Archiwum: ZAWODNICY A-Z

OSIEM WALK BOKSERSKICH W STĘPNICY. MŁODY POLAK POKONAŁ BYŁEGO WICEMISTRZA ŚWIATA

wiktorzak mm15

Osiem walk bokserskich zobaczyliśmy 21 sierpnia w programie 9. Gali Sportów Walki w Stępnicy koło Szczecina. W ringu wystąpili m.in. brązowy medalista 1. Igrzysk Europejskich – Mateusz Polski (60 kg), najlepsza młodzieżowa zawodniczka świata 2014 roku - Elżbieta Wójcik (75 kg) oraz brązowy medalista ubiegłorocznych Młodzieżowych Mistrzostw Europy – Sebstian Wiktorzak (75 kg). Impreza jak co roku miała charakter charytatywny i odbyła się pod hasłem „Wszyscy Walczymy dla Marcelinki”.

W najciekawszych pojedynkach Elżbieta Wójcik (Róża Karlino) pokonała jednogłośnie na punkty (3-0) Natalię Hollińską (Skorpion Szczecin), Sebastian Wiktorzak stosunkiem głosów (2-1) zwyciężył wicemistrza świata z Minyang (2005) i srebrnego medalistę Mistrzostw Europy z Ankary (2011) Białorusina Magomeda Nurutdinova, zaś Mateusz Polski w walce wieczoru zastopował (2 TKO) Antona Rudoya z Białorusi.

WYNIKI WALK BOKSERSKICH GALI

KOBIETY

57 KG Barbara Grabowska (Wisła Kraków) – Mirela Balcerzak (Skorpion Szczecin) 3-0
75 KG Elżbieta Wójcik (Róża Karlino) – Natalia Hollińska (Skorpion Szczecin) 3-0

MĘŻCZYŹNI

75 KG Sebastian Korgul (Spartakus Szczecin) – Przemysław Nowik (Jura Boks Szczecin) 3-0
64 KG Mieszko Ludwicki (Róża Karlino) – Piotr Kluzik (Jura Boks Szczecin) 3-0
81 KG Dominik Kaciupa (Skorpion Szczecin) – Dominik Zielonka (Jura Boks Szczecin) 3-0
81 KG Łukasz Stanioch (Skorpion Szczecin) – Kasjusz Życiński (SAKO Gdańsk) 3-0
75 KG Sebastian Wiktorzak (Olimp Szczecin) – Magomed Nurutdinov (Białoruś) 2-1
60 KG Mateusz Polski (Róża Karlino) – Anton Rudoy (Białoruś) TKO 2

SZEF SAKO GDAŃSK CHCE WALKI JABŁOŃSKIEGO Z ZAWODOWCEM Z GRUPY SFERIS KNOCKOUT PROMOTIONS

pantera04

Marek Chrobak, prezes i trener gdańskiego klubu SAKO, chciałby doprowadzić do konfrontacji swojego podopiecznego, Tomasza Jabłońskiego (75 kg) z dowolnym pięściarzem z zawodowej grupy Sferis KnockOut Promotions, który boksuje w limicie wagi średniej. To efekt niedawnego wywiadu, udzielonemu serwisowi boxing.pl, w którym promotor Andrzej Wasilewski skrytykował sposób, w jakim Jabłoński przygotowywał się do startu w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro.

W związku z powyższym Marek Chrobak wystosował list otwarty do Andrzeja Wasilewskiego, w którym jasno przedstawia swoje propozycje. Do ewentualnej walki Tomasza Jabłońskiego z zawodowcem z grupy Sferis KnockOut Promotions mogłoby dojść – jak proponuje szef SAKO – na przełomie kwietnia i maja 2017 roku w formule 8-10 rund, pod warunkiem, że oficjalne ważenie odbyłoby się w dniu walki.

Z kim miałby ewentualnie rywalizować Tomasz Jabłoński? Najwyżej notowanymi polskimi zawodowcami wagi średniej są promowani przez Andrzeja Wasilewskiego Maciej Sulęcki i Kamil Szeremeta. Z tym drugim gdynianin skutecznie rywalizował na ringu w boksie olimpijskim, wygrywając dwa z trzech pojedynków. W najważniejszym, w marcu 2012 roku, wypunktował go w finale Mistrzostw Polski w Poznaniu.

Zdaniem szefa SAKO dystans 8-10 rund nie będzie stanowił przeszkody dla Jabłońskiego, który od 2012 roku stoczył 16 pojedynków pięciorundowych w ramach rozgrywek World Series of Boxing. Nie jest także tajemnicą, że kapitan „Husarii” przymierzany jest do startu w formule AIBA Pro Boxing, czyli boksu zawodowego pod egidą AIBA (Międzynarodowego Stowarzyszenia Boksu Amatorskiego), w której rywalizacja odbywa się na dystansie 6, 8, 10 i 12 rund.

Wypowiedź Andrzeja Wasilewskiego dla boxing.pl z dnia 18 sierpnia 2016 roku dotycząca startu Polaków w Rio de Janeiro:

„Panie Redaktorze, co do Rio to ja nie chciałbym kopać leżącego. Śledziliśmy jednak z daleka przygotowania do igrzysk, sposób prowadzenia ich i była to po prostu czysta amatorka. Gdyby pojechało pięciu, to pięciu by odpadło. Jak nie w pierwszej walce, to w drugiej. To nie miało prawa się udać. [...] Trener Zbyszek Raubo to mój wieloletni bokserski przyjaciel, ale jego metody szkoleniowe dziś się już nie sprawdzają. Zbyszek powinien jeździć po świecie, uczyć się, mieć otwarty umysł. Jego warsztat dziś odstaje od reszty świata. Mam do niego wielki szacunek, współpracowaliśmy, nawet kiedyś uczył mnie boksu, ale wszystko idzie do przodu, trzeba się uczyć i wiele rzeczy zmieniać. Słyszałem o sparingach Tomasza Jabłońskiego z Krzysiem Kopytkiem i Kamilem Szeremetą. Nasi chłopcy byli na obozie siłowym w górach, a ten facet jechał na igrzyska olimpijskie… Z całym szacunkiem, ale będąc tak przygotowanym nie miał żadnych szans, by coś w Rio wygrać. Przeszedłby pierwszą rundę, to odpadłby w drugiej. Igor Jakubowski w drugiej walce trafiłby na Savona z Kuby. Tam pewnie skończyłoby się czasówką [...].

List otwarty Marka Chrobaka do Andrzeja Wasilewskiego z dnia 27 sierpnia 2016 roku

Gdańsk, 27.08.2016

Szanowny Panie Andrzeju Wasilewski,

Jako osoba bezpośrednio zajmująca się przygotowaniem Tomasza Jabłońskiego do Igrzysk Olimpijskich w Rio chciałbym odnieść się do Pańskich słów na ten temat znalezionych w wywiadzie, którego udzielił Pan portalowi boxing.pl. Zasadnicza część wypowiedzi na temat boksu amatorskiego dotyczy bałaganu w PZB oraz Pańskich aspiracji na stanowisko prezesa. Tego nie zamierzam komentować, ponieważ to nie polityką się zajmuję, lecz boksem. Uważam jednak, że czytelnikom należą się słowa sprostowania jeśli chodzi o same przygotowania do Igrzysk, ponieważ niechybnie wprowadził ich Pan w błąd.

Chciałbym zacząć od tego, że zajmujemy się boksem AMATORSKIM, więc określenie naszych przygotowań jako „czystej amatorki” było dość niefortunne i zasadniczo nie okazało się tak obraźliwe jak, odnoszę wrażenie, miało być. Ciekawi mnie również ile z naszych amatorskich planów treningowych faktycznie Pan widział i jak bardzo dogłębnie jest Pan z nimi zaznajomiony żeby sprawiedliwie je oceniać i komentować?

Następnie chciałbym odnieść się do wypowiedzi: „Słyszałem o sparingach Tomasza Jabłońskiego z Krzysiem Kopytkiem i Kamilem Szeremetą. Nasi chłopcy byli na obozie siłowym w górach, a ten facet jechał na igrzyska olimpijskie… Z całym szacunkiem, ale będąc tak przygotowanym nie miał żadnych szans, by coś w Rio wygrać”. Po pierwsze, chciałbym zwrócić uwagę na fakt zarówno gala w Międzyzdrojach, do której przygotowywali się Pańscy chłopcy, jak i finał Igrzysk Olimpijskich, do których przygotowywał się nasz facet miały miejsce 20.08.2016. Co więcej, Pan słyszał, ja widziałem.

Mając świadomość, że na temat metod przygotowywania zawodników możemy dyskutować do upadłego, natomiast wynik jest kwestią bezsporną wychodzę do Pana z bardzo konkretną propozycją. Proponuję konfrontację: efekt naszych nieudolnych, amatorskich szkoleń w postaci Tomasza Jabłońskiego vs. produkt profesjonalistów z prawdziwego zdarzenia (oczywiście w wadze do 75 kg). Walka ta mogłaby się odbyć w odpowiadającej Wam zawodowej formie (tj. 8-10 rund według Waszego uznania) już na przełomie kwietnia i maja. Jedynym warunkiem postawionym z naszej strony jest to, że oficjalne ważenie miałoby się odbyć w dniu walki. Jeśli jest Pan na tyle odważny aby podjąć rękawicę proszę o kontakt.

Z poważaniem
Marek Chrobak
e-mail: sakogd@gmail.com
tel.: 783 999 001

IO W RIO DE JANEIRO: TOMASZ JABŁOŃSKI PODZIELIŁ LOS IGORA JAKUBOWSKIEGO

Niestety nie mamy już swojego reprezentanta w turnieju bokserskim Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Wczoraj późnym wieczorem Tomasz Jabłoński (75 kg) uległ niejednogłośnie na punkty (1-2) Australijczykowi Danielowi Lewisowi i jako drugi po Igorze Jakubowskim Polak odpadł z rywalizacji.

Mimo iż pojedynek był wyrównany, to optycznie inicjatywa należała w nim do Polaka, który wygrał pierwsze starcie i po wyrównanej drugiej odsłonie, na pewno był aktywniejszy w ostatniej rundzie. Niestety jego przewagę dostrzegł jedynie arbiter z Uzbekistanu Jasurbek Kurbanov punktując 29-28 dla Tomasza. Zarówno sędzina z Algierii Kheira Sidi Yakoub, jak i Uderi Kirigena ze Sri Lanki wyżej ocenili defensywne akcje i kontry Lewisa, dając mu przewagę w 2 z 3 rund (dwa razy po 29-28).

Tak, więc po raz kolejny nie udało się przełamać medalowej niemocy naszych pięściarzy, którzy od 7 sierpnia 1992 roku, kiedy Wojciech Bartnik (81 kg) przegrał w półfinale Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie z Niemcem Torstenem Mayem, czekają na medal olimpijski. Dodajmy, że ostatnie zwycięstwo na olimpijskim ringu odniósł Łukasz Maszczyk (48 kg). Było to niemal 8 lat temu, 16 sierpnia 2008 roku, podczas Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Polak wygrał wówczas małymi punktami przy remisie 5-5 z Namibijczykiem Japhetem Uutoni.

IO W RIO DE JANEIRO: LAWRENCE OKOLIE WYPUNKTOWAŁ IGORA JAKUBOWSKIEGO

jakubowski_okolie

Wicemistrz Europy Igor Jakubowski (91 kg) wygrał trzecią rundę w pojedynku z reprezentującym Wielką Brytanię Lawrence`em Okolie ale niestety w dwóch pierwszych inicjatywa znajdowała się po stronie jego rywala, który awansował do 1/8 finału turnieju bokserskiego Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Sędziowie punktowali zgodnie po 29-28 dla Brytyjczyka.

- Myślę że czas na refleksje jeszcze przyjdzie. Wiem porostu, że to nie był mój dzień a Jakubowski który wszedł do ringu to była połowa tego, który ponad miesiąc temu zdobywał kwalifikacje. Przepraszam, że zawiodłem, ale naprawdę się starałem. Pozdrawiam Polskę i dziękuję Polakom którzy byli na sali – przepraszał na jednym z portali społecznościowych po swojej walce Igor, który 6 sierpnia odchodził właśnie swoje 24. urodziny.

Szkoda tej olimpijskiej szansy, bo ostatnia runda pokazała, że Polaka było stać na zwycięstwo z atletycznie zbudowanym i czyniącym wprawdzie szybkie postępy, lecz mocno chaotycznym rywalem. Okolie w następnej walce skrzyżuje rękawice z Erislandy Savonem, który pokonał go na 2 miesiące temu w 1. starciu meczu finałowego ligi WSB w Taszkiencie.

Pierwszy dzień turnieju bokserskiego Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro przyniósł kilka niespodziewanych rozstrzygnięć. Brazylijczyk Michel Borges (81 kg) wygrał jednogłośnie na punkty z zawodowcem Hassanem N’Damem N’Jikamem z Kamerunu,  19-letni Amerykanin Carlos Balderas (60 kg) w takim samym stosunku wypunktował Kazacha Berika Abdrakhmanova (brązowy medalista Mistrzostw Świata z 2013 roku), zaś Matias Hamunyela (48 kg) z Namibii odprawił z kwitkiem Azera Rufata Huseynova.

KIM JEST LAWRENCE OKOLIE? PRZEDSTAWIAMY SYLWETKĘ RYWALA IGORA JAKUBOWSKIEGO

Australijczyk Daniel Lewis (75 kg) i Anglik Lawrence Okolie (91 kg) będą pierwszymi rywalami Tomasza Jabłońskiego oraz Igora Jakubowskiego w turnieju bokserskim Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Obaj rywale Polaków to pięściarze dopiero aspirujący do tego, by odgrywać główne role w boksie olimpijskim. Kim są? jakie sukcesy jak dotąd odnieśli? Przedstawiamy ich sylwetki.

W przypadku Lawrence`a Okolie przygoda ze sportem rozpoczęła się dość niespodziewanie i stosunkowo niedawno, bo w 2010 roku, kiedy 17-letni wówczas londyńczyk, ważący już 120 kg, dostał od swojego lekarza rodzinnego skierowanie na natychmiastowe zajęcia ruchowe w jakimkolwiek klubie sportowym. Mierzący 196 cm Anglik postanowił, że walczyć z otyłością będzie uprawiając boks i dzisiaj, po 6 latach przywdziewa strój reprezentanta Wielkiej Brytanii podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro.

W 2012 roku Lawrence zachwycał się jak jego bokserski wzór, pochodzący z tej samej dzielnicy, Anthony Joshua, zdobywa olimpijskie złoto w Londynie. Pracował wtedy w jednym z barów fast-food w angielskiej stolicy i marzył o takiej karierze jaka stała się udziałem Joshuy. Ambitny Okolie zmienił dietę i styl życia. Nadwagę na sali bokserskiej zwalczył w przeciągu zaledwie 6 miesięcy. Przy okazji, z każdym kolejnym treningiem, wzmacniała się jego pasja do boksu. Na poważnie trenować zaczął w 2012 roku i wówczas stoczył pierwsze oficjalne walki.

Pierwsze sukcesy przyszły w 2014 roku kiedy zdobył złoty medal Uniwersyteckich Mistrzostw Anglii, co powtórzył w kolejnym roku, wygrywając ponownie rywalizację w wadze ciężkiej (91 kg). W następstwie tego otrzymał powołanie kadry narodowej, wyjeżdżającej na MTB Tammer Cup w Tampere. W Finlandii nikomu nieznany Lawrence Okolie wygrał walkę z przeciętnym Norwegiem ale z powodu kontuzji nie stanął do walki półfinałowej. Nadal więc – nawet dla brytyjskich kibiców – był niemal anonimowym zawodnikiem.

Zmieniło się to wraz z zatrudnieniem Lawrence`a do dryżyny British Lionhearts, która szykowała się do startu w 6. sezonie ligi World Series of Boxing. W swoim debiucie 21 stycznia w Miami Anglik pokonał niejednogłośnie na punkty najlepszego amerykańskiego „ciężkiego” Cam`a Awesome`a. Miesiąc później w Londynie zastopował w 1. starciu Meksykanina Jareda Barrazę. Trzeci pojedynek w WSB zakończył się jednak przykrą wpadką. W Taszkiencie, w meczu finałowym z Cuba Domadores został zastopowany w 1. starciu przez Erislandy Savona, który – nota bene – jest jego oraz Igora Jakubowskiego potencjalnie kolejnym rywalem w Rio.

Dodajmy, że porażką z Savonem jest jedną z zaledwie dwóch międzynarodowych przegranych Anglika. W marcu Okolie przegrał także w ćwierćfinale MTB Chmistry Cup w Halle po dyskusyjnym werdykcie z Niemcem Igorem Terzievem.

Przyglądałem się w Samsunie Okoliemu, nie tylko podczas samego turnieju kwalifikacyjnego do Igrzysk Olimpijskich, ale i w hotelu w czasie wspólnych posiłków i czasu relaksu. Z jednej strony biła z niego pewność siebie, nie mniejsza niż jego dwóch najlepszych kumpli z drużyny – Joe Joyce`a i Josha Buatsi, a z drugiej pogoda ducha i luz. Lawrence , który miał w dorobku zaledwie 25 walk wygrał w cuglach turniej w Turcji, pokonując kolejno Holendra Roya Korvinga, Turka Seydę Kesera i Azera Abdulkadira Abdullayeva. W finale dostał walkowera od Francuza Paula Omba Biongolo, który wcześniej wyeliminował Igora Jakubowskiego.

- Wygrałem w Samsunie z facetami, którzy mieli na koncie po 50, 100 i więcej walk. Trenowałem na to cztery lata i nie jest to przypadkiem, że zdobyłem kwalifikację do Rio – powiedział po zakończeniu turnieju rywal Igora.

Teraz w Brazylii celem wysokiego Anglika jest zdobycie olimpijskiego złota, jak przed czterema laty zrobił to Anthony Joshua.

- Wierzę, że mogę tego dokonać. Jestem w kadrze narodowej zaledwie od października 2015 roku, by pół roku później zakwalifikować sie do Rio. Robię więc bardzo szybkie postępy. Uczę się najszybciej w sportowych podróżach – zakończył Okolie.

Co na to Igor Jakubowski? Na pewno wzmocnił się mentalnie swoim zwycięstwem w turnieju kwalifikacyjnym w Baku. Zna jak nikt cenę i wartość kwalifikacji do Rio, bo walczył o nią dwukrotnie i na pewno nie będzie czuł respektu wobec wyższego rywala, bo boksował już z pięściarzami lepszymi od niego. To będzie niezwykle interesujący pojedynek, chyba najciekawszy z wszystkich, które zobaczymy 6 sierpnia. Kto wygra? Stawiamy na „Cygana” z Konina!

Opracował: Jarosław Drozd

KIM JEST DANIEL LEWIS? PRZEDSTAWIAMY SYLWETKĘ RYWALA TOMASZA JABŁOŃSKIEGO

Australijczyk Daniel Lewis (75 kg) i Anglik Lawrence Okolie (91 kg) będą pierwszymi rywalami Tomasza Jabłońskiego oraz Igora Jakubowskiego w turnieju bokserskim Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Obaj rywale Polaków to pięściarze dopiero aspirujący do tego, by odgrywać główne role w boksie olimpijskim. Kim są? jakie sukcesy jak dotąd odnieśli? Przedstawiamy ich sylwetki.

Daniel Lewis, który stanie oko w oko z Tomaszem Jabłońskim 9 sierpnia, międzynarodową karierę rozpoczął de facto w 2011 roku wygrywając Młodzieżowe Igrzyska Wspólnoty Brytyjskiej w Douglas na Wyspie Man. 18-letni wówczas Australijczyk (ur. 18 grudnia 1993 roku) wygrał trzy pojedynki, pokonując w finale wagi z limitem 69 kg Anglika Darrena Tetleya. Rywalizację o prymat w swoim kraju wygrał już 2 lata wcześniej, dystansując m.in. Timothy Tszyu, syna znakomitego pięściarza i trenera Kostyi Tszyu.

Pierwszym sukcesem Lewisa w gronie seniorów był tytuł mistrza Australii (nadal w limicie 69 kg) wywalczony w 2013 roku, najlepszym – jak dotąd – w jego sportowej karierze. Wygrał wtedy międzynarodowe turnieje w Belgradzie i Stambule, zaś w Helsinkach stanął na najniższym stopniu podium. W Belgradzie na 51. MTB Beogradski Pobednik pokonał m.in. doskonałego Węgra Balazsa Bacskaia i Kazacha Suleymana Berdukayeva, zaś w stolicy Turcji podczas 28. Memoriału Ahmeta Comerta z kwitkiem odprawił aktualnego zawodowego mistrza w formule AIBA Pro Boxing, Turka Onura Sipala, uchodzącego za absolutną gwiazdę boksu w kraju nad Bosforem.

Pięściarz z Sydney, gdzie pod okiem ojca Jasona Lewisa trenuje w Dropbombs Boxing Club, zawiódł jednak w najważniejszej imprezie sezonu 2013, czyli w Mistrzostwach Świata w Ałmatach. Już w pierwszym pojedynku uległ jednogłośnie na punkty Kenijczykowi Raytonowi Nduku Okwiri, uchodzącego aktualnie za czołowego zawodnika wagi do 69 kg w APB.

Rok 2014 Daniel Lewis zakończył już z końcem lipca na skutek zdrowotnych powikłań, jakie spowodowała przewlekła gorączka gruczołowa, oraz kontuzja rozcięcia łuku brwiowego i powieki, jakiej doznał podczas Igrzysk Wspólnoty Brytyjskiej w Glasgow. Po wygraniu dwóch walk nie został dopuszczony przez lekarza do pojedynku ćwierćfinałowego z Hindusem Mandeepem Jangrą i rozczarowany wrócił do kraju.

- Stoczyłem 120 walk i nigdy nie doznałem żadnej kontuzji, a teraz, po zdjęciu kasku wystarczyło tylko 6-7 walk bez nakrycia głowy i od razu doznałem rozcięcia. Kontuzja zrujnowała moje szanse na złoto w Glasgow – mówił po powrocie do Sydney.

daniel_lewisPo zakończeniu kilkumiesięcznego leczenia postanowił z ojcem, że przeniesie się do wyższej wagi, z limitem 75 kg (Australijczyk mierzy 178 cm).Debiut w nowej rzeczywistości wagowej miał miejsce na przełomie kwietnia i maja 2015 roku podczas krajowego czempionatu w Gold Coast. Lewis wygrał tam jednogłośnie na punkty trzy pojedynki po raz kolejny zdobywając krajowe złoto. Trzy tygodnie później Australijczyk wygrał MTB w Dausze, gdzie zwyciężył m.in. Hindusa Vikasa Krishana, który znajduje się w jego i Tomasza turniejowej połówce drabinki w Rio. Przed wyjazdem na Mistrzostwa Świata do Kataru stanął jeszcze na najwyższym stopniu podium Mistrzostw Oceanii i wszyscy w Kraju Kangurów oczekiwali jego sukcesu w Dausze. Niestety odpadł z zawodów w 1. rundzie eliminacji, przegrywając jednogłośnie na punkty z doskonałym Irlandczykiem Michaelem O`Reilly.

W roku olimpijskim Daniel boksował tylko raz, podczas turnieju kwalifikacyjnego dla Azji i Oceanii w chińskim Qian`an. Paszport do Rio dało mu wygranie pojedynku barażowego z Mongołem Namandakhem Shinebayarem. Wcześniej w półfinale przegrał jednogłośnie na punkty z zawodnikiem gospodarzy, Zhao Minggangiem.

Chciałbym przy okazji nieco ostudzić hurraoptymistyczne opinie jakie pojawiły się na niektórych stronach internetowych, sugerujące, że najbliższy rywal Tomasza Jabłońskiego to zawodnik – oględnie mówiąc – słabszej klasy. Lewis jest od trzech lat najlepszym australijskim pięściarzem bez podziału na kategorie wagowe, który w latach 2013-2016 przegrał zaledwie cztery (!) pojedynki. Moim zdaniem 9 sierpnia zobaczymy w ringu dwóch ofensywnie nastawionych do walki pięściarzy, bazujących na podobnych atutach i mających takie same warunki fizyczne. Nawet jeśli minimalnie wszechstronniejszym wydaje się być Polak, będzie to raczej pojedynek bez wyraźnego faworyta.

Tak, czy inaczej, Daniel Lewis to dobry rywal na turniejowe przetarcie dla Tomasza Jabłońskiego. Nasz mistrz zapowiada, że do Rio przyjechał po złoty medal, więc pokonanie Australijczyka musi być oczywistością. W kolejnych walkach poprzeczka powieszona zostanie bowiem jeszcze wyżej. Powodzenia Tomku. Wojna!

Opracował: Jarosław Drozd   

ANALIZA SZANS IGORA JAKUBOWSKIEGO W TURNIEJU OLIMPIJSKIM W RIO DE JANEIRO

jakubowski_win_doha

Tylko 2 dni dzielą nas od losowania turnieju bokserskiego Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. W gronie 250 zawodników, którzy staną do walki o 10 kompletów medali jest dwóch reprezentantów Polski – Tomasz Jabłoński (75 kg) oraz Igor Jakubowski (91 kg). Jak wygląda układ sił w ich kategoriach wagowych? Kto wydaje się być faworytem olimpijskich zmagań? Jakie szanse mają Biało-Czerwoni?

Kto „na papierze” wydaje się być faworytem turnieju w wadze ciężkiej? Pierwsze spostrzeżenie jest takie, że w roku olimpijskim kategoria ta nie ma wyraźnego lidera. Wszystko dlatego, że znakomicie boksujący podczas ubiegłorocznych Mistrzostw Świata Evgeniy Tishchenko w tym roku stoczył zaledwie 3 pojedynki z przeciętnymi rywalami (to zarazem jedyne pojedynki od dnia wywalczenia tytułu mistrza świata w Dausze), wygrywając przy tej okazji turniej Strandja w Sofii. Liczący 25 lat Rosjanin nie pojawił się w 6. sezonie ligi World Series of Boxing ani w żadnym turnieju krajowym, dużo czasu poświęcając na leczenie starych urazów.

Bez porażki w tym roku są także dwie gwiazdy ligi WSB – 26-letni Erislandy Savon z Kuby i o dwa lata od niego starszy Vassili Levit z Kazachstanu. Pierwszy z nich wygrał kwalifikacje olimpijskie w Buenos Aires a w meczu finałowym ligi WSB już w 1. starciu pozbawił złudzeń obiecującego Anglika Lawrence`a Okolie, którego także zobaczymy w Rio. Drugi w tym roku odpuścił starty w formule pięciorundowej WSB, koncentrując się na startach w turniejach międzynarodowych. Pojechał do Helsinek, Belgradu i Kowna, za każdym razem wygrywając rywalizację w wadze ciężkiej. Najcenniejszymi zwycięstwami Kazacha były triumfy nad weteranami Clemente Russo z Wloch i – przed czasem – nad Tervelem Pulevem z Bułgarii.

Uzasadnione medalowe aspiracje powinni mieć zwycięzca przedolimpijskiego turnieju kwalifikacyjnego dla Azji i Oceanii – Uzbek Rustam Tulaganov (25 lat), niepokonany w tym roku 21-letni Francuz Paul Omba Biongolo, niezwykle silny fizycznie ale i ograniczony technicznie i taktycznie Azer (rodem z Dagestanu) Abdulkadir Abdullayev (28 lat), niespełna 24-letni Anglik Lawrence Okolie (mierzy aż 195 cm!) oraz nasz 24-letni Igor Jakubowski, który w drodze do Rio wygrał międzykontynentalny turniej kwalifikacyjny w Baku.

Na niespodziankę (ale czy medalową?) stać zapewne 23-letniego Jamesa Kennedy St. Pierre z Mauritiusu (jeden z pięciu zawodowców z formuły AIBA Pro Boxing), czy Brazylijczyka Juana Nogueirę (28 lat) ale chyba nie weterana Clemente Russo (34 lata), który po nieudanych startach w formule AIBA Pro Boxing, w tym roku zaboksował na turniejach w Usti nad Łabą i Belgradzie. Pierwszy – słabo obsadzony – wygrał, a w drugim doszedł do finału, w którym przegrał z Levitem.

Igor Jakubowski ma szansę co najmniej powtórzyć wynik Andrzeja Gołoty z Seulu (1988), gdzie po raz ostatni polski „ciężki” stał na olimpijskim podium. Swoich rywali zna bardzo dobrze zarówno ze startów w lidze WSB, jak i licznych międzynarodowych turniejów w boksie olimpijskim. Z grona 17 rywali, którzy przylecieli do Brazylii, boksował już z Levitem (przegrał z nim przed czasem w meczu ligi WSB), pokonał w Baku niewygodnego Ekwadorczyka Julio Castillo (28 lat), zaś w Samsunie w europejskim turnieju kwalifikacyjnym do Rio przeważał nad Biongolo i gdyby nie fatalna kontuzja i jej konsekwencje, zapewne to jego ręka została podniesiona na znak zwycięstwa a nie Francuza. Czekamy zatem na zwycięstwa Igora i efektowny boks, bo nasz zawodnik w olimpijskiej stawce wyróżnia się m.in. w zakresie umiejętności technicznych. Powodzenia…

Opracował: Jarosław Drozd 

ANALIZA SZANS TOMASZA JABŁOŃSKIEGO W TURNIEJU OLIMPIJSKIM W RIO DE JANEIRO

pantera_atyrau

Tylko 2 dni dzielą nas od losowania turnieju bokserskiego Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. W gronie 250 zawodników, którzy staną do walki o 10 kompletów medali jest dwóch reprezentantów Polski – Tomasz Jabłoński (75 kg) oraz Igor Jakubowski (91 kg). Jak wygląda układ sił w ich kategoriach wagowych? Kto wydaje się być faworytem olimpijskich zmagań? Jakie szanse mają Biało-Czerwoni?

Na pewno obaj nasi zawodnicy nie mają raczej szans na rozstawienie. Wyklucza to światowy ranking AIBA, w którym Polacy są sklasyfikowani poza pierwszą „15″ (Jabłoński zajmuje 22. miejsce, zaś Jakubowski jest 16). W przypadku zawodnika SAKO Gdańsk jego rywalami będzie 27 zawodników, zaś pięściarz Zagłębia Konin jest jednym z 18 startujących w Rio „ciężkich”.

Kto „na papierze” wydaje się być faworytem turnieju w wagach średniej i ciężkiej? W pierwszej grupie bezsprzecznie 23-letni Kubańczyk Arlen Lopez. Co ciekawe aktualny mistrz świata w tym roku boksował tylko w lidze World Series of Boxing, ale odniósł tam same zwycięstwa (sześć) przed czasem i wraz z Cuba Domadores po raz wtóry triumfował w całych rozgrywkach.

Zawodnik z „Gorącej Wyspy” czyni z roku na rok coraz większe postępy. Bokserskiej publiczności w swoim kraju dał sie poznać już jako 16-latek, pokonując niespodziewanie w 2009 roku podczas Mitingu Kida Chocolate w Hawanie ówczesnego seniora, Lorenzo Sotomayora, który dzisiaj jest jedną z gwiazd olimpijskiej drużyny Azerbejdżanu. W wieku 17 lat wygrał z Brazylijczykiem Evertonem Lopesem, który kilkanaście miesięcy później został w Baku mistrzem świata seniorów. Wówczas Lopez ważył 57-60 kg, ale od 2013 roku – po występach w kolejnych dywizjach – boksuje w limicie wagi średniej.

Arlen Lopez w ciągu ostatnich 7 lat przegrał jednak 19 pojedynków, z czego aż 14 w swoim kraju! Z zagranicznych rywali pokonali go jedynie Ukrainiec Oleg Neklyudov (w ćwierćfinale Młodzieżowych Mistrzostw Świata w Baku w limicie 60 kg), Kazach Zhanibek Alimkhanuly, Rosjanin Artem Chebotarev (obaj w 2014 roku), Uzbek Hurshid Normatov oraz inny Kazach Meirim Nursultanov (obaj w 2015 roku). Te trzy ostatnie przegrane miały jednak miejsce w formule pięciorundowej w lidze WSB…

Wśród faworytów turnieju olimpijskiego powinniśmy dostrzec także wspomnianych dwóch zwycięzców Lopeza. Warto jednakże zauważyć, że 28-letni Artem Chebotarev, aktualny zawodowy mistrz świata formuły AIBA Pro Boxing i brązowy medalista Mistrzostw Świata seniorów z Ałmatów (2013), ostatni pojedynek w boksie olimpijskim stoczył 23 listopada ub. roku w eliminacjach Mistrzostw Rosji w Samarze, przegrywając jednogłośnie na punkty z mistrzem Europy Petrem Khamukovem (w Rio zaboksuje w limicie 81 kg). Rosjanin ostatnie zwycięstwo zanotował prawie dwa lata temu, bo 30 sierpnia 2014 roku, pokonując wspomnianego Khamukova w finale Mistrzostw Rosji w Rostowie nad Donem.

Z kolei 23-letni Zhanibek Alimkhanuly, mistrz świata z Ałmatów (2013), w tym roku tylko raz wystapił w międzynarodowych zawodach, wygrywając olimpijski turniej kwalifikacyjny dla Azji i Oceanii w chińskim Qian`an. Znakomity sezon 2016 ma 21-letni Francuz Christian M`Bili Assomo, który zdażył już wygrać 12 międzynarodowych pojedynków. Na podobnym poziomie zaboksować mogą dwaj wyspiarze Michael O`Reilly (23 lata) z Irlandii i Anglik Anthomy Fowler (25 lat), Madziar Zoltan Harcsa (24 lata) oraz Azer Kamran Shakhsuvarly (24 lata) ale wszyscy oni przegrali w tym roku swoje walki z niewysokim Francuzem.

Czarnymi końmi zawodów mogą być 19-letni Amerykanin Charles Conwell i o rok starszy Uzbek Bektemir Melikuziev (aktualny wicemistrz świata i niespodziewany zwycięzca walki z Alimkhanulym w Dausze). Pierwszy z nich jest niepokonany od lipca 2015 roku, zaś drugi po znakomitym ub. sezonie, w bieżącym roku zaboksował tylko raz w meczu ligi WSB (przegrał z mało znanym Rosjaninem Alexandrem Agafonovem).

Tomasz Jabłoński niektórych rywali zna doskonale. Z Chebotarevem boksował dwa razy, przegrywając w 2012 roku na punkty w finale MTB im. Feliksa Stamma oraz doznając zaskakującej i absolutnie nieuzasadnionej porażki przez nokaut w 1. starciu meczu ligi WSB w Moskwie. Dwa razy potykał się z Harcsą. W 2011 roku podczas Mistrzostw Europy w Ankarze uległ mu na punkty, zaś w 2012 roku z powodu kontuzji (w 3. starciu) przegrał w półfinale MTB w Debreczynie.

Z Wenezuelczykiem Endri Saavedrą również boksował dwukrotnie. najpierw w lutym 2014 roku wygrał bezdyskusyjnie w lidze WSB, by w maju br. przegrać niejednogłośnie na punkty w turnieju Cordova Cardin na Kubie. Bardzo dobry pojedynek gdynianin stoczył z O`Reilly`m w półfinale ubiegłorocznego MTB. im. Feliksa Stamma w Warszawie i tylko niezrozumiałej decyzji sędziów zawdzięczał niejednogłośną porażkę na punkty. Polak na pieńku ma także z Hindusem Vikasem Krishanem, który zdaniem dwóch z trzech sędziów wygrał z „Panterą” w pierwszej walce Mistrzostw Świata w Dausze (2015).

W stawce startujących w Rio nie ma pięściarza, który byłby poza zasięgiem Tomasza Jabłońskiego. Zawodnik SAKO w wywiadach podkreśla, że do Brazylii przyleciał po złoty medal i nie są to słowa wypowiadane na wyrost. Kluczem do sukcesu będzie forma fizyczna i psychiczna oraz losowanie, bo „Pantera” rozkręca się z pojedynku na pojedynek. Nasz zawodnik chwali swoje wielomiesięczne przygotowania przedolimpijskie oraz podkreśla, że w ich trakcie nie miał najmniejszych problemów ze zdrowiem. Dodatkowo jego psychikę wzmocni obecność w Rio trenera klubowego i sportowego mentora, Marka Chrobaka (stanie w narożniku Tomka wraz z trenerem Zbigniewem Raubo). Uczciwie trzeba jednak powiedzieć, że kontrkandydatów do medali Polak będzie miał nawet …16, ale mimo to wierzymy, że to może być jego turniej. Powodzenia!

Opracował: Jarosław Drozd

DRAMAT MATEUSZA TRYCA. PORAŻKA PRZEZ NOKAUT ODBIERA SZANSĘ WALKI O RIO

tryc03

Tego scenariusza nikt się nie spodziewał… Po dwóch pewnych zwycięstwach nad zawodowcami coraz realniej myśleliśmy o szansach 25-letniego Mateusza Tryca (81 kg), który w wenezuelskim Vargas w turnieju kwalifikacyjnym rywalizuje o prawo startu w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Niestety w dzisiejszej walce półfinałowej nasz zawodnik został pokonany przez klasyczny nokaut w 20 sekundzie 2. starcia przez o rok młodszego Kolumbijczyka Juana Carlosa Carrillo Palacio.

W związku z powyższym lekarz zawodów nie powinien dopuścić Polaka do piątkowej walki o 3. miejsce i paszport olimpijski, w której czeka na niego Ukrainiec Denis Solonenko, którego Mateusz pokonał w 2014 roku w Łucku w przedsezonowym meczu „Husarii” z Ukraine Otamans. Dodajmy, że w finale rywalem Carillo Palacio będzie świetny pięściarz zawodowy z Kamerunu, Hassan N`Dam Njikam.

ANETA RYGIELSKA I SANDRA DRABIK NAJWYŻEJ W NOWYM RANKINGU AIBA

ewlina_baku

Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu Amatorskiego opublikowało swój ranking najlepszych zawodniczek boksu olimpijskiego na świecie, który uwzględnił wyniki tegorocznych Mistrzostw Świata w Astanie. W gronie najlepszych znalazło się siedem Polek, z których najwyższe lokaty zajmują Aneta Rygielska (57 kg) i Sandra Drabik (51 kg).

Najwięcej punktów rankingowych (1000) zgromadziła Sandra Drabik, która zajmuje 5. miejsce w wadze muszej. Z Europejek wyżej sklasyfikowano tylko Nicolę Adams (2100 punktów) i młodą Turczynkę Elif Coskun (1050 punktów).

Wyższą lokatę od Sandry zajmuje Aneta Rygielska (762,5 punktów), która jest czwarta w wadze piórkowej (57 kg), w której zaboksowała podczas światowego czempionatu w Kazachstanie. Więcej punktów od niej mają tylko dwie zawodniczki z Europy – Włoszka Alessia Mesiano (2150) oraz Bułgarka Denitsa Eliseeva (1250).

W pierwszej „10″ olimpijskiej wagi lekkiej (60 kg), konkretnie na 9. miejscu sklasyfikowana została Kinga Siwa (725 punktów). Z kolei Lidia Fidura (350 punktów), która bez szczęścia rywalizowała o kwalifikację olimpijską w wadze średniej (75 kg) jest osiemnasta.

W zestawieniu znajdują się jeszcze trzy reprezentantki Polski. Trzynaste miejsce w wadze koguciej (54 kg) zajmuje wicemistrzyni Europy z Bukaresztu (2014), Ewelina Wicherska (575 punktów). Do czasu kolejnych najbliższych Mistrzostw Europy w rankingu pozostaną także dwie zawodniczki, które zakończyły międzynarodowe kariery. Natalia Hollińska (200 punktów) jest 19. w wadze półśredniej (69 kg), zaś Karolina Michalczuk (200 punktów) 37. w wadze lekkiej (60 kg).

MATEUSZ TRYC BLISKO KWALIFIKACJI OLIMPIJSKIEJ. KOLEJNY ZAWODOWIEC POKONANY

mateusz_tryc_02

Coraz bliżej upragnionych Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro jest Mateusz Tryc (81 kg), jedyny Polak startujący w wenezuelskim Vargas, gdzie trzeci dzień odbywa się turniej kwalifikacyjny do Igrzysk Olimpijskich, w którym startują zawodnicy z ligi WSB, formuły AIBA Pro Boxing oraz pozostali zawodowcy. Dzisiaj w II serii walk zawodnik warszawskiego klubu Fenix pokonał jednogłośnie na punkty Czecha Ladislava Kutila i awansował do półfinału.

Nasz zawodnik przeważał przez trzy rundy pojedynku z 40-letnim rywalem, rozstawionym w Vargas z numerem 1, który w latach 90-tych XX w. zaliczany był do absolutnej czołówki zawodników czeskich (był uczestnikiem Mistrzostw Świata i Europy), a od 2003 roku boksujący zawodowo (stoczył ogółem 23 płatne walki, z których wygrał 19). Po zakończeniu walki wszyscy sędziowie zgodnie orzekli (trzy razy 30-27), że lepszym zawodnikiem był Polak, który tym samym awansował do grona 4 najlepszych zawodników wagi półciężkiej. Ze wspomnianej czwórki do Rio pojedzie trzech najlepszych.

WIELKI SUKCES TOMASZA JABŁOŃSKIEGO W DALEKIM KAZACHSTANIE

pantera_atyrau

Wielkim sukcesem Tomasza Jabłońskiego (75 kg) zakończył się Międzynarodowy Turniej Bokserski o Memoriał Askara Kulibayeva w Atyrau. Niespełna 28-letni pięściarz na co dzień boksujący w barwach SAKO Gdańsk pokonał dzisiaj w finale Kazacha Almaza Tleubergenova przez TKO już w 50. sekundzie 1. starcia. Powodem tak szybkiego zastopowania pojedynku była kontuzja łuku brwiowego, jakiej doznał zawodnik gospodarzy.

Zawody – zgodnie z oczekiwaniami – zdominowali Kazachowie, którzy wygrali rywalizację w aż 8 kategoriach wagowych. Z zawodników przyjezdnych, oprócz Tomasza, na najwyższym stopniu podium stanął tylko Uzbek Hasanboy Latibikhurov (49 kg). Nagrodę dla najlepszego pięściarza turnieju otrzymał reprezentant gospodarzy Shaimurat Khusainov, który wygrał rywalizację w wadze półciężkiej (81 kg).

MATEUSZ TRYC BEZDYSKUSYJNIE LEPSZY OD ZAWODOWCA Z WĘGIER. TERAZ CZAS NA CZECHA

tryc03

Doskonałe wiadomości dotarły do nas z wenezuelskiego Vargas, gdzie Mateusz Tryc (81 kg) udanie rozpoczął swój start w turnieju kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Nasz zawodnik pokonał w I serii walk jednogłośnie na punkty Węgra Norberta Nemesapati, który ma w swoim zawodowym dorobku aż 23 walki, w tym 21 wygranych (16 przed czasem!) oraz pas młodzieżowego mistrza WBO wagi półciężkiej.

Profesjonalne sukcesy i doświadczenie młodego Madziara na nic się zdały w konfrontacji z dynamicznym i silnym Mateuszem, który w swoim stylu, boksując destrukcyjnie w półdystansie, rozbijał obronę przeciwnika, co zrobiło wrażenie na sędziach, którzy wszystkie rundy (trzy razy po 30-27) zapisali na konto naszego pięściarza.

W pojedynku, który znacznie przybliży Mateuszowi upragnione Rio rywalem wyszkowianina będzie 40-letni Ladislav Kutil, jeden z czołowych w latach 90-tych XX w. zawodników czeskich, który od 2003 roku boksuje zawodowo. „Boksuje” to za dużo powiedziane, bo ostatni pojedynek Kutil stoczył dwa lata temu (po dwuletniej przerwie) ulgając przed czasem rodakowi Lubosowi Sudzie. Co ciekawe 9 lat temu w Mariborze pokonał go na punkty także Aleksy Kuziemski. Wierzymy, że jutro zrobi to Mateusz Tryc, bo jest nie tylko lepszym zawodnikiem (dlaczego Kutil został rozstawiony z „jedynką” wiedzą tylko organizatorzy) ale i o wiele bardziej zmotywowanym do tego, by wystąpić podczas Igrzysk Olimpijskich.

TOMASZ JABŁOŃSKI AWANSOWAŁ DO FINAŁU TURNIEJU W ATYRAU

pantera04

W dalekim Kazachstanie, w mieście Atyrau nad rzeką Ural, jeden z dwóch polskich olimpijczyków, Tomasz Jabłoński (75 kg), bierze udział w Międzynarodowym Turnieju Bokserskim, będącym Memoriałem Askara Kulibayeva. W stawce wymagających rywali, jakimi są gospodarze oraz goście z Uzbekistanu i Tadżykistanu, nasz mistrz radzi sobie doskonale. Dzisiaj pokonał niejednogłośnie na punkty (2-1) Kazacha Amandyka Manasheva i awansował do finału.

Dodajmy, że był to drugi pojedynek Tomasza, który przedwczoraj w ćwierćfinale wypunktował również stosunkiem głosów 2-1 tegorocznego mistrza Azji Studentów (choć z niższej wagi, do 69 kg), Bakhtiyara Mirzomukhameda z Tadżykistanu. Jutro o godz. 15.00 czasu miejscowego (godz. 12.00 czasu polskiego)  w pojedynku finałowym skrzyżuje rękawice z reprezentującym Kazachstan Almazem Tleubergenovem.

ZAWODOWCY Z WĘGIER I CZECH NA PRZEDOLIMPIJSKIEJ DRODZE MATEUSZA TRYCA

mateusz_tryc03

Tylko 79 zawodników z 40 państw, w tym nasz „jedynak” Mateusz Tryc (81 kg), przyjechało do wenezuelskiego Vargas by walczyć w ostatnim turnieju kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Wśród rywalizujących są pięściarze znani z ringów ligi World Series of Boxing, AIBA Pro Boxing oraz zawodowcy.

Mimo wielkich nadziei, jakie AIBA pokładało w starcie gwiazd profesjonalnego boksu, najbardziej docenianym pięściarzem jest dwukrotny pretendent do tytułu zawodowego mistrza świata, Kameruńczyk Hassan N`Dam Njikam, rozstawiony w Vargas z numerem 2 w wadze półciężkiej (81 kg), w jakiej dotąd jeszcze nie boksował.

