Archiwum: TOP NEWS

2. MISTRZOSTWA ŚWIATA JUNIOREK I KADETEK: JUSTYNA WALAŚ MISTRZYNIĄ ŚWIATA!

walas_03

Wszyscy kibice polskiego boksu od wczesnego poranka wiedzą, że niezależnie od wyników dzisiejszych walk naszych zawodniczek w finałach 2. Mistrzostw Świata Juniorek i Kadetek mamy dzisiaj wielki dzień. Doceniając wielki sukces naszych dziewcząt, jakim było wywalczenie co najmniej czterech srebrnych krążków, wierzymy jednak, że stać je na to, by osiągnąć wynik najlepszy z możliwych, tak jak to uczyniła przed kilkunastoma minutami Justyna Walaś (63 kg)

Młodziutka zawodniczka, na co dzień trenująca w TSB Tarnów, wlała w serca polskich kibiców wiele radości, a w serce swojego trenera klubowego autentycznego wzruszenia po tym jak w pięknym stylu pokonała jednogłośnie na punkty (dwa razy 29:28 i 30:27) Australijkę Vaolele Schuster, zostając mistrzynią świata kadetek!

- Bardzo się cieszę z sukcesu Justynki – mówi na gorąco trener i wychowawca Justyny, Aleksander Maciejowski. – Jest to najmłodsza i jedyna mistrzyni świata w Małopolsce. Moje serce przepełnia wielka duma, bo każdy trener marzy o wychowaniu mistrzyni świata. Tak, więc nikt i nic nie odbierze mi wywalczonej w Bułgarii radości. Potencjał naszej zawodniczki i nieskromnie mówiąc także mój zauważony został za Oceanem, skąd Mariusz Kołodziej, Prezes Global Boxing, śledzi na bieżąco poczynania naszego tarnowskiego klubu i wspiera nas. Bardzo nam schlebia, że to właśnie świat nas docenił – zakończył szczęśliwy szkoleniowiec z Tarnowa.

Tak, więc Justyna Walaś powtórzyła wielki sukces Hanny Soleckiej, która dwa lata temu w Turcji zdobyła złoty medal Mistrzostw Świata Kadetek w wadze z limitem 66 kg.

2. MISTRZOSTWA ŚWIATA JUNIOREK I KADETEK: CZTERY MISTRZOWSKIE SZANSE POLEK

Boks Kobiet 01

Dzisiaj w czarnomorskiej Albenie czeka nas ostatni – bo czy serce kibica wytrzyma dłużej z nadmiaru emocji – dzień 2. Mistrzostw Świata Juniorek i Kadetek. W ringu o zaszczyt zdobycia złotego medalu i usłyszenia Mazurka Dąbrowskiego staną 4 zawodniczki z napisem „Polska” na trykocie.

Jako pierwsza walkę o mistrzostwo świata podejmie kadetka Justyna Walaś (63 kg), której rywalka, Vaolele Schuster z Australii, debiutuje w tak wielkiej imprezie mistrzowskiej. W drugiej serii walk finałowych zobaczymy juniorki Paulinę Jakubczyk (57 kg), Anetę Rygielską (60 kg) i na bokserski deser otrzymamy danie z najwyższej półki, czyli walkę Elżbiety Wójcik (75 kg) z mistrzynią olimpijską, Claressą Shields .

Dawno nie odczuwaliśmy tyle pozytywnych emocji, co teraz, bo też nigdy w historii młodzieżowego boksu kobiet nasz dorobek medalowy nie był tak obfity. Dwa lata temu w Turcji mistrzynią świata została Hanna Solecka (wówczas 66 kg) – kto dzisiaj pójdzie jej śladem?

2. MŚ KADETEK I JUNIOREK: ELA WÓJCIK W FINALE! JUTRO HISTORYCZNY BÓJ Z MISTRZYNIĄ OLIMPIJSKĄ!

ela wojcik 01

Nie miałby racji ten, który stwierdziłby, że faworytką przed pojedynkiem z Walentiną Chalzową z Kazachstanu będzie dwukrotna mistrzyni Europy kadetek i mistrzyni Unii Europejskiej, Elżbieta Wójcik (75 kg). Starsza od niej o rok rywalka dwa lata temu w Antalyi, po wyrównanej walce, przegrała półfinał Mistrzostw Świata kadetek z Rosjanką Matreną Wiaczkiną, która niezależnie od dzisiejszej porażki z Claressą Shields, uznawana jest za jeden z największych talentów, jaki w ostatnich latach pojawił się w rosyjskim boksie.

W tym roku forma Chalzowej nie była jednak na tyle wysoka, by zwyciężyć w Nowym Sadzie i Zrenjaninie w finałach międzynarodowych turniejów juniorek. Dwukrotnie uległa tam na punkty Serbce Milenie Matovic, ale dwa dni temu w walce o półfinał Mistrzostw Świata tę samą Matovic pokonała gładko, sygnalizując dobrą dyspozycję. W Albenie zawodniczki z Kazachstanu potwierdzają zresztą, że są dobrze przygotowane do turnieju i by je pokonać należy na szali położyć wszystkie swoje atuty, jak to zrobiły m.in. Paulina Jakubczyk i Justyna Walaś.

Dla Eli wielki energetyczny impuls dały wcześniejsze zwycięstwa jej koleżanek z kadry i świadomość tego jak blisko jest walki z najlepszą zawodniczką na świecie w tej kategorii wagowej, mistrzynią olimpijską Claressą Shields. I stało się! To wielkie sportowe marzenie dziewczyny z Karlina spełni się i to już jutro! Inna rzecz, że nie wiemy w jakich okolicznościach doszło do pokonania rywalki z Kazachstanu, bo niestety zawodna technika wygrała z boksem w momencie kiedy rywalizowały najlepsze zawodniczki wagi średniej i transmisja internetowa z Albeny została przerwana… Gratulujemy zatem Eli wielkiego sukcesu i mamy nadzieję, że jutro będziemy świadkami doskonałego pojedynku dwóch wielkich „fajterek”. Pojedynku, który na pewno przejdzie do historii polskiego kobiecego boksu.

2. MŚ KADETEK I JUNIOREK: DOSKONAŁY BOKS JAKUBCZYK I RYGIELSKIEJ. MAMY KOLEJNE DWA FINAŁY!

Boks Kobiet 01

Kibicom naszych zawodniczek, biorących udział w 2. Mistrzostwach Świata Juniorek i Kadetek w Albenie dłużył  się zapewne bardzo czas pomiędzy zakończeniem I serii walk półfinałowych, w których walczyły kadetki a początkiem batalii juniorek. W tym czasie my również studziliśmy nieco swoje emocje, po trzech walkach najmłodszych reprezentantek Polski, powoli zaczynając powoli stawiać sportowe karty przed występami Pauliny Jakubczyk (57 kg), Anety Rygielskiej (60 kg) i Elżbiety Wójcik (75 kg).

Rywalką Pauliny miała być Oksana Palcewa – wicemistrzyni świata kadetek z 2011 roku, kiedy to w Antalyi, w półfinale wyeliminowała Anetę Rygielską. Niewielka wzrostem Rosjanka boksowała wówczas w wyższej kategorii (60 kg) i po niepowodzeniu w finale z doskonałą Szwedką Agnes Alexiusson, wraz z trenerami zadecydowała o zejściu do wagi piórkowej (57 kg). Od samego początku 1. rundy kibice byli świadkami znakomitego pojedynku, dwóch świetnie wyszkolonych technicznie zawodniczek. Po pierwszym, remisowym starciu, w którym Paulina niezbyt często ale skutecznie trafiała rywalkę ciosami bitymi z różnych płaszczyzn, sprytnie schodząc przy tym z linii ciosu Palcewej, w 2. starciu sytuacja w ringu uległa zmianie. Rosjanka podkręciła wprawdzie tempo swoich akcji, ale jej szybkie, krótkie ciosy trafiały na doskonale postawione bloki lub przeszywały powietrze. Paulina boksowała rozważnie, zmieniając rytm walki i zaskakując rywalkę celnością własnych uderzeń. To ona odtąd dyktowała warunki w ringu i z minuty na minutę boksowała coraz pewniej. Obie rywalki zachowały dość sił do ostatniego starcia, w którym dominowała już zdecydowanie Mistrzyni Europy z Władysławowa, dzięki czemu jej zwycięstwo stało się jeszcze efektowniejsze i w pełni zasłużone.

Kilka minut później mieliśmy w ringu kolejne wielkie emocje. Aneta Rygielska miała bowiem za rywalkę Turczynkę Ulku Demir, która podobnie jak Polka startowała 2 lata temu w Antalyi na Mistrzostwach Świata, zdobywając srebrny medal w wadze 50 kg. W ubiegłym roku Demir zdobyła brąz w wadze z limitem 54 kg podczas jakże radosnych dla nas Mistrzostw Europy we Władysławowie, a w tym niespodziewanie stanęła do rywalizacji o dwie dywizje wyżej, dochodząc aż do półfinału światowego czempionatu. Dzisiaj okazało się jednak, że poziom wicemistrzyni Europy, Anety Rygielskiej to dla niej zbyt wysokie progi. Turczynka niewiele miała do zaoferowania w ringu, poza chaosem, faulami, klinczem i ściąganiem. Niższa od Polki bezskutecznie próbowała dostać się do półdystansu karcona lewym prostym torunianki. Demir nie miała także atutów w obronie. Począwszy od połowy 2. starcia potężne prawe sierpy lądowały na jej głowie, deprymując ją z minuty na minutę coraz bardziej i bardziej. Jeśli do tego opisu dodamy jeszcze żelazną kondycję Anety, przed naszymi oczami jawił się obraz zasłużonej finalistki, której dominacja nie podlegała wątpliwości.

