Archiwum: Styczeń 2015

ZBIGNIEW RAUBO PO MECZU W SAN JUAN: ZABRAKŁO NAM ODBROBINY SZCZĘŚCIA

raubo_wsb

- Panie trenerze pierwszy oficjalny mecz w rozgrywkach WSB, czyli start zawodników naszej seniorskiej Kadry Narodowej za nami. Jakie są pańskie wrażenia?
Zbigniew Raubo: Trochę szkoda wyniku, bo chciałem podziękować zwycięstwem Prezesowi PZB Zbigniewowi Górskiemu i Zarządowi za to, że obdarzyli mnie zaufaniem i powierzyli funkcję trenera Kadry Narodowej Seniorów, a tym samym trenera drużyny Rafako Hussars Poland. Przy tej okazji dziękuję za tę szansę Jarkowi Kołkowskiemu i Jackowi Szelągowskiemu. Do San Juan jechaliśmy z nastawieniem, że wyruszamy po zwycięstwo. Jak się okazało zabrakło odrobiny szczęścia, bo w ringu nasi zawodnicy pokazali się zupełnie przyzwoicie.

- Jak podsumowałby pan występy poszczególnych zawodników w tym meczu?
ZR: Dawid Jagodziński bardzo ładnie zaczął. Potem niepotrzebnie chciał urwać głowę rywalowi i w efekcie przegrał wyraźnie na punkty. Następnie Marek Pietruczuk boksował bardzo dobrze przez pierwsze kilkadziesiąt sekund, aż dał się trafić lewym hakiem na dół i przegrał przed czasem. Jeżeli chodzi o Damiana Kiwiora, to nie jestem od oceny pracy sędziów. Moim zdaniem jednak trzy pierwsze rundy Damian wygrał, czwarta była wyrównana. Z kolei w ostatniej rundzie Polak osłabł, ale zawodnik gospodarzy otrzymał ostrzeżenie. Zatem po zakończeniu walki byłem spokojny o wynik. Sędziowie jednak widzieli to inaczej, ale i tak dla Damiana należą się duże słowa uznania za hart ducha i wolę walki. Tomek Jabłoński zrobił to, co miał zrobić. Rozkręcał się powoli, ale jak wszedł już na obroty, to rywal został odesłany do narożnika. Wreszcie Igor Jakubowski klasycznym prawym na głowę znokautował rywala.

- Jak opisałby pan warunki w jakich trenują pięściarze z Puerto Rico?
ZR: Będąc na ich sali treningowej muszę powiedzieć, że z całą pewnością nie było to Colorado Springs. Bez jakiś specjalnych fajerwerków. Wyposażenie sali takie samo jak w wielu obiektach w Polsce, czy w innych państwach. Nawet ring nie był ustawiony na sali. Jednak nikt z miejscowych pięściarzy na to nie narzekał, a gospodarze ostatecznie mecz wygrali. Jeżeli więc się chce, to można ćwiczyć  w każdych warunkach i wygrywać.

- Przed wami kolejny mecz z Kazachstanem. Czy rezultat z Puerto Rico może w jakiś sposób wpłynąć na naszą drużynę?
ZR: Wynik meczu 3:2 nie jest co prawda bolesną porażką, ale wynik poszedł w świat. Niezależnie od tego nastrój w drużynie w dalszym ciągu jest bojowy i mamy nadzieję pokazać się w meczu z Kazachstanem z jak najlepszej strony. Mamy świadomość, że jest to zespół bardzo silny, ale przecież wielokrotnie murowani faworyci doznawali już w przeszłości porażek. Zdajemy sobie sprawę, że będzie to ciężki mecz. Jednak na każdy mecz jedziemy z nastawieniem, że wygramy. Oczywiście ostateczny wynik każdego spotkania zawsze jest sprawą otwartą, ale my ze zwycięstwa nie rezygnujemy niezależnie od tego z kim mamy walczyć. Inaczej lepiej nie wchodzić do ringu.

- Jak przebiegają przygotowania zespołu do kolejnych startów?
ZR: Przygotowania cały czas idą jak należy. Wszyscy ciężko pracują. Co prawda niefortunna przegrana Marka Pietruczuka trochę pokrzyżowała mi plany, ale zastąpi go wcale nie gorszy Sylwek Kozłowski, który także ma motywację do pracy i do walki. W następnym meczu sięgamy co prawda po zawodników zagranicznych z Niemiec i Irlandii, ale każdy zarówno w Rafako Hussars Poland, jak i w Kadrze Narodowej ma szansę zdobycia miejsca w składzie startującym. Na każdego zawodnika sukces czeka na ringu. Trzeba tylko umieć po niego sięgnąć.

źródło: pzb.com.pl

MŁODZI SZCZECINIANIE ZNÓW W KRATKĘ W 2. BUNDESLIDZE

schwedt01_mini

Nadal nie wiedzie się w rozgrywkach 2. Bundesligi pięściarzom niemieckiego klubu UBV 48 Schwedt, w którego barwach występuje gościnnie dwóch zawodników Skorpiona Szczecin – Maciej Jóźwik oraz Tomasz Resól. Tym razem UBV uległ na własnym ringu ekipie Herthy Berlin 11-13. Mecz odbył się w minioną sobotę (17 stycznia).

