Archiwum: Październik 2013

FONFARA, KOŁODZIEJ I JONAK NAJWYŻEJ W RANKINGU IBF

W najnowszym rankingu federacji IBF znalazło się sześciu polskich pięściarzy. Podobnie jak w ubiegłym miesiącu najwyższe notowania ma boksujący na co dzień za Oceanem Andrzej Fonfara (24-2, 14 KO), który znajduje się na czele listy najlepszych „półciężkich”.

W dywizji junior ciężkiej drugą lokatę z ubiegłego miesiąca utrzymał Paweł Kołodziej (32-0, 17 KO). Niestety spadek z 3. na 8. miejsce zanotował Mateusz Masternak (30-1, 22 KO), który po porażce z Grigorijem Drozdem stracił pas zawodowego mistrza Europy. Tuż za nim, na 9. miejscu sklasyfikowano Krzysztofa Głowackiego (19-0, 12 KO), który awansował o 2 oczka.

Na wysokim 3. miejscu w zestawieniu zawodników wagi junior średniej znajduje się Damian Jonak (36-0-1, 21 KO), który w prawdzie zaliczył spadek o jedną pozycję, jakkolwiek dwie pierwsze lokaty w rankingu jego dywizji nie są obsadzone.

Szóstym Polakiem w rankingu IBF jest, podobnie jak przed miesiącem, „ciężki” Tomasz Adamek (49-2, 29 KO), którego czeka jednak za dwa miesiące ewentualny awans o trzy oczka – o ile pokona nie znającego goryczy porażki Wiaczesława Głazkowa.

KAZIMIERZ ŁĘGOWSKI: CHCĘ OSIĄGNĄĆ WIĘCEJ OD BRATA

WSB

- Chcę osiągnąć więcej od brata Marcina, który jest ostatnim polskim medalistą Mistrzostw Europy – zapowiada Kazimierz Łęgowski, nowy zawodnik Hussars Poland w rozgrywkach World Series of Boxing.

W barwach „Husarii” pochodzący z Chojnic 19-letni Łęgowski (ur. 13 stycznia 1994 roku) będzie występował w wadze 64 kg, razem z Damianem Kiwiorem.

- Propozycja występów pojawiła się po tegorocznych Młodzieżowych MP w Wałczu, gdzie w finale pokonałem na punkty Marcina Latochę (Róża Karlino). Szkoleniowiec Husarii Hubert Migaczew rozmawiał wtedy z moim bratem Marcinem, pod którego okiem na co dzień pilnie trenuję. Wszyscy doszliśmy do wniosku, że jestem gotowy na takie wyzwanie. Chcę ciągle się uczyć i pokazać zagranicznym kibicom i ekspertom – powiedział Kazimierz Łęgowski.

Pięściarz ma za sobą spore doświadczenie w rywalizacji z młodzieżowcami. Już mając 15 lat startował w Mistrzostwach Świata Kadetów w Erewaniu, w których dotarł do 1/8 finału kategorii 52 kg. W kolejnych sezonach przybierał na wadze, ale zawsze miał miejsce w reprezentacji Polski. Występował w ME Kadetów oraz MŚ i ME Juniorów.

- Zabrakło mi trochę szczęścia, żeby stanąć na podium. Najbliżej byłem tego celu przed 3 laty w ukraińskim Lwowie, gdzie odpadłem dopiero w ćwierćfinale kat. 57 kg. Takich trudnych walk już miałem sporo w swojej karierze, m.in. na silnie obsadzonym, niedawnym turnieju seniorów we Francji – dodał Łęgowski, który przegrał we Lwowie z reprezentantem Rumunii Jamesem Damianem Chereji, dziś już zawodowcem o rekordzie 4-0.

Jego brat, Marcin, jest ostatnim polskim medalistą ME. W 2008 roku w Liverpoolu sięgnął po brąz w tej samej wadze do 64 kg. W ćwierćfinale Łęgowski pokonał Białorusina Jewhenija Romasziewicza, zaś w półfinale przegrał z Ormianinem Eduardem Hambardzumjanem.

- Stylowo i fizycznie jesteśmy z Marcinem podobni. On przekazał mi swoją wiedzę i teraz staram się ją wykorzystywać. Na pewno ringowymi atutami są zwinność i szybkość na nogach oraz technika – stwierdził młodszy z rodzeństwa, którego – jak sam mówi – nikt nie musiał namawiać na boks, bowiem od najmłodszych lat wiedział, że będzie pięściarzem.

