Tag Archives: Konrad Kaczmarkiewicz

GALE ZAWODOWE W POLSCE: GRUDZIEŃ 2022. TYLKO GLIWICE

PBP_logo

9 GRUDNIA 2022 ROKU [GLIWICE, POLSAT BOXING PROMOTIONS]

Osleys Iglesias (8-0, 7 KO) i jego promotorzy narzucili wysokie tempo i już w ósmym zawodowym występie świetny Kubańczyk sięgnął po pas IBO wagi super średniej. A wszystko to w daniu głównym gali Polsat Boxing Promotions 13 w Gliwicach. Naprzeciw niego stanął Andrij Welikowski (21-2-2, 14 KO), który dał się poznać polskim kibicom wygraną nad Patrykiem Szymańskim. W konfrontacji z Iglesiasem był jednak bez szans. Kubańczyk od początku wywierał pressing i wchodził łatwo w półdystans. Rywal odpowiadał, choć były to pojedyncze kontry. Iglesias z kolei wydłużał akcje to serii 3-4 ciosów. W czwartej rundzie po raz pierwszy zachwiał przeciwnikiem. Na półmetku na czole oponenta pojawiła się opuchlizna, a w siódmym starciu akcja Osleysa znów wstrząsnęła Welikowskim. W dziewiątej odsłonie na czole Ukraińca wyrosła „piłeczka tenisowa”, a Leszek Jankowiak tylko szukał okazji, by wyratować rozbijanego Andrija przed przykrą porażką. A ta nadarzyła się w dziesiątej rundzie, gdy Iglesias podkręcił tempo i przy linach złapał rywala kolejną serią. Arbiter przerwał nierówny bój, ogłaszając tryumf Kubańczyka przez TKO.

Bartłomiej Przybyła (5-0, 1 KO) wygrał każdą z sześciu rund potyczki z Michalem Dufkiem (35-25-2, 22 KO), zaś Konrad Kaczmarkiewicz (6-1-1, 2 KO) zremisował z Ervisem Lalą (6-0-1, 2 KO).

Aleksander Bereżewski (8-0, 7 KO) idzie jak burza przez zawodowe ringi, a o jego sile na własnej skórze przekonał się niepokonany w jedenastu walkach Eber Tovar (8-1-3, 3 KO). Występujący w wadze półśredniej Polak już na samym początku zranił rywala prawym krzyżowym i po kilku kolejnych ciosach rzucił go na deski. Kolumbijczyk powstał na osiem i próbował oddać, lecz nadział się na prawy sierpowy na brodę i został ciężko znokautowany.

Miłosz Grabowski (6-0, 3 KO) nie radził sobie początkowo z również niepokonanym Matteo Gubinellim (5-1, 4 KO) i w pierwszym starciu był liczony po akcji prawy na prawy, w której nieznacznie się spóźnił. Po dziewięciu minutach przegrywał na kartach wszystkich sędziów, ale obrócił losy tej potyczki w czwartej odsłonie. Trafił akcją lewy-prawy, poprawił od razu taką samą kombinacją, a gdy dostrzegł, że rywal jest zraniony, zasypał go lawiną ciosów i zmusił sędziego do zatrzymania pojedynku.

źródło: bokser.org

GALE ZAWODOWE W POLSCE: WRZESIEŃ 2022. OD CZĘSTOCHOWY DO ŁOMŻY

gala_nadarzyn

2 WRZEŚNIA 2022 ROKU [CZĘSTOCHOWA, POLSAT BOXING PROMOTIONS 9]

W polsko-polskiej walce wieczoru wagi ciężkiej Marcin Siwy (25-0-1, 12 KO) zremisował z Kamilem Sokołowskim (11-26-1, 4 KO). Pojedynek obfitował w autentyczne emocje od pierwszego do ostatniego gongu. Siwy zaczął w swoim stylu, od razu atakując korpus Sokołowskiego. Mocno pracował także lewym prostym, a Kamil spokojnie przyjmował większość ataków na gardę i co jakiś czas próbował odpowiadać lewą ręką. W drugim starciu Sokołowski trafił dobrą kombinacją lewy-prawy i Siwy odczuł te uderzenia. Sklinczował i stracił w tym fragmencie inicjatywę. Pod koniec drugiego starcia kibice dostali jeszcze efektowną wymianę. Siwy dość ciężko oddychał, a Sokołowski się rozkręcał. Trzecia runda to próby sił w klinczach i próby ataków z obu stron. Sokołowski starał się stopniowo przeć do przodu, ale Siwy trafiał lewym prostym i miał dobre momenty. Pojedynek był bardzo zacięty i wyrównany. W czwartej rundzie Siwy dobrze boksował z defensywy i trafił w głowę Sokołowskiego dwoma mocnymi prawymi z góry, a następnie prawym podbródkowym. Sokołowski odgryzł się prawym za ucho. Natomiast piąta runda to wciąż zacięta rywalizacja, ze zrywami obu zawodników. Siwy trafiał czyściej, ale Sokołowski nie ustawał w presji, choć nie była ona zazwyczaj efektywna. Marcin był w szóstej rundzie już naprawdę zmęczony. Sokołowski również, ale to on zachował na tym odcinku więcej świeżości. Obaj trafiali głównie lewą ręką, ale nieco lepsze wrażenie sprawiał Kamil, szczególnie wtedy, gdy huknął prawym sierpem wychodząc z klinczu. Siódma runda to również odcinek, w którym zaznaczyła sie niewielka przewaga Sokołowskiego, częściej trafiającego i aktywniejszego. W ostatniej rundzie obaj poszli na całość, Sokołowski trafiał krótkimi kombinacjami, a Siwy odpowiadał prawymi na dół i na górę. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 76-76, 77-75 dla Siwego i 77-75 dla Sokołowskiego.

Rywalizujący w wadze cruiser Nikodem Jeżewski (22-2-1, 9 KO) pokonał przed czasem Serge’a Michela (13-3, 9 KO). Obaj od początku mocno pracowali lewymi prostymi, Jeżewski starał się przy tym w swoim stylu kontrować lewy rywala swoim prawym. Walka była wyrównana, aż nagle w drugim starciu Polak nadział się na dobrą kombinację i padł na deski. Pozbierał się i w trzeciej rundzie ruszył do ataku, choć nie zdołał jeszcze uzyskać wyraźnej przewagi. Michel miał niezły fragment w czwartej odsłonie, ale Jeżewski zaczął w końcu szeroko rozwijać skrzydła w ofensywie. Atakował ciekawymi kombinacjami i stopniowo przechylał szalę zwycięstwa na swoją stroną. Niemiec cofał się w piątej i szóstej rundzie na liny i widać było, że jego organizm źle reaguje na uderzenia. W przerwie między szóstą i siódmą rundą okazało się, że oko Niemca jest całkowicie zamknięte po ciosach Polaka. To spowodowało, że Michel do siódmej rundy już nie wyszedł i Nikodem mógł świętować zwycięstwo.

Konrad Kaczmarkiewicz (6-1, 2 KO) pokonał Kristofera Kovacsa (9-4, 7 KO) przez techniczny nokaut w piątej rundzie. Polak, który wniósł na wagę 76,9 kg, na początku miał trochę kłopotów z dokładnym namierzeniem chaotycznego rywala, ostatecznie jednak zaczął coraz wyraźniej górować, aż wreszcie zakończył sprawę przed czasem celnymi uderzeniami w piątej odsłonie.

Wcześniej „półśredni” Kewin Gibas (4-1, 3 KO) został już w pierwszej rundzie ciężko znokautowany mocnym prawym przez Denisa Mądrego (8-7, 3 KO), w wadze junior półśredniej Bartłomiej Przybyła (4-0) wygrał z Alessandro Fersulą (8-3, 1 KO) jednogłośną decyzją sędziów (59-55, 59-55, 58-56), a w wadze super średniej Miłosz Grabowski (4-0, 1 KO) pokonał przez TKO w pierwszej rundzie Adela Kobilicę (3-2, 1 KO).