Teraz z wielkimi nadziejami oczekujemy na wyjście do ringu Elżbiety Wójcik…

2. MŚ KADETEK I JUNIOREK: JUSTYNA WALAŚ W FINALE!

walas02

W bułgarskiej Albenie zakończyła się pierwsza seria walk półfinałowych 2. Mistrzostw Świata Juniorek i Kadetek, w których o awans do finału rywalizowały te drugie (15-16 lat). Wśród nich były trzy reprezentantki Polski: Agata Kawecka (50 kg), Justyna Walaś (63 kg) i Larysa Sabiniarz (66 kg).

Zawodniczka z Koszalina trafiła na świetnie dysponowaną Chinkę Chang Yuan, wyższą od siebie, walczącą z odwrotnej pozycji, co wyraźnie sprawiało trudność Agacie, która inkasował sporą część ciosów bitych przez rywalkę właśnie z lewej ręki. Pod koniec 1. starcia sędzia ringowy postanowił o przerwaniu tego pojedynku.

Humory zdecydowanie poprawiła nam Justyna Walaś, której wspaniała, zwycięska passa trwa dalej. Dzisiaj o umiejętnościach zawodniczki z Tarnowa przekonała się Aida Abikijewa z Kazachstanu, ulegając Polce jednogłośnie na punkty (wszyscy sędziowie typowali 30:27).

Do sukcesu Justyny bardzo chciała nawiązać aktualna Mistrzyni Europy kadetek, Larysa Sabiniarz, która zmierzyła się z inną zawodniczką z Kazachstanu, Ljubow Chasijewą. Niestety w tej rywalizacji nieznacznie lepszą okazała się zawodniczka z Azji. Jeden z sędziów punktowych widział wprawdzie zwycięstwo Larysy 29:28, ale dwóch jego kolegów wskazało na rywalkę 29:28 i 30:26.

TOMASZ RÓŻAŃSKI: „JESTEŚMY SPRAGNIENI FINAŁÓW”

tomasz_rozanski

Tomasz Różański w znakomitym stylu debiutuje w roli trenera Kadry Narodowej Juniorek i kadetek podczas najważniejszej imprezy ostatniego dwulecia. Jego sześć podopiecznych (po 3 kadetki i juniorki) stanie dzisiaj do walk półfinałowych 2. Mistrzostw Świata. Tak, więc szkoleniowiec z Karlina, którego skutecznie wspierają Tomasz Potapczyk, Stanisław Łakomiec i Kinga Ruszczyńska, będzie dzisiaj jednym z najbardziej zapracowanych ludzi w hali sportowej w Albenie.

- Na tym etapie turnieju nie ma faworytek – mówi trener polskiej ekipy, który wiele czasu i energii poświęca na przygotowanie mentalne swoich zawodniczek. – Musimy wykrzesać pełną determinację, podjąć ryzyko i stoczyć w ringu wojnę, by po zakończeniu pojedynku móc sobie spojrzeć w twarz – kontynuuje Tomasz.

Trener Różański jest pełen wiary w sześć półfinalistek, podkreślając, że każda z nich stoi przed wielką, niepowtarzalną szansą zdobycia awansu do finału światowego czempionatu.

- Żadna z moich zawodniczek nie stoi na straconej pozycji, powiem więcej – wszyscy w ekipie jesteśmy spragnieni finałów! Aneta Kawecka imponuje mocną – jak na wiek – psychiką oraz inteligencją ponad normę. Mimo iż brakuje jej jeszcze umiejętności, wierzę, że czeka ją wielka przyszłość. Po Justynie Walaś widać, że na co dzień pracuje ze świetnym trenerem klubowym. Na tle swoich rówieśniczek wyróżnia się dużymi umiejętnościami technicznymi. Również wysokie umiejętności posiada Larysa Sabiniarz, która jest tutaj odpowiednio dobrze zmotywowana i chce osiągnąć sukces. Paulina Jakubczyk, według zgodnej opinii trenerów z całego świata, prezentuje się w ringu jak bokserski profesor. Aneta Rygielska jest wielkim wulkanem energii i determinacji. Elżbieta Wójcik często łączy w sobie wysoką pobudliwość i małą koncentrację, ale szybko zaczyna się ten punkt przesuwać we właściwym kierunku. Ela bardzo pragnie walki w finale mistrzostw z mistrzynią olimpijską, Claressą Shields. Najpierw musi jednak wygrać dzisiejszy pojedynek – mówi trener kadry.

Przypominamy, że walki półfinałowe odbędą się w dwóch seriach: o godz. 12.00 w ringu wystąpią kadetki, a od godz. 18.00 o awans do finałów zaboksują juniorki. Transmisję z ww. walk będzie można zobaczyć na żywo na stronie internetowej mistrzostw świata.

- Modle się tylko o sprawiedliwe werdykty, bo czasem wychodzi tu polityka kontynentalna. Niech wygra lepszy! – zakończył Tomasz Różański.

FRUSTRACJA KATIE TAYLOR. IRLANDKA ZNÓW MYŚLI O ZAWODOWEJ KARIERZE

- Dla złotych medalistów olimpijskich, boksowanie przed zaledwie 100 osobową publicznością jest mocno rozczarowujące – powiedziała po zakończeniu tegorocznych Mistrzostw Unii Europejskiej w Keszthely czterokrotna mistrzyni świata, pięciokrotna mistrzyni Europy i złota medalistka Igrzysk Olimpijskich, Katie Taylor i trudno nie przyznać jej racji.

Rok po zdobyciu złotego medalu olimpijskiego najlepsza amatorska pięściarka świata wygląda na mocno sfrustrowaną i ponownie zaczyna rozważać ewentualność podpisania zawodowego kontraktu. Irlandka przez ostatnie lata kariery zrobiła dostatecznie wiele, by boks kobiet stał się prawowitym członkiem rodziny olimpijskiej. Niestety – jej zdaniem -  po zaledwie roku od londyńskich zmagań, jej dyscyplina sportu zamiast rozwijać się, znacznie podupada. Katie od sierpnia ubiegłego roku stoczyła zaledwie kilka walk, w tym raz boksując z Karoliną Graczyk. Teraz ma nadzieję, że uda się w listopadzie zaprosić do Dublina Finkę Mirę Potkonen, by przypomnieć o sobie kibicom.

- Na pewno biorę teraz pod uwagę przejście do grona profesjonałów – mówi Katie i trzeba brać poważnie to, co mówi, bo przecież po zdobyciu złotego medalu olimpijskiego odrzuciła wstępną ofertę grupy Oscara De La Hoya, czyli Golden Boy Promotions, twierdząc, że zamierza koncentrować się na obronie amatorskich laurów, łącznie ze startem w Igrzyskach w Rio de Janeiro w 2016 roku. Mistrzyni z Irlandii liczyła po cichu, że AIBA w ramach APB stworzy szansę toczenia zawodowych walk także przez kobiety, albo zezwoli im boksować w ramach projektu World Series of Boxing. Chciała więc pozostać w gronie amatorek z możliwością toczenia walk na zasadach zawodowych, oczywiście za większe niż dotąd pieniądze. Spaliło to na panewce, bo włodarze światowej federacji pomysłów takich jeszcze nie wspierają.

Kolejnym ciosem dla Taylor była informacja, że planowane na 2013 rok Mistrzostwa Europy, które miały się zresztą odbyć w Dublinie zostały przeniesione przez EUBC na rok 2014. W związku z powyższym szczyt formy musiała budować na mniej prestiżowe Mistrzostwa Unii Europejskiej, na których łatwo zdobyła piąty z rzędu złoty medal.

- Te zawody odbywały się w wielkim namiocie i były obserwowane przez 100 kibiców. Miały naprawdę złą oprawę i kiepską organizację, a na domiar złego zabrakło na starcie czołowych zawodniczek świata, boksujących w mojej kategorii wagowej – żali się Katie.

W listopadzie czeka zatem na przyjazd Potkonen, z którą boksowała w półfinale Mistrzostw Unii Europejskiej. Ponoć nie udało się jej nakłonić na przyjazd do Dublina największych gwiazd kategorii lekkiej – Rosjanki Sofii Oczigawy, Angielki Natashy Jonas i Amerykanki Queen Underwood. Czy zatem Irlandka podpisze zawodowy kontrakt?

- To jest poważna decyzja i aby zmienić swój status na zawodowy oczywiście muszę dostać atrakcyjną propozycję. Zobaczymy jak będzie. Mój tata [jest trenerem i menedżerem Katie - przyp. JD] zamierza w ciągu najbliższych miesięcy przeprowadzić kilka rozmów z zawodowymi promotorami. Wcześniej miałam kilka ciekawych propozycji, więc poczekamy, przeanalizujemy sytuację i zadecydujemy o przyszłości. Obecny rok był dla mnie jednym z najtrudniejszym w karierze a także pełnym rozczarowań. Skoro nie mam z kim i o co walczyć, jeśli nie dotrzymano obietnicy dopuszczenia kobiet do walk w WSB, mam prawo myśleć o zawodowstwie – zakończyła Kate.

Czy faktycznie jest to zapowiedź nowej sportowej drogi wielkiej mistrzyni z Bray? Trudno powiedzieć. Z drugiej strony rok 2014 będzie przecież dla kobiet niezwykle bogaty w wielkie wydarzenia, z uwagi na to, że w ciągu 12 miesięcy odbędą się Mistrzostwa Europy, a następnie Mistrzostwa Świata…

ELA WÓJCIK: „JESTEM GOTOWA NA WALKI Z MOCNYMI RYWALKAMI”

ela wojcik 01

Zainteresowanie kibiców wczorajszymi walkami ćwierćfinałowymi 2. Mistrzostw Świata Juniorek i Kadetek było naprawdę wielkie. Świadczyła o tym statystyka oglądających na żywo transmisję internetowa z poszczególnych walk (tymczasem hala w Albenie świeciła pustkami). Wspomniana oglądalność osiągnęła bodajże najwyższy poziom podczas rywalizacji zawodniczek wagi średniej (75 kg).

