Tag Archives: Iwona Nieroda

IWONA NIERODA: KTO WIE, BYĆ MOŻE KIEDYŚ SPRÓBUJĘ BOKSU?

Nieroda Iwona 01

- Rozmawiamy w najciekawszym momencie Twojej kariery. Ten sportowy zenit wyznaczają wywalczone tytuły amatorskiej i zawodowej mistrzyni świata WAKO oraz amatorskiej mistrzyni Europy WAKO w formule low kick. Czy w kickboxingu jest jeszcze jakiś cel, do którego dążysz? Jakieś trofeum do zdobycia? A może jesteś już sportowcem spełnionym?
Iwona Nieroda: Jeszcze niecały miesiąc temu powiedziałabym, że brakuje mi zwycięstwa w Pucharze Świata w formule low kick, jednak 19 maja sięgnęłam po to trofeum, którego bardzo mi brakowało w moich „zbiorach”. Czy jestem sportowcem spełnionym? Oczywiście, że nie! Jak to mówią: apetyt rośnie w miarę jedzenia. Moim celem na ten rok jest obrona tytułu amatorskiej mistrzyni świata, za rok chcę znów wywalczyć złoto w amatorskich Mistrzostwach Europy w formule low kick. A co potem? W 2017 roku Wrocław będzie organizatorem Olimpiady Sportów Walki „Combat Games”, gdzie do programu wpisana jest formuła K-1 Rules. Bardzo chciałabym usłyszeć tam Mazurka Dąbrowskiego.

- Boks zna wiele pięknych karier, które swoje źródło miały w kickboxingu. Sukcesy pięściarskie święcili i święcą przecież m.in. Marek Piotrowski, Przemysław Saleta, Gerard Zdziarski, Iwona Guzowska, Agnieszka Rylik, Beata Małek-Leśnik, Sandra Drabik… Tych nazwisk moglibyśmy przytoczyć tu mnóstwo. Jest szansa na to, że w tym towarzystwie pojawi się kiedyś Twoje nazwisko?
IN: Wiem jedno, jestem kickbokserką i zawsze nią będę. To czas zweryfikuje co stanie się z moją karierą. Być może kiedyś zobaczycie mnie stojącą pomiędzy linami w bokserskich butach? Tego wykluczyć nie mogę. Często różni ludzie pytają mnie czy mam zamiar startować w boksie czy MMA, niektórzy dają mi „dobre” rady, a ja wiem, że na razie w kick-boxingu mi najlepiej. Co z tego, że to nie jest olimpijski sport, co z tego, że nie jest popularny w polskich mediach, ja naprawdę kocham to, co robię, a robię to chyba na tyle dobrze, że jeszcze mnie tu chcą. (śmiech)

- Pytam o Twoją ewentualną karierę bokserską nie bez powodu. Jakiś czas temu rozmawiając z wicemistrzynią Europy w boksie, Sandrą Drabik, która niedawno udanie wystartowała w kick-bokserskim czempionacie Starego Kontynentu w Bukareszcie, zapytałem która z jej koleżanek ze startującej tam kadry miałaby największe predyspozycje do trenowania boksu. Powiedziała, że Iwona Nieroda…
IN: Dziękuję Sandrze za wskazanie mojej osoby. Jestem trochę zaskoczona, że padło na mnie, ale tym bardziej mi miło. Dla mnie to naprawdę duży komplement, tym bardziej, że padł on z ust dziewczyny, którą podziwiam i szanuję za to jakim jest sportowcem.

- Czy kiedykolwiek ktoś rozmawiał poważnie z Tobą na temat walk bokserskich? Nikt nie kusił Cię perspektywą pięściarskich sukcesów? Z całym szacunkiem dla kickboxingu, wspaniałych polskich tradycji i nietuzinkowych zawodników, którzy reprezentowali, reprezentują i reprezentować będą nasz kraj w tej dyscyplinie, ale przynajmniej do 2016 roku kickboxing nie da Ci – w przeciwieństwie do boksu – szansy startu olimpijskiego.
IN: Pierwsze propozycje pojawiły się po moim zwycięstwie w Mistrzostwach Świata Juniorów w 2008 roku. Wtedy nie byłam zainteresowana, bo bardzo chciałam rozwijać się w kickboxingu. Poza tym przed mistrzostwami zrezygnowałam z treningów w sekcji lekkoatletycznej CWKS Resovia Rzeszów i nie chciałam się na nowo „pchać” w uprawianie dwóch dyscyplin sportowych jednocześnie. Niby w kickboxingu uderza się tak samo jak w boksie, ale są różnice dotyczące choćby pozycji walki. W okresie kilku ostatnich lat, jak wcześniej wspomniałam, pewne osoby dawały mi „dobre” rady i gorąco zachęcały do startów w boksie, jednak zawsze było coś ważniejszego: przygotowania do imprez mistrzowskich, do różnych pucharów, czy turniejów. Ja wiem, że boks ma tego asa w rękawie w postaci startu olimpijskiego, to kusi, ale ja na razie podziękuję, może kiedyś zmienię zdanie, tego nie wiem.