Podobnie jak w poprzednim meczu lepsze wrażenie z dwójki Polaków pozostawił po sobie Tomasz Resól (57 kg – w Bundeslidze obowiązują nietypowe limity wagowe – przyp. JD), pokonując pewnie i jednogłośnie na punkty doświadczonego Niemca Marco Lebedę.

O wiele trudniejszego rywala miał Maciej Jóźwik (53 kg), który rywalizował z 23-letnim Hamzą Touba. Pięciokrotny mistrz Niemiec seniorów (2010-2014), wicemistrz kraju seniorów (2009) oraz brązowy medalista Mistrzostw Europy do lat 22 z Kaliningradu (2012), którego zobaczymy w tym roku w barwach Rafako Hussars Poland w lidze WSB, pokonał Polaka jednogłośnie na punkty.

ANDRZEJ FONFARA SKRZYŻUJE RĘKAWICE Z SYNEM LEGENDY I BYŁYM MISTRZEM ŚWIATA

fonfara_andrzej12

W nocy z poniedziałku na wtorek polskiego czasu potwierdzono, że 18 kwietnia Andrzej Fonfara stanie do walki z Julio Cesarem Chavezem juniorem, byłym mistrzem świata federacji WBC w wadze średniej, synem wielkiego Julio Cesara Chaveza, jednej z największych legend boksu zawodowego.

Niespełna 29-letni Meksykanin, którego podobnie jak Polaka wiąże umowa z niezwykle wpływowym menedżerem Alem Haymonem, 28 marca w Las Vegas miał walczyć z mistrzem świata IBF i WBA wagi super średniej Carlem Frochem. Z tego planu nic nie wyjdzie. Oficjalnie dlatego, że Anglik nabawił się kontuzji łokcia. – Podajcie dalej, jeśli sądzicie, że Froch się przestraszył. Dodajcie do ulubionych, jeśli waszym zdaniem faktycznie jest kontuzjowany – napisał Chavez na Twitterze.

27-letni Fonfara bez wahania przyjął ofertę walki. Polak nie wyklucza, że 18 kwietnia z Chavezem zmierzy się właśnie w Las Vegas, jednak w grę wchodzą również inne lokalizacje. W rozmowie z ESPN meksykański pięściarz wspomniał też o Los Angeles. Z kolei Leon Margules, promotor „Polskiego Księcia”, przekazał dziennikarzowi „The Ring”, że walka na pewno nie odbędzie się w Chicago.

Nie zostało również potwierdzone, która amerykańska stacja pokaże pojedynek. Zapewne będzie to płatna telewizja Showtime (dociera do 28 milionów domów w USA), darmowe NBC Sports Network (78 milionów) lub nawet główny kanał NBC (112 milionów). Haymon, którego lista pięściarzy liczy ponad 150 nazwisk, w 2015 roku ma zorganizować z NBC aż 20 imprez. Ostatnie dwie walki Fonfary, z Adonisem Stevensonem o mistrzostwo świata WBC wagi półciężkiej w Montrealu i z Doudou Ngumbu w Chicago, transmitowała Showtime.

Fonfara i Chavez mają walczyć w umownym limicie pomiędzy wagą super średnią (76,2 kg) i półciężką (79,4). Dla mieszkającego w Chicago Polaka (188 cm wzrostu) naturalną jest ta druga kategoria.

Chavez (185 cm wzrostu) był mistrzem WBC wagi średniej (72,6 kg; czerwiec 2011 – wrzesień 2012). W pojedynkach o pas pokonał Sebastiana Zbika, Petera Manfredo juniora, Marco Antonio Rubio i Andy’ego Lee. Tytuł odebrał mu słynny Sergio Martinez. Argentyńczyk wygrał na punkty, lecz w ostatniej rundzie mocno bijący Chavez położył rywala na deski i był bliski zwycięstwa przez nokaut. Dwie następne, wygrane na punkty walki z Amerykaninem Brianem Verą (druga w znacznie lepszym stylu) Meksykanin stoczył w wyższym limicie wagowym.

- Na pewno będzie to znakomita walka, bo Chavez nie unika wymian, podobnie jak ja. Jeżeli jest tak, że przechodzi do wyższej kategorii, bo nie chciało mu się pracować nad wagą, to zostanie ukarany. Ja uderzam dużo mocniej niż przeciwnicy, z którymi walczył do tej pory. A wspólnie z trenerem Samem Colonną pracujemy nad tym, bym nokautował swoich rywali i nie wypuszczał okazji z rąk, jak miało to miejsce w dziewiątej rundzie majowej walki ze Stevensonem – przypomina nasz pięściarz.

