Archiwum: Wrzesień 2014

GRIGORIY DROZD: TAK DOTKLIWEJ PORAŻKI WŁODARCZYK JESZCZE NIE PONIÓSŁ

Niemożliwe to nie fakt. Niemożliwe to potencjał możliwości. Niemożliwe jest chwilowe. Niemożliwe nie istnieje. Teraz wiem to na pewno! – napisał w internecie Grigorij Drozd dzień po najcenniejszym zwycięstwie w karierze. 35-letni Rosjanin długo czekał na ten moment. W Moskwie znalazł antidotum na najgroźniejszą broń Krzysztofa Włodarczyka. „Diablo” był bezradny.

- Według specjalistów, w sobotę był pan jeszcze lepszy niż rok temu, gdy pokonał pan Mateusza Masternaka. Jest pan tego samego zdania?
Grigorij Drozd: Jak najbardziej. Włodarczyk nie spodziewał się, że będzie miał takiego rywala. Trenowałem ze wszystkich sił, trochę zmieniłem styl walki. Rozwinąłem się i to widać.

- W walce z mistrzem WBC przeżył pan choć jeden kryzysowy moment?
GD: Nie, Włodarczyk ani razu nie wpędził mnie w kłopoty. Z drugiej strony napięcie trwało do ostatniej sekundy ostatniej rundy. Kryzysu nie przechodziłem. Kontrolowałem sytuację od początku do samego końca.

- Siły ciosu Włodarczyka, o której krążą legendy, też pan nie poczuł?
GD: Raz trafił mnie niezłym lewym prostym, raz lewym sierpowym, pamiętam też jeden prawy prosty. Łącznie były to zatem trzy, może cztery groźne uderzenia w trakcie całej walki.

- Nie popełnił pan błędów, które do dziś spędzają sen z powiek Rachimowi Czakijewowi. Gdy w ósmej rundzie „Diablo” uklęknął, zachował pan spokój. Pański rodak w analogicznej sytuacji rzucił się na Polaka, co przypłacił porażką.
GD: Włodarczyk to wielki spryciarz. Sądzę, że chciał mnie oszukać, to wielce prawdopodobne. Zamierzał mnie sprowokować. Sprawić, bym chciał go dobić, pójść na całość i wdać się w wymianę, w której mógłby mnie upolować nokautującym ciosem. Już przed walką wiedziałem, że otwarty, ofensywny boks jest wykluczony, podobnie jak walka w zwarciu. Trenerzy przestrzegali, bym pod żadnym pozorem nie rzucał się na Włodarczyka, nawet gdy dojdzie do nokdaunu. W takiej sytuacji miałem zachować spokój i kontynuować pracę w dystansie. Lewy prosty, lewy sierpowy i tak dalej.

- W trzeciej rundzie walki Włodarczyka z Czakijewem i ósmej odsłonie jego starcia z panem Polakowi chodziło więc o to samo?
GD: Tak sądzę. W tamtym pojedynku, przed nokdaunem, Czakijew rzeczywiście trafił go ciężkim ciosem. Nie wydaje mi się jednak, że uderzenie było aż tak destrukcyjne, by Krzysztof musiał uklęknąć. Włodarczykowi zależało na tym, by zachęcić Rachima do odważnej szarży. W obu walkach chciał przekazać przeciwnikowi: „Jestem słaby, straciłem siły, mam już dość. No, dalej. Dobij mnie”. Wiedziałem, że zastawia na mnie pułapkę.

- Przed walką mówił mi pan, że Włodarczyk zawsze walczy do końca. Tym razem obserwatorzy zauważyli, że poddał się wcześniej.
GD: Po szóstej rundzie dotarło do mnie, że przestaje myśleć, że stracił koncepcję i nie rozumie co się dzieje. Praktycznie nic mu nie wychodziło. W jego oczach widziałem rezygnację. Nie zmienia to jednak faktu, że niebezpieczny pozostał do samego końca, jak zawsze. Nie mogłem pozwolić sobie na moment rozkojarzenia. Włodarczyk mógł wystrzelić w każdej chwili. Zgodzę się jednak, że w końcówce osłabł. Zwolnił obroty, ciężko oddychał.

- Dojdzie do rewanżu? Podobno kontrakt przewiduje, że w przypadku pańskiego zwycięstwa powinno do niego dojść w ciągu dziewięciu miesięcy.
GD: Szczerze mówiąc, nie wiem, czy był taki punkt w umowie. Dzisiaj jest zbyt wcześnie, abym mógł powiedzieć cokolwiek na temat mojej najbliższej walki. Mój promotor Andriej Riabiński na pewno ma dobry pomysł na dalsze prowadzenie mojej kariery. Czy dojdzie teraz do dobrowolnej obrony, a może rewanżu z Włodarczykiem? Naprawdę nie wiem.