Dodajmy, że galę rozpoczęły pojedynki polskich nadziei boksu olimpijskiego: Jakub Straszewski pokonał Klemensa Szczepaniaka, Bartłomiej Rośkowicz wygrał z Makarem Vdovitsenko i Artur Proksa pokonał Frantiska Horvatha (trzy zwycięstwa jednogłośną decyzją sędziów), a Mateusz Grejber wygrał z Patrikiem Stefanem przez TKO w trzeciej rundzie.

2 WRZEŚNIA [BIAŁYSTOK, CHORTEN BOXING PROMOTIONS]

W walce wieczoru gali w Białymstoku boksujący w grupie Dariusza Snarskiego w limicie wagi super średniej Przemysław Gorgoń (15-10-1, 6 KO) przegrał stosunkiem głosów dwa do remisu z Gino Kantersem (10-4-2, 4 KO). Przemek ostro szedł do przodu, wywierał pressing, ale celniej bił Holender. To była ciasna walka, Kanters wygrał ją jednak zasłużenie.

Wcześniej Krzysztof Warekso (3-0-1, 1 KO) udanie zrewanżował się Piotrowi Bisowi (6-2-1, 2 KO) za remis z maja. Po sześciu rundach sędziowie punktowali 59:55 i dwukrotnie 58:56. Natomiast debiutant Dawid Czarniawski (1-0, 1 KO) ciężko znokautował w pierwszej odsłonie Andrzeja Nowiczenkę (1-1).

17 WRZEŚNIA 2022 ROKU [RADOMSKO, TYMEX BOXING NIGHT 22]

W walce wieczoru występujący po raz pierwszy w tym roku Robert Parzęczewski (29-2, 17 KO) pokonał jak zwykle twardego Tomasza Gromadzkiego (12-5-1, 3 KO). „Arab” zaczął dobrą pracą nóg, dzięki czemu unikał ciosów atakującego trochę chaotycznie rywala. A jednocześnie kąsał cały czas lewym prostym i pewnie prowadził walkę. Od czwartej rundy zaczęły się jednak „schody”, które trwały do końca ósmej odsłony. W dziewiątej rundzie mocnym prawym zranił przeciwnika i znów złapał luz. Zwycięstwo przypieczętował w ostatnim starciu. Najpierw rzucił „Zadymę” na deski bezpośrednim prawym krzyżowym. Za moment serią ciosów przy linach znów przewrócił Tomka na deski. Na dokończenie roboty zabrakło jednak czasu i gong wyratował Gromadzkiego. Sędziowie byli wyjątkowo zgodni i wszyscy wypunktowali przewagę Parzęczewskiego w stosunku 97:91.

Kamil Kuździeń (8-0, 3 KO) nie potrafił kończyć swoich rywali, ale jak już się odblokował, to wygrał trzecią walkę z rzędu przed czasem. Dziś naprzeciw niego stanął Nikola Vlajkov (11-14-1, 6 KO), który słynie z tego, że przewraca się bardzo rzadko. Ale „Kundzia” łatwo rozmontował jego obronę. Przez trzy rundy wyboksowywał rywala, by w końcówce czwartej przewrócić go bezpośrednim prawym krzyżowym. Wtedy jeszcze pięściarzowi z Częstochowy przeszkodził gong na przerwę, ale po niej dokończył dzieła zniszczenia. Najpierw przy linach wydłużoną serią posłał Serba na deski po raz drugi, a wszystko zakończył prawym sierpowym. Tym razem sędzia wyliczył już Vlajkova do dziesięciu.

Po słabszych ostatnio walkach w końcu dobry boks pokazał Michał Soczyński (6-0, 2 KO). I przerwał serię Adriana Valentina (4-1, 3 KO), który był dotąd katem polskich pięściarzy wagi junior ciężkiej. „Soczek” zaczął bardzo dobrze, boksując lewym prostym i trafiając w kombinacji lewym sierpowym. W drugiej rundzie trafił prawym krzyżowym, poprawił lewym hakiem na szczękę i zrobiło się gorąco. W trzecim starciu nieco spuścił z tonu, ale w czwartym powrócił do lewego prostego. W pewnym momencie zagapił się, przyjął mocny cios i przez moment wydawał się zraniony, szybko jednak wrócił do gry i zaakcentował końcówkę. W dwóch ostatnich rundach do swojego arsenału dodał prawy podbródkowy, znów trafił kilka razy lewą ręką i pewnie dowiózł wygraną. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali na korzyść pięściarza z Lublina 59:55 i dwukrotnie 60:54.

Napiszmy, że ta walka się odbyła. A jedyny z niej plus jest taki, że Remigiusz Smoliński (5-1, 3 KO) dopisał do rekordu kolejne zwycięstwo. Dwumetrowy i ważący ponad 120 kilogramów pięściarz z Gliwic już wczoraj przestraszył na ważeniu Żeczeslawa Radewskiego (3-5, 2 KO). Bułgar zrobił więc wszystko, żeby nic dziś nie przyjąć i po pierwszym lewym prostym przewrócił się, sygnalizując kontuzję nogi…

Wcześniej debiutujący na zawodowym ringu Damian Cieślik (1-0) pokonał stosunkiem głosów dwa do remisu Bartłomieja Włodarczyka (1-2), zaś inny debiutant – Jan Lauk (0-0-1), zaledwie zremisował z Pawłem Cieciorą (0-2-1).

24 WRZEŚNIA 2022 ROKU [ŁÓDŹ, POLSAT BOXING PROMOTIONS 10]

Osleys Iglesias (7-0, 6 KO) to zawodnik światowej klasy. Cieszmy się z jego walk w Polsce, bo nasz rynek będzie wkrótce dla niego za mały. Pierwotnie rywalem Kubańczyka miał być kto inny, ale zastępstwo też wydawało się solidne. Bo przecież Ezequiel Osvaldo Maderna (27-10, 17 KO) niedawno urwał kilka rund Pawłowi Stępniowie. Wszystko jednak błyskawicznie się skończyło. Iglesias od pierwszej akcji spychał rywala na liny, w pewnym momencie uderzył kombinacją lewy hak na korpus-prawy sierp bity z góry i było po wszystkim. Sędzia Leszek Jankowiak wyliczył Argentyńczyka do dziesięciu, a ten sygnalizował cios w tył głowy. Szybko, łatwo i przyjemnie. Różnica klas.

Aleksander Bereżewski (7-0, 6 KO) po raz pierwszy na pełnym dystansie. Występujący w wadze półśredniej pięściarz ograł Jose Angela Rosales Romero (6-3, 3 KO). Już w pierwszej rundzie Olek trafił mocnym lewym sierpowym, który wstrząsnął rywalem, ale za moment zabrzmiał gong. Potem wciąż on nieznacznie przeważał, wywierał pressing, ale brakowało trochę zmiany tempa. Atakował, zadawał dużo ciosów, jednak Meksykanin zbierał większość z nich na blok. Po sześciu ciekawych rundach sędziowie jednogłośnie wskazali na Bereżewskiego – 59:55 i dwukrotnie 58:56.

Max Suske (4-1, 3 KO) niedawno przejechał się po Remku Runowskim i wydawało się, że może to być kawał zawodnika. Ale Petro Frolov (6-0, 2 KO) udowodnił mu, że rzeczywistość jest zgoła inna. Ukrainiec prawdopodobnie nie bił tak mocno jak Niemiec, ale wyboksowywał go z kontry i z upływem czasu zyskiwał coraz większą przewagę. A dwa nokdauny przypieczętowały jego wygraną – 58:54, 58:54 i 60:52.

W wadze super średniej Miłosz Grabowski (5-0, 2 KO) przez cztery rundy rozbijał Damiana Mielewczyka (12-8, 8 KO), który nie wyszedł do piątej odsłony. Wcześniej Niko Zdunowski (3-0-2) wypunktował na dystansie czterech rund Oskara Gajcowskiego (2-2), a Gracjan Królikowski (3-2-1, 2 KO) już w pierwszej rundzie zastopował Kristiana Dzurnaka (3-4, 1 KO).

