Archiwum: Czerwiec 2014

9. ME KOBIET: SZÓSTE ZŁOTO DLA KATIE TAYLOR. ROSJANKI ZNÓW GÓRĄ

Dzisiejsze finały zakończyły 9. Mistrzostwa Europy Seniorek w Boksie. Do Bukaresztu przyjechała rekordowa liczba 163 zawodniczek z 31 krajów Starego Kontynentu, by rywalizować o 10 złotych medali. Turniej obfitował w niespodzianki i niezwykle interesujące pojedynki, w czym sporą zasługę miały również reprezentantki Polski, które w stolicy Rumunii stoczyły 16 pojedynków, z których 9 wygrały.

Kolejną historyczną kartę w boksie olimpijskim kobiet zapisała doskonała Irlandka Katie Taylor (60 kg) zdobywając po raz szósty (!) tytuł mistrzyni Europy. W finale pozbawiła złudzeń Francuzkę Estelle Mossely, która szybko wspina się na poziom mistrzowski, o czym świadczyło jej półfinałowe pewne zwycięstwo nad Sofiyą Ochigavą z Rosji.

Rosjanki po raz dziewiąty (!) w historii wygrały klasyfikacje drużynową, ale ich przewaga nad pozostałymi krajami z biegiem czasu zmniejsza się. W Bukareszcie wywalczyły 2 złote, 1 srebrny i 2 brązowe medale, wyprzedzając Bułgarki (1-2-1), Rumunki (1-1-3), Włoszki (1-1-1) i Węgierki (1-0-3). Nasza reprezentacja z 1 srebrnym (Ewelina Wicherska) i 1 brązowym medalem (Kinga Siwa) zajęła wraz z Niemkami 12. miejsce.

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH

48 KG
Steluta Duta (Rumunia) – Sevda Asenova (Bułgaria) 3-0
51 KG
Stoyka Petrova (Bułgaria) – Sayana Sagatayeva (Rosja) WO.
54 KG
Marzia Davide (Włochy) – Ewelina Wicherska (Polska) 3-0
57 KG
Zinaida Dobrynina (Rosja) – Svetlana Staneva (Bułgaria) 3-0
60 KG
Katie Taylor (Irlandia)  – Estelle Mossely (Francja) 3-0
64 KG
Anastasia Belyakova (Rosja) – Natasha Jonas (Anglia) 3-0
69 KG
Elena Vystropova (Azerbejdżan) – Stecey Copeland (Anglia) 3-0
75 KG
Nouchka Fontijn (Holandia) – Sarah Scheurich (Niemcy) 3-0
81 KG
Liliya Durneyeva (Ukraina) – Marinela Radu (Rumunia) 3-0
+81 KG
Maria Kovacs (Węgry) – Flavia Severin (Włochy) 3-0

KLASYFIKACJA MEDALOWA ME

1. Rosja 2-1-2
2. Bułgaria 1-2-1
3. Rumunia 1-1-3
4. Włochy 1-1-1
5. Węgry 1-0-3
6. Irlandia 1-0-1
Ukraina 1-0-1
Azerbejdżan 1-0-1
9. Holandia 1-0-0
10 Anglia 0-2-0
11 Francja 0-1-2
12 Polska 0-1-1
Niemcy 0-1-1
14 Turcja 0-0-2
15 Chorwacja 0-0-1

ZAPRASZAMY DO GDYNI NA II TURNIEJ O PUCHAR BOMBARDIERÓW Z WYBRZEŻA

GDYNIA_MINI

W imieniu organizatorów, czyli Jarosława Rydzewskiego i Dariusza Gumowskiego – szkoleniowców i działaczy gdyńskiego klubu Bombardier, Pomorskiego Okręgowego Związku Bokserskiego oraz Studia Rekreacji ACTIV zapraszamy na II Turniej o Puchar Bombardierów z Wybrzeża. Tym razem spotkamy się z boksem olimpijskim w ramach obchodów Święta Morza w malowniczej scenerii Skweru Kościuszki w Gdyni, gdzie 28 czerwca od godz. 15.00 zobaczymy w akcji m.in. zwycięzców walk I Turnieju, który odbył się 22 marca.