Mateusz Tryc jutro (4 lipca) stanie w szranki z 21-letnim zawodowcem z Węgier Norbertem Nenesapatim (zawodowy rekord 21-2, 16 KO), który w ub. roku pokonał m.in. Michała Ludwiczaka, broniąc pasa Młodzieżowego mistrza WBO. Po prawdzie Madziar – jak dotąd – nic wielkiego w boksie zawodowym nie osiągnął ale na pewno Polaka czeka z nim niełatwa przeprawa. Jeśli Mateusz wygra, w ćwierćfinale skrzyżuje rękawice z rozstawionym z numerem 1, 40-letnim zawodowcem z Czech, Ladislavem Kutilem (rekord 19-4, 5 KO) a ze wspomnianym na wstępie Kameruńczykiem niechby powalczył w finale.

JUŻ 219 ZAWODNIKÓW Z 65 ŚWIATOWYCH FEDERACJI PEWNYCH STARTU W RIO DE JANEIRO

Rio-Olympics1

Zawodnicy z 65 krajowych federacji zapewnili sobie jak dotąd udział w turnieju bokserskim Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Po międzykontynentalnym turnieju kwalifikacyjnym, który w miniony weekend zakończył się w Baku, w gronie 219 (docelowo 250) olimpijczyków znajduje się dwóch reprezentantów Polski – Tomasz Jabłoński (75 kg) oraz Igor Jakubowski (91 kg).

Najwięcej zawodników – 10 (komplet) – mają Azerowie, Brytyjczycy, Kazachowie, Kubańczycy i Uzbecy. Aż 9 kwalifikacji wywalczyli jak dotąd Francuzi i Rosjanie, po osiem Algierczycy i Chińczycy, zaś po siedem Brazylijczycy i Marokańczycy.

Przed pięściarzami, którzy nadal marzą o starcie w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro została tylko jedna szansa wywalczenia kwalifikacji – lipcowy turniej dla pięściarzy z WSB i AIBA Pro Boxing w Wenezueli, gdzie Polskę reprezentować będzie Mateusz Tryc (81 kg). Poza tym po jednym zawodniku z wag od 56 kg do 75 kg dostanie tzw. „dziką kartę”.

LISTA ZAWODNIKÓW, KTÓRZY NA DZIEŃ 30 CZERWCA 2016 ROKU WYWALCZYLI KWALIFIKACJE OLIMPIJSKIE DO IGRZYSK OLIMPIJSKICH W RIO DE JANEIRO

49 KG (19 z 22)
Joahnys ARGILAGOS (Kuba)
Patrick BARNES (Irlandia)
Vasilii EGOROV (Rosja)
Bin LYU (Chiny)
Birzhan ZHAKYPOV (Kazachstan)
Yubergen MARTINEZ (Kolumbia)
Nico HERNANDEZ (USA)
Patrick LOURENCO (Brazylia)
Simplique FOTCHALA (Kamerun)
Matias HAMUNYELA (Namibia)
Peter Mungai WARUI (Kenia)
Khasanboy DUSMATOV (Uzbekistan)
Rogen LADON (Filipiny)
Gankhuyag GAN-ERDENE (Mongolia)
Galal YAFAI (Wielka Brytania)
Artur HOVHANNISYAN (Armenia)
Manuel CAPPAI (Włochy)
Samuel CARMONA (Hiszpania)
Rufat HUSEYNOV (Azerbejdżan)

52 KG (23 z 26)
Misha ALOYAN (Rosja)
Jeyvier Jesus CINTRON OCASIO (Portoryko)
Elias Eliseo EMIGDIO ABARCA (Meksyk)
Achraf KHARROUBI (Maroko)
Elvin MAMISHZADA (Azerbejdżan)
Yosbany VEITIA SOTO (Kuba)
Fernando MARTINEZ (Argentyna)
Leonel DE LOS SANTOS (Dominikana)
Juliao HENRIQUES (Brazylia)
Mohamed FLISSI (Algieria)
Moroke MOKHOTHO (Lesotho)
Ronald SERUGO (Uganda)
Shahobiddin ZOIROV (Uzbekistan)
Hu JIANGUAN (Chiny)
Olzhas SATTIBAYEV (Kazachstan)
Muhammad ALI (Wielka Brytania)
Narek ABGARYAN (Armenia)
Brendan IRVINE (Irlandia)
Selcuk EKER (Turcja)
Daniel ASENOV (Bułgaria)
Antonio VARGAS (USA)
Kharkhüügiin ENKH-AMAR (Mongolia)
Elie KONKI (Francja)

56 KG (24 z 28)
Murodjon AKHMADALIEV (Uzbekistan)
Dzmitry ASANAU (Białoruś)
Michael John CONLAN (Irlandia)
Mohamed HAMOUT (Maroko)
Khedafi DJELKHIR (Francja)
Vladimir NIKITIN (Rosja)
Jiawei ZHANG (Chiny)
Alberto MELIAN (Argentyna)
Shakur STEVENSON (USA)
Rubenilson VIEIRA (Brazylia)
Bilel M`HAMDI (Tunezja)
Suntele INKULUKEKO (Lesotho)
Abdul OMAR (Ghana)
Chatchai BUTDEE (Tajlandia)
Shiva THAPA (Indie)
Kairat ERALIYEV (Kazachstan)
Javid CHELEBIYEV (Azerbejdżan)
Qais ASHFAQ (Wielka Brytania)
Aram AVAGYAN (Armenia)
Mykola BUTSENKO (Ukraina)
Robeisy RAMIREZ (Kuba)
Erdenebatyn TSENDBAATAR (Mongolia)
Arashi MORISAKA (Japonia)
Fahem HAMMACHI (Algieria)

60 KG (24 z 28)
Berik ABDRAKHMANOV (Kazachstan)
Adlan ABDURASHIDOV (Rosja)
Lazaro Jose ALVAREZ ESTRADA (Kuba)
Carlos Zenon BALDERAS JR (USA)
Robson DONATO CONCEICAO (Brazylia)
Albert SELIMOV (Azerbejdżan)
Hurshid TOJIBAEV (Uzbekistan)
Luis CABRERA (Wenezuela)
Teofimo LOPEZ (Honduras)
Ignacio PERRIN (Argentyna)
Abdel AL MAHMOUD (Egipt)
Reda BENBAZIZ (Algieria)
Andrique ALLISOP (Seszele)
Dorjnyanbuuu OTGONDALAI (Mongolia)
Charlie SUAREZ (Filipiny)
Daisuke NARIMATSU (Japonia)
Sofiane OUMIHA (Francja)
Joseph CORDINA (Wielka Brytania)
David Oliver JOYCE (Irlandia)
Shan JUN (Chiny)
Anvar YUNUSOV (Tadżykistan)
Enrico LACRUZ (Holandia)
Lai CHUN-EN (Tajwan)
Hakan ERSEKER (Katar)

64 KG (24 z 28)
Abdelkader CHADI (Algieria)
Raul CURIEL GARCIA (Meksyk)
Vitaly DUNAYTSEV (Rosja)
Fazliddin GAIBNAZAROV (Uzbekistan)
Artem HARUTYUNYAN (Niemcy)
Wuttichai MASUK (Tajlandia)
Yasnier TOLEDO LOPEZ (Kuba)
Artur BIARSLANOV (Kanada)
Luis ARCON (Wenezuela)
Joedison TEIXEIRA (Brazylia)
Junias JONAS (Namibia)
Hamza AL BARBARI (Maroko)
Babou MAHAMAN SMAILA (Kamerun)
Abdylaykhan ZHUSUPOV (Kazachstan)
Battarsukh CHINZORIG (Mongolia)
Hu QIANXUN (Chiny)
Lorenzo SOTOMAYOR (Azerbejdżan)
Evaldas PETRAUSKAS (Litwa)
Batuhan GOZGEC (Turcja)
Richardson HITCHINS (Haiti)
Gary RUSSELL (USA)
Pat McCORMACK (Wielka Brytania)
Manoj KUMAR (Indie)
Hassan AMZILE (Francja)

69 KG (24 z 28)
Parviz BAGHIROV (Azerbejdżan)
Steven Gerard DONNELY (Irlandia)
Wei LIU (Chiny)
Mohammed RABI (Maroko)
Onur SIPAL (Turcja)
Daniyar YELEUSSINOV (Kazachstan)
Andrey ZAMKOVOY (Rosja)
Rosniel IGLESIAS (Kuba)
Gabriel MAESTRE (Wenezuela)
Alberto PALMETTA (Argentyna)
Rayton NDUKU OKWIRI (Kenia)
Walid Sedik MOHAMED (Egipt)
Zohir KADACHE (Algieria)
Shakhram GIYASOV (Uzbekistan)
Sailom ARDEE (Tajlandia)
Tuvshinbat BYAMBA (Mongolia)
Eimantas STANIONIS (Litwa)
Vincenzo MANGIACAPRE (Włochy)
Vladimir MARGARYAN (Armenia)
Imre BACSKAI (Węgry)
Pavel KASTRAMIN (Białoruś)
Souleymane CISSOKHO (Francja)
Josh KELLY (Wielka Brytania)
Simeon CHAMOV (Bułgaria)

75 KG (24 z 28)
Ilyas ABBADI (Algieria)
Hosam ABDIN (Egipt)
Artem CHEBOTAREV (Rosja)
Tomasz JABŁOŃSKI (Polska)
Dmytro MYTROFANOV (Ukraina)
Arlen LOPEZ CARDONA (Kuba)
Bektemir MELIKUZIEV (Uzbekistan)
Misael RODRIGUEZ (Meksyk)
Charles CONWELL (USA)
Jorge Luis VIVAS (Kolumbia)
Dieudonne SEYI NTSENGUE (Kamerun)
Merven CLAIR (Mauritius)
Said HARNOUF (Maroko)
Zhanibek ALIMKHANULY (Kazachstan)
Zhao MINGGANG (Chiny)
Daniel LEWIS (Australia)
Christian M`BILLI ASSOMO (Francja)
Zoltan HARCSA (Węgry)
Anthony FOWLER (Wielka Brytania)
Michael O`REILLY (Irlandia)
Waheed ABDUL-RIDHA (Irak)
Arslanbek ACHILOV (Turkmenistan)
Vikash KRISHAN (Indie)
Kamran SHAKHSUVARLY (Azerbejdżan)

81 KG (23 z 26)
Mathieu BAUDERLIQUE (Francja)
Julio Cesar LA CRUZ PERAZA (Kuba)
Valentino MANFREDONIA (Włochy)
Ehsan ROUZBAHANI (Iran)
Hrvoje SEP (Chorwacja)
Joseph WARD (Irlandia)
Albert RAMIREZ (Wenezuela)
Carlos MINA (Ekwador)
Michel BORGES (Brazylia)
Abdelhafid BENCHEBLA (Algieria)
Abderrahmane SALAH ARABY (Egipt)
Kennedy KATENDE (Uganda)
Elshod RASULOV (Uzbekistan)
Adilbek NIYAZIMBETOV (Kazachstan)
Erkin ADYLBEK UULU (Kirgistan)
Joshua BUATSI (Wielka Brytania)
Peter MULLENBERG (Holandia)
Nadir Mehmet UNAL (Turcja)
Petr KHAMUKOV (Rosja)
Teymur MAMMADOV (Azerbejdżan)
Mikhail DAUKHALIAVETS (Białoruś)
Serge MICHEL (Niemcy)
Hassan SAADA (Maroko)

91 KG (17 z 18)
David GRAF (Niemcy)
Vassiliy LEVIT (Kazachstan)
Clemente RUSSO (Włochy)
Evgeny TISHCHENKO (Rosja)
Erislandy SAVON (Kuba)
Yamil PERALTA (Argentyna)
Juan NOGUEIRA (Brazylia)
James Kennedy  ST. PIERRE (Mauritius)
Chouaib BOLOUDINAT (Algieria)
Hassan CHAGTEMI (Tunezja)
Rustam TULAGANOV (Uzbekistan)
Yu FENGKAI (Chiny)
Jason WHATELEY (Australia)
Lawrence OKOLIE (Wielka Brytania)
Paul Omba BIONGOLO (Francja)
Abdulkadir ABDULLAYEV (Azerbejdżan)
Igor JAKUBOWSKI (Polska)

+91 KG (17 z 18)
Filip HRGOVIC (Chorwacja)
Mihai NISTOR (Rumunia)
Erik PFEIFER (Niemcy)
Tony YOKA (Francja)
Nigel PAUL (Trynidad i Tobago)
Leinier PEROT (Kuba)
Clayton LAURENT (Wyspy Dziewicze)
Ajagba EFE (Nigeria)
Mohamed ARJAOUI (Maroko)
Davilson MORAIS (Wyspy Zielonego Przylądka)
Ivan DYCHKO (Kazachstan)
Bakhodyr ZHOLOLOV (Uzbekistan)
Hussein ESHAIAS IASHAISH (Jordania)
Joseph JOYCE (Wielka Brytania)
Magomedrasul MEDZHIDOV (Azerbejdżan)
Ali Eren DEMIREZEN (Turcja)
Guido VIANELLO (Włochy)

DECYZJA KOMISJI TRÓJSTRONNEJ. SANDRA DRABIK NIE POJEDZIE DO RIO DE JANEIRO

drabik_sandra_jeju

Kim jest Judith Mbougnade? Jestem przekonany, że odpowiedzi na to pytanie nie udzieli na świecie NIKT (!!!) poza przedstawicielami Federacji Boksu Republiki Środkowoafrykańskiej. Tymczasem wspomniana zawodniczka dowiedziała się wczoraj, że Komisja Trójstronna (MKOl czuli IOC, ANOC oraz ASOIF) postanowiła – kosztem Sandry Drabik – przydzielić jej dziką kartę, dającą prawo startu w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro.

Niespełna 21-letnia Mbougnade „zasłużyła” sobie na start w najważniejszym światowym turnieju czterolecia odpadnięciem w I rundzie turnieju kwalifikacyjnego dla Afryki, który odbył się w Yaounde, gdzie uległa na punkty zawodniczce z Botswany Dipogiso Koketso i została sklasyfikowana na …ostatnim miejscu w tych zawodach. Dwa lata wcześniej „szczęśliwa olimpijka” przegrała przed czasem pierwszy pojedynek podczas Mistrzostw Świata w Jeju ( w wadze do 48 kg). Przeszkodą nie do pokonania była wówczas dla niej …Bolortuul Tumurkhuyag z Mongolii.

Jak to możliwe, że sportowiec tak niskiej klasy jest promowany przez Komisję Trójstronną i zatwierdzony przez AIBA na najtrudniejszy z możliwych turniejów, w którym oprócz niej zaboksuje 11 najlepszych na świecie zawodniczek? Czy ktoś wyobraża sobie rywalizację Judith z Nicolą Adams lub Ren Cancan? Międzynarodowy Komitet Olimpijski oraz AIBA najwyraźniej tak…

Komisja Trójstronna zadecydowała, że oprócz Afrykanki z dziką kartą do Rio de Janeiro pojadą także Panamka Atheyna Bylon (75 kg), była – dość „szczęśliwa” – mistrzyni świata z wagi do 69 kg i … tu nowe kuriozum – reprezentantka Mikronezji z wagi lekkiej (60 kg)! Tylko pytanie brzmi czy w tym liczącym 100 000 mieszkańców kraju-wyspie leżącej na Oceanie Spokojnym, jest w ogóle jakaś zawodniczka uprawiająca boks? Pytanie jest zasadane i w żadnym razie nie jest złośliwe, bo jak dotąd nikt z Mikronezji w ŻADNYCH (!) międzynarodowych zawodach nie startował! Zadebiutuje więc na Igrzyskach Olimpijskich w walce np. z Yaną Alexeyevną lub Katie Taylor?

Gdzie tu logika, gdzie sprawiedliwość, gdzie troska o zdrowie Bogu ducha winnych zawodniczek z Republiki Środkowoafrykańskiej i …Mikronezji.

PS. Jak poinformował nas Pan Wojciech Nowakowski z portalu igrzyska24.pl szanse na otrzymanie przez Sandrę Drabik dzikiej karty z puli Komisji Trójstronnej były z góry skazane na niepowodzenie z uwagi na jej regulamin. Miejsca przyznawane przez ten organ należą się bowiem tylko krajom, które na dwóch ostatnich Igrzyskach Olimpijskich miały średnią maksymalnie 8 zawodników i zawodniczek we wszystkich dyscyplinach.

OSTATECZNA LISTA ZAWODNICZEK, KTÓRE ZOSTAŁY ZAKWALIFIKOWANE DO STARTU W IGRZYSKACH OLIMPIJSKICH W RIO DE JANEIRO

51 KG
Stanimira PETROVA (Bułgaria)
Nicola ADAMS (Wielka Brytania)
Ren CANCAN (Chiny)
Yodgor MIRZOYEVA (Uzbekistan)
Mandy BUJOLD (Kanada)
Ingrid VALENCIA (Kolumbia)
Zohra EZZAHRAOUI (Maroko)
Jaina SHEKERBEKOVA (Kazachstan)
Sara OURAHMOUNE (Francja)
Peamwilai LAOPEAM (Tajlandia)
Tetyana KOB (Ukraina)
Judith MBOUGNADE (Republika Środkowoafrykańska)

60 KG
Yana ALEXEYEVNA (Azerbejdżan)
Irma TESTA (Włochy)
Yin JUNHUA (Chiny)
Shelley WATTS (Australia)
Mikaela MAYER (USA)
Adriana ARAUJO (Brazylia)
Hasna LACHGAR (Maroko)
Katie TAYLOR (Irlandia)
Estelle MOSSELY (Francja)
Mira POTKONEN (Finlandia)
Anastasiya BELYAKOVA (Rosja)
reprezentantka Mikronezji

75 KG
Anna LAURELL-NASH (Szwecja)
Yaroslava YAKUSHINA (Rosja)
Li QIAN (Chiny)
Dariga SHAKIMOVA (Kazachstan)
Claressa SHIELDS (USA)
Ariane FORTIN (Kanada)
Khadija MARDI (Maroko)
Chen NIEN-CHIN (Tajwan)
Savannah MARSHALL (Wielka Brytania)
Nouchka FONTIJN (Holandia)
Andreia BANDEIRA (Brazylia)
Atheyna BYLON (Panama)

Opracował: Jarosław Drozd

TYLKO MATEUSZ TRYC POWALCZY O KWALIFIKACJĘ OLIMPIJSKĄ W VARGAS

tryc03

Tylko Mateusz Tryc (81 kg) będzie reprezentował Polskę podczas ostatniego turnieju kwalifikacyjnego do Igrzysk Olimpijskich dla zawodników boksujących w formułach WSB i AIBA Pro Boxing, który w dniach od 3 do 8 lipca odbędzie się w Vargas. W stolicy Wenezueli do zdobycia jest 26 paszportów olimpijskich (po 3 w wagach od 49 kg do 81 kg oraz po 1 w 91 kg i +91 kg).

Wielka szkoda, że sztab szkoleniowy naszej kadry (z powodów finansowych?) postanowił, że kolejnej szansy nie otrzymali Dawid Jagodziński (49 kg), Dawid Michelus lub Mateusz Polski (60 kg), czy Mateusz Kostecki (64 kg) i Damian Kiwior (69 kg)… Szkoda, bo obsada turnieju nie będzie zapewne tak liczna jak ostatnio w Baku, gdzie kwalifikację olimpijska wywalczył Igor Jakubowski (91 kg). Oprócz popularnego „Cygana” pewny startu w Rio de Janeiro jest także Tomasz Jabłoński (75 kg).

POZNALIŚMY PIERWSZE W HISTORII AKADEMICKIE MISTRZYNIE POLSKI

azs2016

Wczoraj w Katowicach, na obiektach tamtejszej Akademii Wychowania Fizycznego im. Jerzego Kukuczki przy ul. Mikołowskiej 72a, zakończyły się 1. Akademickie Mistrzostwa Polski. Wśród boksujących studentek zobaczyliśmy tylko 24 zawodniczki, wśród których było kilka reprezentantek Polski, w tym uczestniczki ostatnich Mistrzostw Świata w Astanie – Angelika Grońska (51 kg), Aneta Rygielska (60 kg) i Hanna Solecka (69 kg).

Mimo skromnej obsady zawody należy zaliczyć do udanych, w czym wielka jest zasługa głównych animatorów tego przedsięwzięcia – Wiceprezesa d/s sportowych PZB, Wojciecha Nagórnego oraz prezesa klubu 06 Kleofas Katowice Damiana Kuźmy. Mimo iż wszystkie (!) uczestniczki zawodów zostały medalistkami, to kilka pojedynków śmiało mogło konkurować z decydującymi walkami np. finałów Mistrzostw Polski Seniorek.

Historycznymi, bo pierwszymi akademickimi mistrzyniami Polski zostały: Angelika Grońska (AWF Katowice, 51 kg), Anna Góralska (PWSZ Piła, 54 kg), Barbara Grabowska (Uniwersytet Ekonomiczny Kraków, 57 kg), Aneta Rygielska (Uniwersytet Toruński, 60 kg), Aleksandra Talaga (AWF Katowice, 64 kg), Hanna Solecka (Uniwersytet Szczeciński, 69 kg), Natalia Hollińska (Uniwersytet Szczeciński, 75 kg) i Katarzyna Wachulska (Politechnika Gdańska, 81 kg).

Na wyróżnienie zasłużyła także bezsprzecznie Kinga Szlachcic (Uniwersytet Zielonogórski, 60 kg), która naszym zdaniem nie przegrała nawet rundy z bardziej utytułowaną Anetą Rygielską a mimo to została w finale jednogłośnie uznana za pokonaną.

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH [Katowice, 25 czerwca 2016 r. - na pierwszym miejscu zwyciężczynie]

51 KG
Angelika Grońska (AWF Katowice) – Adrianna Marczewska (Uniwersytet Zielonogórski) 3-0

54 KG
Anna Góralska (PWSZ Piła) – Ewa Białas (AWF Katowice) 3-0

57 KG
Barbara Grabowska (Uniwersytet Ekonomiczny Kraków) – Mirela Balcerzak (Uniwersytet Szczeciński) 3-0

60 KG
Aneta Rygielska (Uniwersytet Toruński) – Kinga Szlachcic (Uniwersytet Zielonogórski) 3-0

64 KG
Aleksandra Talaga (AWF Katowice) – Paulina Jarzombek (Uniwersytet Wrocławski)

69 KG
Hanna Solecka (Uniwersytet Szczeciński) – Katarzyna Szarańska (Uniwersytet Szczeciński) 3-0

75 KG
Natalia Hollińska (Uniwersytet Szczeciński) – Aleksandra Trojanowska (Uniwersytet Szczeciński) 3-0

81 KG
Katarzyna Wachulska (Politechnika Gdańska) – Ewelina Starostka (AWF Kraków) 3-0

WYNIKI WALK PÓŁFINAŁOWYCH [Katowice, 24 czerwca 2016 r. - na pierwszym miejscu zwyciężczynie]

51 KG
Angelika Grońska (AWF Katowice) – Magdalena Konieczniak (Uniwersytet Szczeciński) TKO 2

57 KG
Mirela Balcerzak (Uniwersytet Szczeciński)  – Justyna Żełobowska (AWF Warszawa) 3-0
Barbara Grabowska (Uniwersytet Ekonomiczny Kraków) – Justyna Górnik (AWF Katowice) TKO 3

60 KG
Kinga Szlachcic (Uniwersytet Zielonogórski) – Zuzanna Jankowiak (Politechnika Poznańska) TKO 1
Aneta Rygielska (Uniwersytet Toruński) – Marta Wsiaki (AWF Wrocław) TKO 3

64 KG
Paulina Jarzombek (Uniwersytet Wrocławski) – Diana Kulchawik (Politechnika Białostocka) 3-0

69 KG
Katarzyna Szarańska (Uniwersytet Szczeciński) – Anna Bilous (WSBPiI Kraków) 2-1

75 KG
Natalia Hollińska (Uniwersytet Szczeciński) – Natalia Kasprzycka (Wyższa Szkoła Policyjna – Szczytno) 3-0

I_AMP_Katowice_plakat_news

ZNAKOMITY TURNIEJ JAKUBOWSKIEGO. MAMY ZWYCIĘSTWO W BAKU I PASZPORT OLIMPIJSKI!

igor_szatnia_baku

Przed międzykontynentalnym turniejem kwalifikacyjnym w Baku martwiliśmy się nieco o szanse Igora Jakubowskiego (91 kg), który po pechowo przegranym turnieju w Samsunie, aby zdobyć paszport do Rio de Janeiro musiał wygrać całe zawody lub względnie następnie szukać tej samej szansy w ostatnim turnieju w Wenezueli. Na szczęście pięściarz z Konina po raz kolejny pokazał, że jest jednym z najlepszych pięściarzy świata w swojej kategorii wagowej i pokonując jednogłośnie na punkty rutyniarza z Ekwadoru, Julio Cesara Castillo, jako drugi po Tomaszu Jabłońskim (75 kg) Polak wywalczył kwalifikację olimpijską Brazylii!

Pięściarz Zagłębia Konin zaprezentował skuteczny boks mając inicjatywę w dwóch z trzech starć, co jednogłośnie dostrzegli sędziowie z Chin, Mongolii i Maroka dając mu zgodnie zwycięstwo 29-27. Dodajmy, że „Cygan” rywala miał naprawdę niezłej klasy, który boksował z sukcesami zarówno na ringu olimpijskim, jak i w lidze WSB w barwach Mexico Guerreros. Niewiele brakowało a podczas turnieju kwalifikacyjnego dla obu Ameryk pokonałby w Buenos Aires samego Erislandy Savona, ulegając mu ostatecznie w ćwierćfinale 1-2. Co ciekawe w czasie swojej ciekawej kariery wygrał ze słynnym Kubańczykiem aż trzy razy, co jest świadectwem wysokiej klasy i wielkiego doświadczenia. Dodajmy, że rok temu w meczu ligi WSB Castillo wypunktował na dystansie 5 rund mistrza świata Yevgeniya Tishchenko, a więc kolejnego pięściarza, jakiego w swoim rekordzie Igor Jakubowski jeszcze nie ma…

Gratulujemy Igorowi, całej ekipie trenerskiej reprezentacji (Zbigniew Raubo i Jerzy Baraniecki), czołowemu fizjoterapeucie świata Adrianowi Brudnickiemu, prezesowi PZB Zbigniewowi Górskiemu, który w Baku pełnił funkcję kierownika ekipy oraz klubowemu szkoleniowcowi Igora z Konina, czyli Andrzejowi Goińskiemu.

IGOR JAKUBOWSKI W FINALE. EKWADORCZYK CASTILLO OSTATNIĄ PRZESZKODĄ PRZED RIO

jakubowski_baku_semi

24-letni Igor Jakubowski (91 kg), rozstawiony z numerem 1 w turnieju kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro, pokonał dzisiaj niejednogłośnie na punkty (2-1) swoje rówieśnika z Maroka, Abdeljalila Abouhamda i jutro w decydującej o zdobyciu przepustki do Brazylii walce finałowej zaboksuje w Baku z Ekwadorczykiem Julio Cesarem Castillo.

Jakość boksu Polaka docenili sędziowie Gerardo Poggi z Argentyny (29-27) i Clemente Castillo z Ekwadoru (28-28 przy wskazaniu na Igora). Z kolei Amerykanin Shawn Reese na konto rywala zapisał aż dwa starcia, dając mu ostatecznie wygraną (29-27).

Tak, więc jutro w ostatnim pojedynku turnieju w Baku nasz zawodnik stanie oko w oko z doświadczonym, 28-letnim Julio Cesarem Castillo. Dzisiaj Ekwadorczyk wygrał wszystkie starcia z Holendrem Royem Korvingiem. Dodajmy, że w poprzednich walkach przeciwnik Igora pokonał Bułgara Kristiana Dimitrova i Amerykanina Came`a Awesome`a.

IGOR JAKUBOWSKI POKONAŁ GROŹNEGO TURKA I JEST O DWA KROKI OD IGRZYSK OLIMPIJSKICH

jakubowski_04

To był najważniejszy – jak dotąd – w tym roku pojedynek aktualnego wicemistrza Europy i mistrza Unii Europejskiej, 24-letniego Igora Jakubowskiego (91 kg). Dzisiaj na ringu w Baku nasz zawodnik, który w międzykontynentalnym turnieju kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich rozstawiony jest z numerem 1, pokonał o 2 lata od siebie młodszego Turka Seydę Kesera i dwa zwycięstwa dzielą go od zdobycia paszportu do Rio de Janeiro a tym samym wygrania całych zawodów.

Nasz zawodnik zdaniem sędziów wygrał wszystkie starcia (na kartach punktowych trójki arbitrów z Włoch, Ekwadoru i Mongolii widniał wynik 30-27) z zawodnikiem bardzo nieobliczalnym, który w ostatnim sezonie zrobił spore postępy, wygrywając m.in. w lidze WSB z Ukraińcem Denisem Poyatiską i to przed czasem. Na szczęście lepiej wyszkolony technicznie i mający większe doświadczenie Igor zaboksował dzisiaj skutecznie, nie pozostawiając wątpliwości który z zawodników był dzisiaj lepszy.

W piątkowym (24 czerwca) półfinale rywalem zawodnika z Konina będzie Marokańczyk Abdeljalil Abouhamda, który dzisiaj pokonał Salama Gholari z Iraku. W drugim półfinale zaboksują Holender Roy Korving z Ekwadorczykiem Julio Cesarem Castillo.

[Fot. Barbara Sańko ©]

PIERWSZY KROK W KIERUNKU IGRZYSK W RIO WYKONANY. IGOR JAKUBOWSKI W ĆWIERĆFINALE

jakubowski_win_doha

Igor Jakubowski (91 kg) doskonale wie, że aby spełnić swoje wielkie marzenie jakim jest start w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro musi wygrać międzykontynentalną kwalifikację olimpijską w Baku. Dzisiaj pięściarz z Konina, który jest już jedynym Polakiem w turnieju, zrobił pierwszy krok w kierunku Brazylii, pokonując Chorwata Josipa-Bepo Filipi z Chorwacji.

Aktualny wicemistrz Europy wygrał dzisiaj wszystkie rundy walki z rywalem, co znalazło odzwierciedlenie na kartach punktowych trójki sędziów z Kuby, Chin i Irlandii (wszyscy punktowali 30-27). Jutro w pojedynku ćwierćfinałowym Nasz „jedynak” skrzyżuje rękawice z twardym Turkiem Seydą Keserem, który dzisiaj pokonał jednogłośnie na punkty słabiutkiego Kenijczyka Aziza Ali.

ARKADIUSZ SZWEDOWICZ WYELIMINOWANY W BAKU. CAŁA NADZIEJA W IGORZE JAKUBOWSKIM

baku_logo16

W międzykontynentalnym turnieju kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro pozostał nam już tylko Igor Jakubowski (91 kg), który jutro stanie po raz pierwszy na ringu w Baku w rywalizacji z Chorwatem Josipem-Bepo Filipim. Niestety dzisiaj w 1/16 finału z zawodami pożegnał się Arkadiusz Szwedowicz (81 kg) ulegając jednogłośnie na punkty Dzemalowi Bosnjakowi z Bośni i Hercegowiny.

Wszystkie starcia na korzyść zawodnika z Bałkanów (30-27) zapisała sędzina z Brazylii, zaś przewagę Polaka w jednej z trzech rund (29-28) dali jej koleżanka z Kazachstanu i kolega z Korei Południowej. Tym samym to Bosnjak a nie nasz zawodnik powalczy o ćwierćfinał z Albańczykiem Syrją Marinajem.

SENSACJA W CHICAGO. FONFARA ZASTOPOWANY W 1. RUNDZIE. CENNE ZWYCIĘSTWO SULĘCKIEGO

fonfara_smith

Co prawda Andrzej Fonfara (28-4, 16 KO), jego sztab i inni zapowiadali, że nie zlekceważą Joe Smitha Jr (22-1, 18 KO), ale nikt nie brał raczej Amerykanina na poważnie i spodziewano się raczej spacerku w wykonaniu Polaka. Tymczasem skończyło się na szybkim i sensacyjnym rozstrzygnięciu! Smith Jr rozpoczął pressingiem. Lekko pochylony szukał jakiejś luki w gardzie naszego „Księcia”. Ten jednak w połowie pierwszej rundy trafił akcją lewy-prawy i wydawało się, że wszystko idzie zgodnie ze scenariuszem. Andrzej miał przy linach rywala, ale zagapił się na moment w defensywie i Smith Jr wystrzelił piekielnie mocnym prawym sierpowym na szczękę, ścinając Fonfarę z nóg! Fonfara co prawda szybko się poderwał, ale widać było, że jest mocno wstrząśnięty. Amerykanin dopadł do Andrzeja, swoimi mocnymi sierpami rozbijał jego gardę i po akcji lewy-prawy po raz drugi przewrócił go na deski. Tym razem już niestety arbiter Hector Afu poddał naszego rodaka.

To miał być trudny test dla Macieja Sulęckiego (23-0, 8 KO), z którego wyszedł celująco. Polak dominował nad Hugo Centeno Jr (24-1, 12 KO), przełamując go na dwie minuty przed końcem walki. Polak dominował zarówno w półdystansie, jak i z daleka, kontrolując przeciwnika swoim lewym prostym. Wychodząc do ostatniej, dziesiątej rundy, Maciej wygrywał na pewno na punkty, lecz nie zamierzał na tym poprzestać. Po wypracowaniu sobie akcji jabem huknął mocnym prawym krzyżowym, powalając pięściarza z Kalifornii na matę ringu w UIC Pavilion w Chicago. Ten co prawda zdołał się podnieść, lecz doświadczony arbiter Mark Nelson nie dopuścił go już do dalszej rywalizacji. Tak oto „Striczu” nie tylko odebrał rywalowi jego wysokie miejsca rankingowe, pomścił przy okazji Łukasza Maćca, ale co najważniejsze, w końcu pokazał się również większej publice i ekspertom na tle wymagającego zawodnika. Teraz znacznie łatwiej będzie zakontraktować mu potyczkę z kimś z samego szczytu wagi średniej.

źródło: bokser.org

TYLKO SZWEDOWICZ ZWYCIĘSKI W DRUGIM DNIU KWALIFIKACJI OLIMPIJSKICH W BAKU

szwedowicz_kulinski

Zwycięstwem rozpoczął swój start w rozgrywanym w Baku międzykontynentalnym turnieju kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro Arkadiusz Szwedowicz (81 kg). Reprezentant Polski pokonał wczoraj jednogłośnie na punkty Węgra Adama Hamori poprawiając nam humor wcześniejszych porażkach Macieja Jóźwika (52 kg) i Adriana Kowala (56 kg).

Arkadiusz Szwedowicz pewnie awansował do 1/16 finału wygrywając wszystkie rundy pojedynku z uchodzącym w swoim kraju za wielki talent Adamem Hamorim, co znalazło odzwierciedlenie na kartach punktowych sędziów z Argentyny i Chin (po 30-27). Sędzina z Kazachstanu jedną z rund zapisała na konto Węgra a dwie Polaka (29-28), który w niedzielę, w następnym pojedynku skrzyżuje rękawice z Dzemalem Bosnjakiem z Bośni i Hercegowiny.

Z marzeniami o starcie w Rio de Janeiro pożegnali się Maciej Jóźwik i Adrian Kowal. Obaj przegrali jednogłośnie swoje pojedynki – pierwszy z niezwykle rutynowanym Mołdawianinem Alexandrem Riscanem (trzy raz 27-30), zaś drugi z Irańczykiem Ehsanem Sepahvandim (dwa razy 27-30 i raz 26-30). Szczególnie żal tej drugiej porażki, gdyż Polak nie był zawodnikiem słabszym od Irańczyka. O jego porażce zadecydowała niestety dekoncentracja i liczenie już w pierwszej rundzie…

[Fot. Natalia Hollińska ©]

DWIE PORAŻKI POLAKÓW W BAKU W PIERWSZYM DNIU TURNIEJU KWALIFIKACYJNEGO DO IO

polski_gomes

Niestety od dwóch porażek rozpoczęli Biało-Czerwoni swój start w Baku w międzykontynentalnym turnieju kwalifikacyjnym do sierpniowych Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Dzisiaj w ringu w 1/32 finału wystąpili Mateusz Polski (60 kg) oraz Damian Adamiec (69 kg) lecz niestety obaj przegrali swoje pojedynki jednogłośnie na punkty.

Większy zawód sprawił Mateusz Polski, który niespodziewanie przegrał z reprezentującym Angolę Pedro Manuelem Gomesem, będąc zdaniem sędziów z Kanady, Turcji i Algierii słabszym w dwóch z trzech rund (punktacja trzy razy 29-28). W takich samych rozmiarach swój pojedynek przegrał również Damian Adamiec, rywalizujący z jednym z najbardziej doświadczonych zawodników boksujących w Europie, Mołdawianinem Vasili Belousem. Po wygraniu pierwszego starcia nasz zawodnik przegrał drugie i po decydującej trzeciej rundzie, w której zaprezentował się bardzo ambitnie, został uznany za pokonanego. Przewagę rywala w stosunku 29-28 widzieli zgodnie sędziowie z Algierii, Anglii i Argentyny.

POLACY POZNALI RYWALI W MIĘDZYKONTYNENTALNYM TURNIEJU KWALIFIKACYJNYM DO IO

baku_logo16

Do Baku na międzykontynentalny turniej kwalifikacyjny do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro przyjechało ostatecznie 375 z anonsowanych 469 zawodników z krajów świata w tym 6 Polaków po wodzą trenerów Zbigniewa Raubo i Jerzego Baranieckiego. Biało-Czerwoni poznali już swoich pierwszych rywali i turniejowe drabinki. Jak losowali?

Maciej Jóźwik (52 kg, 38 zawodników) jutro (17 czerwca) skrzyżuje rękawice z doświadczonym Mołdawianinem Alexandrem Riscanem i jeśli pokona tę przeszkodę to w kolejnej walce w 1/16 finału trafi na Francuza Elie Konki, który ma wolny los.

Adrian Kowal (56 kg, 41 zawodników) również jutro (17 czerwca) stanie do walki z Irańczykiem Ehsanem Sepahvandi i w razie zwycięstwa w 1/16 finału zaboksuje z Algierczykiem Fahemem Hammachi, który ma wolny los.

Mateusz Polski (60 kg, 45 zawodników) dzisiaj (16stanie do walki z Angolańczykiem Pedro Manuelem Gomesem i jeśli wygra to w 1/16 finału stanie oko w oko z Holendrem Enrico LaCruzem.

Damian Adamiec (69 kg, 47 zawodników) także dzisiaj (16 czerwca) zaboksuje z Mołdawianinem Vasili Belousem i jeżeli go pokona to w 1/16 finału zmierzy się z rozstawionym z nr 3 Juanem Pablo Romero z Meksyku.

Arkadiusz Szwedowicz (81 kg, 43 zawodników) jutro (17 czerwca) zmierzy się z Węgrem Adamem Hamori i w razie pomyślnego zakończenia tej rywalizacji w 1/16 finału zaboksuje z rozstawionym z nr 7 Dzemalem Bosnjakiem z Bośni i Hercegowiny.

Igor Jakubowski (91 kg, 29 zawodników) został rozstawiony z swojej kategorii z nr 1 i w poniedziałek (20 czerwca) w pierwszym pojedynku, którego stawką będzie awans do ćwierćfinału stanie oko w oko z Chorwatem Josipem-Bepo Filipim lub Davonem Hamiltonem z Bahama. W walce o medal prawdopodobnym rywalem Polaka byłby Turek Seyda Keser.

SZEŚCIU BIAŁO-CZERWONYCH GOTOWYCH DO WALKI W BAKU O PASZPORTY OLIMPIJSKIE

baku_logo16

To już przedostatni etap kwalifikacji olimpijskiej dla Kadry Narodowej Seniorów w Boksie. W najbliższą niedzielę sześcioosobowa reprezentacja Polski wylatuje do Baku na międzykontynentalny turniej kwalifikacyjny do Rio de Janeiro. W dniach od 16 do 25 czerwca w narożniku naszych zawodników staną pierwszy trener Zbigniew Raubo i jego asystent Jerzy Baraniecki, których wspierać będzie dodatkowo fizjoterapeuta Adrian Brudnicki.

O paszporty olimpijskie powalczą: Maciej Joźwik (Skorpion Szczecin, 52 kg), Adrian Kowal (Olimp Lublin, 56 kg), Mateusz Polski (Róża Karlino, 60 kg), Daniel Adamiec (RUSHH Kielce, 69 kg), Arkadiusz Szwedowicz (Skorpion Szczecin, 81 kg) oraz Igor Jakubowski (Zagłębie Konin, 91 kg).

Dodajmy, że w Baku do zdobycia jest 39 kwalifikacji do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Po pięć w wagach od 52 kg do 81 kg, dwa w wadze do 49 kg i po jednej w najcięższych, czyli 91 kg i +91 kg. Zawody odbędą się w mieszczącej 2200 widzów hali Sahardchi, która w 2010 roku gościła już pięściarzy podczas Młodzieżowych Mistrzostw Świata.

TOMASZ JABŁOŃSKI ODPADŁ Z 45. MTB CORDOVA CARDIN W HAWANIE ALE NADAL TRENUJE NA KUBIE

panter_saavedra

93 zawodników z 15 krajów stanęło na starcie 45. Międzynarodowego Turnieju Bokserskiego Giraldo Cordova Cardin w Hawanie. Po raz pierwszy w sięgającej 1968 roku historii w tych prestiżowych zawodów wystartował w nich także reprezentant Polski, Tomasz Jabłoński (75 kg). „Pantera” nie był jedynym Europejczykiem, jaki przyjechał na Gorącą Wyspę, gdyż na Kubę przylecieli także reprezentanci Francji z mistrzem świata Tony`m Yoka (+91 kg) na czele.

Nasz jedyny – jak dotąd – olimpijczyk liczył, że na Kubie przyjdzie mu skrzyżować rękawice z miejscowymi kadrowiczami, tym bardziej, że do zawodów zgłoszono ich 25. Niestety w pierwszym pojedynku „Pantera” skrzyżował rękawice z Wenezuelczykiem Endry Saavedra Pinto (gdynianin zdeklasował go dwa lata temu na dystansie 5 rund w meczu ligi WSB) i niejednogłośną decyzją sędziów został uznany za pokonanego.

Tak, więc Tomaszowi przez najbliższe dni pozostały tylko sparringi z reprezentantami Kuby oraz innych ekip (m.in. z Chin i Tajlandii), które potraktowały ten start jak ostatni poważny sprawdzian formy przed Igrzyskami Olimpijskimi w Rio de Janeiro.

WŁODARCZYK Z PASEM. TRUDNA PRZEPRAWA CIEŚLAKA. POWRÓT ZIMNOCHA

szczecin gala 16

Krzysztof Włodarczyk (51-3-1, 37 KO) rozbił Kaia Kurzawę (37-5, 25 KO) w czwartej rundzie w głównej walce wieczoru gali boksu zawodowego w Szczecinie, zdobywając przy okazji interkontynentalny pas organizacji IBF kategorii junior ciężkiej. Stylowo obaj się dopasowali, tym bardziej, że Niemiec sam narzucał wymiany w półdystansie. W połowie pierwszej rundy wyprzedził akcję Krzyśka, trafił czysto lewym sierpowym, lecz „Diablo” przyjął to bez zmrużenia oka. W drugiej zbierał obszerne sierpy Kurzawy na blok, sam zaś uruchomił sztywny jab, którym przestawiał przeciwnika. Wciąż jednak Niemiec starał się wywierać pressing. – Otwórz go sobie ciosami na dół – usłyszał w narożniku Włodarczyk od trenera Fiodora Łapina. I tak zrobił. Najpierw kilka razy uderzył prawym na korpus, by nagle huknąć prawym sierpowym w okolice skroni. Kurzawa się zachwiał, sprytnie przyklęknął, wypluł również ochraniacz na zęby i po liczeniu do ośmiu zyskał kilka dodatkowych sekund. Kai przetrwał do przerwy, ale tuż po niej prawy overhand „Diablo” znów nim lekko zachwiał. Wtedy obyło się jeszcze bez nokdaunu, lecz minutę później Włodarczyk doskoczył akcją lewy-prawy, przebił gardę, trafił na górę i Kurzawa przyklęknął po raz drugi. Powstał na dziewięć, jednak arbiter Grzegorz Molenda zastopował dalszą potyczkę.

Nieoczekiwanie niepokonany dotąd, ale mierzący się wcześniej z anonimowymi zawodnikami Aleksander Kubicz (9-1, 6 KO) okazał się zdecydowanie najtrudniejszym testem w dotychczasowej karierze Michała Cieślaka (13-0, 9 KO). Michał w swoim stylu ruszył ostro do przodu na dużo mniejszego i słabszego fizycznie rywala, lecz ten jak na Rosjanina przystało okazał się pięściarzem niewygodnym i dobrze wyszkolonym technicznie. Schodził nisko głową, obniżał pozycję, pozostawał cały czas w ruchu i w dwóch pierwszych rundach nie dał się trafić niczym mocnym na górę. Michał trafiał na korpus, ale Rosjanin odpowiadał tym samym. W trzecim starciu Cieślak narzucił straszny pressing. „Siedział” na rywalu cały czas, nie dając mu choćby pół sekundy na odpoczynek. Uruchomił w końcu sztywny lewy prosty, zamykał Rosjanina przy linach, trafiając raz mocnym prawym i raz lewym sierpowym. Nieoczekiwany zwrot akcji nastąpił w czwartej odsłonie. Kubicz dwa razy trafił prawym podbródkowym, wciąż był ruchliwy i unikał większość potężnych bomb naszego rodaka. Ciekawa sytuacja nastąpiła po przerwie. To Michał cofnął się na liny, zaatakował Kubicz i wtedy Cieślak złapał go na kontrę bardzo mocnym lewym sierpowym. Reprezentant „Sbornej” był zraniony, lecz nie było mowy o kapitulacji i po krótkim klinczu wrócił do swojego boksu. Cieślak wydłużył dystans w szóstej rundzie, uruchomił jab i utrzymywał kontrolę nad szalenie niewygodnym oponentem. Siódma runda podzielona jakby na dwie części. Początkowo inicjatywę przejął Rosjanin, polując lewym hakiem pod prawy łokieć, ale Michał przełamał go fizycznie i zepchnął do odwrotu. Dodatkowo Włodzimierz Kromka ukarał Kubicza ostrzeżeniem za ataki głową. W ósmej Aleksander spuchł, a czujący krew Michał podkręcił jeszcze bardziej tempo. Sędzia odebrał Kubiczowi drugi punkt za kolejne ataki głową. Na początku dziewiątego starcia po zderzeniu głowami Rosjaninowi pękła powieka. Po konsultacji z lekarzem arbiter zastopował potyczkę. A jako iż kontuzja nastąpiła z własnej winy, pan Kromka ogłosił wygraną Polaka przez TKO.

