Archiwum: Grudzień 2014

JAMES ALI BASHIR: JESTEM GOTÓW BYĆ GŁÓWNYM SZKOLENIOWCEM WACHA

wach_haters

Do najbliższej walki Mariusza Wacha przygotuje w USA James Ali Bashir, obok Jonathona Banksa najważniejszy członek sztabu szkoleniowego mistrza świata IBF, WBA i WBO wagi ciężkiej Władymira Kliczki. 63-letni specjalista wierzy, że nasz dwumetrowiec stanie się postrachem królewskiej kategorii. Zdaniem Amerykanina, poza zasięgiem Polaka są obecnie tylko Aleksander Powietkin i 38-letni Kliczko, a Ukrainiec zostanie zapamiętany jako jeden z największych mistrzów w historii boksu.

- Jak wysoko ceni pan umiejętności Mariusza Wacha na dwa tygodnie przed rozpoczęciem wspólnych zajęć?
James Ali Bashir: Uważam go za jednego z najbardziej niedocenianych, a jednocześnie jednego z najbardziej niebezpiecznych bokserów czołowej dziesiątki wagi ciężkiej. Wach ma papiery, by zostać mistrzem świata.

- Liczy pan na długą współpracę?
JB: Jestem gotowy, by zostać jego głównym szkoleniowcem i szczerze mówiąc, to dla mnie jedyne sensowne rozwiązanie. Jest dużo do zrobienia, gdyż sporo elementów w boksie Wacha należy poprawić. Mogę mu pomóc, ale potrzebuję czasu i komfortu pracy. Ten komfort zapewni jedynie funkcja pierwszego trenera.

- Nie jest za późno, by 35-letniego boksera uczyć nowych sztuczek?
JB: Władymir Kliczko zawsze powtarza, że wiek to tylko liczba. Jeśli nie czujesz się stary, to nie jesteś – stary. Jeżeli Mariuszowi nie zabraknie entuzjazmu do pracy, to i mnie go nie zabraknie. Zakładając, że Wach będzie się zdrowo prowadził, to zostało mu siedem lub osiem lat boksowania.

- Wach wejdzie na taki poziom, by rywalizować z Bermane’em Stiverne’em lub Deontayem Wilderem, którzy 17 stycznia powalczą o mistrzostwo świata WBC?
JB: On nie tylko może z nimi rywalizować, ale i jest w stanie pobić ich obu, pewnie nawet przed czasem. Niczego nie ujmuję Stiverne’owi i Wilderowi, ale widziałem Wacha w akcji podczas treningów w North Bergen, jak i w trakcie walki z Władymirem. To twardziel, nie tak łatwo go złamać. Jeśli uda się zebrać w całość wszystkie atuty Mariusza, to może zdobyć tytuł. Wierzę w niego. Inaczej nie marnowałbym swojego czasu.

- Wracając do Wacha – nie przesadzał, nazywając Tysona Fury’ego klockiem, którego potrafiłby obić?
JB: Nie powiem, że to byłaby dla niego łatwa walka, ale na pewno mógłby pokonać Fury’ego. Sądzę, że obecnie poza jego zasięgiem jest tylko Władymir Kliczko, a wiele kłopotów sprawiłby mu także Aleksander Powietkin. Każdego innego boksera Mariusz może pobić.

- Wach przyjacielem Kliczki raczej nie jest, skoro po walce z Władymirem oblał testy antydopingowe, a menedżer Bernd Bönte mówił nawet o dożywotniej dyskwalifikacji za rzekome majstrowanie przy rękawicach.
JB: Należy rozgraniczyć moją pracę z Władymirem i Mariuszem. Bernd jako menedżer ma prawo do takich wypowiedzi, ale moja opinia jest taka, że Wach miał wtedy wokół siebie nieodpowiednich ludzi. On sam nie wygląda mi na złego faceta.

- Historia z rękawicami została zmyślona?
JB: Naprawdę nie mam pojęcia. To już przeszłość. Przy okazji powiem wam, że niewielu trenerów na świecie bandażuje dłonie bokserów lepiej ode mnie, więc bądźcie pewni, że pięści Wacha są teraz w dobrych rękach.

- A jeśli miałoby dojść do rewanżu za walkę, którą Kliczko w 2012 roku wygrał na punkty?
JB: Mój kontrakt z Władymirem jasno określa, że nie mogę trenować nikogo, kto zostaje jego przeciwnikiem. Jednak równie dobrze może być tak, że Wach i Kliczko już nigdy nie skrzyżują rękawic. Władymir oczywiście chce powiększyć kolekcję o brakujacy pas WBC, ale nie wiemy, czy będzie miał taką możliwość. O tytuł WBC może się za to starać Wach.
Rozmawiał: Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

MACIEJ SULĘCKI WYRUSZY NA PODBÓJ AMERYKAŃSKICH RINGÓW?

sulecki01

- Trzeba kuć żelazo póki gorące. Chcę skoczyć na głęboką wodę. Jeśli coś pójdzie nie tak, trudno. Przynajmniej będę wiedział, że spróbowałem i niczego nie będę żałował – deklaruje Maciej Sulęcki.

Sulęcki to jeden z największych wygranych nie najlepszego dla polskiego boksu 2014 roku. Do umiejętności 25-letniego wychowanka stołecznej Gwardii kibice ostatecznie przekonali się 8 listopada, gdy w Krakowie w widowiskowy sposób pokonał przed czasem Grzegorza Proksę, byłego mistrza Europy. Podopieczny trenerów Andrzeja Gmitruka i Pawła Kłaka nie chce spocząć na laurach. Podobnie jak Artur Szpilka, bardzo poważnie myśli o wylocie do USA.

– Zaznaczam, że decyzja jeszcze nie zapadła, gdyż najpierw muszę się naradzić z Andrzejem Gmitrukiem. Do USA bardzo chciałbym się wybrać, by potrenować przez trzy lub cztery miesiące i jeśli będzie taka opcja, stoczyć walkę – informuje Sulęcki. – Jest osoba, która może sfinansować mój obóz w USA i zapewnić odpowiednie warunki do treningów. Bardzo chcę się rozwijać jako zawodnik. Jeśli wylecę, to najwcześniej na przełomie stycznia i lutego – precyzuje pięściarz.

Obecnie Sulęcki leczy kontuzjowaną prawą dłoń. Jak ocenia, uraz nie jest bardzo poważny, lecz uciążliwy i może przeszkadzać w regularnych treningach jeszcze przez kilka tygodni. – Jeśli zostałbym w Polsce, pewnie nie wyrobię się na luty, gdy ma się odbyć gala moich promotorów – ocenia.

Po „wycieczce” do wyższej kategorii warszawianin znów będzie rywalizował w wadze średniej. Mówiło się o jego ewentualnej walce z mistrzem Europy, Brytyjczykiem Billym Joe Saundersem, ale do tej pory nie poznaliśmy żadnych konkretów. – Interesują mnie tylko duże wyzwania. Jeśli na horyzoncie pojawi się ciekawa oferta zagranicznej walki, przyjmę ją bez wahania – zapewnia Sulęcki.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

LIDIA FIDURA PIĄTĄ POLKĄ Z KWALIFIKACJĄ DO 1. IGRZYSK EUROPEJSKICH W BAKU

DSC07115

W uznaniu dla wysokiego poziomu sportowego naszej aktualnie najlepszej pięściarki wagi średniej (75 kg), Lidii Fidury, która po przebrnięciu przez pierwszą rundę kwalifikacji podczas Mistrzostw Świata w Jeju City, stoczyła doskonały pojedynek z mistrzynią olimpijską, Claressą Shields, Europejska Konfederacja Boksu Olimpijskiego (EUBC) postanowiła zakwalifikować Polkę do udziału w 1. Igrzyskach Europejskich.

Tym samym Lidia dołączy do grona swoich czterech koleżanek – Sandry Drabik (51 kg), Eweliny Wicherskiej (54 kg), Karoliny Michalczuk (60 kg) i Kingi Siwej (64 kg), które awans do historycznych zawodów, które odbędą się od 12 do 28 czerwca 2015 roku w azerskim Baku wywalczyły podczas tegorocznych Mistrzostw Europy w Bukareszcie.

SĘDZIOWIE UKRADLI POLAKOWI ZWYCIĘSTWO. SKĄD TYLE PRZEKRĘTÓW W BOKSIE?

sek01

W sobotę oszukano Dariusza Sęka. Za tydzień ograbiony zostanie inny pięściarz, za dwa kolejny. Dlaczego sędziowie są tak nieuczciwi?

- Staramy się dobierać rywali tak, aby nasi pięściarze wygrywali po optymalnie widowiskowych walkach. Na tym polega promowanie boksu na całym świecie – tłumaczył niedawno Andrzej Wasilewski, poruszając temat sprowadzania zagranicznych bokserów na gale boksu zawodowego w naszym kraju. Problem w tym, że wielu promotorów, licząc na zwycięstwo swojego zawodnika, nie ogranicza się do zakontraktowania rywala, który w czystej rywalizacji nie zagrozi jego pupilowi. Organizatorzy walk i menedżerowie pięściarzy wiedzą, że gdy ich faworyt nie staje na wysokości zadania, z pomocą mogą przyjść arbitrzy, wyznaczeni przez zaprzyjaźnione federacje i komisje bokserskie.

Skandal goni skandal
Zastanawiające, dyskusyjne, niesprawiedliwe lub wręcz skandaliczne działania sędziów są w boksie zawodowym na porządku dziennym. W sobotę w Monachium oszukano Dariusza Sęka. Przegrał na punkty, choć zdaniem niezależnych obserwatorów Niemiec Robin Krasniqi nie wygrał żadnej rundy począwszy od piątej. Kolejne przykłady? Wystarczy pobieżnie prześledzić to, co działo się w ostatnich tygodniach. Walka Dentona Daleya z Yourim Kalengą w Kanadzie, w której arbiter ringowy za wszelką cenę nie chciał dopuścić do porażki zawodnika gospodarzy, mimo że ten upadał i nie był w stanie bić się dalej. Starcia Rafała Jackiewicza z Gianlucą Branco we Włoszech i Mateusza Masternaka z Jeanem-Markiem Mormeckiem we Francji – w obu niektóre rundy skracano o kilkanaście sekund. Oczywiście wtedy, gdy miejscowych bohaterów dopadał głęboki kryzys.

W Niemczech wszyscy trzej arbitrzy widzieli zwycięstwo Arthura Abrahama nad Paulem Smithem, a w Wielkiej Brytanii Gavina McDonnella nad Vusim Malingą. W USA Timothy Bradley zremisował z Diego Chavesem, choć był dużo lepszy. Nie sposób nie wspomnieć też o ubiegłorocznej rzezi w Rosji, gdzie ringowy sędzia najpóźniej w siódmej-ósmej rundzie powinien przerwać męczarnie porozcinanego na twarzy, opuchniętego i zakrwawionego Denisa Lebedeva, lecz najwyraźniej nie chciał zawieść organizatorów. Naoczni świadkowie relacjonowali, że pojedynku z Guillermo Jonesem nie mógł zakończyć nawet lekarz. Czyjaś niewidoczna ręka skutecznie go od tego zamiaru odwiodła.

Z Antarktydy na Hawaje
– Wykiwali mnie. Douglasa liczyli zbyt długo. Taki już jest boks, ale myślę, że mnie wtedy oszukano. Federacja WBA powinna wziąć naszą stronę. Moi przeciwnicy musieli tak naprawdę walczyć nie tylko ze mną, ale też z władzami boksu. Don King zawsze opłacał organizatorów. Przynajmniej tak mi mówił. Może tamtej nocy zapomniał opłacić sędziego? – w taki sposób w autobiografii „Moja prawda” Mike Tyson wspomina swoją pierwszą przegraną walkę. W drugiej połowie lat 80. był oczywiście ostatnim pięściarzem, który potrzebował tego rodzaju wsparcia. W 1990 roku w Tokio James Buster Douglas leżał na deskach w ósmej rundzie. Zdążył wstać, a w dziesiątej sensacyjnie znokautował mistrza świata wagi ciężkiej.

Ustawianie walk najczęściej kojarzy się z filmową sceną. Boksera odwiedzają gangsterzy i każą przegrać, bo zainwestowali grube pieniądze w zakład bukmacherski. Dla wielu podejrzany przebieg miał choćby rewanż Muhammada Alego z Sonnym Listonem (1965), ale to legenda. Współcześnie, jeśli dochodzi do brudnych gierek, odbywają się one na zupełnie innym poziomie.

– Zakładam, że boksie zawodowym nie ustala się z góry, że wygrać ma dany zawodnik, choć takie sytuacje pewnie też się zdarzają. Rzecz polega na tym, że sędziowie są wybierani nie tylko przez federację, która sankcjonuje pojedynek, ale i przez promotorów, którzy zapewniają im gościnę. Sędziowie wiedzą, że korzystny werdykt dla podopiecznego organizatora gali może zapewnić im kolejną pracę, zarobek i gościnę. Muszą się odwdzięczyć – tłumaczy Przemysław Saleta, były mistrz Europy wagi ciężkiej.

– Natknąłem się kiedyś na interesujący artykuł prasowy – mówi nam jeden z promotorów. – Sędzia zostaje wyznaczony do oceniania walki w USA. Jeśli wszystko zrobi tak, jak się od niego oczekuje, Don King zaprosi go do sędziowania meczu bokserskiego na Hawajach. W jego kraju jest zimno, prawie jak na Antarktydzie. Jeśli będzie nadgorliwy i na siłę sprawiedliwy, z wczasami może się pożegnać. Nie poleci tam pierwszą klasą, nie zje najlepszych posiłków, nikt nie zapewni mu towarzystwa kobiet lub mężczyzn, jeśli woli tych drugich. Podobne atrakcje czekają go następnie w Brazylii. Ten artykuł czytałem kilkanaście lat temu, ale wątpię, by do dziś w tym temacie coś się zmieniło. I oczywiście nie chodzi tu jedynie o Dona Kinga – zaznacza nasz rozmówca.

Umilanie czasu sędziom przez panie do towarzystwa urosło do rangi mitu. – Kobiety? Słyszałem o takich przypadkach w piłce nożnej, więc nie sądzę, by nie zdarzały się w boksie. W końcu ludzie wszędzie są tacy sami – śmieje się Saleta.

Nasz klient, nasz pan
Największymi i najbardziej prestiżowymi federacjami bokserskimi na świecie są WBC (siedziba w Meksyku), WBA (Panama), IBF (USA) i WBO (Portoryko). Utrzymują się z opłat za nadzorowanie przez swoich przedstawicieli walk na całym świecie. W boksie zawodowym istnieje 17 kategorii wagowych, a w każdej WBC, WBA, IBF i WBO ma swojego mistrza świata. Pieniądze wpłacają ci, którzy organizują pojedynek o tytuł. Promotorzy są więc chlebodawcami federacji.

Opłaty zaczynają się od trzech, a mogą kończyć się nawet na trzydziestu tysiącach dolarów, w zależności od budżetu walki i prestiżu danej kategorii wagowej. Dodatkowo każda federacja pobiera dwa, a najczęściej trzy procent z gaży obu pięściarzy rywalizujących o mistrzowski pas. – Gdy Mariusz Wach walczył z Władymirem Kliczką, z jego honorarium trzeba było odjąć procenty dla wszystkich czterech federacji. Zdaje się, że ostatnio nie chciał tego zrobić Kubrat Pulew, dlatego z Władymirem rywalizował tylko o tytuł IBF – przypomina promotor Mariusz Kołodziej.

Na tym wydatki się nie kończą. Organizator gali musi zapłacić wynagrodzenie sędziemu ringowemu (wg dostępnych w internecie regulaminów minimalna stawka to 1600–1900 dolarów), trzem arbitrom punktowym (minimum 1300–1600), a także supervisorowi (500), wszystkim zapewniając oczywiście przelot i miejsce w hotelu.Liczyć trzeba się również z innymi kosztami, takimi jak wzięcie udziału w przetargu (2500-10.000) i stałe opłaty członkowskie.

Jeden z naszych rozmówców pewnego razu uciął sobie pogawędkę z prezydentem jednej z czterech największych federacji. – Masz dobrze płatną pracę, jesteś świetnie wykształconym facetem. Dlaczego nadal zajmujesz się boksem? – zapytał. – Gdy chodzę do pracy, a wieczorem wracam do domu, żona przez pięć dni d… mi zawraca. Przed weekendem pakuję się i wylatuję na drugi koniec świata. Mogę się bawić, szaleć, mieć wszystko czego chcę. Mam alibi, bo wtedy też jestem w pracy. I dlatego jestem żonaty od trzydziestu paru lat. Dogadujemy się, bo po prostu się nie widzimy – bez skrępowania wytłumaczył prezydent.

Skoro promotor płaci za wszystkie wygody, to również wymaga. Nie musi akceptować listy arbitrów proponowanych przez federację. – Dochodzi do tego, że sędziów wybierają ci, którzy utrzymują biznesowe lub wręcz przyjacielskie kontakty z promotorami! Ile razy przed ważnymi pojedynkami, czy to w USA, czy to w Europie, przychodziłem do restauracji – a to była dobra restauracja – i widziałem wielki stół, a przy nim 20-25 osób. Wśród nich oficjele i sędziowie, którzy następnego dnia będą nadzorować walkę o pas. Jedzą najlepsze dania, piją najlepsze wino. Nie trzeba się chyba zastanawiać, kto płaci rachunek. Promotor. Czy to nie absurd, czy to nie jest niedorzeczne? – wściekał się trener i komentator boksu w ESPN Teddy Atlas, gdy rozmawialiśmy z nim na ten temat.

Kontynenty, oceany, zatoki…
Aby zarabiać więcej, federacje tworzą kolejne, z każdym rokiem coraz bardziej marginalne tytuły. By wejść w ich posiadanie, również trzeba zapłacić, oczywiście odpowiednio mniej niż za te najbardziej pożądane. Istnieją więc pasy interkontynentalne, międzynarodowe, srebrne, diamentowe, młodzieżowe, Azji i Pacyfiku, Afryki, Bliskiego Wschodu i Zatoki Perskiej, Morza Śródziemnego, Bałtyku… Trener i promotor Andrzej Gmitruk lubi żartować, że niebawem staniemy się świadkami walk o pas WBC Jeziora Śniardwy.

Większość pojedynków nie ma jednak konkretnej stawki. Te zazwyczaj są nadzorowane przez lokalne komisje bokserskie – krajowe lub stanowe (USA). W takich przypadkach zależności pomiędzy promotorami a członkami tych związków wcale nie są mniejsze. Dlatego też tym pięściarzom, od których oczekuje się zwycięstwa, najczęściej nie może stać się krzywda.

O względną obiektywność i dość sprawiedliwy dobór sędziów na szczeblu międzynarodowym czasami można jednak zadbać. Dlatego cztery lata temu, gdy Rafał Jackiewicz na Słowenii walczył z Janem Zaveckiem o mistrzostwo świata IBF, jednym z sędziów był Leszek Jankowiak. – To była walka o tytuł, więc w teorii polska strona miała prawo zaproponować swojego kandydata. Wiele zależy jednak również od tego, jak mocny jest promotor danego zawodnika – ocenia Saleta. Inna sprawa, że polski sędzia wówczas się nie popisał, bo w wyraźnie wygranej przez Zavecka walce wypunktował remis.

– Kiedy pada kontrowersyjny werdykt, najpierw staram się zrozumieć sędziów – analizuje Saleta. – Należy zdawać sobie sprawę z tego, że walka spod ringu wygląda trochę inaczej niż w telewizji. Po drugie, większość sędziów preferuje agresywnych, zadających więcej ciosów pięściarzy, ale niektórzy wolą tych, którzy są skuteczniejsi lub lepsi w obronie. Zdarza się też, że punktujący poddaje się atmosferze panującej w hali, a na jego decyzje wpływa wrzawa, nawet po niecelnym ciosie lokalnego bohatera. Niedobre jest też, że według regulaminu prawie każda lub absolutnie każda runda powinna mieć zwycięzcę, który wygrywa ją 10:9. A przecież niektóre są ewidentnie remisowe! Tak czy inaczej, zdarza się zbyt wiele złych werdyktów, których za żadne skarby nie potrafię obronić – podsumowuje Saleta.

Sędziowie za błędy bywają karani, ale rzadko. W ostatnich latach w tym kontekście najgłośniej było o walce Erislandy LaraPaul Williams z 2011 roku. Sędziowie, którzy przyznali wygraną temu drugiemu, zostali zawieszeni przez komisję sportową stanu New Jersey. Jeden z nich nie oceniał później ani jednej walki. Drugi wrócił do sędziowania po dwóch latach, a trzeci dwa miesiące temu. W 2012 roku trzej inni arbitrzy w sposób absolutnie tragiczny ocenili walkę Marco Hucka z Firatem Arslanem o mistrzostwo świata WBO w Niemczech. Pierwszy odpoczywał przez rok. Dwaj pozostali nie mieli żadnej przerwy.

Przekręty nie do wykrycia
Niewytłumaczalne decyzje sędziów zdarzają się także podczas największych gal na świecie, o budżetach rzędu kilkudziesięciu lub nawet ponad stu milionów dolarów. Manny’ego Pacquiao w 2012 roku ograbiono ze zwycięstwa nad Timothym Bradleyem, a rok temu niewiele zabrakło, by doszło do gigantycznego skandalu w starciu Floyda Mayweathera z Saulem Alvarezem. Amerykanin wygrał tę walkę jak chciał, a jednak jego przewaga punktowa okazała się minimalna. Sędzia CJ Ross przyznała Meksykaninowi aż sześć rund!

Teddy Atlas twierdzi, że miało dojść do wielkiego oszustwa. – Współorganizatorem tamtej gali była należąca do Floyda firma Mayweather Promotions. Jednak to grupa Golden Boy była odpowiedzialna za sprzedaż pay-per-view, biletów, promocję i pozostałe działania marketingowe. Co jeszcze zostało jej do zrobienia? Wmieszanie do tego sędziów – przekonuje dawny trener Mike’a Tysona. – Co bardziej opłacało się Golden Boy? Pieniądze za promocję kolejnej walki Mayweathera, czy organizacja własnej gali, na której zarobiliby jako jedyni? To drugie? Tak, to drugie. Jak mogli to osiągnąć? Tylko w przypadku zwycięstwa Alvareza, którego wiąże kontrakt z Golden Boy – uzupełnia.

Teoria Atlasa nie przekonuje jednak Mariusza Kołodzieja. – Oszustwa się zdarzają, ale nie na tych największych galach, firmowanych przez HBO lub Showtime. Telewizje płacą potężne pieniądze i wymagają pewnych standardów. Jeśli sędzia się skompromituje, zapewne będzie to jego ostatnia praca przy wielkiej walce. Oczywiście dochodzi do pomyłek, bo człowiek jest tylko człowiekiem i je popełnia. Jeśli jednak zdarzają się przekręty, to i tak nigdy się o nich nie dowiemy – kwituje działający w USA promotor.

Bezlitosny sport
– Model boksu zawodowego sprzyja korupcji – nie daje za wygraną Atlas. Jego zdaniem możni boksu zawodowego mają wiele na sumieniu, ale pozostają bezkarni. Bo nie ma ich kto ukarać. – Brakuje tego, co funkcjonuje w innych dyscyplinach. Nadzoru, dzięki któremu zdobylibyśmy pewność, że ludzie prawidłowo zarządzają tym sportem. Potrzebna jest jakaś siła, mechanizm, jednostka kontrolująca federacje, która zatrzyma naganne zjawiska – apeluje.

– Sędzia musi pamiętać, że decyduje o losach zawodnika znajdującego się w tak indywidualnym i niebezpiecznym miejscu jak ring. Zawodnika, który przygotowując się do walki włożył wiele wysiłku, poświęcił kawał życia. Przy ringu zaś siedzi osoba, która nigdy nie podejmowała i nigdy nie podejmie takiego ryzyka, która tego ryzyka nawet nie rozumie. Dostaje kawałek papieru, długopis i może zabrać bokserowi wszystko, na co pracował – przypomina Atlas.

To bolesna puenta, ale boks zawodowy tak naprawdę nigdy nie był sprawiedliwy. Wątpliwe, by kiedykolwiek takim się stał.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

JAGODZIŃSKI, PIETRUCZUK, KIWIOR I JAKUBOWSKI BLISKO MECZU Z PORTORYKO

huragan

W nocy z 17 na 18 stycznia (czasu polskiego) bokserzy Rafako Hussars Poland spotkają się z debiutującym w World Series of Boxing zespołem Puerto Rico Hurricanes. Trenerzy Zbigniew Raubo i Jerzy Baraniecki mają 4 pewniaków w składzie na ten mecz.

Odkryta przez Krzysztofa Kolumba wyspa Portoryko leży pomiędzy Oceanem Atlantyckim na północy, a Morzem Karaibskim na południu. Jest państwem stowarzyszonym ze Stanami Zjednoczonymi, więc bokserzy, którzy znajdą się w portorykańskim ringu, wcześniej musieli odebrać amerykańskie wizy w ambasadzie w Warszawie.

Jednym z pierwszych był Marek Pietruczuk (56 kg), który bardzo dobrze spisuje się u progu nowego sezonu – wygrał walki w meczach towarzyskich reprezentacji z Niemcami oraz Husarii z Ukraine Otomans na zasadach WSB.

- Oprócz Marka Pietruczuka pewniakami w składzie na mecz z portorykańskim Huraganem są Dawid Jagodziński i Mistrz Unii Europejskiej Igor Jakubowski. W meczu w Łucku kontuzji łuku brwiowego doznał Damian Kiwior, ale to nie jest poważny uraz i jego też widzimy między linami w San Juan – powiedzieli trenerzy Raubo i Baraniecki.

- Chyba już wyczerpałem limit pecha. Urazu doznałem w zderzeniu głowami z rywalem. Kontuzjowany łuk brwiowy się zagoi i liczę, że wystąpię na inaugurację nowego sezonu World Series of Boxing. Wagowo nic się nie zmieniło, nadal będę boksował w kategorii -64 kg. Do startów w tej wadze przygotowuję się w sezonie 2015 – powiedział Damian Kiwior, który w Mistrzostwach Polski walczy w wyższej kategorii.

