MICHALCZEWSKI: SZPILKA MA INSTYNKT KILLERA, ALE NIE WALCZYŁ Z NIKIM POWAŻNYM

Przy okazji sądowej batalii prowadzonej przez Dariusza Michalczewskiego z firmą FoodCare, były zawodowy mistrz świata udzielił wywiadu serwisowi sport.dziennik.pl, w którym poświęcił nieco miejsca ocenie aktualnej kondycji światowego i polskiego boksu.

- Dlaczego boks przeżywa kryzys?
Dariusz Michalczewski: Mówiąc krótko nie ma wielu dobrych bokserów. W wadze ciężkiej są bracia Kliczko i nic poza tym. Ukraińcy są wielkim mistrzami, bo nie mają godnych siebie rywali. To nie jest tak, że oni się wspięli na jakiś kosmiczny poziom. Mają świetne warunki fizyczne, są super profesjonalistami i dobrymi pięściarzami, ale kiedyś takich jak oni było mnóstwo, a byli jeszcze wirtuozi. Obecnie nie ma nawet dobrych rzemieślników. W innych kategoriach wagowych jest podobnie. Nie ma konkurencji. Brakuje narybku. Dzieciaki nie garną się do boksu. Ci z bogatszych rodzin wolą inne rzeczy, a tych z biedniejszych po prostu na to nie stać.

- Na naszym podwórku jest na kim zawiesić oko?
DM: Jest Krzysztof Włodarczyk, jest Mateusz Masternak w którego bardzo wierzę. Lecz ogólnie poziom polskiego boksu jest słaby. Tak samo jest z galami organizowanymi w kraju. Często jest tak, że w ringu ktoś bije się z „mięsem armatnim”. Pojawia się jakiś przypadkowy gość, który do walki wychodzi w trampkach. Dziwie się, że nasi promotorzy nie wstydzą się pokazywać ludziom czegoś takiego. To wygląda bardzo nieprofesjonalnie.

- Nie wymienił pan Artura Szpilki.
DM: On ma instynkt killera, ale nie walczył jeszcze z nikim poważnym. Ciężko coś o nim powiedzieć, bo na razie mógł zmierzyć się z przeciętniakami lub emerytami. Jeszcze za wcześnie, by mówić o nim wielki talent, albo, że w przyszłości będzie mistrzem świata.

- Wszedłby pan z nim do ringu?
DM: Szczerze? Myślę, że dziesięć lat temu pokonałbym go lewą ręką, a prawą miałbym przywiązaną z tyłu.

źródło: Michał Ignasiewicz/sport.dziennik.pl

Dodaj komentarz