Archiwum: Czerwiec 2014

WIKTOR LISICYN: NIE MOŻNA PORÓWNYWAĆ TYCH MISTRZOSTW EUROPY Z POPRZEDNIMI

belyakova

Reprezentantki Rosji po raz 9. w historii wygrały klasyfikację drużynową Mistrzostw Europy Seniorek w Bukareszcie, zdobywając dwa złote, jeden srebrny i dwa brązowe medale. Dla jednych jest to potwierdzenie trwającej od lat rosyjskiej dominacji w boksie olimpijskim kobiet, dla innych zaś pierwszym poważnym sygnałem kryzysu tamtejszego systemu szkolenia zawodniczek. Oto jak wynik swojej drużyny i najbliższe jej perspektywy ocenia trener „Sbornej” Wiktor Lisicyn.

- Podczas poprzednich Mistrzostw Europy, które odbyły się w październiku 2011 roku w Rotterdamie, doprowadził pan reprezentację Rosji do 4 złotych, 2 srebrnych i 1 brązowego medalu. Tym razem z Bukaresztu przywieźliście dwa razy mniej krążków. Jak pan ocenia wynik sportowy swoich podopiecznych?
Wiktor Lisicyn: Ogólnie rzecz biorąc jestem zadowolony z wyniku zespołu. Moim zdaniem nie można jednak porównywać wyników osiągniętych przez reprezentantki Rosji  w tych dwóch mistrzostwach, bo oba turnieje miały zupełnie inną specyfikę. Teraz rywalizowaliśmy właściwie po raz pierwszy od zakończenia Igrzysk Olimpijskich. W Londynie zakończyła karierę srebrna medalistka olimpijska Nadiezhda Torlopova (75 kg), na urlop macierzyński poszła nasza druga olimpijka, Elena Savelieva (51 kg), a przez długi czas poza boksem znajdowała się inna wicemistrzyni olimpijska Sofia Ochigava (60 kg), która nie mogła się zdecydować czy nadal będzie trenować, czy zakończy karierę. Ze względu na przepisy, zakazujące jeszcze wówczas boksować zawodniczkom mającym ponad 34 lata, rękawice na kołku musiało powiesić kilka reprezentantek kraju, w tym trzykrotna mistrzyni świata Irina Sinetskaya. Wyjątkowy był dla nas poprzedni rok, ponieważ w kalendarzu startów nie znalazły się ani Mistrzostwa Europy i Świata, przez co właściwie nie istniała nasza drużyna narodowa. Zupełnie inaczej było w 2011 roku, kiedy aktywnie przygotowywaliśmy się do Igrzysk Olimpijskich, a jeszcze wcześniej do Mistrzostw Świata. To są istotne różnice, które nie pozwalają mi obiektywnie porównywać Mistrzostw Europy z 2011 i 2014 roku. W Bukareszcie wystąpił zespół, który został wyselekcjonowany w bardzo krótkim okresie czasu. Ustanowiliśmy go po turnieju kwalifikacyjnym, który odbył się w lutym tego roku w Odintsovie. I cieszę się, że w tej sytuacji najlepszymi zawodniczkami okazały się młode pięściarki – Sayana Sagataeva (51 kg), Zinaida Dobrynina (57 kg) oraz Anastasia Belyakova (64 kg). Wszystkie trzy, nawiasem mówiąc, to zawodniczki klasy międzynarodowej. Belyakova już od dłuższego czasu była w naszym polu widzenia i brała nawet udział w Mistrzostwach Świata w 2010 roku. Wraz z Sagataevą i Dobryniną stały się nowymi liderkami zespołu. O wyniku zespołu decydowały zatem młode zawodniczki i myślę, że to było dla nas największym sukcesem zakończonych mistrzostw. Ponadto zdobyliśmy maksymalną liczbę kwalifikacji do przyszłorocznych Igrzysk Europejskich, które odbędą się w Baku. Szansę zostania mistrzami olimpijskimi na szczeblu kontynentalnym otrzymają Sagataeva, Elena Savelieva (54 kg), Sophia Ochigava (60 kg), Belyakova i Yaroslava Yakushina (75 kg).