Podobnie jak wiosną zawody będą dofinansowane ze środków Miasta Gdyni i patronat nad nimi sprawować będzie Prezydent Gdyni dr Wojciech Szczurek. Oprócz emocji pięściarskich będziemy świadkami także innych atrakcji, w tym próby poprawienia rekordu świata w żelaznym ciągu (+400 kg) przez legendarnego polskiego trójboistę siłowego, uważanego za jednego z najsilniejszych ludzi w historii, Jana Łukę.

Przypominamy, że wspomniani bombardierzy z Wybrzeża, do tradycji których odwołują się organizatorzy to oczywiście Brunon Bendig, Marian Karolak, Aleksy Antkiewicz, Zygmunt Chychła, Hubert Skrzypczak, Leszek Kosedowski i Dariusz Michalczewski.

gdynia14

ŁĘGOWSKI PONOWNIE POKONAŁ LATOCHĘ. TRUDNA PRZEPRAWA KOSTECKIEGO Z HOLKĄ

legowski_latocha

W porannej serii walk półfinałowych II Turnieju Grand Prix PZB w Elblągu odbyły się dwie bardzo ciekawe walki. Pierwsza to półfinał w wadze z limitem 64 kg gdzie naprzeciw siebie stanęli starzy znajomi Kazimierz Łęgowski (Bokser Chojnice) oraz Marcin Latocha (Róża Karlino). Walka rozpoczęła się od mocnego pressingu zawodnika z Karlina, który od początku chciał narzucić swój styl walki Kazikowi. Kazik w swoim stylu kontrował pojedynczymi ciosami, a pracując dobrze na nogach unikał wielu ciosów swojego rywala. Marcin konsekwentnie realizował założenia trenera Tomasza Różańskiego i ambitnie parł do przodu, kilka razy mocno trafiając, runda była dość wyrównana jeden z sędziów punktował 9:10 dla Latochy, a dwóch pozostałych 10:9 dla Łęgowskiego. W drugiej rundzie Marcin podkręcił tempo i kilka razy trafił czysto Kazimierza. Ciągłe ataki i wyraźne silne ciosy Latochy dawały obraz tej rundy dla zawodnika z Karlina, ale pod sam koniec rundy udaną akcją popisał się mistrz Polski z Chojnic. Sędziowie punktowali drugie starcie tak samo jak rundę pierwszą. W trzeciej rundzie, tempo walki osłabło a do głosu dochodził coraz częściej Łęgowski, który wyraźnie rozluźniony zdecydowanie wygrał to starcie, czemu wyraz dały karty punktowe sędziów trzy raz 9:10 dla Kazimierza. Ostateczny wynik walki 29:28 dla Latochy i dwukrotnie 27:30 dla Łęgowskiego i zwycięstwo aktualnego mistrza Polski. Pozostaje niedosyt, że w drugim półfinale w tej wadze Mateusz Polski musiał wyjechać na egzaminy i oddał walkę walkowerem, być może jutro mielibyśmy bardzo ciekawy pojedynek Łęgowski – Polski i kto wie jaki były jego rezultat…