Występ mistrzyni olimpijskiej, Claressy Shields, trudno komentować w kategoriach sportowych, bo jej rywalka z Węgier już po 28 sekundach „walki” wracała do szatni chyłkiem, ze spuszczoną głową. Chwilę później bardzo urozmaicony i ładny dla oka boks w ringu zaprezentowała wysoka Rosjanka Matrena Wiaczkina, która będzie kolejną rywalką Amerykanki, zaś my – nie bez obaw – czekaliśmy na występ Elżbiety Wójcik, która miała zmierzyć się z Chinką Gao Nanna, o której nikt-nic nie wiedział. O przebiegu tej dramatyczniej miejscami rywalizacji pisaliśmy wczoraj – zakończyła się niejednogłośnym zwycięstwem zawodniczki z Karlina

- Pierwsza walka w mistrzostwach, która stoczyłam z Nowozelandką nie była ciężka. Byłam do niej bardzo dobrze nastawiona fizycznie i psychicznie przez trenera Tomasza Różańskiego, który jest też moim trenerem klubowym. Rywalka była niższa, więc cały czas trzymałam ją na dystans i punktowałam. Wczorajszy pojedynek z Chinką był o wiele cięższy. Trzeba było wykrzesać z siebie naprawdę dużo sił i serca. Chinka była nie tylko wyższa ode mnie ale również bardzo silna fizycznie. Przyznaję, że było nerwowo, bo pojedynek okazał się remisowy i sędzia musiał wskazać lepszą z zawodniczek. Wybrał mnie… – mówi wczorajsza bohaterka, Ela Wójcik.

Punktowe zwycięstwa to dla naszej zawodniczki w pewnym sensie nowość, bo przez lata dotychczasowej kariery większość pojedynków wygrywała przed czasem. W rywalizacji juniorek poziom jest jednak znacznie wyższy, co pokazują m.in. tegoroczne Mistrzostwa Świata, na których boksują zawodniczki z 33 krajów. Aby Ela mogła skrzyżować rękawice z Shields (zakładając, że wygra ona z Wiaczkiną), musi jutro pokonać Walentinę Chalzową z Kazachstanu, co jest absolutnie możliwe.

- Jutro boksuję z zawodniczką z Kazachstanu o srebrny medal. Nie jest problemem, że jej nie znam, że nie wiem jak się porusza i jaki ma styl walki. Obiecuję, że jednak dam z siebie wszystko, bo jestem przygotowana na walki takimi jak ona mocnymi zawodniczkami – zapowiada młoda zawodniczka z Karlina.

Ela liczy oczywiście na swoich kibiców, przyjaciół, którzy dotąd oglądali na żywo w Internecie jej walki, czy też trzymali kciuki za zwycięstwa. Za naszym pośrednictwem składa im podziękowanie i zapowiada kolejne pozytywne emocje. Nic dodać, nic ująć…

2. MŚ JUNIOREK I KADETEK: ANTALYA POBITA – SZEŚĆ MEDALI POLEK!

kadrajuniorek02

Dwa lata temu w Antalyi podczas pierwszych w historii Mistrzostw Świata Juniorek i Kadetek nasze zawodniczki wywalczyły 4 medale. Trzy z nich przypadło w udziale kadetkom (złoto wywalczyła Hanna Solecka a brązowe krążki Kamila Zawół i Aneta Rygielska) a jeden juniorce Karolinie Cyran, która wywalczyła tytuł wicemistrzyni świata.

Po dzisiejszych ćwierćfinałach wiemy, że ekipie trenera Tomasza Różańskiego, którego wspierają Tomasz Potapczyk, Stanisław Łakomiec i Kinga Ruszczyńska uda się poprawić ten wynik. Medale w Albenie na pewno zdobędzie 6 młodych zawodniczek z Polski (po 3 kadetki i juniorki). Pytanie jakie pozostaje – na razie – bez odpowiedzi, brzmi: jakiego koloru będą trofea zdobyte przez nasze pięściarki w Bułgarii?

W drugiej serii walk ćwierćfinałowych do rywalizacji o strefę medalową stanęły cztery Biało-Czerwone. Niemal w tym samym czasie boksowały Paulina Jakubczyk (57 kg) i Aneta Rygielska (60 kg). Pierwsza z nich stanęła oko w oko z Aktolkin Kengsebekową z Kazachstanu, wysoką i dość zwinnie przy tym poruszającą się w ringu rywalką. Zawodniczka z Karlina pokazała w ringu to,  z czego słynie, czyli serce do walki, determinację i zdecydowanie w swoich akcjach. Znakomicie przy tym balansowała i dzięki dobrej pracy nóg trafiała niemal bezkarnie akcjami w półdystansie Azjatkę, której głowa nieraz bardzo mocno odskakiwała po uderzeniach Pauliny. Przewaga i ringowa dojrzałość Polki ani przez moment nie podlegały dyskusji, co dostrzegli także dwaj sędziowie punktowi, którzy dali jej wygraną w każdej rundzie 40:36. Innej oceny pojedynku dokonał arbiter z Niemiec, dla którego lepszą – o dziwo – była Azjatka 39:37.

Jak już wspomniałem, Aneta Rygielska (60 kg) ma już w swoim dorobku medal z Mistrzostw Świata, jakkolwiek patrząc na jej trzeci już turniejowy bój, wielce prawdopodobne, że ten wywalczony w Bułgarii będzie ze szlachetniejszego kruszcu. W czasie walki z Australijką Skye Nicolson od samego początku zawodniczką dyktującą ringowe wydarzenia była torunianka, która zasypywała zawodniczkę z Antypodów niezliczoną ilością ciosów bitych w różnych płaszczyznach. Nicolson cofała się pod naporem ataku Polki, trafiając czasem celnie z defensywy. W przerwie między rundami – zamiast siedzieć – stała w swoim narożniku, pokazując Anecie, że jest doskonale przygotowana kondycyjnie, ale – po prawdzie – więcej sił i energii zachowała na finiszu nasza zawodniczka, która do samego końca skutecznie goniła po ringu rywalkę z Australii. Po zakończeniu pojedynku, ku naszemu zaskoczeniu, okazało się, że arbiter z Algierii był pod tak wielkim wrażeniem defensywnej taktyki Nicolson, że dał jej zwycięstwo 39:37. Na szczęście jego pozostali dwaj koledzy widzieli zwycięstwo  Polki 40:36 i 39:37.

Podczas poprzednich Mistrzostw Świata chińskie juniorki wywalczyły aż 3 złote medale, dokładnie tyle samo co Rosjanki. O jakości tamtejszego systemu szkolenia zawodniczek świadczą liczne medale zdobywane w ostatnich latach na międzynarodowych ringach. Dlatego z wielkim zainteresowaniem czekaliśmy na pojedynek Elżbiety Wójcik (75 kg) ze skośnooką Gao Nanna. Zawodniczka z Azji, sporo wyższa od Polki zaskoczyła ją w pierwszej rundzie dość agresywnym stylem walki. Z obu stron padało mnóstwo ciężkich ciosów i trudno było wskazać, która z pięściarek biła je dokładniej. Począwszy od drugiego starcia walcząca z odwrotnej pozycji Ela zaczęła uderzać celniej i nadal bardzo mocno. Na tle dośc sztywnej rywalki wyróżniała się niezłą pracą nóg. Nieco sfrustrowana Chinka wiele sił straciła w klinczach i dość nieudolnej gonitwie za Polką, której uderzenia robiły na niej z czasem coraz większe wrażenie. Twarda walka trwała do końcowego gongu, po którym sędzia po raz trzeci w wieczornej serii walk podniósł do góry rękę zawodniczki z napisem „Polska” na trykocie. Sędziowie punktowali znów 2-1 dla reprezentantki Polski (39:37, 38:38 ze wskazaniem Eli i 37:40).

Nie ze swojej winy Martyna Gil (81 kg) czekała aż cztery dni na to, by jej osobą zainteresowały się media. Łaskawy los pozwolił jej po raz pierwszy stanąć w ringu w pojedynku ćwierćfinałowym, w którym zmierzyła się z zawodniczką z Kazachstanu, Anastazją Ryliną. Brązowa medalistka ubiegłorocznych Mistrzostw Europy Juniorek była zapewne dobrze przygotowana do zawodów i dodatkowo zmotywowana wygranymi pojedynkami swoich koleżanek, jednakże przez cały pojedynek nie potrafiła wykorzystać atutu lepszego wyszkolenia technicznego. Przeciwniczka Martyny przez pełen dystans hołdowała atakowi, dając się trafiać każdym niemal ciosem Polki. Niestety akcji ofensywnych naszej zawodniczki było jak na lekarstwo i w ringu królował chaos, w którym jak ryba w wodzie czuła się Rylina i to jej sędziowie przyznali zwycięstwo 2-0 (dwa razy 40:36 i remis 38:38) oraz prawo walki o finał.

2. MŚ JUNIOREK I KADETEK: TRWA DOSKONAŁA PASSA KADETEK. TRZY MEDALE DLA POLEK!

kadrajuniorek01

Koncertowo zaboksowały polskie kadetki w ćwierćfinałach 2. Mistrzostw Świata, które do 4 dni odbywają się w bułgarskiej Albenie. Dzisiaj przed szansą awansu do strefy medalowej stanęły nasze cztery zawodniczki, z których aż cztery wygrały swoje pojedynki.

Ciężką przeprawę miała najlżejsza z nich, Agata Kawecka (50 kg), która po wyrównanym boju pokonała niejednogłośnie (2-1) na punkty Greczynkę Foteini Plea.  Dwaj sędziowie widzieli zwycięstwo zawodniczki z Koszalina w stosunku 29:28, zaś trzeci w takich samych rozmiarach wskazywał na jej rywalkę.

Mniej szczęścia miała Paulina Gruchała (52 kg), która wyszła do ringu, by rywalizować z Ukrainką Iriną Ruskych. Pięściarka z Chojnic robiła w ringu wszystko, by wywalczyć awans do strefy medalowej, jednak niestety zawodniczką lepszą była dzisiaj jej przeciwniczka wygrywając jednogłośnie na punkty (dwa razy 30:27 i 29:28).