30 WRZEŚNIA 2022 ROKU [ŁOMŻA, SUZUKI BOXING NIGHT 17]

Po sześciu latach przerwy wrócił były pretendent do tytułu WBA Regular wagi ciężkiej – Andrzej Wawrzyk (33-2, 19 KO). Na gali Suzuki Boxing Night 17 w Łomży został jednak bardzo ciężko znokautowany przez Michała Bołoza (4-4-2, 4 KO). Bołoz od początku atakował prawą ręką, a Wawrzyk był ostrożny i pasywny. Przyjmował uderzenia rywala na blok, ale dopiero pod koniec pierwszej rundy zaczął pracować ciosami. Nieco lepiej wyglądał do pewnego momentu w rundzie drugiej, trafiając pojedynczymi uderzeniami prostymi i lewym sierpowym. Nagle Bołoz trafił jednak potężnym prawym pod linami i Wawrzyk długo nie podnosił się z maty ringu. Nokaut był bardzo ciężki.

Brązowy medalista mistrzostw Europy, multimedalista mistrzostw Polski Tomasz Niedźwiecki (1-0) udanie zadebiutował w boksie zawodowym na gali Suzuki Boxing Night 17 w Łomży, pokonując w walce wieczoru Krzysztofa Stawiarskiego (2-4, 2 KO). Pojedynek był naprawdę efektowny i ciekawy. Ambitny i silny bytomianin Stawiarski zaczął bardzo ostro, atakując bezpardonowo z obu rąk. Niedźwiecki spokojnie się jednak bronił, a w ostatniej akcji rundy świetnie skontrował akcją złożoną ze czterech celnych ciosów i rywal padł na deski. Zdołał się podnieść i ruszył w drugiej rundzie do ponownych ataków, ale widać już było, że Tomasz ma walkę pod całkowitą kontrolą. Niedźwiecki trafiał coraz częściej – w różnych płaszczyznach i precyzyjnie. Ale Stawiarski nie odpuszczał i walka zamieniła się w małą wojnę, w której Tomasz zdecydowanie przeważał dzięki wyższym umiejętnościom. Co jakiś czas przyjmował mimo wszystko ciosy rywala, który imponował zaciętością. Do końca pojedynku trwała nieustanna akcja. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 59:55 i dwa razy 60:54 – wszyscy dla Niedźwieckiego.

źródło: bokser.org

MANN WYPUNKTOWAŁ JEŻEWSKIEGO NA GALI WE WROCŁAWIU

Jeżewski

W walce wieczoru gali Polsat Boxing Promotions we Wrocławiu dobre dysponowany Artur Mann (18-2, 9 KO) pokonał Nikodema Jeżewskiego (20-2-1, 9 KO). Od początku było widać nieznaczną różnicę na korzyść niedawnego pretendenta do tytułu mistrza świata wagi junior ciężkiej. Był nieznacznie szybszy, celnie bił i zbierał małe punkty. W piątej rundzie podkręcił tempo i zdominował Nikodema. Prawym krzyżowym przedzierał się przez gardę, a w półdystansie zbierał akcje Polaka na gardę i odpowiadał swoimi sierpami. W ostatniej odsłonie znów mocniej „siadł” na Jeżewskiego i przypieczętował swoją wygraną, choć jeden z sędziów bardzo chciał pomóc… Po ostatnim gongu wynik na kartach sędziów brzmiał 96:94, 97:93 i 98:92 – wygrywa Mann.

W walce krajowej czołówki kategorii super średniej Konrad Kaczmarkiewicz (5-1, 1 KO) pokonał Przemysława Gorgonia (14-9-1, 5 KO). Gorgoń rozpoczął pressingiem, ale dobrze pracujący nogami „Erni” przepuszczał jego ciosy i boksując ciosami prostymi z kontry zbierał małe punkty. Przemek w piątej rundzie kilka razy trafił prawą ręką i wydawało się, że zaczyna przełamywać przeciwnika, ten jednak szybko opanował kryzys, wrócił do tego co robił wcześniej i wygrał na kartach wszystkich sędziów 79:73.

Wcześniej Konrad Kozłowski (4-0, 2 KO) odprawił w drugiej rundzie akcją lewy na dół-prawy sierp na górę Andrija Spodara (3-4, 2 KO). Kozłowski to brązowy medalista Mistrzostw Europy Juniorów 2015.

Pozostałe wyniki:
Bartłomiej Przybyła (1-0) PKT 4 [38:38 i 2x 39:37] Arkadiusz Zając (2-1,1 KO)
Miłosz Grabowski (2-0) PKT 4 [39:37 i 2x 40:36] Petro Lakockij (1-1, 1 KO)

źródło: bokser.org

fot.: Polsat Boxing Promotions

KUBAŃCZYK GARCIA NOKAUTUJE W WALCE WIECZORU GALI POLSAT BOXING PROMOTIONS 2

PBP_logo

W walce wieczoru Polsat Boxing Promotions 2 w Węgierskiej Górce nowy nabytek tej stajni – Ihosvany Rafael Garcia (5-0, 4 KO), błyskawicznie odprawił niepokonanego dotąd Nabila Zaky’ego (8-1, 5 KO). Kubańczyk był ostry, kilka razy postraszył sierpem na górę, a pod koniec drugiej minuty strzelił lewym hakiem w okolice wątroby i było po wszystkim. Garcia nawet się nie spocił i ma zaboksować po raz kolejny już na gali Polsat Boxing Night, która odbędzie się 22 października w Gliwicach.

Pozostałe wyniki gali Polsat Boxing Promotions w Węgierskiej Górce:

super średnia: Konrad Kaczmarkiewicz (4-1, 1 KO) PKT 6 [60:54, 60:54, 59:55] Iago Gedenidze (1-2, 1 KO)
junior średnia: Kewin Gibas (2-0, 1 KO) TKO 1 Kamil Zychiewicz (0-3)
junior półśrednia: Arkadiusz Zając (1-0) PKT 4 [3x 40:36] Patryk Burkiciak (0-1)
półśrednia: Gracjan Królikowski (1-0-1) PKT 4 [3x 40:35] Grzegorz Radtke (0-2)
półśrednia: Niko Zdunowski (1-0-1, 1 KO) TKO 2 Aleksander Mohilat (0-2)

źródło: bokser.org

GALA PBP W GDAŃSKU: OBRUŚNIAK WYGRAŁ Z GUDELEM W WALCE WIECZORU

PBP_logo

W zaciętej walce wieczoru gali Polsat Boxing Promotions w Stoczni Gdańskiej Radomir Obruśniak (5-0, 1 KO) jednogłośną decyzją sędziów pokonał Piotra Gudela (10-6-1, 1 KO) i zdobył wakujący tytuł zawodowego mistrza Polski wagi super piórkowej. Obaj zawodnicy byli liczeni, ale zwycięstwo Obruśniaka było zdecydowane.

