Tag Archives: Karina Kopińska

WRZESIŃSKI POKONUJE GAMEZA W PIONKACH. SZYBKI TRIUMF SIWEGO NAD BODZIOCHEM

wrzesinski_pionki

Damian Wrzesiński (20-1-2, 6 KO) w efektowny sposób pokonał przed czasem Otto Gameza (19-3, 14 KO) w walce wieczoru gali boksu zawodowego w Pionkach. Polak potwierdził, że jest numerem jeden polskiej wagi lekkiej i może myśleć o pasach europejskich.

Wrzesiński od początku ustawiał sobie walkę lewym prostym i szybko zaczął dokładać do niego prawy. Timing i praca nóg funkcjonowały prawidłowo, a Gamez był w ringu zagubiony. Zmienił jednak kąt uderzeń lewą ręką i sam trafił kilka razy na zakończenie rundy. W drugim starciu Wrzesiński zaczął od rozsądnej presji, ale Gamez tym razem miał więcej pomysłów i nagle wystrzelił długim prawym po podwójnym lewym. Wrzesiński poczuł ten cios, zdołał jednak natychmiast odpowiedzieć. Wenezuelczyk poczuł się mimo to pewniej i rzucał niebezpieczne sierpowe z lewej ręki i prawe podbródkowe. Polak mocno zaatakował od początku trzeciej odsłony, nie dawał Gamezowi miejsca i Wenezuelczyk był trafiany ciosami prostymi z obu rąk. Wciąż jednak pozostawał w grze i próbował zmieścić ciosy kontrujące. Wrzesiński złapał go w końcu bombą na odchyleniu i zranił, a na pół minuty przed końcem rundy przymierzył dwoma prawymi. Na początku czwartej rundy było po walce. Celny i mocny prawy sierpowy posłał Gameza na deski i Wenezuelczyk nie zdołał kontynuować pojedynku.

Walka wagi ciężkiej wymyślona na Twitterze – Marcin Siwy (21-0, 9 KO) kontra Kamil Bodzioch (6-1, 2 KO) – zakończyła się demolką w wykonaniu Siwego, który szybko rozprawił się z rywalem. Obaj zaczęli walkę mocnymi ciosami na dół. Jedno z takich uderzeń Siwego wywarło na Bodziochu wrażenie, a chwilę później kolejny lewy pod prawy łokieć zranił Bodziocha, który padł na matę ringu. Zdołał wstać, ale Siwy zasypał go ciosami przy linach i sędzia przerwał pojedynek. A więc duże emocje i nokaut, choć trochę szkoda, że trwało to tak krótko.

Bracia Gibadło: Maksymilian (4-0) i Stanisław (4-0) wygrali swoje pojedynki na gali w Pionkach. Maks łatwo pokonał Denisa Mądrego (5-4, 1 KO), a Staszek miał bardzo trudną przeprawę z Tomaszem Gromadzkim (10-4-1, 3 KO).

Urodzony w Grecji Stanisław Gibadło wyszedł do ringu w greckim stylu – przy klimatycznym soundtracku i owinięty flagą – a jak było w ringu? Tomasz Gromadzki jak zawsze ruszył od razu do przodu, ale został kilka razy skontrowany. Zdołał jednak dojść wkrótce do głosu i Gibadło musiał się sprężyć, by odpowiedzieć ciosami na korpus. W drugiej rundzie rozgorzała ostra walka, w której Gromadzki zaczynał akcje od uderzeń na dół i kończył na górę. Gibadło tańczył, ale sporo przyjmował i stracił kontrolę na pojedynkiem. Pod koniec rundy zdołał ją w jakimś stopniu odzyskać, lecz walka była bardzo wyrównana. Trzecią odsłonę dobrze zaczął Gibadło, który stopniowo okiełznywał Gromadzkiego, łapał rytm i nieźle pracował ciosami na korpus, choć wciąż przyjmował niepotrzebne uderzenia. Gromadzki był zmęczony, ale sporo trafiał i na półmetku  wynik stanowił sprawę otwartą. I mimo że Staszek w czwartym starciu wciąż boksował elegancko, to wręcz w banalny sposób dawał się trafiać po swoich akcjach sierpami z obu rąk. Brakowało refleksu w obronie, a ”Zadyma” czekał po prostu na błędy Gibadły, który dopiero piątą rundę mógł z czystym sumieniem uznać za dość udaną, choć w końcówce Gromadzki znów sięgnął lewym Stanisława. Ostatnia runda również była ciekawa i po ostatnim gongu nikt nie mógł się czuć pewnie. Sędziowie punktowali niejednogłośnie na korzyść Staszka (56-58 i dwa razy 58-56).

