Archiwum: Sierpień 2015

41. ME SENIORÓW: ZAWODNICY Z 11 KRAJÓW POWALCZĄ O ZŁOTE MEDALE. JAKUBOWSKI KONTUZJOWANY

jakubowski_03

Pięściarze z 11 krajów awansowali do jutrzejszych finałów 41. Mistrzostw Europy Seniorów w Boksie. Nas cieszy oczywiście fakt, że w gronie 20 najlepszych zawodników, którzy występowali na ringu w bułgarskim Samokovie jest dwóch podopiecznych trenerów Zbigniewa Raubo i Ludwika BuczyńskiegoTomasz Jabłoński (75 kg) oraz Igor Jakubowski (91 kg). Niestety drugi ze wspomnianych bohaterów naszej ekipy z powodu kontuzji nie stanie jutro do walki z Rosjaninem Evgeniyem Tishchenko i ostatecznie wróci do rodzinnego Konina ze srebrnym medalem.

- Odnowiła mi się kontuzja łokcia i nie ma co ryzykować powikłań, gdyż za niecałe 2 miesiące Mistrzostwa Świata w Katarze – napisał na jednym z serwisów społecznościowych nasz pięściarz. – Myślę że zrobiłem i tak dużo biorąc pod uwagę ostatnie lata polskiego boksu amatorskiego. Dziękuje wszystkim, którzy ze mną byli i trzymali kciuki. Bardzo mi szkoda, że nie mogę wystąpić w finale, ale zdrowie jest jedno i nawet za grube pieniądze się go nie kupi. Jutro Tomasz Jabłoński boksuje w finale i mam nadzieję, że wygra wojnę polsko-ruską. Trzymajcie kciuki za Tomka i za to żeby z moją ręką było OK. Kończę Mistrzostwa Europy ze srebrnym medalem. Smutne zakończenie, ale całokształt bez lipy – zakończył swój wpis ubiegłoroczny mistrz Unii Europejskiej wagi ciężkiej.

Najwięcej zawodników do finału wprowadziła ekipa Wielkiej Brytanii (5), wyprzedzając Rosję (4), Irlandię i Polskę (2) oraz Białoruś, Bułgarię, Chorwację, Gruzję, Holandię, Litwę i Niemcy (po 1).

WYNIKI II SERII WALK PÓŁFINAŁOWYCH [na pierwszym miejscu zwycięzcy]

52 KG
Daniel Asenov (Bułgaria, ur. 1997) – Nandor Csoka (Węgry, 1996) 3-0
Muhammad Ali (Wielka Brytania, 1996) – Kelvin de la Nieve (Hiszpania, 1986) 3-0

60 KG
Joseph Cordina (Wielka Brytania, 1991) – Enrico Le Cruz (Holandia, 1993) 3-0
Otar Eranosyan (Gruzja, 1993) – Elian Dimitrov (Bułgaria, 1991) 3-0

69 KG
Pavel Kostromin (Białoruś, 1991) – Clarence Goyeram (Szwecja, 1990) 3-0
Eimantas Stanionis (Litwa, 1994) – Youba Ndiaye Sissokho (Hiszpania, 1991) 3-0

81 KG
Joe Ward (Irlandia, 1993) – Hrvoje Sep (Chorwacja, 1986) 3-0
Peter Mullenberg (Holandia, 1987) – Joshua Buatsi (Wielka Brytania, 1993) 3-0

+91 KG
Filip Hrgovic (Chorwacja, 1992) – Mihai Nistor (Rumunia, 1990) 2-1
Florian Schulz (Niemcy, 1994) – Petar Belberov (Bułgaria, 1990) TKO 3

[Fot. Barbara Sańko ©]

41. ME SENIORÓW: IGOR JAKUBOWSKI IDZIE ŚLADEM ANDRZEJA BIEGALSKIEGO. JEST DRUGI FINAŁ!

jakubowski_04

Z wielką radością i wzruszeniem, po raz drugi dzisiaj, przywołuję chlubną historię polskiego boksu olimpijskiego. Pół godziny po wielkim triumfie Tomasza Jabłońskiego, do finału 41. Mistrzostw Europy Seniorów w Boksie awansował bowiem drugi z Biało-Czerwonych, Igor Jakubowski (91 kg). Ubiegłoroczny złoty medalista Mistrzostw Unii Europejskiej nie zostawił rywalowi złudzeń, wygrywając pewnie jednogłośnie na punkty.