Walczący z odwrotnej pozycji, dysponujący lepszymi warunkami fizycznymi Obruśniak od początku kontrolował sytuację w ringu za pomocą ciosów prostych, przewagi szybkości i efektywnej pracy nóg. Doświadczony Gudel szukał półdystansu i miał swoje momenty, ale Obruśniak rozkręcał się z akcji na akcję, smagając lewymi korpus rywala i dokładając do prostych ciosy sierpowe, także kontrujące. Kolejne odsłony to wciąż techniczny, precyzyjny boks Radomira i jego coraz wyraźniejsza przewaga. Nieliczne zrywy Gudela były pacyfikowane przepuszczeniami i kontrami z obu rąk, a podpowiedzi Dariusza Snarskiego w narożniku nie były realizowane. Jego podopieczny Gudel nie potrafił odmienić obrazu pojedynku, choć starał się m.in. zmieniać pozycję i co jakiś czas rzucał się do ataku. Prawy prosty Radomira pozostawał jednak czujny, a lewe bardzo kąśliwe, zadawane w różnych płaszczyznach. Na początku siódmej odsłony Gudel był liczony po wydłużonej serii Obruśniaka. Zdołał powstać, ale był ścigany po całym ringu i zasypywany uderzeniami. W końcu nieco przystopował, dbając o konserwację energii. Niespodziewanie w ósmej rundzie przyszedł jednak kryzys – Gudel pokazał ambicję i ostro ruszył, trafiając sierpowymi. Obruśniak przyklęknął po lewym na dół i był liczony. Powstał i wrócił do gry, powracając do szybszej pracy nóg. Rywal nadal nacierał, czując wiatr w żaglach, ale znów zaczął się nadziewać na kontry. W ostatniej rundzie to uderzenia Radomira robiły większe wrażenie, a po ostatnim gongu sędziowie punktowali 95-93, 96-92 i 99-90 – wszyscy dla Obruśniaka.

Kubańczyk Ihosvany Rafael Garcia (5-0, 3 KO) to w tym momencie jeden z najciekawszych bokserów walczących w Polsce. Potwierdził to w walce na gali Polsat Boxing Promotions w Stoczni Gdańskiej, bez trudu wygrywając z Damianem Smagiełem (1-2). Po pierwszej, badawczej rundzie Garcia ruszył do zdecydowanego ataku, huknął kilkoma prawymi i Smagieł był liczony. Kubańczyk zachował spokój i na zimno obrabiał korpus rywala, by następnie szukać kolejnych mocnych uderzeń na górę. Bezbarwna trzecia runda rozgrywanej w limicie wagi cruiser walki sprawiła, że Garcia nieco zmienił taktykę i zaczął boksować bardziej z luzu i defensywy. Efektownie pracował na nogach i bawił się boksem. W piątej rundzie zaczął natomiast ostro, doskoczył do rywala i po mocnej serii Smagieł był ponownie liczony. Zdołał jednak przetrwać do końca walki – zarówno dlatego, że jest ambitnym zawodnikiem, jak i z powodu raczej „sparingowego” podejścia Garcii do tego pojedynku.

W pojedynku wagi półciężkiej Michał Łoniewski (3-2) pokonał po prawdziwej wojnie Konrada Kaczmarkiewicza (3-1, 1 KO). 32-letni Łoniewski zaczął od ostrego pressingu i mocnych ciosów z prawej ręki. Młodszy o dekadę Kaczmarkiewicz nie najlepiej sobie z tym radził i jego nogi ugięły się po otrzymaniu ciosu w jednej z wymian. W drugiej rundzie walka się wyrównała, jednak wciąż nacierał Łoniewski, który lepiej składał ciosy w kombinacje i nieźle operował lewym prostym. Pod koniec rundy trafił mocnym prawym i Kaczmarkiewicz odczuł to uderzenie. W trzeciej odsłonie dobrze funkcjonował natomiast lewy sierpowy Łoniewskiego, który był już wyraźnie zmęczony, ale wciąż nie pozwalał Kaczmarkiewiczowi na złapanie rytmu. Druga połowa trzeciego starcia to jednak wreszcie naprawdę dobry fragment Konrada, trafiającego lewymi na dół i prostymi. Kolejne rundy to wciąż ringowa wojna, w której obaj mieli swoje momenty. Łoniewski złapał w czwartej odsłonie drugi oddech i znów trafiał mocniej, ale niesiony dopingiem Kaczmarkiewicz oddawał swoimi seriami. Również w piątej rundzie trudno było ten pojedynek punktować – agresja, siła i doświadczenie Łoniewskiego były równoważone pracą nóg i długimi uderzeniami Kaczmarkiewicza. Cios za cios, akcja za akcję, krew za krew, mimo to nieco lepsze wrażenie sprawiał Łoniewski, który postawił w ostatniej rundzie wszystko na jedną kartę i osiągnął na prawie dwie minuty przewagę, choć ostatnie 60 sekund ponownie stało pod znakiem wyrównanej wojny, a swoją serię zdołał umieścić w celu Kaczmarkiewicz. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 57-57 i dwa razy – 59-55 i 58-56 – dla Łoniewskiego.

Bezpośrednio przed Kaczmarkiewiczem i Łoniewskim zobaczyliśmy w ringu zawodników wagi średniej: Remigiusza Runowskiego (2-0, 2 KO) i Kamila Zychiewicza (0-2). Runowski – członek bokserskiego klanu Runowskich – zdominował pojedynek i wygrał przez TKO w czwartej rundzie. Wcześniej udanie na ringu zawodowym zadebiutował utalentowany Kewin Gibas (1-0), który wypunktował Islama Majrasułtanowa (0-2). Sędziowie mieli na swoich kartach przewagę Kewina 39:37 i dwukrotnie 40:36.

źródło: bokser.org

KAMIL GARDZIELIK PEWNIE PUNKTUJE ARGENTYŃCZYKA TOMASA REYNOSO

gardzielik2021

W głównym daniu wczorajszej gali bokserskiej Challengers Boxing Night #1 Kamil Gardzielik (12-0, 3 KO) zdecydowanie ograł na punkty Argentyńczyka Tomasa Andresa Reynoso (13-7-1, 3 KO).

Podopieczny Andrzeja Liczika w połowie pierwszej rundy „podłączył” rywala kombinacją prawy krzyżowy-lewy sierp, ale gdy ruszył na zranioną ofiarę, poślizgnął się, przewrócił i zanim walka została wznowiona, minęło przynajmniej dziesięć sekund i Argentyńczyk zdążył opanować kryzys. Po przerwie Gardzielik rozbijał przeciwnika lewym prostym, a gdy wydłużył raz serię do czterech ciosów, tym ostatnim – prawym krzyżowym, znów lekko wstrząsnął Reynoso. W trzecim starciu Argentyńczyk aż tak ranny nie był, wciąż jednak zbierał praktycznie każdy jab Polaka. Gardzielik dodał również do swojego arsenału prawy na dół. W czwartym znów dwie kolejne dwie ładne akcje naszego rodaka – najpierw lewy sierpowy, a pół minuty później kombinacja lewy-prawy prosty. Kolejne minuty mijały pod zdecydowane dyktando Kamila, ale nawet jeśli lewym hakiem na korpus prawie złamał rywala w pół w szóstej rundzie, to ten – pomimo grymasu bólu na twarzy, wciąż stał na nogach i nie dał się przewrócić. Do samego końca trwała demolka, o dziwo nie przyniosła ona skutku. Oczywiście Kamil wygrał zdecydowanie, ale albo brakuje tam „pary”, albo Reynoso jest wyjątkowym twardzielem. Albo trochę tego i trochę tego… Sędziowie nie mogli mieć żadnych wątpliwości i zgodnie punktowali 80:72.

Kamil Bednarek (7-0, 4 KO) stoczył najtrudniejsze trzy rundy w zawodowej karierze, ale ostatecznie złamał fizycznie i mentalnie Giuliano Nataliziego (5-2, 1 KO). Lepiej w ten pojedynek wszedł Włoch, który w akcji lewy na lewy dwukrotnie wyprzedził podopiecznego Piotra Wilczewskiego. Kamil jednak złapał go prawym sierpem, poprawił lewym na dół i przy linach poprawił kilkoma mocnymi ciosami. W drugiej rundzie obaj trafili mocnym lewym sierpowym, różnica była jednak taka, że po Kamilu ten cios spłynął, zaś na przeciwniku zrobił duże wrażenie. Ale wciąż nie było żadnego liczenia. Początek trzeciej odsłony to równa i twarda bitka, ale już w drugiej połowie tego odcinka Bednarek zaczął przełamywać fizycznie oponenta. W ostatnich sekundach trafił przy linach mocnym hakiem na dół, poprawił lewym sierpem, jednak akcję przerwał mu gong. Natalizi zrozumiał wtedy, że więcej już nie ugra i nie wyszedł do czwartego starcia.