Polak trenuje obecnie w Chicago. Zapewnia, że w przygotowaniach do pojedynku nie przeszkodzi mu uraz, którego nabawił się w listopadowej potyczce z Ngumbu. Prawa dłoń była w gipsie, ale niebawem Fonfara ma nie odczuwać żadnego dyskomfortu przy mocnych uderzeniach w worek treningowy.

Chavez należy do najlepiej rozpoznawalnych pięściarzy walczących na amerykańskich ringach. Począwszy od 2011 roku (walka ze Zbikiem o tytuł WBC), jego kolejnych siedem walk pokazała na żywo stacja HBO. Elektryzujące starcie z Martinezem, mając na uwadze między innymi wielką widownię złożoną z meksykańskich emigrantów mieszkających w USA, transmitowano w najbardziej prestiżowym systemie pay-per-view (zamówień było niespełna pół miliona). Zwycięstwo nad Chavezem dla Fonfary byłoby przepustką do ekstraklasy światowego boksu.

W organizacji walki Fonfara – Chavez junior ma zamiar przeszkodzić słynny promotor Bob Arum. 83-letni szef grupy Top Rank utrzymuje, że umowa meksykańskiego pięściarza z jego firmą nadal obowiązuje i jako jej zawodnik powinien stoczyć jeszcze jedną walkę. Arum już w sierpniu skierował sprawę do sądu.

- Nie wiem, czy Bob Arum jest w stanie nie dopuścić do tej walki, ale sądzę, że nie. Zakładam, że strona Chaveza nie brałaby udziału w rozmowach i nie ogłaszałaby, że pojedynek się odbędzie, jeśli Arum faktycznie mógłby mu zagrozić – ocenił Margules w rozmowie z „The Ring”.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

TOMASZ JABŁOŃSKI: NIE PODPALAŁEM SIĘ I WYGRAŁEM PRZED CZASEM

panter_saavedra

 - Jean Alicea zaskoczył siłą ciosu, ale pressing sprawił, że szybko zaczął słabnąć – mówi kapitan „Husarii” Tomasz Jabłoński, który efektownie wygrał walkę w San Juan. Biało-Czerwoni zaczęli nowy sezon WSB od porażki z Puerto Rico Hurricanes 2-3.

Na portorykańskim ringu zwycięstwa w zespole Rafako Hussars Poland odnieśli wspomniany Tomasz Jabłoński (75 kg) oraz Igor Jakubowski (91 kg). Kapitan polskiej drużyny pokonał przez techniczny nokaut w 3 rundzie Jeana Aliceę, a Igor w swoim debiucie w World Series of Boxing znokautował już w 1. rundzie Michaela Narvaeza.

- Na początku Alicea zaskoczył mnie siłą ciosów, naprawdę mocno ruszył. Ale już w połowie 1 rundy czułem, że pressing przynosi oczekiwane rezultaty, a rywal słabnie. Jak już pierwszy raz trafiłem na dół, wiedziałem, że jeśli nie popełnię głupiego błędu, to zwycięstwo jest bardzo blisko. Kontynuowałem taktykę, nie podpalałem się i wygrałem przed czasem. Cieszę się, że stoczyłem dobrą walkę, która mogła się podobać kibicom – powiedział niezawodny kapitan „Husarii”.

Niestety podopiecznym Zbigniewa Raubo i Jerzego Baranieckiego nie udało się wygrać całego meczu, bowiem wcześniej porażki ponieśli Dawid Jagodziński (49 kg) i Damian Kiwior (64 kg) na punkty oraz Marek Pietruczuk (56 kg) przez nokaut w 1. rundzie.

- Przeciwnik „Jagody” Anthony Ortiz był bardzo dobry, silny, przez co Dawid nie mógł go zepchnąć do obrony i rozwinąć skrzydeł. Wielki pech Marka, że dał się złapać na dół, bo raczej taką walkę spokojnie by wygrał. Igor zaczął pojedynek pewny siebie, a już pierwszy prawy prosty zrobił duże wrażenie na jego rywalu. Kwestią czasu był koniec walki. Niestety nie mieliśmy podglądu cały czas na punktację, ale jeśli chodzi o Damiana Kiwiora, to słyszałem, że nie powinien przegrać tej walki. W tym czasie szykowałem się do swojego występu, dlatego nie obejrzałem jego potyczki na żywo. Szkoda, że do góry nie powędrowała ręka Damian, bo byśmy wracali do Polski ze zwycięstwem na inaugurację. W następnych meczach będzie lepiej – mówi Tomasz Jabłoński.

W innych spotkaniach grupy B bokserzy Azerbaijan Baku Fires pokonali Italia Thunder 4:1, zaś Argentina Condors przegrała z USA KnockOuts 1:4. Za 2 tygodnie we Włocławku Argentyńczycy spotkają się w tym samym kategoriach z „Husarią”. Co ciekawe, u siebie nie wystawili zawodnika w wadze ciężkiej.

Już w ten piątek – 23 stycznia polski zespół podejmie w Lubinie (g. 20:00) Astana Arlans Kazakhstan. Ekipa Kazachstanu zaczęła sezon od zwycięstwa z debiutantem Caciques Venezuela 5-0.