Przy okazji sukcesu Tomka wspomniałem o 1993 roku, kiedy to w tureckiej Bursie dwaj Polacy (Jacek Bielski i Robert Ciba) wystąpili w finale Mistrzostw Starego Kontynentu. Kiedy jednak po raz ostatni w finale wystąpili nasi zawodnicy wag średniej (75 kg) i ciężkiej (91 kg)? W latach, kiedy naszych dzisiejszych bohaterów nie było jeszcze na świecie! W 1987 roku w Turynie Henryk Petrich zdobył medal srebrny, zaś 40 (!) lat temu, w 1975 roku Andrzej Biegalski stanął na najwyższym stopniu podium Mistrzostw Europy w Katowicach.

Wróćmy jednak do półfinałowego pojedynku Igora Jakubowskiego, który stanął dzisiaj w szranki z 31-letnim Nikolajsem Grisuninsem, który bodajże w swoim kraju nie przegrał choćby pojedynku, 14 razy zdobywając złote medale Mistrzostw Łotwy. Jego sława była wyłącznie lokalna, ale z racji startów w wielu turniejach mistrzowskich oraz w lidze WSB, wydawał się być rywalem zasługującym na szacunek i uwagę. Pierwsze dwa starcia to niekwestionowana dominacja Igora, którego każda akcja w ofensywie niosła Grisuninsowi zagrożenie porażki przed czasem. Były zresztą przynajmniej dwa takie momenty, kiedy wydawało się, że arbiter ringowy będzie liczył Łotysza, ale ten zdołał przetrwać kryzys i w ostatniej odsłonie, widząc momenty przestoju w boksie Jakubowskiego, ruszył do ataku.

Ostatnia runda wpłynęła tylko pośrednio na punktację pojedynku, gdyż sędziowie z Litwy i Azerbejdżanu zapisali ją na konto Grisuninsa, ale nie mogło to odebrać zwycięstwa zdecydowanie lepszemu pięściarzowi, jakim był Polak. Na jego korzyść trzykrotnie punktował (30-27) zresztą sędzia z Tunezji, będąc pod wrażeniem nie tylko siły i dynamiki Igora, ale także jego dobrej techniki. W wielkim finale naszego mistrza czeka – podobnie jak i na Tomasza Jabłońskiego – Rosjanin, Evgeniy Tishchenko, który dość łatwo uporał się z faworytem gospodarzy, Tervelem Pulevem.

WYNIKI I SERII WALK PÓŁFINAŁOWYCH [na pierwszym miejscu zwycięzcy]

49 KG
Vassili Egorov (Rosja, ur. 1993) – Tinko Banabakov (Bułgaria, 1994) 3-0
Harvey Horn (Wielka Brytania, 1995) – Rufat Huseynov (Azerbejdżan, 1997) 3-0

56 KG
Michael Conlon (Irlandia, 1991) – Francesco Maietta (Włochy, 1996) 3-0
Qais Ashfaq (Wielka Brytania, 1993) – Aram Avagyan (Armenia, 1991) 3-0

64 KG
Pat McCormack (Wielka Brytania, 1995) – Evaldas Petrauskas (Litwa, 1992) 3-0
Vitaliy Dunaytsev (Rosja, 1992) – Dean Walsh (Irlandia, 1994) 3-0