Przemysław Zyśk (15-0, 5 KO) efektownie rozprawił się przed czasem z Jose Luisem Castillo (9-5-1, 6 KO). Castillo zaczął ciosami na korpus, z kolei Przemek trafiał prawym krzyżowym przez gardę. W połowie drugiej rundy krótki prawy Przemka w zwarciu sprawił, że rywal przyklęknął. Argentyńczyk sugerował cios w tył głowy, lecz sędzia Gortat policzył go do ośmiu. I powtórki pokazały, że się nie pomylił. W trzecim starciu było po wszystkim. Zyśk przestrzelił co prawda prawym podbródkowym, ale od razu poprawił lewym i prawym bitym z góry. Złapał przeciwnika w tempo w uniku i posłał znów na deski. Tym razem Castillo dał się już wyliczyć do dziesięciu. Nokaut.

Wygraną przed czasem zanotował Jan Czerklewicz (5-1, 2 KO). Polak kontrolował pierwsze dwie rundy, ale nie potrafił dobrać się do szczelnie schowanego Bosko Misicia (20-15, 16 KO). W trzeciej rundzie zaczął w końcu bić po dole, czym „otworzył” sobie rywala na górę. Najpierw trafił lewym sierpowym, poprawił prawym i Chorwat po raz pierwszy zapoznał się z deskami. Po przerwie kolejne dwa nokdauny. Ten drugi w czwartej rundzie, a trzeci w ogóle, po prawym sierpowym na głowę. Misić dał się tym razem wyliczyć do dziesięciu.

Konrad Kaczmarkiewicz (2-0, 1 KO), młodzieżowy wicemistrz Polski wagi ciężkiej, wygrał każdą z czterech rund (3x 40:36) potyczki z Walentynem Zbrożkiem (5-16-1, 2 KO). Debiutujący w gronie zawodowców „półśredni” Aleksander Bereżewski (1-0, 1 KO) pod koniec pierwszej odsłony zgasił Mykolę Seredę (1-5) prawym sierpowym. Do tej pory to Filip Pham Hong (2-1, 2 KO) nokautował innych, ale dziś to Ondrej Schilder (2-1, 2 KO) zastopował jego. Czech trafił w akcji prawy na prawy, posyłając Polaka na deski. Za moment dołożył kilka ciosów przez gardę, Filip nie odpowiadał i sędzia zatrzymał potyczkę.

źródło: bokser.org

gala gia2021

CORAZ LEPSZY MASTERNAK POROZBIJAŁ ARGENTYŃCZYKA ULRICHA NA GALI W ŁODZI

masternak_gala lodz

Bardzo dobrze dysponowany Mateusz Masternak (43-5, 29 KO) porozbijał i pokonał przed czasem twardego Jose Gregorio Ulricha (17-4, 6 KO) w głównym daniu gali KnockOut Boxing Night Extra w Łodzi.

Mateusz od początku boksował na lekkim pressingu. Pod koniec pierwszej rundy zmienił na moment pozycję na mańkuta, wrócił do normalnej i zaskoczył zdezorientowanego rywala mocnym lewym sierpowym. Gdy Argentyńczyk podniósł ręce, skarcił go od razu lewym hakiem w okolice wątroby. Po przerwie Ulrich w myśl zasady, że najlepszą obroną jest atak, próbował przejść do ofensywy, jednak Mateusz albo zbierał jego akcje na blok, albo je przepuszczał i wtedy kontrował. Były mistrz Europy w trzeciej odsłonie rozbijał przeciwnika mocnym lewym dyszlem, koncentrując się potem w półdystansie na obijaniu tułowia oponenta. Wrocławianin długo nie mógł znaleźć rytmu w czwartym starciu, aż w końcu trafił prawym podbródkowym. Gdy zobaczył, że to dobra broń na nisko schodzącego Argentyńczyka, jeszcze dwa razy złapał go na taką samą akcję. Dwadzieścia sekund przed końcem piątej rundy Mateusz wyprzedził rywala w akcji prawy na prawy, lekko nim zachwiał, ale Ulrich okazał się naprawdę twardym i ambitnym zawodnikiem. W szóstym starciu Polak zaskoczył Argentyńczyka dla odmiany lewym sierpowym, a gdy ten ruszył oddać, wciągnął go jeszcze na mocną kontrę z prawej ręki. Masternak wyszedł po przerwie na siódmą rundę po swoje. Od razu wydłużył serię do kilku mocnych bomb, a gdy Ulrich przyklęknął w narożniku, sędzia bez zbędnego liczenia przerwał nierówny pojedynek.

Kolejne zwycięstwo do bilansu dopisał Marek Matyja (18-2-2, 8 KO), który pokonał Czecha Ondreja Buderę (13-18-1, 8 KO). Pojedynek odbył się w limicie wagi cruiser i był jednostronnym widowiskiem. Matyja od początku robił swoje, zaznaczając przewagę siły i techniki. Pracował lewą ręką i starał się dokładać do niej różne uderzenia. Nie olśniewał, ale spokojnie kontrolował pojedynek. W ataku radził sobie przeciętnie, za to jak zwykle mało przyjmował, prezentując szczelną obronę. Jeśli chodzi o efektowne akcje, to w trzeciej i czwartej rundzie Czech był wyraźnie zraniony po dobrych ciosach na dół, obrywał też lewym sierpowym na głowę i prawym prostym. Mimo wszystko próbował i kilka razy zaskoczył Matyję. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali jednogłośnie dla Polaka – 60:54 i dwa razy 59:55. W przyszłym roku Marek może mieć sporo ciekawych propozycji (mówi się m.in. o walce z Mateuszem Trycem, a także o możliwościach walk wyjazdowych) i wydaje się, że możemy go zobaczyć w kilku ciekawych walkach z zawodnikami europejskiej klasy. Tego przynajmniej sobie i Markowi życzymy.

W pojedynku rozgrywanym w wadze średniej Kamil Gardzielik (11-0, 3 KO) pokonał wysoko na punkty Nikaraguańczyka Davida Bency’ego (14-19-1, 4 KO). Gardzielik od początku kontrolował mniejszego rywala lewym prostym i zaskakiwał go co jakiś czas ciosami z prawej ręki. Czasem prawym prostym na górę, czasem prawym na dół, a czasem prawym podbródkowym. Dobrze pracował na nogach i szybko narzucił swój styl. W drugim starciu nadal robił swoje, ale brakowało mocniejszego zaakcentowania przewagi, a jego ciosy jakby nie miały odpowiedniej wymowy. Prawy podbródkowy w trzeciej odsłonie był początkiem nieco lepszego okresu w wykonaniu Polaka. Prawa ręka coraz częściej dochodziła do celu, a rywal był kompletnie bezradny. Oprócz rzucanych raz na jakiś czas obszernych prawych i stosunkowo lekkich prawych prostych nie miał właściwie żadnych argumentów w ataku, choć Kamil również – mimo wyraźnej dominacji – nie zachwycał. Trafiał często ciekawymi kombinacjami, jednak nie mógł wykrzesać iskier. Podopieczny Andrzeja Liczika zerwał się do ostrzejszego ataku w końcówce szóstej rundy, gdy huknął konkretnym prawym, ale nie zdołał dokończyć roboty. Do końca walki obraz sytuacji w ringu już się nie zmienił, po ostatnim gongu sędziowie punktowali trzy razy 80:72 – wszyscy dla Gardzielika.

