TOMASZ MAZUR WYPUNKTOWAŁ BIAŁORUSINA W WALCE WIECZORU GALI W SIEMIATYCZACH

wschodzacy

W głównej walce wieczoru niedzielnej Siemiatycze Boxing Show boksujący w wadze półśredniej Tomasz Mazur (5-0-1, 2 KO) w dobrym stylu rozprawił się z Andriejem Dolżożjełem (10-16-2, 8 KO). W pierwszej rundzie Polak skarcił Białorusina ciekawą akcją lewy podbródkowy-prawy sierp. W drugiej poprawił lewym hakiem pod prawy łokieć, po którym od razu poszedł lewy podbródek na szczękę, w końcówce zamknął natomiast przeciwnika w narożniku i kto wie, czy tego przed „czasówką” nie wyratował gong. W trzecim i czwartym starciu trwała dominacja podopiecznego Dariusza Snarskiego, który składał swoje akcje z kombinacji trzech-czterech uderzeń, boksując na luzie i szukając każdej luki w defensywie oponenta. W piątej odsłonie Tomek troszkę spuścił z tonu, za to znów podkręcił tempo w ostatnich trzech minutach. Po lewym haku w okolice wątroby Białorusin skrzywił się, cierpiał, lecz dzielnie dotrwał do ostatniego gongu. W nagrodę dostał nawet jeden punkt, niemal na pewno za piąte starcie. Tak więc Mazur zwyciężył 59:55

Coraz ciekawiej rysuje się przyszłość Krzysztofa Koseli (6-0, 5 KO). Dwumetrowy olbrzym szybko odprawił kolejnego rywala, równie dużego co on Aleksandra Nesterenkę (9-6, 4 KO). Początkowo podopieczny Adama Jabłońskiego trochę za bardzo chciał upolować ofiarę mocnym prawym. Nie sięgał, stał za daleko nogami, ale co najważniejsze, potrafił szybko wyciągnąć z tego wnioski. Zamiast szukać nokautującego uderzenia, zaczął boksować lewym prostym i ustawiać sobie Ukraińca. A gdy już go trochę uśpił, trafił długim prawym, doprowadzając przeciwnika do liczenia. Kilkanaście sekund później zabrzmiał gong, ale zaraz po przerwie Krzysiek huknął w półdystansie prawym sierpowym w okolice ucha i było po wszystkim. Włodzimierz Kromka rozpoczął liczenie, ale gdy spojrzał Ukraińcowi w oczy, przerwał liczenie i wstrzymał dalszą rywalizację w obawie przed ciężkim nokautem.

Patryk Boruta (4-0) miał naprawdę trudną przeprawę z Ilją Reutskim (9-9-1, 5 KO). Zwyciężył jednak stosunkiem 39:38. Wyższy i lepiej poukładany technicznie Polak zainkasował jeden lewy sierp, ale generalnie to on kontrolował potyczkę w pierwszych dwóch rundach, boksując w z dystansu i polując bezpośrednim prawym bądź prawym podbródkiem. W końcówce trzeciego starcia zaczęły się małe problemy z kondycją, a w ostatniej odsłonie to już rywal ze swoim chaotycznymi atakami dyktował warunki. Na przestrzeni dwunastu minut minimalnie więcej zrobił jednak Boruta i wygrał jednym punktem.

Wcześniej Michał Bańbuła (12-26-4) udanie powrócił po długiej przerwie i wypunktował w limicie kategorii cruiser 39:36 Ihara Karaweła (8-11, 5 KO).

źródło: bokser.org