Pokaz nowoczesnego boksu zaprezentowała Justyna Walaś (63 kg), która z walki na walkę boksuje coraz lepiej, czego potwierdzeniem była jej absolutna dominacja nad Szwedką Amelią Hall. W połowie 2. starcia było już po wszystkim, po tym jak arbiter zastopował pojedynek, ogłaszając wygraną zawodniczki z Tarnowa przez TKO.

Mistrzyni Europy Kadetek, Larysa Sabiniarz (66 kg) w ostatnim pojedynku serii walk ćwierćfinałowych zrewanżowała się Ukrainkom za pokonanie wcześniej Pauliny, punktując bardzo wysoko (dwa razy 30:27 i 30:25) Annę Maksimową.

Reasumując trzy polskie kadetki z 5 startujących (!) awansowały do strefy medalowej i ich apetyty na zwycięstwa na pewno nie zostały jeszcze zaspokojone. Za dwa dni w walkach o medal Kawecka skrzyżuje rękawice z Chinką Yuan Chang, Walaś z reprezentantką Kazachstanu Aidą Abikiejewą, zaś Sabiniarz stawi czoło jej rodaczce Ljubow Chasijewej.

„JUSTYNKA ŁĄCZY PASJĘ Z PRACOWITOŚCIĄ I UMIEJĘTNOŚCIĄ SAMOKONTROLI”

walas_03

Jedną z bohaterek dzisiejszych walk ćwierćfinałowych 2. Mistrzostw Świata Juniorek i Kadetek będzie Justyna Walaś (63 kg), która skrzyżuje rękawice ze Szwedką Amelią Hall. Mimo młodego wieku i niewielkiego bokserskiego stażu, tarnowianka w krótkim czasie stała się liderką kadry kadetek. Pierwszym jej krokiem w kierunku międzynarodowej kariery było zdobycie brązowego medalu podczas ubiegłorocznych Mistrzostw Europy Kadetek we Władysławowie.

- Justynka Walaś trenuje w Tarnowskiej Szkółce Bokserskiej od roku 2011. Na salce treningowej zjawiła się po to, by zrzucić zbędne kilogramy, gdyż jako trzynastolatka ważyła 75 kg. Wtedy nie było mowy o żadnym trenowaniu wyczynowym, ani o udziale w turniejach – wspomina pierwszy i aktualny zarazem trener i wychowawca młodej pięściarki, Aleksander Maciejowski.

- Gdy Justynka poczuła bokserskiego bakcyla i miała ochotę mierzyć się z rówieśniczkami, jej mama wyraziła swój sprzeciw wobec startów w zawodach. Ale determinacja młodej zawodniczki okazała się silniejsza. Pracując z Justynką, rozwiewałem jednocześnie obawy rodziców pokazując, że trenowanie boksu różni się znacznie od tego jak stereotypowo opisywany jest ten sport. Justynka po prostu odkryła w sobie pasję i choć na co dzień jest skromną, łagodną nastolatką, to w ringu wyzwala się w niej niesamowita energia. Łączy tę pasję z niespotykaną, jak na swój wiek pracowitością i umiejętnością samokontroli. Jest znakomitą zawodniczką a jednocześnie bardzo dobrą uczennicą – kontynuuje szkoleniowiec TSB Tarnów.

Debiut Justyny miał miejsce raptem 2 lata temu, kiedy po trzech rundach wygrała wysoko na punkty ze starszą od siebie o cztery lata rywalką. Niedługo później – mając zaledwie 14 lat – stoczyła w Kędzierzynie-Koźlu jedną z najważniejszych walk w początkowym okresie swojej kariery, pokonując jednogłośnie na punkty brązową medalistką Mistrzostw Polski seniorek (!) Aleksandrę Talagę.

- Debiut Justynki miał miejsce na ringu w Lesznie 4 czerwca 2011 roku. Od tego czasu brała udział w wielu turniejach, które stopniowo podnosiły poziom wymagań. W sierpniu 2012 roku została powołana do Kadry Narodowej. Ciężka praca przynosiła coraz wyższe tytuły, ale Justynka nigdy nie osiada na laurach, bo zawsze ma niedosyt i dąży do jeszcze lepszej formy, czasem muszę ją „hamować”, bo Justynka trenowałaby najchętniej na okrągło. Takie nastawienie zaprocentowało dwukrotnie tytułem Mistrzyni Polski i brązowymi medalami Mistrzostw Unii Europejskiej I Mistrzostw Europy – zakończył Aleksander Maciejowski, który podobnie jak wszyscy kibice w kraju mocno będzie trzymał kciuki za Justynę, która na ring wyjdzie w I serii walk ćwierćfinałowych, która rozpocznie się po godz. 13.00.

W KIELCACH ODBYŁ SIĘ I MEMORIAŁ IM. LESZKA DROGOSZA

drogoszmemorial01

7 września minęła pierwsza rocznica śmierci „Czarodzieja Ringu”, czyli Leszka Drogosza, trzykrotnego mistrza Europy (1953 i 1955 w wadze lekkopółśredniej; 1959 w wadze półśredniej), brązowego medalisty olimpijskiego wagi półśredniej z Rzymu (1960), ośmiokrotnego indywidualnego Mistrza Polski seniorów. Z tej okazji w minioną niedzielę, 22 września, odbył się w I Memoriał poświęcony pamięci wielkiego mistrza, którego organizatorami byli prezes KKB Rushh Kielce, Grzegorz Nowaczek oraz Prezes Świętokrzyskiego OZB, Jan Gierada.

Memoriał miał formę meczu pięściarskiego, w którym zmierzyły się ekipy KKB Rushh Kielce i Boxclub Wacker Gotha z Niemiec. Mimo iż pojedynki stały na bardzo wysokim poziomie, to wyraźną przewage mieli w nich pięściarze gospodarzy, wygrywając zasłużenie całe zawody 12:0 (punkty dla zwycięzców zdobyli Krystian Papis, Marcin Rak, Daniel Adamiec, Karol Pawlina, Arkadiusz Szwedowicz i Paweł Wierzbicki).

OLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERA

CZTERY TRIUMFY POLEK W GLIWICACH

jonas 01

Po trzy zawodniczki reprezentacji Anglii i GUKS Carbo Gliwice stanęły na najwyższym podium VIII Międzynarodowych Mistrzostw Śląska Kobiet w Boksie. Ogółem w seniorskiej rywalizacji pierwsze miejsca zajęły cztery Polki: Sandra Brodacka (48 kg), Ewelina Wicherska (54 kg), Jadwiga Stańczak (57 kg) i Lidia Fidura (75 kg). Cieszy powrót do rywalizacji na najwyższym poziomie drugiej z wymienionych, która w najbliższym czasie zapewne włączy się do rywalizacji z Karoliną Michalczuk, Martyną Letkiewicz i Aleksandrą Paczką krajowy o prymat w wadze z limitem 54 kg.

Zawody z pewnością można uznać za bardzo udane i smuci jedynie fakt, że okazji do walk z bardzo mocnymi ekipami zagranicznymi nie wykorzystały kadrowiczki, które stale narzekają na małą ilość kontaktów międzynarodowych. Usprawiedliwione wydają się być jedynie najlepsze kadetki i juniorki, które od dzisiaj rozpoczynają rywalizację podczas Mistrzostw Świata.

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH

Juniorki

48 kg Marta Jagiełło (Gwardia Szczytno) – Paulina Cis (Polonia Świdnica) 3:0
51 kg Ashleigh Pond (Anglia) – Magdalena Twaróg (Astoria Bydgoszcz) 3:0
54 kg Milena Zglenicka (Pomorzanin Toruń) – Zuzanna Kaczmarczyk (Wisła Kraków) 3:0
57 kg Mirella Balcerzak (BKS Skorpion Szczecin) – Klaudia Szostek (BKS Jastrzębie) 3:0
60 kg Justyna Pietras (Garda Chojna) – Klaudia Puchała (GUKS Carbo Gliwice) 3:0

Seniorki

48 kg Sandra Brodacka (GUKS Carbo Gliwice) – Angelika Grońska (06 Kleofas Katowice) 2:1
51 kg Lisa Whiteside (Anglia) – Nikita Arnold (Nowa Zelandia) TKO 2
54 kg Ewelina Wicherska (PKB Poznań) – Marine Rostan (Francja) 3:0
57 kg Jadwiga Stańczak (GUKS Carbo Gliwice) – Sona Volachova (Słowacja) 3:0
60 kg Tasha Jonas (Anglia) – Shelly Watts (Australia) 3:0
64 kg Chantelle Cameron (Anglia) – Wendy Couvercelle (Francja) 3:0
69 kg Erika Guerrier (Francja) – Natalie Stuart (Nowa Zelandia) 3:0
75 kg Lidia Fidura (GUKS Carbo Gliwice) – Kaye Scott (Australia) 3:0

ANDRZEJ FONFARA WYSOKO NOTOWANY TAKŻE PRZEZ WBO

Podobnie jak w najnowszym rankingu federacji IBF, również we wrześniowym zestawieniu WBO, najwyżej sklasyfikowanym polskim pięściarzem jest Andrzej Fonfara (24-2, 14 KO), który w wadze półciężkiej zajmuje drugie miejsce. Oprócz „Polskiego Księcia” z Chicago w rankingu znalazło się miejsce dla pięciu naszych pięściarzy.

Trzech z nich widzimy w zestawieniu najlepszych zawodników wagi junior ciężkiej – na wysokim 6. miejscu znajduje się tam Krzysztof Głowacki (19-0, 12 KO), wyprzedzając o „oczko” Mateusza Masternaka (30-0, 22 KO), zaś 13. miejsce w rankingu zajmuje Paweł Kołodziej (32-0, 17 KO).  Na 8. miejscu w kategoriach junior średniej oraz piórkowej sklasyfikowano odpowiednio Damiana Jonaka (36-0-1, 21 KO) i Kamila Łaszczyka (14-0, 6 KO).