Najtwardszy orzech do zgryzienia szkoleniowcy Rafako Hussars Poland będą mieli z obsadą wagi 75 kg – wystąpi Tomasz Jabłoński lub Kamil Gardzielik. Pierwszego z wymienionych prześladują kłopoty zdrowotne, dlatego zabrakło go w niedawnych sprawdzianach międzynarodowych. Zastępujący go pięściarz z Konina poniósł dwie porażki.

INDYWIDUALNE WYRÓŻNIENIA SERWISU POLSKIBOKS.PL ZA 2014 ROK – KOBIETY

nagrody_2014

Oprócz tradycyjnego rankingu najlepszych polskich pięściarek mijającego roku postanowiliśmy dokonać także czterech indywidualnych wyróżnień za wyniki osiągnięte w 2014 roku.

W kategorii NAJLEPSZA SENIORKA (Elite) najwyżej oceniliśmy sportowy wynik osiągnięty przez wicemistrzynię Europy wagi koguciej (54 kg) Ewelinę Wicherską (PKB Poznań). Dodajmy, że poznanianka to także tegoroczna mistrzyni Polski wagi muszej (51 kg), uczestniczka Mistrzostw Świata oraz medalistka międzynarodowych turniejów w Gliwicach, Kielcach i Stralsundzie. Najgroźniejszą rywalką Eweliny była brązowa medalistka Mistrzostw Europy, Kinga Siwa (SAKO Gdańsk, 64 kg). Gdyby gdańszczance udało się awansować do strefy medalowej Mistrzostw Świata w Jeju City to jej przypadłoby w udziale nasze wyróżnienie. Przypominamy, że Kinga to tegoroczna mistrzyni Polski, zwyciężczyni Międzynarodowych Mistrzostw Śląska, finalistka Memoriału im. Leszka Drogosza w Kielcach i turnieju w Hamburgu oraz medalistka Queens Cup w Stralsundzie.

Oczywistym wyborem NAJLEPSZEJ JUNIORKI (youth) kończącego się roku było wyróżnienie dla Elżbiety Wójcik (KSW Róża Karlino), najlepszej zdaniem AIBA młodzieżowej zawodniczki świata. „Złota” Ela z Karlina wygrała w ciągu 2014 roku wszystko, co było do wygrania w młodzieżowym (dawniej juniorskim) boksie. Młodzieżowa mistrzyni olimpijska oraz mistrzyni świata i Europy zepchnęła w cień inne nasze młode i zdolne zawodniczki – młodzieżową wicemistrzynię Starego Kontynentu Wiktorię Sądej (BKS Jastrzębie-Zdrój) i brązową medalistkę Młodzieżowych Mistrzostw Europy w Asyżu – Justynę Walaś (TSB Tarnów).

Wyróżnienie dla NAJLEPSZEJ KADETKI (junior) przyznaliśmy tegorocznej Mistrzyni Europy z Asyżu, Adriannie Jędrzejczyk (Skalnik Wiśniówka/RUSHH Kielce, 63 kg), która przez cały sezon prezentowała wysoki poziom sportowy, wygrywając wszystkie swoje walki, w tym m.in. MTB Queens Cup w Stralsundzie. Bardzo wysoko oceniliśmy tegoroczne sukcesy innej mistrzyni Europy, Weroniki Zakrzewskiej (Boxing Team Chojnice, 60 kg), która była jedyną poważną konkurentką dla Adrianny w mijającym roku.

Czwarte wyróżnienie za NAJLEPSZY DEBIUT SENIORSKI otrzymała najmłodsza polska uczestniczka Mistrzostw Świata w Jeju City, Aneta Rygielska (Pomorzanin Toruń, 57 kg), która w trakcie 2014 roku wygrała m.in. MTB Queens Cup w Stralsundzie a rywalizacji krajowej ustępowała jedynie uznanej „firmie”, jaką od lat jest Sandra Kruk. Zdaniem trenera kadry narodowej seniorek, Pawła Pasiaka, to właśnie 19-latka z Torunia dokonała największego progresu z wszystkich nowych reprezentantek kraju. Na wyróżnienie zasłużyły poza tym co najmniej cztery ubiegłoroczne juniorki (youth) – Milena Zgliniecka (Pomorzanin Toruń, 51 kg), Laura Grzyb (BKS Jastrzębie-Zdrój, 54 kg), Kinga Szlachcic (Boksing Zielona Góra, 60 kg) i Martyna Gil (Skalnik Wiśniówka, 81 kg).

TOMASZ JABŁOŃSKI I MATEUSZ TRYC DRUŻYNOWYMI MISTRZAMI NIEMIEC!

nordhauser_tomek

Trwa świetna passa drużyny Nordhäuser SV w rozgrywkach 1. Bundesligi. Ekipa Tomasza Jabłońskiego i Mateusza Tryca pokonała dzisiaj na własnym ringu 11-9 SV Motor Babelsberg i tym samym na kolejkę przed końcem rozgrywek zapewniła sobie tytuł Drużynowego Mistrza Niemiec.

W ringu wystąpił jedynie pierwszy z wymienionych, mistrz Polski wagi średniej i kapitan Rafako Hussars Poland. Rywalem Tomasza Jabłońskiego był boksujący dotąd częściej w limicie wagi półciężkiej Niemiec Artur Reis.

- Udało mi się wygrać tę walkę [werdykt był niejednogłośny - 2 do remisu - przyp. JD] chociaż na początku byłem trochę spięty i ciężko mi się biło seriami – mówi „na gorąco” Tomasz. – Na szczęście trafiałem prawą ręką i udało mi się pokazać w ringu swoją przewagę. W 2. rundzie otworzył mi się „delikatnie” łuk brwiowy i przeciwnik przez cały czas próbował to wykorzystać. Szczególnie w klinczu mocno pchał się głową ale starałem się jednak go ściągać i unikać pogłębienia kontuzji. Swoim zwycięstwem zapewniłem drużynie zwycięstwo w meczu, więc atmosfera na sali była rewelacyjna, tym bardziej, że ekipa BC Straubing pokonała u siebie BSK Seelze, co już dzisiaj zapewniła nam tytuł mistrzowski – zakończył pięściarz z Gdyni.

W uzupełnieniu dodajmy, że w ostatnim meczu sezonu 10 stycznia 2015 roku zawodnicy Nordhäuser SV będą podejmowani przez aktualnie zajmujący drugie miejsce w rozgrywkach BSK Seelze. Czy wystąpią w nim reprezentanci Polski? Raczej nie z uwagi na styczniowy start ligi World Series of Boxing.

DARIUSZ SĘK UZNANY ZA POKONANEGO W WALCE Z ROBINEM KRASNIQI

sek02

W głównej walce wieczoru gali boksu zawodowego w Monachium spotkali się miejscowy bohater Robin Krasniqi (43-3, 16 KO) oraz nasz rodak, Dariusz Sęk (21-2-1, 7 KO). W stawce były międzynarodowe pasy organizacji WBO i WBA wagi półciężkiej i perspektywa potyczki o mistrzostwo świata w przyszłym roku z Juergenem Braehmerem.

Początkowo Darek trochę oddał inicjatywę, ale już w końcówce drugiej rundy doszło przy linach do małego spięcia przy linach. Niemiec jak zwykle polował prawym podbródkiem, natomiast pięściarz z Tarnowa szukał miejsca pod jego łokciami, obijając tułów. W trzeciej odsłonie podopieczny Andrzeja Gmitruka dał się dwukrotnie zaskoczyć – najpierw podbródkiem, a potem długim prawym prostym. Szkoleniowiec w przerwie poprosił więc Sęka o większy pressing, a on te prośby wprowadził w życie.

W czwartej rundzie dalej szukał uderzeń na korpus, ale piątą rozpoczął ładną kombinacją prawy podbródek-prawy sierp. To był najlepszy okres Polaka w tym pojedynku. Zwiększył też tempo, a w pierwszej akcji szóstej odsłony wciągnął reprezentanta gospodarzy na świetną kontrę prawym sierpem. Krasniqi przez chwilę przeżywał lekki kryzys, klinczował, ale na koniec zaczął się już odgryzać.

Robin w siódmym starciu dwukrotnie dosięgnął Darka prawym sierpowym, ale i on w końcu odpalił swoją lewą rękę, kilka razy odpowiadając Niemcowi. W trzeciej minucie ósmej rundy Robina dopadła chyba lekka zadyszka, bo nagle stanął i przestał zadawać ciosy. Sęk podkręcił tempo i zaczął go spychać do odwrotu. Na początku dziewiątej rundy po przypadkowym zderzeniu głowami Darkowi pękł łuk brwiowy i na moment wypadł z rytmu, lecz opanował sytuację i w końcówce tej odsłony znów kontrolował wydarzenia w ringu prawą ręką. Krasniqi podjął rękawice i w dziesiątym starciu poszedł na typową bitkę na przełamanie. Runda była remisowa, jednak ciosy Darka wydawały się robić większe wrażenie na przeciwniku.

Bardzo dobra była również jedenasta runda. Krasniqi złapał drugi oddech, lecz Darek nie dawał się spychać i podjął wymianę na środku ringu w półdystansie, w której był przynajmniej równie skuteczny, jak nie skuteczniejszy. Krasniqi w ostatniej odsłonie nie podejmował otwartych wymian, jakby mając informację o swojej przewadze na kartach sędziów. A gry zabrzmiał gong, obaj podnieśli ręce w górę w geście zwycięstwa.

Sędziowie punktowali 115:113, 116:112 i 116:112 – wszyscy na korzyść Krasnigiego, który jednak na neutralnym terenie wcale nie byłby faworytem…

źródło: bokser.org

Haxhi-Krasniqi-Poster

ZAMIAST BLOGA PAWŁA PASIAKA: SYSTEM SELEKCJI DO KADRY NARODOWEJ NA LATA 2015-2016

kadra_trenerzy

Krajowy system selekcji i doboru zawodniczek do Kadry Narodowej Seniorek Elite na 2015 / 2016 roku oparty i dostosowany  do wymagań Ministerstwa Sportu i Turystyki

1. Priorytetem w 2015 roku będzie skupienie szczególnej uwagi oraz przeznaczenie znacznych środków finansowych na szkolenie zawodniczek w kategorii wiekowej Seniorka-Elite na wagach olimpijskich .

2. Będą to zawodniczki rywalizujące w wagach 51 kg , 60 kg oraz 75 kg oraz ich dublerki czyli numery dwa w krajowej rywalizacji. W szczególnych wypadkach krajowa rywalizacja podczas Mistrzostw Polski w 2015 roku czy w turnieju Grand Prix nie będzie decydowała o miejscu w kadrze w wagach olimpijskich i około olimpijskich. Zawodniczki te zostały już wyselekcjonowane podczas szkolenia i rywalizacji w latach 2013-2014. Mają kwalifikacje przypisane do konkretnej wagi na 1. Igrzyska Europejskie, które odbędą się w dniach od 12 do 28 czerwca 2015 roku w Baku (Azerbejdżan). Impreza ta będzie główna w roku 2015.

3. Imprezą  główną w 2016 roku będą Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Główny nacisk położony będzie na przygotowanie zawodniczek numerów 1 i 2 w danej wadze do startu w Mistrzostwach Świata w Astanie (Kazachstan). Na tym turnieju zawodniczki w wagach 51 kg , 60 kg , 75 kg będą walczyły o kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich. Na ten turniej planowany jest udział zawodniczek w wagach 48 kg, 51 kg, 54 kg, 57 kg, 60 kg, 64 kg, 69 kg, 75 kg, 81 kg i +81 kg. Zawodniczki w wagach nieolimpijskich będą musiały spełnić szereg warunków, z których najważniejszy będzie wysoki wynik sportowy realnie dający szansę na rywalizację podczas takiego turnieju.

4. Zawodniczkami które są i  powinny nadal być objęte szkoleniem w wagach olimpijskich w latach 2015-2016 są:
51 kg – Ewelina Wicherska (PKB Poznań) – grupa szk. ol. A2
51 kg – Sandra Drabik  (Soma Boxing Kielce) – grupa szk. ol. B2
60 kg – Kinga Siwa (SAKO Gdańsk) – grupa szk. ol. A2
60 kg – Aneta Rygielska (Pomorzanin Toruń) – grupa szk. ol. B1
75 kg – Lidia Fidura  (GUKS Carbo Gliwice) – grupa szk. ol. B2
75 kg – Elżbieta Wójcik (KSW Róża Karlino) – grupa szk. ol. B1

5. Dodatkowymi zawodniczkami w wagach olimpijskich których wiek (do 23 lat) i poziom sportowy prognozuje znaczną progresję wynikową i które spełniają warunki grupy C, a nie wywalczyły dotychczas w międzynarodowych imprezach mistrzowskich miejsc w pierwszej „ósemce” powinny w roku 2015 być:

51 kg – Milena Zglenicka (Pomorzanin Toruń) – grupa szk. ol. C
60 kg – Kinga Szlachcic (Boksing Zielona Góra) – grupa szk. ol. C
60 kg – do ustalenia
75 kg – Magdalena Czajkowska (Baumal Boks Poznań) – grupa szk. ol. C
75 kg – do ustalenia

6. Są ponadto zawodniczki w kraju, które mogłyby z powodzeniem rywalizować w wagach 60 i 75 kg, a które jak dotąd nie określiły jasno swoich planów i nie są zdecydowane na długoterminową rywalizację. Zawodniczki te powinna wyłonić krajowa rywalizacja oraz bezpośrednia konfrontacja z czołowymi zawodniczkami w wagach olimpijskich.

7. Zawodniczki startujące w wagach nieolimpijskich, które realizowały szkolenie centralne w roku 2014 będą brane pod uwagę przez cały rok i będą przygotowywały się poprzez zgrupowania, mecze kontrolne i turnieje międzynarodowe do startu w Mistrzostwach Świata w 2016 roku. Będą także sparingpartnerkami czołowych zawodniczek reprezentacji. Warunkiem będą wszystkie wyniki uzyskane przez cały rok 2015 tj.: Mistrzostwa Polski i rywalizacja międzynarodowa, a także wysoki poziom sportowy. Zawodniczki te będą regularnie monitorowane i testowane; powinny także brać udział  przez cały rok w rywalizacji międzynarodowej i wewnątrzkrajowej reprezentując swoje macierzyste kluby.

8. Ponadto w wadze olimpijskiej (60 kg) jest przeze mnie brana pod uwagę Aleksandra Sidorenko-Rutkowski, która stara się o polskie obywatelstwo i jeżeli udałoby się jej tego dokonać w 2015 roku, należałoby ją niezwłocznie dołączyć do Kadry Narodowej. Jest to zawodniczka doświadczona w zawodach międzynarodowych i reprezentująca wysoki poziom sportowy. Byłaby ogromnym wzmocnieniem wagi olimpijskiej, a także mogłaby rywalizować nawet o czołową lokatę w naszym kraju w wadze 60 kg.

9. Każda zawodniczka powołana do Kadry Narodowej grup: Eilte, Youth i Junior powinna niezwłocznie złożyć w PZB deklarację, że nie rywalizuje na żadnej płaszczyźnie w innych sportach walki niż boks. W roku 2015 do żadnej imprezy centralnej, czy okręgowej nie zostaną dopuszczone zawodniczki, które takiej deklaracji nie złożą a w przeszłości rywalizowały w inny sportach walki.

10. Każda zawodniczka, która będzie realizowała szkolenie centralne będzie zobligowana do systematycznej pracy w klubie i będzie musiała zrealizować założenia, które wspólnie określą szkoleniowcy kadry z trenerami klubowymi wszystkich grup wiekowych.

Zajęte miejsce w rywalizacji krajowej nie będzie tu wyznacznikiem, gdyż w niektórych wagach poziom sportowy jest słaby w porównaniu z rywalkami zagranicznymi.

Monitorowane będą mikro-cykle pomiędzy zgrupowaniami kadry pod kątem realizacji zadań mających na celu wyeliminowanie błędów w technice boksowania. Priorytetem będzie stopniowe podnoszenie umiejętności i budowanie wszechstronności zawodniczki oraz jej repertuaru zachowań w ringu.

Monitorowane będą także  parametry sprawności fizycznej wybranych zawodniczek w zależności od okresów przygotowań. Zawodniczki będą także monitorowane podczas zgrupowań, a także w Instytucie Sportu w Warszawie i wyniki te także  będą decydowały o dalszych losach i ewentualnego miejsca w Kadrze.

Ewentualne kontuzje lub niedyspozycje spowodowane chorobą stwierdzoną i udokumentowana przez lekarza specjalistę a także realne sytuacje losowe nie dyskwalifikują zawodniczki ze szkolenia centralnego.

Każda zawodniczka będzie posiadać swój indywidualny plan startów, który także będzie zawierał realizację rywalizacji klubowej, ilości walk i startów będą dodatkowym narzędziem do określenia czy zawodniczka rozwija się prawidłowo.

Opracował: Paweł Pasiak, Trener Kadry Narodowej Kobiet PZB

TOP 50 POLSKA (SENIORKI) – RANKING SERWISU „POLSKIBOKS.PL” ZA 2014 ROK

medalistki

Prezentujemy Waszej uwadze pierwszy z naszych redakcyjnych rankingów, podsumowujących rok 2014 w boksie olimpijskim, czyli TOP 50 POLSKA (SENIORKI-ELITE). Od lat podkreślamy, że klasyfikowanie czołowych polskich pięściarek, jest zajęciem przyjemnym, gdyż nasze zawodniczki niezmiennie cieszą się wielkim szacunkiem w bokserskim świecie i nigdy nie schodzą poniżej przyzwoitego poziomu. Nie inaczej było w tym roku, kiedy to zwłaszcza nasza młodzież rozdawała karty na światowych ringach.

Dla seniorek najważniejszymi imprezami sezonu były oczywiście jesienne Mistrzostwa Świata w Jeju City oraz Mistrzostwa Europy, które w czerwcu odbyły się w Bukareszcie. Grupy młodzieżowa i juniorska najpierw rywalizowały o medale Mistrzostw Świata w Sofii (tylko w gronie youth), a następnie o krążki Mistrzostw Europy w Asyżu (youth i junior).

W tegorocznym TOP 50 na czele dziesięciu kategorii wagowych postawiliśmy …11 zawodniczek. W tym gronie jest dziewięć mistrzyń Polski seniorek: Sandra Brodacka (48 kg), Ewelina Wicherska (51 kg), Martyna Letkiewicz (54 kg),  Sandra Kruk (57 kg), Karolina Michalczuk (60 kg), Kinga Siwa (64 kg), Natalia Hollińska (69 kg), Lidia Fidura (75 kg) i Martyna Gil (81 kg). Pozostałe dwie wyróżnione zawodniczki to Sandra Drabik (51 kg) i Anna Słowik (+81 kg). 

48 KG: SANDRA BRODACKA

Kolejny rok 24-letnia Angelika Grońska (06 Kleofas Katowice) bezskutecznie goni liderującą trzeci sezon Sandrę Brodacką (BKS Skorpion Szczecin). Licząca zaledwie 21 lat zawodniczka ze Szczecina od 2012 roku wygrywa wszystko, co jest do wygrania w kraju (Mistrzostwa Polski seniorek, Mistrzostwa Polski do lat 23 i Międzynarodowe Mistrzostwa Śląska). Szkoda, że jej sportowe atuty nie znajdują jeszcze odzwierciedlenia w rywalizacji międzynarodowej. Mało przekonujące zwycięstwo nad przeciętną Włoszką Alessandrą Manfredini w Łomży nie ma bowiem większej wartości niż np. pokonanie Grońskiej. Podczas Mistrzostw Europy w Bukareszcie Sandra kiepsko losowała, trafiając od razu na rutynowaną Bułgarkę Sevdę Asenovą, która preferuje agresywny boks w półdystansie i okazała się zbyt trudną do przejścia przeszkodą dla Polki. Trener kadry narodowej, Paweł Pasiak, nie zdecydował się zabrać Sandry do Jeju City na Mistrzostwa Świata, zapewne rozczarowując ją tę decyzją, ale czy faktycznie szczecinianka dałaby radę skutecznie rywalizować tam o „ósemkę”? Raczej nie. Jeszcze nie… Na trzecim miejscu klasyfikujemy 18-letnią Wiktorię Sądej (BKS Jastrzębie-Zdrój), której regulamin nie pozwala jeszcze rywalizować z seniorkami, ale której poziom i sportowe wyniki (srebrny medal Młodzieżowych Mistrzostw Europy w Asyżu) upoważniają do tego, by już teraz widzieć w niej czołową zawodniczkę kraju wagi papierowej. Kolejne miejsca w rankingu zajmują doświadczone Patrycja Bednarek (PKB Polkowice) i Ewa Bulanda (LUKS Jas-Pol Krynica-Zdrój), które prochu już raczej nie wymyślą, ale nadal dają gwarancje dobrych walk z czołówką.

1 Sandra Brodacka (BKS Skorpion Szczecin)
2 Angelika Grońska (06 Kleofas Katowice)
3 Wiktoria Sądej (BKS Jastrzębie-Zdrój)
4 Patrycja Bednarek (PKB Polkowice)
5 Ewa Bulanda (LUKS Jas-Pol Krynica-Zdrój)

51 KG: EWELINA WICHERSKA I SANDRA DRABIK

W olimpijskiej wadze muszej ex-aequo liderują dwie kadrowiczki Ewelina Wicherska (PKB Poznań) i Sandra Drabik (Boxing Kielce), które reprezentowały Polskę podczas Mistrzostw Europy i Świata. Obie do samego końca rywalizowały o występ w prestiżowym czempionacie w Jeju City, osiągając w limicie 51 kg porównywalne wyniki. O klasie Eweliny świadczył złoty medal Mistrzostw Polski oraz wicemistrzostwo Europy, wywalczone w wyższym limicie. Sandra z kolei pokonała późniejszą mistrzynię świata, Amerykankę Marlen Esparza, a w finale Memoriału im. Drogosza w Kielcach zwyciężyła byłą mistrzynię świata, Elenę Savelevą z Rosji. Która z nich jest lepsza? To dylemat dla trenera Pawła Pasiaka na kolejne przedolimpijskie miesiące. Tuż za liderkami klasyfikujemy Żanetę Cieślę (UKS Kontra Elbląg), która zrezygnowała ze współpracy z reprezentacją oraz 19-letnią Milenę Zglenicką (Pomorzanin Toruń), mająca wszelkie dane ku temu, by w gronie seniorek zdobywać tyle medali, co w rywalizacji kadetek i juniorek.

1 Ewelina Wicherska (PKB Poznań)
1 Sandra Drabik (Soma Boxing Kielce)
3 Żaneta Cieśla (UKS Kontra Elbląg)
4 Milena Zglenicka (Pomorzanin Toruń)
5 Klaudia Sibiga (Ring Sikorski Stalowa Wola)

54 KG: MARTYNA LETKIEWICZ

Na czele klasyfikacji umieściliśmy 22-letnią Martynę Letkiewicz (GUKS Carbo Gliwice), która wywalczyła w tym roku swój pierwszy złoty medal Mistrzostw Polski seniorek. Grudziądzki sukces Martyny to jednak wszystko, co dobrego można powiedzieć o jej tegorocznych wynikach. Wychowanka Pawła Pasiaka zawiodła w meczu z Włoszkami, ulegając Martinie Pietrolungo, a w Międzynarodowych Mistrzostwach Śląska wystąpiła w limicie wagi piórkowej, przegrywając z bitną Francuzką Julie LeGaillard. Dobry rok miała debiutująca w gronie seniorek Laura Grzyb (BKS Jastrzębie-Zdrój), która w marcu nie była jeszcze w stanie wygrać z Martyną, ale z miesiąca na miesiąc boksowała dojrzalej, awansując nawet do kadry narodowej seniorek na turniej Queens Cup w Stralsundzie, gdzie mimo przegranej walki z Francuzką Delphiną Mancini zebrała cenne doświadczenie. 19-letnia Laura wyróżnia się na krajowym ringu wyszkoleniem technicznym i co najważniejsze pracowitością, na którą zwrócił uwagę trener kadry narodowej. Trzecie miejsce w zestawieniu przypadło w udziale ambitnej Patrycja Ślosarczyk (J&J Sport Center Kraków), która prezentowała się w 2014 roku nieco lepiej niż kończące niestety sportowe kariery – Aleksandra Paczka (BKS Orkan Gorzów Wlkp.) oraz Katarzyna Brodacka (BKS Skorpion Szczecin).

1 Martyna Letkiewicz (GUKS Carbo Gliwice)
2 Laura Grzyb (BKS Jastrzębie-Zdrój)
3 Patrycja Ślosarczyk (J&J Sport Center Kraków)
4 Aleksandra Paczka (BKS Orkan Gorzów Wlkp.)
5 Katarzyna Brodacka (BKS Skorpion Szczecin)

57 KG: SANDRA KRUK

25-letnia liderka z Elbląga od lat przewodzi stawce najlepszych zawodniczek wagi piórkowej, ale od tego sezonu ma wreszcie godną siebie rywalkę w osobie 19-letniej Anety Rygielskiej (Pomorzanin Toruń), która przebojem weszła z rywalizacji młodzieżowej do seniorskiej, zdobywając srebrny medal Mistrzostw Polski seniorek, złoto Mistrzostw Polski do lat 23 oraz wygrywając MTB Queens Cup w Stralsundzie. Podczas Mistrzostw Europy w Bukareszcie biało-czerwonych barw broniła Sandra, przegrywając niestety w eliminacjach z rutynowaną Norweżką Ingrid Egner. Do Jeju City trener Pasiak zabrał z kolei Anetę, która mimo krzywdzącej porażki z byłą mistrzynią świata, Tiarą Brown z USA, może ten start traktować w kategoriach zdanej lekcji dorosłego boksu. Numerem 1 w naszym zestawieniu jest Kruk, pod koniec sezonu odsunięta od startów w kadrze z uwagi na klubowe kłopoty, która dwukrotnie wygrała z Rygielską a w Łomży w meczu z Włoszkami wypunktowała znakomitą Marzię Davide. Kolejne miejsca w rankingu zajmują młode i ambitne Adrianna Wiedro (SAKO Gdańsk) i Monika Serafin (06 Kleofas Katowice) oraz na ich tle rutynowana Michalina Podlewska (Zawisza Bydgoszcz).