Druga walka to pojedynek rutyniarza Mateusza Kosteckiego (69 kg) i młodego wilka z Gorzowa Wielkopolskiego Kamila Holki. Walka bardzo chaotyczna w pierwszej rundzie. Wyraźnie silniejszy fizycznie Kostecki starał się przełamać obszernymi ciosami młodszego rywala, ale robił to na siłę i wiele razy wpadał zostawiając nogi w tyle. Kamil konsekwentnie z wysoko podniesionymi rękawicami przeszkadzał swojemu starszemu koledze w rozwinięciu skrzydeł i punktował zdobywając przewagę. Wszyscy trzej sędziowie punktowali tę rundę 9:10 na korzyść zawodnika z Gorzowa. Runda druga rozpoczęła się od mocnych i celnych ciosów na korpus w wykonaniu Kosteckiego. Holka przetrwał jednak bombardowanie i starał się dalej boksować w dystansie. Mateusz cały czas wywierał presję i atakował, ale te ataki były bardzo chaotyczne. Młody zawodnik z Gorzowa dał się kilka razy wciągnąć w wymianę, z której zwycięsko wychodził Kostecki. Sędziowie punktowali tę rundę 9:10 dla Holki i dwukrotnie 10:9 dla Kosteckiego. O wszystkim decydowała trzecia runda, którą mocno i aktywnie rozpoczął zawodnik Desantu Kraków. Obaj zawodnicy byli już wyraźnie zmęczeni i wielokrotnie zapominali o obronie, przez co i jeden i drugi zbierali dużo czystych uderzeń. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali trzecią rundę tak jak rundę drugą. Ostatecznie 2:1 zwyciężył bardziej doświadczony zawodnik z Krakowa, który o złoto powalczy z zawodnikiem Nokautu Radomsko Mateuszem Stępniem.

Dla serwisu PolskiBoks.pl z Elbląga – Marek Matela

15 ZESPOŁÓW W 5. SEZONIE WSB. WRACAJĄ CHINY, DEBIUTUJE MAROKO I WENEZUELA

Nie 12, jak dotychczas, a 15 zespołów będzie uczestniczyło w 5. sezonie ligi zawodowej WSB. Nowymi drużynami będą Chiny, Maroko i Wenezuela. Decyzja o powiększeniu rozgrywek World Series of Boxing zapadła w Baku, gdzie rozgrywany jest finałowy dwumecz ligi między Azerbaijan Baku Fires i Cuba Domadores.

W sezonie 2014-2015, oprócz Biało-Czerwonych, wystąpią więc drużyny z Algierii, Argentyny, Azerbejdżanu, Chin (powrót do ligi), Kazachstanu, Kuby, Maroka, Meksyku, Niemiec, Rosji, Ukrainy, USA, Wenezueli i Włoch.

Przypominamy, że zawodowa liga World Series of Boxing rozgrywana jest od 2010 roku. Wcześniej uczestniczyły także zespoły z Korei Południowej, Francji, Turcji, Wielkiej Brytanii, Indii i Tajlandii.

9. ME KOBIET: EWELINA WICHERSKA PO RAZ TRZECI WICEMISTRZYNIĄ EUROPY

wichfacebook

W Bukareszcie nadal trwają walki finałowe 9. Mistrzostw Europy Seniorek w Boksie, ale za nami najważniejszy – z punktu widzenia polskich kibiców – pojedynek. Ewelina Wicherska (54 kg), która wygrała dotąd w stolicy Rumunii trzy pojedynki stanęła oko w oko z legendą włoskiego pięściarstwa, Marzią Davide, która specjalnie na te zawody zeszła z wyższej kategorii wagowej (57 kg). Niestety lepszą w ringu była dzisiaj rywalka, w czym zgodni byli wszyscy sędziowie, ale nasza zawodniczka pozostawia po sobie świetne wrażenie, dając nam nadzieję na jeszcze lepsze starty.

Dodajmy, że Ewelina Wicherska (znana większości kibiców boksu pod panieńskim nazwiskiem Pękalska) dodała do swojej kolekcji trzeci srebrny medal Mistrzostw Europy (dotąd na drugim stopniu podium stała w 2006 i 2007 roku). Nie jest to jedyny medal wywalczony przez siedmioosobową kadrę trenera Pawła Pasiaka. Dzisiaj podczas dekoracji zawodniczek wagi z limitem 64 kg zobaczymy także Kingę Siwą, która w Bukareszcie wywalczyła brązowy medal.