Jeden z najciekawszych polskich prospektów, rywalizujący w kategorii super średniej Kamil Bednarek (6-0, 3 KO) pokonał jednogłośnie na punkty Czecha Tomasa Bezvodę (8-14, 5 KO). Polak od początku dobrze pracował prawym prostym, podwajał go i potrajał, a wkrótce dołożył lewy podbródkowy. Dobrze pracował na nogach i kontrolował pojedynek ze starającym się atakować rywalem. Bezvoda kilka razy trafił, ale nie mógł poważnie zagrozić Bednarkowi. Kamil zwiększył tempo w drugiej rundzie i szukał coraz mocniejszych rozwiązań. Czech był zraniony po ciosie na dół, ale za chwilę sam trafił mocnym prawym przy linach. Bednarek wydłużył serie i zaczął nacierać, ale Bezvoda pokazał twardość i przyzwoite umiejętności. W trzecim starciu Polak skupił się na wywieraniu aktywnej presji i całkowicie już panował między linami, a w czwartej rundzie ranił Czecha raz po raz ciosami na dół i na górę. Złapał luz i jego pomysłowe kombinacje mogły się podobać. Szóste starcie również było popisem Polaka, Bezvoda było liczony i ledwo dotrwał do końca, ale warto oddać szacunek dzielnemu Czechowi. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 60:54 i dwa razy 60:53 – wszyscy dla Bednarka.

W walce otwierającej transmisję zwycięstwo odniósł Maks Hardzeika (9-0, 4 KO). Białorusin zdominował w każdym elemencie doświadczonego Adama Grabca (8-33, 1 KO), który nie był w stanie przeciwstawić się przewadze siły, szybkości i techniki rywala. Białorusin zmieniał płaszczyzny ataku, nieźle pracował na nogach i w piątej rundzie przygotował sobie kończącą pojedynek akcję. Mocny prawy i reakcja weterana z Żor sprawiły, że sędzia przerwał walkę i ogłoszono zwycięstwo Hardzeiki przed czasem.

Rafał Wołczecki (2-0, 2 KO) słynie z mocnego uderzenia i potwierdził swoją reputację na dzisiejszej gali w Łodzi, szybko odprawiając Nikaraguańczyka Nelsona Altamirano (10-38-3, 6 KO). Polak zaczął od lewego prostego na dół, a potem zrzucał bomby – najpierw na korpus, a potem na górę. Skontrował potężnym prawym, a chwilę później trafił kolejnym soczystym uderzeniem i rywal był liczony. Pozbierał się, ale po lewym sierpowym znów padł, a następnie został zahaczony następnym mocnym ciosem i był liczony po raz trzeci. Sędzia Arkadiusz Małek nie przerwał jednak walki. Koniec nastąpił w drugim starciu, gdy lewy sierpowy posłał Altamirano na deski po raz czwarty. Kiedy Wołczecki trafił chwilę później podbródkowym, przeciwnik znów zwijał się z bólu. Sędzia zaczął liczyć, ale w końcu zdecydował się na przerwanie.

Konrad Kaczmarkiewicz (1-0, 1 KO), należący do krajowej czołówki wagi ciężkiej w boksie olimpijskich, zbił parę kilogramów i już jako półciężki udanie zadebiutował w gronie zawodowców. Walka bez większej historii. Inny debiutant – Bartłomiej Włodarczyk, poległ w końcówce pierwszej rundy. Wcześniej Jan Czerklewicz (4-1, 1 KO) zastopował w trzecim starciu Przemysława Biniendę (2-29, 2 KO), a Bartłomiej Szczęsny (2-0) wypunktował twardego journeymana Artsioma Czarniakiewicza (3-29, 3 KO).

źródło: bokser.org

CZWORO BIAŁO-CZERWONYCH NA NAJWYŻSZYM STOPNIU PODIUM 8. MEMORIAŁU L. DROGOSZA

drogosz_2019

W Kielcach zakończył się dzisiaj 7. Memoriał Leszka Drogosza, w którym tym razem rywalizowało 12 zawodniczek i 54 zawodników z 10 krajów (Gruzji, Hiszpanii, Jamajki, Litwy, Mołdawii, Niemiec, Polski, Rosji, Szkocji i Węgier), w tym kilkanaścioro kadrowiczek i kadrowiczów. Ostatecznie na najwyższym stopniu podium stanęły dwie Polki – Natalia Rok (51 kg) i Karolina Koszewska (75 kg) oraz dwóch Polaków – Sebastian Wiktorzak (81 kg) i Aleksander Stawirej (+91 kg).

Finały zapewne zadowoliły kibiców zasiadających na trybunach, jak i tych przed telewizorami, tym bardziej, że w ringu oprócz Biało-Czerwonych zobaczyliśmy m.in. byłą wicemistrzynię świata Yanę Sydor (bardziej znaną pod nazwiskiem Alexeyevna), córkę trenera kadry naszych seniorów Ivana Juszczenko, czołowych zawodników z Węgier oraz Hiszpanii z naturalizowanym Kubańczykiem, Emanuelem Reyesem (91 kg), który wygrał swoja kategorię wagową.

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH [25 października 2019 roku - na pierwszym miejscu zwycięzcy]

KOBIETY

51 KG    Natalia Rok (Polska) – Laura Fuertes (Hiszpania) 3-0
60 KG    Yana Sydor (Ukraina) – Aneta Rygielska (Polska) 2-1
75 KG    Karolina Koszewska (Polska)Natalia Marczykowska (Polska) 3-0

MĘŻCZYŹNI

52 KG    Martin Molina (Hiszpania) – Martin Virban (Węgry) 2-1
56 KG    Nandor Csoka (Węgry) – Saiel Amirmuhamad (Rosja) 3-0
60 KG    Jose Quiles (Hiszpania) – Edgaras Skurdelis (Litwa) 2-1
64 KG    Richard Kovacs (Węgry) – Damian Durkacz (Polska) 2-1
69 KG    Joshua Frazer (Jamajka) – Marat Gashimov (Rosja) 3-0
75 KG    Vlad Gavriluc (Mołdawia) – Pablo Coy (Hiszpania) 2-1
81 KG    Sebastian Wiktorzak (Polska) – Dmitri Cosciug (Mołdawia) 2-1
91 KG    Emanuel Reyes (Hiszpania) – Konrad Kaczmarkiewicz (Polska) 3-0
+91KG    Aleksander Stawirej (Polska) – Jonas Jazevicius (Litwa) 2-1

27. MME: MEDALE DLA PIĘŚCIARZY Z 14 KRAJÓW. GÓRĄ ROSJA. JEDEN KRĄŻEK DLA POLSKI

Antalya_logo17

W 27. Młodzieżowych Mistrzostwach Europy Mężczyzn w boksie wyłoniono 40 medalistów. Na ringu w Antalyi, w piątkowych pojedynkach półfinałowych wystąpią zawodnicy z 14 krajów. Najwięcej medalistów mają Rosjanie (8), a kolejne miejsca zajmują Turcja i Ukraina (po 5), Azerbejdżan i Gruzja (4), Białoruś (3), Anglia, Irlandia i Bułgaria (po 2) oraz Chorwacja, Czechy, Polska, Rumunia i Węgry (po 1)

Biało-Czerwoni przywiozą znad Bosforu jeden krążek, wywalczony przez Damiana Durkacza (KS Spartan Knurów, 60 kg). Jakiego będzie koloru zależeć będzie przede wszystkim od wyniku jego rywalizacji z Ukraińcem Tarasem Bondarchukiem, który po raz pierwszy na zawodach międzynarodowych boksuje w limicie wagi lekkiej (wcześniej rywalizował w kategorii do 56 kg).

Niestety nie udało się awansować do strefy medalowej innemu podopiecznemu trenerów Jarosława Przygody i Marcina Łęgowskiego, Dominikowi Harwankowskiemu (56 kg), który dzisiaj przegrał jednogłośnie na punkty (0-5) z Czechem Miroslavem Gorolem.

