W MIĘDZYZDROJACH KAMIL SZEREMETA POKONAŁ BYŁEGO MISTRZA ŚWIATA

szeremeta01

Walka wieczoru gali w Międzyzdrojach miała przynieść największe emocje. Do Polski na walkę z Kamilem Szeremetą (14-0, 2 KO) przyjechał bowiem były mistrz świata IBF wagi super super półśredniej Kassim Ouma (29-10-1, 18 KO), który najlepsze lata ma już oczywiście za sobą, ale wydawało się, że może się postawić podopiecznemu Fiodora Łapina.

Szeremeta od pierwszych chwil po gongu słuchał wskazówek ze swojego nowego narożnika, nie chciał ryzykować, bowiem doświadczony Ouma mógłby wykorzystać moment i zranić otwartego polskiego pięściarza. Pięściarz z Białegostoku we wcześniejszych pojedynkach miał przebłyski, potrafił mądrze boksować, miał jednak problem, ponieważ  zadawał ciosy na siłę, podpalał się. Po zmianie trenera widać zdecydowaną poprawę. Bokser z Ugandy w ringu nie pokazywał jednak formy sprzed kilku lat, miał problemy z kondycją, zapewne przez co nie zaryzykował i nie podyktował mocnego tempa. Walka może nie zawierała wiele emocji, ale za to sporo mądrego boksu. Co najważniejsze, Szeremeta wyciąga wnioski ze swoich walk. Niespełna 27-letni polski bokser punktował Oumę, nie miał większych problemów ze swoim rywalem. W dziewiątej rundzie zadał kilka mocniejszych ciosów, a w dziesiątej po zderzeniu głowami pękł łuk brwiowy Ugandyjczyka. Po dziesięciu rundach werdykt mógł być tylko jeden – wysokie zwycięstwo Kamila Szeremety. Trzej sędziowie wypunktowali 98:92, 100:90, 99:92 na korzyść Polaka.

W przedostatniej walce gali Seaside Boxing Show zmierzyli się na dystansie dziesięciu rund Przemysław Runowski (12-0, 2 KO) oraz Elmo Traya (11-2, 8 KO). Stawką starcia było młodzieżowe mistrzostwo federacji WBC wagi super lekkiej w wersji Intercontinental. Od pierwszych sekund walki było już pewne, że Filipińczyk nie przyjechał po wypłatę. Ruszył na Runowskiego, chciał zepchnąć go do defensywy. Pięściarz Sferis Knockout Promotion radził sobie jednak świetnie, zadawał ciosy proste, przez co zatrzymywał ofensywę Trayi. Więcej uderzeń wyprowadzał gość z Filipin, choć wiele z nich nie dochodziło celu i były zbyt czytelne. Po dziesięciu rundach jednogłośną decyzją sędziów (99:92, 99:91, 100:90) ręce w geście zwycięstwa podniósł Runowski, dla którego był to zapewne najtrudniejszy test w dotychczasowej karierze.

Nowy nabytek grup Sferis Knockout Promotions i Babilon Promotion Przemysław Zyśk (2-0, 1 KO) nie miał żadnych problemów pokonać Tomasza Piątka (1-1-1). Po sześciu jednostronnych rundach sędziowie byli jednomyślni (wszyscy trzej punktowali 60-52) i wskazali na Zyśka. Punktacja była jeszcze wyższa, ponieważ Piątek dostał od ringowego dwukrotnie ostrzeżenie. Promocja walki była spora, ale jak się okazało przesadzono, bo Zyśk był o dwie klasy wyżej od ambitnego Piątka. Podopieczny Andrzej Wasilewskiego świetnie operował ciosami prostymi, nie miał problemów ze skracaniem dystansu i biciem na korpus. Jego rywal z rundy na rundę opadał z sił, zaczął wypluwać szczękę, by mieć czas na odpoczynek. Sędzia wyrozumiały dla Piątka jednak nie był i dwa razy ukarał go odjęciem punktu.

W pierwszej walce gali Siergiej Werwejko (2-0, 1 KO) pokonał po czterech rundach na punkty Artsioma Czarniakiewicza (2-13, 2 KO), zaś w drugiej naprzeciw siebie stanęli po raz drugi Krzysztof Rogowski (10-20, 5 KO) oraz Piotr Gudel (5-1-1). Po niejednogłośnej decyzji sędziów (39:38, 39:38, 38:38) zwycięzcą okazał się być znowu pięściarz Tomasza Babilońskiego. Cztery rundy wydają się dość kuriozalne, jeśli mówimy o rewanżu za starcie… sześciorundowe. Tak czy siak, Gudel przyłożył się, choć trzeba przyznać, że nie zachwycił. Ale chyba nie warto dosadnie go krytykować, skoro na jedyne 12 minut wyszedł do ringu na starcie z typowym walczakiem. Było więc jasnym, że walka będzie wyrównana i na kartach punktowych będzie blisko. Rogowski poniżej oczekiwań, ale też nie oczekiwaliśmy cudów. „Roguś” przespał początek, próbował bić w półdystansie, klinczu. W ostatniej odsłonie po bardzo mizernej z obu stron trzeciej rundzie podopieczny Dariusza Snarskiego poszedł na całość, zaatakował Gudela, kilka ciosów doszło celu. Werdykt nie był jednomyślny, ręce w geście wygranej podniósł 26-latek.

źródło: bokser.org