„PIĘŚCI ANIOŁA. WALKA O ZŁOTO ZBIGNIEWA PIETRZYKOWSKIEGO”. KILKA SŁÓW O KSIĄŻCE LESZKA BŁAŻYŃSKIEGO

pietrzykowski_ksiazka

Mniej więcej dziesięć lat temu dziennikarz z Dominikany, Pedro Cabrera, zafascynowany historią boksu olimpijskiego, poprosił mnie bym napisał na jego stronę internetowa artykuł o Zbigniewie Pietrzykowskim, którego ów fan kubańskiego (głównie) boksu uważał za najlepszego polskiego pięściarza. Gdy to zrobiłem, wymieniając przy okazji wszystkie sukcesy naszego mistrza, jeszcze bardziej wzmogłem szczery podziw u „Venceremosa” (taki przydomek ma Cabrera wśród dziennikarzy i fanów boksu) wobec naszego czempiona.

Po latach, dzięki benedyktyńskiej pracy Leszka Błażyńskiego Juniora, rzetelnego, obiektywnego, posługującego się słowem pisanym z mistrzowskim wdziękiem, jak niegdyś jego ojciec, dwukrotny brązowy medalista olimpijski, mistrz i wicemistrz Europy, pięściami, pojawiła się biografia naszego arcymistrza. Książka pt. „Pięści Anioła. Walka o złoto Zbigniewa Pietrzykowskiego” to fascynująca opowieść nie tylko o samym „Piskorzu” ale także swoisty „teleport”, przenoszący nas w czasy, gdy na międzynarodowych ringach Polacy, w tym bohater biografii, rozdawali najcenniejsze karty.

Od kiedy pamiętam, powtarzam, że biorąc pod uwagę fenomen, jakim w latach 50-tych, czy 60-tych XX w. była polska szkoła boksu i jak wyjątkowi ludzie tworzyli wówczas atmosferę wokół niej, zbyt mało jest książek opisujących tamte czasy. Leszek Błażyński Jr. biografią „Pięści Anioła” (zapewne nie ostatnią w dorobku dziennikarza) daje nam, historykom, pasjonatom boksu, przyczynek do dalszego szukania tzw. „źrodeł wywołanych” o tamtej epoce, kontaktów z żyjącymi jeszcze mistrzami i ich bliskimi…

Książka, wydana w serii „Biblioteki Przeglądu Sportowego”, liczy 293 strony i skrupulatnie opisuje nie tylko bogatą karierę, ale i życie Zbigniewa Pietrzykowskiego, ubarwiając narrację anegdotami, wspomnieniami o mistrzu, cennymi fotografiami. Warto mieć ją w swojej biblioteczce, względnie wypożyczyć z biblioteki i przeczytać, przenosząc się w czasy gdy Mazurek Dąbrowskiego był powszechnie znaną na bokserskich czempionatach melodią. Od serca polecam.

Jarosław Drozd