KADRA SENIORÓW SZLIFUJE FORMĘ W IRLANDII

kadra01

Od kilku dni zawodnicy Kadry Narodowej Seniorów przebywają w Irlandii, by jak najlepiej przygotować się do najważniejszego tegorocznego wydarzenia, czyli Mistrzostw Świata, które rozpoczną się już za miesiąc w mieście Ałmaty w Kazachstanie

Trener Ludwik Buczyński opracował na ten czas optymalny program treningów, który rozpoczyna się o godzinie 7:30 biegiem w terenie, następnie techniką boksu i walką z cieniem. Kolejny, dwugodzinny trening, rozpoczyna się od godziny 11.00: 15 minut rozgrzewki, walka z cieniem 2 rundy, 10 rund techniki boksu,  2 rundy ćwiczeń na workach oraz 15 minut ćwiczeń indywidualnych.

To, co jest najlepszą lekcją dla zawodników to popołudniowe sparingu w zawodnikami reprezentacji Szkocji, Australii i podwójnym składem reprezentacji Irlandii. Tak, więc np. wczoraj od godziny 15:30 do 19:00 odbywały się sparingi z zawodnikami federacji zagranicznych, rozgrzewka indywidualna, walka z cieniem,  dwie rundy sparingu zadaniowego, trzy rundy sparringu startowego oraz trzy rundy ćwiczeń na workach. W dniu dzisiejszym lekkie rozluźnienie: tarcza z trenerem i odnowa biologiczna a od poniedziałku do końca zgrupowania znowu ciężka i praca i duża dyscyplina w przestrzeganiu planu szkoleniowego.

Jak powiedział trener kadry Ludwik Buczyński, warunki w ośrodku sportowym w Irlandii są idealne. Katarzyna Psykała z Polskiego Związku Bokserskiego, zwróciła się z prośbą o krótką ocenę postępów zawodników w przygotowaniu do Mistrzostw Świata w Kazachstanie:

Dawid Michelus: Od sierpnia, kiedy zacząłem prowadzić kadrę Polski, robi największe postępy. Trenerzy ekip zagranicznych są mile zaskoczeni pracą w ringu Dawida.

Rafał Perczyński: bardzo ładnie boksował w meczu Niemcy- Polska wygrywając walkę z medalistą Mistrzostw Europy. Nie brał udziału później w Czwórmeczu we Francji. Teraz stara się dołączyć do poziomu kadry.

Ireneusz Zakrzewski: zawodnik o olbrzymich możliwościach i doskonałych warunkach fizycznych, ładnie sparuje. Pytanie tylko, czy zdąży z formą do Mistrzostw Świata.

Michał Kowalczyk: jest zawodnikiem bardzo bojowym, wygrał walkę w meczu Niemcy-Polska, jedną walkę w Czwórmeczu we Francji. To zawodnik bardzo silny fizycznie ale musimy poświęcić mu dużo czasu na poprawienie techniki.

Mateusz Tryc: jest zawodnikiem doświadczonym, ma za sobą dużo startów w lidze WSB, ćwierćfinalista Mistrzostw Europy. Miał dobry start w Czwórmeczu we Francji. Tutaj w Irlandii, wyrasta na czołowego zawodnika ekip w wadze 81kg – zakończył szkoleniowiec.

Trener Buczyński podkreślił bardzo dobrą atmosferę w polskiej ekipie. Złożył także ogromne podziękowania dla trenera odnowy biologicznej, Michała Jędrucha, oraz trenera KS „Sokół”  Piła, Sławomira Nowickiego.

POLACY WYSOKO WE WRZEŚNIOWYM RANKINGU IBF

Coraz bliżej walki o tytuł mistrza świata federacji IBF wagi półciężkiej jest Andrzej Fonfara (24-2, 14 KO), który w najnowszym rankingu International Boxing Federation znajduje się na pierwszym miejscu. Wszystko to dzięki sierpniowemu zwycięstwu nad byłym czempionem, Gabrielem Campillo.

Niemal równie wysokie notowania w IBF ma w wadze junior średniej Damian Jonak (36-0-1, 21 KO), który mimo iż znajduje się o „oczko” niżej, to również wydaje się bliski walki o mistrzowski pas z uwagi na to, że na tronie IBF zasiadł właśnie dotychczasowy nr 1 w zestawieniu, Carlos Molina.

Również drugi w rankingu najlepszych „cruiserów” jest Paweł Kołodziej (32-0, 17 KO), za którym na kolejnym miejscu znajduje się zawodowy mistrz Europy, Mateusz Masternak (30-0, 22 KO). W pierwszej „15″ zestawienia widnieje jeszcze nazwisko trzeciego Polaka, Krzysztofa Głowackiego (19-0, 12 KO), który jest dwunasty.

Szóstym Polakiem we wrześniowym rankingu IBF jest „ciężki” Tomasz Adamek (49-2, 29 KO). Zajmującego 5. miejsce Polaka czeka jednak za dwa miesiące ewentualny awans o trzy oczka – o ile pokona nie znającego goryczy porażki Wiaczesława Głazkowa.

SMUTNE ŻYCIE OSTATNIEGO ZWYCIĘZCY FLOYDA

Ludzie mawiają, że po każdym wielkim sukcesie często przychodzi spektakularna porażka.  Jest to powiastka szczególnie prawdziwa w odniesieniu do trzykrotnego amatorskiego mistrza świata w boksie, Serafima Todorowa. „Sarafa”, jak nazywają go przyjaciele, od lat ma problemy by  wykarmić swoją czteroosobową rodzinę. Były wspaniały pięściarz z żalem mówi o tym, że mało interesuje ludzi w Bułgarii, z tamtejszą bokserską federacją włącznie.  Jego zdaniem mało kto ze środowiska interesuje się tym jak Serafim żyje i …czy jeszcze żyje. Wicemistrz olimpijski z Atlanty (1996), gdzie jako ostatni pięściarz na świecie pokonał słynnego Floyda Mayweathera jr., nie przepada za tym by rozprawiać o swoim nieszczęściu. Trudno go też poznać, nie tylko dlatego, że dawno zgolił charakterystyczne wąsy.

- Jak doszło do tego, że znalazłeś się w tak trudnym położeniu?
ST: Od lat chodzę od drzwi do drzwi w poszukiwaniu pracy. Byłem także w Bułgarskiej Federacji Boksu, ale nikt się mną tam nie zainteresował. Żyję z olimpijskiej emerytury, którą wypłaca mi państwo, ale to za mało, by wyżywić siebie i rodzinę.

- Dlaczego działacze, dla których zawsze byłeś wielką gwiazdą, teraz  – nagle – przestali Cię potrzebować?
ST: Nie mam pojęcia. Mentalność, korupcja… Wiesz jak się takie sprawy mają w Bułgarii…

- Nie dorobiłeś się żadnego majątku jako pięściarz?
ST: Za tytuł mistrza Europy płacili mi 2 000 dolarów, a za złoto na mistrzostwach świata dostawałem po 5 000 „zielonych”. Kiedy po raz trzeci zostałem mistrzem świata w Berlinie (1995), w federacji wybuchł wielki skandal finansowy. Obiecali mi wtedy 10 000 dolarów…

- Miałeś jakieś ciekawe oferty z zagranicy?
ST: Federacja wie jak wiele miałem propozycji z całego świata. Byłem postacią zjawiskową w amatorskim boksie. Robili pode mnie podchody najsłynniejsi menedżerowie z USA, Australii i Niemiec. Wciąż nie mogę zrozumieć dlaczego nie wyjechałem za granicę? Może dlatego, że jestem patriotą? Teraz żałuję, że tak wiele lat i zdrowia oddałem boksowi.

- Ludzie nadal rozpoznają Cię na ulicy?
ST: Tak, nie zapomnieli mnie, za co jestem im niezmiernie wdzięczny.

- Gdzie są teraz wszystkie Twoje medale i puchary?
ST: Jakiś czas temu kontaktowali się mną kolekcjonerzy, którzy byli zainteresowani ich zakupem, ale zdecydowałem, by wszystkie oddać do muzeum w moim mieście [Pazardzhik - przyp. red.]. W domu nie mam nic, co przypominałoby o tym, że byłem wielkim mistrzem.

A jak wygląda problem byłego czempiona widziany oczami ludzi z rodzimej federacji? Głos ma jej szef, Marin Dimitrow:

- Dlaczego nie chciał Pan pomóc Serafimowi Todorowowi?
MD: Jak mogę mu pomóc, kiedy on nie potrafi czytać! Jak on może pracować jako trener, kiedy nie ma żadnych kwalifikacji? Sarafa  przez lata uprawiał boks dla pieniędzy, a nie dla nas wszystkich, a zarobione pieniądze tracił na grach hazardowych.

- Czyli nie ma w federacji pracy, która można byłoby mu powierzyć?
MD: Nie! Po pierwsze, ten człowiek nie jest w pełni oddany sportowi. Był wielkim pięściarzem, ale zarazem był bardzo niekonsekwentny w treningach i niezbyt dobrze sie prowadził. Jak więc teraz ma pracowac z dziećmi? Osobiście oglądałem jego walki, pomogłem mu wrócić do amatorskiego boksu, organizując tylko dla niego trenera i masażystę w Albenie. Ludzie czekali na jego powrót, a on wziął pieniądze i zrezygnował z boksu. Dlatego nie szukałem go później. On był kilka razy u mnie kilka razy, ale tylko po to, by mnie pytać o pieniądze.

- Ale jeśli poprosiłby o pomoc, otrzymałby ją?
MD:Jeśli udowodni, że jest człowiekiem poważnym, może liczyć na pomoc, ale on jest szaleńcem, który dostrzega tylko pieniądze.

- Todorow twierdzi, że szukał w federacji pracy…
MD: Kłamie! Przychodził po pieniądze na węgiel i na ubrania dla swoich dzieci.

Zamiast post scriptum… Wizytówka mistrza:

Serafim Todorow Simeonow aka Sarafa, słynny bułgarski pięściarz cygańskiego pochodzenia. Urodził się 6 lipca 1969 roku w Płowdiw. Jest jednym z najwybitniejszych amatorskich bokserów w historii. Podczas swojej kariery zdobył trzy tytuły mistrza świata i trzy złote medale mistrzostw Europy. Dwukrotnie zdobył tytuł „Sportowca Roku” w Bułgarii (1991 i 1993). Serafim ma na koncie trzy zwycięstwa w turnieju Strandżata (1989, 1993 i 1996). Kiedy był u szczytu sławy, interesowali się nim najwięksi menedżerowie świata, których konsekwentnie odsyłał z kwitkiem.