1 Sandra Kruk (UKS Kontra Elbląg)
2 Aneta Rygielska (Pomorzanin Toruń)
3 Adrianna Wiedro (SAKO Gdańsk)
4 Monika Serafin (06 Kleofas Katowice)
5 Michalina Podlewska (Zawisza Bydgoszcz)

60 KG: KAROLINA MICHALCZUK

W olimpijskiej wadze lekkiej zwyciężczynią naszego rankingu została wielka, niekwestionowana mistrzyni Karolina Michalczuk (Paco Lublin). Nie wiemy, czy był to ostatni sezon w wykonaniu 35-letniej lublinianki, czy zobaczymy ją w nowym roku nadal występującą w zawodach boksu olimpijskiego. Być może – zgodnie z z tym co zapowiadała po przegranych Mistrzostwach Europy – spróbuje swoich sił w boksie zawodowym. Karolina występowała praktycznie tylko w pierwszej połowie sezonu, zdobywając trzynasty w karierze złoty medal Mistrzostw Polski, pokonując w finale po zaciętej walce 28-letnią Karolinę Graczyk (Copacabana Konin). W rywalizacji międzynarodowej wygrała cztery walki w MTB im. Feliksa Stamma (m.in. z Ukrainką Yulią Tsiplakovą i Angielką Chantelle Cameron), a wcześniej pewnie wypunktowała Rominę Marendę w meczu Polska-Włochy. To wystarczająca rekomendacja by uznać ją za nr 1 wagi lekkiej. Wiceliderką została Graczyk, którą pechowa kontuzja, doznana na turnieju w Warszawie, wykluczyła z drugiej części sezonu. Na wysokim 3. miejscu stawiamy mistrzynię kraju do lat 23, Kingę Szlachcic (Boksing Zielona Góra), którą w w nowym roku czeka faktyczna weryfikacja sportowego poziomu. 19-letnia zielonogórzanka jest jednym z największych odkryć mijającego roku, co potwierdziło jesienne powołanie na zgrupowanie szkoleniowe kadry narodowej seniorek. Ostatniego słowa nie powiedziała zapewne niezwykle ambitna „fajterka” ze Szczecina – Sylwia Maksym (BKS Skorpion Szczecin), drugi sezon szukająca swojego miejsca w czołówce wagi olimpijskiej.

1 Karolina Michalczuk (Paco Lublin)
2 Karolina Graczyk (Copacabana Konin)
3 Kinga Szlachcic (Boksing Zielona Góra)
4 Sylwia Maksym (BKS Skorpion Szczecin)
5 Edyta Skrzyszowska (Stal Rzeszów)

64 KG: KINGA SIWA

To był bardzo dobry sezon Kingi Siwej (SAKO Gdańsk), która w Bukareszcie zdobyła brązowy medal Mistrzostw Europy w wadze z limitem 64 kg, a jesienią jednego zwycięstwa zabrakło jej do tego, by stanąć na podium Mistrzostw Świata w wadze lekkiej (60 kg). 28-letnią Kingę klasyfikujemy w kategorii do 64 kg, w której zdobyła swój szósty złoty medal Mistrzostw Polski oraz w której wygrała Międzynarodowe Mistrzostwa Śląska. Jedyną zawodniczką w kraju, która jest w stanie nawiązać dzisiaj z gdańszczanką wyrównaną walkę jest 22-letnia Beata Koroniecka (Hetman Białystok), która w Grudziądzu zdobyła złoty medal Mistrzostw Polski do lat 23. Wielka szkoda, że Beata w rywalizacji międzynarodowej nie jest w stanie zaprezentować pełni swojego talentu i sporych możliwości. Trzecie miejsce w zestawieniu przypadło w udziale bardzo pracowitej Aleksandrze Taladze (06 Kleofas Katowice), której niewiele zabrakło, by w październiku pokonać Koroniecką. Na miejscach 4-5 sklasyfikowaliśmy tegoroczną wicemistrzynię Polski seniorek, Vanessę Nogaj (Prosna Kalisz) i Katarzynę Krukowską (MOSM Tychy), które prezentują zbliżony poziom i zapewne nie powiedziały jeszcze ostatniego sportowego słowa.

1 Kinga Siwa (SAKO Gdańsk)
2 Beata Koroniecka (Hetman Białystok)
3 Aleksandra Talaga (06 Kleofas Katowice)
4 Vanessa Nogaj (Prosna Kalisz)
5 Katarzyna Krukowska (MOSM Tychy)

69 KG: NATALIA HOLLIŃSKA

Na czele zestawienia, tak jak w poprzednim roku, znalazły się dwie zawodniczki szczecińskiego Skorpiona – 23-letnia Natalia Hollińska i o 4 lata od niej młodsza Hanna Solecka (BKS Skorpion Szczecin). Pozycja tej pierwszej w roli liderki jest niezagrożona, o czym świadczą złote medale Mistrzostw Polski seniorek i do lat 23. Doprawdy niewiele zabrakło by w Bukareszcie Natalia zanotowała życiowy sukces, awansując do strefy medalowej Mistrzostw Europy, bo jej ćwierćfinałowa porażka z Azerką Eleną Vystropovą nie była dla wszystkich oczywista. Wcześniej w meczu z Włoszkami w Łomży nasza zawodniczka pewnie wygrała z Valentiną Alberti, potwierdzając spore możliwości. Szkoda, że szczecinianka nie potwierdziła swojej klasy w Gliwicach podczas Międzynarodowych Mistrzostwach Śląska. Słaby start i porażka z Czeszką Ester Konecną spowodowały, że ostatecznie nie znalazła się w kadrze narodowej na Mistrzostwa Świata w Jeju City. W nowym roku oczekujemy na krok naprzód w karierze Hanny Soleckiej (raczej nie w kategorii średniej!) i sportowe postępy Magdaleny Czajkowskiej (Baumal Boks Poznań), która przebojem weszła do krajowej – cóż z tego, że wąskiej – czołówki.

1 Natalia Hollińska (BKS Skorpion Szczecin)
2 Hanna Solecka (BKS Skorpion Szczecin)
3 Marlena Mańkowska (Boks Lublin)
4 Magdalena Czajkowska (Baumal Boks Poznań)
5 Paulina Borysewicz (Gwardia Białystok)

75 KG: LIDIA FIDURA

Miejmy nadzieję, że to ostatni sezon, w którym Lidia Fidura (GUKS Carbo Gliwice) nie miała w kraju godnej siebie rywalki. Sześciokrotna Mistrzyni Polski seniorek, pięciokrotna zwyciężczyni MTB im. Feliksa Stamma oraz dziewięciokrotna triumfatorka Międzynarodowych Mistrzostw Śląska nadal czeka na sukces w wielkiej imprezie mistrzowskiej. Nie powiodło się to w Jeju City, gdzie po znakomitej walce Lidia uległa mistrzyni olimpijskiej i późniejszej mistrzyni świata, Claressie Shields z USA. Wielka szkoda, że Fidura nie pojechała do Bukaresztu na Mistrzostwa Europy, choć wydawała się niemal pewną kandydatką do strefy medalowej. W ciągu roku nasza mistrzyni wygrała m.in. z Kanadyjkami Mary Spencer i Ariane Fortin, czy z Węgierką Timeą Nagy, przegrywając trzy razy (z Niemką Sarą Scheurich, Szwedką Anną Laurell i Shields). Ponownie na drugim miejscu sklasyfikowaliśmy Elżbietę Wójcik (KSW Róża Karlino) – najlepszą młodzieżową zawodniczkę świata bez podziału na kategorie wagowe, która jeszcze nie mogła rywalizować z seniorkami. O wielkiej klasie wychowanki Tomasza Różańskiego świadczą złote medale Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich oraz Młodzieżowych Mistrzostw Świata i Europy. Przyszłoroczna rywalizacja Lidii  z Elżbietą zapowiada się więc pasjonująco. Na trzecim miejscu klasyfikujemy jedną z najbardziej doświadczonych polskich zawodniczek, Justynę Sroczyńską (Energetyk Lubin), która nadal wydaje się być nie do pokonania dla Anny Kołodziejskiej (Boks-Tur Łódź) i Aleksandry Trojanowskiej (BKS Skorpion Szczecin).

1 Lidia Fidura (GUKS Carbo Gliwice)
2 Elżbieta Wójcik (KSW Róża Karlino)
3 Justyna Sroczyńska (Energetyk Lubin)
4 Anna Kołodziejska (Boks-Tur Łódź)
5 Aleksandra Trojanowska (BKS Skorpion Szczecin)

81 KG: MARTYNA GIL

Waga półciężka była w mijającym roku jedną ze słabszych kategorii w kraju, choć na jej czele znalazła się młoda i zdolna Martyna Gil (Skalnik Wiśniówka), zasłużona mistrzyni Polski seniorek. Oprócz 19-latki z Wiśniówki w rankingu znajdujemy dwa nazwiska jednych z największych talentów, jakie w ostatnim czasie pojawiły się na polskich ringach – 21-letniej Karoliny Cyran (UKS Adrenalina Wrocław) oraz 20-letniej Patrycji Woronowicz (UKS Boxing Sokółka). Jeśli zdrowie im dopisze rywalizacja o prymat w kraju będzie zapewne ciekawsza. Nie zapominamy o czyniącej stałe postępy Annie Maksim (LKS Orlęta Łuków), która w tym roku została wiceliderką zestawienia.

1 Martyna Gil (Skalnik Wiśniówka)
2 Anna Maksim (LKS Orlęta Łuków)
3 Karolina Cyran (UKS Adrenalina Wrocław)
4 Patrycja Woronowicz (UKS Boxing Sokółka)
5 Izabela Gil (KS Cristal Białystok)

+81 KG: ANNA SŁOWIK

Na czele naszego rankingu znalazła się zasłużenie 23-letnia Anna Słowik (Garda Karczew), tegoroczna wicemistrzyni Polski seniorek i złota medalistka mistrzostw kraju do lat 23. Niewiele brakowało, by niedawna dwukrotna Mistrzyni Unii Europejskiej wróciła do międzynarodowej rywalizacji, lecz niestety z powodu braku potencjalnych rywalek nie pojechała na MTB Queens Cup do Stralsundu. W dowód rekompensaty została zaproszona przez trenera Pawła Pasiaka na zgrupowanie szkoleniowe kadry narodowej i zapewne w przyszłym roku otrzyma swoją szansę. Wielka rywalka Anny, Sylwia Kusiak (BKS Skorpion Szczecin) zdobyła wprawdzie złoty medal Mistrzostw Polski, ale na tym zakończyła swoje tegoroczne starty. Być może już w przyszłym roku wadze superciężkiej zarówno Sylwii, jak i Annie wyrośnie groźna konkurentka w osobie Joanny Zabrockiej (Nowi Polnica). Wierzymy, że niebawem któraś z trójki wymienionych stanie na podium międzynarodowych zawodów mistrzowskich.

1 Anna Słowik (Garda Karczew)
2 Sylwia Kusiak (BKS Skorpion Szczecin)
3 Joanna Zabrocka (Nowi Polnica)
4 Marlena Gawrońska (Stella Gniezno)
5 Katarzyna Kupis (Radomiak Radom)

Kogo zbrakło w rankingu w porównaniu z zestawieniem za rok 2013? Największe straty to: Magdalena Wichrowska (GUKS Carbo Gliwice), Paulina Jakubczyk (KSW Róża Karlino), Katarzyna Cichosz (Cristal Białystok), Magdalena Cieślik (DKB Dąbrowa Górnicza), Jadwiga Stańczak (Carbo Gliwice) i Wioleta Michalska (Legia Warszawa).

Opracował: Jarosław Drozd

TIGER TARNÓW POKONAŁ REPREZENTACJĘ POLSKI POŁUDNIOWO-WSCHODNIEJ

amatbox01

W niedzielę, 14 grudnia, w Hali Sportowo-Widowiskowej przy ul. Gumniskiej w Tarnowie odbył się mecz bokserski, w którym pięściarze z klubu Tiger Tarnów zmierzyli się z reprezentantami klubów południowo-wschodnich.

Walczono także o Puchar Starosty Powiatowego w Tarnowie. W ramach imprezy odbyło się 11 walk w różnych kategoriach wagowych. W narożniku naszym podopiecznym sekundowali trenerzy: Józef Sadko i Sebastian Piątkiewicz. Tuż przed rozpoczęciem meczu odbyło się uroczyste wręczenie pamiątkowych pucharów osobom, które od początku wspierają tarnowską sekcję bokserską.

WYNIKI WALK [zwycięzcy na pierwszym miejscu]

KADETKI
54 kg: Paulina Pszczoła (Tiger Tarnów) – Natalia Bakalarz (Sikorski Stalowa Wola) 3-0

MŁODZICY
38 kg: Maciej Basta (Tiger Tarnów) – Miłosz Widełka (Magic Boxing Brzesko) Remis

KADECI
54 kg: Maciej Kiwior (Tiger Tarnów) – Amadeusz Jaskulecki (Hetman Zamość) 3-0
54 kg: Maciej Szegda (Tiger Tarnów) – Fabian Karbarz (Sikorski Stalowa Wola) 3-0
56 kg: Michał Bardo (Tiger Tarnów) – Patryk Pacaj (Hetman Zamość) 3-0
56 kg: Oskar Półkoszek (Tiger Tarnów) – Ernest Bzduch (RMG Ring Ożarów) 3-0
+81 kg: Grzegorz Basta (Tiger Tarnów) – Eryk Sondej (Wisłok Rzeszów) 3-0

JUNIORZY
64 kg: Norbert Trybulec (Tiger Tarnów) – Sebastian Cieciorowski (RMG Ring Ożarów) TKO 2

SENIORZY
60 kg: Marcin Marcinkowski (Ring Busko Zdrój) – Dariusz Rabenda (Tiger Tarnów) 2-1
64 kg: Jakub Kras (Tiger Tarnów) – Krystian Halski (Tiger Tarnów) 3-0

Pojedynek o puchar Starosty wygrał Dominik Górka (Magic Boxing Brzesko) pokonując przez TKO w 2. rundzie Olafa Wójcika (RMG Ring Busko Zdrój).

źródło: tarnow.net.pl

TRZYNASTU POLAKÓW W RANKINGU WBC. AWANS ARTURA SZPILKI

W grudniowych rankingach federacji WBC znalazło się trzynastu polskich pięściarzy, w tym sześciu w czołowych piętnastkach. Najwyższą lokatę zajmuje Andrzej Fonfara (26-3, 15 KO), który jest czwarty w wadze półciężkiej.

„Polski Książę” ustępuje tylko Eleiderowi Alvarezowi, Isaacowi Chilembie i Umberto Savigne. Za 27-latkiem jest m.in. Dmitrij Suchocki, który nadchodzącej nocy zaboksuje o pas z Adonisem Stevensonem. W dywizji średniej sklasyfikowani są dwaj Polacy – Przemysław Opalach (28) i Maciej Sulęcki (31).

Wciąż wysoko w rankingu jest Krzysztof Włodarczyk (49-3-1, 35 KO). „Diablo” zajmuje piątą lokatę w kategorii junior ciężkiej, której jeszcze niedawno był czempionem. Włodarczyk nie jest w doborowym towarzystwie sam. W sumie w pierwszej piętnastce kategorii cruiser znajduje się aż czterech Polaków – są to jeszcze Mateusz Masternak (34-2, 24 KO), który jest dwunasty, plasujący się tuż za nim Łukasz Janik (28-2, 15 KO), a także czternasty Krzysztof Głowacki (23-0, 15 KO).

Po pokonaniu Tomasza Adamka do pierwszej dziesiątki wagi ciężkiej coraz głośniej puka Artur Szpilka (17-1, 12 KO). Pięściarz z Wieliczki jest już jedenasty i wyprzedza m.in. Carlosa Takama, Chrisa Arreolę i Derecka Chisorę. Na bardziej odległych miejscach znajdują się Mariusz Wach (29), Andrzej Wawrzyk (33) i Marcin Rekowski (37).

W junior średniej do piętnastki zbliża się natomiast Damian Jonak (38-0-1, 21 KO). W kategorii, której mistrzem jest Floyd Mayweather Jr, Polak jest siedemnasty. Jedyny polski akcent w niższych wagach to Kamil Łaszczyk (19-0, 7 KO), który w rankingu dywizji piórkowej jest 32.

źródło: bokser.org

STOLICA POLSKIEGO BOKSU OLIMPIJSKIEGO PRZENIOSŁA SIĘ Z KARLINA DO SZCZECINA

herby

Wydział Sportowy Polskiego Związku Bokserskiego opublikował klasyfikację klubową za rok 2014, która uwzględniła wyniki osiągnięte zarówno na głównych imprezach szczebla centralnego (Mistrzostwa Polski) oraz na głównych imprezach zagranicznych (Mistrzostwa Świata, Mistrzostwa Europy, Mistrzostwa Unii Europejskiej, turniejach międzynarodowych, oficjalnych meczach międzypaństwowych) we wszystkich kategoriach wiekowych kobiet i mężczyzn.

W 2014 roku w gronie 151 klubów (w zestawieniu omyłkowo dwa razy wymieniony jest LKS Niedźwiedź Kętrzyn) bezkonkurencyjnymi w kraju okazały się zawodniczki i zawodnicy BKS Skorpion Szczecin (1165 punktów), wyprzedzając inny team z Pomorza Zachodniego – KSW Róża Karlino (778) oraz pnący się systematycznie w górę SAKO Gdańsk (439).

W „złotej” dziesiątce najlepszych polskich klubów pięściarskich znalazły się ponadto: UKS Kontra Elbląg (381), UKS Akademia Walki Warszawa (363), KS Pomorzanin Toruń (359), BKS Hetman Białystok (309), GUKS Carbo Gliwice (303), BSB Astoria Bydgoszcz (300) oraz UKS Boxing Sokółka (294).

Przypominamy, że w klasyfikacji klubowej za rok 2013 zwyciężył zespół KSW Róża Karlino, wyprzedzając BKS Skorpiona Szczecin, UKS Kontrę Elbląg, PKB Poznań i GUKS Carbo Gliwice. Sklasyfikowano wówczas 128 klubów z całej Polski.

PEŁNA KLASYFIKACJA NAJLEPSZYCH POLSKICH KLUBÓW PIĘŚCIARSKICH ZA 2014 ROK

1. BKS Skorpion Szczecin – 1165 pkt
2. KSW Róża Karlino – 778 pkt
3. KS SAKO Gdańsk – 439 pkt
4. UKS Kontra Elbląg – 381 pkt
5. UKS Akademia Walki Warszawa – 363 pkt
6. KS Pomorzanin Toruń – 359 pkt
7. BKS Hetman Białystok – 309 pkt
8. GUKS Carbo Gliwice – 303 pkt
9. BSB Astoria Bydgoszcz – 300 pkt
10. UKS Boxing Sokółka – 294 pkt

11. Cristal Białystok – 283 pkt
12. Baumal Boks Poznań – 258 pkt
13. Radomiak Radom – 275 pkt
14. PTB Tiger Tarnów – 255 pkt
15. KB Legia Warszawa – 254 pkt
16. UKS Bokser Chojnice – 244 pkt
17. Boxing Team Chojnice – 240 pkt
18. BKS Jastrzębie – 238 pkt
19. KS Zagłębie Konin – 230 pkt
20. UMKS Victoria Ostrołęka – 218 pkt

21. KS Skalnik Wiśniówka – 212 pkt
22. RUSHH Kielce – 211 pkt
23. KS Górnik Sosnowiec – 188 pkt
24. Champion Nowy Dwór Mazowiecki – 184 pkt
25. Copacabana Konin – 183 pkt
26. PACO Lublin – 182 pkt
27. MOSM Tychy – 175 pkt
28. PKB Poznań – 171 pkt
29. 06 Kleofas Katowice – 170 pkt
30. Broń Radom – 166 pkt

31. WKS Sokół Piła – 165 pkt
32. Boxing Kielce – 158 pkt
33. Garda Chojna – 155 pkt
34. KSZO Ostrowiec Świętokrzyski – 149 pkt
35. KS Fenix Warszawa – 142 pkt
36. BKS Olimp Szczecin – 141 pkt
37. KSW Tygrys Elbląg – 139 pkt
38. Boks Polonia Świdnica – 135 pkt
39. SKB Czarni Słupsk – 130 pkt
40. Wda Świecie – 129 pkt

41. BKS Orkan Gorzów Wlkp. – 120 pkt
42. Box Fight Koszalin – 114 pkt
43. LKS Niedźwiedź Kętrzyn – 110 pkt
44. Sparta Złotów – 107 pkt
45. Garda Gierałtowice – 105 pkt
KS Start Włocławek – 105 pkt
47. Energetyka Lubin – 102 pkt
48. TSB Tarnów  – 100 pkt
49. WKS Zawisza Bydgoszcz – 99 pkt
50. WKS Gwardia Wrocław – 98 pkt
RMKS Rybnik – 98 pkt

52. Champion Chojnów – 91 pkt
53. MOSiR Mysłowice – 89 pkt
54. Berej Boxing Lublin – 87 pkt
55. LKS Myszków – 85 pkt
Ring Sikorski Stalowa Wola – 85 pkt
57. LKS Orlęta Łuków – 81 pkt
58. PKB Polkowice – 79 pkt
59. Tiger Łomża – 77 pkt
60. TS Wisła Kraków – 75 pkt
UKS Nowi Polnica – 75 pkt

62. Prosna Kalisz – 73 pkt.
63. KB Korona Wałcz – 64 pkt
64. Kaczor Box Team Wałbrzych – 62 pkt
65. KS Stella Gniezno – 61 pkt
66. UKS Włókiennik Łódź – 60 pkt
67. MKS Start Grudziądz – 59 pkt
68. LUKS Jas-Pol Krynica Zdrój – 58 pkt
69. Obra Zbąszyń – 56 pkt
70. DKB Dzierżoniów – 55 pkt
WKS Desant Kraków – 55 pkt

72. Boxing Zielona Góra – 53 pkt
Budo Krosno – 53 pkt
74. Polonia 1912 Leszno – 50 pkt
75. Boks Lublin – 45 pkt
Olimp Lublin – 45 pkt
OSiR Suwałki – 45 pkt
78. Boks Tur Łódź – 44 pkt
79. Boks Jelenia Góra – 40 pkt
80. Energetyk Jaworzno – 39 pkt
JKB Jawor Team Jaworzno – 39 pkt

82. Orzeł Oleśnica – 38 pkt
83. BKS Concordia Knurów – 37 pkt
Ring Busko Zdrój – 37 pkt
85. Bukowina Wałcz – 36 pkt
86. Garda Karczew – 35 pkt
87. Bombardier Gdynia – 34 pkt
Gwardia Łódź – 34 pkt
MGKS Gwarek Łęczna – 34 pkt
Palestra Warszawa – 34 pkt
Sporty Walki Gostyń – 34 pkt

92. Adrenalina Wrocław – 33 pkt
93. Gwardia Szczytno – 32 pkt
MUKS Widzew Łódź – 32 pkt
95. UOLKA Ostrów Mazowiecka – 31 pkt
96. UKS SMS Warszawa – 30 pkt
UKS Śląsk Ruda Śląska – 30 pkt
98. MKS Kalina Lublin – 29 pkt
RMG Boks Ożarów – 29 pkt
Zatoka Braniewo – 29 pkt

101. Boxing Team Wałcz – 28 pkt
ŁCS Walki Łódź – 28 pkt
Sport Centrum Kraków – 28 pkt
Stal Rzeszów – 28 pkt
UKSW Pirs Olsztyn – 28 pkt
106. Bombardier Wrocław – 27 pkt
107. Jaskinia Lwa Ziębice – 26 pkt
108. KSW Tygrys Elbląg – 25 pkt
Victoria Sianów – 25 pkt
110. Gryf Wejherowo – 23 pkt
Star Starachowice – 23 pkt

112. Salvete Zamość – 21 pkt
SKB Spartakus Szczecin – 21 pkt
114. LKS Niedźwiedź Kętrzyn – 20 pkt
115. KS Raszyn – 19 pkt
116. Ring Wolny Toruń – 18 pkt
117. Boxing Production Białystok – 17 pkt
Garda Wicko – 17 pkt
LKS Piast Sieradz – 17 pkt
MKB Mazur Ełk – 17 pkt
SKB Boxing Zielona Góra – 17 pkt
Ziętek Team Brzeziny – 17 pkt

123. Champion Włocławek – 16 pkt
Champion Wołomin – 16 pkt
125. MKS II LO Chełm – 15 pkt
Morsy Dębica – 15 pkt
UKS Unia Hajnówka – 15 pkt
128. ASB Hetman Zamość – 12 pkt
BUKS San Nisko – 12 pkt

130. CSW Fight Boxing Dąbrowa Górnicza – 11 pkt
Górnik Wieliczka – 11 pkt
Start Częstochowa – 11 pkt
133. Skorpion Warszawa – 9 pkt
134. GS Boxeo Dąbrowa Chełmińska – 8 pkt
KS Lwówek Śląski – 8 pkt
WKB Wrocław – 8 pkt
137. Red Fighters Jelenia Góra – 7 pkt
138. Beniaminek Starogard Gdański – 6 pkt
Golden Team Nowy Sącz – 6 pkt
Łokietek Brześć Kujawski – 6 pkt
Magic Boxing Brzesko – 6 pkt
PTB Toruń – 6 pkt

143. DKB Dąbrowa Górnicza – 5 pkt
144. BKS Jelenia Góra – 4 pkt
PSB Niedźwiadki Przemyśl – 4 pkt
RKS Łódź – 4 pkt
147. Boks Team Oława – 3 pkt
LKB Legnica – 3 pkt
X-Fight Piaseczno – 3 pkt
MUKS Regimin – 3 pkt

151. KS Wisła Tczew – 2 pkt
152. Avia Świdnik – 1 pkt

ZBIGNIEW RAUBO: PRZYJĘLIŚMY WOJNĘ I MOŻEMY BYĆ ZADOWOLENI

husaria_atamani

- Jestem zadowolony po test-meczu na Ukrainie, ale do zachwytu jeszcze daleko – mówi trener Rafako Hussars Poland Zbigniew Raubo. Mimo porażki 5-6 z Ukraine Otomans, jego zespół był chwalony w Łucku.