WYNIKI WALK ĆWIERĆFINAŁOWYCH [na pierwszym miejscu zwycięzcy]

49 KG
Shakhil Allakhverdiev (Gruzja) – Cosmin Girleanu (Rumunia) 5-0
Hasan Ibrahimov (Azerbejdżan) – Mikita Dineyev (Ukraina) 5-0
Attila Bernath (Węgry) – Erik Tokhyan (Armenia) 5-0
Daniil Lysenko (Rosja) – Massimo Spada (Włochy) 4-1

52 KG
Maksim Galinichev (Ukraina) – Maksim Zaytsev (Rosja) 5-0
Azad Demirhan (Turcja) – Alessandro Adami (Włochy) 5-0
Hope Price (Anglia) – Davy Joyce (Irlandia) 4-1
Boyan Asenov (Bułgaria) – Mateusz Wojtasiński (Polska) 5-0

56 KG
Miroslav Gorol (Czechy) – Dominik Harwankowski (Polska) 5-0
Alexey Kiselev (Rosja) – Orkhan Hasanov (Azerbejdżan) 5-0
Alexandr Radionov (Białoruś) – David Kharmats (Izrael) 5-0
Ahmet Otcu (Turcja) – Shiloh DeFreitas (Anglia) 3-0

60 KG
Nikita Piskunov (Rosja) – Deividas Bogdanavicius (Litwa) RSC 1
Otari Naveriani (Gruzja) – Asseme Nouali (Finlandia) 5-0
Taras Bondarchuk (Ukraina) – Charles Frankham (Anglia) 5-0
Damian Durkacz (Polska) – Christian Gasparri (Włochy) WO.

64 KG
Musa Maruyev (Rosja) – Constantin Ursu (Mołdawia) 5-0
Badri Khutsishvili (Gruzja) – Roberto Bengtsson (Szwecja) 5-0
Tugrulhan Erdemir (Turcja) – Paddy Donovan (Irlandia) 5-0
Ivan Atanasov (Bułgaria) – Victorien Monny (Francja) 5-0

69 KG
Gabriel Dossen (Irlandia) – Nijat Hasanov (Azerbejdżan) 5-0
Mark Dickinson (Anglia) – Saif-Islam Madiyev (Gruzja) 5-0
Osman Aliyev (Rosja) – Milan Prat (Francja) 3-2
Pavel Mikhaylyuk (Białoruś) – Toni Galstyan (Armenia) 3-2

75 KG
Daniil Teterev (Rosja) – Robert Cservenka (Węgry) 5-0
Jordan Myers (Irlandia) – Djordje Bujisic (Serbia) 3-2
Amin Kushkhov (Azerbejdżan) – Moreno Fendero (Francja) 4-1
Ivan Papakin (Ukraina) – Ramtin Mushah (Anglia) RSC 1

81 KG
Surat Garayev (Azerbejdżan) – Konrad Kaczmarkiewicz (Polska) 5-0
Ruslan Kolesnikov (Rosja) – Adrian Buhaniuc (Mołdawia) RSCI 2
Vadim Andreyev (Białoruś) – Richard Egervari (Węgry) 5-0
Evgen Pavlovskiy (Ukraina) – Alberto Biro (Rumunia) 4-1

91 KG
Vladislav Ivanov (Rosja) – Artiom Yordanyan (Gruzja) 5-0
Arkadiy Kartsan (Ukraina) – Koppany Feher (Węgry) 5-0
Berat Acar (Turcja) – Stanislav Papkov (Białoruś) 4-1
Cristian Filip (Rumunia) – Ismayil Yagubov (Azerbejdżan) 3-2

+91 KG
Mucahit Ilyas (Turcja) – Ibragim Khidirov (Rosja) 3-2
Vagkan Nanitzanian (Gruzja) – Jan Pavel (Czechy) DQ 2
Josip Biletic (Chorwacja) – Dmitro Galagan (Ukraina) RSC 1
Magomed Abdullayev (Azerbejdżan) – Emanuel Mican (Rumunia) RSC 1

27. MME: DAMIAN DURKACZ MA MEDAL! MAMY JESZCZE JEDNĄ SZANSĘ NA PÓŁFINAŁ

durkacz_antalya

Dzisiaj w Antalyi odbywały się pojedynki ćwierćfinałowe 27. Młodzieżowych Mistrzostw Europy w Boksie. W ringu miało wystąpić trzech Biało-Czerwonych: Mateusz Wojtasiński (52 kg), Damian Durkacz (60 kg) i Konrad Kaczmarkiewicz (81 kg). Ostatecznie zaboksowało dwóch z nich ale zarówno Mateusz, jak i Konrad przegrali swoje pojedynki. Szczęście uśmiechnęło się do Damiana, który otrzymał zwycięstwo walkowerem, gdyż jego rywal, Włoch Christian Gasparri, doznał kontuzji.

Wracając do dzisiejszych walk Polaków, Mateusz Wojtasiński, który debiutował na tureckim ringu, przegrał jednogłośnie na punkty (0-5) z Bułgarem Boyanem Panevem Asenovem (bratem znanego ze światowych ringów Daniela Asenova), natomiast Konrad został wypunktowany (0-5) przez Azera Surata Galiyeva.

Dodajmy, że Damian Durkacz pojedynek o awans do finału stoczy w piątek. Jego rywalem będzie Ukrainiec Taras Bondarchuk, który w ćwierćfinale pokonał na punkty Anglika Charlesa Frankhama. Tak, więc mamy pierwszy medal i czekamy na …drugi, bo w turnieju pozostał nam jeszcze Dominik Harwankowski (56 kg), który jutro stanie przed szansą awansu do strefy medalowej.

27. MME: DOMINIK HARWANKOWSKI ORAZ KONRAD KACZMARKIEWICZ POWALCZĄ O MEDALE

Antalya_logo17

W trzecim dniu 27. Międzynarodowych Mistrzostw Europy w Boksie zobaczyliśmy w ringu trzech Biało-Czerwonych. Dwaj z nich – Dominik Harwankowski (56 kg) i Konrad Kaczmarkiewicz (81 kg) – wygrali w Antalyi swoje pojedynki, awansując do ćwierćfinału. Niestety z turniejem pożegnał się Oskar Safaryan (+91 kg), z którego startem wiązaliśmy wielkie nadzieje.

Harwankowski pokonał niejednogłośnie na punkty (4-1) Mołdawianina Victora Conopliova i pojutrze w pojedynku o medal skrzyżuje rękawice z Czechem Miroslavem Gorolem. Z kolei Kaczmarkiewicz po wyrównanym pojedynku wypunktował (3-2) Izraelczyka Pablo Deresha, dzięki czemu w środę powalczy o awans do strefy medalowej z Suratem Garayevem z Azerbejdżanu. Trzeci z naszych pięściarzy, Safaryan, przegrał jednogłośnie na punkty (0-5) z Gruzinem Vagkanem Nanitzanianem.

27. MME: POLACY ZACZĘLI OD PORAŻKI START W ANTALYI. 188 ZAWODNIKÓW WALCZY O MEDALE

Antalya_logo17

188 pięściarzy przyjechało do tureckiego miasta Antalya by od dzisiaj rywalizować w 27. Młodzieżowych Mistrzostwach Europy Mężczyzn w Boksie. W tym gronie jest także licząca siedmiu pięściarzy reprezentacja Polski, prowadzona przez trenerów Jarosława Przygodę i Marcina Łęgowskiego. Nasi zawodnicy poznali już swoich pierwszych rywali, a jeden z nich, Konrad Białas (64 kg) stanął między linami ringu. Niestety po jednostronnym pojedynku przegrał w 2. starciu przez RSC z agresywnie walczącym mańkutem z Irlandii, Patrickiem „Paddy” Donovanem.

Jak losowali pozostali Polacy?