22-letni syn Serafina, Simeon, gra w lokalnej drużynie siatkarskiej w Pazardzhiku. Jego brat Stefan Todorow również był pięściarzem, ale talentem ustępował młodszemu bratu. Serafim Todorow poprosił niedawno poetę i dziennikarza Hristo Hristowa, który jest jego przyjacielem, do napisania jego autobiografii. Jednak podczas wywiadów rozmyślił się, prosząc go o nie wydawanie książki. Ostatnio podobno zmienił zdanie…

TRZY WALKI MUHAMMADA ALI W MOSKWIE

Znakomity radziecki pięściarz Piotr Zajew, wicemistrz olimpijski z Moskwy (1980) w wadze ciężkiej, wspominał po latach ringowe spotkanie z „Największym” Muhammadem Alim. Jego zdaniem Amerykanin był bezapelacyjnie najlepiej wyszkolonym technicznie zawodnikiem  w historii wagi ciężkiej.

Wspomniany Zajew w 1978 roku w Moskwie wziął udział w jednym z trzech pokazowych pojedynków z Alim, zorganizowanym podczas oficjalnej wizyty Amerykanina w Związku Radzieckim. Zaraz po walkach, Ali przyjął specjalne zaproszenie od ówczesnego I Sekretarza KPZR, Leonida Breżniewa.

- Wyszedłem na ring jako pierwszy, a po mnie jeszcze Jewgienij Gorstkow i Igor Wysocki. To był dla nas wielki zaszczyt stanąć w ringu z takim mistrzem jak Ali. Pamiętam, że był doskonały technicznie, szybki, zwinny, lekki. Myślę, że w wadze ciężkiej nie było później zawodnika walczącego na takim poziomie jak on – wspomina Zajew.

Według oficjalnych komunikatów agencyjnych, każda ze wspomnianych trzech walk trwała dwie rundy po trzy minuty.

- Wyszliśmy na ring ubrani w podkoszulki, lecz Ali, jako profesjonalista, pojawił się tam z nagim torsem – dodaje Zajew. – Nikt z nas nie wiedział za bardzo jak ma z nim boksować, więc staraliśmy się pokazać w ringu wszystko, co potrafiliśmy. Nikt z nas nie był liczony, nikt nie wylądował na deskach, a po zakończeniu walk odbyła się mała konferencja, na której Ali powiedział: „Podobali mi się ci trzej radzieccy bokserzy. Z pierwszym przegrałem, z drugim zremisowałem, a trzeciego pokonałem”.

Zajew dodał, że wszyscy radzieccy rywale Alego nie byli specjalnie przestraszeni sławą swojego rywala:

- Nie baliśmy się go. Ani ja, ani Żenia, ani Igor. Szanowaliśmy Alego, lecz nie baliśmy się go. Boksowaliśmy dokładnie tak, jak nas nauczono – rozważnie, bezpiecznie i technicznie. Ponadto obok ringu stał trener naszej kadry, więc nie mogliśmy boksować źle (śmiech).

Rosjanin dodał, że w latach 1975-1976 wraz z reprezentacją ZSRR udał się na mecze międzypaństwowe z ekipa USA, pokonując późniejsze gwiazdy zawodowego boksu.

- Podczas jednej z wizyt bardzo konkretną propozycję podpisania zawodowego kontraktu otrzymał Igor Wysocki, ale w tamtych czasach to było absolutnie nierealne – zakończył Zajew.

KAROLINA MICHALCZUK NIE WYSTĄPI W GLIWICACH

Michalczuk Karolina 01

Najbardziej utytułowana polska pięściarka, Karolina Michalczuk (54 kg), nie wystąpi niestety w VIII Międzynarodowych Mistrzostwach Śląska Kobiet w Boksie, które odbędą się w Gliwicach.  Absencja zawodniczki KS Paco Lublin spowodowana jest głównie napiętym grafikiem jej zajęć na uczelni.

Jak informuje strona internetowa lubelskiego klubu, Karolina przygotowuje się poza tym do startu w Queens Cup, czyli międzynarodowego turnieju kobiet, który od 11 do 13 października w odbędzie się w Stralsundzie. Przed wyjazdem do Niemiec naszą zawodniczkę czeka udział w krótkim zgrupowaniu w Szczecinie.

DZIEWIĘCIU POLAKÓW WE WRZEŚNIOWYM RANKINGU WBC

Dziewięciu polskich pięściarzy znalazło się we wrześniowym rankingu prestiżowej federacji WBC. W „królewskiej” wadze ciężkiej pozycję z sierpnia utrzymał były zawodowy mistrz świata wag półciężkiej i junior ciężkiej, Tomasz Adamek (49-2, 29 KO). „Góral” swoją piątą lokatę może poprawić już za dwa miesiące, o ile pokona nie znającego jeszcze goryczy porażki Ukraińca Wiaczesława Głazkowa. Nadal poza pierwszą „15″ znajduje się Artur Szpilka (16-0, 12 KO), który utrzymał pozycję nr 22.

W zestawieniu „cruiserów”, w cieniu mistrza świata World Boxing Council, Krzysztofa Włodarczyka (48-2-1, 34 KO), znajdują się Mateusz Masternak (30-0, 22 KO), sklasyfikowany na drugim miejscu oraz czternasty w rankingu Paweł Kołodziej (32-0, 17 KO). Do czołowej „15″ dobijają się Łukasz Janik (26-1, 14 KO) oraz Krzysztof Głowacki (19-0, 12 KO) – zajmujący odpowiednio pozycję nr 18 i 19.

Pomimo pokonania po heroicznym boju Hiszpana Gabriela Campillo, awansu w rankingu WBC nie doświadczył Andrzej Fonfara (24-2, 14 KO). Mieszkający i trenujący w Chicago Polak nadal piastuje siódme miejsce w gronie najlepszych „półciężkich” wg. WBC. Z kolei ostatni – przegrany w Danii – pojedynek wyrzucił z najlepszej „15″ Przemka Majewskiego (21-2, 13 KO), który w wadze średniej zajmuje teraz 23 miejsce. Ostatnim naszym pięściarzem w zestawieniu jest szósty w limicie wagi junior średniej Damian Jonaka (36-0-1, 21 KO), którego notowania obniżyły się o jedną pozycję.

CIEKAWA OBSADA VIII MISTRZOSTW ŚLĄSKA KOBIET W BOKSIE

mslaska2013-news

W dniach 18-21 września w Gliwicach odbędą się VIII Międzynarodowe Mistrzostwa Śląska Kobiet w Boksie. Zawody zapowiadają się bardzo interesująco, gdyż swój start oprócz czołowych polskich zawodniczek zapowiedziały m.in. ekipy Anglii, Australii, Francji, Niemiec, Nowej Zelandii, Słowenii, Słowacji, Serbii, Szwajcarii i Ukrainy.

Dla trenera kadry narodowej, Pawła Pasiaka, który słusznie narzeka na małą ilość walk międzynarodowych, jakie toczą jego podopieczne, będzie to doskonała okazja do oceny formy i potencjału najlepszych polskich zawodniczek. Dla kibiców zapowiedź chociażby rywalizacji wicemistrzyni Europy, Sandry Drabik (51 kg) z doświadczoną Brytyjką Lisą Whiteside powinna być dostateczną zachętą, by odwiedzić gliwicka halę przy ul. Akademickiej 26. Tym bardziej, że wstęp na ten tradycyjny już – pierwsza edycja odbyła się w 2006 roku – turniej będzie bezpłatny.

mslaska2013

TOMASZ RÓŻAŃSKI O PRZYGOTOWANIACH DO MŁODZIEŻOWYCH MISTRZOSTW ŚWIATA

Boks Kobiet 01

- Już za tydzień 20 września zawodniczki młodzieżowej kadry kobiet wyjadą na Mistrzostwa Świata do Bułgarii. Jak wyglądają ostatnie przygotowania do startu w tak ważnym międzynarodowym wydarzeniu?
Tomasz Różański: Ostatni dziesięciodniowy szlif formy odbywa się w świetnie położonym miejscu jakim są Skotniki, przedmieścia Krakowa – J & J Sport Center, gdzie ekipa Pana Jacka Hajteka dba o to aby zawodniczki mogły optymalnie przygotować się do startu w tym niezwykle prestiżowym turnieju. Świetne miejsce, świetne warunki treningowe, miła obsługa. Wcześniej w celu przygotowań odbyły się zgrupowania, które zostały przeprowadzone w Szczecinku, Zakopanym i Karpaczu. W przygotowania zaangażowali się trenerzy: Marek Węgierski, Andrzej Porębski, Paweł Pasiak, Aleksander Maciejowski, Mariusz Kuc, Stanisław Łakomiec, Tomek Potapczyk oraz trener OB Kinga Ruszczyńska. Niestety z przyczyn od nas niezależnych, nie możemy spędzić ostatnich dni bezpośrednio w Bułgarii, w miejscu zawodów, gdzie moglibyśmy przygotowywać się z wieloma ekipami, które przyjechały zaadoptować swoje organizmy w tamtejszym klimacie, temperaturze i wilgotności powietrza. Trudno, cieszymy się z tego co mamy.

- Ile zawodniczek zostało powołanych do startu w Mistrzostwach i dlaczego te nazwiska i taka ilość reprezentantek Polski?
TR: Trener Marek Węgierski powołał do startu w Mistrzostwach Świata czternaście zawodniczek gdzie również z przyczyn od nas niezależnych do startu wybrano dwanaście najlepiej prezentujących się w okresie wyboru zawodniczek w dwóch kategoriach wiekowych: junior – pięć zawodniczek i młodzież – siedem zawodniczek. Dlaczego? Gdyż start właśnie tych zawodniczek zwiększa prawdopodobieństwo wygrywania walk.

- Jakie widzi Pan szanse Polek na zdobycie miejsc medalowych i jaką ilość medali planujemy przywieźć?
TR: Nie interesują mnie medale Mistrzostw Świata ale poziom jaki zawodniczka zaprezentuje się w ringu. Znamy te dziewczyny, wiemy jak wypadają na sparingach, wiemy jakie mają problem. Jeżeli dziewczyna wypadnie zdecydowanie lepiej niż na treningach i startach kontrolnych i przegra walkę na Mistrzostwach Świata, osobiście dostanie ode mnie nagrodę. W teamie polskim nie ma faworytek, na wynik składa się tak wiele czynników, że trudno jest wróżyć z fusów. Nie mam pojęcia co kobiecy młodzieżowy boks zaoferuję nam na tych Mistrzostwach Świata. Mamy świadomość, że trenerzy na całym świecie robią wszystko aby podnosić poziom swoich podopiecznych. Ja wraz ze swoim sztabem trenerskim również nie próżnujemy. Jedno mogę obiecać, że każda zawodniczka złoży swoje życie na ringu, a czy umiejętności wystarczą aby cieszyć się z sukcesu, czas pokarze. Na pewno będziemy najbardziej zdeterminowanym teamem na tych mistrzostwach – to również mogę obiecać.

- Niedawno przejął Pan obowiązki trenera młodzieżowej kadry kobiet w związku rezygnacją trenera Marka Węgierskiego. Proszę powiedzieć, czy jeżeli zostanie Panu złożona propozycja objęcia tej funkcji na stałe, podejmie się Pan tego wyzwania?
TR: Coaching to moja pasja, życie i praca. Dwadzieścia cztery godziny na dobę myślę o tym aby pogłębiać swoje umiejętności oraz poprawiać swój warsztat pracy. Jeżeli będzie mi dane kontynuować myśl trenerską, to widocznie tak musi być.

- Czy to prawda, że podczas MŚ w Bułgarii będzie Pan uczestniczył w szkoleniu organizowanym przez AIBA oraz podejdzie Pan do egzaminu na 3 * trenerskie zgodnie z nowymi przepisami międzynarodowymi
TR: To prawda, AIBA potwierdziła przyjęcie mnie na kurs oraz egzamin na najwyższy stopień stworzony przez Światową Organizację Boksu Amatorskiego. Pragnę podziękować wszystkim tym osobom, którzy przyczynili do tego. Szczególne podziękowania dla Pana Adama Kusiora, Prezesa Zbigniewa Górskiego oraz dla Pani. Dzięki wielkie!!!

Dziękuję za rozmowę.

rozmowa: Katarzyna Psykała, PZB

KOŁKOWSKI O ZMIANIE LICZBY KATEGORII WAGOWYCH W SEZONIE 2013/2014

Kolkowski Jarosla 01

W zeszłym sezonie drużyna Hussars Poland udanie zadebiutowała w lidze World Series of Boxing, której inicjatorem jest AIBA. Podopieczni trenera Huberta Migaczewa wyszli z fazy grupowej i w ćwierćfinale odpadli z mocną ekipą Dolce&Gabbana Italian Thunder. W sezonie 2013/2014 emocji z pewnością nie zabraknie – „Husaria” trafiła do grupy z drużynami Azerbaijan Baku Fires, Astana Arlans Kazakhstan, Mexico Guerreros, Boxing Russia Team oraz Domadores Cuba. Co więcej – pięściarze będą konkurowali aż w dziesięciu kategoriach wagowych!

Menadżer polskiego teamu – Jarosław Kołkowski – skomentował zmiany wprowadzone przez AIBA  w wywiadzie dla oficjalnej witryny rozgrywek. Zapraszamy do lektury.

- Zmiana przepisów dotycząca poszerzenie kategorii wagowych do dziesięciu została pozytywnie przyjęta przez zawodników i bokserskie media. Dlaczego?
JK: Bokserzy i dziennikarze mają świadomość, że jest to szansa na wzrost popularności rozgrywek World Series of Boxing, dołączenie wielu utalentowanych pięściarzy do ligi i stworzenie solidnego filaru nowej ery boksu w AIBA. Pięć kategorii uniemożliwiało starty wielu zawodnikom i WSB było postrzegane jako ciekawa inicjatywa boksu „pół amatorskiego, pół zawodowego”. Wprowadzenie dziesięciu kategorii wagowych to zmieni. Teraz WSB będzie spełniało rolę, dla której zostało zaprojektowane – będzie promować i rozwijać olimpijską odmianę boksu.

- Czy w grupie Hussars Poland są pięściarze, którzy skorzystają na tej zmianie?
JK: Na myśl przychodzi mi Mateusz Tryc oraz Dawid Michelus. Obaj nie konkurowali w swoich naturalnych kategoriach i negatywnie odbiło się to na ich dyspozycji w ringu podczas występów w poprzednim sezonie. Tryc konkurował w kategorii do 73 kilogramów, jednak zbijanie bardzo go osłabiało. Z drugiej strony był za mały, by konkurować w wyższej dywizji. Michelus próbował swoich sił w wadze do 61 kilogramów, gdzie musiał boksować z większymi pięściarzami na dystansie pięciu rund. Zmieniło się to, gdy zbił wagę do najniższej kategorii do 54 kilogramów. Tam niestety musiał się bardzo napracować, by zrobić limit. Teraz Dawid pokaże pełnię swoich umiejętności w swojej naturalnej wadze.

- Są również zawodnicy, którzy są niezadowoleni z nowych przepisów?
JK: Raczej nie… Może Sergiej Kuzmin, jednak jeszcze nie rozmawialiśmy z nim na ten temat. Zobaczymy.

- Czy w którejś kategorii wagowej Hussars Poland ma problem z selekcją zawodników ze względu na to, że jest ich zbyt wielu lub zaledwie paru?
JK: Wątpię, by którykolwiek zespół miał zbyt wielu dobrych bokserów.  Zbyt mała liczba pięściarzy w którejść kategorii… Który zespół chciałby zdradzać swoje słabe punkty?

- Pana zdaniem – czy zmiana kategorii wagowych może wpłynąć na dynamikę niektórych drużyn ligi? Czy są jakieś zespoły, które zmiany dotkną szczególnie?
JK: Teoretycznie, może to być problem dla Argentyny i Meksyku. Te kraje nie mają wielu reprezentantów w najwyższych kategoriach. Trzeba jednak pamiętać, że w World Series of Boxing można dobierać również zagranicznych pięściarzy do drużyn i tak z pewnością wymienione zespoły postąpią.

Z CYRKU WARSZAWSKIEGO DO MADISON SQUARE GARDEN

 

„Cyrk jest cyrkiem i tego nic nie zdoła zmienić. To też wszystkie zawody, które się tam odbywają muszą stać się zwykłym bałaganem. To jest niezłomne prawo i nikt nic na to nie poradzi. Ta sama bowiem publiczność, która gdzie indziej zachowuje się kulturalnie, gdy przyjdzie do cyrku, zaczyna sobie tak, po prostu „dla sportu” drzeć się w najdzikszy sposób jeszcze przed rozpoczęciem zawodów” – tak oto atmosferę panującą 9 października 1927 r. na międzynarodowej gali bokserskiej w Cyrku Warszawskim opisywał wyraźnie zażenowany dziennikarz „Przeglądu Sportowego”.

Dość przeciętną imprezę uratować mógł jedynie występ młodziutkiego pupila warszawskiej publiczności, Edwarda „Eddie” Rana (2-2, 2 KO), który w walce wieczoru miał skrzyżować rękawice ze „świetnym zawodowym bokserem niemieckim” Christianem Schumannem. Istotnie pojedynek ten wywołał wielkie emocje, głównie z uwagi na wspaniałą postawę 18-letniego Polaka (wygrał przez nokaut w 7-mej rundzie). Od 3 starcia rywal wyraźnie tracił siły i kondycję, coraz wyraźniej klinczując i w rozmaity – niesportowy – sposób kradnąc czas. Po 4 rundzie pomógł mu w tym jeden z sekundantów, który „kocim ruchem” rozwiązał rękawicę „Niemca”.

Dlaczego używam cudzysłowie? Bo rywalem Rana okazał się …Władysław Radomski, były pięściarz poznańskiej „Warty”, który za namową promotora-impresario (Latowskiego) podawał się za niemieckiego zawodowca. Te obrzydliwe oszustwo odkryte zostało – oczywiście – w stolicy Wielkopolski. Na zdjęciach opublikowanych na łamach „Kuriera Poznańskiego” bokserscy kibice bez trudu rozpoznali oszusta. Warto dodać, ze do roli „Niemca” Radomski był bardzo dobrze przygotowany. Zarówno on sam i cały narożnik cały czas rozmawiali po niemiecku.

Afera została napiętnowana przez całą ówczesną prasę sportową. Trafiła także pod osąd Polskiego Związku Bokserskiego, który w trybie pilnym rozpatrzył tzw. „Incydent Radomski-Schumann” i na winnych nałożył wstępnie niezwykle surowe kary. Na dożywotnią dyskwalifikację ukarano poznańskiego impresario Latowskiego a klubom zrzeszonym w związku zabroniono zatrudniać go w roli trenera. Radomski otrzymał karę 2 letniej dyskwalifikacji. Dodatkowo PZB całą tę sprawę uznał za kryminalną i skierował do rozpatrzenia na drogę sądową.

Sprawiedliwości stało się zadość? Niezupełnie. Kilka tygodni później na ostatnim przed przenosinami do Katowic walnym zebraniu PZB w Poznaniu, ww. kary zostały wyraźnie złagodzone. Latowski miał pozostać zawieszony do kolejnego walnego zebrania PZB, a Radomski do 31 grudnia 1928 r. A więc cyrku …ciąg dalszy!