Maksymilian Gibadło od początku kontrolował pojedynek i już w pierwszej rundzie dwukrotnie zranił Denisa Mądrego, choć boksował nieco chaotycznie. W drugiej odsłonie był już bardziej precyzyjny i lokował niesygnalizowane uderzenia, m.in. lewe proste, haki i sierpowe.  Nieźle kontrolował dystans i spokojnie robił swoje. Zmieniał pozycje, uderzał w różnych płaszczyznach, schodził z linii ciosów rywala, deklasował go we wszystkich elementach, stopniowo sie rozluźniał. Trochę brakowało w tym wszystkim mocy i dynamiki, ale boks Maksa oglądało się całkiem przyjemnie. Do końca walki trwał mocniejszy sparing, jakim w zasadzie była ta walka dla Gibadły. Mądry miał nawet swoje momenty, chociaż nie mógł poważnie zagrozić Maksowi. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali oczywiście jednogłośnie dla Maksymiliana (58-56 i dwa razy 60-54).

Walki kobiet na gali w Pionkach nie rozczarowały. Sasza Sidorenko (9-0, 1 KO) pokazała kawał konkretnego, technicznego i ofensywnego boksu i pokonała charakterną, doświadczoną w zawodowych bojach Karinę Kopińską (13-34-4, 3 KO), która również pokazała się z dobrej strony. Natomiast Laura Grzyb (3-0, 3 KO) w walce z Bojaną Libiszewską (7-40, 1 KO) dała kibicom efektowny spektakl w swoim stylu.

Sidorenko zaprezentowała klasyczną, „wschodnią” szkołę boksu w bardziej agresywnym niż zazwyczaj widzimy z jej strony wydaniu. Kontrolowała pojedynek seriami ciosów prostych i elegancką pracą nóg, obchodząc Kopińską, gdy było trzeba i świetnie pracując lewą ręką. Dochodziły do tego ciosy sierpowe w różnych płaszczyznach, kibice mogli zobaczyć naprawdę imponujący arsenał umiejętności. Kopińska dzielnie próbowała stawiać opór i co jakiś czas odgryzała się swoimi akcjami, nie mogła jednak zagrozić Saszy. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 79-73 i dwa razy 80-72.

Laura Grzyb od początku czarowała ringowym tańcem i mocnymi kontrami w walce z zaprawioną w bojach Bojaną, która miała swoje momenty, ale ostatecznie – po ostrym zrywie Laury w trzeciej rundzie – lewy łuk brwiowy Libiszewskiej był już tak mocno rozbity, że sędzia przerwał pojedynek i ogłoszono wygraną Grzyb przez TKO.

Otwierająca galę grupy Tymex Boxing Promotion w Pionkach walka Kamila Kuździenia (2-0) z Dmytro Żukowem (0-1) była dobrą i treściwą zakąską, kawałkiem ciekawego boksu w wadze junior średniej. Ostatecznie górą był Polak, ale Ukrainiec postawił mocny opór. W drugim starciu gali Aleksander Strecki (11-1-2, 5 KO) pokonał Tarasa Gołowaszczenkę (3-3, 3 KO), który przegrał przez dyskwalifikację.

Kamil Kuździeń vs Dmytro Żukow. Obaj zaczęli w dobrym tempie, Żukow kilka razy zaskoczył Kuździenia lewymi prostymi po zmianie pozycji, a Kuździeń trafiał ciosami na korpus, które wkrótce zaczął też lokować Ukrainiec. Szybkość Żukowa sprawiała Kuździeniowi kłopoty. W drugiej rundzie Polak kontynuował ostrzeliwanie korpusu, Żukow szukał miejsca na lewy sierpowy na wątrobę i ciosy podbródkowe. W końcu Kuździeń przyparł rywala do lin, Ukrainiec wyraźnie odczuwał już bomby na dół, a pod koniec rundy Polak huknął jeszcze ładnym, celnym prawym nad lewą ręką. W trzeciej rundzie Żukow zaczął elegancko kontrować z obu rąk, ale Kuździeń nie przestawał atakować. Obaj byli już konkretnie zmęczeni i choć utrzymywało się żwawe tempo, temperatura w hali robiła swoje. Żukow zranił Kuździenia uderzeniem na dół, jednak Polak zdołał zamaskować problem i zakończył rundę atakiem. Czwarte, ostatnie starcie również było ciekawe, Żukow ulokował kilka podbródkowych, a Kuździeń pozostawał agresywny i zacięcie torował sobie drogę w ofensywie, kończąc akcje m.in. prawymi sierpowymi. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali jednogłośnie (40-36 i dwa razy 39-37), przyznając zwycięstwo Polakowi.

Aleksander Strecki vs Taras Gołowaszczenko. Boksujący z odwrotnej pozycji, bardzo utytułowany na ringach olimpijskich Strecki zaczął spokojnie i starał się kontrolować walkę lewym prostym na korpus i niebezpiecznymi zrywami. Gołowaszczenko kilka razy wpadł w pułapki zastawione przez starego lisa, choć sam też miał kilka dobrych momentów. W drugiej rundzie po przypadkowym zderzeniu głowami nad lewym okiem Gołowaszczenki pojawiło się poważne rozcięcie, również Stecki ucierpiał, ale chwilę później zaczął mocno trafiać prawym sierpowym. Sędzia przerwał walkę, odjął po punkcie za faule, ale nie zdołał uspokoić Ukraińców. Obaj rwali się do ostrej bitki, jednak bardziej technicznie robił to Strecki. W kolejnych rundach emocje opadły, style obu wzajemnie się neutralizowały. Strecki odczuwał trudy starcia i stracił koncept, a Gołowaszczenko stopniowo zyskiwał pole ciekawymi akcjami prawą ręką. Niestety dla siebie często faulował, przynajmniej według sędziego. W końcu został upomniany po raz trzeci i przegrał przez dyskwalifikację.

źródło: bokser.org

MARIUSZ WACH WYPUNKTOWAŁ KEVINA JOHNSONA. BOKS WRACA PO 3 MIESIĄCACH PRZERWY

konary

Wczoraj w Pałacu w Konarach odbyła się gala bokserska. W pojedynku wieczoru zmierzyli się dwaj zawodnicy, którzy w przeszłości walczyli o mistrzostwo świata wagi ciężkiej z braćmi Kliczko – Mariusz Wach (36-6, 19 KO) i Kevin Johnson (34-17-1, 18 KO). Spodziewaliśmy się tego jak może wyglądać przebieg tego pojedynku i chyba nikt nie jest zaskoczony wynikiem, choć trzeba przyznać, że Amerykanin pokazał się z niezłej strony.