- Po tak przekonującym zwycięstwie druga walka ma w ogóle sens?
GD: Zgadza się, to było przekonujące, pewne zwycięstwo. Sądzę, że tak dotkliwej porażki Włodarczyk jeszcze nie poniósł. Z mojego punktu widzenia nie jest to najciekawsze rozwiązanie. Nie ma bowiem wątpliwości, że pokonałem Krzysztofa wyraźnie. Z drugiej strony, tytuł WBC był w jego posiadaniu bardzo długo. Być może z szacunku do jego osiągnięć ten rewanż mu się należy. Będziemy się nad tym zastanawiać.

Rozmawiał: Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

OPINIE I KOMENTARZE PO PRZEGRANYCH WALKACH WŁODARCZYKA I KOŁODZIEJA

wlodarczyk_drozd

Po gali w Moskwie opinie są jednoznaczne – Rosjanie odnieśli wielkie zwycięstwo. Promotor „Diablo” liczy na rewanż.

DENIS LEBEDEV (mistrz świata WBA): Szczerze mówiąc, tak wczesne zakończenie pojedynku było dla mnie zaskakujące. Mój trener Freddie Roach ułożył taktykę w ten sposób, by przez pierwsze dwie rundy koncentrować się na obijaniu tułowiu rywala, a dopiero od trzeciej bić na górę. Miałem spokojnie boksować, nie napalać się na ataki i badać co można, a czego nie. Trochę się pospieszyłem z tą akcją na głowę i nagle było po wszystkim. Jestem zainteresowany rewanżem z Marco Huckiem, mistrzem WBO. Wszyscy chyba wiedzą, dlaczego tak mi na tej walce zależy. Szanuję Hucka, on nigdy nie unika rywali. Liczę, że dostanę szansę, by się mu zrewanżować.

FREDDIE ROACH (trener Denisa Lebedeva): Denis wyglądał w ringu naprawdę dobrze, podobał mi się. Ciężko trenował i zrobił to, co do niego należało. Pracujemy razem, ale ta wygrana to przede wszystkim jego zasługa, to on odniósł efektowne zwycięstwo. Kołodziej runął jak zburzony wieżowiec.

SERGEY VASILIEV (trener Grigorija Drozda): W ósmej rundzie, po nokdaunie, krzyknąłem, że Włodarczyk blefuje. Grigorij mnie słucha, dlatego się nie spieszył. W pierwszej rundzie sprawdziliśmy na ile stać Włodarczyka, trzeba było go wybadać. Udało się. Jeśli dojdzie do rewanżu… Czy będzie on trudniejszy? Żadna walka nie jest łatwa. Jeśli doszłoby do ponownej konfrontacji, Włodarczyk zapewne przygotuje coś nowego. Dziś wykonaliśmy plan w stu procentach. Przed rewanżem też nie zabraknie nam dobrych pomysłów.

RAKHIM CHAKHIEV (mistrz olimpijski z Pekinu, rywal Włodarczyka z 2013 roku): Grigoriy nie powtórzył moich błędów, walczył doskonale. Gdybym dostał rewanż z Włodarczykiem, boksowałbym dokładnie w ten sam sposób. W naszej walce za często uderzałem, traciłem mnóstwo energii. Grigoriy bardzo mądrze podszedł do tej konfrontacji, miał dobrą taktykę, trzymał Włodarczyka na dystans. Zachowywał siły, dobrze pracował na nogach.

PIOTR WERNER (współpromotor Włodarczyka i Kołodzieja): W kontrakcie na walkę Włodarczyk – Drozd jest zawarta klauzula rewanżowa. Umowa przewiduje, że ekipa rosyjska ma sześć miesięcy na podjęcie decyzji, gdzie i kiedy, w ciągu kolejnych trzech miesięcy, dojdzie do drugiej walki. Teoretycznie powinno się więc to zamknąć w dziewięciu miesiącach. Ale to jest boks, mogą się zdarzyć kontuzje. Poza tym nie wiadomo, czy na drugą walkę zezwoli federacja. W grudniu polecimy z Andrzejem Wasilewskim na kongres WBC i będziemy naciskać, by rewanż zatwierdzono. Drozd zwyciężył, jest mistrzem świata, pełen szacunek dla niego, ale nie jest to zawodnik, którego dobrze boksujący Krzysiek, w normalnej dyspozycji, powinien się bać.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl