TOMASZ ADAMEK: PROWOKACJE NIJAK SIĘ MAJĄ DO WALKI. JESTEM CZŁOWIEKIEM, KTÓRY NIE GADA, A ROBI

adamek_waga

- Czy przed Panem walka ostatniej szansy? W razie przegranej będzie można mówić o końcu prawdziwej kariery?
Tomasz Adamek: Gdybym myślał w ten sposób, nie wchodziłbym do ringu. Po marcowej porażce z Wiaczesławem Głazkowem odpocząłem. Czuję się świeżo, jestem gotowy do walki. Przede mną osiem tygodni ciężkiej pracy. Od wtorku będę trenował dwa razy dziennie.

- Artur Szpilka stanowi wyzwanie podobnego kalibru jak Głazkow?
TA: To nie był mój dzień. Byłem wolny, dlatego przegrałem. Za mną niejedna ringowa wojna, dlatego odpoczynek dobrze mi zrobił. Jeśli chodzi o Szpilkę, to niczego się nie obawiam. Kibice chcą zobaczyć mnie w akcji, dlatego wejdę do ringu jako wielki wojownik i taki sam z niego zejdę. Taki jest Tomasz Adamek.

- Była rozbieżność zdań jeśli chodzi o liczbę rund?
TA: Tak, my chcieliśmy zakontraktować walkę na dwanaście rund, zaś strona Szpilki na dziesięć. Zgodziłem się, niech zostanie dziesięć. Dla mnie to bez znaczenia. Równie dobrze mógłbym walczyć przez pięć lub sześć. Na sto procent wygram.

- Jeśli tak się stanie, to postara się Pan jeszcze o walki o wysoką stawkę? A może bez względu na wynik będzie to jedna z ostatnich potyczek w karierze?
TA: Wszystko będzie zależało od tego, jak będę wyglądał w walce ze Szpilką. Jeśli okaże się, że jestem szybki i świeży, będzie to oznaczało, że mogę jeszcze trochę powalczyć. Mój styl bazuje na szybkości i sprycie, one są mi potrzebne w ringu. Kiedy tych elementów zabraknie, to przyjdzie czas na odejście. W walce padają ciosy, można stracić zdrowie lub nawet życie. Dziś czuję, że odpocząłem i jestem bardzo szybki. To znaczy, że dobrze się zregenerowałem. Jeżeli tak samo będzie 8 listopada, to pokuszę się o kolejną walkę i być może jeszcze stanę przed wielkim wyzwaniem.

- Podczas konferencji prasowej spodziewał się Pan prowokacji ze strony Szpilki?
TA: Każdy normalny człowiek wie, że prowokacje nijak się mają do walki. Ja nigdy nie gadałem wiele, a 49 razy kończyłem walki jako zwycięzca. Można gadać, a w ringu nic nie pokazać. Wtedy ośmieszasz się i robisz z siebie durnia. Ja jestem człowiekiem, który nie gada, a robi.

Rozmawiał: Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

chwila