Udanie powrócił Krzysztof Zimnoch (19-1-1, 13 KO) po pierwszej zawodowej porażce, stopując w czwartej rundzie Konstantina Airicha (23-17-2, 18 KO). Pięściarz z Białegostoku miał przewagę szybkości, kilka razy trafił akcją lewy-prawy, ale też nie ustrzegł się błędu i zainkasował prawy sierp rywala. Na początku drugiej rundy po prawym na dół trafił krótkim lewym sierpowym, jednak Kazach z niemieckim paszportem znów przedarł się swoim prawym sierpowym. Pierwsze sześć minut upłynęło w wysokim tempie, na czym na pewno skorzystali kibice. Na początku trzeciej odsłony Krzysiek wciągnął przeciwnika na ładną kontrę z prawej ręki. Potem uruchomił jab, którym kontrolował Airicha. Od początku czwartego starcia Airich gasł z każdą sekundą. Na początku trzeciej minuty Zimnoch trafił krótkim prawym sierpem w okolice ucha, widząc tam lukę natychmiast poprawił taką samą akcją, dodał dwie następne bomby i rywal padł na matę szczecińskiego ringu. Powstał na osiem, jednak po kilku kolejnych uderzeniach z jego narożnika poleciał ręcznik na znak poddania.

Efektownie pokazał się Paweł Stępień (4-0, 4 KO) przed swoimi krajanami w Szczecinie. Ale sprowadzony niemal w ostatniej chwili Wasyl Kondor (18-17-1, 5 KO) okazał się niezwykle charakternym i twardym zawodnikiem. Polak zaczął mocnymi lewymi hakami w okolice wątroby. W pewnym momencie trafił prawym krzyżowym, natychmiast poprawił taką samą akcją i rywal „zatańczył”. Sprytnie jednak sklinczował i przetrwał kryzys. Na początku drugiego starcia rywal znów był podłączony do prądu. Minutę później „pływał” w narożniku po kolejnych bombach Stępnia, ale o dziwo odradzał się bardzo szybko. W trzeciej odsłonie Paweł zaczął potężnym lewym hakiem w okolice wątroby, poprawił bezpośrednim prawym, kilkanaście sekund później znów huknął lewym pod prawy łokieć, ale choć Kondor krzywił się z bólu, dzielnie boksował dalej. W połowie czwartej rundy Stępień wystrzelił akcją lewy-prawy. Ukrainiec cierpiał, ale nie kapitulował. Niemal równo z gongiem na przerwę zainkasował jeszcze krótki prawy sierp i na miękkich nogach wracał do narożnika. Piąte starcie to dalsza jednostronna demolka i niesamowite serducho Kondora. Na minutę przed końcem Paweł strzelił długim prawym na szczękę, poprawił prawym sierpem, zamroczonego przeciwnika dobił akcją lewy-prawy i twardy jak skała Ukrainiec w końcu skapitulował. Co prawda powstał na osiem, lecz z jego narożnika poleciał ręcznik na znak poddania.

Jordan Kuliński (2-0-1, 1 KO) pokonał stosunkiem głosów dwa do remisu Andrejsa Pokumeikę (9-11, 7 KO). Od początku narzucił ostry pressing, zmieniał pozycję i bił na zmianę na górę i tułów. W pierwszej rundzie trafił mocnym lewym sierpowym. W drugiej i trzeciej odsłonie nadal przeważał, obijał przeciwnika seriami dwóch-trzech ciosów, choć nie potrafił sforsować jego szczelnej obrony. W czwartym starciu trafił prawym sierpowym, za moment poprawił lewym krzyżowym stojąc akurat w odwrotnej pozycji, ale też zaczął coraz ciężej oddychać. Początek piątej rundy to mocne haki na korpus w wykonaniu Kulińskiego z obu rąk. Robił to konsekwentnie, czym otworzył sobie drogę do uderzeń na górę. W ostatnich trzech minutach działo się już mało. Po ostatnim gongu sędziowie trochę się wygłupili, a w zasadzie jeden z nich, będąc tak gościnnym, że odważył się dać remis bokserowi, który wyraźnie Polakowi ustępował. Ostateczna punktacja 57:57, 58:56 i 59:55.

Wcześniej miejscowy Tomasz Król (3-1-1, 1 KO) udanie zrewanżował się Jackowi Wyleżołowi (14-16, 8 KO) za porażkę z zeszłego roku. Po sześciu rundach sędziowie punktowali na jego korzyść 59:55, 59:55 i 60:54.

źródło: bokser.org

ZNAMY JUŻ 33 OLIMPIJKI Z RIO. „DZIKA” KARTA DLA SANDRY DRABIK? CZEMU NIE!

sandra_drabik02

9. Mistrzostwa Świata Kobiet w Boksie weszły w fazę półfinałów, a więc rozstrzygnięte zostały losy kwalifikacji olimpijskich. Ale czy aby na pewno definitywnie? Otóż nie, gdyż jak dotąd prawo startu w Rio de Janeiro wywalczyły 33 zawodniczki (po 11 w każdej z kategorii). Do przyznania przez tzw. Komisje Trójstronną czekają jeszcze 3 „dzikie” karty (po jednej dla wag z limitem 51, 60 i 75 kg).

Właśnie na wspomnianych „dzikich” kartach chciałbym się skoncentrować, gdyż – moim zdaniem – dają one nam uzasadnioną nadzieję na to, by w Rio zobaczyć Sandrę Drabik, która wprawdzie przegrała zacięty bój ćwierćfinałowy z Tajką Peamwilai Laopeam, ale wcześniej wygrała w Astanie trzy pojedynki, w tym z najlepszą zawodniczką olimpijskich kwalifikacji dla obu Ameryk, Kanadyjką Mandy Bujold. Jeśli dodamy do tego fakt, że Sandra jest wicemistrzynią 1. Igrzysk Europejskich z Baku (2015) i od lat czołową zawodniczką Europy wag z limitem 51 i 54 kg, to moje nadzieje na Jej start w Rio są uzasadnione.

Wszystko zatem w rękach Polskiego Związku Bokserskiego, który jak najszybciej powinien rozpocząć lobbing w kierunku docenienia przez AIBA i MKOl klasy Sandry Drabik. Najpierw powinien zgłosić oficjalnie Jej kandydaturę do wspomnianej „dzikiej” karty.

O ostatni paszport olimpijski powalczy kilka federacji. Na pewno Tajwan (ojczyzna szefa światowej federacji, dra Wu) dla rewelacyjnej Lin Yu-Ting, Indie dla legendy boksu olimpijskiego Chungneijang Marykom, Amerykanie dla Virginii Fuchs, Włosi dla Marzii Davide, Niemcy dla Azize Nimani, Azerbejdżan dla Anny Alimardanovej, czy Rosjanie dla Eleny Savelevej. Czy są to zawodniczki lepsze od Sandry Drabik? Nie sądzę…

LISTA ZAWODNICZEK, KTÓRE NA DZIEŃ 25 MAJA 2016 ROKU WYWALCZYŁY KWALIFIKACJE OLIMPIJSKIE DO IGRZYSK OLIMPIJSKICH W RIO DE JANEIRO

51 KG (11 z 12)
Stanimira PETROVA (Bułgaria)
Nicola ADAMS (Wielka Brytania)
Ren CANCAN (Chiny)
Yodgor MIRZOYEVA (Uzbekistan)
Mandy BUJOLD (Kanada)
Ingrid VALENCIA (Kolumbia)
Zohra EZZAHRAOUI (Maroko)
Jaina SHEKERBEKOVA (Kazachstan)
Sara OURAHMOUNE (Francja)
Peamwilai LAOPEAM (Tajlandia)
Tetyana KOB (Ukraina)

60 KG (11 z 12)
Yana ALEXEYEVNA (Azerbejdżan)
Irma TESTA (Włochy)
Yin JUNHUA (Chiny)
Shelley WATTS (Australia)
Mikaela MAYER (USA)
Adriana ARAUJO (Brazylia)
Hasna LACHGAR (Maroko)
Katie TAYLOR (Irlandia)
Estelle MOSSELY (Francja)
Mira POTKONEN (Finlandia)
Anastasiya BELYAKOVA (Rosja)

75 KG (11 z 12)
Anna LAURELL-NASH (Szwecja)
Yaroslava YAKUSHINA (Rosja)
Li QIAN (Chiny)
Dariga SHAKIMOVA (Kazachstan)
Claressa SHIELDS (USA)
Ariane FORTIN (Kanada)
Khadija MARDI (Maroko)
Chen NIEN-CHIN (Tajwan)
Savannah MARSHALL (Wielka Brytania)
Nouchka FONTIJN (Holandia)
Andreia BANDEIRA (Brazylia)

Opracował: Jarosław Drozd

IGRZYSKA OLIMPIJSKIE W RIO BEZ POLEK. DRABIK I RYGIELSKA ODPADŁY W ĆWIERĆFINAŁACH

drabik_tha2

Niestety bez medalu 9. Mistrzostw Świata i bez kwalifikacji olimpijskiej wrócą do kraju reprezentantki Polski. Zarówno Sandra Drabik (51 kg), jak i Aneta Rygielska (57 kg) zrobiły dzisiaj wszystko co w ich mocy, by awansować do strefy medalowej światowego czempionatu. Niestety obie uległy Azjatkom – ubiegłorocznej mistrzyni tego kontynentu, Peamwilai Laopeam z Tajlandii (Sandra) i Sonii Lather z Indii (Aneta).

Bliższa szczęścia, jakim byłoby zdobycie paszportu na Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro była Sandra Drabik, która zdaniem dwóch z trzech sędziów wygrała dwa pierwsze starcia, a że kolejne dwa zostały zapisane na konto jej doświadczonej rywalki na kartach punktowych w dwóch przypadkach pojawił się remis 38-38. W ostatniej rundzie minimalnie więcej sił zachowała niespełna 33-letnia Tajka, i to po jej stronie u sędziny Any Martinez z Dominikany znalazło się wskazanie, przez co Polka przegrała niejednogłośnie na punkty (trzeci sędzia, Anglik Daniel McFarlane punktował 39-37 dla Laopeam).

Z kolei Aneta Rygielska, w zgodnej opinii sędziów wygrała tylko jedno starcie w walce z byłą wicemistrzynią Azji wagi koguciej (54 kg), 24-letnią Sonią Lather z Indii. Szkoda, bo mimo wspomnianego sukcesu rywalki, to Polka wydawała się być zawodniczką bardziej doświadczoną. Polka tylko w drugim starciu zyskała uznanie w oczach sędziów, którzy zgodnie punktowali trzy razy 39-37 dla Hinduski.

CZY SANDRA DRABIK PÓJDZIE ŚLADEM KAROLINY MICHALCZUK? DZIELI JĄ JEDNO ZWYCIĘSTWO OD IGRZYSK W RIO!

sandra drabik_012

To był absolutnie spektakularny występ Sandry Drabik (51 kg)! Wicemistrzyni 1. Igrzysk Europejskich w 1/8 finału rozgrywanych w Astanie 9. Mistrzostw Świata Kobiet w Boksie pokonała na punkty najlepszą w tym roku zawodniczkę obu Ameryk, 29-letnią Kanadyjkę Mandy Bujold. Tym samym nasza zawodniczka jest dosłownie o krok od zdobycia medalu światowego czempionatu, a tym samym wywalczenia kwalifikacji do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro.

Dzisiaj Sandra zaboksowała doprawdy znakomicie i co najważniejsze wszechstronnie, w każdej z rund demonstrując światowy poziom. Dodatkową motywacją dl podopiecznej trenerów Pawła Pasiaka i Tomasza Potapczyka była przegrana jakiej Polka doznała z rąk Bujold jesienią ub. roku podczas MTB „Queens Cup” w Stralsundzie. Wówczas Kanadyjka była od niej lepsza i oprócz turniejowego zwycięstwa otrzymała nagrodę dla najlepiej wyszkolonej technicznie zawodniczki zawodów.

W Astanie na nic się zdały sympatycznej Bujold znakomite umiejętności techniczne i rutyna. Sandra Drabik, znakomicie nastawiona psychicznie i przygotowana taktycznie oraz wytrzymałościowo wygrała każdą z rund, czego nota bene nie zauważył arbiter Jingjing Zhang z Chin punktując trzy starcia dla Bujold (39-37). Na szczęście klasę Polki docenili sędziowie z Wielkiej Brytanii (40-36) i Algierii (39-37) i po ogłoszeniu werdyktu do góry powędrowała ręka kielczanki.

W polskiej ekipie mamy zatem dzisiaj zasłużone święto, ale do pełnej radości potrzeba jeszcze jednej wygranej walki. Jeśli więc jutro w II serii walk (o godz. 15.00 polskiego czasu) Sandra Drabik wygra z Tajką Peamwilai Laopeam, to pójdzie śladem swojej niedawnej wielkiej rywalki, Karoliny Michalczuk i wywalczy awans olimpijski.  

9. MŚ: ANETA RYGIELSKA O KROK OD MEDALU. LIDIA FIDURA NIE POJEDZIE DO RIO DE JANEIRO

rygielska_schwer

W niedzielę, czyli czwartym dniu 9. Mistrzostw Świata Kobiet w Boksie, podobnie jak wczoraj, zobaczyliśmy w ringu trzy Biało-Czerwone i niestety tak jak w sobotę tylko jedna z nich odniosła zwycięstwo. Do ćwierćfinału awansowała rozstawiona w Astanie z numerem 2 Aneta Rygielska (57 kg), zaś swoje walki przegrały Hanna Solecka (69 kg) i Lidia Fidura (75 kg). Ta druga porażka była dla nas szczególnie bolesna, gdyż pozbawiła gliwiczankę szansy występu w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro.

Aneta Rygielska (57 kg) po dwóch latach wróciła do kategorii piórkowej, w której boksowała m.in. podczas poprzednich Mistrzostw Świata w Jeju City. Jej rywalką była dzisiaj ambitna młoda Turczynka, Sati Burcu, która zgodnie z oczekiwaniami postawiła Polce bardzo trudne warunki. Z biegiem pojedynku lepsze wrażenie na sędziach i obserwatorach robiła Aneta, która najpierw odrobiła straty z początku walki a następnie finiszem przeważyła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Wprawdzie chiński arbiter widział wygrana Burcu 39-37 ale dwóch pozostałych (z Kazachstanu i Grecji) przy remisie 38-38 wskazało na Biało-Czerwoną, która w pojedynku o medal zaboksuje z Hinduską Sonią Lather.

Zarówno Hanna Solecka, jak i Lidia Fidura zrobiły wszystko by wygrać swoje pojedynki, ale niestety ich rywalki zaprezentowały dzisiaj skuteczniejszy boks. Obie Polki uległy jednogłośnie na punkty. Ta pierwsza zdaniem dwóch sędziów wygrała pierwsze starcie walki z Grannie Walsh, ale w kolejnych ww. arbitrzy wyżej ocenili boks zawodniczki z Irlandii, punktując dwa razy 39-37 i raz 40-36. Trudniejsza rywalkę miała Ślązaczka, która rywalizowała z bezsprzecznie najlepszą zawodniczką w Europie. Nouchka Fontijn, zdeterminowaną klęską, jaka poniosła w Samsunie, zaboksowała skutecznie w dystansie, nie pozwalając Polce na skuteczne ataki w półdystansie. Punktacja (dwa razy 40-34 i 40-33) była z pewnością zbyt wysoka w kontekście tego co widzieliśmy w ringu, ale niestety przewaga Holenderki nie podlegała dzisiaj dyskusji.

Tak, więc w 9. Mistrzostwach Świata Kobiet w Boksie pozostały nam dwie zawodniczki. Jutro do Anety Rygielskiej, która już awansowała do ćwierćfinału, może dołączyć nasza ostatnia nadzieja na wywalczenie kwalifikacji olimpijskiej, Sandra Drabik (51 kg), która jutro o godz. 15.00 polskiego czasu, w 1. pojedynku wieczornej sesji walk zaboksuje z Kanadyjką Mandy Bujold.

9. MŚ: KINGA SIWA NIE WYSTĄPI PODCZAS IGRZYSK OLIMPIJSKICH W RIO DE JANEIRO

kingasiwa01

Zdaniem Amerykanina Dona Rivery, jednego z trzech sędziów punktowych, Kinga Siwa (60 kg) wygrała dzisiaj wszystkie starcia z najlepszą zawodniczką Afryki, Hasną Lachgar. Co więcej w 4. starciu Marokanka była dwukrotnie liczona… Cóż z tego skoro dwaj inni sędziowie (z Wietnamu i Tajwanu) zapisali na konto 27-letniej zawodniczki z Maghrebu trzy starcia, pozbawiając naszą zawodniczkę szans walki o upragnioną kwalifikację olimpijską. Ostatecznie punktacja wyglądała następująco (dwa razy 39-37 dla Hasny Lachgar i 40-35 dla Kingi Siwej).

To było smutne zakończenie trzeciego dnia 9. Mistrzostw Świata Kobiet w Boksie, w którym awans do 1/8 finału wywalczyła Sandra Drabik, jedna z trzech Polek, jakie zaboksowały w sobotę w Astanie. Oprócz Kingi swoje dramaty z powodu olimpijskiego fiaska przeżywały dzisiaj także m.in. Hinduska Chungneijang Marykom, Amerykanka Virginia Fuchs (51 kg), Angielka Chantelle Cameron, Szwedka Agnes Alexiusson, czy Hinduska Sarita Devi Laishram (60 kg).

9. MŚ: PEWNE ZWYCIĘSTWO SANDRY DRABIK. AMBITNA ANGELIKA GROŃSKA ULEGŁA MISTRZYNI ŚWIATA

drabik_sandra_jeju

W I serii walk trzeciego dnia 9. Mistrzostw Świata Kobiet w Boksie wystąpiły dwie Biało-Czerwone. Awans do następnej rundy zapewniła sobie tylko Sandra Drabik (51 kg), pokonując zdecydowanie Hiszpankę Marię Lara Garcię, lecz na słowa uznania zasłużyła również Angelika Grońska (48 kg), która mimo porażki ambitnie zaboksowała z mistrzynią świata Nazym Kazibay z Kazachstanu.

W swoim drugim turniejowym pojedynku Sandra Drabik (51 kg) zaboksowała jeszcze skuteczniej niż dwa dni temu, pokonując 29-letnią Hiszpankę Marię Larę Garcia. Przewaga Polki nie podlegała dyskusji a co ważne zaboksowała ona bardzo uważnie w obronie, mimo iż oprocz skutecznych lewych prostych, nie unikala ofensywnych kombinacji, kończonych głównie celnym prawym sierpem. Już w drugiej rundzie Hiszpanka boksowała z rozbitym nosem, ale nie zważając na to próbowała nawiązać walkę w półdystansie, będąc jednak karcona przez naszą faworytkę. Wedykt był więc formalnością (trzy razy 40-36 dla Sandry) a postawa Polki dobrze rokuje przed kolejnym pojedynkiem, w którym zaboksuje ona z Kanadyjką Mandy Bujold.

Angelika Grońska (48 kg) zdaniem sędziów punktowych nie wygrała dzisiaj żadnej rundy w pojedynku z faworytką gospodarzy, 23-letnią Nazym Kazibay, ale w każdym fragmencie pojedynku imponowała ambicją i na wskroś ofensywnym nastawieniem. Mistrzyni świata wyglądała na zaskoczoną, szczególnie w pierwszym starciu, w którym nawet wylądowała na deskach, ale sędzina jej nie liczyła, dopatrując się w akcji Polki popchnięcia rywalki a nie czystego uderzenia. Kazibay w tym wyrównanym pojedynku biła rzadziej ale nieco celniej, trafiając szczególnie w korpus, jakkolwiek jej ciosy nie robiły na Angelice żadnego wrażenia. Pojedynek zakończył się werdyktem jednogłośnym (dwa razy 40-35 i 40-34), na co wpływ miało także ostrzeżenie nadgorliwie udzielone naszej zawodniczce.

9. MŚ: LIDIA FIDURA NIE DAŁA SZANS AKTUALNEJ WICEMISTRZYNI EUROPY

baku_lidka

Dwa zwycięstwa po dwóch dniach 9. Mistrzostw Świata Kobiet w Boksie to dobry omen przed kolejnymi pojedynkami Polek w Kazachstanie. Dzisiaj w ringu dopingowaliśmy brązową medalistkę 1. Igrzysk Europejskich z Baku, Lidię Fidurę (75 kg), która podobnie jak wczoraj Sandra Drabik (51 kg) walczy w Astanie o zdobycie kwalifikacji olimpijskiej. Zawodniczka z Gliwic nie zawiodła, awansując do kolejnej rundy, gdzie na jej drodze stanie złota medalistka z Baku, Holenderka Nouchka Fontijn.

Lidia stoczyła dzisiaj twardy pojedynek z ambitną i bojową Rumunką Marinelą Radu. Mimo to ani przez moment nie była w nim zagrożona, wygrywając u wszystkich sędziów wysoko na punkty, będąc bliska zwycięstwa przed czasem w 3. starciu, kiedy Radu, wicemistrzyni Europy wagi półciężkiej (81 kg) z Bukaresztu (2014), była liczona.

ŚWIETNA ATMOSFERA PO PIERWSZYM DNIU. DZISIAJ SPOTKANIE Z IRENĄ SZEWIŃSKĄ I WALKA LIDII FIDURY

ekipa_astana2

- O walce mogę powiedzieć tyle, że pod względem technicznym miałam w niej bardzo wyraźną przewagę, ale za to moja przeciwniczka nadrabiała braki w wyszkoleniu bardzo dobrą kondycją i ambicją – powiedziała po zakończeniu wczorajszej walki z Chorwatką Dunją Gorup, nasza kandydatka do wyjazdu na Igrzyska Olimpijskie do Rio, Sandra Drabik (51 kg). – Rywalka ciągle szła do przodu, nie dając mi ani chwili wytchnienia. Na szczęście na kondycję też nie narzekam, więc problemów nie było. Walczyłam z kontry, dużo pracując na nogach w tył i na boki, wielokrotnie przepuszczając swoją rywalkę. Jak na rozpoczęcie zawodów to była dobra walka – zauważyła zawodniczka z Kielc.

Sandra dała więc polskiej ekipie dodatkowy impuls, wzmacniając i tak mocną wiarę naszych zawodniczek w sukces. Atmosfera w drużynie jest zresztą znakomita, co na tak trudnym turnieju może mieć znaczenie kluczowe dla końcowego rozrachunku.

- Dawno nie widziałem tak pozytywnie nastawionej drużyny jak nasza. Mam nadzieję, że szczęście przy nas pozostanie – zauważył Maciej Demel, pełniący w Astanie rolę kierownika drużyny. – Dzisiaj organizujemy krótkie spotkanie z Panią Ireną Szewińską [jest gościem honorowym organizatorów jako przedstawicielka Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego - przyp. JD]. Dziewczyny są tym zachwycone – dodał nasz międzynarodowy sędzia i Przewodniczący Wydziału ds. Boksu Kobiet przy PZB.

Pisałem o znakomitej obsadzie 9. Mistrzostw Świata Kobiet w Boksie. W takim gwiazdozbiorze mistrzyń i kandydatek na gwiazdy boksu olimpijskiego trudno oczekiwać, by samym losowaniem utorować sobie drogę do medali. Nasi szkoleniowcy poza jednym wypadkiem nie narzekają na to na jakie rywalki trafiły ich podopieczne.

- Losowanie nie jest złe – mówi Tomasz Potapczyk, asystent trenera Pawła Pasiaka – Trudną przeprawę z mistrzynią świata [Nazym Kazibay - przyp. JD] będzie miała na pewno Angelika Grońska. Jej jest mi bardzo szkoda, bo przeszła trudną drogę, żeby tutaj być. Oczywiście priorytetem są wagi olimpijskie i tu naprawdę widzimy szanse zdobycia kwalifikacji do Rio! Ale jak to już wcześniej wielokrotnie bywało można wygrać pierwszy pojedynek, jak również od razu w nim polec. Sandra Drabik przeszła pierwszą przeszkodę, ale kolejne rywalki będą znacznie bardziej wymagające. Wiemy jednak, że Sandra jest w ringu trudną przeciwniczką dla najlepszych na świecie i liczymy na jej kolejne wygrane. Lidka Fidura jest niezwykle pozytywnie nastawiona i mocno w nią wierzę. Mimo iż w drugim pojedynku trafia już na faworyzowaną Holenderkę Nouchkę Fontijn, to naprawdę stać ją na zwycięstwo. Lidka pięć razy z nią walczyła ale tylko raz ją pokonała. W tej chwili ma nad nią przewagę psychiczną bo po wpadce z Irlandką w Turcji, wiara w siebie Fontijn jest nieco zaniżona. Pokazała w Samsunie, że każdy jest w stanie ją pokonać. Uważam, że Kinga Siwa może dużo namieszać w swojej kategorii wagowej. Jest silna i nieobliczalna jak zawsze więc nie zejdzie poniżej solidnego poziomu. Aneta Rygielska ku naszemu zaskoczeniu została rozstawiona z numerem 2 i jeśli poradzi sobie psychicznie, to stać ją na dobry wynik. Z kolei Hanka Solecka będzie miała trudną przeprawę z Irlandką ale jej zwycięstwo w tej walce – o ile się nie cofnie – jest absolutnie realne – zakończył szkoleniowiec z Sokółki.

Dzisiaj w Astanie wystąpi jedna Biało-Czerwona. Lidia Fidura (75 kg) w premierowym boju skrzyżuje rękawice z niewysoką, ambitną Rumunką Marinelą Radu, która boksowała nawet z sukcesami w wadze półciężkiej (81 kg), zdobywając w Bukareszcie (2014) srebrny medal Mistrzostw Europy. Mimo to faworytką pojedynku jest Lidia, brązowa medalistka 1. Igrzysk Europejskich z Baku i nasza kandydatka do startu w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Pojedynek odbędzie się w II serii, która rozpocznie się o godz. 15.00 polskiego czasu.

MATEUSZ POLSKI POKONAŁ W USTI NAD ŁABĄ BYŁEGO MISTRZA I WICEMISTRZA ŚWIATA

polski01

Brązowy medalista ubiegłorocznych 1. Igrzysk Europejskich z Baku, 23-letni Mateusz Polski (60 kg), dokonał dzisiaj w Usti nad Łabą nie lada wyczynu, pokonując w ćwierćfinale Międzynarodowego Turnieju Bokserskiego „Grand Prix” jednogłośnie na punkty starszego od siebie o 9 lat byłego mistrza (Mediolan, 2009) i wicemistrza (Chicago, 2007) świata, Włocha Domenico Valentino.

Wychowanek trenera Tomasza Różańskiego panował w ringu niepodzielnie, fundując słynnemu rywalowi m.in. liczenie w 1. starciu po celnych ciosach na szczękę. Niestety do półfinału nie zdołał awansować Arkadiusz Szwedowicz (81 kg), którego pokonał dzisiaj na punkty mało znany Austriak rodem z Kaukazu, Umar Dżambekov.

PEWNA WYGRANA SANDRY DRABIK NA INAUGURACJĘ 9. MISTRZOSTW ŚWIATA W ASTANIE

sandra brachole

Zgodnie z oczekiwaniami Sandra Drabik (51 kg) pewnym zwycięstwem rozpoczęła swój start w 9. Mistrzostwach Świata Kobiet w Boksie. Dzisiaj na ringu w Astanie pięściarka z Kielc, która do Kazachstanu przyjechała po medal jednoznaczny ze zdobyciem kwalifikacji olimpijskiej do Rio de Janeiro, bezdyskusyjnie wypunktowała (40-35, 40-36 i 40-33) 32-letnia mistrzynię Chorwacji, Dunję Gorup.

W kolejnym pojedynku wicemistrzyni 1. Igrzysk Europejskich z Baku skrzyżuje rękawice z liczącą 29 lat Hiszpanką Marią Lara Garcia, która miała dzisiaj wolny los. Jeśli Polka z nią wygra awansuje do 1/8 finału, gdzie najprawdopodobniej stanie oko w oko z Kanadyjką Mandy Bujold, która jest już pewna startu w Rio (wygrała turniej kwalifikacyjny dla obu Ameryk).

TERMINARZ WALK POLEK:

20 maja
Lidia Fidura – Marinela Radu (Rumunia)

21 maja
Angelika Grońska – Nazym Kazibay (Kazachstan)
Sandra Drabik – Maria Lara Garcia (Hiszpania)
Kinga Siwa – Hasna Lachgar (Maroko)

22 maja
Aneta Rygielska – Sati Burcu (Turcja) lub Moira McElligott (Irlandia)
Hanna Solecka – Grainne Walsh (Irlandia)

SZWEDOWICZ WYGRAŁ Z TRYCEM NA TURNIEJU W USTI. KOWAL NA TARCZY

szwedowicz_kulinski

W czeskim Usti nad Łabą rozpoczął się 47. Międzynarodowy Turniej Bokserski „Grand Prix”, w którym rywalizuje m.in. pięciu polskich pięściarzy, którzy szykują się do startu w dwóch ostatnich turniejach kwalifikacyjnych do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro.

Wczoraj w ringu zobaczyliśmy trzech Biało-Czerwonych – Adriana Kowala (56 kg), który niestety uległ wyraźnie na punkty Czechowi Erikowi Hulievowi oraz Arkadiusza Szwedowicza i Mateusza Tryca (obaj 81 kg), którzy w pojedynku eliminacyjnym skrzyżowali ze sobą rękawice. Wygrał na punkty ten pierwszy i dzisiaj w pojedynku ćwierćfinałowym zmierzy się z Austriakiem Umarem Dżambekovem.

Również dzisiaj w ringu zobaczymy Mateusza Polskiego (60 kg), który stanie przed nie lada wyzwaniem, gdyż przyjdzie mu rywalizować z byłym mistrzem świata, 32-letnim Domenico Valentino. Mimo iż Włoch lata świetności ma już za sobą, nadal uważany jest za czołowego zawodnika Starego Kontynentu, więc na pewno postawi naszemu ambitnemu zawodnikowi wysoko poprzeczkę. Piąty z Polaków, Damian Adamiec (69 kg) pierwszy pojedynek stoczy dopiero w jutrzejszym półfinale, gdzie jego przeciwnikiem będzie Izraelczyk Mikhael Khalmetov lub faworyt gospodarzy Zdenek Chladek.

[Fot. Natalia Hollińska ©]

RUSSO, VALENTINO, PULEV, NISTOR I PIĘCIU POLAKÓW WYSTĄPI NA TURNIEJU W USTI

usti_mini16

Dzisiaj w czeskim Usti nad Łabą rozpocznie się 47. Międzynarodowy Turniej Bokserski „Grand Prix”, w którym wystąpi 78 zawodników z 15 krajów, w tym m.in. Włosi Domenico Valentino, Salvatore Cavallaro i Clemente Russo, Bułgar Tervel Pulev, czy Rumun Mihai Nistor.

Biało-Czerwonych barw bronią: Adrian Kowal (Olimp Lublin, 56 kg), Mateusz Polski (KSW Róża Karlino, 60 kg), Daniel Adamiec (RUSHH Kielce, 69 kg), Mateusz Tryc (Fenix Warszawa, 81 kg), Arkadiusz Szwedowicz (Skorpion Szczecin, 81 kg). W trenerskim narożniku staną pierwszy trener kadry narodowej Zbigniew Raubo oraz jego asystent Jerzy Baraniecki.

usti_16

POLKI POZNAŁY RYWALKI W MISTRZOSTWACH ŚWIATA I KWALIFIKACJACH OLIMPIJSKICH

astana15logo

Dzisiaj w Astanie odbyła się oficjalna waga oraz losowanie Mistrzostw Świata Kobiet w Boksie. Ostatecznie do rywalizacji stanie 285 zawodniczek z 64 krajów świata. W tym gronie najwięcej jest Europejek – 135, z czego 6 to reprezentantki Polski. Azję reprezentuje 88 pięściarek, obie Ameryki – 38, Afrykę – 13, zaś Austalię i Oceanię – 11.

Najwięcej, bo aż 49 zawodniczek zgłoszono w wadze muszej (51 kg), 47 w lekkiej (60 kg) i 34 w średniej (75 kg). W pozostałych kategoriach wagowych zobaczymy: 29 zawodniczek w papierowej (48 kg), 27 w koguciej (54 kg), 26 w piórkowej (57 kg), 25 w lekkopółśredniej (64 kg), 19 w półśredniej (69 kg), 17 w półciężkiej (81 kg) i 12 w ciężkiej (+81 kg).

Jak losowały Biało Czerwone?

Angelika Grońska (48 kg) w pierwszym pojedynku (w sobotę 21 maja) skrzyżuje rękawice z faworytką gospodarzy, aktualną mistrzynią świata wagi papierowej, Nazym Kazibay, która niedawno nieudanie walczyła o kwalifikację do Rio w kategorii muszej. Jeśli Polce udałoby się sprawić sensację, w następnej rundzie (1/8 finału) trafi na lepszą z pary Lauren Camilleri (Australia) i Lise Sandebjoer (Szwecja).

Sandra Drabik (51 kg) już jutro (19 maja) po raz pierwszy stanie w ringu, by stawić czoła nieznanej Chorwatce Dunji Gorup. W kolejnej rundzie na zawodniczkę z Kielc czeka już ambitna Hiszpanka Maria Lara Garcia, która ma wolny los. Żeby awansować do ćwierćfinału Sandra najprawdopodobniej zmierzy się z doskonałą Kanadyjką Mandy Bujold (rozstawiona z nr 3), która ma już kwalifikację olimpijską. Jeśli udałoby się pokonać tę przeszkodę, w pojedynku o prawo startu w Rio czekałaby Polkę być może walka z którąś z Azjatek (Nesty Petecio z Filipin lub Madoka Wada z Japonii) lub nieobliczalną Kolumbijką Ingrid Valencia.

Aneta Rygielska (57 kg) została rozstawiona z numerem 2 i w pierwszym pojedynku, który odbędzie się w 1/8 finału (w niedzielę 22 maja) zmierzy się ze zwyciężczynią rywalizacji Turczynki Sati Burcu z Irlandką Moirą McElligott. W drodze do medalu jej przeciwniczką może być następnie skośnooka Niemka Nomin Deutsch lub Sonia Lather z Indii.

Kinga Siwa (60 kg), rozstawiona w Astanie z numerem 7, pierwszą walkę stoczy w sobotę (21 maja). Jej rywalką będzie zwyciężczyni pojedynku dwóch najlepszych zawodniczek z Afryki – Hasna Lachgar z Maroka, która ma już kwalifikację olimpijską lub Tunezyjka Hlimi Khouloud. W kolejnej rundzie (1/8 finału) Kingę czekać będzie prawdopodobnie bój z Bułgarką Svetlaną Stanevą lub reprezentującą Portoryko Kirią Tapia. By zdobyć paszport olimpijski w ćwierćfinale będzie trzeba jeszcze uporać się z rozstawioną z numerem 2 Rosjanką Anastasiya Beliakovą lub Ukrainką Yulią Tsiplakovą, które niedawno w Samsunie boksowały na tym samym poziomie.

Hanna Solecka (69 kg) rozpocznie turniej od 1/8 finału, w którym w niedzielę (22 maja) skrzyżuje rękawice z Irlandką Grainne Walsh. W razie zwycięstwa w pojedynku o medal szczecinianka zmierzy się prawdopodobnie z Shahnozą Nizamovą z Uzbekistanu lub Valentiną Khalzovą z Kazachstanu.

Lidia Fidura (75 kg) pierwszy pojedynek stoczy w piątek (20 maja) z ambitną, choć niewiele potrafiącą Rumunką Marinelą Radu. W kolejnej walce (w 1/8 finału) najprawdopodobniej trafi na rozstawioną z numerem 2 Holenderkę Nouchkę Fontijn, która niedawno w Samsunie zawiodła na całej linii, przegrywając z młodziutką Irlandką Christiną Desmond. Pokonując Holenderkę Lidia będzie tylko o jedno zwycięstwo od Rio. Ostatnią przeszkodą byłaby prawdopodobnie któraś z dwójki – Erika Guerrier (Francja) lub Koreanka z Północy Jang Un-Hui.

Opracował: Jarosław Drozd

WACH ZWYCIĘSKI ALE ZASKAKUJĄCO SŁABY. W KĘDZIERZYNIE KOŹLU WYGRYWALI POLACY

kedzierzyn gala

W pojedynku wieczoru gali Tymex Boxing Promotion w Kędzierzynie Koźlu Mariusz Wach (32-2, 17 KO) udanie powrócił po porażce z rąk Aleksandra Powietkina w listopadzie ubiegłego roku. Mający zdecydowanie lepsze warunki fizyczne „Wiking” przeważał nad Brazylijczykiem Marcelo Luziem Nascimento (22-13, 19 KO), ale nie pokazał nic wielkiego, by twierdzić, że ma szansę z najlepszymi.

Mariusz rozpoczął dobrze, dyktował warunki, był stroną przeważającą. Wykorzystywał warunki fizyczne, przede wszystkim swój wzrost i zasięg ramion, aby mieć przewagę i skutecznie to realizował. Było kilka prób prawych prostych ze strony Wacha, szukania lewego prostego, ale Brazylijczyk boksował stricte defensywnie, nie próbował się odsłonić i zaatakować, przez co „Wiking” miał przewagę, ale nie potrafił tego skrzętnie wykorzystać. Gubił się w wielu przypadkach. Nie wiadomo jak zakończyłaby się walka, gdyby Nascimento zaatakował i próbował jeszcze bardziej odwrócić losy pojedynku. Ostatecznie sędziowie jednogłośną decyzją sędziów (98:92, 96:94, 96:95) przyznali zwycięstwo Mariuszowi Wachowi, który teraz najprawdopodobniej będzie chciał odbudować się i spróbować swoich sił z czołówką wagi ciężkiej, czego nie ukrywał w swoich wywiadach przed tą walką. Będzie jednak bardzo ciężko, ponieważ Wach zarówno w starciu z Powietkinem, jak i również w dzisiejszym pojedynku nie pokazał nic, by twierdzić, że ma jeszcze szanse na zwycięstwa z najlepszymi.

Marcin Siwy (15-0, 6 KO) nie tak wyobrażał sobie swój występ w walce z Andre Bungą (4-5, 4 KO). W ostatnich pojedynkach wydawało się, że pięściarz z Częstochowy waży zdecydowanie za dużo i powinien zejść kilka kilogramów. Dzisiaj ważył powyżej 110 kilogramów i jego kondycja ponownie była dla niego „piętą achillesową”. Siwy zaczął dobrze, jednak szybko to właśnie kondycja spowodowała, że losy pojedynku nie były jednoznaczne. Wydawało się, że podopieczny Mariusza Grabowskiego powinien sobie gładko poradzić z pochodzącym z Angoli, ale mieszkającym na stałe w Niemieczech Bungą, jednak rywal naciskał i zbierał żniwo. Ostatecznie to Polak okazał się zwycięzcą po ośmiu rundach, jednak jeśli Siwy myśli o poważnych występach, powinien wziąć się za siebie i popracować na kondycją i siłą fizyczną. Sędziowie jednogłośną decyzją (77:75, 77:75, 78:75) przyznali zwycięstwo polskiemu bokserowi.

Łukasz Rusiewicz (21-24, 12 KO) nie od dziś jest uważany za jednego z najlepszych testerów młodych pięściarzy w kategorii junior ciężkiej. W Kędzierzynie Koźlu skrzyżował rękawice z Adamem Balskim (5-0, 4 KO). Młodszy o kilka dobrych lat podopieczny Mariusza Grabowskiego poradził sobie jednak z doświadczonym „Ruskiem”, ale o zwycięstwie przed czasem mógł tylko pomarzyć. W pierwszej rundzie doszło do niemałej niespodzianki. Popularny „Rusek” dwukrotnie (!) zaliczył deski i wydawało się, że Balski jest blisko wygranej przed czasem. Rusiewicz jednak zachował zimną krew, odparł atak przeciwnika i wszystko wróciło do normy. Niemal do końca pojedynku przewaga 25-latka utrzymywała się i mimo dobrej końcówki Rusiewicz nie zdołał odwrócić biegu wydarzeń. Balski wygrał jednogłośnie na punkty.

Inteligencja, dobra technika, koordynacja. Sasza Sidorenko (4-0) zgodnie z planem wypunktowała swoją przeciwniczkę, Klaudię Szymczak (2-8, 1 KO) na dystansie sześciu rund. Sympatyczna Sasza udowodniła, że niczym nie ustępuje obu Ewom – Piątkowskiej i Brodnickiej, a w opinii wielu ekspertów to właśnie ona jest upatrywana jako faworytka w starciu zarówno z jedną jak i drugą. Mieszkająca obecnie w Warszawie Sidorenko rozpoczęła walkę z podopieczną Irosława Batowicza z Silesia Boxing spokojnie, jednak od początku widać było jej walory pod względem technicznym. Sasza nie szukała na siłę nokautu, nie szukała bójki, za to spokojnie boksowała i od czasu do czasu wyprowadzała mocniejsze uderzenia. Wygrała wszystkie starcia i sędziowie nie mieli żadnych problemów z punktacją. Wszyscy zgodnie wypunktowali jej zwycięstwo  (60-54, 60-54, 60-54).

Robert Parzęczewski (11-1, 5 KO) nie zawiódł i dał kibicom sporo emocji. Pięściarz z Częstochowy znokautował efektownie przed czasem w drugiej rundzie Eryka Ciesłowskiego (2-3). Wydaje się, że o ubiegłorocznej porażce z rąk Luxembourgera Parzęczewski zdołał już zapomnieć. „Arab” był szybszy, dokładniejszy, bardziej efektywny w swoich poczynaniach. W pierwszej rundzie przeważał Parzęczewski, a już w drugiej odsłonie posłał rywala na deski po mocnym lewym sierpowym. Walka została przerwana i Robert mógł się cieszyć z kolejnej wygranej przed czasem. |

Michał Gerlecki (13-1, 7 KO) zwyciężył wysoko na punkty Attilę Palko (21-23, 15 KO) i zanotował drugie zwycięstwo od czasu powrotu po bolesnej porażce z rąk Gearda Ajetovicia. Polski pięściarz powoli odbudowuje swoją pozycję i być może już na jesieni zobaczymy go w akcji z poważniejszymi rywalami. Gerlecki szybko przeszedł do ofensywy i od samego początku zaczął rozbijać przeciwnika. W drugiej Palko już leżał na deskach. Dwa kolejne nokdauny dołożył w rundzie trzeciej, miał Węgra na widelcu, ale Polak zachowywał się podobnie jak m.in. w starciu z Sosą i zaczął przyjmować sporo ciosów mimo olbrzymiej przewagi. Ostatecznie przeważający na kartach punktowych Gerlecki odniósł kolejne zawodowe zwycięstwo. Sędziowie nie mieli problemów z werdyktem (59:52, 59:52, 59:52).

Krótko, zwięźle i na temat. Michał Leśniak (4-1, 2 KO) pokonał przed czasem w pierwszej rundzie Piotra Jackowiaka (2-5, 1 KO) w inauguracyjnym pojedynku gali. To był pierwszy pojedynek „Szczupaka” od czasu lutowej porażki z Damianem Wrzesińskim. 24-letni pięściarz zaczął od początku nacierać na przeciwnika. Starcie zakończyło się po jednym z ciosów na korpus autorstwa faworyzowanego Leśniaka. Jackowiakowi zdecydowanie brakowało argumentów, by pokonać Michała, dla którego ta walka była tylko przetarciem. Najprawdopodobniej w drugiej połowie roku Leśniaka czekają trudniejsze przeprawy, zapewne z kimś pokroju wspomnianego już Wrzesińskiego.

źródło: bokser.org

SZEŚĆ REPREZENTANTEK POLSKI WYSTĄPI PODCZAS MISTRZOSTW ŚWIATA W ASTANIE

astana15logo

Sześc reprezentantek Polski wystąpi w rozpoczynających się 19 maja w Astanie Mistrzostwach Świata Kobiet w Boksie. Start w Kazachstanie będzie zarazem ostatnią szansą wywalczenia przez Polki kwalifikacji do sierpniowych Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Aby tak się stało nasze zawodniczki muszą awansować do strefy medalowej „olimpijskich” wag z limitem 51, 60 i 75 kg.

Trener-koordynator Paweł Pasiak, jego asystent Tomasz Potapczyk oraz fizjoterapeuta Adrian Brudnicki od 19 do 27 maja będą sekundować, trenować i wspierać: Angelikę Grońską (06 Kleofas Katowice, 48 kg), Sandrę Drabik (Soma Boxing Kielce, 51 kg), Anetę Rygielską (Pomorzanin Toruń, 57 kg), Kingę Siwą (SAKO Gdańsk, 60 kg), Hannę Solecką (BKS Skorpion Szczecin, 69 kg) i Lidię Fidurę (GUKS Carbo Gliwice, 75 kg).

Kierownikiem polskiej drużyny podczas Mistrzostw Świata w Astanie będzie Maciej Demel, jeden z naszych czołowych sędziów klasy międzynarodowej i zarazem Przewodniczący Wydziału ds. Boksu Kobiet przy PZB.

OSTATNIA PROSTA KADRY NARODOWEJ SENIOREK PRZED MISTRZOSTWAMI ŚWIATA

kadra_baku_lineup

Kadra narodowa seniorek znajduje się na ostatniej prostej przed Mistrzostwami Świata w Astanie, które będą drugą i zarazem ostatnią okazją do wywalczenia kwalifikacji olimpijskiej do Rio de Janeiro. Podopieczne trenera-koordynatora Pawła Pasiaka, jego asystenta Tomasza Potapczyka, trenera współpracującego Wojciecha Wicherskiego i fizjoterapeuty Adriana Brudnickiego w dniach od 1 do 11 maja będą przebywać w COS-OPO „Cetniewo” we Władysławowie na ostatnim przed wylotem do Kazachstanu zgrupowaniu szkoleniowym.

O miejsca drużynie na Mistrzostwa Świata rywalizują: Angelika Grońska (06 Kleofas Katowice, 48 kg), Sandra Drabik (Soma Boxing Kielce, 51 kg), Milena Zglenicka (Pomorzanin Toruń, 51 kg), Ewelina Wicherska (PKB Poznań, 54 kg), Anna Góralska (Korona Wałcz, 54 kg), Aneta Rygielska (Pomorzanin Toruń, 57 kg), Kinga Siwa (SAKO Gdańsk, 60 kg), Kinga Szlachcic (Boksing Zielona Góra, 60 kg), Aleksandra Talaga (06 Kleofas Katowice, 64 kg), Larysa Sabiniarz (Boxing Team Chojnice, 69 kg), Hanna Solecka (BKS Skorpion Szczecin, 69 kg), Lidia Fidura (GUKS Carbo Gliwice, 75 kg) i Elżbieta Wójcik (KSW Róża Karlino, 81 kg).