75 KG
Petr Khamukov (Rosja, 1991) – Zaal Kvachatadze (Gruzja, 1990) 3-0
Tomasz Jabłoński (Polska, 1988) – Salvatore Cavallaro (Włochy, 1995) 3-0

91 KG
Evgeniy Tishchenko (Rosja, 1991) – Tervel Pulev (Bułgaria, 1983) 3-0
Igor Jakubowski (Polska, 1992) – Nikolajs Grisunins (Łotwa, 1984) 3-0

[Fot. Barbara Sańko ©]

41. ME SENIORÓW: TOMASZ JABŁOŃSKI W FINALE! PO 22 LATACH POLAK WALCZY O ZŁOTO!

pantera04

22 lata czekaliśmy na występ Polaka w finale Mistrzostw Europy Seniorów w Boksie. Jesienią 1993 roku cieszyliśmy się ze złotego medalu Jacka Bielskiego i srebra Roberta Ciby, by przez kolejne dwie dekady przeżywać chwile większej lub mniejszej słabości. Mamy to jednak za sobą, gdyż przed momentem śladem wspomnianych, dawnych mistrzów poszedł Tomasz Jabłoński (75 kg), który po niezwykle trudnym, pełnym fauli ze strony Salvatore Cavallaro pojedynku podniósł do góry ręce w geście zasłużonego triumfu! Brawo Tomasz!

Ponad półtorej godziny od początku walk półfinałowych 41. Mistrzostw Europy Seniorów w Boksie, które rozgrywane są w bułgarskim mieście Samokov, czekaliśmy na pojedynek naszego kapitana. Najlepszy polski pięściarz minionego sezonu ligi WSB w drodze do wymarzonego finału stanął oko w oko ze znanym sobie właśnie z WSB Włochem, tym samym, którego pokonał po emocjonującym boju w Koninie.

Po sześciu miesiącach niewiele zmieniło się w stylu boksowania leworęcznego Salvatore Cavallaro, który bazując na mocnych kombinacjach bitych z obu rąk, natychmiast po swoich akcjach ofensywnych przechodził do „brudnego” klinczu, w którym nie stronił od fauli. Manierę Włocha znał zapewne arbiter ringowy z Finlandii, Allan Roos, którego oglądaliśmy wielokrotnie na ringach WSB. W trakcie walki z Tomaszem Jabłońskim wielokrotnie studził aktywnego w klinczach Cavallaro, ale na odebraniu mu punktu przez ostrzeżenie niestety nie zdecydował się.

Tomasz Jabłoński, po wyrównanej, jakkolwiek przegranej niejednogłośnie – zdaniem sędziów – pierwszej rundzie, w którym boksował nie tylko z rywalem ale i z tremą, we właściwy sobie rytm walki wszedł od początku drugiego starcia. Wówczas to kilkakrotnie mocno „naruszył” zdrowie Włocha, który na twarzy nosił już ślady poprzednich trzech pojedynków. Podobnie jak w lutym w Koninie, rozbił nos Cavallaro, coraz częściej trafiając czysto przeciwnika. W efekcie sędziowie, widząc także dobrą pracę w obronie i aktywność, dali mu przewagę w stosunku 2-1. O wszystkim zadecydować miało trzecie starcie. Tomasz, jak na doświadczonego zawodnika przystało, nie zmarnował swojej szansy, każdą akcją w ofensywie podkreślając swoją bokserską wyższość nad walczącym coraz bardziej anty-boksersko rywalem.

Po zakończeniu pojedynku Allan Roos podniósł do góry rękę Polaka, ogłaszając jego zasłużone, jednogłośne zwycięstwo. Arbiter punktowy z Kazachstanu na konto Tomasza zapisał trzy rundy, punktując 30-27, zaś sędzina z Kanady i sędzia z Uzbekistanu dwie (odpowiednio po 29-28). W walce finałowej rywalem „Pantery” z Gdyni będzie Rosjanin Petr Khamukov, który w ostatniej chwili wyprzedził go w indywidualnym rankingu ligi WSB.