W nieoficjalnym spotkaniu towarzyskim będącym sprawdzianem przed nowym sezonem ligi WSB „Husaria” dzielnie stawiła czoła jednej z najlepszych drużyn na świecie. Swoje walki w Łucku wygrali Dawid Jagodziński, Marek Pietruczuk, Dawid Michelus, Mateusz Tryc i Mistrz Unii Europejskiej Igor Jakubowski. Gdyby nie mocno wątpliwe werdykty punktowe w dwóch walkach w wadze +91kg końcowy wynik byłby korzystny dla Biało-Czerwonych.

- Przyjęliśmy wojnę i możemy być zadowoleni. Blamażu nie było, zawodnicy spisali się w większości dobrze lub bardzo dobrze, ale do całościowego zachwytu jeszcze daleko. Jestem zbudowany pracą wykonywaną przez chłopaków na codziennych treningach, to wszystko dobrze rokuje, lecz nie zamierzam też przesadnie chwalić całego zespołu po porażce, pomimo że poniesionej na wymagającym ringu. Daleki jestem od chwalenia po przegranych, ale ci, którzy ponieśli porażki też mieli niezłe momenty w pojedynkach. Bardzo chciałem tego meczu z tak znakomitym rywalem, bo to lepszy sprawdzian niz wygrane spotkanie 10-0 z jakimś słabeuszem. Czas na wygrane przyjdzie, ale w lidze WSB. Martwi mnie kontuzja Damiana Kiwiora, bowiem już za 4 tygodnie start World Series of Boxing i mecz w Portoryko – dodał główny trener „Husarii” i reprezentacji.

Trenerzy Zbigniew Raubo i Jerzy Baraniecki nie zamierzają stosować taryfy ulgowej. Zaraz po powrocie do Warszawy, bokserzy wrócili na salę treningową do zajęć i sparingów.

- Trenujemy na Torwarze do wieczora 23 grudnia, a nasi zawodnicy mają wolne tylko w Wigilię i Boże Narodzenie. Spotykamy się ponownie 27 grudnia. Nie ma mowy aby ktoś pojawił się dopiero w Nowym Roku. Od połowy stycznia czeka 14 trudnych meczów grupowych w WSB – mówi pierwszy trener.

PIĘCIOKROTNY MISTRZ NIEMIEC NOWYM ZAWODNIKIEM „HUSARII”

23-letni Hamza Touba (52 kg) – mimo młodego wieku aż pięciokrotny mistrz Niemiec seniorów (2010-2014), wicemistrz kraju seniorów (2009) oraz brązowy medalista Mistrzostw Europy do lat 22 z Kaliningradu (2012) podpisał kontrakt na występy w Rafako Hussars Poland w lidze WSB w sezonie 2015. O miejsce w składzie będzie walczył z Grzegorzem Kozłowskim (Akademia Walki Warszawa).

- Hamza Touba pokazał się z bardzo dobrej strony pod koniec listopada w Karlinie, gdzie pokonał jednogłośnie na punkty Grzegorza Kozłowskiego – poinformowali szefowie „Husarii” Jarosław Kołkowski i Jacek Szelągowski.

Nowy sezon World Series of Boxing zespół Biało-Czerwonych rozpocznie meczem w San Juan z ekipą Portoryko (49 kg, 56 kg, 64 kg, 75 kg, 91 kg), a tydzień później z Kazachstanem w Lubinie. I wówczas na Dolnym Śląsku szansę debiutu być może dostanie Hamza Touba.

- W listopadowym drafcie w tej wadze wybraliśmy Koryuna Soghomonyana z Armenii. Tamtejsza federacja ostatecznie nie wyraziła zgody na występy jego, a także Gora Yeritsyana (64 kg) w lidze WSB – dodali przedstawiciele Rafako Hussars Poland.

W ubiegłym roku niemiecki zawodnik Hamza Touba startował w Mistrzostwach Świata w Kazachstanie. W pierwszej walce pokonał 2-1 Brazylijczyka Juliao Neto, a w drugiej przegrał 0-3 z Uzbekiem Jasurbekiem Latipovem, który zdobył srebrny medal. Znakomicie Hamza spisał się w październikowych Mistrzostwach Niemiec w Straubing, w których wywalczył złoty medal pokonując w finale 3-0 doświadczonego Ronny Beblika, brązowego medalistę Mistrzostw Świata 2010 i Europy 2009.

ANDRZEJ WASILEWSKI: ROK 2014 BYŁ BOLESNĄ WERYFIKACJĄ POLSKIEGO BOKSU ZAWODOWEGO

knockout

Patrząc na wyniki polskich pięściarzy o znanych nazwiskach, ostatnie miesiące na plus może ocenić tylko Andrzej Fonfara, Artur Szpilka i Mariusz Wach. Reszta polskiej czołówki w weryfikacji z najlepszymi na świecie okazała się bezradna. – Weryfikacja okazała się bolesna – ocenia promotor Andrzej Wasilewski.

- Ostatnie miesiące w polskim boksie są raczej smutne. Lista poległych jest bardzo długa. Ostatnim był Paweł Głażewski, który przegrał z Jurgenem Braehmerem w ciągu kilkudziesięciu sekund, nie zadając wcześniej nawet ciosu.
Andrzej Wasilewski: Kibice i media często nawoływały do weryfikacji naszych pięściarzy. Miało to sprawić, że nasz sport jeszcze bardziej się uwiarygodni. I rok 2014 był taką weryfikacją polskiego podwórka boksu zawodowego. Zgodnie z tym, co każdy fachowiec wiedział wcześniej, weryfikacja ta okazała się bolesna dla większości. Bo powiedzmy sobie szczerze – nie jesteśmy wielką potęgą sportową w żadnej dyscyplinie. Boks zawodowy i tak się bardzo pozytywnie wyróżnia, mamy kilku ciekawych zawodników. Można ich jednak policzyć na placach jednej ręki. Kolejnych kilkunastu ma zapewnione takie warunki, których zawodnicy tej klasy nigdzie indziej by nie mieli. Jedną z przyczyn, dla których się zgadzałem na niektóre weryfikacje to fakt, że kilku zawodnikom poprzewracało się kompletnie w głowach. Uwierzyli, że mają umiejętności absolutnie mistrzowskie i mieli jeszcze większe żądania finansowe. Skoro więc mieli takie przekonania, udzielali niemiłych dla nas wywiadów… to proszę, daliśmy szansę na sprawdzenie się. Zresztą, czas był najwyższy, bo niektórzy mieli po 30 czy 40 walk, ale unikali wyzwań. Przyjmowali walki i się wycofywali albo w ogóle nie przyjmowali ofert, a krzyczeli, że chcą odejść bo nie dostają wielkich szans.

- Sporo tych rozczarowań.
AW: Najbardziej przeżyłem trzy. Największym była porażka Krzysztofa Włodarczyka w Moskwie z Grigorijem Drozdem. Doskonale wiedzieliśmy, jaki jest stan psychiczny Diablo. Wiedzieliśmy, że jego życie prywatne jest całkiem rozwalone. Fizycznie był gotowy, ale na poziomie mistrzowskim nie da się wygrywać bez odpowiedniej psychiki. Przesuwaliśmy więc to starcie jak najdłużej się dało, ale w końcu federacja WBC zagroziła, że zabiorą nam pas. Musieliśmy więc jechać do Moskwy. Jak się skończyło, wiedzą wszyscy.

- Kto następny?
AW: Andrzej Wawrzyk w walce o mistrzostwo świata w wadze ciężkiej z Aleksandrem Powietkinem. Świetny Rosjanin, mistrz świata i mistrz olimpijski był faworytem, ale liczyliśmy, że Andrzej pokaże więcej. Zrobił jednak niewiele. Kolejny to Dawid Kostecki. Oczywiście nie porównuję stawki, bo Dawid w Krakowie walczył z Andrzejem Sołdrą w zwykłej walce 8-rundowej. Nie wierzyłem w jego mało wiarygodne wypowiedzi, że siedząc w więzieniu zbudował lepszą formę niż na wolności. Zaprezentował się fatalnie, w skali szkolnej zasłużył na pałę. Był zadufany w sobie, nie tylko w mediach. Chciał walczyć 10 rund, a miał sił na 3. Przegrał też Paweł Kołodziej z Denisem Lebiediewem. Paweł sam chciał tej walki, właściwie wybrał sobie rywala. Efekt też wszyscy widzieli. Podobnie było z Grzegorzem Proksą. To bardzo ciekawy i utalentowany zawodnik, ale chyba za bardzo zajął się biznesem. Cenię go, ale chyba jego najlepszy czas się skończył.

- I na koniec Paweł Głażewski. Przegrał walkę o pas z Jurgenem Braehmerem nie zadając ciosu.
AW: Postawił w trudnej sytuacji promotorów. Głównie Tomasza Babilońskiego, który go promuje od początku, ale i mnie oraz Piotra Wernera, którzy go wspołpromują od roku. Bo co można zrobić po takiej walce?

- To ja pytam.
AW: W najczarniejszych scenariuszach nie przewidywaliśmy takiego końca. Tomek Babiloński wierzył, że nawet jeśli Paweł nie wygra, da dobrą walkę. Tymczasem wychodziliśmy z sali przemykając bokami, aby uniknąć drwiących spojrzeń. Sam wyszedłem tylnymi drzwiami. Czasem walki kończą się nawet szybciej, ale tu chodzi o coś więcej. Sposób w jaki Głażewski ustawił się w narożniku tuż przed końcem nie sugerował, że chce wykonać jakąś przemyślaną akcję w defensywie. Skulił się i nie wiem co chciał osiągnąć. Smutne. Dzisiaj sobie myślę, że ta walka zrobiła nam wszystkim krzywdę. Gdy pojawią się kolejne oferty, będę dłużej nad tym wszystkim myślał.

- Smutna to jest ta lista zweryfikowanych.
AW: I uważa pan, że stało się dobrze dla boksu zawodowego? Nie jestem pewien. Pięściarstwa amatorskiego właściwie w naszym kraju nie ma, poziom jest żenujący. Przez lata boks amatorski uważał nas za straszaka, bo wyciągaliśmy najlepszych, ale dzisiaj nie ma nawet komu złożyć oferty. Właściwie nawet trudno zaprosić kogoś jako sparingpartnera, a co dopiero coś więcej.

- Smutna rozmowa nam wychodzi.
AW: Pewnie część kibiców ma dzisiaj satysfakcję po tym wszystkim co się stało, ale czy to dobrze dla boksu?

- Okazało się, że król jest prawie nagi.
AW: Nie przesadzałbym. Po pierwsze rozmawiamy o całym polskim boksie. Po prawdopodobnym zakończeniu kariery przez Tomasza Adamka nie ma dzisiaj nikogo w szerokiej światowej czołówce, kto nie byłby jakoś związany z nasza grupa Sferis KnockOut Promotions. Od lat nie walczymy o pozycję numer jeden w Polsce, tylko rozwijamy całą dyscyplinę. To dzięki nam pojawiają się mniejsze grupki, bo to my budujemy pozycję boksu. Każda stacja telewizyjna, która chce transmitować dużą liczbę gal, musi mieć nazwiska, które dają nadzieję i budzą emocje. W najbliższych dniach, możliwie pilnie, będę chciał spotkać się z dyr Marianem Kmita szefem sportu w Polsacie, naszego wieloletniego partnera i porozmawiać o planie na przyszły rok. Uważam, że weryfikacja poszła za daleko, a takie walki jak ta Pawła Głażewskiego, są antypromocją boksu. Powiedziałem już Tomaszowi Babilońskiemu, że gdybym wiedział jak skończy się walka, w ogóle bym jej nie zaproponował. Jakieś pieniądze zarobił pan Głażewski, promotorzy, czyli my również, ale generalnie to większa strata promocyjna. Porażka jest w definicji sportu, ale trudno wyobrazić sobie gorszy styl.

- Co dalej? Dzisiaj nie ma pan zbyt wielu pięściarzy, którzy mogą występować w walkach wieczoru. Czekamy na to, co wydarzy się z Krzysztofem Włodarczykiem, jest Artur Szpilka, który szuka własnej drogi i… to tyle.
AW: Sferis KnockOut Promtotions ma się dobrze i tego typu problemów nie ma. Wraca Andrzej Wawrzyk. Ma dopiero 25 lat, co na wagę ciężką jest wiekiem juniorskim. I liczę, że po raz pierwszy będzie fizycznie gotowy. Rok przerwy po wypadku samochodowym, który ledwo przeżył, spędził na pracy i wzmocnił się bardzo pod względem fizycznym. Dzisiaj to koń ! Artur Szpilka stał się w Polsce naprawdę solidną firmą, wreszcie poziom sportowy doścignął jego popularność medialną. Jest Diablo, damy szansę Dawidowi Kosteckiemu. Znamy jego sytuację życiową, a poza tym, myśląc biznesowo, zainwestowaliśmy w niego ogromne pieniądze. Płaciliśmy mu pensję nawet, gdy siedział dwukrotnie w więzieniu. Mamy więc czterech, czyli jest nieźle. A dochodzą jeszcze kolejni, choćby Marcin Rekowski czy Łukasz Janik. Ten ostatni może toczyć emocjonujące walki, ale musi sobie poukładać życie. W drodze są Przemek Runowski, Marek Matyja czy Krzysiek Kopytek… Problem jest z tym, co będzie za kilka lat.

- Na razie nie widać nikogo ciekawego na horyzoncie.
AW: Zgadza się. Ciekawy jest Krzysztof Kopytek, bardzo utalentowany, ale w ringu bardzo delikatny. Zobaczymy co się wydarzy, gdy zmężnieje. Wierzę w Marka Matyję, choć chcielibyśmy żeby rozwijał się jeszcze szybciej. Kto nam jeszcze został? Patryk Szymański, który walczy w USA i współpromuje go mój partner, Leon Margules. Ciekawym zawodnikiem jest Kamil Łaszczyk, ale odkąd wybrał treningi w Polsce, a nie w USA, cofa się w rozwoju. Mamy wreszcie Andrzeja Fonfarę, którego też współpromuje Margules. I zawsze, gdy trzeba, możemy się przymierzyć do organizacji ich walk w Polsce. Możliwości jest sporo, z tymi za ich plecami jest gorzej.

- Nie wymienia pan Andrzeja Sołdry czy Macieja Sulęckiego.
AW: Sołdrę, którego współpromujemy od roku bardzo cenię jako człowieka, ambitny chłopak, który zrobił sobie wielki prezent pokonując Kosteckiego. Tylko wynik tej walki to moim zdaniem raczej efekt beznadziejnej postawy Kosteckiego. Z kolei Sulęcki w kategorii 76 kg na wyższym poziomie nie będzie miał lekko.

- Powiedział pan na początku, że spodziewał się takiego wyniku weryfikacji polskiego boksu. Brzmi tak, jakby wiedział pan, że to wszystko jest sztuczne.
AW: Co to znaczy sztuczne? Że staramy się dobierać rywali tak, aby nasi pięściarze wygrywali po optymalnie widowiskowych walkach? Przecież na tym polega promowanie boksu na całym świecie. Że walczymy o to, aby nasi pięściarze byli jak najwyżej w rankingach? Znowu, wszyscy to robią. Wykonujemy pracę promotorską. Nikt z nas nie mówił, że Dawid Kostecki rok po wyjściu z więzienia będzie mistrzem świata. I nikt tego nie powie. My nie organizujemy turniejów i nie losujemy kto z kim walczy. Komuś może się to podobać, komuś nie, ale tak funkcjonuje boks zawodowy od USA przez Europę aż do Japonii.

- Co dalej z tym naszym boksem?
AW: Chciałbym, żeby wszyscy w środowisku zrozumieli jedną rzecz – aby coś osiągnąć, trzeba wziąć pięciu zawodników, płacić im pensję, dwa razy w roku wysyłać na obozy, a przez resztę czasu skoszarować w gymie. Dać odżywki, odnowę biologiczną, fizjologa, dietetyka, najlepszego lekarza… Milionowe koszty, a być może po 4-5 latach inwestycji jeden z nich coś osiągnie. Tak wyhodowaliśmy między innymi Włodarczyka czy Szpilkę. Inaczej się w Polsce nie da. Na Ukrainie czy w Rosji jest fantastyczny materiał ludzki, u nas tego brak.

- To skąd brać takich zawodników?
AW: Optymalny jest ktoś, kto zaliczył około stu walk amatorskich, bo wiadomo, że raczej się nie wystraszy. Jeśli dziś zapyta mnie pan o trzy najważniejsze rzeczy dla potencjalnego pięściarza-mistrza, wymienię jako pierwsze serce do walki, bo tego nie da się nauczyć. Próbowaliśmy na różne sposoby, bez efektów. Druga sprawa to twarda głowa. Jakbyśmy świetnie nie przygotowali zawodnika, to w dziesięciu czy dwunastorundowej walce jakieś ciosy przyjmie. I musi być w stanie to utrzymać. Trzecia, ostatnia sprawa, to siła ciosu, bo zawodnik musi mieć czym uderzyć. Kiedy ktoś spełnia te cechy, można zacząć uczyć go boksu. W najbliższych dniach podpiszemy umowy z kilkoma młodymi i zobaczymy za kilka lat, co z tego wyjdzie. Wiem jedno – bez ogromnych inwestycji, nie doczekamy się następców Włodarczyka.

Rozmawiał: Kamil Wolnicki, przegladsportowy.pl

ARKADIUSZ SZWEDOWICZ NAJLEPSZYM ZAWODNIKIEM 7. TURNIEJU SKORPIONA

skorpion_puchary1

Przez dwa dni w hali Szczecińskiego Domu Sportu rozgrywany był 7. Międzynarodowy Turniej Bokserski. Na zaproszenie najlepszego klubu bokserskiego w Polsce – BKS Skorpion Szczecin odpowiedzieli przedstawiciele sześciu państw: Niemiec, Anglii, Irlandii, Litwy, Izraela i Danii. W turnieju uczestniczyła, także Młodzieżowa Kadra Polski prowadzona przez trenera Marcina Stankiewicza – BKS Skorpion Szczecin oraz Jarosława Przygodę z „Gardy” Chojna. W sumie 50 zawodników stoczyło blisko 40 pojedynków.

Poziom sportowy jak i organizacyjny  turnieju, dzięki zabiegom gospodarzy, poodnosi się z roku na rok. Wystarczy wspomnieć, że na szczecińskim ringu mogliśmy oglądać aktualnego mistrza Europy kadetów, reprezentanta Irlandii Michaela Nevina czy mistrza Europy młodzików z 2011 roku i pięciokrotnego mistrza Polski Eryka Giermaka z „Gardy” Chojna oraz mistrzynię świata, wicemistrzynię Europy i aktualną wicemistrzynię Polski Seniorek Hannę Solecką na co dzień reprezentująca barwy BKS Skorpion Szczecin.
skorpion_puchary
Każdy z uczestników został nagrodzony przez organizatorów pamiątkowymi medalami, dyplomami a złoci medaliści nagrodami rzeczowymi. Najlepszym zawodnikiem turnieju został uznany Arkadiusz Szwedowicz (BKS Skorpion Szczecin), a najlepszą walką imprezy był jego finałowy pojedynek z wicemistrzem Unii Europejskiej Irlandczykiem Michaelem O’Reilly.

Pozostałe nagrody indywidualne zdobyli: najlepszy zawodnik zagraniczny  -   Michael Nevin (Irlandia), najlepszy zawodnik Polski – Maciej Jóźwik (BKS Skorpion Szczecin), najlepszy technik turnieju – Krystian Papis (RUSHH Kielce), najlepszy zawodnik Skorpiona – Filip Foryś (BKS Skorpion Szczecin).

Podczas turnieju pięciu sędziów: Jakub Juźko, Piotr Kowal, Przemysław Mucha, Dariusz Piruta i Jacek Sikora z okręgu zachodniopomorskiego pomyślnie zdali egzamin na sędziego okręgowego lub związkowego.

Krzysztof Mielczarek, ZOZB

skorpion afisz

KINGA SZLACHCIC: OBECNIE SKUPIAM SIĘ NA BOKSIE. TO ON JEST PRIORYTETEM

kinga_mp1

- Powoli kończy się pierwszy rok Twoich startów w gronie seniorek. Kiedy zaczynałaś sezon mało kto Cię znał i doceniał, ale z biegiem czasu stałaś się zawodniczką rozpoznawalną, której ringowa postawa budzi szacunek. Jak z Twojej perspektywy wyglądała ta sportowa przemiana?
Kinga Szlachcic: Przede wszystkim bardzo się cieszę, że na dzień dzisiejszy nie jestem już całkiem anonimowa i przeżyłam swój „pierwszy raz” trenując razem z najlepszymi pięściarkami w kraju podczas zgrupowania szkoleniowego w Cetniewie. Myślę, że jest to pewnego rodzaju „nagroda” za wytrwałość w dążeniu do celu. Wiedziałam, że to ode mnie zależy rozwój mojej dalszej kariery. Od początku nie chciałam być „mistrzem worka treningowego”, moim planem były starty w zawodach i rywalizacja na możliwie najwyższym poziomie. Ciężką pracą i stuprocentowym zaangażowaniem można osiągnąć naprawdę wszystko to, o czym się marzy.

- Pamiętam Twój pojedynek z Karoliną Michalczuk podczas Mistrzostw Polski w Grudziądzu. Mimo porażki przed czasem zasłużyłaś na wielkie brawa. W Twoich poczynaniach wcale nie widziałem tremy, a przecież walczyłaś z legendą polskiego boksu. Jak to możliwe?
KS: W sportach walki nie ma miejsca na strach i wahanie się. Trzeba wejść do ringu i zrobić to, co najlepiej się potrafi. Właśnie takie postawy są doceniane. Trema? Na pewno była, w końcu Ta zawodniczka reprezentowała nasz kraj na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie. Może to paradoksalnie zabrzmi, ale porażka w tym pojedynku dała mi wiele dobrego. Nie tylko sukcesy motywują. Po tej walce czułam się gotowa na kolejne wyzwania, Czułam niedosyt, wiedziałam, że stać mnie na więcej.

- Wspomniany przeze mnie epizod z Mistrzostw Polski seniorek to dobry przyczynek, by porozmawiać o Twoich pięściarskich atutach. Na moment zarzuć, proszę, skromność i powiedz z jakich elementów jesteś zadowolona…
KS: Na początku muszę wspomnieć o świetnej kadrze trenerskiej, która stale pielęgnuje moje pięściarskie atuty, dzięki którym mogę zwiększyć swoją skuteczność w ringu. Nad swoimi mocnymi stronami trzeba pracować. Idealnie jest wtedy, kiedy jest z kim pracować, A ja na współpracę z moimi trenerami klubowymi nie mogę narzekać. Myślę, że przy moich atutach warto wspomnieć o dużej sile ciosu, szybkości oraz pracy na nogach. Jednak nad wszystkimi mocnymi stronami stale pracuję. Każdy trening staram się maksymalnie wykorzystać.
kinga_cetniewo
- Trener kadry narodowej seniorek, Paweł Pasiak, rozpływał się w komplementach, analizując Twoja pracę podczas zgrupowania kadry w Cetniewie. Mówił m.in.: „jestem pod wrażeniem tego, że Kinga po ciężkiej pracy potrafiła chodzić uśmiechnięta. To prawdziwy sportowiec, który niczego nie udaje, rozumie swoje braki. W trakcie sparingów była wymagająca, stawiając momentami trudne warunki kadrowiczkom” – to jego słowa. Jak traktujesz tego typu pochwały?
KS: W pierwszej kolejności powiem, że jestem bardzo zadowolona z tego, że uczestniczyłam w tym zgrupowaniu. Podobała mi się współpraca z kadrą trenerską oraz innymi zawodniczkami. Wróciłam bogatsza w doświadczenie i gotowa na kolejne wyzwania. Pochwały działają na mnie motywująco, Utwierdzają mnie one w przekonaniu, że to, czemu się poświęcam ma sens. Jest mi bardzo miło, że trener kadrowy był zadowolony z mojej pracy i wypowiadał się pozytywnie o mojej osobie.

- Zdobywając złoty medal pięściarskich Mistrzostw Polski do lat 23 i awansując do kadry narodowej – paradoksalnie – narobiłaś sobie „kłopotu”, bo będziesz musiała dokonać wyboru między boksem i kickboxingiem, gdzie od lata masz uznaną markę i sukcesów o wiele więcej niż w boksie. Jaka będzie sportowa przyszłość Kingi Szlachcic?
KS: Szkoda, że muszę zrezygnować z jednej z dyscyplin, Zarówno boks jak i kickboxing jest moją pasją. Ale nadszedł czas na poważne decyzje. Na chwilę obecną zdecydowałam się na boks. Wszystko zaczęło się układać tak, jakbym tego chciała. Wiele jeszcze przede mną. Wiem na pewno, że moja przyszłość będzie sportowa, a reszta się okaże. Obecnie skupiam się na boksie i to on jest moim priorytetem.