BEZ SUKCESÓW POLAKÓW NA MIĘDZYNARODOWYM TURNIEJU W BELGRADZIE

szwedowicz_2013

Trzem polskim pięściarzom nie udał się wyjazd do Belgradu na 54. Międzynarodowy Turniej Bokserski „Beogradski Pobednik”. Nie zmienia tego niestety fakt, że jeden z nich, Tomasz Resól (56 kg), wróci z Serbii z brązowym medalem, gdyż jako jedyny z Biało-Czerwonych boksował od razu w półfinale. Jedynym Polakiem, który wygrał turniejowy pojedynek był Arkadiusz Szwedowicz (81 kg).

Mistrz Polski wagi półciężkiej pokonał przedwczoraj jednogłośnie na punkty (3-0) Serba Stefana Sarancica, ale w pojedynku ćwierćfinałowym uległ stosunkiem głosów 1-2 Szkotowi Seanowi Lazzeriniemu i odpadł z turnieju. Na tym samym etapie rywalizacji swój pojedynek przegrał także Mateusz Polski (60 kg), którego pokonał na punkty (3-0) Serb Milos Jankovic. Z kolei Tomasz Resól w walce o finał nie sprostał (0-3) znanemu z występów w „Husarii” Włochowi Riccardo D`Andrea.

DO ROZDZIAŁU ZOSTAŁO TYLKO 70 KWALIFIKACJI OLIMPIJSKICH. NAJMNIEJ W CIĘŻKIEJ I SUPERCIĘŻKIEJ

rio2016_boxing

Po zakończeniu europejskiego turnieju kwalifikacyjnego do sierpniowych Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro, pozostało już tylko 70 wolnych paszportów olimpijskich. Pewnych startu w Brazylii jest 180 z planowanych 250 zawodników, reprezentujących 56 federacji krajowych. Po zakończeniu turniejów w Turcji, Chinach, Argentynie i Kamerunie najwięcej zawodników – 10 (komplet!) – mają Kazachowie, Kubańczycy i Uzbecy. Aż 8 kwalifikacji wywalczyli dotąd Brytyjczycy i Rosjanie, po siedem Algierczycy, Azerowie, Brazylijczycy i Chińczycy, zaś po sześć Francuzi i Marokańczycy.

Przed pięściarzami, którzy nadal marzą o starcie w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro zostały jeszcze dwie szanse wywalczenia kwalifikacji. Najpierw od 14 do 26 czerwca w Baku odbędzie się otwarty turniej dla wszystkich zawodników (AOB), następnie na przełomie czerwca i lipca w Sofii turniej dla pięściarzy z WSB i AIBA Pro Boxing.

Tylko po dwie kwalifikacje zostały do wywalczenia przez zawodników z wag ciężkiej (91 kg) i superciężkiej (+91 kg), co oznacza, że do Brazylii pojadą tylko zwycięzcy zawodów w Baku i Sofii. Pięć miejsc mają zagwarantowane najlżejsi (49 kg) – 2 z Baku i 3 z Sofii. W kategoriach od 52 kg do 81 kg do rozdziału zostało po 8 paszportów olimpijskich (po 5 w Baku i 3 w Sofii). Poza tym po jednym zawodniku z wag od 56 kg do 75 kg dostanie tzw. „dziką kartę”.

LISTA ZAWODNIKÓW, KTÓRZY NA DZIEŃ 20 KWIETNIA 2016 ROKU WYWALCZYLI KWALIFIKACJE OLIMPIJSKIE DO IGRZYSK OLIMPIJSKICH W RIO DE JANEIRO

49 KG (17 z 22)
Joahnys ARGILAGOS (Kuba)
Patrick BARNES (Irlandia)
Vasilii EGOROV (Rosja)
Bin LYU (Chiny)
Birzhan ZHAKYPOV (Kazachstan)
Yubergen MARTINEZ (Kolumbia)
Nico HERNANDEZ (USA)
Patrick LOURENCO (Brazylia)
Simplique FOTCHALA (Kamerun)
Matias HAMUNYELA (Namibia)
Sibusiso BANDLA (RPA)
Khasanboy DUSMATOV (Uzbekistan)
Rogen LADON (Filipiny)
Gankhuyag GAN-ERDENE (Mongolia)
Galal YAFAI (Wielka Brytania)
Artur HOVHANNISYAN (Armenia)
Manuel CAPPAI (Włochy)

52 KG (18 z 26)
Misha ALOYAN (Rosja)
Jeyvier Jesus CINTRON OCASIO (Portoryko)
Elias Eliseo EMIGDIO ABARCA (Meksyk)
Achraf KHARROUBI (Maroko)
Elvin MAMISHZADA (Azerbejdżan)
Yosbany VEITIA SOTO (Kuba)
Fernando MARTINEZ (Argentyna)
Leonel DE LOS SANTOS (Dominikana)
Juliao HENRIQUES (Brazylia)
Mohamed FLISSI (Algieria)
Sikho NQOTHOLE (RPA)
Ronald SERUGO (Uganda)
Shahobiddin ZOIROV (Uzbekistan)
Hu JIANGUAN (Chiny)
Olzhas SATTIBAYEV (Kazachstan)
Muhammad ALI (Wielka Brytania)
Narek ABGARYAN (Armenia)
Brendan IRVINE (Irlandia)

56 KG (19 z 28)
Murodjon AKHMADALIEV (Uzbekistan)
Dzmitry ASANAU (Białoruś)
Michael John CONLAN (Irlandia)
Andy CRUZ GOMEZ (Kuba)
Khedafi DJELKHIR (Francja)
Vladimir NIKITIN (Rosja)
Jiawei ZHANG (Chiny)
Alberto MELIAN (Argentyna)
Shakur STEVENSON (USA)
Rubenilson VIEIRA (Brazylia)
Bilel M`HAMDI (Tunezja)
Suntele INKULUKEKO (Lesotho)
Mohamed HAMOUT (Maroko)
Chatchai BUTDEE (Tajlandia)
Shiva THAPA (Indie)
Kairat ERALIYEV (Kazachstan)
Javid CHELEBIYEV (Azerbejdżan)
Qais ASHFAQ (Wielka Brytania)
Aram AVAGYAN (Armenia)

60 KG (19 z 28)
Berik ABDRAKHMANOV (Kazachstan)
Adlan ABDURASHIDOV (Rosja)
Lazaro Jose ALVAREZ ESTRADA (Kuba)
Carlos Zenon BALDERAS JR (USA)
Robson DONATO CONCEICAO (Brazylia)
Albert SELIMOV (Azerbejdżan)
Hurshid TOJIBAEV (Uzbekistan)
Luis CABRERA (Wenezuela)
Teofimo LOPEZ (Honduras)
Ignacio PERRIN (Argentyna)
Abdel AL MAHMOUD (Egipt)
Reda BENBAZIZ (Algieria)
Andrique ALLISOP (Seszele)
Dorjnyanbuuu OTGONDALAI (Mongolia)
Charlie SUAREZ (Filipiny)
Daisuke NARIMATSU (Japonia)
Sofiane OUMIHA (Francja)
Joseph CORDINA (Wielka Brytania)
David Oliver JOYCE (Irlandia)

64 KG (19 z 28)
Abdelkader CHADI (Algieria)
Raul CURIEL GARCIA (Meksyk)
Vitaly DUNAYTSEV (Rosja)
Fazliddin GAIBNAZAROV (Uzbekistan)
Artem HARUTYUNYAN (Niemcy)
Wuttichai MASUK (Tajlandia)
Yasnier TOLEDO LOPEZ (Kuba)
Artur BIARSLANOV (Kanada)
Luis ARCON (Wenezuela)
Joedison TEIXEIRA (Brazylia)
Junias JONAS (Namibia)
Hamza AL BARBARI (Maroko)
Babou MAHAMAN SMAILA (Kamerun)
Abdylaykhan ZHUSUPOV (Kazachstan)
Battarsukh CHINZORIG (Mongolia)
Hu QIANXUN (Chiny)
Lorenzo SOTOMAYOR (Azerbejdżan)
Evaldas PETRAUSKAS (Litwa)
Batuhan GOZGEC (Turcja)

69 KG (19 z 28)
Parviz BAGHIROV (Azerbejdżan)
Steven Gerard DONNELY (Irlandia)
Wei LIU (Chiny)
Mohammed RABI (Maroko)
Onur SIPAL (Turcja)
Daniyar YELEUSSINOV (Kazachstan)
Andrey ZAMKOVOY (Rosja)
Rosniel IGLESIAS (Kuba)
Gabriel MAESTRE (Wenezuela)
Alberto PALMETTA (Argentyna)
Rayton NDUKU OKWIRI (Kenia)
Walid Sedik MOHAMED (Egipt)
Zohir KADACHE (Algieria)
Shakhram GIYASOV (Uzbekistan)
Sailom ARDEE (Tajlandia)
Tuvshinbat BYAMBA (Mongolia)
Eimantas STANIONIS (Litwa)
Vincenzo MANGIACAPRE (Włochy)
Vladimir MARGARYAN (Armenia)

75 KG (19 z 28)
Ilyas ABBADI (Algieria)
Hosam ABDIN (Egipt)
Artem CHEBOTAREV (Rosja)
Tomasz JABŁOŃSKI (Polska)
Adem KILICCI (Turcja)
Arlen LOPEZ CARDONA (Kuba)
Bektemir MELIKUZIEV (Uzbekistan)
Misael RODRIGUEZ (Meksyk)
Charles CONWELL (USA)
Jorge Luis VIVAS (Kolumbia)
Dieudonne SEYI NTSENGUE (Kamerun)
Merven CLAIR (Mauritius)
Said HARNOUF (Maroko)
Zhanibek ALIMKHANULY (Kazachstan)
Zhao MINGGANG (Chiny)
Daniel LEWIS (Australia)
Christian M`BILLI ASSOMO (Francja)
Zoltan HARCSA (Węgry)
Anthony FOWLER (Wielka Brytania)

81 KG (18 z 26)
Mathieu BAUDERLIQUE (Francja)
Julio Cesar LA CRUZ PERAZA (Kuba)
Valentino MANFREDONIA (Włochy)
Ehsan ROUZBAHANI (Iran)
Hrvoje SEP (Chorwacja)
Joseph WARD (Irlandia)
Albert RAMIREZ (Wenezuela)
Carlos MINA (Ekwador)
Michel BORGES (Brazylia)
Abdelhafid BENCHEBLA (Algieria)
Abderrahmane SALAH ARABY (Egipt)
Kennedy KATENDE (Uganda)
Elshod RASULOV (Uzbekistan)
Adilbek NIYAZIMBETOV (Kazachstan)
Erkin ADYLBEK UULU (Kirgistan)
Joshua BUATSI (Wielka Brytania)
Peter MULLENBERG (Holandia)
Nadir Mehmet UNAL (Turcja)

91 KG (16 z 18)
David GRAF (Niemcy)
Vassiliy LEVIT (Kazachstan)
Clemente RUSSO (Włochy)
Evgeny TISHCHENKO (Rosja)
Erislandy SAVON (Kuba)
Yamil PERALTA (Argentyna)
Juan NOGUEIRA (Brazylia)
James Kennedy  ST. PIERRE (Mauritius)
Chouaib BOLOUDINAT (Algieria)
Hassan CHAGTEMI (Tunezja)
Rustam TULAGANOV (Uzbekistan)
Yu FENGKAI (Chiny)
Jason WHATELEY (Australia)
Lawrence OKOLIE (Wielka Brytania)
Paul Omba BIONGOLO (Francja)
Abdulkadir ABDULLAYEV (Azerbejdżan)

+91 KG (16 z 18)
Filip HRGOVIC (Chorwacja)
Mihai NISTOR (Rumunia)
Erik PFEIFER (Niemcy)
Tony YOKA (Francja)
Nigel PAUL (Trynidad i Tobago)
Leinier PEROT (Kuba)
Clayton LAURENT (Wyspy Dziewicze)
Ajagba EFE (Nigeria)
Mohamed ARJAOUI (Maroko)
Aymen TRABELSI (Tunezja)
Ivan DYCHKO (Kazachstan)
Bakhodyr ZHOLOLOV (Uzbekistan)
Hussein ESHAIAS IASHAISH (Jordania)
Joseph JOYCE (Wielka Brytania)
Magomedrasul MEDZHIDOV (Azerbejdżan)
Ali Eren DEMIREZEN (Turcja)

TOMASZ JABŁOŃSKI PRZEZ HISZPANIĘ, KOLUMBIĘ I KUBĘ NA IGRZYSKA W RIO

pantera04

Znany jest plan przygotowań do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro jedynego – jak dotąd – polskiego pięściarza, który zdobył kwalifikację, czyli Tomasza Jabłońskiego (75 kg). Zgrupowania odbędą się w Hiszpanii i Kolumbii, a weźmie udział też w treningach na Kubie i w Kazachstanie.

– Jestem już w fazie ciężkich treningów w Gdańsku, a 27 kwietnia wyjeżdżam na 3-tygodniowe wysokogórskie zgrupowanie do Sierra Nevada w Hiszpanii – powiedział pięściarz SAKO Gdańsk i Rafako Hussars Poland.

– Wraz z Tomkiem na ten obóz udadzą się dwaj nasi młodzi zawodnicy z kategorii do 69 kg. Tomek potrzebuje do treningów szybkich rywali, stąd taka decyzja – mówi trener i prezes SAKO Gdańsk Marek Chrobak. – Wstępnie ustaliliśmy z trenerem Petra Khamukova, który pokonał Tomka w finale Mistrzostw Europy, że przyjedzie do nas w czerwcu na 10-dniowe wspólne zgrupowanie. Z kolei w dniach od 10 lipca do 1 sierpnia mamy zaplanowany 3-tygodniowy obóz na dużej wysokości w Kolumbii. Stamtąd Tomek Jabłoński uda się prosto do Brazylii i już nie będzie konieczności przechodzenia procesu aklimatyzacji – dodał Chrobak, który od lat pomaga w karierze „Panterze”.

Prowadzone są rozmowy z kilkoma zawodnikami z Europy, m.in. z Niemiec i Węgier, w sprawie udziału i sparingów z Tomaszem w Kolumbii.

– Chcemy również aby na przełomie maja i czerwca Tomasz Jabłoński wystąpił w silnie obsadzonym turnieju w Hawanie, a następnym sprawdzianem będą zawody w Kazachstanie. Chcemy zrobić wszystko, aby był w optymalnej formie w Rio i sięgnął po medal olimpijski – powiedział szef SAKO.

W kwalifikacjach w Samsunie Biało-Czerwonym się nie powiodło, ale będę mieli jeszcze dwie szanse.

– Mam nadzieję, że jeszcze ktoś wywalczy kwalifikację i w większej grupie pojedziemy na Olimpiadę – mówi zawodnik Rafako Hussars Poland, który ma najdłuższy staż w lidze World Series of Boxing.

Na zagranicznych zgrupowaniach Tomaszowi Jabłońskiemu towarzyszyć będą trenerzy Marek Chrobak, Piotr Kowalczyk i Tomasz Laska oraz masażysta Sławomir Danaj.

BOKSERSKA WOJNA GŁOWACKIEGO Z CUNNINGHAMEM DLA POLAKA! USS 4 RAZY NA DESKACH

glowacki_uss

Bardzo trudna przeprawa została zakończona sukcesem. Krzysztof Głowacki (26-0, 16 KO) aż cztery razy rzucił Steve’a Cunninghama (28-8-1, 13 KO) na deski, dzięki czemu wygrał na punkty i po raz pierwszy obronił tytuł mistrza świata kategorii junior ciężkiej federacji WBO!

„Główka” zaczął spokojnie. Stojąc szeroko na nogach obniżał pozycję, starając się doskoczyć od czasu do czasu w półdystans. Nie mógł dosięgnąć lewym sierpem wyższego Amerykanina, więc markował lewy sierp i szybko poprawiał jeszcze jednym lewym. W taki sposób dwukrotnie trafił pretendenta w pierwszej rundzie.

Na początku drugiej odsłony Polak trafił Cunningham krótkim lewym sierpem, posyłając go po raz pierwszy na deski. Challenger wstał i szybko chciał odpowiedzieć, jednak Krzysiek przepuścił jego prawy, po odchyleniu skontrował swoim lewym i mieliśmy drugi nokdaun. Pięściarz z Filadelfii nie był jednak mocno ranny i dotrwał do przerwy. Po niej popularny „USS” w myśl zasady najlepszą obroną jest atak przyjął otwarte wymiany. Lepiej w nich czuł się silniejszy fizycznie Polak. Pomimo dużo mniejszej rozpiętości ramion to on sięgał rywala. A ten wchodził nagminnie w półdystans w wymianę z naszym rodakiem. W czwartej rundzie sytuacja między linami trochę się uspokoiła, a przy okazji wyrównała. Podobnie wyglądały kolejne trzy minuty.

Cunningham zaczął korzystać na półmetku ze swojego bajecznego zasięgu ramion, wynoszącego aż 208 centymetrów. Z kolei Krzysiek trochę za bardzo nastawił się na mocną kontrę i kilka razy się zamachnął zbyt obszernym sierpem. Prawa powieka Steve’a zaczęła lekko puchnąć. Po słabszej rundzie numer sześć, Głowacki wrócił lepszą „siódemką”. Ósme starcie znów bliskie, chyba z lekką przewagą Krzysztofa, lecz w dziewiątej kontrolę przejął Amerykanin, dwukrotnie trafiając swoim lewym sierpowym z doskoku.

Znakomita była runda dziesiąta. Łapiący wiatr w żagle Cunningham ruszył do ataku, ale nadział się na krótki prawy Krzyśka i po raz trzeci wylądował na tyłku. Polak ruszył, jednak tym razem to on nadział się na prawy sierp przeciwnika, po którym aż przysiadł. Na szczęście obyło się bez liczenia. Tym razem to Cunningham ruszył do szturmu, by nadziać się na lewy Głowackiego. Teraz to on był ranny i klinczował. Ta trzyminutowa wojna, wygrana przez „Główkę”, kosztowała go niestety sporo i w jedenastym starciu przeżywał lekki kryzys. Przed ostatnią rundą Fiodor Łapin wychodził z siebie mobilizując swojego podopiecznego.

Głowacki miał zadyszkę, ale pół minuty przed ostatnim gongiem w wymianie znów trafił krótkim prawym na szczękę, posyłając Cunninghama po raz czwarty na deski i przypieczętowując tym samym swój sukces. Sędziowie punktowali 116:108 i dwuktornie 115:109 – wszyscy na korzyść Krzyśka! Brawo!

Polak wyprowadził 462 uderzenia, z których 117 doszło do celu. To daje 25,3% skuteczności. Z kolei Cunningham wyprowadził 366 uderzeń, czyli dużo mnie niż „Główka”, jednak trafiał częściej – 124 razy. To dało skuteczność 33,9%. A oto pozostałe dane.

Ciosy proste:
Głowacki 16/129 (12,4%) – Cunningham 28/116 (24,1%)

Tzw. mocne ciosy:
Głowacki 101/333 (30,3%) – Cunningham 96/250 (38,4%)

Amerykanin najskuteczniejszy był w trzecim starciu, gdy siedemnaście razy trafił (na 44 próby). Dla Polaka najlepsza pod tym względem była odsłona numer dziewięć i jedenaście. Wtedy trafił pretendenta po czternaście razy.

źródło: bokser.org

ADRIAN KOWAL POZOSTAJE W GRZE O RIO. POZOSTALI POLACY NA TARCZY

kowal_samsun1

Wczoraj w Samsunie na turnieju kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich, w walkach o ćwierćfinał, zaboksowało czterech reprezentantów Polski. Wygrał tylko ten najmłodszy, czyli Adrian Kowal (56 kg) dając w pierwsze rundzie pokaz szybkiego i nowoczesnego boksu. Niestety najbardziej doświadczeni kadrowicze - Dawid Michelus (60 kg), Mateusz Tryc (81 kg) i Igor Jakubowski (91 kg) zeszli z ringu pokonani.

I serię walk 1/8 finałów rozpoczął Dawid Michelus, który stanął oko w oko ze starym lisem bokserskich ringów, byłym mistrzem Europy, Vazgenem Safaryantsem. Urodzony w Armenii Białorusin znany jest z tego, że w ringu nie przebiera w środkach, fauluje, klinczuje, uderza barkiem, łokciem, głową… Tak samo było w ringu z Dawidem, który miał za zadanie walczyć z nim w dystansie, wykorzystując swój zasięg ramion. Przez dwie rundy walki tak właśnie się działo, choć zdarzały się i zwarcia, w których Safaryants uderzał Dawida łokciem w głowę. Sędzia nie był konsekwentny, nie zwracając także uwagi rywalowi, który w zapaśniczy sposób rzucał Polakiem na ring. Mimo to Białorusin nie robił w ringu nic, co wskazywałoby na jego przewagę punktową. Wprawdzie w trzeciej nasz reprezentant opadł z sił ale wydawało się, że uzyskana przewaga wystarczy do zwycięstwa. Niestety sędziowie jednogłośnie opowiedzieli się za Białorusinem, wyrzucając Dawida z turnieju.

Trudniejsze zadanie miał Mateusz Tryc (81 kg), który robił w ringu wszystko co w jego mocy, by pokonać znakomitego, młodego Ukraińca Olexandra Khiznyaka. Przez cały pojedynek oglądaliśmy wymianę niezwykle mocnych ciosów, bitych z różnych płaszczyzn. In minus Polaka można by zapisać jedynie nieco statyczny boks od drugiej połowy 2. starcia, kiedy to dało o sobie znać zmęczenie. Mimo to Mateusz nie był dłużny rywalowi ale na serie Khiznyaka, w których bił on 4-5 ciosów, Tryc odpowiadał maksymalnie dwoma. Reasumując skuteczniejszy i aktywniejszy był jtego dnia rywal, wygrywając zasłużenie jednogłośnie na punkty.

W drugiej serii walk humory poprawił nam najmłodszy reprezentant Polski, Adrian Kowal (56 kg). Lublinianin stoczył w Samsunie walkę życia, pokonując niejednogłośnie na punkty równie młodego Słowaka Michaela Takacsa. Polak koncertowo przeboksował pierwsze starcie, w którym zaimponował obserwatorom różnorodnością akcji, szybkością, dynamiką, nieszablonowymi pomysłami na walkę. Nieco słabiej zaprezentował się w drugim starciu, gdyż podobnie jak pozostali Biało-Czerwoni miał kryzys pod koniec tej rundy. Zmęczenie dało o sobie znać w 3. srundzie, kiedy rywal doszedł go głosu i próbował odrobić straty ale ambitny Adrian wykrzesał z z siebie resztki sił i energii i w konsekwencji tego wygrał niejednogłośnie na punkty. Dzisiaj czeka go kolejny bokserski egzamin, czyli bój z Anglikiem Qaisem Ashfagiem i po tym co pokazał wczoraj na pewno nie stoi na straconej pozycji.

Najtrudniej jest pisać o takich pojedynkach jak wczorajszy Igora Jakubowskiego z Francuzem Paulem Omba Biongolo. Nasz faworyt, bezsprzecznie lider polskiej ekipy (wicemistrz Europy i mistrz Unii Europejskiej) wygrał w nim w sposób nie podlegający dyskusji dwa pierwsze starcia. To nie był wprawdzie Igor z Mistrzostw Europy w Samokovie, bo jego wielki atut, jakim była dobra praca nóg tym razem nie zafunkcjonował należycie. Początki złego nastąpiły pod koniec drugiej rundy, kiedy Polak zainkasował mocny cios na dół. W ostatnim starciu został ponownie „podłączony” przez długorękiego Francuza i miał wyraźny kryzys, z którego wyratowała go kontuzja powieki prawego oka. Po drugiej konsultacji lekarskiej liczyliśmy, że może tak jak w przypadku feralnej walki Damiana Kiwiora ze Zdenkiem Chladkiem, bój zostanie przerwany, sędziowie podliczą karty, na których Polak miał przewagę. Niestety pojedynek został „puszczony” do ostatniego gongu a jako, że Igor u sędziego z Uzbekistanu przegrał 3. starcie dwoma punktami, w ostatecznym rozrachunku uległ rywalowi niejednogłośnie na punkty.

Wątek złego sędziowania przewija się tu praktycznie rzecz biorąc od drugiego dnia zawodów i zastanawiające jest to czy jest to efekt „nieczystej” gry ze strony sędziów, czy braku umiejętności, bo te najważniejsze w tym roku zawody europejskie sędziują arbitrzy z wszystkich kontynentów, w tym panowie i panie ze Sri Lanki, Wietnamu, Mongolii, Ekwadoru, Kolumbii… Sposób w jaki wczoraj „przepchnięto” do ćwierćfinałów dwóch doświadczonych Włochów (Domenico Valentino i Vincenzo Mangiacapre) był bulwersujący, niezgodny z wszelkimi zasadami uczciwości. Niestety takich niesprawiedliwych werdyktów – jak dotąd – było tutaj bardzo dużo, co bardzo smuci i na pewno nie przyniesie naszej ukochanej dyscyplinie popularności na zewnątrz.

Opracował: Jarosław Drozd

DAWID JAGODZIŃSKI I MACIEJ JÓŹWIK ODPADLI Z TURNIEJU KWALIFIKACYJNEGO DO RIO

jozwik_kostecki

Niestety dwaj reprezentanci Polski, Dawid Jagodziński (49 kg) oraz Maciej Jóźwik (52 kg – na zdjęciu  z lewej) nie pokonali swoich pierwszych rywali w turnieju kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro, który odbywa się w Samsunie. Obaj nasi reprezentanci wyraźnie ustępowali dzisiaj swoim rywalom i choć boksowali ambitnie, zasłużenie pożegnali się z turniejem.

Były to pojedynki bez większej historii. Dawid nie sprostał młodziutkiemu Niemcowi Christosowi Cherakisowi, rażąc brakiem celności ciosów i nie najlepszą szybkością. Na jego tle rywal wyglądał jak rutyniarz, karcąc Polaka celnymi kontrami i pokazując niezłe wyszkolenie techniczne i dobrą pracę nóg. Z kolei Maciej nie miał dzisiaj pomysłu na silniejszego fizycznie, bardziej doświadczonego Ormianina Nareka Abgaryana. Przewaga rywala w każdym z elementów bokserskiego rzemiosła była wyraźna i to on zasłużenie został zwycięzcą tej walki.

DZIELNE POLKI BEZ KWALIFIKACJI OLIMPIJSKIEJ W SAMSUNIE

fidura_laurell16

Trzeci dzień turnieju kwalifikacyjnego do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro obfitował nie tyle w zaskakujące, co skandaliczne werdykty. Niestety ofiarami sędziów zostały dzisiaj także Kinga Siwa (60 kg) i Lidia Fidura (75 kg). Obie nasze zawodniczki stoczyły doskonałe pojedynki, będąc w ringu lepszymi od swoich rywalek, a mimo to do góry podniesiono ręce ich przeciwniczek.

Jako pierwsza w ringu wystąpiła Lidia, która zmierzyła się z doskonale sobie znaną Szwedką Anną Laurell-Nash, z którą w ub. roku dwukrotnie niesłusznie przegrała. Niestety w Samsunie historia powtórzyła się po raz trzeci. Była mistrzyni świata wygrała dzisiaj jedną z czterech rund walki z Polką. Lidia zaskoczyła ją świetnie bitymi ciosami sierpowymi na górę, po których w 3. i 4. starciu odskakiwała głowa utytułowanej rywalki. Fidura doskonale realizowała taktykę swoich trenerów i miała w szachu Szwedkę, która poza odpychaniem i klinczami nie zaprezentowała nic, co mogło dać jej zwycięstwo. Innego zdania byli jednak sędziowie, którzy ku zdziwieniu publiczności wskazali na Laurell-Nash, grzebiąc wielki wysiłek Polki.

Z kolei Kinga stoczyła bodajże najlepszą walkę w karierze, w której wykazała się nie tylko ambicją, znakomitym przygotowaniem fizycznym, ale i świetną realizacją założeń taktycznych. Celem było poddanie bezwzględnemu pressingowi bazującą na technice i dobrej pracy nóg Estelle Mossely. Gdańszczanka wygrała dzisiaj co najmniej 3 starcia, zupełnie zneutralizowała atuty Francuzki i była skuteczna w ofensywie. Zdaniem chyba wszystkich obserwatorów powinno to wystarczyć do zwycięstwa, ale …nie w tym turnieju. Do góry podniesiono rękę Francuzki, ku zdziwieniu nie tylko naszej ekipy.

To nie był dobry dzień dla olimpijskiego boksu, bo z turnieju po złych decyzjach sędziów odpadły zwyciężczyni Sandry Drabik, Turczynka Neriman Istik (51 kg), której odebrano zwycięstwo nad bułgarską mistrzynią świata wagi koguciej (54 kg), Stanimirą Petrovą, mistrzyni Europy i złota medalistka Igrzysk Europejskich, Nouchka Fontijn (75 kg) uznana za gorszą od młodej Irlandki Christine Desmond oraz Sayana Sagatayeva (51 kg) z Rosji, która przeważała przez 3 rundy swojej walki z Norweżką Marielle Hansen, a mimo to pożegnała się z zawodami.

ZWYCIĘSTWO MATEUSZA TRYCA I WIELKI PECH DAMIANA KIWIORA

tryc02

W drugim dniu europejskiego turnieju kwalifikacyjnego do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro wystąpiło dwóch Polaków – Mateusz Tryc (81 kg) oraz Damian Kiwior (69 kg). Mimo iż obaj zrobili wszystko co w swojej mocy, by wygrać, do dalszej rundy turnieju w Samsunie awansował tylko ten pierwszy

Mateusz Tryc stoczył bardzo twardy i wyrównany pojedynek z najlepszym aktualnie greckim pięściarzem Panagiotisem Kalamarasem. Polak miał swoje lepsze (w 1. i 3. starciu) i słabsze momenty (w rundzie nr 2) ale przez cały pojedynek był stroną atakującą, choć czasami zapominał o zadawaniu ciosów prawą ręką. Kiedy wchodził w swój ulubiony półdystans był groźny dla nieźle wyszkolonego technicznie, nieco wyższego rywala. W dystansie przewagę miał z kolei Grek, ale jego uderzenia – zdaniem Mateusza – nie miały żadnej mocy. Wydawało się, że przewaga naszego reprezentanta nie budzi u sędziów wątpliwości ale werdykt pokazał, że niekoniecznie. Sędzia z Ekwadoru widział przewagę Kalamarasa w każdej z rund ale dwaj pozostali arbitrzy (z Kazachstanu i Słowacji) właściwie ocenili wydarzenia ringowe, punktując walkę korzystnie dla Polaka, który w następnej walce stanie oko w oko z Ukraińcem Olexandrem Khizhnyakiem.

Bardzo bliski zwycięstwa był dzisiaj Damian Kiwior, który przez prawie 3 rundy walki z Czechem Zdenkiem Chladkiem był stroną aktywniejszą. Z powodu kontuzji prawej ręki niemal cały pojedynek prowadził lewą, którą nadzwyczaj skutecznie nękał rywala, bijąc celne ciosy w różnych płaszczyznach. W drugim starciu, po jednym z tych uderzeń Polaka, Chladek doznał kontuzji prawego łuku brwiowego. Gdyby wówczas lekarz zawodów zakończył walkę, Polak wygrałby ją przez TKO, ale niestety koniec nastąpił w 1 minucie 13 sekundzie 3. rundy, po której sędziowie – zgodnie z regulamin – na skutek kontuzji wcześniej wypełnili swoje karty sędziowskie. Na wszystkich o dziwo zwycięstwo odniósł statyczny i dość pasywny tego wieczoru Czech, zamykając Damianowi szansę awansu do kolejnej rundy turnieju.

KINGA SIWA POKONAŁA PIERWSZĄ PRZESZKODĘ. SANDRA DRABIK PRZEGRAŁA Z TURCZYNKĄ

kinga siwa_samsun1

Za nami pierwszy dzień olimpijskiego turnieju kwalifikacyjnego dla Europy. Wczoraj w Samsunie odbyły się nie tylko oficjalna waga, losowanie i ceremonia otwarcia ale i pierwsze walki. W rywalizacji kobiet zobaczyliśmy w nich Sandrę Drabik (51 kg) i Kingę Siwą (60 kg). Niestety do kolejnej rundy awansowała tylko ta druga…

Sandra swoim pojedynkiem z Turczynką Neriman Istik otwierała zawody. W wypełnionej niemal po brzegi hali imienia legendarnego tureckiego zapaśnika Mustafy Dagistanli, przy głośnym dopingu miejscowej publiczności rywalizowała z mistrzynią Turcji, na co dzień boksującą w barwach miejscowego klubu. Pojedynek był wprawdzie wyrównany i nieco więcej celnych ciosów zadała w Polka, ale żeby wygrywać z zawodniczką gospodarzy na jej ringu należało zaboksować skuteczniej w ataku i uważniej w obronie. Z pewnością wielkim nieporozumieniem była punktacja 40-36 dla Istik, jaką na swoich kartach wskazali sędziowie ze Sri Lanki (!) i Brazylii. Sędzia z Korei Południowej był najbliższy ringowej prawdy uznając bój za remisowy 38-38. Wielka szkoda szansy, jaką straciła Sandra, gdyż niezależnie od faktu, że w następnej walce czekała na nią rozstawiona z nr 1 Stanimira Petrova, losowanie miała obiecujące.

Z kolei Kinga zamykała dzisiejsze zmagania pań walką z młodą Greczynką Nikoletą Pitą. Nie był to z pewnością w jej wykonaniu boks efektowny ale na tyle skuteczny, że dla wszyscy sędziowie każde ze starć zapisali na konto naszej reprezentantki, która może się już skupić na pojedynku z Francuzka Estelle Mossely. Jego stawką będzie ćwierćfinał, w którym na zwycięską – miejmy nadzieję – Kingę czekać będę Finka Mira Potkonen lub Włoszka Irma Testa.

W SAMSUNIE POZNALIŚMY RYWALKI I RYWALI BIAŁO-CZERWONYCH. DZISIAJ PIERWSZE WALKI

samsun_losowanie

Dzisiaj w Samsunie, punktualnie o godz. 12.00, odbyło się oficjalne losowanie olimpijskiego turnieju kwalifikacyjnego dla Europy. Przedstawiciele wszystkich ekip, w wypełnionej po brzegi sali miejscowej Opery, w napięciu oczekiwali na układ drabinek w poszczególnych wagach.

Najpierw odbyło się losowanie turnieju mężczyzn, w którym startuje ośmiu podopiecznych trenerów Zbigniewa Raubo i Jerzego Baranieckiego. W zgodnej opinii obserwatorów, nie tylko krajowych, losowanie panów należy uznać za dobre. W przypadku pań mamy w Samsunie turniej równy obsadą Mistrzostwom Europy, więc trudno było tu mówić o specjalnych prezentach od losów, bo do Turcji przyjechały wszystkie najlepsze zawodniczki Starego Kontynentu.

WYNIKI LOSOWANIA

Dawid Jagodziński (49 kg) w pierwszym pojedynku trafi na młodziutkiego Niemca Christosa Cherakisa, i jeśli pokona tę przeszkodę, to w następnym boju trafi na zwycięzcę walki Tinko Banabekov (Bułgaria) – Artur Hovhannisyan (Armenia).

Maciej Jóźwik (52 kg) zaboksuje z Ormianinem Narekiem Abgaryanem i w razie zwycięstwa w następnym boju skrzyżuje rękawice z Włochem Vincenzo Picardim lub Alexandrem Ionitą z Rumunii.

Adrian Kowal (56 kg) w pierwsze walce trafił na Słowaka Michaela Takacsa i jeśli pokona tę przeszkodę, to w następnej rundzie zmierzy się z Anglikiem Qaisem Ashfagiem lub Merabem Turkadze z Gruzji.

Dawid Michelus (60 kg) pierwszego rywala mieć będzie w Białorusinie Vazgenie Safaryantsu lub Rumunie Robercie Jitaru. Który z nich ostatecznie stanie z Polakiem oko w oko dowiemy się dzisiaj wieczorem.

Mateusz Kostecki (64 kg) dzisiaj wieczorem stanie do walki z ciemnoskórym Duńczykiem Mwangila Poulsenem i jeżeli z nim wygra, to w kolejnej walce zaboksuje z Brytyjczykiem Patem McCormack`em.

Dzisiejszy jubilat, Damian Kiwior (69 kg) zmierzy się z Czechem Zdenkiem Chladkiem i w razie wygranej w następnej rundzie powalczy z Mołdawianinem Vissili Belousem.

Mateusz Tryc (81 kg) rozpocznie turniej od boju z Grekiem Panagiotisem Kalamarasem, po pokonaniu którego – w co mocno wierzymy – trafi na Ukraińca Olexandra Khizhnyaka.

Igor Jakubowski (91 kg), jedyny rozstawiony z Polaków (nr 3) w pierwszej walce zaboksuje ze zwycięzcą rywalizacji Armend Khoxhaj (Kosowo) – Paul Omba Biongolo (Francja).

Sandra Drabik (51 kg) dzisiaj skrzyżuje rękawice z Turczynką Neriman Istik i w razie zwycięstwa trafi na rozstawiona z nr 1 Bułgarkę Stanimirę Petrovą, która ma wolny los.

Kinga Siwa (60 kg) również dzisiaj zaboksuje z Greczynką Nikoletą Pitą, po pokonaniu której trafi na rozstawioną z nr 2 Estelle Mossely, która ma wolny los.

Lidia Fidura (75 kg) w pierwszej walce skrzyżuje rękawice z doskonale sobie znaną Szwedką Anna Laurell-Nash i w razie zwycięstwa trafi na Angielkę Savannah Marshall lub Francuzkę Erikę Guerrier.

Opracował: Jarosław Drozd

MOLINA ZNOKAUTOWAŁ ADAMKA W WALCE WIECZORU PBN W KRAKOWIE. ŚWIETNY CIEŚLAK

adamek_molina

Eric Molina (25-3, 19 KO) znokautował jak zwykle dzielnego i twardego Tomasza Adamka (50-5, 30 KO) podczas gali Polsat Boxing Night w Krakowie. Amerykanin z meksykańskimi korzeniami zaczął bardzo zachowawczo. Tomek natomiast uruchomił lewą rękę. To nie były mocne uderzenia, ale jab pracował niczym automat. Tak minęły trzy minuty. Molina wyraźnie usypiał i czekał na mocną kontrę. Na początku drugiej rundy przestrzelił prawym krzyżowym, również prawym podbródkiem, ale w środku w końcu namierzył głowę Tomka prawym sierpowym, wyraźnie nim wstrząsając. Rzucił się na Polaka, ale po chwilowym szturmie znów oddał zupełnie inicjatywę. Bardzo podobnie wyglądało starcie numer trzy. Dwie minuty i pięćdziesiąt sekund to pełna kontrola „Górala”, ale na samym finiszu Molina znów nim wstrząsnął bombą ze swojej prawej ręki. – Mówiłem ci, uważaj na to, on czeka tylko na kontrę z prawej ręki – grzmiał w narożniku Roger Bloodworth. Amerykanin podkręcił trochę tempo w piątym starciu, lecz kiedy on atakował. Adamek zachowywał większą czujność i okazało się, że nieaktywny Molina jest groźniejszy niż Molina aktywny. Mimo wszystko Eric się rozkręcał z każdą minutą i w piątej odsłonie atakował jeszcze ostrzej, próbując mocnym prawym sierpem przełamać gardę Tomka. Amerykanin miał bardzo udaną szóstą rundę. Konsekwentnie bił mocnym prawym hakiem na żebra, robiąc sobie coraz częściej miejsce na ulokowanie czegoś na górze. W siódmej Tomek musiał coś pozmieniać i zaczął powoli przyjmować wymiany z dużo większym i silniejszym oponentem. Wydawało się, że Molina po prostu łamie naszego „Górala”, ten jednak po raz kolejny udowodnił, że gdy jest zraniony i naruszony, bywa najgroźniejszy. Po słabszym okresie wyszedł do ósmej rundy i to on przejął stery, kilka razy soczyście lokując swój prawy na głowie przeciwnika. Najciekawsza, najdramatyczniejsza była dziewiąta odsłona. Tomek poszedł z silniejszym Moliną na wyniszczenie. Sam przyjął kilka mocnych bomb, jednak to on miał inicjatywę, a dwa razy swoim prawym krzyżowym zrobił wyraźnie wrażenie nad Ericem. Niestety boks, a szczególnie waga ciężka, bywa brutalna. Molina przestał boksować, zaczął znów czekać na szansę punchera i niestety doczekał się. Niemal równo z gongiem huknął prawym krzyżowym, idealnie na szczękę Tomka. Ten padł ciężko, lodując już za linami. Runda się skończyła, ale gong nie ratuje i Leszek Jankowiak zmuszony był wyliczyć dzielnego „Górala” do dziesięciu.

Michał Cieślak (12-0, 8 KO) demoluje jednego zawodnika po drugim, nawet pomimo wzrastającej klasy jego rywali. Tym razem o sile Polaka na własnej skórze przekonał się ceniony Francisco Palacios (23-4, 14 KO)! Bombardier z Radomia zaczął w swoim stylu. Ostry pressing i potężne uderzenia z obu rąk, na zmianę na górę i na dół. Portorykańczyk podjął rękawicę i choć był cały czas na wstecznym, starał się odpowiadać. W połowie drugiej rundy krótki lewy sierp Michała zamroczył przeciwnika, ale ten szybko sklinczował i przetrwał chwilowy kryzys. „Śliski” przeciwnik ostro obrywał, ale przy tym również przepuszczał sporo ciosów Michała, który zmienił taktykę i coraz częściej obijał hakami żebra dwukrotnego pretendenta do tytułu mistrza świata. W czwartym starciu po dwóch ciosach na korpus Cieślak trafił mocnym lewym sierpowym, lecz Portorykańczyk sprytnie wykorzystał liny i znów przetrwał. Ale tylko na kilkadziesiąt sekund. Michał przepuścił lewy prosty rywala i huknął prawym sierpowym na szczękę. Palacios padł na matę i z wielkim trudem powstał na osiem. Sędzia puścił pojedynek, jednak po kolejnych dwóch ciosach w obawie przed ciężkim nokautem wkroczył do akcji.

W ciekawej konfrontacji na szczycie polskiej wagi ciężkiej Andrzej Wawrzyk (32-1, 18 KO) pokonał przed czasem Marcina Rekowskiego (17-3, 14 KO). „Reks” rozpoczął niby agresywnie, ale po krótkim zrywie obaj stanęli na środku ringu, szukając jakiejś szansy na mocną bombę. Andrzej trochę uśpił rywala i po kilku „leniwych” lewych wystrzelił szybkim prawym na szczękę, rzucając Marcina na deski. Gdy Leszek Jankowiak doliczył do ośmiu, zabrzmiał gong. Po przerwie Marcin za wszelką cenę starał się skrócić dystans, ale nie był w stanie podejść pod znacznie wyższego, a przy tym dobrze pracującego nogami i jabem. W czwartym starciu Rekowski zaczynał ataki ciosami na korpus, ale nadal nie znajdywał recepty na „Guliwera”. Wawrzyk piątą odsłonę zaczął ładnym jabem, potem dodał dwa bardzo mocne prawe krzyżowe, mocno rozkwaszając nos przeciwnika. To rozwścieczyło Marcina, który na finiszu przeprowadził skomasowany szturm. Wszystko wyglądało dla niego bardzo dobrze przez dwie i pół minuty szóstej rundy. W końcu zepchnął Wawrzyka do lin i zaczął zyskiwać przewagę, lecz nagle… Cofający się Andrzej huknął nagle prawym podbródkiem i pod Marcinem ugięły się nogi. Padł i z wielkim trudem powstał, mając jeszcze wyraźnie problemy z błędnikiem. Sędzia Jankowiak puścił walkę, bo do gongu zostało kilka sekund, zanim on jednak zabrzmiał, Marcin zainkasował jeszcze dwie mocne bomby i ledwo co doszedł do narożnika. Minuta odpoczynku okazała się zbyt krótka. Wawrzyk na początku siódmego starcia strzelił lewym sierpem, Rekowski znów „zatańczył” i szybko do akcji wkroczył Leszek Jankowiak w obawie przed ciężkim nokautem.