Po co o tym wszystkim piszę? Bo z polskojęzycznych monografii poświęconych karierze Rana dowiedzieć się możemy o zwycięstwie Polaka nad Schumannem, co prawdą absolutnie nie było. Na szczęście dla Rana i jego fanów koleje jego kariery potoczyły się następnie (do czasu – niestety) właściwą ścieżką. 3 lata później już jako „Polish Thunderbolt” przez Paryż i Hawanę trafił do mekki zawodowego boksu, na ring w Madison Square Garden. Niemal równo 4 lata po występie na deskach warszawskim cyrku, w tym samym MSG w ciągu 154 sekund znokautował wspaniałego Louisa „Kida” Kaplana!

Nie wiem jak i kiedy zakończyła się kariera „samozwańczego Schumanna”, ale też dochodzą mnie słuchy, że na dzisiejszych zawodowych ringach nadal można spotkać wielu pomysłowych „Radomskich-Schumannów”. Przyjeżdżają na gale (może i do Polski?) z różnych zakątków świata (głównie z Afryki i Ameryki Południowej).

Taki już jest od wielu lat ten świat …twardych pięści.

PIĘŚCIARSKI REKORDZISTA URODZIŁ SIĘ W POLSCE!

Abraham Holenderski (Hollandersky), znany jako Abe The Newsboy, czyli „Abe Gazeciarz”, to jedna z legend boksu zawodowego. Ten sportowiec-podróżnik (pierwszy w historii journeyman z krwi kości), w latach 1905-1918 stoczył ponoć aż 1039 zawodowych pojedynków bokserskich na wszystkich kontynentach. Jeśli dodamy do tej liczby jeszcze 387 pojedynków zapaśniczych to w bilansie „Gazeciarza” pojawi się nam niewiarygodna – wręcz – liczba 1426 walk!

Holenderski będąc już na emeryturze napisał 384-stronicową książkę pt. „The Life Story of Abe The Newsboy (with the U.S. Navy). Hero of the Thousand Fights”, w której opisał swoje najcenniejsze wspomnienia (m.in. zdobycie mistrzostwa Panamy i Południowej Afryki wagi ciężkiej). Historycy boksu zaczerpnęli z niej po raz pierwszy informacje dotyczące jego rekordu. W oparciu o dostępne źródła – „rozprawił” się z nim w 1944 r. nieoceniony Nate Fleischer, który zredukował ilość jego pojedynków pięściarskich do – i tak imponującej ilości – 490! Zaznaczył przy tym, że nie jest to bilans „zupełny” i zawiera tylko najważniejsze walki!

Potwierdził to najwybitniejszy polski historyk boksu zawodowego, członek IBRO, dr Jan Skotnicki, wysuwając przy okazji „niewinne” przypuszczenie, że skoro ów Holenderski urodził się w żydowskiej rodzinie „gdzieś w Imperium Rosyjskim”, to być może działo się to na terenie dzisiejszej Polski? Sprawdziłem dostępne źródła i potwierdzam, że przypuszczenia Skotnickiego mimo iż były strzałem na oślep, to trafiły w…dziesiątkę!

Abraham Holenderski urodził się 3 grudnia 1887 r. we wsi Berżniki w guberni suwalskiej! Dzisiejsze Berżniki to maleńka wioska graniczna (jeszcze 2 lata temu było tam przejście graniczne Polski z Litwą) w województwie podlaskim (powiat i gmina Sejny) o tradycjach sięgających I poł. XVI w. W sierpniu 1920 r. rozegrała się tam bitwa niemeńska – druga co do ważności i wielkości w czasie wojny polsko-bolszewickiej.

Tak, więc Drogi Czytelniku, bokserski rekordzista świata w ilości stoczonych walk urodził się na polskiej ziemi! I …mniejsza o to, że niebawem z rodziną via Berlin i Manchester wyemigrował za Ocean (do New London w stanie Connecticut, gdzie mieszkała siostra ojca). Z analizowanych przeze mnie akt przechowywanych w archiwum Instytutu Yad Vashem w Jerozolimie wynika, że rodzina Holenderskich do wybuchu II wojny św. żyła nadal w Suwałkach.

Cudze chwalimy…

POLLY BURNS – CO TU JEST PRAWDĄ, A CO FIKCJĄ?

W bloku programowym „Prawdziwe życia” telewizja RTE pokazała zadziwiający film dokumentalny, „Moja babcia była bokserem”, ukazujący życie Polly Burns, zdobywczyni kobiecego mistrzostwa świata w boksie, z punktu widzenia jej zamieszkałej w Dublinie prawnuczki, Catherine Morley.

Według rodzinnych przekazów, prababcia Catherine na przełomie wieków parała się boksem zawodowym. Tematem filmu były starania Catherine, by poznać prawdę o tej niezwykłej kobiecie. By zilustrować poszukiwania trudno uchwytnych faktów twórcy filmu korzystali z wywiadów, filmów archiwalnych i rekonstrukcji zdarzeń.

- Każdy życiorys to złożona historia, szczególnie jeśli kawałkami układanki są tylko wycinki z gazet – twierdzi Adrian Lynch z firmy, która wyprodukowała ten dokument, Graph Films. – Bez wątpienia, ponieważ Polly Burns była bokserem-kobietą, nikt nie opisał jej życia, więc w jakimś sensie przywracamy tę postać historii. Znów pojawia się ta znana kwestia: znamy życiorysy naszych ojców i dziadków, ale kobiety są tu niewidzialne.

Nazwać życiorys Polly Burns wyjątkowym, to mało. Urodziła się w 1881 roku w rodzinie od pokoleń związanej z cyrkiem. Kiedy jej matka zginęła w upadku z trapezu, ojciec ożenił się ponownie, z kobietą ze „słynnego bokserskiego rodu Fairclough.” Polly wcześnie rozpoczęła karierę w cyrku, ostatecznie występując jako siłaczka. Zyskała sławę jako „kobieta zdolna unieść w zębach osła.” Zważywszy na rodzinne związki ze słynnym bokserskim klanem, trudno się dziwić, że i Polly założyła w końcu rękawice i weszła na ring. Miała szesnaście lat, kiedy zaczęła walczyć, głównie po jarmarcznych budach i z reguły przeciwko mężczyznom.

polly_rosalyn– Była wówczas jedną z nielicznych, gotowych podjąć walkę z mężczyzną – mówi Lynch. – Zarabiała na tym tysiące funtów.

Jej związki z Dublinem rozpoczęły się, gdy poślubiła pochodzącego stamtąd Tommy’ego Lyncha. Przeprowadzili się do Dublina, gdzie urodziła mu dwie córki, w tym babcię Catherine, Agnes. Małżeństwo rozpadło się jednak, i Polly wróciła na ring.

- Ludziom wydaje się, że kobiecy boks to nowość. Nieprawda! Pierwsza odnotowana walka, między handlarką rybami a arystokratką, miała miejsce w 1727 roku. Mamy tu więc równoległą, niesamowitą historię boksu – mówi Lynch.

Szczytowym momentem kariery Polly musiał być rok 1900, kiedy zdobyła mistrzostwo świata w boksie kobiet. Wyjechała do Paryża na walkę z mistrzynią Stanów Zjednoczonych, Texas Mamie Donovan. Amerykanka nie wyszła jednak do ringu, czy to z lęku, czy z innych przyczyn, i Polly Burns ogłoszono mistrzynią świata.

- Wielu szanowanych ekspertów, głównie mężczyzn, nie wierzy, że Polly rzeczywiście była bokserką – mówi Lynch. – Pod koniec życia, biedując w Dublinie, Polly sprzedawała swój życiorys brytyjskim brukowcom i wiele z tego, co o niej wiemy, pochodzi właśnie z tych artykułów. Można więc pytać, czy nie zmyślała, żeby mieć ciekawszy materiał? Znaleźliśmy wiele dowodów wskazujących na to, że nie.

Wśród tych, którzy wierzą w historię Polly, jest przewodnicząca Federacji Boksu Kobiecego z Miami – sama niegdyś walczyła w jarmarcznych budach, i już wtedy słyszała o osiągnięciach Polly Burns w ringu.

Zostawmy ostatnie słowo Adrianowi Lynchowi: – Podoba się nam to, że prawdziwość historii Polly Burns nie jest przesądzona. W jej życiorysie bardzo trudno oddzielić legendy od faktów, bo fakty kryją się w tym, jak oceniali ją inni, a najciekawsze, że nasz film i te obecne artykuły znów ciągną to dalej. I tak Polly Burns znów odradza się przez media. Ludzie znów będą o niej mówić i pisać, ale wciąż wokół jednej kwestii: czy to rzeczywiście prawda?

polly_01Cóż, jak to usłyszał od dziennikarza James Stewart pod koniec filmu „Człowiek, który zabił Liberty Valance’a”: – Kiedy legenda staje się faktem, drukujmy legendę!

Film dokumentalny o życiu Polly Burns nieco rozczarował, głównie dlatego, że niewiele jest materialnych dowodów jej bokserskiej kariery. Wzmiankowano o niej w artykułach prasowych, ludzie pamiętali ją jako jarmarczną bokserkę, ale bardzo trudno o dokumenty czy zdjęcia. Niełatwo więc ustalić, co jest prawdą, a co zmyśleniem. Według filmu, Polly stoczyła w Dublinie pokazową walkę z Jackiem Johnsonem (ówczesnym mistrzem świata wagi ciężkiej). Miała też walczyć z mężczyznami w National Sporting Club w Londynie, a jeden z tych jej przeciwników został jej drugim mężem.

Na plus należy zaliczyć archiwalne filmy, pokazujące kobiecy boks we Francji (savate – francuska odmiana kickboxingu) i w Stanach Zjednoczonych w latach 30. XX w. Według materiału z USA, szkoła dla dziewcząt w Wirginii oferowała uczennicom zajęcia z boksu, które wygrały zresztą w plebiscycie na najbardziej popularne lekcje. Wszystko to działo się w bardzo radosnej atmosferze, widać było dziewczęta toczące sparringi na terenie szkoły – więc najwyraźniej to nie Doyle Weaver zaczął uczyć kobiety, o co chodzi z tym całym boksem.

Recent Entries »