- Wywołaliśmy temat Twoich startów w kickboxingu, dzięki czemu będzie okazja, by pięściarscy kibice poznali Twoje największe międzynarodowe i krajowe sukcesy. Jest ich trochę. Które z nich cenisz sobie najwyżej i dlaczego?
KS: Wszystkie moje sukcesy są dla mnie jednakowo cenne, Jednak warto tutaj wspomnieć o świetnym wyniku na Mistrzostwach Europy Juniorów w kickboxingu w 2014 r., gdzie sięgnęłam po złoto i tytuł najlepszej zawodniczki form ringowych. W moim dorobku medalowym jest również wicemistrzostwo świata. Wiele razy zdobyłam Mistrzostwo Polski w kilku formułach, co mnie za każdym razem bardzo cieszyło. Wszystko zaczyna się w kraju. Jeśli tutaj dobrze się zaprezentujesz, masz szansę na sukces międzynarodowy.
KINGA SZLACHCIC 2
- Jak zaczęła się Twoja przygoda ze sportami walki? Od początku był to kickboxing lub boks, czy były może inne etapy sportowego rozwoju?
KS: Sport zawsze mnie fascynował. Byłam pełna podziwu dla każdego sportowca, który potrafił poświęcić się swojej pasji. Jednak nie sądziłam, że zakocham się właśnie w sportach walki. Na salę treningową trafiłam przypadkiem, za pośrednictwem kolegi mojego taty Obserwowałam jak trenują inni i podjęłam decyzję, że chcę zacząć trenować. Zaczęłam od kickboxingu. Odnosiłam sukcesy, byłam zawodniczką Kadry Narodowej. Po upływie czasu, Trener zaproponował mi start w boksie. Zaczęliśmy przygotowania i rozpoczęła się również moja przygoda z boksem. Cieszę się, że jestem zawodniczką reprezentującą sporty walki. Obecnie nie wyobrażam sobie życia bez tego sportu.

- Jest jeszcze coś, co mi szczególnie w Tobie imponuje. Nie tylko dążysz do perfekcji w sporcie ale także bardzo dbasz o własną edukację. Nie jest łatwo być liderem w ringu i szkolnej ławce a Tobie się to udaje. Jaka jest na to recepta?
KS: Jeśli człowiek czegoś chce, to potrafi – w pełni zgadzam się z tym stwierdzeniem, Edukacja nie jest przeszkodą w uprawianiu sportu. Wszystko można poukładać tak, aby sprawnie funkcjonowało. Mi się to udało. Dowodem na to są moje pozasportowe sukcesy. W roku szkolnym 2012/2013 otrzymałam Stypendium Ministra Właściwego do Spraw Oświaty i Wychowania za wybitne osiągnięcia sportowe oraz wysokie wyniki w nauce. Zostałam również nagrodzona przez władze miasta Zielona Góra otrzymując Stypendium dla Najlepszego Ucznia również za wysokie osiągnięcia sportowe i bardzo dobre wyniki w nauce. Obecnie jestem studentką Uniwersytetu Zielonogórskiego na kierunku Wychowanie Fizyczne. Sport i nauka odgrywają bardzo ważną rolę w moim życiu.

- Czytałem, że Twoim marzeniem i celem jest jak najdłuższa kariera sportowa, zdobywanie tytułów mistrzowskich oraz możliwość szkolenia innych ludzi. Ten drugi element realizujesz równolegle z pierwszym, bo już teraz prowadzisz zajęcia w charakterze trenera-instruktora…
KS: Tak, moim marzeniem jest to, aby sport na najwyższym poziomie zawsze gościł w moim życiu. Na chwilę obecną prowadzę zajęcia w siedzibie mojego klubu z najmłodszymi adeptami sportów walki. Występuję w roli instruktorki i staram się robić to jak najlepiej potrafię.
kinga_mp
- Występujesz w „olimpijskim” limicie 60 kg, który przynajmniej do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro – wraz z dwiema innymi kategoriami wagowymi – będzie wizytówką kobiecego boksu. Rywalizacja w wadze lekkiej będzie więc szczególnie wysoka. Stać Cię na to, by już w przyszłym roku powalczyć o prymat w kraju?
KS: Myślę, że na pewno mnie stać! Jest to moje kolejne marzenie. które czeka spełnienia. Nikt nie mówił, że będzie lekko i nawet na to nie liczę. Zapewniam, że będę walczyła o swoje.

- A jak wygląda sprawa limitu wagowego? Nie masz problemów z jego utrzymaniem? Jesteś dość wysoką zawodniczką jak na wagę do 60 kg…
KS: Waga do 60 kg idealnie do mnie pasuje. Nie mam problemów z jej utrzymaniem. Nie muszę męczyć się ze zbijaniem wagi przed zawodami, przez co nie trace też niezbędnej w ringu siły. Mój wzrost mogę zaliczyć do jednego z moich wcześniej wspomnianych pięściarskich atutów.

- Czego mogę Ci życzyć w nadchodzącym roku?
KS: Przede wszystkim wytrwałości w dążeniu do celu, spełnienia marzeń i powodzenia w rywalizacji sportowej.

- Dziękuję za wywiad i wierzę, że kolejny rok będzie jeszcze bogatszy w Twoje sukcesy, niż kończący się 2014…
KS: Dziękuję również!

Rozmawiał: Jarosław Drozd

kinga_kask

MIMO PORAŻKI „HUSARIA” NIE BYŁA W ŁUCKU GORSZA OD „ATAMANÓW”

pietruczuk

Z bardzo dobrej strony pokazali się bokserzy Rafako Hussars Poland w test-meczu z silnym zespołem Ukraine Otomans. Biało-Czerwoni przegrali tylko 5-6, a o wyniku zadecydowały dość kontrowersyjne werdykty w wadze +91 kg.

- Znakomicie rozpoczęliśmy mecz z silnym zespołem Ukrainy, bowiem swoje walki wygrali Dawid Jagodziński i Marek Pietruczuk. Pierwszy z nich zwyciężył niejednogłośnie na punkty, zaś Marek Pietruczuk triumfował w wyniku kontuzji rywala. Lekarz przerwał walkę w 4 rundzie z powodu pogłębiającej się kontuzji łuku brwiowego Olega Dowhuna. W drugiej serii dzisiejszego bardzo pożytecznego sprawdzianu zwycięstwa odnieśli Dawid Michelus i Mateusz Tryc, zaś porażki ponieśli Grzegorz Kozłowski i Rafał Perczyński. W decydującej walce, której towarzyszyły wielkie emocje, debiutujący Roger Hryniuk przegrał 1-2 na punkty z ważącym aż 131 kilogramów Igorem Szewadzutskijem. Ukrainiec dostał dwa ostrzeżenia. U jednego sędziego nasz zawodnik wygrał wszystkie rundy, a u dwóch innych wszystkie przegrał – powiedział team menedżer „Husarii” Jacek Szelągowski.

W południowej serii, w której odbyło się sześć walk, swoje walki wygrali Dawid Jagodziński, Marek Pietruczuk i mistrz Unii Europejskiej Igor Jakubowski. Ukraińcy na pierwsze prowadzenie (5-4) wyszli dopiero po występie ich lidera brązowego medalisty ubiegłorocznych Mistrzostw Europy Bogdana Shelestyuka, który pokonał Rafała Perczyńskiego. Kilkanaście minut później do kolejnego remisu doprowadził Mateusz Tryc, a o losach potyczki zadecydowała wspomniana walka z udziałem rozpoczynającego starty w „Husarii” Rogera Hryniuka.

Podopieczni trenerów Zbigniewa Raubo i Jerzego Baranieckiego zebrali sporo pochwał za test-mecz z czołową drużyną ligi WSB. To dobry prognostyk przed nowym sezonem – inauguracja World Series of Boxing już za miesiąc.

WYNIKI POSZCZEGÓLNYCH WALK [zwycięzcy na pierwszym miejscu]

I seria
49 kg Dawid Jagodziński – Denis Kozaruk
56 kg Marek Pietruczuk – Oleg Dowhun
64 kg Dmitrij Grynczenko – Damian Kiwior
75 kg Arsen Rizun – Kamil Gardzielik
91 kg Igor Jakubowski – Arsen Azizow
91 kg Taras Neudachin – Paweł Wierzbicki

II seria
52 kg Artem Fatych – Grzegorz Kozłowski
60 kg Dawid Michelus – Arnold Chegai
69 kg Bogdan Shelestyuk – Rafał Perczyński
81 kg Mateusz Tryc – Denis Sołonenko
+91 kg Igor Szewadzutskij – Roger Hryniuk

SZYBKA ROBOTA PATRYKA SZYMAŃSKIEGO NA GALI W CHICAGO

szymanski

Podczas gali boksu zawodowego w Chicago pierwszy pojedynek pod skrzydłami nowego menedżera i trenera stoczył Patryk Szymański (12-0, 7 KO). Liczący 21 lat koninianin, występujący w limicie kategorii junior średniej, nie zostawił nam wiele materiału do analizy jego aktualnego potencjału, gdyż już w pierwszej rundzie odprawił przed czasem doświadczonego Amerykanina Gundricka Kinga (18-14, 11 KO).

Przypominamy, że Patryk podpisał niedawno kontrakt menadżerski z Alem Haymonem, lecz jego promotorem jest nadal szef Global Boxing, Mariusz Kołodziej, a współpromotorem od niedawna Leon Margules ze stajni Warriors Boxing.

- Ten chłopak ma w sobie to coś. Jest silny, potrafi bardzo mocno uderzyć, ale przy tym jest również świetnie wyszkolony technicznie – chwalił Patryka kubański szkoleniowiec, Chico Rivas. – Na sali trenuje bardzo ciężko, a poza nią pozostaje bardzo przyjaznym chłopakiem. Zresztą ilu pięściarzy potrafi zaprosić swojego trenera na obiad? – dodał Rivas.

HBB

WACH NOKAUTUJE WALKERA, UDANY POWRÓT JONAKA I ZWYCIĘSTWA FAWORYTÓW

wach_haters

W pojedynku wieczoru gali Windoor Boxing Night w Radomiu Mariusz Wach (28-1, 15 KO) miał stanąć przed bardzo ważnym sprawdzianem od czasu walki z Władimirem Kliczko, po której przez dwa lata nie wychodził do ringu. Starcie z Travisem Walkerem (39-12-1, 31 KO) miało choć w małym stopniu pokazać, czy popularny „Viking” ma szansę, by znów się liczyć w wadze ciężkiej i być w czołówce. Pierwsza runda była spokojna. Nie padło wiele ciosów, ale dało się zauważyć coś o czym mówił przed walką szkoleniowiec Amerykanina, czyli wywieranie presji i to, że szanse na trafianie Wacha ciosami na górę są większe niż w np. starciu Walkera z Tomaszem Adamkiem. Wach zgodnie z planem próbował boksować na dystans, operując lewym prostym, jednak pierwsza i druga odsłona pokazały, że 35-letni amerykański „ciężki” nie przyleciał tylko po wypłatę. Walker był jeszcze pewny swego, zaczął opuszczać ręce i prowokować Polaka. Próbował wchodzić w półdystans, bić długi lewy jab, narzucił szybkie jak na siebie tempo. Wach zauważył wzmożoną częstotliwość ciosów Amerykanina i przyśpieszył. Na uwagę zasługuje celny prawy sierpowy „Vikinga”, na który nadziewał się rywal. Z rundy na rundę Walker sprawiał wrażenie coraz bardziej zmęczonego, nie przestał uderzać prostymi.  Szósta runda była jednak ostatnią. Wach coraz częściej bił prawy sierpowy – raz z kombinacją po lewym prostym, raz bezpośrednią. Po jednej z tych klasycznych akcji Walker był liczony… na stojąco. Po chwili „Viking” dopadł rywala i sędzia zdecydował się przerwać pojedynek.

Damian Jonak (38-0-1, 21 KO) walką z Bradleyem Prycem (35-19, 19 KO) miał wrócić na zawodowe ringi po ponad rocznej przerwie od boksu. Udało się. Od początku Jonak narzucił swoje tempo boksując tak jak zawsze – skuteczne obijanie rywala lewym prostym i prawy sierpowy nad opuszczoną lewą ręka Pryce’a. Warto nadmienić, że Brytyjczyk nie nastawił się na obronę i często wchodził w wymiany, kilkakrotnie jednak nadziewając się na celne uderzenia bite z prawej ręki Jonaka. W boksie naszego pięściarza nie widać było rdzy, wręcz przeciwnie, wyglądał naprawdę dobrze. W piątej rundzie byliśmy świadkami pierwszego liczenia. Pryce po uderzeniach naszego boksera zachwiał się  i sędzia Mirosław Brózio wyliczył do ośmiu. Przewaga Jonaka była już naprawdę spora i choć ciosy Brytyjczyka od czasu do czasu dochodziły celu, nie sprawiły one kłopotów Polakowi. Ostatnie rundy to wdanie się w małą wojenkę obu pięściarzy, stąd dość nieznaczne zwycięstwo polskiego pięściarza na punkty (77-75, 76-75, 76-75).

Jedną z najciekawiej zapowiadających się walk, a już na pewno najbardziej wyrównanych miało być starcie Nikodema Jeżewskiego (9-0-1, 5 KO) ze starym wygą, niezwykle doświadczonym Łukaszem Zygmuntem (1-2). Walka w kilku fragmentach była rzeczywiście równa, lecz zabrakło emocji. Pięściarz Tymexu od pierwszych chwil pojedynku próbował prowadzić walkę pod własne dyktando, boksując na środku ringu, czym sukcesywnie wywierał pressing na Zygmuncie. W drugiej rundzie zaczęła rysować się już nieznaczna przewaga Jeżewskiego. Starszy o kilka dobrych lat Zygmunt zadawał mało ciosów i rzadko decydował się na kontrowanie uderzeń Nikodema, który również nie imponował ringową efektywnością. Czwarta odsłona była jednak już bardziej wyrównana. Lewy prosty Zygmunta doszedł celu i przez moment widniała dla niego szansa na zmianę scenariusza. Po sześciu nudnych rundach sędziowie orzekli jednogłośne zwycięstwo Nikodema Jeżewskiego (58-57 i dwukrotnie 58-56).

Kamil Łaszczyk (19-0, 7 KO) bez żadnych problemów zwyciężył Antonio Horvaticia (6-12, 4 KO) i dopisał do swojego bilansu kolejną wygraną. „Szczurek” mimo zmiany przeciwnika w ostatniej chwili i walki zakontraktowanej na krótki dystans zaprezentował się całkiem dobrze. Polak przeważał nad Chorwatem w każdej z rund i nawet na moment nie oddał inicjatywy. W piątej odsłonie po serii ciosów Łaszczyka Horvatic padł na deski, ale dotrwał do kończącego gongu. W szóstej, ostatniej rundzie, „Szczurek” przyśpieszył i dalej obijał zmęczonego już i przyjmującego co raz to więcej uderzeń Chorwata. Po jednej z kolejnych akcji rywal Łaszczyka po raz drugi zaliczył deski, ale – podobnie jak w rundzie piątej – nie udało mu się zakończyć walki przed czasem. W efekcie czego reprezentujący grupę Global Boxing zwyciężył wysoko na punkty jednogłośną decyzją sędziów.

Ewa Brodnicka (6-0, 2 KO) pokonała jednogłośnie na punkty twardą Galinę Gumliiską (10-35, 1 KO). Z przebiegu walki wywnioskować można, że każda z rund była pod dyktando naszej pięściarki, choć występ w Radomiu był dla niej na pewno kilkakrotnie trudniejszy od jej niektórych wcześniejszych walk, które kończyła szybko przed czasem. Dzisiaj Brodnicka dobrze operowała lewym prostym, polując przy tym na prawy sierpowy nad opuszczoną lewa ręką bardzo doświadczonej Bułgarki. Po sześciu dość jednostronnych rundach sędziowie orzekli zwycięstwo Polki.

Kolejne zwycięstwo do swojego bilansu dopisał niepokonany Michał Gerlecki (9-0, 5 KO). Zawodnik Tymex Boxing pokonał przed czasem w szóstej rundzie Jewgienisa Belitcenkę (6-8-1, 6 KO). Pod względem widowiska walka w pierwszych odsłonach była spokojniejsza od wcześniejszego starcia Parzęczewskiego. I kiedy wydawało się, że punktujący starcie Gerlecki nie zakończy pojedynku przed czasem, w szóstej, ostatniej rundzie polski pięściarz soczystym uderzeniem z prawej ręki posłał rywala na deski, z których Białorusin już nie wstał.

W inauguracyjnym pojedynku gali z bardzo dobrej strony pokazał się Robert Parzęczewski (7-0, 4 KO), który wypunktował Andreja Salachudzinau (15-5, 5 KO). Już w pierwszych sekundach walki polski pięściarz prawym sierpowym posłał na deski Białorusina, chwilę później ponowił atak i Salachudzinau ponownie leżał. I kiedy wydawało się, że starcie szybko się zakończy, rywal Polaka dotrwał do gongu. Trzy kolejne odsłony były zdecydowanie spokojniejsze od tej pierwszej. Parzęczewski nieznacznie zwolnił tempo, a Białorusin nie ustępował i wcale nie był dłużny nowemu nabytkowi Tymexu. Ostatecznie sędziowie byli jednomyślni, wskazując Parzęczewskiego jako zwycięzcę.

źródło: bokser.org

[Fot. Global Boxing]

ZNAMY SKŁAD „ATAMANÓW” NA PRZEDSEZONOWĄ BITWĘ Z „HUSARIĄ”

otamans

Brązowy medalista Mistrzostw Europy z Mińska (2013), Bogdan Shelestyuk (69 kg), jest liderem ekipy Ukraine Otomans na test-mecz z Rafako Hussars Poland. Spotka się w najbliższą sobotę na ringu w Łucku z Rafałem Perczyńskim. W składzie gospodarzy są m.in. aktualni wicemistrzowie kraju Denis Kozaruk i Taras Neudachny. Z brązowych medalistów Mistrzostw Ukrainy, które odbyły się we wrześniu w Kijowie, przeciwko „Husarii” boksować będą Oleg Dowhun, Arsen Rizun (wicemistrz kraju 2013) i Denis Solonenko.

W 2011 roku Denis Kozaruk został wicemistrz Europy studentów (w finale przegrał z Rosjaninem Magomedem Ibijewem, tym samym, który w lidze WSB pokonał Arkadiusza Lubomskiego), a 2 lata wcześniej zdobył w Rosji brąz w 1. edycji tych mocno obsadzonych zawodów. Z kolei Oleg Dovgun – rywal Marka Pietruczuka – w lipcu tego roku przegrał z Mistrzem Olimpijskim z Londynu (52 kg) Kubańczykiem Robeisy Ramirezem 0-3 podczas prestiżowego Pucharu Prezydenta w Ałmatach. W poprzednim sezonie też Kubańczyk nie boksował przeciwko Rafako Hussars Poland, bowiem był zawieszony przez swoją federację.

Mający doświadczenie w WSB Denis Sołonenko, z którym jutro będzie boksował Mateusz Tryc, w marcu wygrał – jako zaledwie jeden z dwóch Ukraińców – turniej „Heroes Memorial” w Sewastopolu. W 2013 roku Arsen Azizov przegrał 1-2 na punkty z Rosjaninem Pawłem Nikitayevem w finale 2. Igrzysk Sportów Walki w St. Petersburgu.

Skład „Atamanów” na bitwę z „Husarią”: Denis Kozaruk (49 kg), Artem Fatych (52 kg), Oleg Dowhun (56 kg), Arnold Chegai (60 kg), Dmitrij Grynczenko (64 kg), Bogdan Shelestyuk (69 kg), Arsen Rizun (75 kg), Denis Sołonenko (81 kg), Arsen Azizov (91 kg), Taras Neudachin i Igor Szewadzutskij (obaj +91 kg).

PRZED WALKĄ WACHA Z WALKEREM: PO ARESZCIE NOKAUT?

windoor_radom

Dzisiejszy pojedynek Mariusz Wach – Travis Walker w Radomiu dojdzie do skutku. W czwartek przed południem polski bokser wagi ciężkiej opuścił areszt w Opocznie, gdzie spędził 20 godzin. W środę, wraz ze swoim trenerem Piotrem Wilczewskim i pięściarzem Kamilem Łaszczykiem, został zatrzymany przez policję. W samochodzie, którego kierowcą był Wilczewski, znaleziono blisko 200 g metamfetaminy oraz pięć sztuk amunicji do broni palnej.

Nieoficjalnie mówi się, że wcześniej ktoś powiadomił policjantów o zmierzającym z Dzierżoniowa do Radomia aucie Volksvagen Touran, w którym mogą znajdować się podejrzane przedmioty. Dlatego kontrola nie była rutynowa, a funkcjonariusze przystąpili do szczegółowego przeszukania pojazdu.

– Chyba będę musiał przepiłować kraty – żartował Wach w umieszczonym w internecie filmiku, który 23-letni Łaszczyk nagrał w trakcie zatrzymania. Pięściarze nie wyglądali na speszonych obecnością policji. W czasie przesłuchań żaden z zatrzymanych nie przyznał się do posiadania narkotyków ani amunicji, które podobno znajdowały się w schowku auta. Wacha oraz Łaszczyka zwolniono w środę z aresztu (dotarli do Radomia na wieczorną ceremonię ważenia), natomiast wobec Wilczewskiego, który jest właścicielem pojazdu, kontynuowane jest postępowanie wyjaśniające.

W związku z zatrzymaniem, policja przeszukała m.in. prowadzony przez byłego mistrza Europy wagi super średniej klub bokserski Global Boxing Gym w Dzierżoniowie, jak również jego dom. Żadnych podejrzanych przedmiotów nie znaleziono. Z naszych rozmów z adwokatem trenera wynika, że wspólnie złożyli zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa polegającym na podrzuceniu nielegalnych przedmiotów. Tę wersję potwierdza Wach.

– To brudna gierka naszych konkurentów – skomentował, nie precyzując, o kogo konkretnie może chodzić.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy, że Wilczewski, niezależnie od grożących mu zarzutów, powinien zostać zwolniony z aresztu w piątek. Niewykluczone, że zdąży dojechać do Radomia. Jeśli nie, 35-letni Wach i tak wejdzie do ringu, z innymi sekundantami. Pojedynek z Walkerem zakontraktowano na 10 rund.

– Całe zamieszanie nie ma żadnego wpływu na moje podejście do tej walki. Czuję się bardzo dobrze, wystarczy porównać moją wagę do tej sprzed poprzedniej potyczki (w czwartek ważył 113 kg – przyp. red.). Walker też nie przyleciał do Polski na wakacje, dlatego możecie się spodziewać naprawdę dobrego pojedynku. Amerykanin na pewno napsuje mi sporo krwi – ocenia Wach.

– Walka zakończy się nokautem. Złamię Wacha. Stawiam na siódmą rundę – przekonuje 35-letni Walker. Dwa lata temu zmusił do dużego wysiłku Tomasza Adamka i choć przegrał przed czasem, to wcześniej położył „Górala” na deski potężnym prawym. Kiedy Wach składał zeznania w Opocznie, Amerykanin o pseudonimie „Pociąg Towarowy” w spokoju przeprowadzał ostatnie treningi i w hotelu kumulował energię przed piątkowym starciem.

– Muszę uważać w pierwszych rundach. W drugiej fazie walki na pewno będę już dominował. Jeśli Walker nie znokautuje mnie w ciągu pierwszych czterech rund, wygram na sto procent – zapowiada Wach. Kibice liczą na efektowne zwycięstwo Polaka, bo choć Amerykanin jest groźnym pięściarzem, to dość często zdarza się, że kończy pojedynki, leżąc na deskach.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

SANDRA DRABIK DOMAGA SIĘ OD PZB WYJAŚNIENIA POWODÓW ZANIEDBANIA

drabik_sandra_jeju

Nie milkną echa kontrowersyjnej dyskwalifikacji Sandry Drabik na Mistrzostwach Świata w boksie w koreańskim Jeju. Dyskwalifikacja była prawdopodobnie spowodowana zaniedbaniem ze strony jednej z osób z Polskiego Związku Bokserskiego. Nie wysłała ona do światowej federacji odpowiedniego dokumentu informującego o tym, że w tym roku Sandra Drabik będzie walczyć tylko w boksie, rezygnując z kick-boxingu. Taki dokument podpisała w 2013 roku.

Włodarze kieleckiego klubu, po konsultacji z prawnikiem, wysłali pismo do Polskiego Związku Bokserskiego. Domagają się w nim wyjaśnienia sprawy i ukarania winnych.

- W wyniku dyskwalifikacji Sandra Drabik utraciła możliwość walki o ćwierćfinał na mistrzostwach świata, który jako plan wynikowy założył trener kadry narodowej Paweł Pasiak, straciła możliwość uzyskania stypendium za medal, nagrody finansowej, a także nagrody przyznawanej przez Urząd Miasta Kielce. W związku z przygotowaniami do udziału w mistrzostwach Sandra Drabik przebywała poza miejscem zamieszkania ponad dwieście dni, co uniemożliwiło jej wykonywanie pracy zawodowej. Klub Kick Boxing Kielce również poniósł ogromne koszty związane z jej przygotowaniem do turnieju w Korei. W tej samej sytuacji znaleźli się sponsorzy, którzy stracili możliwość reklamy i związanych z tym określonych dochodów. Istnieje zagrożenie utraty ich wsparcia – czytamy w piśmie.

Co na to Polski Związek Bokserski?

- Pismo jeszcze do mnie nie dotarło. Trwa postępowanie wyjaśniające, jak wszystko rzetelnie zostanie ustalone, wydamy komunikat – powiedział Janusz Stabno, rzecznik prasowy związku.

- Dla mnie to nie do pomyślenia, że doszło do takiego zaniedbania. Poniosłam duże straty i nadal jestem w zawieszeniu. Nikt nie wie, czy mogę startować. A w czerwcu mam bardzo ważne zawody – Igrzyska Europejskie, na których powinnam wystartować w kategorii olimpijskiej – powiedziała Sandra Drabik.

źródło: Dorota Kułaga/echodnia.eu

FUNDACJA GLOBAL BOXING WSPIERA TALENT 18-LETNIEGO MAKSYMILIANA GIBADŁO

maks_gibadlo

Fundacja Global Boxing prowadzi akcję systematycznej pomocy najbardziej uzdolnionym polskim pięściarkom i pięściarzom. Kolejnym dowodem tego jest decyzja o wsparciu przez GBF 18-letniego młodzieżowego (Youth) mistrza Polski, Maksymiliana Gibadło (BUDO Krosno), na co dzień boksującego w limicie 64 kg.