W dobrym stylu na polski ring, ale również pod skrzydła Andrzeja Gmitruka powrócił Mateusz Masternak (37-4, 26 KO), który pewnie wypunktował Erica Fieldsa (24-4, 16 KO). „Master” rozpoczął od ciosów na korpus, ale już w pierwszej rundzie dwa razy dosięgnął Amerykanina prawym krzyżowym. W drugiej polował dla odmiany akcją prawy na prawy, czując się odrobinę szybszym, a także prawym overhandem. Na starcie trzeciej odsłony były mistrz Europy dołożył skuteczny lewy prosty, którym ustawiał sobie przeciwnika na prawą ręką. Po przerwie Masternak konsekwentnie obijał tułów i bezpiecznie boksował jabem. Spuścił trochę z tonu, ale już w piątej rundzie podkręcił tempo i karcił Fieldsa prawymi krzyżowymi oraz sierpami. W szóstej obraz pojedynku się nie zmieniał, choć Fields próbował momentami przechodzić do pressingu i ofensywy. Polak jednak wszystkie ciosy przyjmował spokojnie na szczelną gardę. W końcówce siódmego starcia Fields na dobrą sprawę po raz pierwszy naprawdę mocno trafił – prawym sierpem, lecz na Mateuszu to uderzenie nie zrobiło większego wrażenia. Dalej kontrolował wydarzenia w ringu i swoimi akcjami złożonymi z trzech-czterech ciosów, nawet gdy bił na gardę, to za każdym razem przynajmniej jedno uderzenie dochodziło celu. W końcówce dziewiątej odsłony Mateusz naruszył przeciwnika krótkim lewym sierpem, jednak zaraz potem zabrzmiał gong i nie udało się mu dobić zranionej ofiary. Ostatnie trzy minuty to dalsza dominacja „Mastera”. Jedyne czego zabrakło, to chyba tylko „czasówki”. Przy werdykcie oczywiście emocji już nie było żadnych. Największą tajemnicą tej walki okazał się sędzia Tuszyński, który jakimś cudem wyciągnął jedną rundę na korzyść Fieldsa (99:91). Dwaj pozostali typowali 100:90, bo inaczej po prostu nie dało się tego punktować…

Cztery długie miesiące musiał czekać Michał Syrowatka (14-1, 4 KO) na rewanż z Rafałem Jackiewiczem (48-15-2, 22 KO) za niespodziewaną porażkę przed czasem. Znany ze specyficznego poczucia humoru i wyjść do ringu z muzyką pod konkretnego rywala Rafał tym razem wybrał wiele mówiący utwór „Zatańczysz ze mną jeszcze raz”… Już na starcie było więc ciekawie. Michał zaczął ostrożnie ciosami na korpus, choć w końcówce pierwszej rundy zaatakował troszkę odważniej. Z kolei Rafał polował obszernym prawym w okolice ucha. Po przerwie Jackiewicz musnął tylko brodę przeciwnika długim prawym prostym, ten jednak za moment odpowiedział lewym sierpowym. Syrowatka rozluźnił się w trzeciej rundzie, uruchomił nogi, konsekwentnie obijał prawym hakiem lewą stronę korpusu oponenta, a wszystko zaakcentował ładnym prawym sierpowym. Jackiewicz nieźle zaczął czwarte starcie, ale końcówkę znów lepiej zaakcentował Syrowatka, która ponawiał akcje i bił seriami dwóch-trzech ciosów. Tuż po rozpoczęciu piątej rundy Michał potężnym prawym hakiem pod lewy łokieć zabrał oddech Rafałowi, który na dobrą minutę stanął w miejscu. Dodatkowo tuż przed gongiem po przypadkowym zderzeniu głowami pękł mu lewy łuk brwiowy. Syrowatka złapał odpowiedni rytm i czując chwilowy kryzys rywala podkręcił dodatkowo tempo w kolejnej odsłonie. W siódmym starciu deja vu z ich pierwszej walki, tylko z odwróconymi rolami. To Jackiewicz polował na jeden, nokautujący cios, a Syrowatka niczym weteran boksował swoje, co umożliwiała mu doskonała praca nogami. W ósmym przewaga podopiecznego Andrzeja Liczika jeszcze bardziej się powiększyła. W dziewiątej rundzie obraz walki się nie zmieniał. Szybszy i dokładniejszy Syrowatka zaczynał kombinacje prawym na dół, by poprawiać od razu lewym i prawym sierpem na górę. W ostatnich trzech minutach Jackiewicz rzucił się do ataku, lecz nauczony doświadczeniami z grudnia ubiegłego roku Syrowatka boksował rozsądnie i uważnie w defensywie. Przyjął jeden mocny lewy sierp, ale na więcej Rafała już nie było stać. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 96:94, 96:94 i 98:93 – wszyscy na korzyść Syrowatki!

Ze łzami w oczach Ewa Brodnicka (10-0, 2 KO) tłumaczyła swoją decyzję o wycofaniu się z potyczki z Anitą Torti (9-5-1, 3 KO). – Wielki dramat. Jest mi naprawdę przykro. Okazało się, że kontuzja kolana jest naprawdę poważna. Lekarze robili wszystko co się da. Zastrzyki, blokady, ale nic nie pomogło. Wypłakałam się już trochę dzisiaj, przepraszam wszystkich. Ten uraz wykluczy mnie od czterech tygodni w takiej łagodnej wersji, aż do pół roku przy najgorszym scenariuszu. Dzisiejszy start mógłby prowadzić do jeszcze gorszej kontuzji. Na pewno spotkam się z Torti, ale dopiero wtedy, gdy pozwoli mi na to zdrowie – powiedziała Brodnicka. Ewa Piątkowska oraz Sasza Sidorenko zgodziły się na walkę z Włoszką, ale ta z kolei po krótkim namyśle odmówiła. Czeka na „Kleo”.

źródło: bokser.org

PONOWNIE WIELKI BOKS W DĘBICY. „HUSARIA” ROZBIŁA ARGENTYŃCZYKÓW 5-0

polski02

Bezdyskusyjnym zwycięstwem zakończyli swój start w 6. sezonie ligi World Series of Boxing zawodnicy ekipy Rafako Hussars Poland. Dzisiaj w Dębicy „Husaria” rozbiła 5-0 drużynę Argentina Condors. Wszyscy „nasi” zawodnicy – Maciej Jóźwik (52 kg), Mateusz Polski (60 kg), Stephen Donnelly (69 kg), Arkadiusz Szwedowicz (81 kg) i Florian Schulz (+91 kg) – wygrali swoje walki jednogłośnie na punkty.

Dodajmy, że trzej Polacy wygrali swoje pierwsze w karierze pojedynki w lidze WSB. Zarówno Mateusz Polski, jak Arkadiusz Szwedowicz spełniają kryteria, by rywalizować o kwalifikację olimpijską w Sofii, w turnieju dla zawodników WSB i APB. Z Kolei Maciej Jóźwik o swoją olimpijską szansę powalczy niebawem w tureckim Samsunie.

WYNIKI WALK [na pierwszym miejscu zwycięzcy]

52 KG: Maciej Jóźwik – Cristian Eduardo Roda 3-0
60 KG: Mateusz Polski – Brian Ivan Nunez 3-0
69 KG: Stephen Donnelly – Franco Maximiliano Ocampo 3-0
81 KG: Arkadiusz Szwedowicz – Juan Gabriel Rizzo 3-0
+91 KG: Florian Schulz – Kevin Nicolas Espindola 3-0

JUŻ 120 ZAWODNIKÓW PEWNYCH STARTU W IGRZYSKACH OLIMPIJSKICH W RIO DE JANEIRO

Rio-Olympics1

Im bliżej do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro, tym coraz mniej niewiadomych jeśli chodzi o nominacje olimpijskie. Po zakończeniu turniejów w Buenos Aires i Yaounde pewnych startu w Rio jest już 120 z 250 zawodników, czyli prawie połowa. Gospodarze, a więc Brazylijczycy, tuż przed turniejem dla obu Ameryk musieli zaprezentować nazwiska 5 pięściarzy, którzy paszporty olimpijskie otrzymają bez walki. Tym samym w sposób automatyczny ograniczona została pula kwalifikacji wywalczonych bezpośrednio na ringu w Buenos Aires.

Na dzisiaj, czyli 22 marca pewnych startu w Rio de Janeiro jest aż 10 (komplet) Kubańczyków. Co ciekawe przedwczesna porażka mistrza olimpijskiego Robeisy Ramireza (56 kg) w niczym nie popsuła statystyk ekipy z Gorącej Wyspy, gdyż już wcześniej, dzięki rankingowi WSB, prawo startu w Rio zagwarantował sobie mniej znany Andy Cruz Gomez. Aż 8 kwalifikacji wywalczyli już Rosjanie, po siedem Algierczycy i Brazylijczycy, zaś po sześć Marokańczycy. Ogółem pewne startu w zbliżających się Igrzyskach są 43 federacje, z naszą włącznie.

LISTA ZAWODNIKÓW, KTÓRZY NA DZIEŃ 22 MARCA 2016 ROKU WYWALCZYLI KWALIFIKACJE OLIMPIJSKIE DO IGRZYSK OLIMPIJSKICH W RIO DE JANEIRO

49 KG (11 z 22)
Joahnys ARGILAGOS (Kuba)
Patrick BARNES (Irlandia)
Vasilii EGOROV (Rosja)
Bin LYU (Chiny)
Birzhan ZHAKYPOV (Kazachstan)
Yubergen MARTINEZ (Kolumbia)
Nico HERNANDEZ (USA)
Patrick LOURENCO (Brazylia)
Simplique FOTCHALA (Kamerun)
Matias HAMUNYELA (Namibia)
Sibusiso BANDLA (RPA)

52 KG (12 z 26)
Misha ALOYAN (Rosja)
Jeyvier Jesus CINTRON OCASIO (Portoryko)
Elias Eliseo EMIGDIO ABARCA (Meksyk)
Achraf KHARROUBI (Maroko)
Elvin MAMISHZADA (Azerbejdżan)
Yosbany VEITIA SOTO (Kuba)
Fernando MARTINEZ (Argentyna)
Leonel DE LOS SANTOS (Dominikana)
Juliao HENRIQUES (Brazylia)
Mohamed FLISSI (Algieria)
Sikho NQOTHOLE (RPA)
Ronald SERUGO (Uganda)

56 KG (13 z 28)
Murodjon AKHMADALIEV (Uzbekistan)
Dzmitry ASANAU (Białoruś)
Michael John CONLAN (Irlandia)
Andy CRUZ GOMEZ (Kuba)
Khedafi DJELKHIR (Francja)
Vladimir NIKITIN (Rosja)
Jiawei ZHANG (Chiny)
Alberto MELIAN (Argentyna)
Shakur STEVENSON (USA)
Rubenilson VIEIRA (Brazylia)
Bilel M`HAMDI (Tunezja)
Suntele INKULUKEKO (Lesotho)
Mohamed HAMOUT (Maroko)

60 KG (13 z 28)
Berik ABDRAKHMANOV (Kazachstan)
Adlan ABDURASHIDOV (Rosja)
Lazaro Jose ALVAREZ ESTRADA (Kuba)
Carlos Zenon BALDERAS JR (USA)
Robson DONATO CONCEICAO (Brazylia)
Albert SELIMOV (Azerbejdżan)
Hurshid TOJIBAEV (Uzbekistan)
Luis CABRERA (Wenezuela)
Teofimo LOPEZ (Honduras)
Ignacio PERRIN (Argentyna)
Abdel AL MAHMOUD (Egipt)
Reda BENBAZIZ (Algieria)
Andrique ALLISOP (Seszele)

64 KG (13 z 28)
Abdelkader CHADI (Algieria)
Raul CURIEL GARCIA (Meksyk)
Vitaly DUNAYTSEV (Rosja)
Fazliddin GAIBNAZAROV (Uzbekistan)
Artem HARUTYUNYAN (Niemcy)
Wuttichai MASUK (Tajlandia)
Yasnier TOLEDO LOPEZ (Kuba)
Artur BIARSLANOV (Kanada)
Luis ARCON (Wenezuela)
Joedison TEIXEIRA (Brazylia)
Junias JONAS (Namibia)
Hamza AL BARBARI (Maroko)
Babou MAHAMAN SMAILA (Kamerun)

69 KG (13 z 28)
Parviz BAGHIROV (Azerbejdżan)
Steven Gerard DONNELY (Irlandia)
Wei LIU (Chiny)
Mohammed RABI (Maroko)
Onur SIPAL (Turcja)
Daniyar YELEUSSINOV (Kazachstan)
Andrey ZAMKOVOY (Rosja)
Rosniel IGLESIAS (Kuba)
Gabriel MAESTRE (Wenezuela)
Alberto PALMETTA (Argentyna)
Rayton NDUKU OKWIRI (Kenia)
Walid Sedik MOHAMED (Egipt)
Zohir KADACHE (Algieria)

75 KG (13 z 28)
Ilyas ABBADI (Algieria)
Hosam ABDIN (Egipt)
Artem CHEBOTAREV (Rosja)
Tomasz JABŁOŃSKI (Polska)
Adem KILICCI (Turcja)
Arlen LOPEZ CARDONA (Kuba)
Bektemir MELIKUZIEV (Uzbekistan)
Misael RODRIGUEZ (Meksyk)
Charles CONWELL (USA)
Jorge Luis VIVAS (Kolumbia)
Dieudonne SEYI NTSENGUE (Kamerun)
Merven CLAIR (Mauritius)
Said HARNOUF (Maroko)

81 KG (12 z 26)
Mathieu BAUDERLIQUE (Francja)
Julio Cesar LA CRUZ PERAZA (Kuba)
Valentino MANFREDONIA (Włochy)
Ehsan ROUZBAHANI (Iran)
Hrvoje SEP (Chorwacja)
Joseph WARD (Irlandia)
Albert RAMIREZ (Wenezuela)
Carlos MINA (Ekwador)
Michel BORGES (Brazylia)
Abdelhafid BENCHEBLA (Algieria)
Abderrahmane SALAH ARABY (Egipt)
Kennedy KATENDE (Uganda)

91 KG (10 z 18)
David GRAF (Niemcy)
Vassiliy LEVIT (Kazachstan)
Clemente RUSSO (Włochy)
Evgeny TISHCHENKO (Rosja)
Erislandy SAVON (Kuba)
Yamil PERALTA (Argentyna)
Juan NOGUEIRA (Brazylia)
James Kennedy  ST. PIERRE (Mauritius)
Chouaib BOLOUDINAT (Algieria)
Hassan CHAGTEMI (Tunezja)

+91 KG (10 z 18)
Filip HRGOVIC (Chorwacja)
Mihai NISTOR (Rumunia)
Erik PFEIFER (Niemcy)
Tony YOKA (Francja)
Nigel PAUL (Trynidad i Tobago)
Leinier PEROT (Kuba)
Clayton LAURENT (Wyspy Dziewicze)
Ajagba EFE (Nigeria)
Mohamed ARJAOUI (Maroko)
Aymen TRABELSI (Tunezja)

ANNA GÓRALSKA NAJLEPSZĄ ZAWODNICZKĄ MMP. FINAŁY DOBRĄ PROMOCJĄ BOKSU KOBIET

zglenicka_marczewska_goralska

W Grudziądzu zakończyły się dzisiaj 5. Młodzieżowe Mistrzostwa Polski Kobiet w Boksie. Ich ostatni akcent, czyli finały stanowiły dobrą promocją polskiego kobiecego boksu. Nie tylko dlatego, że 7 z 10 trwało pełen dystans ale dlatego, że poziom prezentowany w większości z nich przez finalistki był naprawdę wysoki. Najlepszą zawodniczką zawodów została uznana czyniąca ostatnio systematyczne postępy zwyciężczyni wagi koguciej (54 kg), Anna Góralska. Dodatkowo zawodniczka Korony Wałcz otrzymała – wraz z Laurą Grzyb (GKS Jastrzębie) – nagrodę za najlepszą walkę finałową.

Mistrzyniami Polski do lat 23 A.D. 2016 zostały (w kolejności wag): Adriana Marczewska (SKF Zielona Góra, 48 kg), Milena Zglenicka (Pomorzanin Toruń, 51 kg), Anna Góralska (Korona Wałcz, 54 kg), Mirela Balcerzak (Skorpion Szczecin, 57 kg), Aneta Rygielska (Pomorzanin Toruń, 60 kg), Wiktoria Dombrowska (Gryf Wejherowo, 64 kg), Hanna Solecka (Skorpion Szczecin, 69 kg), Elżbieta Wójcik (Róża Karlino, 75 kg), Katarzyna Wachulska (Bombardier Gdynia, 81 kg) i Ewa Moniak (Radomiak Radom, +81 kg).

W klasyfikacji klubowej zwyciężył Skorpion Szczecin (176 pkt.), wyprzedzając Pomorzanina Toruń (89 pkt.), BKS Olimp Szczecin (78 pkt.), Bombardiera Gdynia (70 pkt.) i KSZO Ostrowiec Świętokrzyski (56 pkt.). Szczeciński Skorpion wygrał także klasyfikacje medalową (2 złota, 1 srebro i 1 brąz), wyprzedzając Pomorzanina (2 złota i 1 brąz) i Bombardiera (1 złoto i 2 brązowe medale).

Klasyfikację OZB wygrał Zachodniopomorski (343 punkty), dystansując Kujawsko-Pomorski (164 pkt.), Wielkopolski (134 pkt.), Pomorski (133 pkt.) i Świętokrzyski (95 pkt.).

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH [13 MARCA 2016 ROKU - na pierwszym miejscu zwyciężczynie]

48 KG
Adriana Marczewska (SKF Zielona Góra) – Wiktoria Sądej (LFC Legia Warszawa) 2-1

51 KG
Milena Zglenicka (Pomorzanin Toruń) – Sandra Brodacka (Skorpion Szczecin) 2-1

54 KG
Anna Góralska (Korona Wałcz) – Laura Grzyb (BKS Jastrzębie) 3-0

57 KG
Mirela Balcerzak (Skorpion Szczecin) – Monika Serafin (06 Kleofas AZS-AWF Katowice) 3-0

60 KG
Aneta Rygielska (Pomorzanin Toruń) – Agnieszka Bukłaho (BKS Hetman Białystok) TKO 1

64 KG
Wiktoria Dombrowska (Gryf Wejherowo) – Paulina Borysiewicz (BKS Hetman Białystok) 3-0

69 KG
Hanna Solecka (Skorpion Szczecin) – Larysa Sabiniarz (Boxing Chojnice) 3-0

75 KG
Elżbieta Wójcik (Róża Karlino) – Karolina Twardy (Zawisza Bydgoszcz) WO.

81 KG
Katarzyna Wachulska (Bombardier Gdynia) – Natalia Kamińska (II LO Chełm) TKO 1

+81 KG
Ewa Moniak (Radomiak Radom) – Gabriela Pawlicka (BSB Astoria Bydgoszcz) 3-0

PORAŻKA „HUSARII” W MOSKWIE. HONOROWY PUNKT MATEUSZA KOSTECKIEGO

mateusz_kostecki

Drużynie Rafako Hussars Poland nie udała się niestety wyprawa do Moskwy na mecz rewanżowy 6. sezonu ligi World Series of Boxing z Russia Boxing Team. Wczoraj nasi zawodnicy, w których narożniku zobaczyliśmy Jerzego Baranieckiego, Marka Chrobaka i Gianfranco Rossiego, przegrali z gospodarzami 1-4. Jedyny punkt dla „Husarii” wywalczył Mateusz Kostecki (64 kg).

W boksie porażka z ekipą rosyjską, niezależnie od tego w jakiej kategorii wiekowej i na jakim ringu, jest zawsze wkalkulowana. Nie inaczej było i tym razem, tym bardziej, że gospodarze do boju wysłali trzech zawodników najwyższej międzynarodowej klasy - Belika Galanova (49 kg), Vladimira Nikitina (56 kg) i Petra Khamukova (75 kg), a więc medalistów mistrzostw świata i Europy.

Filigranowy Galanov niespodziewanie, celnymi i mocnymi ciosami bitymi na dół, już w 1. starciu znokautował Dawida Jagodzińskiego, o tyle komplikując jego sytuację, bowiem Polak za cztery tygodnie miał startować w Samsunie w turnieju kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich. W razie zaprotokołowania klasycznego nokautu (nadal nie wiemy czy było to KO, czy TKO) Dawida czeka 6 tygodni przymusowej przerwy od startów i w Turcji nie zaboksuje.

Przegrał także as atutowy „Husarii” i jej kapitan, Tomasz Jabłoński (75 kg), który przez ostatnie dni zmagał się z przeziębieniem i nie w pełni sił stanął do walki rewanżowej za finał Mistrzostw Europy ze wspomnianym Khamukovem. Polak zdaniem sędziów przegrał wszystkie starcia z Rosjaninem, choć zgodnie z prawdą w pierwszej rundzie przeważał. Nie po raz pierwszy dała o sobie znać pięta achillesowa Tomasza, czyli jego łuki brwiowe. W piątej rundzie, kiedy był liczony po celnych i mocnych uderzeniach na dół, nic nie widział, gdyż krew zalewała mu oko.

- No niestety nie udało mi się przekonać sędziów do swojego boksu – powiedział po zakończeniu walki gdynianin. – Może gdybym miał więcej siły, dynamiki i wyczucia, poszłoby trochę lepiej. Chyba było widać to w ringu, że nie jestem w formie. Ciężko mi się boksowało ale nie czułem wyraźnej przewagi rywala… Nie ma co się teraz zastanawiać, tylko szybko się wykurować i zaczynać w końcu porządne przygotowania do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro – zakończył Tomasz.

Na pewno nie zawiedli kibiców Mateusz Kostecki (64 kg), Michał Olaś (91 kg) i Włoch Riccardo D`Andrea (56 kg). Pierwszy z nich wygrał pojedynek przez TKO w 3. starciu na skutek kontuzji (fatalnie rozbity łuk brwiowy) Grigoriya Lizunenki i mimo iż na kartach punktowych przegrał dwa pierwsze starcia, to prezentował się w ringu nie gorzej od Rosjanina. W przypadku Michała, który po słabszych dwóch pierwszych rundach, miał przewagę w trzech kolejnych, zabrakło obiektywizmu ze strony sędziów, którzy ostatecznie zapunktowali nieznacznie na korzyść chaotycznego i potężnie zmęczonego po dwóch pierwszych starciach Islama Tekeyeva. Riccardo z kolei dał kibicom przyjemność oglądania przez 5 rund technicznego boksu i choć nie dał sobie zrobić krzywdy silnemu Vladimirowi Nikitinowi, to sam nie był dla rywala specjalnym zagrożeniem.

RUSSIA BOXING TEAM – RAFAKO HUSSARS POLAND 4-1
[12 MARCA 2016 ROKU, MOSKWA - na pierwszym miejscu zwycięzcy]

49 KG: Belik Galanov – Dawid Jagodziński KO 1
56 kg: Vladimir Nikitin – Riccardo D`Andrea 3-0
64 KG: Mateusz Kostecki – Grigoriy Lizunenko TKO 3 (kontuzja)
75 KG: Petr Khamukov – Tomasz Jabłoński 3-0
91 KG: Islam Tekeyev – Michał Olaś 3-0

Opracował: Jarosław Drozd

SREBRNY MEDAL KINGI SIWEJ I BRĄZOWY LIDII FIDURY W HISZPANII

totana16mini

Dwa medale – srebrny i brązowy – przywiozą z Hiszpanii, z Międzynarodowego Turnieju Bokserskiego „Totana Boxeo”. reprezentantki Polski. W zakończonym niedawno finale wagi lekkiej (60 kg) Kinga Siwa została uznana za pokonaną w rywalizacji z Bułgarką Svetlaną Kamenovą Stanevą. Na najniższym stopniu podium stanie Lidia Fidura (75 kg), która wczoraj w kontrowersyjnych okolicznościach została pozbawiona szansy walki o zwycięstwo w turnieju.

Kinga Siwa podczas trzech tegorocznych turniejów stoczyła już 10 międzynarodowych pojedynków. Dzisiaj liczyliśmy na to, że właśnie w tym dziesiątym odniesie ósme zwycięstwo, a tym samym stanie na najwyższym stopniu podium w Totanie. Po prawdzie Polka zrobiła w ringu wszystko co w jej mocy, by osiągnąć sukces. Przez cztery rundy była stroną atakującą i nie dawała swojej rywalce z Bułgarii ani chwili oddechu. Leworęczna Staneva boksowała jak zwykle defensywnie, wykorzystując swój największy atut, czyli bardzo dobrą pracę nóg, zadając pojedyncze ciosy kontrujące. Przez cały dystans obraz walki był niezmienny – frontalny atak Kingi, która może nie zawsze była skuteczna w ofensywie ale dyktowała warunki w ringu. Wpływ na postawę naszej zawodniczki miał z pewnością arbiter ringowy, który przynajmniej trzykrotnie wybijał ją z rytmu swoimi uwagami ale wydawało się nam, że po zakończeniu pojedynku do góry podniesiona zostanie ręka mistrzyni Polski. Niestety stało się inaczej…

Wczoraj w walkach półfinałowych obie nasze zawodniczki zaprezentowały skuteczny boks. Wspomniana Kinga pewnie i jednogłośnie pokonała na punkty niewygodną Bułgarkę Denitsę Eliseevą, zaś Lidia Fidura wygrała co najmniej trzy starcia w pojedynku z zawodniczką gospodarzy, Tamarą Garcia. Jakież było zaskoczenie wszystkich kiedy ogłoszono końcowy werdykt, przyznający niejednogłośne zwycięstwo Hiszpance. Na jej korzyść punktowali dwaj rodacy (po 39-37), zaś neutralny sędzia z Niemiec nie miał wątpliwości, że każdą z czterech rund wygrała Polka (40-36 dla Lidii). Dodajmy, że chwilę później w taki sam sposób została potraktowana Niemka Sarah Scheurich, która walczyła z Hiszpanką Miriam Gutierrez

W takich mało sportowych okolicznościach zakończył się więc kameralny turniej „Totana Boxeo”. Wśród pań wygrały dwie Bułgarki – Stoyka Petrova (51 kg – w finale pokonała Stanimirę Petrovą), Staneva oraz wspomniana Gutierrez z Hiszpanii.

„HUSARIA” PONOWNIE POD MURAMI KREMLA. NIEZWYKLE TRUDNE ZADANIE POLAKÓW

jablonski05

Za kilka godzin w Moskwie drużyna Rafako Hussars Poland stanie przed niezwykle trudnym zadaniem pokonania ekipy gospodarzy, czyli Russia Boxing Team. Będzie to tym trudniejsze, gdyż Rosjanie na dzisiejszy mecz desygnowali dwie gwiazdy światowego formatu, czyli aktualnego mistrza Europy Petra Khamukova (75 kg) oraz Vladimira Nikitina (56 kg). Ten drugi przygotowuje sie już do startu w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro, zaś pierwszego z wyjazdu do Brazylii wyeliminowała sportowa „polityka” i mocny konkurent w osobie Artema Chebotareva.

Pojedynek Khamukova z kapitanem „Husarii”, Tomaszem Jabłońskim, wzbudza spore zainteresowanie nie tylko w Polsce. Kibice Rosjanina nie mogą się pogodzić z faktem, że mimo obietnic i sportowych wyników, jakie osiągnął w ub. roku został on pominięty przez trenera „Sbornej”, Alexandra Lebzyaka w ustaleniu składu na Rio. Khamukov wygrał dwukrotnie z Chebotarevem, w tym raz podczas Mistrzostw Rosji a jednak nie zyskał uznania w oczach trenera kadry. Tomasz, z kolei nasz olimpijczyk, liczy na rewanż za finał Mistrzostw Europy, gdzie z minuty na minuty przeważał nad rywalem. Pięć rund daje realną nadzieję na wygranie walki z Khamukovem, nawet w Moskwie.

Z kolei Vladimir Nikitin, który stanie oko w oko z Włochem Riccardo D`Andreą, wydaje się być pewnym kandydatem do zwycięstwa. Riccardo nigdy nie wygrał z zawodnikiem tej klasy, a tym bardziej będzie to trudne na dystansie 5 rund, na którym mistrz Rosji czuje się doskonale. Ale poczekajmy na to, co pokaże dzisiaj ring.

Dawid Jagodziński (49 kg) będzie miał wartościowy sprawdzian przed turniejem kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich. Belik Galanov, mimo iż w 2011 roku wywalczył srebrny medal Mistrzostw Europy, to raczej dubler rosyjskich mistrzów, ale taki, który nie schodzi poniżej solidnego poziomu, o czym świadczą jego niedawne zwycięstwa nad rodakami Davidem Ayrapetyanem, Batorem Sagaluyevem, czy Vasiliyem Egorovem.

Mateusz Kostecki (64 kg) w pojedynku z równie niedocenianym w Rosji, jak on w Polsce, Grigoriyem Lizunenko będzie musiał zaboksować na pełnych obrotach, by zwyciężyć. Doświadczony rywal, aktualny wicemistrz Rosji – w przeciwieństwie do Polaka – nie ma olimpijskich ambicji, bo Rosję w Rio reprezentować będzie Vitaliy Dunaytsev, ale zrobi wszystko, by zwrócić na siebie uwagę sponsorów i być może zawodowych promotorów. W swojej karierze wygrywał już ze znakomitymi zawodnikami, m.in. Kubańczykiem Yasnierem Toledo, jego rodakiem w barwach Azerbejdżanu Lorenzo Sotomayorem, czy Rosjaninem Radzhabem Butayevem, więc na pewno nie odczuje wielkiego stresu przed walką z Mateuszem.

Ciekawa będzie rywalizacja Michała Olasia (91 kg) z młodym Islamem Tekeyevem, aktualnym brązowym medalista Mistrzostw Rosji. Przeciwnik Polaka miał całkiem niezłe wyniki międzynarodowe w gronie młodzieżowców (youth), z brązowym medalem Młodzieżowych Mistrzostw Europy w Zagrzebiu (2014) włącznie. Boksował jednak wtedy w limicie wagi półciężkiej (81 kg). W tym roku udanie boksował podczas turnieju w kirgiskim Biszkeku, gdzie w finale pokonał doświadczonego Algierczyka Chaouiba Boloudinatsa, z którym ujemny bilans walk ma Michał.

Opracował: Jarosław Drozd

KINGA SIWA I LIDIA FIDURA POWALCZĄ O FINAŁ TURNIEJU W TOTANIE

kingasiwa01

Ze zmiennym szczęściem zaboksowały Polki w Hiszpanii, w pierwszym dniu Międzynarodowego Turnieju Bokserskiego „Totana Boxeo”. Z czwórki Biało-Czerwonych do półfinału zdołały awansować Kinga Siwa (60 kg) i Lidia Fidura (75 kg). Z zawodami pożegnały się niestety Sandra Drabik oraz Angelika Grońska (obie 51 kg).

Jako pierwsza w ringu zaprezentowała się Angelika, która ze startu na start „schodzi” w kierunku swojej naturalnej kategorii wagowej, jaka jest papierowa (48 kg). Po bułgarskiej przygodzie w limicie 54 kg, tym razem zawodniczka z Katowic wystąpiła w olimpijskiej wadze muszej, mając za swoja rywalkę ubiegłoroczną brązową medalistkę Igrzysk Europejskich z Baku (ale z wagi koguciej), Azize Nimani. Niemka przez pierwsze dwie rundy demonstrowała w ringu swojej atuty, jakimi są technika, dobra praca nóg, szybkość i warunki fizyczne. Polka robiła wszystko, by skrócić dystans i z bliska zadawać niezwykle mocne ciosy z obu rąk. Taktyka ta zaczęła przynosić skutek w rundach 3. i 4. kiedy coraz bardziej zmęczona Nimani ratowała się klinczami, by ograniczać akcje w ofensywie Angeliki, która miała wówczas swoje dobre momenty. Niestety po zakończeniu pojedynku do góry powędrowała ręka Nimani, która w półfinale zaboksuje z Bułgarką Stanimirą Petrovą.

Z zainteresowaniem czekaliśmy na występ Sandry Drabik, tym bardziej, że niedawno w Bułgarii na turnieju Strandja potwierdziła że jej dyspozycja jest coraz lepsza. Dzisiaj srebrna medalistka Igrzysk Europejskich skrzyżowała rękawice z aktualną mistrzynią Europy, Stoyką Petrovą i zgodnie z oczekiwaniami był to pojedynek stojący na bardzo wysokim poziomie technicznym. Doświadczona rywalka, walcząca z odwrotnej pozycji rozpoczęła bardzo ostrożnie, ale z każdą kolejna minutą boksowała coraz pewniej i skuteczniej, bazując – jak zwykle – na akcjach kontrujących. Sandra była wprawdzie aktywniejsza i na pewno zadała w ciągu czterech rund więcej ciosów niż jej rywalka, ale to Bułgarka zdaniem sędziów była dzisiaj lepsza.

Kinga Siwa po raz kolejny pokazała w ringu swoje atuty, czyli determinację, nieustępliwość, siłę i znakomita kondycję. Cindy Rogge, która niedawno boksowała w wyższym limicie (64 kg), tylko przez dwa starcia – względnie skutecznie – broniła się przed atakami gdańszczanki, której przewaga przez cały pojedynek była niezagrożona. Klinczująca permanentnie Niemka nie miała w swoim repertuarze skutecznej broni na destrukcyjny boks Kingi. Przegrała z nią wysoko na punkty, będą m.in. ukaraną ostrzeżeniem za trzymanie. Jutro mistrzyni Polski zaboksuje z trudniejszą rywalką, doświadczoną 35-letnią Bułgarką Denitsą Eliseevą, z którą ostatni pojedynek w karierze stoczyła blisko dwa lata temu Karolina Michalczuk. Kinga i Bułgarka znają się, choćby z Sofii, gdzie dwa tygodnie temu ze sobą sparowały. Zdaniem trenerów polskiej ekipy lepszą była wówczas Polka, więc liczymy, że jutro Kinga potwierdzi to w oficjalnym pojedynku.

Drugie zwycięstwo dla polskiej ekipy odniosła Lidia Fidura, która bardzo powoli, z walki na walkę zaczyna boksować coraz skuteczniej. Silniejsza fizycznie od swojej rywalki, Niemki Nadine Apetz, przez cały czas szukała okazji do bitwy w najbliższym dystansie. Mocno rywalkę trafiła przynajmniej raz – w połowie pierwszego starcia i sędzia ringowy słusznie liczył rywalkę. Apetz próbowała różnymi sposobami zagrozić Lidii, ale jej akcje były chaotyczne i nieskuteczne. Końcowe zwycięstwo Polki było zasłużone ale żeby myśleć o zwycięstwie w kolejnej walce, w której rywalką Fidury będzie zawodniczka gospodarzy, Tamara Garcia, Ślązaczka musi zaboksować skuteczniej w ataku i na nieco większej dynamice oraz szybkości.

WYMAGAJĄCE RYWALKI POLEK W ĆWIERĆFINAŁACH TURNIEJU „TOTANA BOXEO”

lidia_angela_sandra

Dzisiaj w hiszpańskim miasteczku Totana rozpoczyna się Międzynarodowy Turniej Bokserski „Totana Boxeo”, w którym startuje czteroosobowa reprezentacja Polski seniorek. Dla podopiecznych trenerów Pawła Pasiaka i Wojciecha Wicherskiego zapowiada się niezwykle ciekawa próba, gdyż w turnieju kobiet występują najlepsze zawodniczki gospodarzy, oraz przygotowujące się do startu w turnieju kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskim Włoszki, Niemki i Bułgarki.

Po godz. 16.00 w ringu w pojedynkach ćwierćfinałowych zaprezentują się wszystkie Biało-Czerwone. Angelika Grońska (51 kg) zmierzy się z Niemką Azize Nimani i jeśli wygra, to w półfinale zaboksuje z Bułgarką Stanimira Petrovą. Sandra Drabik (51 kg) stanie oko w oko z inną Bułgarką, Stoyka Petrovą i w razie zwycięstwa trafi na Włoszkę Marzię Davide lub Niemkę Pinar Touba (nazwisko panieńskie Yilmaz). Kinga Siwa (60 kg) zaboksuje ze znaną sobie dobrze Niemką Cindy Rogge i w półfinale czeka na nią Bułgarka Denitsa Eliseeva. Czwarta z Polek, Lidia Fidura (75 kg), skrzyżuje rękawice z Niemką Nadine Apetz i w razie zwycięstwa w walce o finał zmierzy się z Hiszpanką Tamarą Garcia.

KIEPSKI DZIEŃ POLAKÓW W HALLE. TYLKO MATEUSZ TRYC WALCZY DALEJ

tryc03

Z siódemki Polaków, którzy boksowali w drugim dniu 43. Międzynarodowego Turnieju Bokserskiego o Puchar Chemii (Chemie Pokal) w Halle tylko Mateusz Tryc (81 kg) awansował do półfinału. Niestety wczoraj swoje pojedynki przegrała pozostała szóstka reprezentantów Polski, w tym wicemistrz Europy Igor Jakubowski (91 kg).

Mateusz Tryc po twardym pojedynku pokonał dzisiaj jednogłośnie na punkty Czecha Martina Podlucky`ego. Trójka arbitrów punktowych była zgodna zapisując na konto Polaka dwa starcia a jedno dla jego rywala (trzy razy 29-28). Dzisiaj w półfinale oko w oko z pięściarzem z Wyszkowa stanie faworyt gospodarzy, Sergej Michel, który pokonał Mongoła Erdenebayara Sandagsurena.

Niestety pozostali Biało-Czerwoni ulegli swoim rywalom jednogłośnie na punkty. Maciej Jóźwik (52 kg) przegrał z Niemcem Ronnym Beblikiem (trzy razy 27-30), Adrian Kowal (56 kg) z tegorocznym mistrzem Mongolii Tsendbataarem Edenebatem (dwa razy 27-30 i raz 25-30), Dawid Michelus (60 kg) z Niemcem Robertem Harutyunyanem (dwa razy 27-30 i raz 28-29), Damian Kiwior (69 kg) z brązowym medalistą olimpijskim z Londynu (2012), Andreyem Zamkovoyem z Rosji (dwa razy 27-30 i raz 28-29), Szymon Hamerski (75 kg) z Niemcem Xhekiem Paskali (dwa razy 27-30 i raz 28-29), zaś Igor Jakubowski z Holendrem Royem Korvingiem (trzy razy 26-30).

8 ZAWODNIKÓW I 3 ZAWODNICZKI POWALCZĄ W SAMSUNIE O KWALIFIKACJĘ OLIMPIJSKĄ

samsun16

15 marca minie termin zgłaszania zawodniczek i zawodników na Turniej Kwalifikacyjny do Igrzysk Olimpijskich, który w dniach od 9 do 17 kwietnia odbędzie się w tureckim mieście Samsun. Trenerzy naszych kadr narodowych – Paweł Pasiak i Zbigniew Raubo musieli więc ustalić składy swoich ekip na wspomniane zawody.

Mniej wątpliwości miał ten pierwszy, który wraz ze swoimi podopiecznymi wyjeżdża dzisiaj na międzynarodowy turniej do hiszpańskiego miasteczka Totana (koło Murcii). O paszporty olimpijskie w Turcji powalczą trzy jego zawodniczki, klasyfikowane w rankingu AIBA: Sandra Drabik (51 kg), Kinga Siwa (60 kg) i Lidia Fidura (75 kg).

Więcej znaków zapytania miał przebywający aktualnie w Halle trener Raubo, który w trzech kategoriach wagowych (56, 60 i 81 kg) miał do dyspozycji po dwóch równorzędnych zawodników. Ostatecznie szansę wywalczenia kwalifikacji olimpijskich otrzyma ośmiu Biało-Czerwonych: Dawid Jagodziński (49 kg), Maciej Jóźwik (52 kg), Adrian Kowal (56 kg), Dawid Michelus (60 kg), Mateusz Kostecki (64 kg), Damian Kiwior (69 kg), Mateusz Tryc (81 kg) oraz Igor Jakubowski (91 kg).

Przypominamy, że w Samsunie do rozdziału jest 36 paszportów olimpijskich. 30 z nich otrzymają panowie (po 3 w każdej kategorii wagowej, a więc otrzymają je finaliści i zwycięzcy walk barażowych, w których zmierzą się przegrani półfinaliści) i tylko 6 panie (finalistki turnieju).

W HALLE POLACY POZNALI SWOICH RYWALI. SZEŚCIU JUTRO WALCZY W ĆWIERĆFINAŁACH

kiwior_damian01

Na starcie prestiżowego 43. Międzynarodowego Turnieju Bokserskiego o Puchar Chemii (Chemie Pokal) w Halle stanęło ostatecznie 93 z anonsowanych 109 zawodników z 20 państw, w tym 7 reprezentantów Polski. Dzisiaj nasi zawodnicy poznali swoich pierwszych turniejowych rywali. Sześciu z nich swoje walki rozpocznie jutro od fazy ćwierćfinałowej. Jedynym, który już dzisiaj stanie w ringu będzie Damian Kiwior (69 kg).

Maciej Jóźwik (52 kg) zacznie start w Halle jutro pojedynkiem ćwierćfinałowym z niemieckim weteranem Ronnym Beblikiem. Jeśli pokona tę przeszkodę zmierzy się z Mongołem Enkh Amarem Kharkuu lub znanym z walk w lidze WSB Marokańczykiem Achrafem Kharroubi.

Adrian Kowal (56 kg) również jutro w ćwierćfinale, w swojej pierwszej walce, skrzyżuje rękawice z reprezentantem Mongolii Tsendbataarem Edenebatem. Jeżeli awansuje do strefy medalowej, to kolejna jego przeszkodą będzie Anglik Qais Ashfaq lub Niemiec Sharafa Raman.

Dawid Michelus (60 kg) w jutrzejszym ćwierćfinale zmierzy się ze zwycięzcą dzisiejszej walki, w której zawodnik gospodarzy, Robert Harutynyan zaboksuje z Rosjaninem Gabilem Mamedovem, tym samym, z którym Dawid wygrał w tym roku w Szczecinie w meczu ligi WSB. W razie awansu do półfinału Polak skrzyżuje rękawice z Kazachem Adiletem Kurmetovem lub Rumunem Mike Cioacą.

Damian Kiwior (69 kg) dzisiaj stanie w oko w z brązowym medalistą ubiegłorocznych Mistrzostw Świata, Chińczykiem Liu Wei i jeżeli pokona tę przeszkodę, to w jutrzejszym ćwierćfinale jego rywalem będzie doświadczony Rosjanin Andrey Zamkovoy lub Duńczyk Mikkel Nielsen.

Szymon Hamerski (75 kg) zacznie swój start w Halle jutro, walką z faworytem gospodarzy, Xhekiem Paskali. Gdyby udało się mu wygrać, to w walce o finał zaboksowałby z Holendrem Maksem van der Pasem lub Mongołem Shinebayarem Narmandakhem.

Mateusz Tryc (81 kg) jutro w pojedynku ćwierćfinałowym zmierzy się Czechem Martinem Podluckym i w razie awansu do półfinału stanie oko w oko z Niemcem Sergeyem Michelem lub Mongołem Erdenebayarem Sandagsurenem.

Igor Jakubowski (91 kg) w środę zaboksuje z Holendrem Royem Korvingiem, którego zna ze wspólnych sparingów przed Mistrzostwami Świata. Jako, że rywal jest absolutnie w zasięgu Polaka, myślimy już o jego walce półfinałowej, w której czekać będzie na niego Niemiec Igor Teziev lub wysoki Anglik Lawrence Okolie.

halle16

PIĘĆ POLEK W NAJNOWSZYM RANKINGU AIBA. NAJWYŻEJ KINGA SIWA

kadra_trenerzy

Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu Amatorskiego opublikowało swój kolejny ranking najlepszych zawodniczek boksu olimpijskiego bona świecie. W tym gronie znalazło się pięć Polek i ponownie nie uwzględniono Anety Rygielskiej, brązowej medalistki Igrzysk Europejskich z Baku wagi z limitem 64 kg.

Paradoksalnie w zestawieniu wagi lekkiej (60 kg) na miejscu 31 (z dorobkiem 200 punktów) widnieje za to nazwisko naszej wielkiej mistrzyni, Karoliny Michalczuk, która prawie od dwóch lat nie boksuje, zaś w wadze do 69 kg nadal 13. lokatę zajmuje Natalia Hollińska, która również zawiesiła na kołku bokserskie rękawice.

Najwyżej stoją akcje najpracowitszej ostatnio kadrowiczki, czyli Kingi Siwej (60 kg), która z dorobkiem 725 punktów, wraz z Koreanką z Południa Oh Jeong Ji, zajmuje wysokie 8. miejsce. Gdańszczanka w porównaniu z poprzednim zestawieniem awansowała aż o 23 oczka (z 31. miejsca!). Co ciekawe Kingę wyprzedza aż sześć Europejek i tylko jedna Azjatka.

Nadal wysoko sklasyfikowana jest wicemistrzyni Igrzysk Europejskich z Baku, Sandra Drabik, która z dorobkiem 500 punktów zajmuje 15. miejsce (poprzednio była 13) w limicie „olimpijskiej” wagi muszej. Jeśli uwzględnimy tylko Europejki, to Sandra zajmuje 7. miejsce na Starym Kontynencie.

Trzecia z naszych medalistek z Baku, Lidia Fidura (75 kg) z 350 punktami zajmuje 16. lokatę (spadek o jedno oczko) w „olimpijskiej” wadze średniej. Gliwiczanka, podobnie jak Kinga i Sandra, jest na 7. miejscu w Europie.

POLACY WYŻEJ W NAJNOWSZYM RANKINGU AIBA

jakubowski_03

AIBA, czyli Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu Amatorskiego, opublikowało nowy ranking najlepszych pięściarzy świata, którzy rywalizują w formule boksu olimpijskiego. W zestawieniu znalazło się miejsce dla ośmiu polskich pięściarzy. Podobnie jak w poprzedniej edycji najwyższe miejsce zajmuje Dawid Jagodziński (49 kg), który z dorobkiem 500 punktów zajmuje 14. miejsce ex aequo z dwoma innymi zawodnikami. Tak, więc „Jagoda” awansował o dwie pozycję. Biorąc pod uwagę tylko zawodników z Europy nasz pięściarz zajmuje wysokie 6. miejsce, co być może zaowocuje rozstawieniem podczas zbliżającego się olimpijskiego turnieju kwalifikacyjnego w Samsunie.

Dodajmy, że w porównaniu z poprzednim rankingiem w górę poszły akcje wszystkich Polaków. Igor Jakubowski (91 kg, 400 punktów) awansował z z miejsca 18 na 16 (w Europie zajmuje bardzo wysoką 5. lokatę), a Mateusz Polski (60 kg, 350 punktów) podskoczył z 27 na 20 (jest 7. na Starym Kontynencie). Z kolei nasz olimpijczyk Tomasz Jabłoński (75 kg, 400 punktów) poprawił swoją pozycję o pięć oczek, awansując z 27 miejsca na 22 (podobnie jak Igor jest na 5. miejscu w Europie).

W rankingu nieco niżej sklasyfikowani są czterej kolejni Biało-Czerwoni: Dawid Michelus (60 kg, 20 punktów) awansował z miejsca 72 na 68, Kamil Gardzielik (75 kg, 100 punktów) jest 50 (awans z 56), boksujący już na zawodowym ringu Jordan Kuliński (81 kg, 60 punktów)- 60 (awans z 62), zaś Mateusz Tryc (81 kg, 60 punktów) – 61 (awans z 63).

[Fot. Barbara Sańko ©]

EFEKTOWNE POWROTY KRZYSZTOFA WŁODARCZYKA I PAWŁA KOŁODZIEJA W SOSNOWCU

diablo_brudov

Półtora roku przerwy i półtora rundy po powrocie. Niespełna pięciu minut potrzebował Krzysztof Włodarczyk (50-3-1, 36 KO) na odprawienie Walerego Brudowa (42-8, 28 KO). Pierwsza runda spokojna. Schowany za szczelną gardą Polak kilka razy skontrował mocnym lewym dyszlem, nie dając rywalowi skrócić dystansu. Po przerwie działo się już więcej, choć niestety krótko. „Diablo” polował prawym podbródkiem z kontry, lecz nie trafił. Pod koniec drugiej minuty drugiego starcia wyprowadził podwójny lewy prosty, drugim trafił na szczękę i powalił Rosjanina. Ten powstał na osiem, jednak z narożnika poleciał ręcznik na znak poddania. Powtórki pokazały, że Brudow przewracając się doznał urazu prawego kolana.

