ALEKSANDRA SIDORENKO-RUTKOWSKI WYBRAŁA ZAWODOWY BOKS

sidorenko_stamm

Serial pod tytułem „Aleksandra Sidorenko-Rutkowski w reprezentacji Polski” zakończył się, zanim właściwie się rozpoczął. Była wielokrotna mistrzyni Ukrainy, która od początku tego roku jest obywatelką Rzeczypospolitej Polskiej zamiast trafić do kadry narodowej, która przygotowuje się do kwalifikacji olimpijskich, związała się umową z zawodową grupą Babilon Promotions.

Właściwie trudno jest Aleksandrze zarzucać, że zdecydowała się na wybór takiej, a nie innej sportowej drogi, gdyby nie fakt, że na jej dość szybką naturalizację miał m.in. wpływ wniosek firmowany przez trenera kadry narodowej, Pawła Pasiaka, złożony w Ministerstwie Sportu przez Polski Związek Bokserski. Niewykluczone więc, że swoją decyzją pięściarka zamknęła drogę do ewentualnego wsparcia przez PZB naturalizacji kolejnych chętnych.

Promotor niedoszłej reprezentantki Polski ponoć liczy na szybką walkę swojej nowej zawodniczki z najlepszymi w kraju zawodowymi pięściarkami – Ewą Brodnicką i Ewą Piątkowską, co zapewne byłoby atrakcyjne dla kibiców, bo sportowy poziom niespełna 29-letniej Aleksandry jest znacznie wyższy niż zawodniczek, z którymi dotąd rywalizowały Polki. Piszący te słowa nie za bardzo wierzy w takie rozwiązanie, ale jeśli faktycznie miałoby dojść do pojedynków naszych zawodniczek z Sidorenko-Rutkowską, to sugeruje, by doszło do tego jak najszybciej, gdyż „Sasza” ostatni oficjalny pojedynek stoczyła dość dawno, bo w grudniu 2013 roku podczas turnieju w Kazachstanie.

Przypominamy przy okazji zawodowym promotorom, że jest w naszym kraju pięściarka o niebo bardziej utytułowana i doświadczona niż była mistrzyni Ukrainy, co ciekawe również boksująca w limicie wagi lekkiej. Chodzi oczywiście o Karolinę Michalczuk, która już w czerwcu ub. roku wspominała o zawodowych planach. Może zatem warto było zorganizować walkę najlepszej Polki w historii boksu olimpijskiego z jedną z najlepszych w ostatnich latach Ukrainek? Na pewno byłaby to dobra promocja kobiecego boksu.