52 KG Mateusz Wojtasiński w 1/4 finału (24 października) zaboksuje z Boyanem Panevem Asenovem (Bułgaria) lub Mikhailem Azemshą (Białoruś)
56 KG Dominik Harwankowski w 1/8 finału (23 października) zmierzy się z Victorem Conopliovem (Mołdawia)
60 KG Damian Durkacz w 1/8 finału (22 października) stanie oko w oko z Krisztianem Bogdanem (Węgry) lub Bishara Sabbarem (Izrael)
69 KG Eryk Apresyan w 1/8 finału (22 października) będzie walczyć z Saifem Islamem Madijevem (Gruzja) lub Donem Emini (Norwegia)
81 KG Konrad Kaczmarkiewicz w 1/8 finału (23 października) skrzyżuje rękawice z Pablo Dereshem (Izrael)
+91KG Oskar Safaryan w 1/8 finału (23 października) zaboksuje z Vagkanem Nanitzanianem (Gruzja)

DWA MEDALE POLAKÓW W 22. MTB. O PUCHAR BRANDENBURGII

mme15_ring

Reprezentanci Polski przywiozą dwa medale z mocno obsadzonego 22. Międzynarodowego Młodzieżowego Turnieju Bokserskiego „Brandenburg Cup”. Wczoraj w pojedynkach ćwierćfinałowych na ringu we Frankfurcie nad Odrą wystąpiło pięciu podopiecznych trenera Jarosława Przygody. Wygrali Mateusz Wojtasiński (52 kg) i Oskar Safaryan (+91 kg) i dzisiaj zaboksują o awans do finału.

Dodajmy, że Mateusz pokonał niejednogłośnie na punkty (4-1) Hiszpana Alberto Arroyo Bueno i w walce półfinałowej skrzyżuje rękawice z Amerykaninem Derry`m Noble. Z kolei Oskar pewnie wypunktował (5-0) Norwega Tobiasa Yrvina i dzisiaj zmierzy się z Łotyszem Milansem Volkovsem.

Niestety z turniejem pożegnało się trzech innych Biało-Czerwonych. Wszyscy przegrali z faworyzowanymi pięściarzami rosyjskimi – Damian Durkacz (60 kg) z Nikitą Piskunovem, Eryk Apresyan (69 kg) z Osmanem Aliyevem oraz Konrad Kaczmarkiewicz (81 kg) z Nikitą Kovyshkinem. Ten ostatni przegrał niejednogłośnym werdyktem sędziowskim (1-4).

ZMIENNE SZCZĘŚCIE POLAKÓW W 22. MTB. O PUCHAR BRANDENBURGII

Brandenburg_Cup

Udanie rozpoczęli start w 22. Międzynarodowym Młodzieżowym Turnieju Bokserskim o Puchar Brandenburgii (Brandenburg Cup) Damian Durkacz (60 kg) i Eryk Apresyan (69 kg). Pierwszy pokonał wysoko na punkty (5-0) Niemca Merta Caliskana, zaś drugi niejednogłośnie na punkty (4-1) wygrał z Ukraińcem Alexandrem Kravetsem.

Niestety swoje pierwsze pojedynki przegrali Robert Zakharyan (49 kg), Dominik Harwankowski (56 kg) i Konrad Białas (64 kg). Pierwszy przegrał (1-4) z Włochem Massimo Spadą, drugi (0-5) z Rosjaninem Alekseyem Kiselevem, a trzeci (0-5) ze Szwedem Roberto Bengtssonem.

Dzisiaj w walkach ćwierćfinałowych Mateusz Wojtasiński (52 kg) zaboksuje z Alberto Arroyo Bueno (Hiszpania), Damian Durkacz (60 kg) z Nikitą Piskunovem (Rosja), Eryk Apresyan (69 kg) z Osmanem Aliyevem (Rosja), Konrad Kaczmarkiewicz (81 kg) z Nikitą Kovyshkinem (Rosja), zaś Oskar Safaryan (+91 kg) z Tobiasem Yrvinem (Norwegia).

Przypominamy, że turniej „Brandenburg Cup” we Frankfurcie nad Odrą, rozgrywany od 1996 roku i jest jedną z najważniejszych imprez, w których rywalizują najlepsi młodzieżowcy świata. Tradycją jest również start w tej imprezie reprezentantów Polski. Biało-czerwoni wygrywali dotąd we Frankfurcie pięciokrotnie – Marcin Bombik (w 1996 roku), Sławomir Malinowski (1998), Andrzej Nowosada (2000), Dawid Jagodziński (2011) i Patryk Szymański (2011).

MIMO PORAŻKI CENNY SPRAWDZIAN MŁODZIEŻOWCÓW W UKRAIŃSKIM ŁUCKU

pol_ukr_luck

W minioną sobotę (25 marca) w Łucku odbył się mecz międzypaństwowy młodzieżowych reprezentacji Polski i Ukrainy. Wygrali gospodarze 13-7 ale aż trzy pojedynki zakończyły się werdyktami remisowymi. Punkty dla Biało-czerwonych zdobyli zwycięzcy: junior Jakub Dordzik (54 kg) i młodzieżowiec Damian Durkacz (60 kg) oraz Eryk Apresyan (69 kg), Konrad Kaczmarkiewicz (81 kg) i Oskar Safarian (+91 kg), którzy zremisowali.

Na szczególne pochwały zasłużył Damian Durkacz, pokonując ubiegłorocznego młodzieżowego mistrza Ukrainy Maksima Boryghpoletsa oraz Oskar Safarian, remisując z innym mistrzem Ukrainy i brązowym medalistą Młodzieżowych Mistrzostw Europy z Anapy (2016), Dmitro Galaganem.

Dla podopiecznych trenera Jarosława Przygody był to zapewne cenny sprawdzian, tym bardziej, że Ukraińcy desygnowali mocny skład z mistrzami kraju Tarasem Bondarchukiem (56 kg), wspomnianym Boryghpoletsem, wicemistrzem Dmitro Samburą (64 kg) oraz brązowymi medalistami Yakivem Levchukiem (75 kg) i Ivanem Papakinem (75 kg – mistrz Europy Juniorów ze Lwowa z 2015 roku).

UKRAINA vs POLSKA 13-7 [25 marca 2017 roku - na pierwszym miejscu zwycięzcy]

54 KG: Jakub Dordzik – Taras Basa (Ukraina) 2-1
56 KG: Taras Bondarchuk (Ukraina) – Dominik Harwankowski 3-0
60 KG: Damian Durkacz – Maksim Boryghpolets (Ukraina) 3-0
60 KG: Maksim Molodan (Ukraina) – Kacper Niewiadomski RSC
64 KG: Dmitro Sambura (Ukraina) – Konrad Białas RSC
69 KG: Eryk Apresyan – Dmitro Maydakov (Ukraina) Remis
75 KG: Yakiv Levchuk (Ukraina) – Oskar Kapczyński RSC
75 KG: Ivan Papakin (Ukraina) – Mateusz Szewczyk RSC
81 KG: Konrad Kaczmarkiewicz (Ukraina) – Vadim Pinchuk (Ukraina) Remis
+91 KG: Oskar Safarian – Dmitro Galagan (Ukraina) Remis

19. MEJ: KONRAD BIAŁAS AWANSOWAŁ DO ĆWIERĆFINAŁU

lvov15

We Lwowie trwają 19. Mistrzostw Europy Juniorów (dawniej nazywanych kadetami), w których rywalizuje także siedmioosobowa reprezentacja Polski po wodzą trenera-koordynatora Marcina Stankiewicza. Jak dotąd dwóch Biało-Czerwonych pokonało pierwsze turniejowe przeszkody. Dzisiaj do Krystiana Papisa (57 kg) dołączył Konrad Białas (60 kg) pokonując na punkty Szweda Sebastiana Bromana. W ćwierćfinale rywalem Polaka będzie Ormianin Koryan Asteyan.

Wczoraj z turnieju odpadł Konrad Kaczmarkiewicz (+80 kg), którego w 1/8 finału jednogłośnie na punkty pokonał Gruzin  Artiom Yordanyan. Z kolei dzisiaj w I serii walk w takim samym stosunku Niemiec Kevin Kischenko wypunktował jednego z liderów polskiej ekipy, Damiana Durkacza (52 kg), zaś w II serii pojedynków eliminacyjnych brat Damiana, Maciej Kiwior (54 kg) uległ Ukraińcowi Ivanowi Koziarowi.