Status niepokonanego zachował Krzysztof Kopytek (12-0, 2 KO), który wypunktował Stanislasa Salmona (25-5-2, 10 KO). Już pod koniec pierwszej rundy podopieczny Fiodora Łapina zranił przeciwnika lewym hakiem w okolice wątroby, choć obyło się bez liczenia. Na początku drugiej wciągnął Francuza akcją prawy na prawy i znów było blisko liczenia. Nokdaun nastąpił jednak dwie minuty później, gdy Krzysiek wystrzelił lewym sierpowym, bitym z luzu, za to na punkt. Salmon padł, z trudem powstał i był wyraźnie wstrząśnięty, na jego szczęście zabrzmiał zbawienny gong. Kopytek kontrolował wydarzenia między linami przez następne kilka minut, ale w drugiej połowie piątej rundy dopadł go chyba lekki kryzys, albo po prostu przeciwnik się rozhulał, bo wszystko się wyrównało, a momentami nawet Krzysiek dawał spychać się do defensywy. Końcówka należała nawet do Francuza, lecz punktacja nie pozostawiała wątpliwości – 79:72, 79:72 i 78:73, wszyscy na korzyść Kopytka.

Wcześniej zwycięstwo – dodajmy po przeciętnym występie, zanotował Kamil Młodziński (8-0-1, 5 KO), który niejednogłośnie na punkty odprawił bardzo chaotycznego, za to ambitnego i walecznego Ivana Njegaca (6-1, 1 KO). Polak przeważał nad rywalem technicznie, lecz nie potrafił sobie poradzić z jego dziwacznym stylem. Wygrał dzięki ostrzeżeniu, inaczej byłby remis. Sędziowie punktowali stosunkiem głosów dwa do jednego – 57:58, 58:56 i 57:56.

Po nieudanym ataku na tron WBA i długiej przerwie udanie na ring powrócił Paweł Kołodziej (34-1, 19 KO). Na jego drodze stanął niegdyś dobry, dziś już bardzo porozbijany Władimir Letr (6-7, 3 KO). Pojedynek odbył się w umownym limicie 95 kilogramów. I o dziwo pierwsza runda była w miarę równa. Letr obniżał pozycję, polował podwójnym lewym sierpem. Pierwszym nie trafiał, ale ten drugi czasem doszedł do głowy „Harnasia”. Po przerwie wszystko wróciło już do normy i zakładanego scenariusza. Paweł przewrócił Letra dwukrotnie lewym sierpowym. Trzeci nokdaun był wynikiem długiego prawego krzyżowego. Włodek szybko się poderwał, więc dostał jeszcze jedną szansę, lecz kolejny prawy i czwarty nokdaun w drugiej rundzie wystarczyły w końcu do zatrzymania potyczki.

Andriej Staliarczuk (11-25-4, 2 KO) napsuł już sporo krwi kilku naszym pięściarzom. Dziś przegrał z Konradem Dąbrowskim (8-1, 1 KO), jednak znów pozostawił po sobie dobre wrażenie. Białorusin od początku starał się atakować, lecz w pierwszych sześciu minutach szybszy i składający swe akcje w kombinacje kilku ciosów Polak przeważał. Gdy już jednak trochę się zmęczył, dało o sobie znać doświadczenie rywala. Staliarczuk wygrał trzecie starcie i o wszystkim miała decydować ostatnia runda. Ta była równa – początek należał do Konrada, końcówka do Andrieja. Po ostatnim gongu sędziowie stosunkiem głosów dwa do remisu wskazali na Polaka – 39:37, 39:37 i 38:38.

Wcześniej Remigiusz Wóz (8-1, 4 KO) odebrał ciosami na korpus ochotę Mateuszowi Zielińskiemu (2-6, 2 KO) do kontynuowania pojedynku w końcówce drugiej odsłony.

Efektownie póki co wygląda kariera zawodowa Pawła Stępnia (2-0, 2 KO), który odprawił drugiego zawodnika już w pierwszej rundzie. Mający dobre warunki fizyczną na wagę półciężką pięściarz odprawił Przemysława Biniedę (1-1, 1 KO). Paweł rozpoczął pojedynek od kilku lewych haków na korpus, by pod koniec pierwszej minuty wystrzelić lewym sierpowym w okolice skroni. Rywal padł ciężko, ale o dziwo zdołał się podnieść. Za moment był jeszcze prawy sierp przy linach i znów bardzo ciężko nokdaun. Wtedy należało już na dobrą sprawę zastopować potyczkę, lecz sędzia Moszumański puścił jeszcze ambitnego Biniendę… A to skończyło się nokautem. Stępień przepuścił lewy prosty przeciwnika i po odchyleniu huknął prawym krzyżowym na szczękę. Efektowny, choć niepotrzebny nokaut…

źródło: bokser.org

diablo_brudov16

CZTERY KADROWICZKI WYSTĄPIĄ W HISZPANII W TURNIEJU „TOTANA BOXEO”

totana16mini

Zawodniczki (w trzech wagach olimpijskich) i zawodnicy (w tradycyjnych 10 kategoriach wagowych) z 12 krajów Europy zapowiedzieli swój udział w Międzynarodowym Turnieju „Totana Boxeo”, który w dniach od 10 do 12 marca odbędzie się niedaleko hiszpańskiego miasta Murcia. Na Półwysep Iberyjski wybiera się także czteroosobowa reprezentacja Polski seniorek. Oprócz Biało-Czerwonych w ringowe szranki staną także ekipy z Anglii, Bułgarii, Czech, Francji, Hiszpanii, Izraela, Luksemburga, Niemiec, Portugalii, Szwecji i Włoch.

Kadrę szkoleniową reprezentacji Polski w tym ostatnim międzynarodowym starcie przed turniejem kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich tworzą: Paweł Pasiak (trener-koordynator), Wojciech Wicherski (trener-asystent) i Adrian Brudnicki (fizjoterapeuta). W ringu wystąpią: Angelika Grońska (06 Kleofas Katowice, 51 kg), Sandra Drabik (Soma Boxing Kielce, 51 kg), Kinga Siwa (SAKO Gdańsk, 60 kg) i Lidia Fidura (GUKS Carbo Gliwice, 75 kg)

Jako ciekawostkę dodajmy, że turniej „Totana Boxeo” jest zarówno inicjatywą hiszpańskiej federacji, jak i cenionego na Wyspach Brytyjskich i w …Totanie byłego pięściarza Samuela Storeya. Irlandczyk z Ulsteru, były pretendent do tytułu zawodowego mistrza świata, jest właścicielem akademii bokserskiej (Totana Boxing Academy) i od lat popularyzuje w regionie boks olimpijski.

totana16

ZGRUPOWANIE KADRY NARODOWEJ SENIORÓW PRZED MECZEM Z ROSJĄ I TURNIEJEM W HALLE

husaria_atamani

Seniorska kadra narodowa mężczyzn PZB i wchodzący w jej skład bokserzy Rafako Hussars Poland rozpoczęli zgrupowanie przed meczem ligi World Series of Boxing z Russian Boxing Team. Spotkanie odbędzie się 12 marca w Moskwie.

Trenerzy „Husarii” i reprezentacji Polski powołali na tygodniowy obóz 14 zawodników, w tym: Dawida Jagodzińskiego (Astoria Bydgoszcz, 49 kg), Macieja Jóźwika (Skorpion Szczecin, 52 kg), Adriana Kowala (Olimp Lublin, 56 kg), Tomasza Resóla (Skorpion Szczecin, 56 kg), Dawida Michelusa (Kontra Elbląg, 60 kg), Mateusza Polskiego (Róża Karlino, 60 kg), Mateusza Kosteckiego (Desant Kraków, 64 kg), Damiana Kiwiora (Tiger Tarnów, 69 kg), Tomasza Jabłońskiego (SAKO Gdańsk, 75 kg), Szymona Hamerskiego (Zawisza Bydgoszcz, 75 kg), Mateusza Tryca (Hetman Białystok, 81 kg), Arkadiusza Szwedowicza (Skorpion Szczecin, 81 kg), Igora Jakubowskiego (Zagłębie Konin, 91 kg) i Pawła Wierzbickiego (Boxing Sokółka, +91 kg).

W tegorocznych rozgrywkach WSB Husaria przegrała 4 mecze, w tym trzy po 2:3. W 5 kolejce spotka się w Moskwie z zespołem Rosji, który do tej pory rozegrał 3 spotkania i wszystkie wygrał.

– W najbliższych dniach czekają nas dwa ważne wydarzenia – mecz ligi WSB z Russian Boxing Team i pod koniec przyszłego tygodnia również udział w tradycyjnym turnieju w Halle – mówią szkoleniowcy Rafako Hussars Poland.

Podczas zgrupowania w Cetniewie zapadną decyzje ws. składów na spotkanie w Rosji oraz na zawody w Niemczech. Prawdopodobnie tym razem zeszłoroczni Wicemistrzowie Europy zostaną „rozdzieleni” – Tomasz Jabłoński (75kg) ma stoczyć ostatnią walkę w tym sezonie na ringach World Series of Boxing, a Igor Jakubowski powalczy w Halle.

– Przeciwko Russsian Boxing Team w wadze ciężkiej wystawimy Michała Olasia, zaś w średniej prawdopodobnie wystąpi Tomek Jabłoński. Dużymi krokami zbliżamy się do kwalifikacji olimpijskich i mamy nadzieję, że po miesiącach przygotowań awans do Rio wywalczą kolejni pięściarze. Mecz z Caciques Venezuela pokazał, że wciąż bardzo trudno o zwycięstwa w WSB, ale w tym roku najważniejsze są Igrzyska Olimpijskie – powiedział szef „Husarii” Jarosław Kołkowski.

SROMOTNA KLĘSKA „HUSARII” W REWANŻU Z WENEZUELCZYKAMI

polski02

Nie tego spodziewaliśmy się po rewanżowym meczu z Wenezuelczykami w Caracas. Ekipa Rafako Hussars Poland, w barwach której zaboksowało trzech zawodników z zagranicznego zaciągu (Hamza Touba, Steven Donnelly i Florian Schulz) oraz dwaj Polacy (Mateusz Polski i Mateusz Tryc) przegrała sromotnie z miejscowymi Caciques 0-5.

Najbliżej zwycięstwa był Mateusz Polski (60 kg), który przegrał niejednogłośnie na punkty (1-2) z Christianem Palacio. Jednej zwycięskiej rundy do sukcesu zabrakło także Mateuszowi Trycowi (81 kg), który – tylko zadaniem sędziów – uległ Argenisowi Espana.

Gorzej wypadli obcokrajowcy – Niemcy Hamza Touba (52 kg) i Florian Schulz (+91 kg) byli wstanie wygrać tylko pierwsze starcia swoich walk, zaś chwalony za walki w ub. sezonu Steven Donnelly (69 kg) został dosłownie zdeklasowany (kilka razy liczony przez sędziego) przez byłego mistrza Europy, Węgra Balazsa Backsaia.

Po tym spotkaniu drużyna Rafako Hussars Poland ma tylko 3 punkty i zajmuje 4. miejsce w grupie C. Do końca sezonu Biało-Czerwonych czekają mecze z Russian Boxing Team na wyjeździe i z Argentina Condors u siebie.

CACIQUES VENEZUELA– RAFAKO HUSSARS POLAND 5-0 [Caracas, 28 lutego 2016 roku]

52 KG Franklin Gonzalez – Hamza Touba 3-0 (49-46, 49-46, 49-46)
60 KG Christian Palacio – Mateusz Polski 2-1 (47-47, 49-45, 46-48)
69 KG Imre Bacskai – Steven Donnelly 3-0 (49-45, 50-43, 48-45)
81 KG Argenis Espana – Mateusz Tryc 3-0 (48-47, 48-47, 48-47)
+91 KG Cosme Dos Santos – Florian Schulz 3-0 (49-46, 49-46, 48-47)

JUBILEUSZ „HUSARII” W WENEZUELI. PODSUMOWUJEMY DOTYCHCZASOWE SEZONY

hussars_pierwsza waga

Na kilkanaście godzin przed rewanżowym meczem Rafako Hussars Poland z Caciques Venezuela w Caracas chciałbym dokonać pewnego rodzaju podsumowania dotychczasowych startów naszych zawodników. Nie chodzi tu bynajmniej o bieżący sezon, tylko wszystkie dotychczasowe mecze „Husarii”. Powód jest oczywisty – jubileusz 40-tego meczu w historii startów polskiej drużyny w lidze WSB, jakim będzie dzisiejsze spotkanie.

Minęły prawie cztery lata od debiutu zespołu, który dość niespodziewanie – z inicjatywy Jarosława Kołkowskiego i Huberta Migaczewa – powołano do życia, by „nagle” i „z niczego” stanął do rywalizacji z najlepszymi na świecie. Daleko było wówczas naszej „Husarii” do tego, by kibice oraz krajowe bokserskie środowisko, doceniły ich pionierskie wysiłki. Co ciekawe z wielką rezerwą pisywano także o samej lidze World Series of Boxing, nie doceniając ambicji ludzi, którzy ją współtworzyli. Pamiętam także drwiny internetowych „fachowców” z występów niektórych pięściarzy „Husarii”, opowieści o niszczeniu ich karier, niepotrzebnym rozbijaniu zawodników itp. Na szczęście od dwóch lat mamy to już za sobą…

Dzisiaj, kiedy „Husaria” jest de facto trzonem reprezentacji Polski i nie ma w Polsce kibica boksu, który potrafiłby wyobrazić sobie brak Polaków w rozgrywkach tej elitarnej ligi. Sukcesy odniesione na ringach ligi sprawiły, że po londyńskim fiasku (2012) ponownie zobaczymy Polaka (Tomasz Jabłoński) w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Wielce prawdopodobne, że śladem Tomasza pójdzie może jeszcze 1-2 (daj Boże więcej!) polskich pięściarzy.

A teraz trochę liczb, byśmy twardo stąpali po ziemi. W ciągu pełnych trzech i połowie czwartego sezonu „Husaria” wygrała 8 z 39 meczów. Z owych 31 porażek aż 10 przyniosło nam punkty (chodzi o porażki 2:3), bo tyle razy tylko jednego ringowego triumfu, do zwycięstwa w meczu. Najskuteczniejszym zawodnikiem był oczywiście jej kapitan i najbardziej rozpoznawalny w tej chwili polski pięściarz, Tomasz Jabłoński, który wygrał 12 pojedynków (w tym jeden przez walkower). Siedem razy do góry wędrowała ręka Dawida Michelusa, zaś pięć zwycięstw zaliczyli Igor Jakubowski i Steven Donnelly – ten ostatni w ciągu jednego tylko sezonu. Ogółem zawodnicy „Husarii” wygrali 58 ze 195 pojedynków, co najlepiej ilustrują poniższe zestawienia.

WYNIKI WSZYSTKICH 39 MECZÓW „HUSARII” W LIDZE WSB

SEZON 2012/2013

16.11.2012 Mexico Guerreros-Poland Hussars 4:1 (Olaś)
23.11.2012 Poland Hussars-Russia Boxing Team 3:2 (Mazik, Jabłoński, Kuzmin)
08.12.2012 Argentina Condors-Poland Hussars 5:0
14.12.2012 Poland Hussars-Algeria Deserts Hawks 3:2 (Mazik, Jabłoński, Kuzmin)
12.01.2013 Azerbaijan Baku Fires-Poland Hussars 5:0
18.01.2013 Poland Hussars-Mexico Guerreros 3:2 (Michelus, Aslanov, Kuzmin)
08.02.2013 Poland Hussars-Argentina Condors 4:1 (Mazik, Aslanov, Jabłoński, Malujda)
24.02.2013 Algeria Deserts Hawks-Poland Hussars 3:2 (Michelus, Sudilouski)
03.03.2013 Poland Hussars-Azerbaijan Baku Fires 0:5
08.03.2013 Russia Boxing Team-Poland Hussars 4:1 (Michelus wo)
23.03.2013 Poland Hussars-Italia Thunder 1:4 (Malujda)
30.03.2013 Italia Thunder-Poland Hussars 4:1 (Zakrzewski)

SEZON 2013/2014

16.11.2013 Russian Boxing Team – Poland Hussars 5:0
22.11.2013 Poland Hussars – Cuba Domadores 0:5
06.12.2013 Poland Hussars – Azerbaijan Baku Fires 0:5
13.12.2013 Mexico City Guerreros – Poland Hussars 5:0
10.01.2014 Poland Hussars – Astana Arlans 1:4 (Jabłoński)
18.01.2014 Poland Hussars – Russian Boxing Team 2:3 (Michelus, Verveyko)
31.01.2014 Cuba Domadores – Poland Hussars 5:0
08.02.2014 Azerbaijan Baku Fires – Poland Hussars 5:0
21.02.2014 Poland Hussars – Mexico Guerreros 3:2 (S. Kozłowski, Kiwior, Jabłoński)
01.03.2014 Astana Arlans – Poland Hussars 4:1 (Verveyko)

SEZON 2015

17.01.2015 Puerto Rico Hurricanes – Rafako Hussars Poland 3:2 (Jabłoński, Jakubowski)
23.01.2015 Rafako Hussars Poland – Astana Arlans 2:3 (Michelus, Donnelly)
31.01.2015 Rafako Hussars Poland – Argentina Condors 5:0 (Jagodziński, S. Kozłowski wo, Kiwior, Jabłoński, Jakubowski)
07.02.2015 Azerbaijan Baku Fires – Rafako Hussars Poland 5:0
13.02.2015 Rafako Hussars Poland – Italia Thunder 2:3 (Jabłoński, Jakubowski)
20.02.2015 USA Knockouts – Rafako Hussars Poland 4:1 (Donnelly)
28.02.2015 Caciques Venezuela – Rafako Hussars Poland 3:2 (Jabłoński, Jakubowski)
06.03.2015 Rafako Hussars Poland – Puerto Rico Hurricanes 3:2 (Touba, Donnely, Tryc wo)
14.03.2015 Astana Arlans – Rafako Hussars Poland 5:0
21.03.2015 Argentina Condors – Rafako Hussars Poland 3:2 (Touba, Donnelly)
28.03.2015 Rafako Hussars Poland – Azerbaijan Baku Fires 2:3 (Jagodziński, Jabłoński)
11.04.2015 Italia Thunder – Rafako Hussars Poland 4:1 (Donnelly)
18.04.2015 Rafako Hussars Poland – USA Knockouts 4:1 (Jagodziński wo, S. Kozłowski, Jabłoński, Olaś)
24.04.2015 Rafako Hussars Poland – Caciques Venezuela 1:4 (Michelus)

SEZON 2016

22.01.2016 Rafako Hussars Poland – Caciques Venezuela 2:3 (Sopa, Olaś)
30.01.2016 Rafako Hussars Poland – Russian Boxing Team 2:3 (Touba, Michelus)
13.02.2016 Argentina Condors – Rafako Hussars Poland 3:2 (Jabłoński, Jakubowski)

ZWYCIĘSKIE POJEDYNKI DLA „HUSARII” W LIDZE WSB

12 Tomasz Jabłoński
7 Dawid Michelus
5 Igor Jakubowski
5 Steven Donnelly
3 Hamza Touba
3 Michał Olaś
3 Dawid Jagodziński
3 Sylwester Kozłowski
3 Mateusz Mazik
3 Sergey Kuzmin
2 Damian Kiwior
2 Sergey Verveyko
2 Mateusz Malujda
2 Adil Aslanov
1 Ireneusz Zakrzewski
1 Yan Sudilovski
1 Mateusz Tryc

SANDRA DRABIK PRZEGRAŁA Z MISTRZYNIĄ ŚWIATA. PO 3 CHINKI I ROSJANKI W FINAŁACH

strandja16

Niestety w jutrzejszych finałach mocno obsadzonego 67. Memoriału im. Strandżaty (Strandja) w Sofii nie zobaczymy reprezentantki Polski. Sandra Drabik (51 kg), mimo bojowej postawy, przegrała jednogłośnie na punkty z mistrzynią świata Stanimirą Petrovą. Dwaj sędziowie (Ukrainiec i Kazach) dali jej zwycięstwo w jednej z rund (39-37), zaś wyraźnie „nie lubiący” polskiej szkoły boksu Gruzin Zurab Tibua (w żadnej z sędziowanych walk nie dał zwycięstwa Biało-Czerwonej) punktował wszystkie starcia dla Bułgarki (40-37), która w finale zaboksuje z doświadczoną Rosjanka Zoyą Isyevą.

Właśnie Rosjanki oraz Chinki najliczniej (po trzy) awansowały do finałów. Pozostałe cztery szanse na zwycięstwo w turnieju mają Bułgarka, Koreanka z Południa, Wietnamka i Holenderka. Dla nas pocieszającym faktem jest awans do finału Chinki Si Haijuan (54 kg), z którą najpewniej – gdyby nie kontuzja – wygrałaby Anna Góralska. Młoda Irma Testa (60 kg) wyraźnie odczuwała skutki wczorajszej walki z Kingą Siwą i dzisiaj nie była w stanie pokonać rutynowanej Chinki Yin Junhua.

WYNIKI 1/2 FINAŁU [26 LUTEGO 2016 ROKU - na pierwszym miejscu zwyciężczynie]

51 KG
Stanimira Petrova (Bułgaria) – Sandra Drabik (Polska) 3-0
Zoya Isayeva (Rosja) – Elif Nur Coskun (Turcja) 2-0

54 KG
Tatiana Zrazhevskaya (Rosja) – Iulia Coroli (Mołdawia) 3-0
Si Haijuan (Chiny) – Gabriela Dimitrova (Bułgaria) 3-0

60 KG
Oh Yeon-Ji (Korea Płd.) – Svetlana Kamenova (Bułgaria) 2-1
Yin Junhua (Chiny) – Irma Testa (Włochy) 2-1

64 KG
Yang Wenlu (Chiny) – Gamze Basar (Turcja) 3-0
Ha Thi Linh (Wietnam) – Valentina Alberti (Włochy) 3-0

75 KG
Saadat Abdulayeva (Rosja) – Chen Nien-Chin (Tajwan) 2-1
Nouchka Fontijn (Holandia) – Anna Laurell (Szwecja) 3-0

DOBRY BOKS POLEK W ĆWIERĆFINAŁACH ALE MEDAL Z SOFII PRZYWIEZIE TYLKO SANDRA DRABIK

sandra_drabik02

Trzecie zwycięstwo w trzecim dniu 67. MTB o Memoriał Strandżaty (Strandja)  w Sofii odniosła wicemistrzyni Igrzysk Europejskich z Baku (2015), Sandra Drabik (51 kg). Dzisiaj w walce ćwierćfinałowej podopieczna trenerów Pawła Pasiaka i Tomasza Potapczyka po twardym boju pokonała niejednogłośnie na punkty (2-1)  z Yodgoroy Mirzaevą z Uzbekistanu. Niestety – mimo dobrych walk – do strefy medalowej nie awansowały Kinga Siwa (60 kg) i Aneta Rygielska (64 kg).

Dodajmy, że Sandra Drabik zyskała uznanie sędziów z Holandii i Bułgarii. Pierwszy z nich widział jej przewagę w każdej z rund (40-36), drugi w trzech starciach (39-37), zaś arbiter z Armenii dość niespodziewanie wskazał na Azjatkę (38-37). Jutro w walce o finał kielczanka skrzyżuje rękawice z faworytka gospodarzy, mistrzynią świata wagi koguciej (54 kg) z 2014 roku, Stanimirą Petrovą.

W opinii obserwatorów na zwycięstwo zasłużyła dzisiaj także Kinga Siwa, która zmierzyła się z niedawną gwiazda młodzieżowych ringów, Włoszką Irmą Testą, która w Sofii wsławiła się pokonaniem Angielki Chantelle Cameron. Niestety po zakończeniu walki do góry powędrowała ręka 19-letniej rywalki, dla której punktowali sędziowie z Gruzji i Węgier (obaj po 38-37). Odwrotną punktację zgłosił arbiter z Chin, ale nie było to specjalne pocieszenie dla mistrzyni Polski, która jest niezwykle aktywna w ostatnich miesiącach.

Dzielnie o półfinał walczyła także Aneta Rygielska (64 kg), lecz niestety do pokonania silniejszej fizycznie Chinki Wenlu Yang trochę jeszcze brakowało. W tym wypadku sędziowie byli jednomyślni, wyżej ceniąc boks Yang (dwa razy 39-37 i raz 40-36).

SANDRA DRABIK I KINGA SIWA CORAZ BLIŻEJ MEDALU W SOFII. PECH ANNY GÓRALSKIEJ

kingasiwa01

Kolejne turniejowe zwycięstwa zapisały na swoje konto Sandra Drabik (51 kg) i Kinga Siwa (60 kg), które awansowały do ćwierćfinałów 67. MTB o Memoriał Strandżaty (Strandja)  w Sofii. To o tyle cenniejsza wiadomość, gdyż obie Polki będą reprezentować nasz kraj podczas kwietniowego turnieju kwalifikacyjnego do Igrzysk Olimpijskich. Gdyby nie pechowa kontuzja Anny Góralskiej (54 kg) cieszylibyśmy się z kompletu zwycięstw.

Kinga Siwa stanęła dzisiaj oko w oko z jedną z najbardziej doświadczonych zawodniczek, które występują na europejskich ringach, 35-letnią Sandrą Brugger ze Szwajcarii. Rywalka Kingi ostatni medal na imprezie mistrzowskiej wywalczyła wprawdzie w 2007 roku, będąc w Vejle wicemistrzynią Europy, ale nadal zalicza się do solidnych zawodniczek. Potwierdzeniem tego było m.in. ubiegłoroczne zwycięstwo w turnieju o Pasy Montana we francuskim Argenteuil. Z Kingą boksowała ostatnio dwa lata temu w Stralsundzie podczas turnieju „Queens Cup”, przegrywając jednogłośnie na punkty. Dzisiaj w Sofii Brugger ponownie była wymagającą rywalką dla mistrzyni Polski ale po zakończeniu walki do góry ponownie powędrowała ręka gdańszczanki. Sędziowie nie byli jednogłośni. Dwaj z nich (Francuz i Anglik) opowiedzieli się za Polką, przy czym ten pierwszy przez wskazanie przy remisie 38-38, zaś Kazach wyżej ocenił Szwajcarkę (39-37).

Gdyby nie fatalna kontuzja nosa, której Anna Góralska doznała w 3. starciu walki z Chinką Si Hajiuan, prawdopodobnie to młodziutka Polka awansowałaby do ćwierćfinału. Zawodniczka z Wałcza kilka razy poważnie zagroziła defensywie Azjatki, która przynajmniej raz nadawała się do liczenia i do momentu zatrzymania walki – w 2 minucie i 45 sekundzie 3. starcia – wygrywała na punkty. Szkoda tej pechowej porażki, ale na pewno sposób, w jaki Anna zaboksowała z doświadczoną rywalka (w 2014 roku wygrała turniej World Cup of Petroleum Countries na Syberii, zaś w 2015 roku była w finale Nation`s Cup w Serbii), wzmocni jej wiarę w spore już umiejętności i jeszcze większe możliwości.

W drugiej serii walk 1/8 finału mieliśmy jedną zawodniczkę, Sandrę Drabik, która zmierzyła się z utalentowaną Holenderką Alicią Holzken, która w ub. roku dość płynnie przeszła z boksu młodzieżowego do seniorskiego, o czym przekonała nas m.in. w Warszawie podczas MTB im. Feliksa Stamma, gdzie mocno stawiła czoło Sandrze. I tym razem lepszą w ringu okazała się Polka, wicemistrzyni Igrzysk Europejskich z Baku, która podobnie jak Kinga Siwa od kilku tygodni trenowała w bułgarskim Belmeken. Każdy  z sędziów punktowych inaczej ocenił ringowe wydarzenia. Irlandczyk na konto Polski zapisał cztery starcia, Czech trzy, zaś dla Gruzina walka była remisowa (38-38).

Jutro w Sofii trzy nasze zawodniczki powalczą o awans do strefy medalowej. Sandra Drabik zaboksuje z Yodgoroy Mirzaevą z Uzbekistanu, Kinga Siwa z niedawną gwiazda młodzieżowych ringów, Włoszką Irmą Testą, która dzisiaj sensacyjnie pokonała Angielkę Chantelle Cameron, zaś odpoczywająca dzisiaj Aneta Rygielska (64 kg) z Chinką Wenlu Yang.

Opracował: Jarosław Drozd

TRZY ZWYCIĘSTWA POLEK W 1. DNIU TURNIEJU W SOFII. TRZY ŚLĄZACZKI NA TARCZY

belmeken16

W Sofii zakończył się pierwszy dzień zmagań pań w tradycyjnym MTB o Memoriał Strandżaty. W tym roku obsada zawodów jest wyjątkowo mocna i cieszy, że do rywalizacji włączyła się także liczna, bo siedmioosobowa reprezentacja Polski. Dzisiaj w ringu zobaczyliśmy sześć z nich, z których do dalszej fazy awansowały Sandra Drabik (51 kg), Kinga Siwa (60 kg) i Aneta Rygielska (64 kg). Niestety odpadły trzy Ślązaczki Angelika Grońska (54 kg), Aleksandra Talaga (64 kg) i Lidia Fidura (75 kg).

Turniej zaczął się dla nas fantastycznie od zwycięstwa Sandry Drabik nad boksującą z odwrotnej pozycji 19-letnią Chang Yuan z Chin. Nasza wicemistrzyni Igrzysk Europejskich z Baku (2015) miała sporo pracy ale jej przewaga nad ubiegłoroczną Młodzieżową Mistrzynią Świata nie podlegała dyskusji. Sędziowie z Armenii i Bułgarii zapisali na konto Sandry każde ze starć (ten drugi nawet 40-35), zaś Holender Cem Dunar dość niespodziewanie orzekł remis (38-38).

Jako druga bułgarskiej publiczności zaprezentowała się Angelika Grońska (54 kg), która po raz …drugi w karierze zaboksowała w wadze koguciej. Fachowcy, którzy śledzą od lat rywalizację kobiet przecierali ze zdumienia oczy jak mało znana szerszej widowni Polka sieje zamęt w obronie wielkiej mistrzyni z Włoch, Marzii Davide. W 1. i 4. starciu po potężnych prawych Angeliki 36-letnia Davide, trzykrotna mistrzyni Europy i dwukrotna wicemistrzyni świata, padała na deski ale sędzia z Uzbekistanu ani razu jej nie liczył! Jego postawa miała wpływ na karty punktowe dwóch z trójki sędziowskiej. Mimo iż Szwed wypunktował zgodnie z wydarzeniami zwycięstwo Polki 39-37, to jego dwaj koledzy (z Chin i Gruzji) zapisali na konto Włoszki wszystkie starcia i Angelika niezasłużenie przegrała 1-2…

Nasze humory poprawiła niezawodna ostatnio Kinga Siwa (60 kg), której przyszło rywalizować z Irlandką Shauną Browne. Po zaciętym pojedynku i niejednogłośnym werdykcie (2-1) do góry powędrowała ręka gdańszczanki, za której przewagą opowiedzieli się sędziowie z Węgier (39-37) i Bułgarii (38-38 ze wskazaniem na Kingę). Również remis ale z oddaniem przewagi Browne widział arbiter francuski.

Zwycięstwo odniosła także Aneta Rygielska (64 kg), która startuje w Bułgarii w wadze, w jakiej zdobyła brązowy medal Igrzysk Europejskich w Baku. Dzisiaj torunianka wygrała pewnie na punkty z Algierką Ranią Meslaoui. Sędziowie po walce byli zgodni punktując dwa razy 39-37 (Bułgar i Kazach) oraz 40-36 (Holender) na korzyść Anety.

Niestety od porażki rok olimpijski rozpoczęła Lidia Fidura (75 kg). Jej rywalką była świeżo upieczona mistrzyni Francji, Erika Guerrier, która największe sukcesy odnosiła w limicie 69 kg. Polka robiła co w jej mocy, by pojedynek wygrać ale nie znacznie w 3 z 4 rund lepszą zawodniczką okazała się Guerrier. Punktacja sędziowska była surowa dla Polki (dwa razy 40-36 i 39-37 dla rywalki).

Jak zwykle dzielnie w ringu walczyła Aleksandra Talaga (64 kg), która systematycznie zbiera międzynarodowe doświadczenie. Dzisiaj skrzyżowała rękawice z wicemistrzynią Igrzysk Europejskich z Baku, Włoszką Valentiną Alberti i choć zaprezentowała twardy boks, to jednak do dalszej rundy awansowała rywalka. I tutaj sędziowie byli zgodni, punktując dwa razy 39-36 i 39-35 dla Alberti.

Jutro w Sofii dalsza faza turnieju, w której zobaczymy cztery Polki. Sandra Drabik zaboksuje z młoda Holenderką Alicią Holzken, Kinga Siwa z niezwykle doświadczoną Szwajcarką Sandrą Brugger, Anna Góralska (54 kg), która dzisiaj miała wolny los z Chinką Si Haijuan, zaś Aneta Rygielska z inną chińską zawodniczką Wenlu Yang.

Opracował: Jarosław Drozd

REKORDOWA OBSADA MTB. IM. STRANDŻATY W SOFII. WIELKI TEST PRZEDOLIMPIJSKI

strandja16

Rekordowa ilość 344 zawodniczek i zawodników z 42 krajów, w dniach od 23 do 27 lutego, stanie w Sofii do rywalizacji w 67. Międzynarodowym Turnieju Bokserskim im. Strandżaty (Strandja). Po ubiegłorocznej nieobecności do Bułgarii udaje się także siedmioosobowa reprezentacja Polski seniorek, dla których będzie to jeden z dwóch najważniejszych startów przed turniejem kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich, który odbędzie sie w tureckim Samsunie od 9 do 17 kwietnia 2016 roku.

Podobnie jak przed rokiem panie zaboksują w Sofii w pięciu kategoriach wagowych (51 kg, 54 kg, 60 kg, 64 kg i 75 kg), a więc tych samych, w których rywalizowały w igrzyskach kontynentalnych w 2015 roku. Biało-czerwonych barw bronić będą: Sandra Drabik (51 kg), Angelika Grońska i Anna Góralska (54 kg), Kinga Siwa (60 kg), Aneta Rygielska i Aleksandra Talaga (64 kg) oraz Lidia Fidura (75 kg).

Lokalne media na największą gwiazdę zawodów kreują niezmiennie bułgarską mistrzynię świata wagi koguciej (54 kg), Stanimirę Petrovą, która aktualnie rywalizuje o miejsce w kadrze narodowej w „olimpijskiej” wadze muszej (51 kg) z mistrzynią Europy, Stoyką Petrovą. Pojedynki w wadze z limitem 51 kg będą na pewno jednymi z najciekawszych, gdyż do Bułgarii wybierają się m.in. aktualna mistrzyni olimpijska, Angielka Nicola Adams oraz srebrna medalistka z Londynu (2012), Chinka Ren Cancan.

Jako ciekawostkę dodajmy, że pierwsza edycja Turnieju im. Strandżata (Strandja) odbyła się 26 marca 1950 roku w Sofii, co czyni go jednym z najstarszych turniejów bokserskich na świecie. W 1964 roku po raz pierwszy w historii odbył się on w międzynarodowej obsadzie (oprócz gospodarzy wystąpili Węgrzy i Rumuni). Najwięcej turniejowych zwycięstw odnieśli oczywiście Bułgarzy. Dwukrotny wicemistrz Europy Tsacho Andreykovski wygrywał tam czterokrotnie (1974, 1976, 1978, 1979), podobnie jak mistrz olimpijski, mistrz świata i dwukrotny mistrz Europy (1993, 1996) Daniel Petrov (wygrał w Sofii w latach: 1994, 1997, 1998 i 1999) . Trzy laury Turnieju im. Strandżata wywalczył trzykrotny mistrz świata i Europy, ostatni zwycięzca Floyda Mayweathera Jr., Serafim Todorov (1989, 1993 i 1996).

stra2

TOMASZ JABŁOŃSKI: WIERZĘ W MEDAL OLIMPIJSKI. ZAWSZE BYŁ MOIM MARZENIEM

pantera01

O olimpijskim brązie Wojciecha Bartnika (Barcelona 1992) słyszymy prawie tak często, jak o golu Jana Domarskiego na Wembley. Tomasz Jabłoński (75 kg) chce stanąć na podium Igrzysk jako pierwszy polski bokser od 24 lat. Kwalifikację do Rio de Janeiro 27-latek uzyskał dzięki startom w lidze WSB (6 zwycięstw i 1 porażka w ubiegłym sezonie). Bieżące rozgrywki rozpoczął od pewnej wygranej w Argentynie z Joaquinem Linguą. Kolejną potyczkę ma stoczyć 12 marca w Moskwie, podczas meczu Rafako Hussars Poland z Rosjanami.

- Kiedy stoczy pan następną walkę w rozgrywkach WSB?
Tomasz Jabłoński: Prawdopodobnie 12 marca, w meczu z Rosją. Dopadło mnie lekkie przeziębienie. To chyba przez klimatyzację w samolocie z Argentyny. Bolą mnie płuca i kaszlę, ale niebawem powinienem być w pełni sił. Bardzo możliwe, że 1 marca stawię się na zgrupowaniu w Cetniewie. Na razie szykuję się na mecz z Rosją. Potem, jeśli zespół wyjdzie z grupy – a nadal są na to szanse – będę walczył w ćwierćfinale.

- Jak walczyło się panu w Buenos Aires z Joaquinem Linguą?
TJ: Trudno. Nie jestem do końca zadowolony. Walka nie była najgorsza, ale nie mogłem wyczuć dystansu. Nogi nie pracowały tak, jak powinny. Nie miałem dużo czasu na przygotowania. Trenuję od stycznia. Wcześniej przeszedłem zabieg laserowy oczu i nie mogłem ćwiczyć na pełnych obrotach. Niebawem powinienem wejść w normalny rytm. W następnej walce będzie lepiej.

- Odnosiliśmy wrażenie, że rywalowi z Argentyny mógł pan wyrządzić większą krzywdę.
TJ: To prawda. Jak wspomniałem, zawiodło wyczucie dystansu. Albo wpadałem za blisko rywala i nie mogłem dokończyć akcji, albo za daleko odskakiwałem. Czułem, że można wygrać przed czasem. Przeciwnik był do trafienia, ale brakowało precyzji. Nie mogłem się wstrzelić kombinacją ciosów. Wchodziły tylko pojedyncze uderzenia.

- Podobno warunki zostawiały dużo do życzenia.
TJ: W sali było bardzo gorąco, a z tak słabymi warunkami w WSB jeszcze się nie spotkałem. Nie było nawet prawdziwej szatni. Znaleźliśmy sobie jakiś kantorek, gdzie przeprowadziliśmy rozgrzewkę. Nie było miejsca, pociliśmy się nawet po zdjęciu koszulek. Baliśmy się, że w sali, gdy zejdą się ludzie, będzie jeszcze goręcej. Na szczęście włączono jakieś wiatraki. Powietrze było gorące, ale przynajmniej krążyło. Nie było tragedii. Sala była bardzo skromna. Gale boksu zawodowego w takich miejscach może i się odbywały, ale czterdzieści lat temu. Najważniejsze, że zrobiłem swoje. O to chodziło, żeby się „przepalić”. Wygrałem i chociaż z tego mogę być zadowolony.

- Do Igrzysk w Rio de Janeiro zostało niecałe pół roku. Jak będzie się pan przygotowywał?
TJ: Na razie obowiązuje mnie umowa z Rafako Hussars Poland. Dla tego zespołu trenuję i walczę. Kiedy zakończymy udział w rozgrywkach WSB, zacznę się szykować do igrzysk. Prezes SAKO Gdańsk, mój trener Marek Chrobak ma już wstępny plan wyjazdów i turniejów, w których wezmę udział. Prawdopodobnie czekają mnie dwa obozy górskie na wysokości około dwóch tysięcy metrów nad poziomem morza. Pierwszy z nich może się odbyć w Bułgarii. Jest tam dobry ośrodek, przyjeżdża dużo ekip. Wcześniej przejdę szczegółowe badania. Będę pod opieką specjalistów.

- Zamierza się pan zatem przygotowywać poza kadrą narodową?
TJ: Tak. Będzie jednak nade mną czuwał sztab szkoleniowy. Mówię o trenerze Chrobaku i specjaliście od przygotowania motorycznego, a być może będzie z nami także jeden ze szkoleniowców reprezentacji. Zobaczymy, jak moim kolegom pójdzie w kwalifikacjach olimpijskich (trzy turnieje odbędą się w kwietniu, maju i czerwcu – przyp. red.). Jeśli któryś z nich awansuje do Rio, być może do nas dołączy i będziemy pracować razem. Koledzy z kadry będą się przygotowywać do wspomnianych turniejów, ja muszę zacząć przygotowania pod kątem igrzysk. Oczywiście możliwe, że będziemy się umawiać na sparingi bądź razem występować w turniejach międzynarodowych.

- Ile razy walczył pan w Ameryce Południowej?
TJ: Rok temu wygrałem walkę w meczu WSB z Venezuela Caciques, a w sobotę zwyciężyłem w Argentynie. W Ameryce Południowej panuje taki klimat, że do Rio de Janeiro będę musiał dotrzeć odpowiednio wcześnie, aby zadbać o aklimatyzację. Po pobycie w Buenos Aires wiem, że pierwsze dni po przylocie mogą być trudne. Trener Chrobak myśli nawet o tym, abym w takcie przygotowań udał się do Brazylii lub na Kubę. Mógłbym tam przyzwyczaić się do olimpijskich warunków.

- Jest pan jednym z siedmiu pięściarzy wagi średniej, którzy wywalczyli już kwalifikację do Rio. Łącznie będzie was 28. Aby wywalczyć medal, będzie pan musiał wygrać dwie lub – co bardziej prawdopodobne – trzy walki. Kto jest faworytem do złotego medalu?
TJ: W wadze średniej jest wielu świetnych zawodników, choćby Artiom Czebotariow (Rosjanin to zawodowy mistrz świata APB, niedawno znokautował w Turcji Adema Kilicciego – przyp. red.) i Arlen Lopez (Kubańczyk to złoty medalista MŚ 2015 w Doha – przyp. red.). Poziom jest wysoki i bardzo wyrównany. Wiele walk może być zaciętych i kończyć się niejednogłośnym werdyktem sędziów. Nie jest tak, że jeden pięściarz zdecydowanie się wybija i jest poza zasięgiem innych. Trzeba być dobrze przygotowanym. Mam nadzieję, że wrócę z tej imprezy z medalem.

- Walki będą trwały trzy rundy. Czy wyrobił pan sobie taką markę u sędziów, aby po wyrównanym pojedynku spojrzeli na pana przychylnym okiem?
TJ: Wydaje mi się, że dzięki WSB stałem się rozpoznawalny, a sędziowie patrzą na mnie inaczej niż kiedyś. A rzeczywiście jest tak, że po zaciętej walce zwycięstwo z reguły przyznaje się temu, kto jest bardziej znany i szanowany. Już przed mistrzostwami Europy i mistrzostwami świata, po dotarciu na miejsce, witałem się z tzw. supervisorami. Nazywali mnie po imieniu. To było miłe.

- Zdejmie pan z polskiego boksu klątwę Wojciecha Bartnika, naszego ostatniego zdobywcy medalu olimpijskiego w boksie?
TJ: Mam taką nadzieję. Liczę też na to, że na igrzyskach nie będę jedynym reprezentantem Polski. Mam nadzieję, że awansuje na nie na przykład Igor Jakubowski (waga ciężka, 91 kg – przyp. red.), choć w jego kategorii do zdobycia pozostaje tylko pięć miejsc w trzech turniejach kwalifikacyjnych. Inni reprezentanci kraju też mają szansę. Oby przygotowali się jak najlepiej i powalczyli. Fajnie, że wywalczyłem awans i będę na igrzyskach, ale nie da mi to chleba. Wierzę w medal, który zawsze był moim marzeniem. Teraz po prostu trzeba zrealizować cel.

- W 2016 roku skończy pan 28 lat. Czy po igrzyskach zostanie pan bokserem zawodowym?
TJ: Na razie mam tylko jedną propozycję, od AIBA Pro Boxing. Z innymi promotorami nie rozmawiałem. Boks zawodowy APB rozwija się, więc może to jest dobry pomysł? Nie wiem jeszcze, jakie pieniądze wchodzą w grę. Po igrzyskach będę musiał zacząć zarabiać, a w boksie olimpijskim do tej pory nie było wielkich sum. Chciałbym walczyć na dużych zagranicznych galach. Pięściarze APB pokazali się przed walką Władymira Kliczki z Tysonem Furym. Słyszałem też, że AIBA porozumiała się też z amerykańskim promotorem Oscarem de la Hoyą (właściciel grupy Golden Boy Promotions – przyp. red.).

- Czy w pana życiu prywatnym także zajdą zmiany? Od dawna tworzy pan udany związek z Kasią.
TJ: W tym roku, z uwagi na igrzyska, będę w rozjazdach, dlatego jeszcze nie zaplanowałem ślubu. Może uda się w przyszłym? Kasia też trenuje boks w moim klubie, ale tylko dla siebie. Nie walczy w zawodach, co uważam za dobre rozwiązanie. Wspiera mnie. Dobrze wie, na czym polega ten sport. Rozumie mnie i jest w stanie dużo znieść. Kasia jest moim najwierniejszym kibicem

Rozmawiał: Przemysław Osiak, Przegląd Sportowy

TRZECI PUNKT, ALE I TRZECIA PORAŻKA „HUSARII”. NIEZAWODNI JABŁOŃSKI I JAKUBOWSKI

hussars_arg16

Trzeci mecz drużyny Rafako Hussars Poland w rozgrywkach World Series of Boxing zakończył się trzecią porażką, na szczęście trzecią punktowaną porażką 2-3. Pięściarze „Husarii” wybrali się tym razem do do Ameryki Południowej i przegrali w Buenos Aires z zespołem Argentina Condors. Punkty dla biało-czerwonych zdobyli aktualni wicemistrzowie Europy – Tomasz Jabłoński (75 kg) oraz Igor Jakubowski (91 kg).

49 KG: Junior Zarate – Dawid Jagodziński 3-0 (50-45, 50-45, 50-45)
Od początku to „Jagoda” starał się wywierać presję na rywalu, lecz nadział się na dwie kontry bezpośrednim prawym. Lepiej optycznie wyglądało to już w drugiej rundzie, ale Polak dużo przestrzeliwał, natomiast reprezentant gospodarzy uderzał rzadziej, za to dużo celniej. W trzeciej Zarate boksował z luzu i choć Dawidowi nie można było odmówić ambicji, to trafiał tylko czasem lewym hakiem pod prawy łokieć. Na początku czwartego starcia Argentyńczyk uderzył długim i mocnym prawym prostym na górę. Przepuszczał ataki Jagodzińskiego i kontrował – niezbyt mocno, za to celnie. Ostatnie trzy minuty nie przyniosły żadnych zmian i „Kondory” objęły zasłużone prowadzenie.