Młody zawodnik z krośnieńskiego klubu przypomniał o swoim talencie podczas zakończonego niedawno 34. Międzynarodowego Turnieju Bokserskiego o „Złotą Rękawicę Wisły”, pokonując w finale Dawida Sucheckiego, z którym udanie rywalizował wcześniej w półfinale majowych Młodzieżowych Mistrzostw Polski. W „wiślackich” zawodach został uznany za najlepszego młodzieżowca (dawniej juniora) i to jemu właśnie przypadło główne trofeum, czyli „Złota Rękawica”.

Nowy podopieczny Fundacji ma już za sobą międzynarodowy debiut w reprezentacji Polski podczas 32. Turnieju o inną „Złotą Rękawicę”, który w lipcu odbył się w serbskim mieście Subotica.

- Maksymilian to zawodnik potrafiący boksować z każdej pozycji. Ładna praca nóg, niestety zauważalne braki w obronie, ale mimo to bardzo perspektywiczny zawodnik z „wielkim sercem do walki” i bardzo mocną psychiką. Pokonał na punkty dobrego Niemca pochodzenia rosyjskiego Stefana Nikitina. W walce o finał uległ ćwierćfinaliście ostatnich Mistrzostw Świata Juniorów: Ademowi Furkanowi Avci  z Turcji, tocząc bardzo wyrównaną walkę, momentami wręcz górując nad przeciwnikiem. Zawodnik z Turcji to także były Mistrz Europy Kadetów (wtedy wygrał 17-7 z Dariuszem Ziemczykiem). Maksymilian boks trenuje z przyczyn niezależnych do końca od siebie w klubie (2- 3 treningi w tygodniu) i 2-3 treningi w domu. Jak boksowałby gdyby miał okazję trenować pod okiem trenera 5 razy w tygodniu? – recenzował występ pięściarza BUDO Krosno nasz międzynarodowy sędzia Eligiusz Komarowski.

Maksymiliana Gibadło odwiedził już na Podkarpaciu Aleksander Maciejowski, trener Tarnowskiej Szkółki Bokserskiej oraz przedstawiciel Fundacji Global Boxing na południową Polskę. Prezenty w postaci profesjonalnych rękawic, bandaży bokserskich oraz koszulki treningowej zrobiły wrażenie na młodym sportowcu.

– Moja radość jest ogromna, podarowany sprzęt jest mi bardzo potrzebny, a najbardziej cieszę się z nowych rękawic. Takich jeszcze nie miałem, a ostatnią parę kupiłem za 16 zł w „szmateksie” [sklep z odzieżą używaną – przyp. red.]. Dziękuję Panu Aleksandrowi Maciejewskiemu oraz Fundacji Global Boxing za zainteresowanie moją osobą. Zrobię wszystko, by nie zawieść pokładanych we mnie nadziei – cieszy się nastolatek mieszkający we wsi Bratkówka nieopodal Krosna.

Dodajmy, że Maksymilian Gibadło z powodzeniem godzi uprawianie boksu z nauką w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych Nr 4 im. Ignacego Łukasiewicza w Krośnie na kierunku technik geolog. Trzymamy więc kciuki nie tylko za jego sportowe sukcesy!

MARIUSZ WACH, KAMIL ŁASZCZYK I PIOTR WILCZEWSKI W ARESZCIE…

wach01

- Mariusz Wach zadzwonił do mnie o wpół do trzeciej po południu. Powiedział, że wspólnie ze swoim trenerem Piotrem Wilczewskim oraz pięściarzem Kamilem Łaszczykiem został zatrzymany przez policję w okolicach Opoczna, w ramach rutynowej kontroli. Od tamtej pory nie mogłem się z nim skontaktować – powiedział nam wczoraj wieczorem Mariusz Grabowski, organizator piątkowej gali boksu zawodowego w Radomiu. 35-letni Wach ma się tam zmierzyć z Travisem Walkerem w swojej drugiej walce po porażce z Władymirem Kliczką i dwuletniej pauzie. W środę nie dotarł do Radomia na wieczorną konferencję prasową, w której uczestniczył jego amerykański przeciwnik.

Podejrzenia, bez zarzutów
– Mogę potwierdzić, że w środę po południu w okolicach Opoczna zatrzymano podróżujących samochodem marki Volkswagen Touran trzech mężczyzn, w wieku 35, 36 i 23 lat. Podczas przeszukania zabezpieczono substancję, co do której zachodzi podejrzenie, że jest środkiem odurzającym. Obecnie trwają badania, które ustalą właściwości tej substancji. Proszę wziąć pod uwagę, że jest to jedynie podejrzenie – skomentowała rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Łodzi, podinspektor Joanna Kącka. – W czwartek zostaną podjęte dalsze czynności wyjaśniające i decyzje w sprawie ewentualnych zarzutów dla któregoś z zatrzymanych – dodała.

Z Mariuszem Wachem, Piotrem Wilczewskim i Kamilem Łaszczykiem w środę wieczorem nie mogliśmy się skontaktować. Ich numery telefonu były poza zasięgiem sieci

Dotrą do Radomia?
– Wysłaliśmy do Opoczna swoich prawników, którzy badają sprawę. Zrobimy wszystko, aby pojedynek Mariusz Wach – Travis Walker odbył się zgodnie z planem. Gala się odbędzie, a gdyby ziścił się czarny scenariusz, czyli brak Wacha i Łaszczyka, wówczas w pojedynku wieczoru wystąpi Damian Jonak. Jego rywalem będzie Brytyjczyk Bradley Pryce – uzupełnia Grabowski.

Z naszych ustaleń wynika, że niezależnie od ewentualnych zarzutów, Wach, Wilczewski i Łaszczyk w czwartek powinni opuścić areszt. Jeśli tak się stanie, nic nie powinno stanąć na przeszkodzie, aby były pretendent do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej w piątek wieczorem wszedł do ringu z 35-letnim Walkerem. W Radomiu Wilczewski ma stanąć w jego narożniku, a Łaszczyk, rywalizujący w kategorii piórkowej, stoczyć walkę z Azerem Bachtijarem Iskenderzade.

Pierwszy pojedynek po powrocie na ring Wach stoczył 17 października. W Dzierżoniowie wypunktował Serba Samira Kurtagicia. Walkę z Walkerem, który dwa lata temu przegrał przed czasem z Tomaszem Adamkiem (wcześniej położył Polaka na deski), zakontraktowano na 10 rund.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

„HUSARIA” Z „ATAMANAMI” BEZ KONTUZJOWANEGO TOMASZA JABŁOŃSKIEGO

jablonski03

Kontuzjowanego Tomasza Jabłońskiego (75 kg) zabraknie w składzie Rafako Hussars Poland na test-mecz z Ukraine Otomans. Sprawdzian drużyn ligi zawodowej WSB odbędzie się w najbliższą sobotę 13 grudnia w Łucku.

- W naszym składzie nastąpiła jedna zmiana – w wadze średniej Kamil Gardzielik zastąpił Tomasza Jabłońskiego – powiedzieli szefowie „Husarii” Jarosław Kołkowski i Jacek Szelągowski.

- Niestety nie wystąpię na Ukrainie, bo pękł mi lewy łuk brwiowy na sparingu. Za duże jest ryzyko pogłębienia kontuzji przed nowym sezonem WSB – dodał Tomasz Jabłoński.

Urazu doznał podczas walki sparingowej ze swym kolegą i zarazem rywalem w walce o miejsce w składzie Husarii Kamilem Gardzielikiem.

- W trakcie pierwszej rundy po ciosie prawym prostym doszło do rozcięcia łuku brwiowego Tomka. Może to nie było bardzo głębokie rozcięcie, ale uniemożliwia start w Łucku. Do momentu przerwania sparingu trochę lepsze wrażenie sprawiał Jabłoński – mówi trener Rafako Hussars Poland i reprezentacji Polski Zbigniew Raubo.

Skład Husarii na test-mecz w Łucku (w dwóch turach – w sobotnie południe 5 walk i wieczorem 6 walk), ogłoszony przez trenerów Zbigniewa Raubo i Jerzego Baranieckiego: Dawid Jagodziński (49 kg), Grzegorz Kozłowski (52 kg), Marek Pietruczuk (56 kg), Dawid Michelus (60 kg), Damian Kiwior (64 kg), Rafał Perczyński (69 kg), Kamil Gardzielik (75 kg), Mateusz Tryc (81 kg) oraz Igor Jakubowski (91kg), Paweł Wierzbicki i Roger Hryniuk (obaj + 91 kg).

EWA BRODNICKA U PROGU WIELKIEJ ZAWODOWEJ KARIERY? ZALECAMY METODĘ MAŁYCH KROKÓW

ewa01

W najbliższy piątek podczas gali w Radomiu pojedynkiem z bułgarską weteranką Galiną Gumliiską, zakończy drugi rok startów w gronie zawodowców Ewa Brodnicka. Była wicemistrzyni świata (2011) w kick-boxingu (w formule full-contact), brązowa medalistka Mistrzostw Unii Europejskiej w boksie (2007), dwukrotna bokserska wicemistrzyni Polski seniorek (2007-2008) i brązowa medalistka (2009-2010) jest aktualnie najlepszą Polką (bez podziału na kategorie wagowe), która występuje na zawodowym ringu.

Zwycięstwo nad 41-letnią Gumliiską zapewne dodatkowo wzmocni morale posiadaczki międzynarodowego pasa WBF, wzbogaci jej doświadczenie, ale z racji mizernego poziomu, jaki od lat reprezentuje Bułgarka raczej nie wskaże na ewentualne braki w bokserskim rzemiośle naszej zawodniczki. Pojedynek Brodnicka vs Gumliiska, zapowiadany w mediach jako rewanżowy za porażkę jaką przed czternastoma laty w Londynie poniosła z Galiną ówczesna mistrzyni świata, Iwona Guzowska nie powinien być dla Ewy trudniejszy niż kwietniowy bój z Kremeną Petkovą, która w ostatnim czasie dwa razy bardzo wyraźnie wygrała ze swoją doświadczoną rodaczką.

Niezależnie od tego jak przebiegać będzie piątkowa rywalizacja i od tego jak wyraźna będzie W nim przewaga Ewy Brodnickiej, naszej zawodniczce przydałby się poważniejszy sprawdzian, by w pełni ocenić jej sportowy poziom. Moim zdaniem Ewa nie potrzebuje iść drogą zbyt „ostrożnej” promocji, bo w przeciwieństwie do większości polskich pięściarek zawodowych ma za sobą wystarczająco dobrą zaprawę w boksie olimpijskim.

W sportowym CV Polki znajdziemy m.in. cenne zwycięstwa nad Justyną Sroczyńską, Kamilą Bałandą oraz wyrównane, choć ostatecznie przegrane walki z najlepszymi, czyli Kingą Siwą i Magdaleną Stelmach-Wichrowską. Dwukrotna zwyciężczyni Międzynarodowych Mistrzostw Śląska (2008-2009) oraz uczestniczka mocno obsadzonych turniejów w Ankarze i Nikołajewie – mimo pięciu zawodowych walk – jest jedną z najbardziej doświadczonych zawodniczek w swojej kategorii wagowej w Europie.

Mimo to studziłbym ambitne zapowiedzi zawodniczki promowanej przez Tymex Boxing Promotion, że już w 2015 roku będzie w stanie rywalizować o tytuł mistrzyni świata. Moim zdaniem ogromnym sukcesem byłaby skuteczna walka o pas najlepszej Europejki (EBU), który od piątku dzierży znana Ewie 33-letnia Farida El Hadrati. Co ciekawe Polka ma z nią „na pieńku”, gdyż przegrała z Francuzką przed czasem w półfinale wspomnianych Mistrzostw Unii Europejskiej w Lille.

Pojedynek z El Hadrati mógłby być dla Ewy Brodnickiej doskonałym celem na najbliższe miesiące 2015 roku, ale niesie także ryzyko porażki. Obie zawodniczki mają takie same bokserskie rekordy, są na tym samym etapie kariery zawodowej (Francuzka w tym roku również pokonała po 10. rundach walki Petkovą) i obie mierzą w tytuł mistrzyni świata.

Na – póki co niedostępnych dla obu ww. zawodniczek – szczytach kobiecej kategorii junior półśredniej znajdują się doskonała Argentynka Erica Anabella Farias (mistrzyni świata WBC) i jej dwie rodaczki – czyniąca stałe postępy Ana Laura Esteche (posiadaczka pasa WBA) oraz Fernanda Soledad Alegre (mistrzyni świata WBO). Pierwsza i trzecia niechętnie boksują poza swoim krajem, druga w czerwcu po świetnej walce wygrała w Moskwie z faworyzowana i dotąd niepokonaną Svetlaną Kulakovą. Znakomity sezon ma za sobą znana z kariery w boksie olimpijskim Szwedka Klara Svensson (boksuje w Danii i w Niemczech), przymierzana do walki z Farias.

W tym momencie najbliżej Ewie Brodnickiej byłoby zapewne celować w pojedynek z Rolą El-Halabi, która wprawdzie jest mistrzynią świata WBF (Polka posiada pas międzynarodowy tej federacji) oraz mniej prestiżowe WIBF oraz UBF, ale nie zachwyca formą, co potwierdziła m.in. jej tegoroczna walka z przeciętną Amerykanką Victorią Cisneros. Niestety, by wygrać z Niemką, trzeba to zrobić na jej ringu, gdyż urodzona w Libanie Rola ma w tej chwili status jedynie lokalnej gwiazdy…

 

 

 

NIEZNACZNA PORAŻKA GDYNIAN PODCZAS 3. MEMORIAŁU IM. BRUNONA BENDIGA

bendig_ring

W hali Gdyńskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w ramach 3. Memoriału brązowego medalisty olimpijskiego wagi koguciej (Rzym, 1960 rok) i srebrnego medalisty mistrzostw Europy wagi piórkowej (Berlin, 1965 rok) Brunona Bendiga miejscowy Bombardier nieznacznie przegrał z niemieckim PSV Wismar 6:10.

- Ja też tak zaczynałem – powiedział obserwujący walki gdańszczanin, były zawodowy mistrz świata organizacji WBA, WBO, IBF Dariusz Michalczewski. – Świetnie, że dopisała publiczność. A ta żywiołowo wspierała walczących w ringu. Przecież takie zachowanie bardzo buduje motywację. To sport nie dla mięczaków, lecz dla twardych charakterów.

Rzeczywiście widzów nie zabrakło. Oprócz Polaków, na trybunach gości zza Odry wspierała liczna grupa fan klubu. – Te osoby przyjechały autokarem na własny koszt – podkreślił Andreas Taruttis, przewodniczący wydziału młodzieżowego niemieckiego związku bokserskiego.

Końcówki dla Polaka

Po odegraniu hymnów narodowych i oficjalnym otwarciu meczu supervisor imprezy, jednocześnie prezes Pomorskiego Okręgowego Związku Bokserskiego Jerzy Guss z Gdańska już myślami był o rewanżu.

- Takie kontakty należy utrzymywać. Mogą one pozytywnie wpłynąć na umiejętności naszych pięściarzy.

I nie mylił się. Kilka potyczek stało na dobrym poziomie, a najbardziej dramatyczną stoczyli: Nico Tratz z Konradem Olszewskim. Przez trzy starcia obaj zadając ciosy proste i sierpowe starali się uzyskać przewagę. Końcówki jednak należały do wychowanka (boksującego gościnnie w barwach Bombardiera) Czarnych Słupsk.

- Podopieczny Jurka Walczuka wygrał zasłużenie i ten werdykt nie podlegał dyskusji – powiedział Jarosław Rydzewski, trener gdynian, jednocześnie pomysłodawca imprezy.

- Wygraliśmy zasłużenie, ale Polacy nie odpuszczali i weszli nam za skórę – stwierdził Dieter Berg, trener PSV Wismar, mistrz Europy wagi muszej seniorów (1985 rok) i juniorów (1984). Poza akcentem sportowym odbyło się również losowanie nagród dla publiczności.

Bombardier po raz czwarty

Memoriał Brunona Bendiga był czwartą imprezą organizowaną w  tym roku przez działaczy gdyńskiego Bombardiera. Wcześniej rozegrano: memoriał Mariana Karolaka oraz dwa turnieje (eliminacyjny i finałowy) o Puchary Bombardierów Wybrzeża.

- Przy tej okazji chciałbym podziękować za niezawodną pomoc wszystkim ludziom dobrej woli, a w szczególności wiceprezesowi Pomorskiego Okręgowego Związku Bokserskiego panu Romanowi Ślagowskiemu i szkoleniowcom: Ryszardowi Kruży, Markowi Chrobakowi oraz wspomnianemu Jerzemu Walczukowi – podsumował Jarosław Rydzewski.

Tak było w ringu
Bombardier Gdynia – PSV Wismar 6:10

WYNIKI POSZCZEGÓLNYCH WALK [zwycięzcy na pierwszym miejscu]

MŁODZICY

43 KG: Mateusz Fergon – Kewin Winter TKO 1 runda

JUNIORZY

57 KG: Usub Tamoew – Jakub Walczuk 2-1
60 KG: Surik Jangojan – Natan Konszewicz 3-0
64 KG: Noori Ammadulah – Cezary Łagunionek 3-0
69 KG: Konrad Olszewski – Nico Tratz 3-0

SENIORZY

81 KG: Amar Ammadulah – Tomasz Domalewski TKO 3
75 KG: Adrian Stempnowski – Busar Museli 3-0
75 KG: Sebastiano Lozito – Artur Gitlin 3-0

Sekundowali: Juergen i Manfred Spitzowie, Diter Berg (PSV Wismar) – Dariusz Gumowski, Marcin Moritz (Bombardier). Z grona białoczerwonych najlepszym pięściarzem wybrano Konrada Olszewskiego.

W pokazowych, niepunktowanych pojedynkach zaprezentowali się:

75 KG: Patryk Chrapkowski – Andre Schrader
91 KG: Mariusz Malinowski – Harum Romadane

Rezultaty starć z udziałem Polaków [zwycięzcy na pierwszym miejscu]

MŁODZICY

59 KG: Kamil Myszka (Beniaminek Starogard Gdański) – Maciej Gajewski (Bombardier Gdynia) 3-0
62 KG: Bartosz Tomczak (Gryf Wejherowo) – Krzysztof Lis (Czarni Słupsk) 3-0
56 KG: Jakub Tomczak (Gryf Wejherowo) – Daniel Ściwka (Wisła Tczew) 3-0

KADECI

66 KG: Hubert Benkowski (Bombardier Gdynia) – Filip Wąchała (Sako Gdańsk) 2-1
75 KG: Filip Borkowski (Sako Gdańsk)  – Patryk Litorowicz (Sako Gdańsk) 3-0

JUNIORZY

64 KG: Piotr Rosławski (Trąbki Wielkie) – Filip Popkowski (niestowarzyszony) 3-0
69 KG: Krzysztof Równicki (Czarni Słupsk) – Łukasz Smarzyński (Bombardier Gdynia) 3-0

Delegatem ITO był Tadeusz Reszczyński (Wiele). Sędziami (ring, punkty): Ralf Runau, Axel Wolter (Niemcy), Eurydyka i Marek Rechcygier, Wiesław Rupiński, Mateusz Słupkowski (wszyscy POZB Gdańsk).

Sponsorzy III memoriału im. Brunona Bendiga: BałtyKGaz – Roman Ślagowski, MKJ – Jarosław Bogusławski, AS Taxi – Michał Orzech, Bar Dworcowy, Bar Cargolift Polska – Krzysztof Moskwiński, King Oscar – Marcin Białobrzeski, Klir – Paweł Witt, Kuguar  Security, OPEC Janusz Różalski, Profispot – Przemysław Trapkowski, BCS, Delikatesy Gadus, Winnebe, Filmax, Studio Rekreacji Activ. Patronat organizacyjny: marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk, a także prezydent miasta Gdynia dr Wojciech Szczurek.

źródło: Sławomir Ciara/bokser.org

WYNIKI 7. MIĘDZYNARODOWEGO TURNIEJU MIKOŁAJKOWEGO W BIAŁYMSTOKU

anapa

W miniony weekend (6-7 grudnia) w Białymstoku odbył się 7. Mikołajkowy Międzynarodowy Turniej Bokserski Młodzieży o puchar Marszałka Województwa Podlaskiego, Prezydenta Miasta Białystok oraz dyrektora Zespołu Szkół Technicznych im. gen. Władysława Andersa. W ringowe szranki stanęło 60 zawodników i trzy zawodniczki z Polski, Białorusi i Łotwy w grupach wiekowych od młodzika do juniora

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH [zwycięzcy na pierwszym miejscu]

MŁODZICY

40 KG: Jakub Pietrzykowski (Gwardia Szczytno) – Jakub Modzelewski (Cristal-Pruszynka Białystok) 3-0
52 KG: Michał Wilk (Niedźwiedź Kętrzyn) – Jakub Wilczewski (BKS Hetman Białystok) 4-1
59 KG: Doniks Tens (Jełgawa – Łotwa) – Karol Januszkiewicz (Cristal-Pruszynka) 5-0
62 KG: Adrian Krukowski (Mazur Ełk) – Szymon Głódź (BKB Boxing Production Białystok) 5-0
65 KG: Edmunds Lindermanis (Jełgawa) – Dzianis Cherpatiuk (Grodno – Białoruś) 4-1
72 KG: Filip Zalewski (Tiger Łomża) – Maciej Suchwałko (OSiR Suwałki) 4-1

KADECI

59 KG: Patrycja Borys (Hetman) – Joanna Koniuszek (Niedźwiedź) TKO 2
46 KG: Adrian Ostaszewski (Unia Hajnówka) – Jakub Wilczewski (Hetman) 4-1
52 KG: Siarhej Mineshau (Grodno) – Maciej Wojtach (Cristal-Pruszynka) TKO 1
54 KG: Aliaksiej Romańczuk (Grodno) – Ivan Khilevich (Baranowicze – Białoruś) 5-0
57 KG: Andrej Bahusevich (Grodno) – Adam Motacki (Victoria Ostrołęka) 4-1
57 KG: Jakub Kuligowski (Mazur Ełk) – Kamil Bućko (Golden Boxing Białystok) 4-1
60 KG: Siarhej Dziatlau (Baranowicze) – Aliaksiej Apiakun (Grodno) 5-0
63 KG: Valentins Kotosovs (Jełgawa) – Aliaksiej Apiakun (Grodno) 4-1
63 KG: Sebastian Rusecki (Fenix Warszawa) – Sebastian Pogorzelski (Niedźwiedź) TKO 1
66 KG: Mateusz Ramotowski (Hetman) – Kamil Januszkiewicz (Cristal-Pruszynka) 4-1
70 KG: Martin Zaniewski (Victoria) – Mikita Horbach (Baranowicze) 3-2

JUNIORZY

64 KG: Anton Rudoj (Baranowicze) – Adrian Marchel (Hetman) 4-1
69 KG: Patryk Boruta (Cristal-Pruszynka) – Maksim Vauchetski (Baranowicze) 3-2
75 KG: Hubert Perz (Hetman) – Kamil Januszkiewicz (Cristal-Pruszynka) 3-2
81 KG: Michał Śledziewski (Hetman) – Damian Wysocki (Mazur Ełk) TKO 1
91 KG: Karol Krupienik (Cristal-Pruszynka) – Adrian Antosiak (Gwardia Szczytno 5-0

żródło: bialystok.sport.pl

CENNE ZWYCIĘSTWO TOMASZA RESÓLA W 2. BUNDESLIDZE

schwedt01_mini

Trzeciej porażki w rozgrywkach 2. Bundesligi doznali pięściarze niemieckiego klubu UBV 48 Schwedt, w którego barwach występuje gościnnie dwóch zawodników Skorpiona Szczecin. Tym razem minimalnie lepszą od ekipy ze Schwedt okazał się obchodzący właśnie jubileusz 20-lecia powstania zespół Boxclub Chemnitz 94, wygrywając nieznacznie 13-11. Dodajmy, że był to drugi w tym sezonie mecz obu ekip. W pierwszym lepsi byli również zawodnicy z Chemnitz 12-11.

Z Polaków lepsze wrażenie pozostawił po sobie Tomasz Resól (56 kg), pokonując pewnie na punkty 24-letniego Niemca Dietera Geiera. Tym samym Tomasz zrewanżował się rywalowi za punktową porażkę poniesioną podczas marcowego gali bokserskiej w Alzey-Dautenheim. Trudniejsze zadanie czekało drugiego szczecinianina, Macieja Jóźwika (52 kg), który po raz drugi w ciągu miesiąca rywalizował z rutynowanym kapitanem rywali, brązowym medalistą Mistrzostw Świata z Mediolanu (2009), Ronny Beblikiem, przegrywając ponownie na punkty.

„DIABLO” DO MISTRZA ŚWIATA: „WŁODARCZYK BĘDZIE ZDETERMINOWANY, WKURZONY, ZŁY”

diablo01

Krzysztof Włodarczyk jest żądny rewanżu na Grigoriju Droździe za wrześniową porażkę w Moskwie. Deklaruje, że przepędzi dręczącego go demony, a w drugiej walce będzie zdeterminowany i odzyska tytuł mistrza świata, być może nawet nokautując Rosjanina.

- Liczy pan na rewanż z Grigorijem Drozdem, nowym mistrzem świata WBC wagi cruiser?
Krzysztof Włodarczyk: Nie mogę się go doczekać. Dwudziesty siódmy września był dla mnie jak piątek trzynastego. I ciężko się dla mnie skończył. Ciągle tłumaczę się życiowymi problemami, ale tak po prostu było – one wpłynęły na moją psychikę i gotowość do tamtej walki. Cały lipiec i więcej niż połowa sierpnia poszły na straty. Dopiero we wrześniu miałem spokój. Za późno. Nie da się dobrze przygotować mentalnie, jeśli problemy się nawarstwiają. Nad tym, jak ta walka powinna wyglądać, zastanowiłem się po ostatnim gongu, gdy było już pozamiatane.

- Zdrowie dopisuje?
KW: Mam dosyć męczący problem z prawym barkiem. Leczę się. Na stuprocentowym chodzie powinienem być na początku stycznia. Wtedy zabieram się do ciężkiej pracy.