Fot. facebook.com/ewelina.pekalska.7/photos

KAROLINA KOSZEWSKA GRATULUJE SUKCESU EWELINIE WICHERSKIEJ ORAZ WSPOMINA ZŁOTY MEDAL ME

- Trzymam kciuki za Ewelinę i podziwiam ją, że mimo iż ma małe dziecko udało się jej przygotować tak świetną formę – mówi Karolina Koszewska, która (pod panieńskim nazwiskiem Łukasik) w 2005 roku wywalczyła złoty medal Mistrzostw Europy Seniorek w Tonsbergu.

- Z Eweliną byłam w 2004 roku na Mistrzostwach Europy w Riccione – wspomina była zawodowa mistrzyni świata. – Uważam, że jest bardzo dobrze wyszkolona technicznie, miała i ma w Poznaniu dobrych trenerów. Wiem co mówię, bo sama miałam kiedyś możliwość trenowania z Wojciechem Komasą, u którego zaczynała przygodę z boksem. Nie wiem jak teraz, ale wówczas miała bardzo „skoczne” nogi w poruszaniu się w walce, przez co nosiła przezwisko „Skoczek”. Skoczność to dobra cecha w boksie olimpijskim, głównie w małych wagach. Pamiętam ją z jak najlepszej strony i wiem, że nie przez przypadek dwa razy boksowała w finale Mistrzostw Europy. Dzisiejsze zwycięstwo pokazuje, że nadal jest w ścisłej czołówce europejskiej – dodała Karolina.

Przy okazji poprosiłem naszą znakomitą pięściarkę i trenerkę o wspominkową wędrówkę w czasie do 2005 roku, kiedy to wraz z Karoliną Michalczuk wywalczyły w Norwegii złote medale.

- Byłyśmy wtedy z Karoliną Michalczuk dobrze przygotowane fizyczne po obozach w górach i mocne psychicznie, bo bardzo chciałyśmy zdobyć złoto. Dodatkowo trenerzy trochę nas skłócili i to miało dodatkowy wpływ na nasze bojowe nastawienie. Losowałam wtedy nie najlepiej, bo już w pierwszym pojedynku trafiłam na Rosjankę i wiedziałam, że albo będzie złoto albo …nic. Udało się. Gdy stałam na podium i zagrali Mazurka Dąbrowskiego czułam się wspaniale i na buzi miałam pełen uśmiech, aż mnie skórcze łapały w policzki. Naprawdę, to były tak silne emocje, że czułam na twarzy takie drgawki… Na finały przyjechało sporo Polonii, więc miałyśmy duży doping, kiedy grali nam hymn, to wszyscy głośno śpiewali. My się cieszyłyśmy, trener Leszek Piotrowski ze wzruszenia płakał – to było dla całej reprezentacji wielkie szczęście. A po finałach natychmiast pogodziłyśmy się z Karoliną – zakończyła Karolina Koszewska.

Zapytana o różnice poziomów boksu olimpijskiego i zawodowego kobiet, Karolina niespodziewanie wyżej postawiła „amatorskie” medale mistrzowskie niż zawodowe pasy.

- Teraz w boksie olimpijskim są 4 rundy, lecz za moich czasów było ich 3. Jeżeli mówimy o zawodowej walce 6-rundowej różni się ona tempem, które na profesjonalnym ringu będzie mniejsze. Więcej jest chodzenia niż skakania i mamy polowanie na jeden silniejszy, celniejszy cios. Nie ma oczywiście kasków, a rękawice są twardsze (nie ma atestu AIBA). Mimo to uważam, że trudniej jest zdobyć tytuł mistrzyni świata, czy Europy w boksie olimpijskim, niż zawodowy pas w boksie zawodowym. Tam może boksować niemal każda zawodniczka, która ma sponsora albo promotora, który zechce w nią inwestować. A żeby choćby zakwalifikować się na Mistrzostwa Europy, czy dostać się do finału jak Ewelina, trzeba prezentować najwyższy poziom sportowy – zauważyła była znakomita zawodniczka.