56 KG: Elias Gonzalez – Adrian Kowal 3-0 (49-46, 49-46, 50-44)
Od pierwszego gongu w oczy rzuciła się spora dysproporcja w sile fizycznej. Argentyńczyk swoimi ciosami dosłownie przesuwał Polaka. Nasz młody debiutant w WSB dodatkowo bronił się chaotycznie, wyglądając przy tym na lekko przestraszonego. Dopiero w końcówce drugiej rundy próbował czymś oddać, a nie tylko markować, jednak ustępował rywalowi w przygotowaniu siłowym. W trzecim starciu przyjął dwa lewe sierpy i jeden z sędziów punktował ten odcinek aż 10-8. W końcówce Adrian walczył już nie tylko z przeciwnikiem, ale także własnymi słabościami. I trzeba go za to pochwalić, bo choć przegrał wyraźnie, to przynajmniej pokazał siłę charakteru… Dwóch sędziów dało mu nawet ostatnią odsłonę, lecz defensywa absolutnie do poprawy.

64 KG: Ronan Sanchez – Mateusz Kostecki PKT 5 (49-44, 49-44, 50-43)
Pierwsze trzy minuty bardzo ciekawe. Obaj stanęli na środku ringu i w półdystansie wymieniali bomby. Niestety wszyscy wskazali na Argentyńczyka. Mateusz fajnie rozpoczął drugą rundę, trafiając dwukrotnie lewym sierpem na głowę. Dwóch arbitrów wskazało na niego, trzeci znów widział przewagę gospodarza. W trzeciej Kostecki zerwał się do szturmu. Trochę chaotycznego, za to konsekwentnego. Boksersko lepiej niby prezentował się Sanchez, ale Kostecki zaczął go zamęczać i coraz bardziej spychać… Wtedy z pomocą przyszedł kubański ringowy, odbierając Polakowi punkt za pchanie. I to samo zrobił w czwartej rundzie, choć w niej z Mateusza już trochę uszło powietrze i nie atakował już tak zaciekle jak wcześniej. Dwa ostrzeżenia „z kapelusza” zrobiły swoje. Do tego Kostecki spuchł, oddał pierwszą połowę piątej odsłony i nawet dwa lewe sierpy w ostatnich dwudziestu sekundach nie mogły odmienić losów potyczki.

75 Kg: Tomasz Jabłoński – Joaquin Lingua 3-0 (49-46, 50-45, 50-45)
Tomek zaczął w swoim stylu, czyli pressingiem. Szybko ustawił przeciwnika lewym prostym, potem uderzył prawym po dole, za moment poprawił prawym krzyżowym na szczękę i Lingua cofnął się na liny. Po przerwie Argentyńczyk wyszedł z nastawieniem, by samemu zaatakować, jednak po pół minuty próby sił znów obrał kierunek wsteczny. Nawet fajnie bił z luzu jabem, lecz to było stanowczo zbyt mało, by powstrzymać naszą „Panterę”. Jabłoński w trzeciej odsłonie konsekwentnie – i co najważniejsze skutecznie, karcił ambitnego rywala bezpośrednim prawym. Był też mocny lewy sierp. Trzeba natomiast dodać, że Lingua starał się cały czas ambitnie odpowiadać. Jeden z arbitrów znalazł nawet sposób, by dać trzecią rundę gospodarzowi… Jabłoński nadal przeważał w czwartej, a po przypadkowym zderzeniu głowami pękł prawy łuk brwiowy Argentyńczyka. Na szczęście krwawienie szybko udało się zatamować. Aktualny wicemistrz Europy wagi średniej kapitalnie zaakcentował swoją wygraną w ostatniej, piętnastej minucie walki. Głowa Linguy odskakiwała do tyłu niczym piłeczka ping-pongowa i ringowy spokojnie mógł liczyć go na stojąco.

91 KG: Igor Jakubowski – Dario Alcapan DQ 4
Gruby, niższy o prawie głowę Argentyńczyk obniżył dodatkowo pozycję, bił w różnych, bardzo dziwnych płaszczyznach i choć od początku skazany był na porażkę, to wracający po długiej przerwie pięściarz z Konina nie potrafił go początkowo odpowiednio zdystansować i namierzyć. Oczywiście przeważał, tylko że niepotrzebnie próbował ustrzelić ofiarę czymś mocnym. I tak mijały kolejne minuty, a jedyną niewiadomą było to, czy Igor wygra na punkty, czy przed czasem? Przewaga wzrastała, a coraz bardziej zmęczony Alcapan po ostrzeżeniu w drugim starciu, w czwartej dostał dwa kolejne – wszystkie za ataki głową, co skończyło się zwycięstwem Jakubowskiego przez dyskwalifikację.

źródło: bokser.org

„HUSARIA” Z REALNYMI SZANSAMI NA ZWYCIĘSTWO W BUENOS AIRES. ZNAMY RYWALI POLAKÓW

jakubowski_arg1

Na nieco ponad dobę przed meczem Rafako Hussars Poland z Argentina Condors, który odbędzie się w Buenos Aires, zapewne większość polskich kibiców zadaje sobie pytanie kto – poza naszymi liderami, czyli Tomaszem Jabłońskim (75 kg) oraz Igorem Jakubowskim (91 kg) – będzie w stanie wygrać walkę z zawodnikiem gospodarzy i dać naszej drużynie pierwsze w tym sezonie zwycięstwo w lidze World Series of Boxing.

Tak się bowiem składa, że zarówno Tomasz, jak i Igor, aktualni wicemistrzowie Europy, mają stosunkowo słabszych rywali niż ich koledzy z „Husarii”. O 22-letnim Joaquinie Lingua, który stanie oko w oko z „Panterą” z Gdyni wiadomo tylko tyle, że boksuje w rozgrywkach krajowych ale jak dotąd nigdy nie awansował do finału mistrzostw Argentyny i – co zrozumiałe – nigdy nie boksował poza granicami swojego kraju. Z kolei 24-letni Dario Alcapan, rywal „Cygana” w ubiegłym sezonie trzykrotnie walczył w lidze WSB, ponosząc trzy porażki (z Wenezuelczykiem Richardem Gonzalezem, Szwedem Gabrielem Richardsem i Włochem Fabio Turchi). Podobnie jak Lingua jest zawodnikiem, który wygrywa jedynie w lokalnych rozgrywkach.

Trudniejsza będzie droga do zwycięstwa najlżejszej trójki „Biało-Czerwonych”, którzy do Argentyny pojechali w krajowym składzie. Dawid Jagodziński (49 kg) w styczniu 2015 roku wygrał we Włocławku z Juniorem Zarate ale na własnym ringu Argentyńczyk będzie zapewne groźny. W ub. roku w lidze WSB wygrał trzy walki, przegrywając dwa razy (z „Jagodą” i Paddy Barnesem, który został w tym sezonie wybrany w drafcie przez „Husarię”). Zarate to pięściarz doświadczony ale w decydujących chwilach 2015 roku zawodził argentyńskich kibiców. Był o krok od medalu Igrzysk Panamerykańskich w Toronto, ale w ćwierćfinale uległ jednogłośnie na punkty Victorowi Santillanowi z Dominikany. Zresztą awans na wspomniane zawody wywalczył szczęśliwie, gdyż przegrał w ćwierćfinale turnieju kwalifikacyjnego w Tijuanie z Kolumbijczykiem Yubergenem Martinezem. Co innego jednak mecze pięciorundowe w WSB. Zarate na własnym ringu zdołał pokonać rok temu tak wymagających rywali jak Kazach Erzhan Zhomart, Amerykanin Nico Hernandez, czy Rosjanin Magomed Ibiyev, co wystawia mu niezłe świadectwo.

Moim zdaniem kluczem do zwycięstwa w Argentynie może być pojedynek naszego najmłodszego pięściarza (19 lat), Adriana Kowala (56 kg) z 20-letnim Eliasem Gonzalezem. Rywal nie ma na swoim koncie sukcesów, które mogłyby zdeprymować Polka. Wprawdzie walczył już dwukrotnie w WSB ale dwukrotnie został pokonany (znokautował go w 1. starciu Wenezuelczyk Jose Diaz oraz pokonał na punkty Amerykanin Francisco Martinez). Gonzalez to również zawodnik „krajowy”, bez doświadczenia międzynarodowego, nawet takiego jakim już dysponuje Adrian Kowal.

Na zwycięstwo na pewno stać także Mateusza Kosteckiego (64 kg), który zmierzy się z Ronanem Sanchezem. Argentyńczyka widzieliśmy rok temu we Włocławku, gdzie stoczył zacięty, choć przegrany pojedynek z Damianem Kiwiorem. Od tamtego czasu mógł jednak zrobić spore postępy, gdyż nie tylko wzbogacił swoje doświadczenie przez przegrane w WSB walki (m.in. z Kubańczykiem Yasnierem Toledo z Kuby, czy Vincenzo Mangiacapre z Włoch) ale otarł się również o medal Igrzysk Panamerykańskich w Toronto (w ćwierćfinale pokonał go Kevin Luna z Gwatemali) oraz reprezentował barwy Argentyny podczas Mistrzostw Świata w Dausze (przegrał w eliminacjach z Australijczykiem Davidem Biddle).

PLANOWANY ZESTAW PAR MECZU ARGENTINA CONDORS-RAFAKO HUSSARS POLAND

49 KG: Junior Leandro Zarate – Dawid Jagodziński
56 KG: Elias Gonzalez – Adrian Kowal
64 KG: Ronan Nahuel Sanchez – Mateusz Kostecki
75 KG: Joqauin Lingua – Tomasz Jabłoński
91 KG: Dario Alcapan – Igor Jakubowski

Opracował: Jarosław Drozd

NASI W ŚWIATOWYCH RANKINGACH. IBF DOCENIA DWÓCH POLAKÓW. WBO – SIEDMIU

Federacja IBF jako pierwsza z czterech liczących się w świecie boksu zawodowego organizacji przedstawiła swój uaktualniony ranking. I tak jak cztery tygodnie temu, polski boks znów reprezentuje tam tylko dwóch zawodników. W kategorii junior ciężkiej Mateusz Masternak (36-4, 26 KO) zachował piętnaste miejsce, dzięki czemu teoretycznie nadal ma prawa pretendenta. Z kolei w dywizji półciężkiej Andrzej Fonfara (28-3, 16 KO) spadł z miejsca czwartego na piąte.

Dużo lepszą jest sytuacja Polaków w lutowym zestawieniu WBO. Widnieje w nim siedem nazwisk naszych rodaków. W wadze ciężkiej Artur Szpilka (20-2, 15 KO) po nieudanym ataku na tron WBC i porażce przed czasem z Deontayem Wilderem spadł z dwunastego na czternaste miejsce. Tuż przed nim, na trzynastej lokacie, znalazł się Izuagbe Ugonoh (15-0, 12 KO). W kategorii cruiser, gdzie na tronie zasiada Krzysztof Głowacki (25-0, 16 KO), zaś Mateusz Masternak utrzymał piętnaste miejsce. Spory awans zaliczył Andrzej Fonfara, który w dywizji półciężkiej wywindował się z piątej na drugą pozycję. Nieznacznie awansował również Maciej Sulęcki (22-0, 7 KO), który dzięki wygranej nad Derrickem Findleyem przeskoczył oczko w górę i zamyka teraz pierwszą dziesiątkę pretendentów w wadze średniej. W kategorii junior średniej o dwa miejsca – z piętnastego na trzynaste, awansował Patryk Szymański (15-0, 9 KO). Ostatnim naszym przedstawicielem jest Kamil Łaszczyk (21-0, 8 KO), który utrzymał czwórkę w dywizji piórkowej.

KADRA SENIOREK PRZEZ CETNIEWO NA PRESTIŻOWY TURNIEJ DO BUŁGARII

kadra_trenerzy

W najbliższą niedzielę (14 lutego) do COS-OPO „Cetniewo” we Władysławowie wróci kadra narodowa seniorek, która będzie tam szlifować formę przed prestiżowym 67. MTB Strandja w Sofii. Do 21 lutego, w słynnym ośrodku, który założony został z inicjatywy legendarnego Feliksa „Papy” Stamma, trenować będzie trzynaście podopiecznych trenera-koordynatora kadry, Pawła Pasiaka. Wraz z nim zajęcia poprowadzą trzej szkoleniowcy od dłuższego czasu współpracujący z reprezentacją (Tomasz Potapczyk i Wojciech Wicherski) oraz fizjoterapeuta Adrian Brudnicki.

Powołania otrzymały: Adrianna Marczewska (Boksing Zielona Góra, 48 kg), Angelika Grońska (06 Kleofas Katowice, 51 kg), Ewelina Wicherska (PKB Poznań, 51 kg), Milena Zglenicka (Pomorzanin Toruń, 51 kg), Anna Góralska (Korona Wałcz, 54 kg), Mirela Balcerzak (Skorpion Szczecin, 57 kg), Aneta Rygielska (Pomorzanin Toruń, 60 kg), Kinga Szlachcic (Boksing Zielona Góra, 60 kg), Agnieszka Matusiak (UKS Adrenalina Wrocław, 64 kg), Aleksandra Talaga (06 Kleofas Katowice, 64 kg), Hanna Solecka (Skorpion Szczecin, 69 kg), Larysa Sabiniarz (Boxing Team Chojnice, 69 kg) i Lidia Fidura (Carbo Gliwice, 75 kg).

Zawodniczkami rezerwowymi, gotowymi na ewentualne powołanie są: Elżbieta Wójcik (KSW Róża Karlino, 75 kg), Justyna Walaś (Tarnowska Szkółka Bokserska, 64 kg) oraz Magdalena Czajkowska (KKS Sporty Walki Poznań, 75 kg).

Do Bułgarii na 67. MTB Strandja pojedzie siedem Polek: Sandra Drabik (Soma Boxing Kielce, 51 kg) i Kinga Siwa (SAKO Gdańsk, 60 kg), które trenują aktualnie w bułgarskich górach oraz Grońska (wystartuje w  limicie 54 kg), Góralska, Rygielska (wystąpi w 64 kg), Talaga i Fidura.

WYRÓŻNIENIE WSB DLA DAWIDA MICHELUSA. POLAK LEPSZY OD MISTRZA OLIMPIJSKIEGO

michelus_algeria

Dawid Michelus (60 kg) z Rafako Hussars Poland, jako drugi polski pięściarz w historii, po Tomaszu Jabłońskim (75 kg), został uznany „Bokserem Tygodnia” w plebiscycie World Series of Boxing (WSB). W głosowaniu internetowym Dawid zdobył 63% głosów. Zdecydowanie wyprzedził Mistrza Olimpijskiego z Londynu i byłego Mistrza Świata Kubańczyka Roniela Iglesiasa Sotolongo (Cuba Domadores) – 30%. i brązowego medalistę zeszłorocznych Mistrzostw Świata w Doha, Rosjanina Pavla Silyagina (Russian Boxing Team) – 7%.

– Dla mnie to duże i ważne wyróżnienie. Walka z Rosjaninem Gabilem Mamiedowem może nie była idealna, ale dobra i wygrana, zadałem dużo prostych ciosów. Nie wdawałem się w niepotrzebne wymiany, wiec nie rozumiem krytyków. Przeciwnik to niezłej klasy zawodnik, a ja kontrolowałem pojedynek. Jeszcze raz podkreślę, że miano „zawodnika tygodnia” daje mi wiarę, że mój boks jest coraz lepszy i stać mnie na wywalczenie kwalifikacji olimpijskiej – powiedział 22-letni, czołowy bokser „Husarii”, który jest wychowankiem Sokoła Piła, a obecnie zawodnikiem Kontry Elbląg.

Dawid Michelus zebrał sporo pochlebnych opinii ze strony organizatorów rozgrywek ligowych World Series of Boxing. Mimo że ma dopiero 22 lata, stoczył już około 60 międzynarodowych walk, co czyni go jednym z najbardziej doświadczonych bokserów Rafako Hussars Poland. Władze WSB podkreśliły też, że kontrolował walkę z Gabilem Mamedovem, a po jego zwycięstwie polski zespół prowadził już 2-0 z Russian Boxing Team (ostatecznie porażka 2-3). Przypomniano, że w przeszłości Dawid wygrał z tak dobrym zawodnikiem jak Tugstsogt Nyambayar (Mongolia), wicemistrz Świata z 2009 roku i Wicemistrz Olimpijski z 2012 roku. Przypomniano, że Polak ma już 15 walk stoczonych w lidze i z pewnością bardzo ciekawa przyszłość przed polskim bokserem wagi lekkiej.

Wyróżnienie zostali też wspomniany Roniel Iglesias Sotolongo – w kategorii „Punch of the Week 3” i Cuba Domadores – „Team of Week 3”

PAWEŁ PASIAK: CEL NADRZĘDNY TO ZDOBYCIE KWALIFIKACJI OLIMPIJSKICH I MEDALU W RIO

pawel_pasiak02

- Rozmawiamy po pierwszym w roku olimpijskim zgrupowaniu szkoleniowym kadry narodowej w Cetniewie. Jakie były Wasze główne założenia treningowe i czy udało się je zrealizować?
Paweł Pasiak: Ostatnie lata pokazały braki w przygotowaniu siłowym u większości naszych zawodniczek. Na świecie, czy tylko w Europie pięściarki z niższych kategorii wagowych są silniejsze niż nasze, a przy aktualnym systemie punktowania dobre przygotowanie siłowe niestety ma większe znaczenie niż  przygotowanie techniczne. Jak pokazały Igrzyska Europejskie w Baku pięściarka uboga technicznie [np. Valentina Alberti z Włoch - przyp. JD] potrafiła zdeklasować o wiele bardziej doświadczoną rywalkę i o klasę lepszą technicznie. Z kolei w naszym kraju wiele osób uważa, że siłownia spowalnia itp. Realia są takie, że zawodniczki nie potrafią wykonać podstawowych ćwiczeń samodzielnie i to nie jest śmieszne, tylko tragiczne. Błędne myślenie i pominięcie tej fazy przygotowań na początku sezonu nawarstwiało się przez lata i teraz bardzo ciężko jest skompletować zawodniczkę dobrą we wszystkich parametrach sprawności fizycznej. Wiele badań i testów wykonywanych w Instytucie Sportu pozwala nam powoli przekonać trenerów i same zawodniczki, że akurat ten okres jest najważniejszy i podstawowy. Rzucanie piłki o ścianę i wyrzuty sztangi, czy bieg bokserski z ciężarkami były często błędnie uważane za przygotowanie siłowe. W wielu przypadkach zawodniczka nie rozumiała i nie rozróżniała pojęć, a także metod i środków treningowych w poszczególnych fazach przygotowań. To przygotowanie powinno trwać w niektórych przypadkach od 6 do nawet 14 tygodni, a nie jak to często bywa z uwagi na kalendarz startów tylko 2 mikrocykle – czyli 1 obóz trwający w styczniu 12-14 dni. Do każdej z zawodniczek kadry trzeba podejść indywidualnie, każda ma różne braki i różne parametry osiąga podczas testów. Podstawowym problemem jest brak rozwijania mocy w końcowych fazach rund i nie mówię tu o szybkości, tylko o częstotliwości zadawania silnych ciosów. Myślę, że u czołowych zawodniczek tendencja ta się już odwróciła, z czego jesteśmy z trenerami zadowoleni. Moim zdaniem pierwsze zgrupowanie przepracowaliśmy solidnie i mądrze, a progresy są nawet większe niż zakładałem. Prowadzony na każdym zgrupowaniu monitoring ma na celu pokazanie także wpływu obciążeń. Ma pomagać w ewentualnych korektach, jak i pokazać efekty potreningowe. Zaplanowałem na każde zgrupowanie monitoring pięciodniowy i dochodzimy już do bardzo ciekawych wniosków. Wiemy jaki bodziec działa na nasze dziewczyny pozytywnie, a jaki negatywnie. Monitoring pokazuje nam możliwości regeneracyjne zawodniczek, które cały czas analizujemy i zestawiamy z wynikami z ubiegłych lat.

- W ub. roku wykrystalizował się sztab trenerski kadry seniorek. Oprócz Pana są w nim Tomasz Potapczyk, Wojciech Wicherski oraz Adrian Brudnicki. Jak wygląda podział Waszych kompetencji i obowiązków?
PP: Zacznę od siebie. Koordynuję całą pracę trenerów i przygotowuję plan treningowy oparty o analizę wcześniej wykonanych (lub niewykonanych) zadań, ale wspólnie z pozostałymi członkami sztabu ustalamy swoje obowiązki i zadania. Kalendarz przygotowań jest stały ale plan nie może być stały z różnych przyczyn. Wprowadziliśmy wiele elementów indywidualizacji – są podziały na grupy, bo różne zawodniczki mają różne ramy czasowe na wykonanie zadań, inne ilości powtórzeń, różne obciążenia, środki, metody, a także inne cele i zadania.
Pawel_marek
Wojciech Wicherski jest trenerem, który pracuje z kadrą narodową i grupą czołowych polskich zawodniczek. Ma za zadanie przygotować je siłowo. Mogę tu powiedzieć, że postanowiliśmy wprowadzić pewne zmiany w przygotowaniu Lidii Fidury, która pomiędzy zgrupowaniami reprezentacji przebywa cały czas w Poznaniu i pod okiem Wojtka realizuje zadania, które mają przynieść zamierzony efekt jaki wspólnie z nim założyliśmy. Bierze on także udział we wszystkich zajęciach – czy to technicznych, czy uczestniczy w startach dziewczyn, pracując ze mną w narożniku. Pracuje także indywidualnie z dziewczynami nad pewnymi elementami technicznymi, czego efekty już są widoczne u Angeliki Grońskiej, która zaczyna „demolować” swoje przeciwniczki z wagi do 48 kg. Nie zapominajmy o tym, że startowała w ub. roku w wadze do 51 kg, co było naszym wspólnym ustaleniem, by konfrontowała się z najlepszymi, a wynik był tu sprawa drugorzędną. Sandra Drabik także zanotowała ogromny progres siłowy, co dało odzwierciedlenie w jej ostatnich wynikach w Instytucie Sportu. Myślę, że Wojtek jest odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu. O jego fachowości świadczy także fakt, że od lat pod jego okiem trenuje Ewelina Wicherska, której klasa świadczy o profesjonalizmie trenera. Oczywiście wymieniłem tu przykładowe zawodniczki, ale tak naprawdę wszystkie dziewczyny regularnie notują progres w swojej pracy, co bardzo mnie cieszy.
wojtek_sztanga
Adriana Brudnickiego wypatrzyłem w 2014 roku na MTB im. Feliksa Stamma w Warszawie i od razu zaproponowałem mu współpracę. Nie dlatego, że nie mieliśmy fizjoterapeuty, tylko dlatego, że widziałem jak bardzo był zaangażowany w swoja pracę i jak zachowywał się w szatni przed i po walkach. Adrian sprawdził się podczas Mistrzostw Europy w Bukareszcie, Mistrzostw Świata w Korei, no i w najważniejszej – jak dotąd – imprezie, czyli podczas ubiegłorocznych Igrzysk Europejskich w Baku. Realizuje różne zadania i pracuje naprawdę ciężko, nawet do godz. 1.00 w nocy. Cały czas twierdzę, że Adrian jest za grzeczny i za dobry dla dziewczyn, które czasami próbują go wykorzystać, czy czasami wyolbrzymiać problemy ze zdrowiem. Myślę, że wyłapuje już te momenty, a dziewczyny zawsze będą próbowały ciągnąć jak najwięcej w swoją stronę (śmiech). Muszą zrozumieć kiedy jest czas na pełną odnowę biologiczną, a kiedy na odnowę operacyjną, mającą charakter jednostki treningowej. O tym także decyduję ja i z Adrianem ustalamy zakres prac i czynności na zgrupowaniach, czy startach, analizujemy zabiegi, podawane leki itp. Brudnicki jest bardzo ważnym elementem drużyny na każdym etapie przygotowań. Na szczęście może już spokojnie zająć się tylko pracą w kadrze i ciągłym poszerzaniem swojej wiedzy i umiejętności [Adrian Brudnicki podpisał kontrakt z PZB - przyp. JD]. Jestem zadowolony z jego pracy i warto tu powiedzieć,że był chyba jedynym człowiekiem z boksu w misji olimpijskiej na tak ważnej imprezie jak Igrzyska Europejskie w Baku. Adrian pomaga czasem zawodniczkom zagranicznym, kiedy zwracają się do nas z prośbą pomocy; nie traktujemy ich wtedy jak przeciwniczki, a jeżeli uda się którejś z nich pomóc, wtedy wszyscy są zadowoleni i inne ekipy traktują nas jak przyjaciół, co jest miłe i ważne w sporcie.
brudnicki_fidura
Tomasz Potapczyk jest oficjalnie moim asystentem i nie jest już trenerem kadry młodzieżowej. Cały swój czas i energię oraz doświadczenie będzie inwestował teraz w seniorki. To była jego decyzja, do niczego go nie namawiałem i nie miałem na to żadnego wpływu. Cieszę się, że zgodził się uzupełnić skład sztabu trenerskiego w najważniejszym roku olimpijskim. Kadra seniorska jest jednak prestiżem i wyróżnieniem, ale praca w niej wiąże się także z większym obciążeniem psychicznym i większą presją. Z Tomkiem znamy się już 9 lat i tyle czasu ze sobą współpracujemy, prowadząc swoje kluby OSiR Suwałki i Boxing Sokółka. Był ze mną w narożniku podczas Mistrzostw Świata oraz Igrzysk Europejskich. Jest trenerem bezstronnym, nie mającym swojej wychowanki w kadrze. Rozumiemy się świetnie w narożniku i uzupełniamy. Taktykę na walki także obieramy razem, analizując przeciwniczki i taktykę, jaką przeciwnicy mogą obrać na walkę z naszą reprezentantką. Tomek zna wielu trenerów i nie jest już anonimowy, zaś podczas dużych imprez międzynarodowych rozmawia z dużą łatwością po angielsku i rosyjsku. Zna doskonale nasze dziewczyny, jak i większość zagranicznych przeciwniczek. Myślę, że taktyka i plan, jakie obraliśmy w Baku były bardzo trafne i skuteczne – szczególnie na pojedynki o medale z Rosjankami. W narożniku panuje spokój i każdy zna swoje zadania. W kilku sekund mamy dograną każdą czynność, więc od przyjazdu na halę po czynności w szatni, ringu, jak i po walce. Postaramy się wspólnie przygotować dziewczyny jak najlepiej się da, by uzyskać zamierzony sportowy wynik. Jest to mój ostatni rok pracy w kadrze, więc chciałbym zakończyć go z jak najlepszym wynikiem sportowym.
potapczyk_larysa

- W Cetniewie oprócz etatowych kadrowiczek pojawiły się także młode zawodniczki. Część z nich będzie rywalizować o miejsce w drużynie na Mistrzostwa Świata. Jak Pan ocenia ich sportowy poziom, postępy i zaangażowanie w trening?
PP: Nadszedł czas aby włączyć do kadry młode-zdolne zawodniczki, które udanie przeszły do grupy seniorek. Wiele utalentowanych dziewczyn niestety gdzieś po drodze straciliśmy i zostały tylko te najwytrwalsze. Ich poziom sportowy jest różny ale należy dać im szansę pokazania się, pokazać im czym jest praca w kadrze. Niektóre z nich na pewno w boksie zostaną i w przyszłości będziemy się cieszyć z ich wyników, bo mają dobre „papiery” na ciekawą karierę oraz międzynarodowe doświadczenie, poparte sukcesami juniorskimi. Zawodniczki są zaangażowane w pracę, ciężko harują i czasami – zupełnie niepotrzebnie – ukrywają kontuzje z obawy odesłania do domu. Ten rok będzie dla nich dobrym doświadczeniem na kolejne lata i – nie oszukujmy się – kiedyś zajmą miejsca swoich starszych koleżanek. Ile teraz zyskają na obserwacji najlepszych seniorek zależy od nich samych. O miejsce w kadrze na Mistrzostwa Świata jest rywalizacja także wśród tych najmłodszych – w wagach 54 kg, 57 kg i 69 kg. Nie muszę żadnej z nich prosić, czy zmuszać do pracy, co doskonale widać nie tylko na zajęciach. Wszystkie dziewczyny, które trafiły do kadry nie są w niej z przypadku. Część z nich wie, że to nie jest jeszcze ich czas i są na razie sparringpartnerkami starszych koleżanek. Mimo to pracują normalnie i powiedziałbym, że czasami różnice w ringu między nimi a tymi najlepszymi są niewielkie – przynajmniej w zaangażowaniu i chęci odniesienia zwycięstwa.
mloda kadra
- Porozmawiajmy o personaliach. Przed nami turniej kwalifikacyjny do Igrzysk Olimpijskich, który odbędzie się w Turcji. Które zawodniczki są najbliżej tego, by tam pojechać?
PP: Nie lubię rozmawiać o personaliach, bo czasami zdarza się tak, że dziewczyny lub ich trenerzy błędnie interpretują to, co czytają. Wydaje mi się, że nawet niektórzy nie rozumieją. Więc odpowiem, że do Turcji na turniej kwalifikacyjny – jeżeli nic się złego po drodze nie wydarzy – pojadą: Sandra Drabik w wadze do 51 kg, Kinga Siwa w 60 kg i Lidia Fidura w 75 kg. Dublerkami, które muszą pozostać do końca w gotowości startowej, i zarazem zawodniczkami rezerwowymi na Turcję są: Ewelina Wicherska i Angelika Grońska w wadze do 51 kg oraz Aneta Rygielska w 60 kg. Niestety w pełni przygotowanej i pozostającej w regularnym treningu oraz progresie zawodniczki w wadze do 75 kg na dzień dzisiejszy nie mamy.

- Przed wspomnianym turniejem kwalifikacyjnym czekają Was starty w dwóch prestiżowych turniejach. W lutym w Bułgarii i w marcu w Hiszpanii. To wystarczająca ilość startów, by być pewnym dobrej dyspozycji w Turcji?
PP: Samymi startami zawodniczki się niestety nie przygotują. Muszą przepracować pewien okres, a rezygnować z przygotowań na rzecz startów w jakimś towarzyskim turnieju niskiej rangi nie będę. Są priorytety, które postawiłem przed drużyną i myślę, że wystarczy nam 6 -8 pojedynków plus sparringi. Nie potrzeba nam za wiele się pokazywać, to nie jest dobre, gdyż i tak już wszyscy nasze wagi olimpijskie mocno analizują. Co chwilę ktoś przysyła mi zaproszenia na wspólne sparringi, jakiś obóz, mając w tym swój cel. Jak wiemy najlepsze zawodniczki na świecie toczą cztery walki w ciągu roku i dalej są najlepsze. Jeżeli nie widziałbym potrzeby pracy nad pewnymi parametrami, na pewno gdzieś jeszcze byśmy wystartowali. Nie wykluczam też, że na zgrupowaniu w marcu pojawią się u nas zagraniczne zawodniczki.

- Jak ocenia Pan szanse swoich zawodniczek w turnieju kwalifikacyjnym? Poziom Europejek w wagach olimpijskich jest niezwykle wysoki a w Samsunie tylko 6 zawodniczek wywalczy prawo startu w Rio de Janeiro.
PP: Moim zdaniem Europa jako kontynent w boksie kobiet jest najmocniejsza. Będzie więc bardzo ciężko ale nie jesteśmy bez szans. Nasze dziewczyny stać na zdobycie kwalifikacji w każdej z wag olimpijskich, ale co będzie czas pokaże. Możemy równie dobrze przegrać pierwsze walki; każdy wariant trzeba brać pod uwagę ale jestem pozytywnie nastawiony do tych zawodów. Moim zdaniem układ sił w Europie w wagach olimpijskich wygląda następująco: w 51 kg jest 8 mocnych zawodniczek i każda z nich ma szanse 50/50 a w turnieju wystartuje ich pewnie ok. 30; w 60 kg jest 12 mocnych zawodniczek i każda ma szanse 50 na/50, wystartuje także ok. 30 a w 75 kg jest 8 bardzo mocnych zawodniczek z szansami 50/50, wystartuje ich na pewno około 25.
gronska_fidura_drabik
- Te same zawodniczki, które zobaczymy w Turcji pojadą do Kazachstanu na Mistrzostwa Świata? Będzie to drugi i ostateczny turniej kwalifikacyjny do Igrzysk Olimpijskich…
PP: Do Kazachstanu może pojechać całkiem inny skład niż do Turcji i to z różnych przyczyn i względów. Na pewno decydującym obrazem będzie start w Turcji i miejsce w którym tam się znajdziemy. Chciałbym aby po Turcji nie trzeba już było stresować się Kazachstanem. Na Mistrzostwa Świata chcę zabrać 8 dziewczyn. Czas między tymi turniejami będzie bardzo, bardzo krótki i ważna będzie dyspozycja, możliwości regeneracyjne, jak i stan emocjonalny reprezentantek, bo jak wszyscy wiemy presja będzie olbrzymia.

- W ub. roku Pana podopieczne wywalczyły trzy medale historycznych 1. Igrzysk Europejskich w Baku. M.in. dzięki temu otrzymał Pan nagrodę PZB dla Najlepszego Trenera Roku 2015. To wystarczająca motywacja, by w roku olimpijskim potwierdzić słuszność drogi, którą wyznaczył Pan kadrze?
PP: Medale, które wywalczyły dziewczyny to wynik ich ciężkiej pracy. Ja staram się tylko wypełniać najlepiej jak potrafię swoje obowiązki, za które pobieram wynagrodzenie. Każdy powinien całkowicie zaangażować się w swoją pracę, a wtedy będzie ona dobrze wykonana i będzie przynosiła zadowolenie, a profity same przyjdą. Każda nagroda jest miłym akcentem w pracy trenera. Ja nie potrzebuję ani nagród finansowych, ani wyróżnień. Nie dlatego jestem w boksie. Robię to dla mojego kraju, dziewczyn i mojego dziadka. To są 3 najważniejsze czynniki, motywujące mnie do pracy. Dochodzą do tego wspaniali ludzie, których się poznaje. Nie tylko związani z boksem, ale także inni sportowcy. Wiem, że zbliża się koniec mojej pracy w kadrze, więc na pewno nie będę kalkulował. Przygotowanie drużyny, zdobycie kwalifikacji i medalu w Rio jest dla mnie celem nadrzędnym.

- Znamy już plany startowe kadry narodowej seniorek, a gdzie i kiedy będziecie trenować? Będą to tylko zgrupowania krajowe, czy także wyjedziecie zagranicę?
PP: Do Mistrzostw Świata czekają nas trzy zgrupowania w COS-OPO „Cetniewo” we Władysławowie. Sandra Drabik i Kinga Siwa będą trenowały w Bułgarii, zaś Lidia Fidura i Angelika Grońska trenują w Poznaniu. Do tego dojdzie kontynuacja zgrupowań w Turcji i w Kazachstanie, gdzie do startów będziemy mieli po ok. 7-8 dni. Nie wykluczam w międzyczasie dodatkowego 2-3 dniowego startu zagranica. Analizuję w tej chwili terminy i możliwości. Potrzebujemy także czasu na monitoring lekarski i badania specjalistyczne w Instytucie Sportu, więc kalendarz jest bardzo napięty. Kilka dni odpoczynku także będzie ważnym elementem tej układanki.

- Kluczem do dobrego startu w Baku była właśnie aklimatyzacja…
PP: Aklimatyzacja jest najważniejszym końcowym etapem przed startem. Pomyłka o dwa dni wystarczy, by zamiast na zawody pojechać na wycieczkę. W Baku to się nam udało i utrzymaliśmy dobrą dyspozycję dziewczyn do końca turnieju. Biorąc pod uwagę klimat i odległość od hali, uważam to za trafiony plan, którego trzymaliśmy się do końca. W Turcji i Kazachstanie będziemy więc odpowiednio wcześniej.

- Po zmianie terminu Mistrzostw Świata musiał Pan przebudować kalendarz przygotowań kadry. Niedawno o dwa tygodnie zmieniono termin turnieju kwalifikacyjnego w Turcji, dzięki czemu będzie więcej czasu na regenerację zawodniczek przed startem w Kazachstanie. To chyba dobra decyzja?
PP: Decyzja dobra ale i tak twierdzę, że jako kontynent zostaliśmy źle potraktowani. Myślę, że z obawy o to, że gdyby był inny termin turnieju kwalifikacyjnego, na Igrzyskach w Rio de Janeiro moglibyśmy zobaczyć po 6 zawodniczek z Europy w każdej z wag.
gronska_szlachcic
- Przez kadrę narodową w ciągu ostatnich 12 miesięcy przewinęło się około 20 zawodniczek. Wybiegam teraz w przyszłość. Jaką perspektywę ma nasza kadra narodowa?
PP: Wierzę, że te dziewczyny pójdą dobrą drogą, bez względu na różne pokusy i młody wiek. Być może kilka z nich stracimy ale to nie jest przedszkole, tylko drużyna narodowa i powinny znaleźć się w niej najlepsze z najlepszych, zdeterminowane, z dokładnie postawionym celem, ambitne i mądre dziewczyny. Moim „czarnym koniem” tej drużyny jest i będzie Kinga Szlachcic, która ma wszystko oprócz …prawa startów w imprezach międzynarodowych i mam nadzieję, że zabiegi PZB przywrócą ją jak najszybciej do rywalizacji z zagranicznymi rywalkami. Moim zdaniem odpowiednio poprowadzona będzie liderką w wadze do 60 kg w 2017 roku i nie widzę tu dla niej żadnego zagrożenia. Ania Góralska przy delikatnej korekcie pewnych mankamentów i większym doświadczeniu międzynarodowym może być nr 1 w wadze do 54 kg ale powinna walczyć o miejsce w limicie do 51 kg. Bezkonkurencyjną faworytką w wadze do 48 kg będzie Angelika Grońska, której trzeba więcej wygranych walk i która powinna walczyć o prymat także w wadze do 51 kg  – o ile oczywiście kariery zakończą Sandra Drabik i Ewelina Wicherska, bo jak wiemy mogą jeszcze kilka lat powalczyć.

wicherski_sandra

W wadze do 57 kg przy tej obsadzie będzie miała swoje pięć minut Mirela Balcerzak, o ile nie pojawi się jakaś młoda, ambitna zawodniczka z kadry młodzieżowej. Aneta Rygielska na pewno będzie walczyła cały czas o prymat w wadze do 60 kg i w kraju może być nawet numerem 1, ale w konfrontacji z rywalkami zagranicznymi lepsza może być Szlachcic! To są moje obserwacje. Jeżeli Aneta zdecydowałaby się przejść na stałe do wagi 57 kg, byłaby tam bezsprzecznie liderką na najbliższe lata, co więcej – mogłaby w tej wadze powalczyć nawet o medale Mistrzostw Świata. Do wagi 51 kg pretenduje Milena Zglenicka, cały czas pozytywnie mnie zaskakująca. Mogłaby bić się o prymat w wadze do 51 kg, jak i przy odpowiednim wzmocnieniu fizycznym, zostać krajową liderką w wadze do 54 kg. Moim zdaniem ma równe szanse z Góralską. W wadze do 64 kg na dzień dzisiejszy w kadrze jest Aleksandra Talaga, która może nie być numerem 1 w kraju gdy w Mistrzostwach Polski wystartuje Beata Koroniecka, ale nie ma przed nikim respektu zagranicą. Dlatego dzisiaj stawiam na Talagę, która jednakże będzie miała ciężkie zadanie gdy do boksu wróci Justyna Walaś. Mam także swojego „czarnego konia”, zawodniczkę, o której za wcześnie tu mówić ale mającą ogromny potencjał. To Weronika Zakrzewska, którą  najchętniej już teraz widziałbym na wspólnych zajęciach z seniorkami. Justyna Walaś może już w tym roku powalczyć o prawo startu w Mistrzostwach Świata seniorek w wadze do 64 kg albo 69 kg – nie wiem od czego zacznie przygodę z seniorskim ringiem. We wspomnianej kategorii do 69 kg liderką może być Hanna Solecka lub wspomniana Walaś. Z kolei Larysa Sabiniarz już na turnieju w Niemczech pokazała, że nie ma respektu przed seniorkami. Nie wiem co planuje Elżbieta Wójcik, która powinna być liderką wagi średniej w kolejnych latach, choć moim zdaniem powinna zejść do limitu 69 kg i wtedy będzie gwarantowała międzynarodowy wynik sportowy na poziomie medalowym. W wadze do 75 kg musi popracować nad sobą co najmniej 2 lata aby wyrównać warunki fizyczne. To ciężka i nudna praca, wymagająca pokory i zaangażowania, którego przez ostatni rok u tej zawodniczki nie widziałem. Mam nadzieję, że dorośnie i zrozumie, że marnuje swój potencjał ale każdy wiek rządzi się swoimi prawami. Tak, więc wadze do 75 kg trzeba pamiętać o szansach Wójcik, jeżeli wróci do boksu i normalnej pracy – pod warunkiem, że karierę zakończy Lidia Fidura.

lidia_angelika

Moim zdaniem jeśli Lidka pozostanie w boksie olimpijskim, to przez następny rok nikt jej nie dogoni. Wszystko zależy od Fidury, ale ja widziałbym ją w tej wadze w kadrze, w nadal dobrym dla sportowca wieku i doświadczeniu, do czasu Igrzysk Olimpijskich w Tokio. Analogicznie może być w wadze do 51 kg, gdzie nowy trener reprezentacji miałby kompletne dziewczyny, z którymi już dzisiaj liczy się bokserski świat. Mówimy o perspektywach, więc wyliczajmy dalej. Wiem, że do boksu wraca Wiktoria Sądej, jest Agnieszka Matusiak – bardzo ambitna i zagadkowa zawodniczka, która może powalczyć w limicie 64 kg. Nie znam planów Magdaleny Czajkowskiej. No i do drzwi seniorskiej kadry będą pukały młode zawodniczki, ale czy wystarczy im determinacji i czy będą gotowe na ciężką pracę – nie wiem. Ciekawymi zawodniczkami są Patrycja Mrozińska i Patrycja Kiwak, które umiejętne i solidne prowadzone mogą nam dać wiele radości, bo mają ogromne rezerwy. Materiał na wartościowe zmienniczki na pewno mamy. Jest z kim pracować.

- Dziękuję za rozmowę i życzę wywalczenia trzech kwalifikacji do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro.
PP: Również dziękuję i pozdrawiam wszystkich Czytelników serwisu PolskiBoks.pl oraz kibiców boksu olimpijskiego.

Rozmawiał: Jarosław Drozd

W SZCZECINIE MIŁE ZŁEGO POCZĄTKI.”HUSARIA” PRZEGRAŁA Z ROSJANAMI 2-3

michelus04

Miłe złego początki… Tak należałoby chyba w skrócie skomentować drugi w tym sezonie mecz ekipy Rafako Hussars Poland. Biało-Czerwoni po dwóch pierwszych pojedynkach wygrywali w Szczecinie z Russian Boxing Team 2-0, by ostatecznie przegrać cały mecz 2-3. Tak, więc w drugim meczu „Husaria” zdobyła drugi punkt, co bynajmniej sukcesem nie jest, gdyż zwycięstwo wydawało się być dzisiaj w ich zasięgu.

Pierwsze dwie walki miały podobny przebieg, bo w obu przypadkach lepiej w pojedynki wchodzili Rosjanie. Najpierw Ovik Ogannisyan (52 kg) w rywalizacji z Hamzą Toubą, a następnie Gabil Mamedov (60 kg) w walce z Dawidem Michelusem. Trudniejszego rywala miał Niemiec w barwach „Husarii”, który mimo falstartu, z biegiem rund odrabiał straty i podobnie jak jego rodak Kastriot Sopa w meczu z Wenezuelą, ostatecznie rozstrzygnął pojedynek na swoją korzyść. Z jednej strony zaczął walczyć wszechstronniej i wykorzystywać swój zasięg ramion i technikę, a z drugiej wykorzystał wyraźną zadyszkę Ogannisyana, który była dla niego groźny do ostatniego gongu. Dawid Michelus także miał wyraźne przestoje w pierwszej części walki z dość dynamicznym ale i chaotycznym rywalem. Przebudzenie nastąpiło dopiero w 4. starciu, kiedy zaczął realizować polecenia swojego narożnika (głównie bić ciosy proste), a w związku z tym, że wygrał starcie 1. i 5. ostatecznie wyszedł zwycięsko z całej walki. Zwycięzców się nie sądzi, ale Dawid, schodząc z ringu doskonale wiedział, że to nie był pojedynek, z którego należy być zadowolonym.

W trzeciej walce meczu po raz pierwszy skutecznie karty rozdawał zawodnik gości. Wicemistrz świata żołnierzy Albert Karibyan (69 kg) przy Damianie Kiwiorze wyglądał jakby był z wyższej kategorii wagowej. Rosjanin znakomicie czuł się w półdystansie, gdzie szukał mocnych ciosów podbródkowych oraz skutecznie klinczem paraliżował wszelkie akcje Polaka. Jego przewaga w każdym elemencie bokserskiego rzemiosła była wyraźna przez 3 rundy. Damian dopiero w 4. starciu przełamał swoją wcześniejszą niemoc i mocniej uwierzył w siebie. Wygrał ostatnie starcie ze zmęczonym rywalem ale losów całej walki nie odwrócił. Większości z kibiców wydawało się, że kropkę nad „i” postawi Paweł Wierzbicki (+91 kg), walczący z mało znanym Yaroslavem Doronichevem. Niestety rosyjski „grubasek” okazał się szybszy i sprytniejszy od Pawła. Zmieniał pozycję, obniżał ją i strzelał chaotycznymi, obszernymi lewymi sierpami, które niestety dochodziły do celu. W 3. starciu niespodziewanie Polak nadział się na mocny lewy i był liczony. Był to moment decydujący o losach całej walki, bo choć Rosjanin słabł z minuty na minutę, to wypracowanej przewagi nie był już w stanie utracić.

Losy meczu spoczywały więc w sile pięści i głowach Arkadiusza Szwedowicza (81 kg) oraz Pavla Silyagina. Początek tego pojedynku był dla nas miłym zaskoczeniem, bo Polak dominował nad rywalem szybkością i celnością ciosów, a niekonwencjonalnym sposobem boksowania wprowadzał go w zakłopotanie. Jednak od 2. rundy Silyagin zaczął boksować rozsądniej, skutecznie trafiając lewymi prostymi. To była skuteczna broń na Polaka, który cały czas ambitnie atakował ale Silyagin bił coraz skuteczniej z kontry i niestety trafiał. Pojedynek stał na wysokim poziomie technicznym ale niestety zakończył się zwycięstwem brązowego medalisty Mistrzostw Świata a cały mecz ekipy z Rosji.