- Jeśli Rosjanie nie zlekceważą postanowień kontraktu, to kiedy odbędzie się rewanż?
KW: W kwietniu lub w maju. Wolałbym w maju, bo im więcej będę miał czasu, tym lepiej będę się czuł. Psychicznie, bo fizycznie zawsze czuję się dobrze. Z niecierpliwością czekam na kolejny obóz w górach. Po jednym dniu zawsze chce się wrócić do domu i odpoczywać przez tydzień, ale następnego budzę się o siódmej rano i znów ostro trenuję. Marzy mi się ciężka praca.

- Tak zdeterminowany Krzysztof Włodarczyk, wolny od niepotrzebnych przemyśleń, przechytrzy Drozda?
KW: Włodarczyk potrafi zaskoczyć każdego przeciwnika i w dowolnym momencie zmienić obraz każdej walki. Jeżeli tylko pozwoli mu na to głowa. Każdy bokser wyobraża sobie taki widok – idzie ścieżką, widzi ring i myśli o tym, jak będzie wyglądał pojedynek. Przed walką z Drozdem tej myśli nie miałem nawet przez sekundę. Od początku była wielkim znakiem zapytania. Jeśli przed rewanżem moje problemy znikną, nie widzę innej możliwości niż zwycięstwo. Prawdopodobnie nawet przed czasem, ale z wygranej na punkty też się ucieszę.

- Dzień po walce postawił pan sprawę jasno: czas na uporządkowanie życia prywatnego. Porządki trwają?
KW: Sytuacja w domu się stabilizuje. W drugim „domu” również. Mam tylko nadzieję, że niektórzy zejdą na ziemię i nie będą robić mi pod górkę. Wszyscy muszą zrozumieć, jak ważny w moim sporcie jest spokój. Inaczej nie wygram walki. Gdy zaczynają się przygotowania, trzeba mi odpuścić. Jak już wygram potyczkę – w porządku, możemy się bombardować. Trzeba się dogadać, a od stycznia ruszam do pracy.

- Co powiedziałby pan dziś Drozdowi?
KW: To będzie zupełnie inny pojedynek. Włodarczyk będzie zdeterminowany, wkurzony, zły. Nie na ciebie, na siebie. Pilnuj się!

- Nie zmieni pan kategorii wagowej na ciężką?
KW: Ten pomysł zszedł na dalszy plan. Chcę znowu polecieć do paszczy lwa i w Moskwie odzyskać pas mistrza świata. Do walki z Arturem Szpilką na sto procent nie dojdzie w 2015 roku.

- Dlaczego się nie zakolegowaliście?
KW: Powiedziałbym, że nie jesteśmy dogadani. Artur jest inny niż ja, nadajemy na innych falach. Ma własny świat, inaczej żyje. Na sali czasem powygłupiam się z chłopakami, ale gdy zaczyna się trening, izoluję się. Trzymam się raczej w odosobnieniu.

- Nie drażniło pana, że Szpilka stał się bardzo popularny, choć to pan był mistrzem świata?
KW: Artur borykał się w życiu z dużymi problemami i nie można mieć do niego pretensji, że chciał, by było o nim głośno – pokazać się, umieścić zdjęcie w internecie. Taki jest i tyle. Każdy ma swój cel. Ja zamierzam odzyskać pas i bronić go, może nawet przez parę lat. Artur też chce zasłużyć na walkę o mistrzostwo, może w trochę bardziej kontrowersyjny sposób.

- Czy walka z Mateuszem Masternakiem staje się bardziej realna niż dawniej?
KW: Kiedyś pewnie do niej dojdzie, ale najpierw muszę odzyskać tytuł. Później? Jeśli kasa będzie się zgadzać, to wszystko może się zdarzyć.

Rozmawiał: Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

BIJĄ ŚLĄZAKÓW W INTERLIDZE. DRUŻYNA Z PRAGI WYGRYWA AŻ 16-0!

Wyraźnie nie wiedzie się w rozgrywkach międzynarodowej Interligi zawodnikom z Górnego Śląska. Tym razem Polacy otrzymali srogie lanie od czeskiej ekipy BC BigBoard Praga, ulegając na wyjeździe aż 0-16!

To czwarta, kolejna porażka Ślązaków w Interlidze, po której zajmują oni ostatnie miejsce w tabeli z zerowym dorobkiem punktowym. Na czele zestawienia znajdują się ekipy BC Stravbar Nitra i BC BigBoard Praga (po 6 punktów), wyprzedzając BC DTJ Prostějov i BC Dubnica nad Váhom (po 2 punkty).

WYNIKI POSZCZEGÓLNYCH WALK [na pierwszym miejscu zwycięzcy]

56 KG: Erik Huliev – Dawid Pierchała 3-0
60 KG: Erik Alojan – Kamil Pierchała 3-0
64 KG: Štěpán Pitra – Karol Kostka 3-0
69 KG: Zdeněk Chládek – Aleksander Smołka 3-0
75 KG: Michal Vodárek – Michal Wojdan 2-1
81 KG: David Hunanyan – Tomasz Gromadzki 3-0
91 KG: Adam Kolařík – Błažej Lutka 2-1
+91 KG: Vasil Ducár – Maksymilian Spratek TKO 2

WYNIKI DOTYCHCZASOWYCH MECZÓW

BC BigBoard Praha – BC DTJ Prostějov 12-4
BC Dubnica n. Váhom – BC BigBoard Praha 6-10
BC BigBoard Praha – Górny Ślask 16-0
BC DTJ Prostějov – Górny Ślask 14-2
BC Stavbár Nitra – BC DTJ Prostějov 12-4
BC Stavbár Nitra – BC Dubnica n. Váhom 16-0
Górny Ślask – BC Stavbár Nitra 6-10
Górny Ślask – BC Dubnica n. Váhom 4-12

PZB OGŁOSIŁ KONKURS NA STANOWISKO TRENERA KADRY NARODOWEJ SENIORÓW

pzb

Polski Związek Bokserski ogłosił dzisiaj konkurs otwarty na stanowisko Trenera Głównego Męskiej Kadry Narodowej Seniorów w Boksie. O decyzji Komisji Konkursowej dowiemy się po 1 stycznia 2015 roku. Jednocześnie Zarząd PZB zastrzegł sobie prawo do unieważnienia konkursu bez podania przyczyny.

Założenia konkursowe:

1. Wymagania: wykształcenie wyższe, posiadanie uprawnień trenera boksu minimum drugiej klasy, certyfikat trenera 3-gwiazdkowego AIBA, minimum 5-letni staż pracy szkoleniowej w boksie, przedłożenie wieloletniego programu szkolenia PZB, przedłożenie programu szkolenia do Igrzysk Olimpijskich Rio de Janeiro 2016.

2. Kandydat winien dostarczyć następujące dokumenty i oświadczenia: kopia dowodu osobistego lub paszportu, kopia dokumentów potwierdzających wykształcenie i klasę trenerską, dokument potwierdzający staż i charakter wykonywanej pracy, życiorys zawodowy, zaświadczenie o stanie zdrowia, zaświadczenie o niekaralności i zobowiązanie o gotowości podnoszenia posiadanych kwalifikacji trenerskich.

3. Termin i miejsce składania dokumentów: zainteresowane osoby mogą składać swoje aplikacje (w zaklejonej kopercie z dopiskiem: „Konkurs na stanowisko Trenera Głównego Męskiej Kadry Narodowej Seniorów w Boksie”) bezpośrednio w biurze PZB, za pośrednictwem poczty elektronicznej na adres: biuro@pzb.com.pl lub listownie na adres: Polski Związek Bokserski, ul. 17 Stycznia 32, 02-148 Warszawa w nieprzekraczalnym terminie do dnia  22 grudnia 2014 roku Decyduje data wpływu do PZB.

4. Procedura i przebieg konkursu:
- Powołanie Komisji Konkursowej do 22 grudnia 2014 roku
- Składanie ofert konkursowych do PZB – 23 grudnia 2014 roku
- Otwarcie ofert i wybór najlepszych ofert – 24 grudnia2014
- Zaproszenie autorów najlepszych ofert na indywidualne rozmowy kwalifikacyjne- 30 grudnia 2014 roku
- Indywidualne rozmowy kwalifikacyjne Komisji Konkursowej z zaproszonymi autorami najlepszych ofert konkursowych- 31 grudnia 2014 roku.
- Ogłoszenie decyzji Komisji Konkursowej

MATEUSZ MASTERNAK: MOGĘ RYWALIZOWAĆ Z KAŻDYM PIĘŚCIARZEM WAGI CRUISER

master01

Był pod ścianą. Gdyby zawiódł, na najbliższe miesiące, a być może i lata, mógłby zapomnieć o wielkim boksie. 27-letni Mateusz Masternak w podparyskim Issy-les-Moulineaux pokonał na punkty byłego króla wagi cruiser, Jeana-Marca Mormecka. W polskim boksie zawodowym to najcenniejsze zwycięstwo 2014 roku.

- Jak dużo nerwów kosztowało pana podejście do walki z Jeanem-Markiem Mormeckiem?
Mateusz Masternak: Starałem się o tym nie myśleć, ale porażka bez dwóch zdań zmieniłaby moje sportowe życie.

- Oznaczałaby rozwiązanie kontraktu z niemiecką grupą Sauerland Promotion?
MM: Istniało duże prawdopodobieństwo, że tak się stanie, choć przed walką takiej rozmowy z promotorami nie przeprowadziłem.

- Jak trudny był ten pojedynek?
MM: Mormeck był bardzo groźny, mimo swoich 42 lat. Przez cały czas próbował mnie spychać na liny. Ring był mały i nie miałem miejsca, by pracować nogami.

- Ring był taki, by pasował Mormeckowi?
MM: Nie tylko ring, wszystko było przygotowane dla niego. Nie dziwi mnie to i nie mam żadnych pretensji, bo tak po prostu jest w wyjazdowych pojedynkach. Błędy popełniali sędzia czasowy i jeden z punktowych, według którego był remis. Do ringowego też można mieć zastrzeżenia, choć i tak prowadził walkę dość poprawnie. Mormeck parę razy faulował łokciem, ale taki jest boks. Każdy chce wygrać za wszelką cenę.

- Pod względem taktycznym rozwiązał pan walkę bez zarzutu?
MM: Wiedziałem, że Mormecka trzeba uderzać ciosami prostymi oraz podbródkowymi. I tych podbródkowych trochę mu nawsadzałem. W drugiej rundzie lub pod koniec pierwszej trafiłem go podbródkowym w czoło i rozbiłem lewą dłoń. Jest sina i spuchnięta, być może doszło do pęknięcia kości. Najważniejsze, że mogłem nadal uderzać. Zacisnąłem zęby. Wiedziałem, jak ważna jest ta walka. W każdej rundzie musiałem wyraźnie zaznaczyć przewagę. Gdybym walczył na remis, punkty zbierałby Mormeck. Gdy do końca rundy zostawała minuta, sekundanci krzyczeli, że trzeba brać się do pracy.

- Dziwił się pan, że Mormeck nie pada na deski?
MM: Odczuwał trudy walki i parę razy był w odwrocie. W końcówce myślałem, że go dopadnę, ale zwyciężyło jego doświadczenie. Głowę trzymał nisko i balansował ciałem, dlatego czystych uderzeń na szczękę nie mogło być wiele. Najczęściej trafiałem w czoło lub inne części głowy.

- Czy Mormeck pokonałby któregoś z obecnych mistrzów wagi cruiser?
MM: Jeśli mam być szczery, to uważam go za lepszego niż Youri Kalenga (wygrał z Masternakiem w czerwcu – przyp. red.). Miałem do niego zbyt wiele respektu. Za bardzo wziąłem sobie do serca, że mocno bije i każdy jego cios może zakończyć walkę. To był mój największy błąd.

- Gdyby walczył pan z Kalengą tak, jak w piątek, zdobyłby pan wtedy tytuł tymczasowego mistrza świata WBA?
MM: Sądzę, że tak. Podczas konferencji prasowej powiedziałem Francuzom, że chętnie wrócę do Paryża na rewanż z Kalengą. Dałbym sobie z nim radę, ale do tematu podchodzę z rezerwą. Wiem, że teraz Kalenga stara się o walkę z Denisem Lebiediewem, pełnoprawnym czempionem WBA.

- A pan jest gotowy, aby walczyć o mistrzostwo?
MM: Wiem, że przy dobrych przygotowaniach i odpowiedniej taktyce mogę rywalizować z każdym pięściarzem naszej kategorii wagowej. Byli specjaliści, którzy pięć lat temu mianowali mnie przyszłym mistrzem, a potem tych słów się wypierali. Wielu mówiło, że jestem skończony i cofam się. Wewnętrznie czułem, że to nieprawda.

- Jak długo poczekamy na kolejną walkę?
MM: Czas na miesiąc odpoczynku, bo w 2014 roku stoczyłem aż pięć walk, w tym dwie ciężkie. Jeśli kontuzja nie będzie poważna, rozsądną datą powrotu byłby przełom marca i kwietnia. Chciałbym, by rywal był przynajmniej tak dobry, jak Mormeck.

- Być może wreszcie nastanie dobra pora na pojedynek z Krzysztofem Włodarczykiem?
MM: Walka trochę straciła na wartości. Nie tak dawno Krzysztof był mistrzem świata WBC, a ja Europy. Obaj straciliśmy te tytuły. Rozgłos mimo wszystko byłby duży. Jeśli ktoś chciałby doprowadzić do tej walki, nie widzę powodu, by nie rozważyć propozycji.

Rozmawiał: Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

DRUŻYNA JABŁOŃSKIEGO I TRYCA NA CZELE 1. BUNDESLIGI

mateusz_tryc03

Drużyna, w której boksują dwaj mistrzowie Polski – Tomasz Jabłoński i Mateusz Tryc – jest samodzielnym liderem rozgrywek 1. Bundesligi. Wczoraj Nordhäuser SV pokonał na wyjeździe ekipę BC Straubing 11-8 i jest na dobrej drodze do tego, by wygrać całą ligę.

W meczu tym w barwach Nordhäuser SV wystąpił niestety tylko Tryc (Jabłońskiego z walki wykluczyła kontuzja powieki), remisując dość pechowo z Flamujrem Mehmetim, na co wpływ miało ostrzeżenie za niebezpieczne ataki głową, które otrzymał reprezentant Polski w 1. starciu.

Następną szansę występu na niemieckim ringu nasi zawodnicy będą mieli już 20 grudnia, kiedy to ich drużyna podejmować będzie we własnej hali zajmującą trzecie miejsce w tabeli ekipę SV Motor Babelsberg, z która przegrali jedyny – jak dotąd – mecz w 1. Bundeslidze.

KATASTROFA „GŁAZA” W OLDENBURGU. SEN O MISTRZOSTWIE TRWAŁ 43 SEKUNDY

oldenburg

Nie udał się Pawłowi Głażewskiemu (23-3, 5 KO) atak na pas WBA Regular wagi półciężkiej. Polak dał się zaskoczyć Juergenowi Braehmerowi (45-2, 33 KO) już w pierwszej rundzie i przegrał pojedynek życia przed czasem, a w dodatku zostawił po sobie fatalne wrażenie…

Po paru rozpoznawczych ciosach Niemiec zamknął „Głaza” w narożniku i precyzyjnie trafił lewym hakiem na wątrobę. Polak z grymasem bólu poszedł na deski i nie był w stanie się z nich podnieść, a sędzia ringowy Russell Mora został zmuszony przerwać walkę w 43. sekundzie pierwszej rundy.

źródło: bokser.org

„CZASÓWKA” ŁUKASZA JANIKA W WALCE WIECZORU GALI W WIELICZCE

janik01

W głównej walce wieczoru gali w Wieliczce Łukasz Janik (28-2, 15 KO) pokonał przed czasem Franco Raula Sancheza (18-11-2, 9 KO), choć na pewno nie zachwycił. Początek nie zapowiadał żadnych emocji. pięściarz z jeleniej Góry całkowicie kontrolował poczynania w ringu na tle strasznie chaotycznego przeciwnika. Dystansował dużo niższego Argentyńczyka długim lewy, a w drugiej rundzie dołożył do tego prawy krzyżowy oraz lewy sierp. Gdy wydawało się, że nokaut jest kwestią czasu, 40 sekund przed końcem trzeciej odsłony Sanchez trafił prawym sierpowym w okolice skroni i niespodziewanie Janik „zatańczył”. Argentyńczyk doskoczył, władował przez gardę jeszcze kilka prawych i sensacja wisiała w powietrzu. W końcu zabrzmiał gong na przerwę, a Łukasz dostał straszną burę w narożniku od Fiodora Łapina – zresztą jak najbardziej zasłużoną. Jeszcze przez pół czwartego starcia Janik jakby odczuwał tamte ciosy, ale potem znów powrócił do swojego boksu i przeważał nad egzotycznym gościem. Sanchez w szóstej rundzie dostał ostrzeżenie za klinczowanie. Łukasz w końcu przerwał swoje męczarnie ze zdecydowanie słabszym technicznie rywalem na początku siódmego starcia, gdy uderzył mocnym prawym pod lewy łokieć. Sanchez przyklęknął i dał się wyliczyć do dziesięciu.

Kamil Szeremeta (9-0, 1 KO) pokazał dobry, dojrzały boks i pewnie wypunktował walecznego Jose Yebesa (12-6-1, 5 KO). W pierwszych minutach Polak oszukiwał przeciwnika lewą ręką. Trafiał lewym prostym w ataku, bądź krótkim lewym sierpem z defensywy po odchyleniu i przepuszczeniu ciosu Hiszpana. Ten wciągnął Szeremetę w otwartą wymianę w trzeciej rundzie i podopieczny Andrzeja Liczika trochę się pogubił, jednak w narożniku wszystko znów poukładano i od czwartej odsłony precyzyjny i wyrachowany Kamil punktował oponenta swoimi ciosami, samemu zbierając większość jego uderzeń na swoją gardę. Polował też na haki pod łokcie, próbując osłabić Yebesa. Ten atakował do końca, lecz nie potrafił poważnie dobrać się do skóry uważnego i wyjątkowo dziś konsekwentnego Szeremety.

Marek Matyja (7-0, 2 KO) w trzeciej rundzie miał Bai-Thaimko Conteha (3-2, 1 KO) na deskach, jednak nie zdołał go wykończyć i wygrał na punkty. Sędziowie nie mieli wątpliwości i punktowali dwukrotnie 59-54 oraz 58-56. Polak od początku był mało aktywny i nie mógł odpowiednio wejść w walkę. Matyja nie mógł znaleźć recepty na prostego boksersko Conteha, a w ringu nie widzieliśmy zbyt wiele akcji. Przełom przyniosła runda trzecia – końcówce Polak pięknie skontrował prawym prostym i ciężko rzucił rywala na deski. Polak próbował wykończyć robotę, jednak nie starczyło czasu. Do samego końca podopieczny Fiodora Łapina starał się skończyć przyjezdnego rywala przed czasem, jednak dziś nie widać było w jego boksie błysku i był przewidywalny w swoich atakach.

Krzysztof Kopytek (9-0, 2 KO) zaliczył kolejny test i pokonał ambitnego Patryka Litkiewicza (14-6, 8 KO), jednak w ringu nie zachwycił. Sędziowie po ośmiu rundach punktowali 79-74 i dwukrotnie 79-73. W pierwszej rundzie to Litkiewicz był stroną atakującą i parę razy zaskoczył pięściarza KnockOut Promotions. W kolejnej odsłonie Kopytek zaczął łapać właściwy rytm walki i przejmował inicjatywę. Podopieczny Fiodora Łapina boksował na dystans, a Litkiewicz sporadycznie kontrował. W trzeciej odsłonie Kopytek trafił serią na korpus, jednak „Lita” od raz starał się odgryźć. Zawodnik Thunder Promotions nadal nacierał, jednak Kopytek konsekwentnie stopował go ciosami prostymi i hakami na korpus, był też aktywniejszy. Litkiewicz w ostatniej minucie parokrotnie trafił, jednak jego ciosy były pchane. W czwartej rundzie Patryk zaatakował odważnie i zepchnął swojego rywala do głębokiej defensywy. Piąta runda przyniosła spadek tempa – pięściarze często wpadali w klincz i nieco odpuścili tą rundę. Kopytek był pasywny, jednak końcówką mógł przekonać sędziów. Po kolejnym gongu Litkiewicz znów ruszył do ostrego ataku, jednak jego ciosy nie robiły wrażenia na faworycie. Od połowy odsłony Kopytek rozluźnił się i parokrotnie mocno trafił swojego rywala. „Lita” wyraźnie odczuwał już trudy pojedynku, jednak ambitnie starał się oddawać. W przedostatniej rundzie Kopytek wyraźnie przejął inicjatywę, a na Litkiewicza wyraźnie zaczęły oddziaływać ciosy na tułów. W finałowej odsłonie Litkiewicz jeszcze raz spróbował przycisnąć, jednak był już krańcowo zmęczony i Kopytek wykorzystywał każdy jego błąd.

Sporo krwi faworyzowanemu Sasunowi Karapetyanowi (8-1, 2 KO) napsuł Krzysztof Szot (18-17-1, 5 KO). Wygrał ten pierwszy, choć przez moment był na skraju nokautu. Pierwsze trzy rundy należały do większego, bardziej dynamicznego i silniejszego Sasuna. W czwartej także przeważał, choć powoli ten obraz się już zacierał, ale to była tylko przystawka do tego, co miało nastąpić za moment…. W piątej odsłonie „Rzeźnik” znalazł lukę w gardzie rywala, wystrzelił prawym podbródkowym i skosił go sensacyjnie z nóg. Karapetyan z trudem powstał na osiem, lecz zachował na tyle zimnej krwi, że zdołał dotrwać do gongu. W ostatnich trzech minutach boksował w myśl zasady mówiącej o tym, że najlepszą obroną jest atak. Wyprowadzał więc dużo ciosów, choć to pojedyncze bomby Szota robiły większe wrażenie Końcówka dla Krzyśka, jednak nie zdołał on odrobić wcześniejszych strat – 56:57, 56:59 i 55:58 – to punktacja sędziów na korzyść Karapetyana.

Wcześniej Tomasz Król (1-0-1, 1 KO) w końcówce pierwszego starcia ciosami na korpus zastopował Arkadiusza Rejowskiego.

źródło: bokser.org

MATEUSZ MASTERNAK POKONAŁ BYŁEGO DWUKROTNEGO MISTRZA ŚWIATA

master_jmm_mini

Mateusz Masternak (34-2, 24 KO) miał pod górkę z sędzią ringowym i jednym arbitrem punktowym, ale na przekór im pokazał najlepszy boks od dłuższego czasu i pokonał byłego dwukrotnego mistrza świata, Jeana Marca Mormecka (37-6, 23 KO).

Francuz w swoim stylu ruszył od razu do ataku, ale Mateusz stopował go lewym prostym, sprytnie kontrując prawym krzyżowym bądź prawym podbródkiem. W drugim starciu to Polak był agresywniejszy i tym razem prawym prostym zyskiwał przewagę – nieznaczną, ale jednak na tyle wyraźną, by na tym etapie punktować 20:18. „Master” dominował przez dwie i pół minuty trzeciej odsłony. Wściekły Mormeck „strzelał” obszernymi sierpami. Chybiał, ale w końcu trafił lewy, poprawił prawił i zrobiło się gorąco. na szczęście Mateusz równo z gongiem odpowiedział potężnym prawym krzyżowym. W czwartej rundzie były król tej kategorii z furią nacierał i rzeczywiście zdominował wrocławianina. Masternak jednak lepiej finiszował.

Dobra dla naszego rodaka była piąta runda, kiedy wyprzedzał reprezentanta gospodarzy i swoją aktywnością nie dawał mu rozwinąć skrzydeł. W szóstej Mormeck ruszył na przełamanie. Trafił nawet dwukrotnie bezpośrednim prawym, ale to Mateusz spychał go do defensywy. Podobny przebieg miały kolejne trzy minuty. Obawy zaczęły się na początku ósmego starcia. Francuz jakby dochodził do głosu, kiedy Masternak wystrzelił akcją prawy na prawy. Pod Mormeckiem ugięły się nogi. Polak doskoczył, kilka razy trafił, ale nie udało się dobić zranionej ofiary. Podobna sytuacja miała miejsce w dziewiątej odsłonie, tylko tym razem z pomocą przyszedł sędzia ringowy, prosząc o wiązanie bandaży. Ale przewaga Mateusza była bardzo wyraźna.

Ostatnie trzy minuty to znów dominacja Masternaka. Mormeck po raz kolejny był na skraju nokautu, ale tym razem sam wyszedł z opresji. Machnął obszernym prawym, trafił na głowę i zastopował „Mastera” na kilka dobrych sekund. Szybko jednak sytuacja wróciła do normy i do ostatniego gongu przeważał Mateusz. Sędziowie punktowali o dziwo stosunkiem głosów dwa do remisu, więc aż strach pomyśleć co by było, gdyby Mateusz nie dominował tak bardzo w trzech ostatnich starciach…

źródło: bokser.org

master_jmm

WIELKIE PRZETASOWANIA W NOWYM RANKINGU AIBA. TYLKO TRZY POLKI

jeju_ekipa

Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu Amatorskiego (AIBA) zaktualizowało swoją klasyfikację najlepszych zawodniczek świata. Nowe zestawienie przyniosło wiele istotnych zmian, gdyż z jednej strony uwzględnia ostatnie Mistrzostwa Świata Kobiet w Jeju City, a z drugiej „kasuje” dorobek punktowy z poprzedniego czempionatu, w którym występowało kilkanaście zawodniczek, które zakończyły już sportowe kariery.

Właśnie dlatego zamiast sześciu reprezentantek Polski, które widzieliśmy w poprzednim rankingu, mamy tylko trzy. Najwyżej stoją akcje Kingi Siwej, która jest jedenasta w „olimpijskiej” wadze lekkiej (60 kg) z dorobkiem 225 punktów rankingowych. Poprzednio zawodniczka z Gdańska była na ósmym miejscu ale w wadze z limitem 64 kg. Ewelina Wicherska także pojawiła się w innej niż poprzednio kategorii wagowej. Poznanianka zdobyła 300 punktów i zajmuje dwunaste miejsce w „olimpijskiej” wadze muszej (51 kg). Poprzednio była wprawdzie siódma ale w wadze koguciej (54 kg). Trzecią Polką w zestawieniu jest Natalia Hollińska, która spadła o jedno oczko na miejsce nr 13 (200 punktów) w kategorii z limitem 69 kg.