FINAŁ LIGI WSB: KUBAŃCZYCY BLIŻSI ZWYCIĘSTWA W DWUMECZU Z AZERAMI

FINAL4WSB

Za nami pierwsza odsłona finałowa 4. sezonu zawodowej ligi World Series of Boxing. W Olympic Sports Center „Serhedchi” w Baku miejscowa ekipa Azerbaijan Baku Fires przegrała ze znakomitymi Cuba Domadores 2-3, których dosłownie tylko krok dzieli od zwycięstwa w tych prestiżowych rozgrywkach.

Mecz rozpoczął zwycięstwem niezawodny „papierek” Yosvany Veitia (49 kg), pokonując zdecydowanie na punkty (trzy razy po 49-46) Khamzę Nametova. „Kieszonkowy” Kubańczyk wyróżniał się energią, dynamiką, regularnością oraz refleksem. Jego boks był szybki i efektowny (z elementami prawdziwego show), nieosiągalny dla Azera, który ambitnie starał się dotrzymać mu kroku.

Drugą walką meczu było starcie „kogutów” (54 kg) Magomeda Gurbanova i Norlana Yery. Azer, znacznie bardziej doświadczony w WSB, zaczął pojedynek bardzo dobrze, wygrywając u wszystkich sędziów pierwsze trzy rundy. Yera poprawił się w czwartej i piątej odsłonie, wygrywając je wyraźnie, ale był to spóźniony finisz, przez co to ręka Azera została po walce podniesiona do góry. Gurbanov wygrał u wszystkich sędziów 48-47, ale Yera swoim występem potwierdził, że w przyszłym sezonie może być groźny dla najlepszych.

O losach meczu – jak się później okazało – zadecydował pojedynek „średnich” (75 kg) Khaybuli Musalova z Arlenem Lopezem. Kubańczyk wygrał, bo był bardziej zdeterminowany i skuteczny, nie tylko w ataku, ale także w obronie. Mało znany Lopez zaprezentował się w ringu jak wielki rutyniarz, który ma za sobą wiele walk o najwyższe trofea. Był „zimny” i wyrachowany, a przy tym znakomicie przygotowany kondycyjnie. Dokładnie wiedział kiedy zaatakować a kiedy bezpiecznie skoncentrować się na obronie. Jego kunszt przypadł go gustu sędziom, którzy jednogłośnie ogłosili go zwycięzcą (50-44 i dwa razy 49-45)

Tak, więc przed czwartą walką Kubańczycy prowadzili 2-1, mając jeszcze w zanadrzu swoje dwa asy atutowe Yasniera Toledo (64 kg) i Erislandy Savona (91 kg). Ten pierwszy skrzyżował rękawice z Gaybatullą Gadzhialiyevem – jedynym jak dotąd zawodnikiem w lidze, z którym w tym sezonie przegrał. Niewiele brakowało, by Kubańczyk zmazał z rekordu tę plamę, bo rywal był w jego zasięgu, ale zbyt późno zabrał się za atak, w konsekwencji czego sędziowie zapisali na jego konto dopiero dwa ostatnie starcia (dwa razy 48-47 i 47-48 dla Azera).

O wszystkim nie po raz pierwszy w tym sezonie zadecydował Erislandy Savon (91 kg). Jego przewaga w pojedynku z Abdulkadirem Abdullayevem była bezdyskusyjna. Mimo iż Kubańczyk jest niezwykle wysoki jak na tę kategorię wagową, to zadziwia elastycznością, boksując z dużą płynnością i szybkością. Jego potężne ciosy nękały przez 5 rund rywala, który poza dobrą czwarta rundą, nijak nie potrafił się przed nimi ukryć, ale ambitnie dotrwał do końca pojedynku ulegając jednogłośnie na punkty (trzy razy 46-49).