RAFAKO HUSSARS POLAND – RUSSIAN BOXING TEAM 2-3 [na pierwszym miejscu zwycięzcy]

52 KG: Hamza Touba – Ovik Ogannisyan 3-0
60 KG: Dawid Michelus – Gabil Mamedov 3-0
69 KG: Albert Karibyan – Damian Kiwior 3-0
81 KG: Pavel Silyagin – Arkadiusz Szwedowicz 3-0
+91 KG: Yaroslav Doronichev – Paweł Wierzbicki 2-0

ANDRZEJ FONFARA: CZEKAM NA STEVENSONA

Andrzej Fonfara uważa, że zasłużył na rewanżową walkę z zawodowym mistrzem świata federacji WBC, Adonisem Stevensonem. „Polski Książę” opowiada nam m.in. o tym, jak polscy bokserzy postrzegani są w USA, jakie głosy słychać tam po przegranej Artura Szpilki i o swojej przyjaźni z Arturem Borucem.

- Miałeś walczyć z Rumunem Lucianem Bute, ale ostatecznie nie doszło do porozumienia. Będzie rewanż z Adonisem Stevensonem?
Andrzej Fonfara: Bute był ostatnim kandydatem. Mieliśmy się spotkać, aby dogadać szczegóły, ale wcześniej Rumun odrzucił naszą ofertę. To świeża sprawa i drugim nazwiskiem jest Stevenson. Temat walki między nami przewija się bowiem od pewnego czasu. Póki co nie padły inne nazwiska.

- Do niedawna wydawało się, że do tego rewanżu nie dojdzie. Byłeś zawiedziony?
AF: W pewnym momencie to się kompletnie rozwiało, bo było blisko do walki Kanadyjczyka z Kowaliowem. Należy pamiętać, że wkrótce Rosjanin walczy jeszcze z Jeanem Pascalem. W tej sytuacji czekam na Stevensona, bo zasłużyłem na ten rewanż. Mam już znane nazwisko w USA i nasza walka cieszyłaby się dużą popularnością w USA, Polsce oraz całym świecie bokserskim.

- Ostatnio polskich bokserów coraz chętniej ogląda się w USA.
AF: Na pewno tak. Walki moje i Artura Szpilki cieszą się coraz większą popularnością. Dochodzi przecież wygrana Krzyśka Głowackiego z Marco Huckiem (o mistrzostwo świata WBO w wadze junior ciężkiej). Po fali Andrzeja Gołoty i Tomasza Adamka, polski boks w USA znów odżywa. Pokazaliśmy, że polscy wojownicy potrafią wygrywać i oddają w ringu całe serce. Mimo, że czasami przegrywamy, fani widzą, że dajemy z siebie wszystko. Dlatego kibice mogą być z nas dumni. Dochodzą jeszcze mniej znani, ale utalentowani Maciej Sulęcki i Patryk Szymański. To młoda generacja polskich pięściarzy, którzy mogą coś osiągnąć.

- Popularność przekłada się na pieniądze. Twoja marka jest coraz bardziej cenna?
AF: Po każdej kolejnej walce przekonuję się, że nie jestem już anonimowy. Pojawiają się nowe zapytania od firm. W 2015 roku moim głównym sponsorem została firma Pol-Mot Auto. Mój przyjaciel Irek Wyszyński skontaktował mnie z prezesem firmy Mateuszem Zarajczykiem i szybko osiągnęliśmy porozumienie. Łączy nas kibicowanie Legii Warszawa. Jak na razie ta współpraca jest bardzo owocna.

- Wspomniałeś o Legii. Głośna jest Twoja przyjaźń z jej byłym bramkarzem Arturem Borucem.
AF: Przyjaźnimy się od kilku lat. Dzwonimy do siebie kilka razy w tygodniu, ale nie mamy możliwości zbyt często się widzieć. Kiedy tylko mam możliwość jeżdżę na jego mecze. Ostatnio miałem możliwość przebywania z jego zespołem AFC Bournemouth na obozie przygotowawczym i wspólnie trenowaliśmy. Poznałem od podszewki trening bramkarski, a ja przeprowadziłem Arturowi zajęcia bokserskie. Uzupełniamy się jako sportowcy, bo on pokazuje mi techniki bramkarsko-piłkarskiej, a ja mu bokserskie. Na pewno szanujemy się i wspieramy wzajemnie jako sportowcy i jako ludzie.

- Byłeś też na zgrupowaniu piłkarskiej reprezentacji Polski?
AF: Podczas październikowego pobytu w Polsce mieszkałem w hotelu „DoubleTree by Hilton Warsaw” z piłkarską reprezentacją Polski. Miałem okazję poznać chłopaków. W czasie gdy przygotowywali się do ostatnich meczów w eliminacjach mistrzostw Europy 2016, ja mogłem regenerować się w SPA.

- Wracasz do sił po walce czy ciężkich treningach leżąc w SPA?
AF: W Stanach współpracuję z terapeutą. Bardzo cenię jego zabiegi – myślę, że to jeden z czynników, które sprawiają, że udaje mi się ustrzec poważniejszych kontuzji. Prawdę mówiąc ze SPA do tej pory nie korzystałem zbyt często.

- Jaki jest w USA oddźwięk porażki Artura Szpilki z Deontayem Wilderem – mistrzem świata WBC w wadze ciężkiej?
AF: Mimo porażki jego występ został oceniony pozytywnie. Artur przecież dobrze radzi sobie do 9. rundy. Oczywiście zainkasował kilka mocnych ciosów, ale to było nieuniknione. Artur zaprezentował ciekawy styl – pokazał fajne kombinacje ciosów. Nie było tak jak wielu przewidywało, że Wilder będzie robił co chciał. Pojedynek był wyrównany, z niewielkim wskazaniem na Amerykanina. Artur walczył z mistrzem świata jak równy z równym i to na pewno zaprocentuje. Jestem pewny, że dostanie jeszcze szansę na pojedynek o mistrzostwo świata w wadze ciężkiej.

Rozmawiał: Karol Rudnicki

TOMASZ ADAMEK: NIE COFNĘ CZASU, ALE SIĘ NIE PODDAJĘ

- Chce się panu jeszcze walczyć?
Tomasz Adamek: Jestem zdrowy, więc dlaczego nie? Jeśli coś zacznie mi dolegać, zrezygnuję. Na razie myślę o występie w Polsce drugiego kwietnia. Jeżeli będę się dobrze czuł, jeżeli będę błyszczał w ringu, to nie skończę.

- Najmłodszy pan nie jest, pieniądze już zarobił, kupił kilka domów. Po co to ciągnąć?
TA: Szczerze? Ciągle czuję niesmak po walce z Witalijem Kliczko. Nie udało mi się w tej wadze ciężkiej tak, jak chciałem. Przegrałem przez własną głupotę. Byłem zły, czułem niedosyt, bo popełniłem błędy. Niestety, zdarza się wszystkim. Proszę popatrzeć na takiego Władymira Kliczko w ostatniej walce. Przegrał z dużo słabszym Tysonem Furym, ale od początku walki nie był sobą. Takie wpadki się zdarzają.

- Myśli pan o walce o pas? Tylko rozmawiajmy szczerze.
TA: Gdybym pokonał kogoś z tych naprawdę dobrych pięściarzy, to będzie znaczyło, że zasługuję, prawda? Poczekajmy na to, co wydarzy się w kwietniu.

- Pan naprawdę ciągle myśli o pasie w wadze ciężkiej.
TA: Walczyłem o niego i nie zdobyłem, więc co w tym dziwnego, że chciałbym znowu spróbować? Trudno nazwać pojedynek z Witalijem zaciętym. Oddałem walkę, po prostu. Nie cofnę czasu, ale się nie poddaję.

- Gdy opublikuję rozmowę, w której mówi pan o tym, że chce walczyć o mistrzostwo świata, kibice będą mieli używanie na Adamku.
TA: A co, ja nie mogę mieć marzeń? Jadę niedługo do Polski, szykuję się do poważnej walki i zobaczymy, co pokażę. Jeżeli wysoko wygram, to znaczy, że jeszcze na wiele mnie stać. A krytyka? Czytam komentarze, nie ukrywam, i się śmieję. Krytyka była, jest i będzie. Gdybym miał się tym przejmować, już dawno bym nie walczył. Wszystkich, którzy po mnie jadą w internecie, serdecznie pozdrawiam. To nie robi na mnie wrażenia. Jestem odporny na stres.

- „Adamka interesują tylko pieniądze” – pewnie często pan to czytał.
TA: Przecież boks to moja praca. Lubię walczyć, kocham wygrywać i zdobywać tytuły, ale nie ukrywam też, że walczę także dla pieniędzy. Mam rodzinę, mam dla kogo żyć i dla kogo zarabiać. Żona i córki nie chcą, żebym dalej wchodził do ringu, ale chcę spróbować jeszcze raz.

- Ostatnia walka, z Przemysławem Saletą, nie była żadną weryfikacją pana formy.
TA: Nie była, ale zobaczyłem, jak się ruszam. Teraz przeciwnik będzie inny i zobaczymy. Drugi kwietnia to czas weryfikacji.

- Był pan mistrzem świata w dwóch kategoriach wagowych, walczy o pas w trzeciej, a mam wrażenie, że pan jest ciągle niespełniony.
TA: Oddałem tę walkę.

- Nazywając rzeczy wprost – dostał pan lanie od Kliczki.
TA: Nie byłem wtedy prawdziwym Adamkiem, przecież wszyscy widzieli. Spotkałem później w Nowym Jorku świętej pamięci Emanuela Stewarda, wybitnego trenera Władymira Kliczki. Powiedział mi, że już po pierwszej rundzie wiedział, co się dzieje, że jest po walce. Spytał mnie tylko o jedno: „Zawiodła aklimatyzacja?”. Odpowiedziałem, że to święte słowa. Zły byłem i tyle na tę sytuację. Zresztą, proszę spojrzeć na wszystkie cztery porażki, których doznałem w karierze. Nigdy nie poległem po wojnie, przegrywałem, bo nie trafiałem na swój dzień. Chcę teraz sprawdzić, na co jeszcze mnie stać.

- Z kim chciałby się pan dzisiaj sprawdzić?
TA: Pamiętam walkę z Kliczko. Przegrałem z Witalijem, a teraz najchętniej zmierzyłbym się z Władymirem.

- On nie ma żadnego pasa.
TA: Za chwilę będzie miał. Popełnił błędy w pojedynku z Furym. Brytyjczyk mówi co prawda, że rewanż będzie dla niego jeszcze łatwiejszy, ale moim zdaniem kibiców czeka jednostronny pojedynek, który wygra Ukrainiec.

- Pan walczył z Witalijem o pas WBC. Teraz mistrzem tej federacji jest Deontay Wilder, który pokonał w ostatniej walce Artura Szpilkę.
TA: Wilder zrobił swoje. Artur tańczył w ringu, ale trudno powiedzieć, żeby to była wojna. Później Szpilka osłabł, Amerykanin zaczął trafiać, aż wreszcie zrobił to czysto i był koniec.

Rozmawiał: Kamil Wolnicki/Przegląd Sportowy

KRZYSZTOF WŁODARCZYK: JA NIE MAM WYJŚCIA, NIE MAM CZASU RDZEWIEĆ

diablo01

Czwartego marca w Sosnowcu Krzysztof Włodarczyk ma wrócić na ring. Dwukrotny mistrz świata wagi junior ciężkiej spotka się z nieznanym jeszcze rywalem. Dla Diablo to powrót po 18 miesiącach przerwy. Teraz ma być jednak inaczej. Włodarczyk chce wygrać po raz 50 w zawodowej karierze, a później ruszyć do USA i spotkać się z Beibutem Shumenovem, tymczasowym mistrzem federacji WBA. W planach ma też walki z Polakami, Arturem Szpilką i Tomaszem Adamkiem.

- Pamięta pan, kiedy ostatnio walczył w Polsce?
Krzysztof Włodarczyk: Nie bardzo, pewnie minęło już kilka lat.

- Prawie trzy i pół roku.
KW: Długo. A ponad rok w ogóle nie wchodziłem do ringu.

- Ma pan 35 lat, jest w najlepszym dla pięściarza wieku. To czas, gdy powinien pan toczyć najlepsze walki i zarabiać największe pieniądze.
KW: To prawda, ale proszę mnie nie pytać, dlaczego tak się działo. To był trudny czas, bardzo denerwujący. W maju miałem walczyć z Grigoriyem Drozdem, ale się rozchorowałem. Zdarza się. Pod koniec roku był plan pojedynku z Beibutem Shumenovem w USA, ale Kazach zgłosił kontuzję oka. Trzeba zrozumieć takie przypadki. Przykro mi jednak, że nie boksowałem tak długo.

- Za panem stracony rok?
KW: Musimy o tym rozmawiać, nie można mnie oszczędzić? Może to jakieś fatum? Nie mam pojęcia jaki jest powód tego, że nie walczyłem.

- Nie zardzewiał pan po tej przerwie?
KW: Opowiem taką historię: we wtorek podczas treningu ćwiczyłem technikę z Andrzejem Wawrzykiem. Trener Fiodor Łapin się temu przyglądał i nagle mówi, że po takiej przerwie wykonuję wszystkie akcje bardzo płynnie. A chwilę później dodał, że kiedy przychodzi do walki albo nawet sparingu, często się spinam. Wystarczy więc, że będę robił to, co umiem i przyjdą efekty. Poza tym, panowie, ja nie mam wyjścia, musi być dobrze, nie mam czasu rdzewieć.

- Gdzieś tam z tyłu głowy powinien pan słyszeć dzwonek, bo inaczej przegapi pan najlepszy czas w karierze.
KW: Dokładnie tak jest. Człowiek dostaje swoje dziesięć minut, mnie zostały pewnie ze dwie i muszę je wykorzystać w stu procentach. Myślę że jeszcze będę mistrzem świata. Są przecież starsi, bardziej wyboksowani zawodnicy, a ciągle nie wypadają z czołówki, dają dobre walki i zarabiają pieniądze.

- Słyszałem, że widział się pan z Arturem Szpilką, który przyleciał na pewien czas z USA do Polski. Niemal dokładnie w tym samym miejscu, gdzie poszarpaliście się tuż przed jego wylotem. Tym razem dzieliła was szyba.
KW: Widziałem go, to prawda. Nie chce mi się wracać do tamtej sytuacji, trzymamy się z dala od siebie i robimy swoje. Chociaż… kiedyś się spotkamy. Jestem tego pewny. Nie wiem kiedy, nie wiem gdzie, ale kiedyś go dopadnę w ringu.

- Ostatnio mówiło się też, że może się pan spotkać z Tomaszem Adamkiem.
KW: Był taki temat, to prawda. Widziałem się ostatnio z szefem sportu w Polsacie, panem Marianem Kmitą i nawet mnie spytał o ich propozycję. Odpowiedziałem, że trzeba działać, bo ja jestem na tak. Tylko nie teraz, bo mam inne plany. Widzę to tak: wygrywam w Sosnowcu, później pokonuję Szumenowa i zdobywam tymczasowy pas WBA. Bronię go pewnie ze dwa razy i mierzę się z Denisem Lebedevem o prawdziwy pas. Gdy już wrócę na pozycję czempiona, chętnie pokażę się w ringu z Adamkiem, a na koniec Szpilka. I to jest dobry scenariusz.

Rozmawiał: Kamil Wolnicki/Przegląd Sportowy

diablo_sosnowiec

MEDALISTA MISTRZOSTW ŚWIATA I ESPERYMENTALNY SKŁAD ROSJAN WYSTĄPI W SZCZECINIE

Brązowy medalista Mistrzostw Świata w Dausze (2015), niepokonany w lidze World Series of Boxing (5-0), 22-letni Pavel Silyagin (190 cm/81 kg – na zdjęciu), będzie liderem Russian Boxing Team w meczu z Rafako Hussars Poland, który odbędzie się 30 stycznia w Szczecinie. Rywalem Rosjanina będzie ulubieniec miejscowej publiczności i aktualny mistrz Polski wagi półciężkiej, Arkadiusz Szwedowicz.

Oprócz Silyagina w barwach ekipy rosyjskiej zaboksują: Ovik Ogannisyan (52 kg), Gabil Mamedov (60 kg), Albert Karibyan (69 kg) i Yaroslav Doronichev (+91 kg), a więc zawodnicy raczej z trzeciego kręgu zainteresowań trenerów „sbornej”.

Rywal Hamzy Touby, 23-letni „kieszonkowy” (mierzy 156 cm, więc jest o ponad głowę niższy od Niemca) Ovik Ogannisyan, od 5 lat rywalizuje o czołowe miejsca w wewnątrz rosyjskich turniejach. Jego największym krajowym sukcesem było zdobycie złotego medalu krajowego czempionatu w 2012 roku. W ub. roku Ovik wywalczył w Samarze srebrny medal Mistrzostw Rosji (uległ w finale Vassiliyowi Vetkinowi). Odnosił także sukcesy międzynarodowe, m.in. wygrywając turnieje w Groznym i Beloyarsku (2012) oraz w Helsinkach (2013). W 2013 roku reprezentował Rosję podczas Mistrzostw Europy w Mińsku, gdzie pokonał Włocha Vincenzo Picardiego i Gruzina Avtandila Chubabrię, by przegrać w półfinale niejednogłośnie na punkty z doskonałym Irlandczykiem Michaelem Conlanem. O klasie Ogannisyana świadczą nazwiska innych zawodników, których dotąd pokonał – m.in. Azata Usenaliyeva z Kirgistanu, Anglika Charlie`go Edwardsa, czy Azera Salmana Alizade.

Raczej niewielkim międzynarodowym doświadczeniem dysponuje 22-letni Gabil Mamedov, który skrzyżuje rękawice z Dawidem Michelusem. Był etatowym reprezentantem Rosji w okresie kiedy boksował na młodzieżowych ringach. W 2012 roku wygrał m.in. MTB im. Ahmeta Comerta w Stambule a rok wcześniej wystąpił podczas Młodzieżowych Mistrzostw Europy w Dublinie. W kraju Mamedov zdobył złoty medal Młodzieżowych Mistrzostw Rosji (2011) w wadze papierowej (49 kg), zaś podczas ubiegłorocznego czempionatu seniorów wywalczył brązowy medal w wadze lekkiej (60 kg). Ciekawostką jest, że w 2011 roku skrzyżował także rękawice z …Dawidem Jagodzińskim! Był to finał MTB o Puchar Brandenburgii we Frankfurcie nad Odrą, w którym „Jagoda” pokonał Rosjanina 9-5.

Łatwego zadania nie będzie miał zapewne Damian Kiwior. Oko w oko z nim stanie srebrny medalista Wojskowych Mistrzostw Świata (2015) i brązowy medalista ubiegłorocznych Mistrzostw Rosji, 22-letni Albert Karibyan. Co ciekawe w ćwierćfinale wspomnianego żołnierskiego turnieju Rosjanin pokonał mistrza Polski Mateusza Kosteckiego. Dodajmy, że to właśnie Polak obok Białorusina Pavla Kostromina, jest najbardziej znanym pięściarzem, którego Karibyan – jak dotąd – ma na swoim rozkładzie.

Wspomniany na początku artykułu Pavel Silyagin będzie prawdziwym testem wartości Arkadiusza Szwedowicza, który rywalizuje z Mateuszem Trycem o miejsce w kadrze na turniej kwalifikacyjny do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Rosjanina oglądaliśmy dwukrotnie w Polsce podczas MTB im. Feliksa Stamma, podczas których dwukrotnie pokonał Jordana Kulińskiego i dwukrotnie (2013-2014) stawał na najwyższym stopniu podium. W lidze WSB wygrał wszystkie pięć pojedynków, będąc lepszym m.in. od tak znakomitych zawodników jak np. Holender Peter Mullenberg, Ukrainiec Olexandr Khiznyak, czy Anglik Joshua Buatsi. Największym międzynarodowym sukcesem Silyagina było oczywiście zdobycie brązowego medalu Mistrzostw Świata (2015). W Katarze wygrał trzy pojedynki (m.in. z Mullenbergiem i Azerem Teymurem Mammadovem), przegrywając w półfinale z doskonałym Kubańczykiem Julio Cesarem de la Cruz. W Mistrzostwach Rosji wywalczył tylko jeden złoty medal, w 2013 roku w Khabarovsku.

Piąty z Rosjan, którzy wystąpią w Szczecinie, Yaroslav Doronichev w ubiegłorocznych Mistrzostwach Rosji odpadł już w 1/8 finału (pokonał go przeciętny Ivan Veryasov). Jego największym krajowym sukcesem było zdobycie w 2014 roku złotego medalu Mistrzostw Rosji do lat 22. Poza granicami swojego kraju wystąpił tylko trzy razy, zawsze dochodząc do finału. W listopadzie 2014 roku przegrał w finale turnieju Golden Belt w rumuńskim mieście Chiajna z Anglikiem Fraserem Clarke`em, w styczniu ub. roku w kirgiskim Bishkeku oddał finał walkowerem Uzbekowi Bakhodyrowi Zholovovowi oraz we wrześniu 2015 roku w Stambule ulegając niejednogłośnie na punkty Ali Demirezenowi z Turcji.

PLANOWANY ZESTAW PAR W MECZU RAFAKO HUSSARS POLAND – RUSSIAN BOXING TEAM

52 KG: Hamza Touba (Hussars) – Ovik Ogannisyan (Russian BT)
60 KG: Dawid Michelus (Hussars) – Gabil Mamedov (Russian BT)
69 KG: Damian Kiwior (Hussars) – Albert Karibyan (Russian BT)
81 KG: Arkadiusz Szwedowicz (Hussars) – Pavel Silyagin (Russian BT)
+91 KG: Paweł Wierzbicki (Hussars) – Yaroslav Doronichev (Russian BT)

Opracował: Jarosław Drozd

PORAŻKA „HUSARII” Z WENEZUELCZYKAMI NA INAUGURACJĘ 6. SEZONU LIGI WSB

hussars_caciques

Jeden punkt w inauguracyjnym meczu 6. sezonu ligi World Series of Boxing wywalczyła drużyna Rafako Hussars Poland. Nasi pięściarze przegrali niestety dzisiaj w Pruszkowie ze świetnie dysponowaną ekipą Caciques Venezuela 2-3. Dla „Husarii” punktowali debiutant – Niemiec Kastriot Sopa (64 kg) i nadzwyczaj efektowny oraz skuteczny Michał Olaś (91 kg).

Po prawdzie przed meczem na papierze nie specjalnie wychodziła nam przewaga polskiej drużyny, prowadzonej po raz pierwszy przez duet trenerski Zbigniew Raubo-Sergey Korchinsky, lecz mimo to z optymizmem oczekiwaliśmy na dobry boks i …zwycięstwo. Rywale przyjechali do naszego kraju w optymalnym dla siebie składzie z jednym zaledwie międzynarodowym debiutantem, niespełna 20-letnim Angelino Martinezem Cordovą (49 kg). Wspomniany młodzian dał gościom decydujący o zwycięstwie w meczu punkt, gdyż przed walką faworytem tego starcia wydawał się być ćwierćfinalista ubiegłorocznych Mistrzostw Świata, Dawid Jagodziński. Niestety mistrz Polski wygrał dzisiaj tylko pierwszą rundę i z każdą następną tracił kontrolę nad pojedynkiem, przegrywając ostatecznie jednogłośnie na punkty.

Wielka niewiadomą była dyspozycja Włocha Riccardo D’Andrei (56 kg), który zaboksował z José Azocarem Díazem, który przed rokiem bardzo wyraźnie wygrał z Markiem Pietruczukiem. Zawodnik z Italii wpadł niestety w sidła swojej niebezpiecznej taktyki, pchającej go do niebezpiecznych wymian z mocno bijącym z kontry mańkutem z Wenezueli. W ostatnich sekundach 2. starcia nadział się jednak na potężną kombinacje prawy-lewy Diaza i niepodziewanie okazało się, że „Husaria” przegrywa już 0-2.

Nadzieję na zwycięstwo Polaków przywrócił drugi obcokrajowiec w barwach Rafako Hussars Poland, Kastriot Sopa (64 kg). Dobrze wyszkolony technicznie, aktualny mistrz Niemiec, uparcie przez cały pojedynek gonił wynik walki z niebezpiecznym puncherem, jakim jest Luis Diaz Arcón i dzięki niezwykłej ambicji w ostatnim starciu przeważył szalę zwycięstwa na swoją korzyść, wygrywając niejednogłośnie (2-1) na punkty.

Nie mniej zdeterminowany i waleczny był nasz debiutant w lidze WSB, Paweł Rumiński (75 kg). Legionista toczył najprawdopodobniej najważniejszy – jak dotąd – pojedynek w swojej karierze, mając za rywala osławionego zwycięstwem w turnieju przedolimpijskim w Rio de Janeiro, Johana Mendeza Gonzáleza. Mimo iż przewaga Wenezuelczyka w tym pojedynku nie ulegała dyskusji, Paweł udowodnił, że ma niezwykłe serce do walki i bezwzględnie warto w niego inwestować.

Kiedy oczywistym było, że goście wygrają inaugurację w Pruszkowie, w ringu pojawili się Michał Olaś (91 kg) i aktualny wicemistrz Igrzysk Panamerykańskich, Julio Deivis Blanco. Pojedynek nie miał faworyta, bo choć 36-letni Kolumbijczyk w barwach Caciques stoczył dotąd prawie 300 walk i od 18 lat boksuje z sukcesami na ringach Ameryki Południowej, Północnej i Karaibów, to jednak nigdy nie walczył na dystansie dłuższym niż 3 rundy. Po wygraniu pierwszego starcia, przegraniu drugiego, w trzeciej odsłonie pozwolił sobie na chwilę dekoncentracji i został skarcony przez bardzo zmotywowanego dzisiaj Michała. Sędzia liczył rywala, po czym wznowił pojedynek ale po kolejnym dynamicznym ataku Polaka, wenezuelski narożnik zadecydował o poddaniu swojego zawodnika.

RAFAKO HUSSARS POLAND – CACIQUES VENEZUELA 2-3 [na pierwszym miejscu zwycięzcy]

49 KG: Angelino Martinez Cordova – Dawid Jagodziński 3-0 [49-46, 49-46, 49-46]
56 KG: José Azocar Díaz – Riccardo D`Andrea KO 2
64 KG: Kastriot Sopa -  Luis Diaz Arcón 2-1 [48-47, 48-47, 47-48]
75 KG: Johan Mendez González – Paweł Rumiński 3-0 [49-46, 49-46, 50-45]
91 KG: Michał Olaś – Julio Deivis Blanco TKO 3

ZMIENNE SZCZĘŚCIE POLAKÓW W NOWYM JORKU. WILDER CIĘŻKO NOKAUTUJE SZPILKĘ. ZWYCIĘSTWA KOWNACKIEGO I SULĘCKIEGO

wilder_szpilka

Artur Szpilka (20-2, 15 KO) walczył dzielnie, napędził mistrzowi sporo strachu, ale ostatecznie Deontay Wilder (36-0, 35 KO) znokautował ciężko Polaka i po raz trzeci obronił pas federacji WBC.

Pierwszy do ringu w Barclays Center wyszedł pretendent, czyli nasz rodak. Za moment między linami pojawił się „Brązowy Bombardier”. Obaj wyglądali na pewnych siebie. Kibice głośniej przywitali „Szpilę”, atmosferę podgrzał jeszcze dodatkowo jak zwykle świetny w swojej roli Jimmy Lennon Jr. W końcu zabrzmiał pierwszy gong. Artur zaczął jak wszyscy zakładali, czyli bardzo ostro. Jego lewy sierp jednak dwa razy został wyłapany na blok. Wilder dwukrotnie dosięgnął Polaka jabem, ale gdy sam chciał zaatakować, „Szpila” wciągnął do na odczepny prawy. W drugiej rundzie obaj trochę polowali na błąd rywala. W końcówce Artur dwukrotnie zaczął akcję podwójnym prawym. Co prawda lewym chybił, ale dobrze funkcjonował jab pięściarza z Wieliczki. Szpilka radził sobie dobrze również w trzeciej odsłonie. Był ruchliwy, świetnie balansował tułowiem, obniżał pozycję, po lewym na dół polował lewym sierpem i choć nie trafił ani razu czysto, to przynajmniej był aktywny. Wilder natomiast wciąż czekał na kontrę. Po przerwie Amerykanin uruchomił lewy prosty, którym trochę szachował challengera. Pół minuty przed końcem trafił mocnym prawym krzyżowym, na szczęście Szpilka przyjął to bez zmrużenia oka. Po słabszej czwartej rundzie, w piątej Artur wrócił do gry! Obaj podjęli większe ryzyko, było kilka spięć, a nokaut wisiał w powietrzu. Ciężkie ciosy pruły powietrze. Podobnie wyglądały kolejne trzy minuty i nawet gdy Wilder czysto trafił, okazało się, że Artur potrafi to przyjąć. Wszystko wydawało się sprawą otwartą! Wilder zdominował siódme starcie. Aż trzykrotnie złapał Artura akcją lewy-prawy prosty. Głowa odskakiwała, lecz Szpilka dzielnie to zniósł, a w ostatnich sekundach nawet próbował się czymś zrewanżować. W ósmej też nieznacznie przeważał mistrz, jednak Artur złapał jakby drugi oddech. Dziewiątą odsłonę rozpoczął krwawiąc z nosa i powieki, ale nadal dzielnie atakował. Trafił nawet nasadą w okolice ucha, jednak nieczysto i nie zdołał odwrócić losów potyczki. Na 45 sekund przed końcem starły się dwie siły. Na nasze nieszczęście trafił Amerykanin… Artur polował lewym sierpem, Wilder prawym i to on okazał się szybszy o ułamek sekundy. Trafił idealnie na brodę. Szpilka padł niczym prądem rażony. Ciężki nokaut.
wilder_szpilka_big
Adam Kownacki (13-0, 10 KO), naprzeciw którego stanął doświadczony w czasach amatorskich Danny Kelly (9-2-1, 8 KO), zaprezentował się z dobrej strony i pewnie zwyciężył.

Polak w swoim stylu rozpoczął bardzo agresywnie, składał ciosy w serie i spychał rywala do defensywy. Na początku drugiej rundy zranił Amerykanina, przeprowadził półminutowy szturm, lecz nie dokończył dzieła zniszczenia. Wciąż jednak był inicjatorem wszystkich akcji i agresorem. Kelly w trzecim starciu podjął rękawicę, wymieniał bomby w półdystansie, ale to wciąż Adam zadawał więcej uderzeń. Świetnie różnicował siłę ciosów, a każdą akcję starał się kończyć ciosem na korpus. Podobny przebieg miała również czwarta odsłona, choć wysokie tempo już nieco spadło. Bardzo ładnie Kownacki rozegrał piąte starcie. Uruchomił prawy podbródek i haki na szczękę. Kelly był bezradny, natomiast imponował odpornością na ciosy. Były srebrny medalista mistrzostw USA wrócił niespodziewanie w rundzie szóstej. Przez dwie i pół minuty to on nieznacznie przeważał, ale finisz należał do rozpędzonego Polaka. Nasz rodak w kolejnych trzech minutach był już trochę zmęczony, lecz i tak mniej niż jego przeciwnik, który pogodził się już chyba z porażką, polując tylko na jedno mocne uderzenie. W ostatniej rundzie niesiony dopingiem Kownacki znów przyśpieszył i tym samym zaakcentował swoją wygraną. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 80:72, 79:73 i 80:72 – oczywiście na korzyść Adama. Brawo!

Maciej Sulęcki (22-0, 7 KO) raz jeszcze udowodnił, że jest materiałem na czołowego pięściarza wagi średniej. W Nowym Jorku w bardzo dobrym stylu odprawił groźnego Derricka Findleya (22-18-1, 14 KO).

Polak od początku kontrolował niższego rywala i ciosami prostymi wygrywał rundę po rundzie. Amerykanin szukał jednego ciosu, którym odwróciłby losy potyczki, ale popularny „Striczu” nie dał sobie zrobić krzywdy. Sam natomiast podkręcał tempo i w siódmym starciu było po wszystkim. Szkoda tylko, że jeden z najciekawszych zawodników wagi średniej nie może eksplodować i pokazać jeszcze za oceanem swojego talentu. Oby w kolejnym starcie pokazał się już szerszej widowni…

źródło: bokser.org

PATRYCJA KIWAK NAJLEPSZA W SERBII. KINGA SIWA „OKRADZIONA” ZE ZWYCIĘSTWA

Pięć medali wywalczyły w Serbii polskie pięściarki, które rywalizowały w mocno obsadzonym 5. Międzynarodowym Turnieju Bokserskim „Nations Cup”. Wczoraj na najwyższym stopniu podium stanęła Patrycja Kiwak (Youth, 82 kg), drugie miejsca zajęły Kinga Siwa (Elite, 60 kg), Hanna Solecka (Elite, 69 kg) i Emilia Stosio (Youth, 75 kg), zaś trzecia była Natalia Antczak (Youth, 57 kg). To bardzo dobry bilans, lecz powinien być jeszcze lepszy…

Wszystko za sprawą sędziów punktowych z Bośni i Hercegowiny oraz Serbii, którzy odebrali zwycięstwo mistrzyni Polski wagi lekkiej, Kindze Siwej. Nasza kadrowiczka, dla której najważniejszym celem na ten rok jest zdobycie kwalifikacji olimpijskiej do Rio de Janeiro, zrobiła wczoraj w ringo wystarczająco dużo, aby świętować zasłużony sukces, jakim byłoby pokonanie Szwedki Agnes Alexiusson. Niestety na przeszkodzie stanęli sędziowie, którzy przyznali zwycięstwo (w stosunku 2-1) młodej rywalce. Druga seniorka, boksująca w finałach, Hanna Solecka dzielnie stawiała czoło walczącej o prawo startu w Mistrzostwach Świata, Rosjance Darimie Sandakovej. Zawodniczki rywalizowały ze sobą po raz drugi (wcześniej walczyły w Stralsundzie) i po raz drugi (po werdykcie 3-0) do góry powędrowała ręka skośnookiej rywalki.

Znakomite wrażenie na obserwatorach wywarła ubiegłoroczna brązowa medalistka Młodzieżowych Mistrzostw Świata i Europy, Patrycja Kiwak. Jej rywalką była aktualna mistrzyni świata juniorek (dawniej zwanych kadetkami), Kristina Tkacheva, sporo cięższa od Polki (walczono w nietypowym limicie 82 kg, lecz Rosjanka wyglądała na jeszcze cięższą). Patrycja zaboksowała efektownie i skutecznie, na wskroś ofensywnie siejąc spustoszenie w obronie rywalki konsekwentnym lewym prostym i mocnymi prawymi sierpami, na które Tkacheva nie znajdywała recepty. Przewaga Polki była bezdyskusyjna i końcowy werdykt (3-0) okazał się tylko formalnością Wcześniej dzielnie o zwycięstwo zaboksowała inna szczecinianka, Emilia Stosio, ostatecznie przegrywając na punkty (0-3) z wyższą od siebie Rosjanką Laurą Mamedkulievą.

CZTERY POLKI ZABOKSUJĄ W FINAŁACH 5. NATIONS CUP. BRAWA DLA SIWEJ I SOLECKIEJ

polki_nationscup

Nie zwalniają tempa podczas 5. Międzynarodowego Turnieju Bokserskiego Kobiet Nations Cup w serbskiej Rumie dwie mistrzyni Polski – Kinga Siwa (60 kg) i Hanna Solecka (69 kg). Dzisiaj dwie reprezentantki naszego kraju zasłużenie wygrały swoje pojedynki półfinałowe i zobaczymy je podczas jutrzejszej gali finałowej.

Kinga, która systematycznie nadrabia półroczną przerwę w startach, wygrała dzisiaj z kolejną bardzo wartościową przeciwniczką, mieszkającą na Wyspach Brytyjskich 36-letnia Valerian Spicer Kezial, która reprezentuje Dominikanę – rodzinny kraj swojego ojca. Warto dodać, że przeciwniczka Polki to najstarsza uczestniczka zawodów, od lat doceniana na Wyspach, gdzie często trenuje z angielskimi kadrowiczkami – Chantelle Cameron i Sandy Ryan. Mimo wielkiego doświadczenia i sporych umiejętności technicznych rywalka Kingi nie potrafiła jednak znaleźć skutecznej recepty na pressing Polki, której forma z walki na walkę jest coraz wyższa. Ciekawi zatem będziemy jej finałowego boju, który jutro stoczy ze wschodzącą gwiazdą europejskiego boksu kobiet, niespełna 20-letnią Agnes Alexiusson ze Szwecji.

Druga nasza zawodniczka, Hanna Solecka, miała dzisiaj słabszą rywalkę niż w pojedynku ćwierćfinałowym. Chorwatka Jovana Vucić, z którą jesienią ub. roku wygrała w Stralsundzie Larysa Sabiniarz, ani przez moment nie była w stanie zagrozić pięściarce ze Szczecina. Stroną decydującą warunki w ringu była Hanna, której mocne prawe sierpy dziurawiły nieszczelną obronę wysokiej rywalki. Od trzeciej rundy Polka do arsenału ciosów dodała jeszcze skuteczne lewe proste, czym zupełnie zniechęcała rywalkę do ataków. Po zakończeniu pojedynku Chorwatka wyglądała na zadowoloną, ale do góry – zasłużenie – powędrowała ręka reprezentantki Polski. Tym samym Hanna stanie jutro przed szansą zrewanżowania się 20-letniej Rosjance Darimie Sandakovej za porażkę, jaką poniosła w Stralsundzie.

Trzecią Biało-Czerwoną, którą zobaczymy w jutrzejszych finałach będzie Emilia Stosio (Youth, 75 kg), która w swojej premierowej walce skrzyżuje rękawice z Rosjanką Laurą Mamedkulievą, zaś czwartą brązowa medalistka ubiegłorocznych Młodzieżowych Mistrzostw Świata i Europy, Patrycja Kiwak (Youth, 81 kg). Jej rywalką, również w pierwszej turniejowej walce, będzie aktualna mistrzyni świata juniorek (dawniej zwanych kadetkami), Rosjanka Kristina Tkacheva.

Szkoda, że jutro w ringu nie zobaczymy także Natalii Antczak (Youth, 54 kg), która po ambitnej walce uległa dzisiaj jednogłośnie na punkty Mistrzyni Europy Juniorek z Asyżu, Annie Krasnoperovej z Rosji.

SKUTECZNY BOKS KINGI SIWEJ I HANNY SOLECKIEJ W SERBII. POLKI W PÓŁFINAŁACH

hanna_solecka_15

Bardzo dobre wiadomości dotarły do nas z Serbii, gdzie w mieście Ruma trzeci dzień trwa 5. Międzynarodowy Turniej Bokserski Kobiet „Puchar Narodów” (Nations Cup). Dzisiaj kibice zgromadzeni w miejscowej hali oglądali walki ćwierćfinałowe, w tym dwa pojedynki Biało-Czerwonych. Miło nam poinformować, że zarówno Kinga Siwa (60 kg), jak i Hanna Solecka (69 kg) wygrały swoje walki i jutro powalczą o awans do finałów tego dobrze obsadzonego turnieju.

Jako pierwsza wystąpiła w ringu gdańszczanka, której rywalką była niezwykle doświadczona Nowozelandka Alexis Pritchard, ćwierćfinalistka Igrzysk Olimpijskich w Londynie (2012). Przez cztery rundy Polka spychała do rozpaczliwej defensywy wyższą od siebie 33-letnią rywalkę, która nie miała sposobu na totalny pressing Kingi. Dobrze funkcjonował lewy prosty a mocne ciosy bite z prawej ręki w trzeciej rundzie rozbiły nos rywalce, która do końca walczyła raczej o przetrwanie niż o zwycięstwo. W trzeciej rundzie wydawało się, że pojedynek zakończy się przed czasem. Rozbity nos Pritchard dwukrotnie był opatrywany przez lekarza. Podobnie było w czwartym starciu, kiedy sędzia ringowy wreszcie zdecydował się liczyć bezradną Nowozelandkę. Ta jednak wytrwała do końca, ale sam werdykt na korzyść mistrzyni Polski był tylko formalnością.

Bardzo dobry boks zaprezentowała dzisiaj także nasza druga mistrzyni Polski, Hanna Solecka. Jej rywalką była mało znana na międzynarodowych ringach, 20-letnia Manju Bamboriya z Indii, ubiegłoroczna ćwierćfinalistka mistrzostw swojego kraju. Nasza była mistrzyni świata kadetek i młodzieżowa wicemistrzyni Europy była nieznacznie skuteczniejsza od boksującej z odwrotnej pozycji rywalki. Szczecinianka szczególnie dobrze zaboksowała w pierwszych dwóch starciach ale i w drugiej połowie walki nie była zawodniczką słabszą od Azjatki. Bamboriya w momentach zagrożenia szukała klinczu, ale wiele akcji ofensywnych Hanny było pierwszej klasy, co robiło pozytywne wrażenie na sędziach. Po zakończeniu walki swoją radość manifestowała rywalka, ale na szczęście do góry powędrowała ręka reprezentantki Polski, która zasłużenie awansowała do półfinału.

Nasze zawodniczki, którym sekundują w Serbii trenerzy Skorpiona Szczecin – Marcin Stankiewicz i Karol Chabros – jutro powalczą o awans do finału. Rywalką Kingi Siwej będzie reprezentantka Dominikany Valerian Spicer, zaś Hanna Solecka skrzyżuję rękawice z Chorwatką Jovana Vucić.

Dodajmy, że wczoraj w ringu zaprezentowała się tylko jedna Polka z grupy młodzieżowej (Youth), Aleksandra Kondej (64 kg), która stanęła oko w oko z Rosjanką, Ekateriną Isayevą, która w 2014 roku wywalczyła w Asyżu srebrny medal Mistrzostw Europy Juniorek (dawniej zwanych kadetkami). Niestety, mimo ambitnej postawy, nasza zawodniczka przegrała z bardziej doświadczoną rywalka przez TKO w 2. starciu.

ZMIENNE SZCZĘŚCIE POLEK W PIERWSZYM DNIU 5. NATIONS CUP W SERBII

balcerzak_mirela

W serbskim mieście Ruma rozpoczął się dzisiaj 5. Międzynarodowy Turniej Bokserski Kobiet „Puchar Narodów” (Nations Cup). Wśród zawodniczek z pięciu kontynentów, które rywalizują w grupach wiekowych Elite, Youth i Junior są także reprezentantki Polski. Dwie z nich wystąpiły w ringu w pierwszym dniu turnieju, ale tylko jedna wygrała swój pojedynek.

Do następnej rundy zawodów awansowała nasza utytułowana kadrowiczka, Kinga Siwa (60 kg), która nadrabia turniejowe zaległości spowodowane półroczna przerwą w startach. Po Finlandii i Rosji, nadszedł czas na Serbię. Dzisiaj Kinga, w której narożniku stanęli szczecińscy szkoleniowcy Marcin Stankiewicz i Karol Chabros, bez kłopotów pokonała jednogłośnie na punkty 19-letnia Angielkę Crystal Baker. Rywalka Polki 3 lata temu wywalczyła we Władysławowie tytuł mistrzyni Europy juniorek (dawniej zwanych kadetkami), ale w gronie seniorek – jak dotąd – nie odniosła jeszcze większych sukcesów.

Niestety swojej walki nie wygrała Mirela Balcerzak (57 kg – na zdjęciu), ulegając stosunkiem głosów 1-2 Chorwatce Sandrze Kulas, która w ub. roku boksowała w limitach 60 i 64 kg. Lepsza technicznie szczecinianka wygrała pierwsze i ostatnie starcie ale w dwóch pozostałych dała sobie narzucić chaotyczny styl walki mało znanej rywalki i w konsekwencji tego odpadła z turnieju.

Jutro z Polek boksuje tylko Aleksandra Kondej (Youth, 64 kg). Oko w oko z nią stanie Rosjanka Katerina Isayeva. Z kolei Kinga Siwa oraz pozostałe nasze zawodniczki wystąpią w ringu pojutrze, kiedy odbędą się walki ćwierćfinałowe. Rywalką mistrzyni Polski będzie doświadczona Nowozelandka Alexis Pritchard.

KADRA NARODOWA SENIOREK ROZPOCZYNA W CETNIEWIE ROK OLIMPIJSKI

Boks Kobiet 01

Kadra narodowa seniorek rozpoczyna rok olimpijski zgrupowaniem szkoleniowym w COS-OPO „Cetniewo” we Władysławowie. Od 10 do 22 stycznia trenować tam będzie czternaście zawodniczek, które powołał trener-koordynator kadry, Paweł Pasiak. Wraz z nim zajęcia poprowadzą dwaj szkoleniowcy współpracujący z reprezentacją (w tym Wojciech Wicherski) oraz fizjoterapeuta Adrian Brudnicki.

Powołania na zgrupowanie otrzymały: Angelika Grońska (06 Kleofas Katowice, 48 kg), Adrianna Marczewska (Boksing Zielona Góra, 48 kg), Milena Zglenicka (Pomorzanin Toruń, 51 kg), Sandra Drabik (Soma Boxing Kielce, 51 kg), Anna Góralska (Korona Wałcz, 54 kg), Mirela Balcerzak (Skorpion Szczecin, 57 kg), Aneta Rygielska (Pomorzanin Toruń, 60 kg), Kinga Szlachcic (Boksing Zielona Góra, 60 kg), Agnieszka Matusiak (UKS Adrenalina Wrocław, 64 kg), Aleksandra Talaga (06 Kleofas Katowice, 64 kg), Hanna Solecka (Skorpion Szczecin, 69 kg), Larysa Sabiniarz (Boxing Team Chojnice, 69 kg), Lidia Fidura (Carbo Gliwice, 75 kg) i Magdalena Czajkowska (KKS Sporty Walki Poznań, 75 kg).

Zawodniczkami rezerwowymi, gotowymi na ewentualne powołanie są: Elżbieta Wójcik (KSW Róża Karlino, 75 kg) i Justyna Walaś (Tarnowska Szkółka Bokserska). Wnikliwi czytelnicy zauważyli zapewne brak w tym gronie Kingi Siwej (SAKO Gdańsk, 60 kg). Z uwagi na długą przerwę w boksowaniu realizuje ona w tej chwili inne założenia szkoleniowe, występując w międzynarodowych turniejach bokserskich i dołączy do kadry podczas najbliższego zgrupowania.

« Older Entries Recent Entries »