- Chciałbym osiągnąć więcej od brata, a przynajmniej jemu dorównać – przyznał Łęgowski, który pół roku temu został mistrzem Polski seniorów, pokonując w Zawierciu Latochę.

TRENER PASIAK CHWALI POLSKIE PIĘŚCIARKI PO „QUEENS CUP”

pawel_kadra

Wczoraj pisaliśmy o sukcesie jakie reprezentantki Polski odniosły podczas Międzynarodowego Turnieju „Queens Cup” w Stralsundzie. Zawody rozegrane za naszą zachodnią granica były w tym roku wyjątkowo dobrze zorganizowane, co podkreślił po powrocie trener kadry narodowej, Paweł Pasiak:

- Turniej był dobrze zorganizowany i myślę, że będzie bardzo konkurencyjny dla turnieju na Ukrainie, który odbędzie się przed przyszłorocznymi Mistrzostwami Świata. Niemcy chcieliby go jeszcze rozwinąć, choć w tym roku startowało 14 państw, w tym ekipy gospodarzy, Francji i Włoch, które wystawiły po dwa składy. To dlatego właśnie organizatorzy zdecydowali się zdublować niektóre wagi. Poziom sportowy zawodów był bardzo wysoki, na co wpływ miał udział czołowych europejskich zawodniczek – mówi polski szkoleniowiec.

Pięcioosobowa drużyna narodowa przywiozła z „Queens Cup” 3 złote i jeden srebrny medal oraz bardzo dobre recenzje. Trener reprezentacji wyjaśnił nam, że wspomniane trofea nie były głównym celem tej sportowej próby:

- Pojechaliśmy do Stralsundu na przetarcie, ale dziewczyny nie odpuściły tam ani jednego starcia swoich walk. Zawsze starały się wychodzić zwycięsko z każdej rundy. Zostawiły dużo zdrowia w ringu, bo ich przeciwniczki były bardzo trudne i dobrze przygotowane do zawodów. Jestem bardzo zadowolony, gdyż zrealizowaliśmy nasz plan. Założenia na turniej były takie, by dziewczyny realizowały czasami niezbyt pasującą im taktykę w warunkach startowych i to się udało.

W opinii Pawła Pasiaka, któremu w charakterze asystenta pomagał Aleksander Maciejowski, wszystkie nasze zawodniczki zaprezentowały się z jak najlepszej strony:

- Angelika Grońska: wygrała dwa pojedynki i dostała walkower; z walki na walkę staje się coraz mocniejsza. Ta nieśmiała dziewczyna zaskakuje mnie z każdym pojedynkiem coraz pozytywniej. Wiem, że potrzebuje startów, bo jest najmniej doświadczoną kadrowiczką.

- Karolina Michalczuk: wygrała 3 pojedynki i dostała walkower; zaczyna boksować coraz luźniej, deklasuje przeciwniczki nie tylko siłą – trenerzy rywalek po prostu nie mieli na nią pomysłu, bo Karolina zmieniała tempo, pracowała na nogach tak, że nacierające na nią przeciwniczki nadziewały się na potężne kontry lub wpadały w liny. Karolina uczy się luzu i spokoju w ringu i jest przez to szybsza oraz precyzyjniejsza. Czeka nas dużo pracy ale myślę, że to był jej najlepszy występ w tym roku. Wiem, że była z siebie bardzo zadowolona. Jej nazwisko przyciąga widzów – pojedynek z Francuzką Mancini był szczególnie głośno oklaskiwany przez publiczność.

- Sandra Kruk: wygrała dwie walki; pokazała, że srebrny medal Mistrzostw Świata zobowiązuje. Nie dała żadnych szans swoim przeciwniczkom, choć miała ciężkie przeprawy. Rywalki niepotrzebnie przyjmowały jej styl walki. Sandra potężnymi sierpami rozbijała ich szczelne gardy i boksowała celnie lewym prostym, co jest dla niej nowością, ale bardzo pomaga w obraniu dobrej taktyki, gdyż przez taki boks Sandra staje się bardziej uniwersalna.

- Karolina Graczyk: przegrała walkę;  w mojej opinii nie przegrała pojedynku z Francuzką Hammadouche. Przed tygodniem odstawiła antybiotyk i miała prawo być słabsza fizycznie. Na pewno rywalka zapamięta ten pojedynek, bo przyjęła chyba nigdy tylu potężnych lewych sierpowych. Karolina walczyła ambitnie i nareszcie „do tyłu”,  nie pcha się już tak do przodu. Wynik walki był na pewno krzywdzący, ale to już historia i myślimy o Jej przyszłości.