W pierwszych rundach – zresztą tak jak zwykle – „Viking” nie grzeszył ringową aktywnością, przez co m.in. trzecią rundę sędziowie punktowi mogli spokojnie zapisać na konto Amerykanina. Wach starał się bić ciosy proste, ale tak jak słusznie zauważyli komentatorzy, polski pięściarz wyglądał tak, jakby miał przywiązaną prawą rękę, bowiem rzadko z niej korzystał. Gdy jednak jej już sporadycznie zaczął używać, w ringu wyglądało to już o niebo lepiej. Johnson widząc pasywną postawę Mariusza szukał swojej szansy kontrując ciosami sierpowymi, choć w końcowej fazie Wachowi przeszkadzał również „jab” byłego rywala Witalija Kliczki. Chwilami pojedynek obu pięściarzy wyglądał bardziej jak sparing, Johnson miał bardzo dużo czasu na odpoczynek, bo Wach bił rzadko. Trener Piotr Wilczewski krzyczał w narożniku, że Amerykanin nie ma już siły, chcąc pobudzić do walki swojego podopiecznego, ale Wach nie korzystał z przestojów rywala. Kilkakrotnie spóźniony i zmęczony Johnson nie był gotowy na obronę, mimo tego brakowało wtedy aktywności ze strony „Vikinga”. Po walce poinformowano, że Wach walczył z kontuzją prawej ręki. Po 10. rundach sędziowie jednogłośnie (97-93, 98-92, 99-91) wypunktowali zwycięstwo Mariusza Wacha, który być może już jesienią skrzyżuje rękawice z Agitem Kabayelem. Trzeba jednak przyznać, że jeśli „Viking” chce wygrać z najbliższym potencjalnym rywalem, musi dać z siebie zdecydowanie więcej. W starciu z Kabayelem nie będzie takich przestojów jak w ringu w Konarach.

W Konarach, oglądaliśmy także pojedynek byłej mistrzyni świata Ewy Piątkowskiej (14-1, 4 KO) z zawodniczką Silesia Boxing Kariną Kopińską (13-33-4, 3 KO). Pierwsze starcie było dobre w wykonaniu Kopińskiej. Zardzewiała w ringu Ewa starała się wydłużać dystans, Kopińska szukała natomiast szybkich akcji w półdystansie. Drugą odsłonę Kopińska rozpoczęła od czystego uderzenia prawym sierpowym. Podopieczna Andrzeja Liczika biła sztywne lewe proste, jej rywala za to wybierała kombinacje: lewy-prawy prosty i wydłużony lewy podbródkowy. Karina upatrywała szanse w kombinacjach i ciosach sierpowych, widać było plan wejścia w półdystans i bicia prawego sierpowego ze strony Kopinskiej. Była mistrzyni świata w boksie zawodowym zaczęła jednak uderzać jeszcze więcej ciosów prostych, dokładając do nich uderzenia na dół. Gdy skutecznie uruchomiła prawą rękę, zaczęła budować sobie przewagę. Dalej walczyła na dystans, skutecznie radząc sobie z ambitną przeciwniczką. Z rundy na rundę zawodniczka Knockout Promotions wyglądała coraz lepiej i podkręcała tempo, Kopińska była za to już wyraźnie zmęczona, zważywszy, że Piątkowskiej udawało się celnie trafiać również na jej korpus. Sędziowie po sześciu rundach jednogłośnie na punkty wskazali na Ewę Piątkowską (58-56 59-55, 58-56) i to jej ręka powędrowała do góry w geście zwycięstwa. Obie zawodniczki dały dosyć dobry pojedynek, choć jeśli Ewa ma jeszcze ambicje na sukcesy w boksie, musi przygotować lepszą formę na swoje następne występy.

Wyniki pozostałych walk:

Marcin Ficner vs. Jakub Laskowski: zwycięstwo Laskowskiego na punkty po czterech rundach
Artur Proksa vs. Jakub Targiel (boks amatorski): zwycięstwo Proksy na punkty
Hubert Benkowski vs. Maciej Ważny: zwycięstwo Benkowskiego na punkty po czterech rundach
Radosław Chojnowski vs. Sebastian Rembecki: wygrana Rembeckiego stosunkiem „dwa do remisu”
Krzysztof Rogowski – Maksym Vislaukh: zwycięstwo Białorusina przez TKO w drugiej rundzie
Alexas Kubicki – Julia Kabzińska (boks amatorski): punktowe zwycięstwo Kubicki
Damian Ławniczak – Siergiej Huk: zwycięstwo Ukraińca przed czasem w drugiej rundzie

źródło: bokser.org