KINGA SIWA I LIDIA FIDURA POWALCZĄ O FINAŁ TURNIEJU W TOTANIE

kingasiwa01

Ze zmiennym szczęściem zaboksowały Polki w Hiszpanii, w pierwszym dniu Międzynarodowego Turnieju Bokserskiego „Totana Boxeo”. Z czwórki Biało-Czerwonych do półfinału zdołały awansować Kinga Siwa (60 kg) i Lidia Fidura (75 kg). Z zawodami pożegnały się niestety Sandra Drabik oraz Angelika Grońska (obie 51 kg).

Jako pierwsza w ringu zaprezentowała się Angelika, która ze startu na start „schodzi” w kierunku swojej naturalnej kategorii wagowej, jaka jest papierowa (48 kg). Po bułgarskiej przygodzie w limicie 54 kg, tym razem zawodniczka z Katowic wystąpiła w olimpijskiej wadze muszej, mając za swoja rywalkę ubiegłoroczną brązową medalistkę Igrzysk Europejskich z Baku (ale z wagi koguciej), Azize Nimani. Niemka przez pierwsze dwie rundy demonstrowała w ringu swojej atuty, jakimi są technika, dobra praca nóg, szybkość i warunki fizyczne. Polka robiła wszystko, by skrócić dystans i z bliska zadawać niezwykle mocne ciosy z obu rąk. Taktyka ta zaczęła przynosić skutek w rundach 3. i 4. kiedy coraz bardziej zmęczona Nimani ratowała się klinczami, by ograniczać akcje w ofensywie Angeliki, która miała wówczas swoje dobre momenty. Niestety po zakończeniu pojedynku do góry powędrowała ręka Nimani, która w półfinale zaboksuje z Bułgarką Stanimirą Petrovą.

Z zainteresowaniem czekaliśmy na występ Sandry Drabik, tym bardziej, że niedawno w Bułgarii na turnieju Strandja potwierdziła że jej dyspozycja jest coraz lepsza. Dzisiaj srebrna medalistka Igrzysk Europejskich skrzyżowała rękawice z aktualną mistrzynią Europy, Stoyką Petrovą i zgodnie z oczekiwaniami był to pojedynek stojący na bardzo wysokim poziomie technicznym. Doświadczona rywalka, walcząca z odwrotnej pozycji rozpoczęła bardzo ostrożnie, ale z każdą kolejna minutą boksowała coraz pewniej i skuteczniej, bazując – jak zwykle – na akcjach kontrujących. Sandra była wprawdzie aktywniejsza i na pewno zadała w ciągu czterech rund więcej ciosów niż jej rywalka, ale to Bułgarka zdaniem sędziów była dzisiaj lepsza.

Kinga Siwa po raz kolejny pokazała w ringu swoje atuty, czyli determinację, nieustępliwość, siłę i znakomita kondycję. Cindy Rogge, która niedawno boksowała w wyższym limicie (64 kg), tylko przez dwa starcia – względnie skutecznie – broniła się przed atakami gdańszczanki, której przewaga przez cały pojedynek była niezagrożona. Klinczująca permanentnie Niemka nie miała w swoim repertuarze skutecznej broni na destrukcyjny boks Kingi. Przegrała z nią wysoko na punkty, będą m.in. ukaraną ostrzeżeniem za trzymanie. Jutro mistrzyni Polski zaboksuje z trudniejszą rywalką, doświadczoną 35-letnią Bułgarką Denitsą Eliseevą, z którą ostatni pojedynek w karierze stoczyła blisko dwa lata temu Karolina Michalczuk. Kinga i Bułgarka znają się, choćby z Sofii, gdzie dwa tygodnie temu ze sobą sparowały. Zdaniem trenerów polskiej ekipy lepszą była wówczas Polka, więc liczymy, że jutro Kinga potwierdzi to w oficjalnym pojedynku.

Drugie zwycięstwo dla polskiej ekipy odniosła Lidia Fidura, która bardzo powoli, z walki na walkę zaczyna boksować coraz skuteczniej. Silniejsza fizycznie od swojej rywalki, Niemki Nadine Apetz, przez cały czas szukała okazji do bitwy w najbliższym dystansie. Mocno rywalkę trafiła przynajmniej raz – w połowie pierwszego starcia i sędzia ringowy słusznie liczył rywalkę. Apetz próbowała różnymi sposobami zagrozić Lidii, ale jej akcje były chaotyczne i nieskuteczne. Końcowe zwycięstwo Polki było zasłużone ale żeby myśleć o zwycięstwie w kolejnej walce, w której rywalką Fidury będzie zawodniczka gospodarzy, Tamara Garcia, Ślązaczka musi zaboksować skuteczniej w ataku i na nieco większej dynamice oraz szybkości.