- Sylwia Kusiak: przegrała jedną walkę; walczyła ambitnie, agresywnie i bardzo mądrze. Wygrała zdecydowanie 1. rundę. Silna fizycznie Włoszka była zaskoczona jej potężnymi lewymi prostymi. Pechowa kontuzja nosa przerwała niestety pojedynek w 2. rundzie. Sylwia musi diametralnie zmienić podejście do tego co robi. Jeżeli jej się to uda będzie czołową „ciężką” w naszym kraju. Jest w stanie wygrać z każda rywalką ale czy wygra sama z soba – nie wiem… Mam nadzieję, bo chciałbym widzieć ją w naszej drużynie.

- Muszę także pochwalić postawę dziewczyn, które przyjechały na Queens Cup i reprezentowały tam swoje kluby. Kinga Siwa z SAKO Gdańsk pewnie wygrała każdą rundę walki z Mistrzynią Unii Europejskiej. Nie rozumiem dlaczego sędziowie widzieli wygraną Węgierki. Dobry pojedynek stoczyła Ewelina Wicherska z PKB Poznań. Mirella Balcerzak ze Skorpiona Szczecin technicznie boksowała o klasę lepiej niż rywalka, miała piękne starcia, po których traciła jednak wiarę w siebie. Potrzebuje wzmocnienia mentalnego i wiem, że będzie z Niej jeszcze pociechą dla trenerów. Młodziutka Marta Jagiełło z Gwardii Szczytno najpierw zdeklasowała swoją rywalkę, a w drugiej walce uległa tylko sile fizycznej Holenderki. Myślę, że była najlepiej wyszkoloną technicznie zawodniczką w swojej grupie wiekowej. Justyna Pietras z Gardy Chojna stoczyła dwie ringowe wojny – jedną wygrała i jedną przegrała. Umiejętności ma już wielkie, ale myślę, że gdzieś w głowie tej zawodniczki toczą się dwa różne pojedynki. Jarosław Przygoda robi jednak w klubie dobrą robotę i mam nadzieję, że także uda mu się „wyprostować” Justynę – ocenił szkoleniowiec kadry.

- Składam gratulacje dziewczynom i ich szkoleniowcom klubowym. Zawodniczki z Polski sprawiły, że zarówno po Albenie, jak i Stralsundzie nie możemy się odgonić od zaproszeń do innych krajów na zgrupowania i mecze. Cieszy mnie to niezmiernie i dobrze rokuje na przyszłość – zakończył Paweł Pasiak.

BAKU FIRES OGŁOSI SKŁAD PO MISTRZOSTWACH ŚWIATA

baku

Azerski rywal Hussars Poland w IV edycji rozgrywek zawodowej ligi World Series of Boxing, ekipa Baku Fires przygotowania do nowego sezonu zaczęła dwutygodniowym (15-31 sierpnia) obozem szkoleniowym w rosyjskim mieście Kaspijsk. Kolejny – trzytygodniowy – obóz treningowy Fires przepracowali we wrześniu w mieście Dombay, położonym na wysokości 1800 m.n.p.m. Ogółem w ich przedsezonowych zajęciach wzięło udział prawie 40 pięściarzy.

Na kogo ostatecznie postawią trenerzy teamu z Azerbejdżanu dowiemy się jednak dopiero po zakończeniu Mistrzostw Świata w Ałmatach. Jednym z nielicznych zawodników, którzy ze spokojem mogą czekać na podpisanie kontraktu jest 24-letni Uzbek Hurshid Tojibaev.

- Spędziliśmy z drużyną kilka tygodni trenując mocno pod okiem jej trenerów. Już po zakończeniu obozu w Kaspijsku, gdzie odbyła się wstępna selekcja, trenerzy podjęli decyzje których pięściarzy chcieliby widzieć w drużynie w nowym sezonie – mówi Tojibaev.

Przypominamy, że z ekipą z Azerbejdżanu polska „Husaria” rywalizowała w ubiegłym sezonie, przegrywając wyraźnie oba mecze w stosunku 0-5. Miejmy nadzieję, że w zbliżających się rozgrywkach uda się im poprawić ten wyjątkowo niepomyślny bilans, choć mając na uwadze wysoki potencjał sportowy i finansowy rywali nie będzie to łatwe.