CZY WACH POBIJE POWIETKINA I ZGOTUJE ROSJI WIELKĄ SMUTĘ?

Rosyjska grupa bokserska należąca do miliardera Andrieja Riabińskiego poinformowała, a Mariusz Wach i jego promotor Mariusz Kołodziej potwierdzili, że 4 listopada w Kazaniu dojdzie do pojedynku z Aleksandrem Powietkinem. – Jeśli na Ziemię nie spadnie meteoryt, walka się odbędzie – zapewnia Wach. – Rozmowy zakończyły się sukcesem we wtorek – wyjawia Kołodziej.

Sasza zaczął nokautować
35-letni Wach, rówieśnik Powietkina, stoczy swoją drugą najtrudniejszą walkę, niemal dokładnie trzy lata po porażce z mistrzem świata IBF, WBA i WBO Władymirem Kliczką w Hamburgu. Ukrainiec jest jedynym pogromcą zarówno Polaka, jak i Rosjanina, złotego medalisty olimpijskiego z Aten. „Sasza” przegrał na punkty dwa lata temu w Moskwie. W odróżnieniu od Mariusza Wacha, upadał na deski. I to aż cztery razy.

Jednak to Aleksander Powietkin będzie faworytem. Ostatnio zaimponował zadziwiającą siłą. Znokautował Manuela Charra, Carlosa Takama i Mike’a Pereza. Polak w wygranych potyczkach ze słabszymi rywalami (Samir Kurtagić, Travis Walker, Gbenga Oluokun, Konstantin Airich) miewał jedynie przebłyski wysokiej formy. Atutem Powietkina, jak to w boksie, będzie też miejsce walki.

4 listopada to w Rosji Dzień Jedności Narodowej, upamiętniający wypędzenie… Polaków z Kremla w 1612 roku. Dlatego gala odbędzie się w środę, a nie w piątek lub sobotę, jak zdarza się najczęściej. Wach nie zamierza dać się obić. – Na pewno nie dam ciała. Nie będziecie zawiedzeni moją postawą – deklaruje bokser. – Jedna walka już za nami. To było podczas turnieju imienia Feliksa Stamma (2002 rok – przyp. red.). Przegrałem, ale to były moje pierwsze poważne zawody w kadrze – zaznacza Polak.

– Wiele razy sparowaliśmy, w USA oraz w Rosji, przed walką Powietkina z Kliczką. Nasze walki nagradzano oklaskami. Sasza wie, że nie odpuszczę. Ostatnio bardzo się zmienił. Wzmocnił się fizycznie, imponuje muskulaturą. Postawił na siłę. Jest o wiele groźniejszy niż przed walką z Andrzejem Wawrzykiem – ocenia Wach, przypominając moskiewskie starcie rodaka z 2013 roku. Powietkin, wówczas regularny mistrz WBA, znokautował Wawrzyka w 3. rundzie.

Zwycięzca kontra Wilder?
– Jeśli Mariusz będzie dobrze przygotowany siłowo, to poradzi sobie z Powietkinem. Pamiętam sparing, który odbył się w New Jersey. Wyglądało to bardzo ciekawie. Wach był lepszy. Stać go na zwycięstwo – twierdzi Kołodziej. – Stawką walki będzie pas WBC Silver i pozycja obowiązkowego pretendenta do tytułu mistrza świata – dodaje promotor. To oznacza, że zwycięzca powinien walczyć z Amerykaninem Deontayem Wilderem, czempionem WBC. Wcześniej Wach planował walkę podczas gali Polsat Boxing Night (26 września, Łódź). Bokser nie stracił na nią ochoty, ale zdaniem Mariusza Kołodzieja jest ona wykluczona. Mniej realne stały się też sparingi Wacha z Władymirem Kliczką, do których miało dojść w październiku w Austrii.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl