których dosłownie tylko krok dzieli od zwycięstwa w tych prestiżowych rozgrywkach.

Mecz rozpoczął zwycięstwem niezawodny „papierek” Yosvany Veitia (49 kg), pokonując zdecydowanie na punkty (trzy razy po 49-46) Khamzę Nametova. „Kieszonkowy” Kubańczyk wyróżniał się energią, dynamiką, regularnością oraz refleksem. Jego boks był szybki i efektowny (z elementami prawdziwego show), nieosiągalny dla Azera, który ambitnie starał się dotrzymać mu kroku.

Drugą walką meczu było starcie „kogutów” (54 kg) Magomeda Gurbanova i Norlana Yery. Azer, znacznie bardziej doświadczony w WSB, zaczął pojedynek bardzo dobrze, wygrywając u wszystkich sędziów pierwsze trzy rundy. Yera poprawił się w czwartej i piątej odsłonie, wygrywając je wyraźnie, ale był to spóźniony finisz, przez co to ręka Azera została po walce podniesiona do góry. Gurbanov wygrał u wszystkich sędziów 48-47, ale Yera swoim występem potwierdził, że w przyszłym sezonie może być groźny dla najlepszych.

O losach meczu – jak się później okazało – zadecydował pojedynek „średnich” (75 kg) Khaybuli Musalova z Arlenem Lopezem. Kubańczyk wygrał, bo był bardziej zdeterminowany i skuteczny, nie tylko w ataku, ale także w obronie. Mało znany Lopez zaprezentował się w ringu jak wielki rutyniarz, który ma za sobą wiele walk o najwyższe trofea. Był „zimny” i wyrachowany, a przy tym znakomicie przygotowany kondycyjnie. Dokładnie wiedział kiedy zaatakować a kiedy bezpiecznie skoncentrować się na obronie. Jego kunszt przypadł go gustu sędziom, którzy jednogłośnie ogłosili go zwycięzcą (50-44 i dwa razy 49-45)

Tak, więc przed czwartą walką Kubańczycy prowadzili 2-1, mając jeszcze w zanadrzu swoje dwa asy atutowe Yasniera Toledo (64 kg) i Erislandy Savona (91 kg). Ten pierwszy skrzyżował rękawice z Gaybatullą Gadzhialiyevem – jedynym jak dotąd zawodnikiem w lidze, z którym w tym sezonie przegrał. Niewiele brakowało, by Kubańczyk zmazał z rekordu tę plamę, bo rywal był w jego zasięgu, ale zbyt późno zabrał się za atak, w konsekwencji czego sędziowie zapisali na jego konto dopiero dwa ostatnie starcia (dwa razy 48-47 i 47-48 dla Azera).

O wszystkim nie po raz pierwszy w tym sezonie zadecydował Erislandy Savon (91 kg). Jego przewaga w pojedynku z Abdulkadirem Abdullayevem była bezdyskusyjna. Mimo iż Kubańczyk jest niezwykle wysoki jak na tę kategorię wagową, to zadziwia elastycznością, boksując z dużą płynnością i szybkością. Jego potężne ciosy nękały przez 5 rund rywala, który poza dobrą czwarta rundą, nijak nie potrafił się przed nimi ukryć, ale ambitnie dotrwał do końca pojedynku ulegając jednogłośnie na punkty (trzy razy 46-49).