W porównaniu z poprzednim rankingiem brakuje dwóch wicemistrzyń świata z 2012 roku – Sandry Kruk (dotąd nr 3 w 57 kg), Magdaleny Wichrowskiej (nr 2 w 64 kg) oraz Karoliny Michalczuk (nr 8 w 60 kg). Wcześniej z czołówki „wypadła” Sandra Drabik, która w latach 2012-2014 klasyfikowana była w wadze z limitem 54 kg (gdyby awansowała do ćwierćfinału MŚ, znalazłaby się w rankingu).

Dodajmy, że najbliższą okazją do poprawy przez reprezentantki Polski miejsc w rankingu AIBA będą 1. Igrzyska Europejskie w Baku, które odbędą się w 2015 roku. Awans do nich zapewniły sobie Sandra Drabik (w 51 kg), Ewelina Wicherska(54 kg), Kinga Siwa (64 kg) i …Karolina Michalczuk (60 kg), która mimo wcześniejszych zapowiedzi nie rozpoczęła dotąd przygody z zawodowym boksem.

MAGDALENA CZAJKOWSKA: BOKS STAŁ SIĘ MOJĄ PASJĄ, A TRENINGOWA EKIPA DRUGĄ RODZINĄ

czajkowska_magda01

- Zaledwie trzy walki wystarczyły, by pięściarska Polska zwróciła na Ciebie uwagę podczas październikowych Mistrzostw Polski do lat 23 w Grudziądzu. Wierzyłaś, że mimo skromnego doświadczenia zaboksujesz tam o złoto?
Magdalena Czajkowska: Zanim odpowiem na to pytanie chciałam tylko zaznaczyć, że prośba o wywiad troszkę mnie zaskoczyła. Przygodę z boksem dopiero zaczynam. Oczywiście to miłe, że mnie zauważono i chętnie odpowiem na wszystkie pytania. A więc wracając do sedna sprawy, czyli startu w Mistrzostwach Polski – nie miałam pojęcia i porównania na jakim poziomie jestem. Jechałam na  „przetarcie”.  Stwierdziłam, że skoro wkładam w treningi tyle energii i serca to może warto wyjść z zacisza klubowego, sprawdzić się przed publicznością i poddać ocenie sędziów.

- W finale przegrałaś z aktualną mistrzynią Polski seniorek, ćwierćfinalistką Mistrzostw Europy, Natalią Hollińską, ale zostawiłaś po sobie znakomite wrażenie. Ile jeszcze trzeba poprawić w Twoim boksie, aby skutecznie walczyć o prymat w naszym kraju?
MC: Myślę, że moja przegrana w finale to kwestia doświadczenia. Trenuję dość krótki okres czasu. Jeszcze wiele muszę poprawić w swoim boksie ale czuję, że z każdym kolejnym treningiem jestem o krok do przodu. Moje widoczne efekty poprawy motywują mnie do dalszej pracy.

- Domyślam się, że dodatkowy zastrzyk motywacji otrzymałaś podczas zgrupowania kadry narodowej seniorek w Cetniewie, gdzie sparowałaś z Lidią Fidurą. Jak wyglądała Twoja praca pod okiem trenera Pawła Pasiaka? Podobno pojechałaś tam niejako na własną prośbę…
MC: Pojechałam tam tylko na sparingi. Byłam zainteresowana zgrupowaniem, a okazało się, że zarówno Lidka Fidura,  jak i Kinga Siwa potrzebują sparing partnerki przed wyjazdem na Mistrzostwa Świata, tak więc sama skorzystałam i „na coś’ tam się przydałam.

- Studiujesz zaocznie w Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni i trenujesz w klubie Boks Poznań. Jak łączysz te wymagające wielkiej, systematycznej pracy obowiązki?
MC:  Zarówno nauka na AMW,  jak i treningi boksu były i są moją świadomą decyzją. Nikt mnie do niczego nie zmusza. Uczę się i trenuję bo tak chcę i już (śmiech). Staram się być dobrze zorganizowana i planować obowiązki.

- Twoim trenerem klubowym jest Robert Matłoka. To Twój pierwszy szkoleniowiec? W jaki sposób trafiłaś na salę bokserską?
MC: To starszy brat zabrał mnie na pierwszy trening boksu, w maju 2012 roku. Zauroczyłam się tym miejscem i ludźmi. Boks stał się moją pasją a treningowa ekipa – drugą rodziną. Tak, moim trenerem klubowym jest Robert Matłoka, to On wziął mnie pod swoje skrzydła i z góry nie przekreślał, chociaż zaczynałam praktycznie od zera. Zarówno trenerowi,  jak i ekipie zawdzięczam naprawdę wiele. Na każdym kroku czuję wsparcie i motywację. Obecnie dodatkowo szkolę się także u trenera Wojciecha Komasy.
czajkowska_magda_big
- Imponujesz wielką siłą fizyczną, odpornością na ciosy, determinacją i kondycją. Jak wyglądają Twoje treningi? Jak rozkładasz ciężar swoich zajęć?
MC: To chłopcy z klubu tak mnie zahartowali (śmiech). Trenuję od samego początku z mężczyznami. Siła ciosu kobiet jest dość znikoma w porównaniu z tą, z jaką się mierzę podczas klubowych sparingów. Moje treningi? – Dużo techniki, sparingi ale także siła i ćwiczenia aerobowe.

- W jakim elemencie bokserskiego rzemiosła tkwią największe rezerwy Magdaleny Czajkowskiej?
MC: W sile!

- Trener Paweł Pasiak wspomniał, że dla takich młodych i ambitnych zawodniczek jak Ty należy przyszłość reprezentacji Polski. Wierzysz, że dostaniesz powołanie na styczniowe zgrupowanie kadry narodowej?
MC: Trener zapewniał, że tak będzie, dlatego liczę na tę możliwość szkolenia się na kolejnym zgrupowaniu.

- Czego poza sukcesami sportowymi mogę Ci życzyć w najbliższych miesiącach?
MC: Wytrwałości i miłości!

- Dziękuję za wywiad i życzę spełnienia marzeń w Nowym Roku.
MC: Dziękuję również.

Rozmawiał: Jarosław Drozd

ZAKAZ ŁĄCZENIA FUNKCJI W BOKSIE OLIMPIJSKIM Z FUNKCJAMI W BOKSIE ZAWODOWYM I W INNYCH SPORTACH WALKI

federacje

Polski Związek Bokserski poinformował, że na podstawie § 5 ust. 4 oraz § 9 ust. 13 Statutu PZB z dniem 1 stycznia 2015 roku wprowadzony zostanie bezwzględny zakaz łączenia jakichkolwiek funkcji w boksie olimpijskim z funkcjami w boksie zawodowym oraz w innych sportach walki. Zakaz ten dotyczy: zawodników oraz zawodniczek wszystkich grup wiekowych, sędziów, trenerów, spikerów oraz działaczy na poziomach od klubowego, poprzez okręgowy, do centralnego.

Oznacza to, że nie można równolegle występować  – we wszystkich wspomnianych powyżej funkcjach – w oficjalnych pojedynkach oraz całych zawodach w boksie olimpijskim oraz boksie zawodowym, czy w walkach organizowanych przez inne sporty walki.

Złamanie tego zakazu skutkować będzie sankcjami przewidzianymi przez Regulamin Dyscyplinarny PZB.

ADAM KUSIOR CZŁONKIEM KOMITETU WYKONAWCZEGO AIBA

Prezes Polskiego Związku Bokserskiego, Zbigniew Górski, poinformował za pośrednictwem strony internetowej PZB, że wiceprezes Związku, Adam Kusior, został nominowany na członka Komitetu Wykonawczego AIBA, obejmując jednocześnie kierownictwo nad Komisją Techniczno-Regulaminową, która – jak wiadomo – jest najważniejszą w strukturach AIBA.

To kolejne wyróżnienie światowej Centrali dla byłego prezesa PZB, który dokładnie rok temu został wybrany jednym z trzech supervisorów (delegatów technicznych) na Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Wspomniane decyzje prezydenta AIBA, dr Ching Kuo Wu, są kolejnymi dowodami na to, jak wielkim zaufaniem cieszy się w światowej centrali Pan Adam Kusior. Oczywiście dołączamy się do gratulacji.

ZNAMY SKŁAD „HUSARII” NA TEST-MECZ Z UKRAIŃSKIMI „ATAMANAMI”

jakubowski_03

- W dwóch najcięższych wagach szansę dostanie trzech debiutantów – mówi główny trener Zbigniew Raubo przed test-meczem Rafako Hussars Poland z Ukraine Otomans. Sprawdzian przed nowym sezonem ligi zawodowej WSB odbędzie się 13 grudnia w Łucku.

Szkoleniowcy „Husarii” Zbigniew Raubo i Jerzy Baraniecki, którzy prowadzą również reprezentację Polski, zdecydowali, że do oddalonego o 400 kilometrów Łucka (podróż powinna zająć 6 godzin) uda się 11 bokserów – Dawid Jagodziński (49 kg), Grzegorz Kozłowski (52 kg), Marek Pietruczuk (56 kg), Dawid Michelus (60 kg), Damian Kiwior (64 kg), Rafał Perczyński (69 kg), Tomasz Jabłoński (75 kg), Mateusz Tryc (81 kg) oraz Igor Jakubowski (91 kg), Paweł Wierzbicki i Roger Hryniuk (obaj +91 kg).

- Test-mecz będący mocnym sparingiem przed sezonem WSB podzielony zostanie na dwie tury – w południowej na ring wyjdą zawodnicy z wag 49 kg, 56 kg, 64 kg, 75 kg i 91 kg, zaś wieczorem boksować będą pięściarze z wag 52 kg, 60 kg, 69 kg, 81 kg i dwaj z +91 kg. To jest sprawdzian na dystansie 5 rund, więc niejako debiut w tej formule dla Mistrza Unii Europejskiej Igora Jakubowskiego oraz byłego Wicemistrza Świata Młodzieżowców Pawła Wierzbickiego i Rogera Hryniuka – powiedział Zbigniew Raubo.

Najwięcej wątpliwości trenerzy mieli i mają z wagami średnią i półciężką, w której na dziś liderami są Tomasz Jabłoński i Mateusz Tryc.

- W najbliższą sobotę obaj mają walki w lidze niemieckiej – boksują w zespole Nordhäuser SV. Dla Tomka będzie to już druga walka z rzędu, w debiucie w miniony weekend pokonał Chorwata Marko Opsivaca. Jeśli doznaliby jakiegoś lekkiego urazu albo czuli się mocno zmęczeni po występie w Bundeslidze, wówczas na Ukrainę mogą jechać inni zawodnicy z ich wag – Kamil Gardzielik lub Jordan Kuliński – dodał Zbigniew Raubo.

Obecnie w kadrze Husarii na nowy sezon ligi WSB jest 23 bokserów, w tym 16 Polaków i 7 zagranicznych wybranych w listopadowym drafcie w Korei Płd.

[Fot. Barbara Sańko ©]

TO JUŻ TRZECIA CHARYTATYWNA GALA W JELENIEJ GÓRZE! EMOCJE W WALCE WIECZORU

jgora24

W sobotę w hali przy ulicy Złotniczej w Jeleniej Górze odbyła się III edycja charytatywnej gali pod nazwą „Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą” organizowanej przez klub bokserski BKS Red Fighters Jelenia Góra. W tym roku środki przeznaczone zostaną na pomoc dla chorego na stwardnienie rozsiane Romana Geftasewicza.

Za nami już trzecia edycja gali charytatywnej, której głównym pomysłodawcą i organizatorem jest prezes klubu bokserskiego „Red Fighters” – Bartosz Kamuda. Celem tego wielkiego sportowego wydarzenia jest pomoc tym mieszkańcom Jeleniej Góry, którym życie pisze nieco cięższe scenariusze. Środki z pierwszej edycji gali przeznaczone zostały na pomoc i rehabilitację dla Oskara Wierzejskiego – najbardziej obiecującego zawodnika, który trenuje pod skrzydłami Bartosza Kamudy. Jak się okazało Oskar nie zmarnował tego wielkiego gestu i teraz w pełni sił odnosi sukcesy na bokserskim ringu. Druga edycja gali poświęcona została rodzinie Państwa Witkowskich, a wczoraj pomocną dłoń od mieszkańców Jeleniej Góry otrzymał Roman Geftasewicz. Trzeba także wspomnieć o tym, że kolejny raz imprezę swoim patronatem objął Prezydent Miasta – Marcin Zawiła, który ufundował także bokserskie rękawice przeznaczone na licytację.

Kilka minut po godzinie 17-tej na ringu pojawiła się grupa OCELOT ze Złotoryji, która zwyciężyła w pierwszej edycji programu „Mam Talent”. Tuż po efektownych pokazach akrobatycznych oficjalnie rozpoczęto III edycję gali „Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą”.  Po powitaniu sponsorów, przedstawicieli miasta oraz gości, na ringu pojawił się Roman Geftasewicz, który podziękował za  liczne przybycie i za bardzo ważną dla niego pomoc w walce z chorobą. Tuż przed rozpoczęciem pokazowych walk wystąpiła grupa „Maroka, Show Girls” z Wrocławia, która rozgrzała ringowe deski do czerwoności.

Tradycyjnie już oprócz walk bokserskich zobaczyliśmy także walki w formułach K1 i MMA, które cieszyły się sporym zainteresowanie publiczności. Po godzinie 19-tej na ringu zawitali bokserzy. Mogliśmy podziwiać m.in. umiejętności naszych miejscowych zawodników. Na ringu pojawili się : Oskar Wierzejski, Kamil Bodzioch, Dawid Siedlecki i Dawid Urban. Sportowe emocje przedzielone były licytacjami oraz kolejnymi występami artystycznymi. Wystąpił m.in. zespół „Uliczna Ferajna” z Wrocławia, czy po raz kolejny, tancerki z „Maroka Show Girls”. W walce wieczoru, co było małą niespodzianką zmierzyły się dwie zawodniczki : Wiktoria Sądej (BK Jastrzębie-Zdrój 48kg) oraz Aleksandra Gogolewska (Adrenalina Boxing Club Wrocław 48kg). Trzeba przyznać, że juniorki w niczym nie ustępowały swoim kolegom, dając pokaz szybkiego i technicznego boksu.

Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Skończyła się III edycja gali i prawdopodobnie nie będzie ona już organizowana w przyszłości. Tak przynajmniej zapowiedział, żegnając kibiców prezes Bartosz Kamuda. Szkoda, bo połączenie tego szlachetnego sportu i szczytnego celu jakim jest pomoc potrzebującym to pomysł doprawdy godny podziwu. Wielkie podziękowania i wyrazy szacunku należą się wspomnianemu Bartoszowi Kamudzie, który mimo przeciwności losu i wszelkim trudom związanym z organizacją gali, dzięki swojej miłości do boksu oraz chęci pomocy potrzebującym zdołał trzykrotnie przeprowadzić to wielkie wydarzenie. Miejmy nadzieję, że i tym razem ten wielki gest pomoże wrócić do zdrowia Romanowi.

tekst i zdjęcie: 24jgora.pl

WYNIKI 34. MTB O „ZŁOTĄ RĘKAWICĘ WISŁY” W KRAKOWIE

wisl14

Po raz 34 odbył się w Krakowie Międzynarodowy Turniej Bokserski o „Złotą Rękawicę Wisły”. Rywalizowano w trzech kategoriach wiekowych – kadetów, juniorów i seniorów – a na ringu krakowskiego klubu wystąpiło 93 zawodników z 39 klubów. Przede wszystkim Polaków, gdyż z zagranicznych pojawiło się kilku Ukraińców, ale nie liczyli się w rywalizacji.

Decydujące walki odbyły się w „starej hali” przy ul. Reymonta 22 i wystąpili w nich tylko rodzimi zawodnicy. Najlepsze wrażenie pozostawił po sobie Maksymilian Gibadło (Budo Krosno), który w finale wagi 64 kg pokonał stosunkiem głosów 2:1 Dawida Sucheckiego z Wisły Kraków. Ostatni raz spotkali się oni w półfinale majowych mistrzostw Polski juniorów i wtedy także zwyciężył Gibadło, który potem został mistrzem kraju. W wiślackich zawodach został uznany za najlepszego juniora i to jemu właśnie przypadło główne trofeum – „Złota Rękawica”.

- Ciężka była ta walka z Sucheckim, bo to jest dobry bokser i obawiałem się nawet, czy nie przegrałem, gdyż zmierzyłem się przecież z zawodnikiem gospodarzy – mówił po odebraniu głównej nagrody Maksymilian Gibadło – Chociaż starałem się przez cały czas, żeby nie był to wyrównany pojedynek i nie dopuszczałem go zbyt blisko. Zaczynałem trenować sześć lat temu w Sanoku, ale tam boks upadł i przeniosłem się do Krosna, w którym uczę się w Technikum Geologicznym. Trenujemy jednak tylko dwa razy w tygodniu, toteż w pozostałe dni ćwiczę sam w domu, żeby utrzymać się w formie.

Zdobywcy pozostałych trofeów:
Nagroda Teofila Kowalskiego – Yaroslav Ivanov (Wisła);
najlepszy kadet – Damian Durkacz (Garda Gierałtów);
najlepszy senior – Piotr Czosnyka (Desant Kraków);
najlepsza drużyna – TS Wisła Kraków;
najlepszy trener – Tomasz Winiarski (Wisła);
największa nadzieja bokserska Wisły – Piotr Niewiadomski (młodzik);
puchar piłkarzy Wisły (SSA) – Rafał Pląder (TS Wisła);
puchar Małopolskiego Związku Bokserskiego za wyniki w sezonie 2014 – Suchecki;
„Błysk Turnieju” – Sebastian Rembecki (Górnik Wieliczka);
nagroda JJ Sport Center – Gibadło.

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH [na pierwszym miejscu zwycięzcy]

KADECI:

50 KG: Damian Durkacz (Garda Gierałtowice) – Artur Koshut (Lwów, Ukraina)
54 KG: Jakub Trojanek (Legia Warszawa) – Dawid Miziołek (JKB Jawor Team Jaworzno)
57 KG: Mariusz Szczurek (KS Górnik Wieliczka) – Antoni Kołodziejczyk (TS Wisła Kraków)
60 KG: Konrad Białas (KS Energetyk Jaworzno) – Mateusz Kałecki (Zagłębie Konin)
63 KG: Patryk Urbański (KS Gwardia Wrocław) – Tomasz Kucek (KS Górnik Sosnowiec)
75 KG: Bartosz Stefański (Pomorzanin Toruń) – Emil Walkowski (Champion Wołomin)
80 KG: Szymon Fenton (KS Górnik Sosnowiec) – Michał Wadowski (Champion Myślenice)
+80 KG: Grzegorz Basta (PTB Tiger Tarnów) – Dominik Kawalec (TS Wisła Kraków)

JUNIORZY:

60 KG: Szymon Kajda (JKB Jawor Team Jaworzno) – Bartłomiej Derleta (Broń Radom)
64 KG: Maksymilian Gibadło (BUDO Krosno) – Dawid Suchecki (TS Wisła Kraków)
69 KG: Kamil Urbański (KS Gwardia Wrocław) – Maksymilian Bibikow (KS Gwardia Wrocław)
75 KG: Rafał Wołczecki (WKB Cendrowski Team Wrocław) – Dominik Kaciupa (BKS Skorpion Szczecin)
81 KG: Aleks Tokarczyk (Superfighter  Nowy Sącz) – Yuriy Derelinskyy (Stal Rzeszów)
91 KG  Maciej Żurakowski (Legia Warszawa) – Aleksander Stawirej (Ziętek Team Brzeziny)

SENIORZY:

52 KG: Damian Józwiszyn (GUKS Carbo Gliwice) – Sebastian Węgłowski (Broń Radom)
56 KG: Yaroslav Ivanov (TS Wisła Kraków) – Daniel Żaboklicki (Legia Warszawa)
60 KG: Bolesław Guzek (Morsy Dębica) – Łukasz Pełka (RSB Nokaut Radomsko
64 KG: Rafał Pląder (TS Wisła Kraków) – Władysław Mieszkow (KS Gwardia Wrocław)
69 KG: Dawid Bosak (Legia Warszawa) – Aleksander Smołka (UKS Śląsk Ruda Śląska)
75 KG: Sebastian Rembecki (KS Górnik Wieliczka) – Vadim Kidyakin (KS Gwardia Wrocław)
81 KG: Szymon Browarski (KS Gwardia Wrocław) – Krzysztof Ogłoza (Broń Radom)
81 KG: Piotr Czosnyka (WKS Desant Kraków) – Tomasz Gromadzki (06 Kleofas Katowice)
91 KG: Sebastian Rachut (Zagłębie Konin) – Robert Bryczek (Cios Adamek Gilowice)
+91 KG: Łukasz Różański (Stal Rzeszów) – Michał Jabłoński (Wisłok Rzeszów)

źródło: sportmalopolski.pl

wisla14

„HUSARIA” JEDZIE NA TEST-MECZ Z UKRAIŃSKIMI „ATAMANAMI”

otamans

13 grudnia bokserzy Rafako Hussars Poland stoczą sparingowy dwumecz z ekipą Ukraine Otomans. Spotkania drużyn ligi zawodowej WSB odbędą się w Łucku.

- Zdecydowaliśmy, że na Ukrainie wystąpi trochę nietypowo 11 naszych pięściarzy – w sesji południowej odbędzie się mecz w 5 kategoriach: 49 kg, 56 kg, 64 kg, 75 kg i 91 kg, a w wieczornej w wagach 52 kg, 60 kg, 69 kg, 81 kg i dwie walki w +91 kg. Chcemy bowiem sprawdzić nowo pozyskanego Rogera Hryniuka – powiedział trener Zbigniew Raubo.

Bokserzy „Husarii” na co dzień trenują na warszawskim Torwarze, a krótki wyjazd do Łucka będzie poważnym sprawdzianem przed nowym sezonem rozgrywek World Series of Boxing. W poprzednim sezonie zespół Ukraine Otomans w swojej grupie wygrał aż 8 z 10 meczów. Odpadł w ćwierćfinale po porażce z Russian Boxing Team.

- Zobaczymy w jakiej formie są nasi bokserzy na miesiąc przed rozpoczęciem nowego sezonu. Na pewno mecze z Ukraińcami pomogą mi w ustaleniu składu na pierwsze mecze WSB – na wyjeździe z Portoryko i u siebie z Kazachstanem – mówi trener Zbigniew Raubo.

Natomiast o składzie na mecze z Ukraińcami przesądzą sesje treningowe i sparingowe na początku grudnia na Torwarze.

W POZNANIU POZNALIŚMY MISTRZÓW POLSKI MŁODZIKÓW

szydlo_mini

W Poznaniu rozegrano III edycję Mistrzostw Polski Młodzików im. Pawła Szydły, na starcie której stanęło 67 zawodników z 44 klubów. Stwierdzić należy, że w przekroju całego turnieju młodzi adepci sztuki pięściarskiej występujący na poznańskim ringu zaprezentowali interesujący boks. Na najlepszych uczestników mistrzowskich zmagań czekały szarfy i medale. W klasyfikacji klubowej zwyciężył Boks Baumal Poznań, przed KS Raszyn oraz Gwarkiem Łęczna. Natomiast w klasyfikacji zespołowej triumfował Wielkopolski OZB, przed Dolnośląskim OZB i Śląskim ZB.

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH [na pierwszym miejscy zwycięzcy]

38,5 KG: Filip Stesel (Baumal Boks Poznań) – Krzysztof Sikora (WS Sokół Piła) TKO 2
40 KG: Artur Bagdasarian (PKB Poznań) – Piotr Błaszczyk (Polonia 1912 Leszno) TKO 1
41,5 KG: Dominik Budyś (Champion Nowy Dwór Maz.) – Robert Resól (Skorpion Szczecin) 2-1
43 KG: Dominik Harwankowski (Jawor Team Jaworzno) – Mikołaj Mańka (Polonia 1912 Leszno) 2-1
44,5 KG: Cyprian Potocki (Baumal Boks Poznań) – Daniel Furgon (Wisła Tczew) 2-1
46 KG: Damian Radlica (RUSHH Kielce) – Kacper Paszkowski (BKS Orkan Gorzów Wlkp.) TKO 1
48 KG: Jakub Waszkiewicz (Victoria Ostrołęka) – Konrad Gawron (UKS Śląsk Ruda Śląska) 2-1
50 KG: Kacper Niewiadomski (KS Raszyn) – Kewin Gruchała (Boxing Team Chojnice) 3-0
52 KG: Albert Orzeł (KSZO Ostrowiec Św.) – Hald Al-Dahan (UKS Bokser Chojnice) 3-0
54 KG: Przemysław Dworzyński (Kaczor Team Wałbrzych) – Radosław Rudiuk (KS Raszyn) 3-0
56 KG: Adrian – Materna (Garda Gierałtowice) – Jakub Tomczak (WKB Gryf Wejherowo) 2-1
59 KG: Dawid Okoński (Gwarek Łęczna) – Kamil Kwiatkowski (Pomorzanin Toruń) 3-0
62 KG: Hubert Adrych (Korona Wałcz) – Oskar Kapczyński (Red Fighters Jelenia Góra) 3-0
65 KG: Dawid Romaniuk (LKB Legnica) – Sławomir Feliksiak (KS Raszyn) II TKO 2
68 KG: Igor Głowacki (MUKS Regimin) – Wiktor Iwaszko (Victoria Sianów) 3-0
72 KG: Mateusz Szewczyk (X-Fight Piaseczno) – Bartosz Kierzek (PKB Poznań) 3-0
76 KG: Szymon Konieczny (Boks Team Oława) – Jakub Walkowiak (MGKS Gwarek Łęczna) 3-0
+76 KG: Patryk Trzciński (Ziętek Team Brzeziny) – Daniel Racki (Niestowarzyszony Warszawa) 3-0

źródło: pzb.com.pl

szydlo14