- A jak Pan ocenia wyniki Mistrzostw Europy w Bukareszcie w kontekście Igrzysk Olimpijskich w 2016 roku, czyli w szczególności wyniki w trzech „olimpijskich” kategoriach wagowych?
WL: Różnie. Jeśli mówimy o kategorii z limitem 51 kg, to powiem, że w ubiegłym roku nie mieliśmy żadnej zawodniczki w tej wadze. Teraz czekam na twardą rywalizację pomiędzy Sagataevą i Savelevą. Sayana zwróciła moją uwagę w kwietniu ubiegłego roku podczas Mistrzostw Rosji w Anapie. Przyjechała na ten turniej mając w rekordzie zaledwie 7 walk i przegrała pierwszy pojedynek różnicą 10 punktów [17-27 z Tatianą Zrazhevskayą - przyp. JD]. Zaczęliśmy powoływać ją na zgrupowania i obozy i w ciągu zaledwie jednego roku zrobiła kolosalne postępy! Myślę, że w Bukareszcie mogła zdobyć złoty medal, bo w trzech kolejnych pojedynkach prezentowała się bardzo dobrze, ale niestety w półfinałowej walce, wygranej z Francuzką Vassilią Lkhadiri, po przypadkowym uderzeniu łokciem doznała złamania nosa, wobec czego postanowiliśmy nie ryzykować i nie wystawiać jej do walki finałowej. Dla mistrzyni świata z 2010 roku, Savelevej, był to pierwszy turniej po urlopie macierzyńskim. Elena spontanicznie zdecydowała się wystąpić w Mistrzostwach Europy, po tym jak choroba wykluczyła ze startu mistrzynię świata z 2012 roku, Alexandrę Kuleshovą. Lena pojechała zatem do Bukaresztu po zaledwie dwóch tygodniach treningów z kadrą, mimo iż nie walczyła w Odintsovie w turnieju kwalifikacyjnym. Była wtedy karmiącą matką i nie było to możliwe. W zupełności spełniła nasze oczekiwania pokazując się z dobrej strony, zdobywając brązowy medal i kwalifikację do Baku. Tak więc, jeśli mam przejść do aktualnej rzeczywistości, myślę, że między Eleną i Sayaną dojdzie do twardej rywalizacji o kwalifikację do Rio de Janeiro. Podobny obraz jest w kategorii z limitem 60 kg, w której mamy dwie liderki – Sofię Ochigavę i Anastasię Belyakovą. Ich pojedynek, który odbył się na turnieju kwalifikacyjnym w Odintsovie wygrała  bardziej doświadczona Sofia, w związku z czym pojechała do Bukaresztu w wadze do 60 kg, a jej rywalka, która naturalnie waży 61 kg, stanęła do rywalizacji w kategorii do 64 kg.  Ale w przeciwieństwie do Savelevej, Ochigava w tym turnieju mnie rozczarowała, przegrywając w półfinale z Francuzką Estelle Mossely. Dodam, że podczas walki Sofia otrzymała dwa ostrzeżenia od sędziego ringowego, co rzutowało na końcowy werdykt. Niestety, nie była do turnieju odpowiednio przygotowana psychicznie, czego nie mogę powiedzieć o Belyakovej, której psychika była atutem we wszystkich czterech wygranych walkach. Dlatego w finale Nastya łatwo poradziła sobie z doświadczoną Angielką Natashą Jonas. Niepokoi mnie niestety sytuacja w trzeciej wadze olimpijskiej, czyli w limicie 75 kg i to nie tylko dlatego, że nasza obecna liderka, Yaroslava Yakushina nie była przygotowana do walki o medal, przegrywając wyraźnie w ćwierćfinale z przyszłą mistrzynią Europy, Nouchką Fontijn. Bardziej niepokoi mnie to, że Yaroslava nie ma absolutnie nikogo, z kim mogłaby o to miejsce konkurować. Nie mamy obecnie w Rosji zawodniczek, które mogłyby z nią rywalizować i w razie – nie daj Boże – jakiejś kontuzji lub innego kłopotu nie ma zmienniczki. Jest to problem, który musi być rozwiązany tak szybko, jak to tylko możliwe.

- Czy w czasie Mistrzostw Europy miał pan jakieś zastrzeżenia do pracy sędziów?
WL: Nie. Uważam, że sędziowanie w walkach z udziałem reprezentantek Rosji była doskonałe. Wszystkie dziewczyny, które przegrały były zaledwie o jeden krok od medali. Mam tu na myśli Svetlanę Gnevanovą (48 kg), Irinę Poteyevą (69 kg), Irinę Sinetskayą (+81 kg), a także Marię Urakovą (81 kg). Mogą mieć pretensje tylko do siebie, że nie dały z siebie więcej w przegranych walkach.

- Jakie są najbliższe plany reprezentacji Rosji?
WL: Lecimy 14 czerwca na obóz do Portugalii, gdzie przebywać będzie 13 zawodniczek, w tym te, które zdobyły medale ME. Następnie, 30 czerwca w Krasnoarmeysku odbędzie zgrupowanie dla tych pięściarek, które wezmą udział w rozpoczynających się w lipcu w Kazaniu Igrzysk dla sportowców w wieku 19-22 lat.

- Które medalistki z Bukaresztu wezmą udział w najważniejszym turnieju sezonu, czyli w Mistrzostwach Świata, które rozpoczną się w 13 listopada w Korei Południowej?
WL: Na pewno pojadą najlepsze z kategorii olimpijskich, by nabijać punkty rankingowe przed Igrzyskami. Ale myślę, że zmienimy nieco skład zespołu i postawię na młode dziewczyny. Przygotowania do Mistrzostw Świata rozpoczniemy pod koniec września, podczas trzytygodniowego zgrupowania w Kislovodsk. Wtedy zorganizujemy wyjazd do Moskwy, gdzie dziewczyny będą poddane dokładnym badaniom lekarskim. Ostatni etap przygotowań odbędzie się w Chabarowsku.