- Oglądasz zawody bokserskie? Odnajdujesz jakieś inspiracje w sposobach rozgrywania walk przez pięściarzy? Zdobyte przez Ciebie tytuły i medale to przecież w sporej części efekt skutecznej walki przy użyciu pięści…
IN: Lubię czasem – o ile w ogóle mam czas – oglądać różne walki, w tym pojedynki bokserskie. Gdy nadchodzi czas Mistrzostw Polski Kobiet śledzę rywalizację w ringu, ale bardziej z ciekawości jak pójdzie moim koleżankom z kickboxingu. Kibicuję im i trzymam za nie kciuki. Czasem zdarza się, że podpatrzę jakąś kombinację i próbuję wykonać ją na treningu, ale nie zawsze wychodzi (śmiech). Co do moich walk, to wygraną dają mi nie tylko moje pięści, ale i nogi. Raz jest tak, że walka jest bardzo dobra boksersko, a innym razem jest mało boksu i wtedy dużo się kopie. Tak naprawdę wszystko zależy od przeciwniczki.

- Czy mistrzyni świata i Europy w kickboxingu czuje się doceniona w kraju, dla którego zdobywa medale i mistrzowskie pasy? Możesz liczyć na odpowiednie zainteresowanie mediów, sponsorów, kibiców?
IN: Jedni doceniają, inni nie. Nieraz słyszy się opinie, że kickboxing to zwykłe mordobicie czy sport w którym rywalizacja jest tak mała, że nie trzeba nic umieć, żeby wygrać imprezę mistrzowską. To są bardzo przykre słowa. Trenuję tak samo ciężko jak niejeden sportowiec reprezentujący dyscyplinę olimpijską. Nie mogę narzekać na wsparcie mediów regionalnych, kibiców (tych najwierniejszych) też jest trochę. Najgorzej sprawa się ma ze sponsorami. Szukam ich na własną rękę i mam wielki problem. Nie rozumiem dlaczego niektóre firmy dają pieniądze np. „niedzielnym drużynom”, których zawodnicy zaszczycają swoją obecnością na treningu raz, czy dwa razy w tygodniu, a nie chcą wejść w współpracę z kimś, kto odnosi międzynarodowe sukcesy. Nie tylko ja mam taki problem. Ilu jest takich sportowców?!

- Czołowe polskie pięściarki narzekają, że w ciągu roku nie mają wielu okazji do toczenia walk, na czym cierpi ich doświadczenie i poziom sportowy. Jak jest z tym w kickboxingu? Ile razy walczysz w ciągu roku i na jakich dystansach?
IN: Osobiście nie mam na co narzekać. Kalendarz Polskiego Związku Kickboxingu załadowany jest wieloma imprezami. Ja startuję oprócz formuły low kick w K-1 Rules, w formule kick light i w full contact. Do tego pojawiły się propozycje walk zawodowych. W zeszłym roku stoczyłam 19 walk, w tym już 8, a z krajowych imprez mistrzowskich zdążyłam dopiero obronić mistrzostwo Polski w formule low kick. Amatorsko walczę 3 rundy po 2 minuty każda, zawodowo jest różnie. O pas zawodowej mistrzyni świata walczyłam 5 rund po 3 minuty każda, a np. o pas międzynarodowej mistrzyni Polski 3×3 min.

- Patrząc na Ciebie aż trudno w to uwierzyć, że masz już za sobą 10 lat wyczynowego uprawiania sportu i ponad 100 walk. Zdarzyły Ci się w tym czasie jakieś chwile zwątpienia? Jak radzisz sobie w sytuacjach kryzysowych?
IN: Myślę, że chwile zwątpienia, czy załamania są wpisane w każdy sport i dopadają każdego. Nasz układ nerwowy też czasem bywa „przetrenowany”. Wiele razy zdarzały mi się chwile zwątpienia we własne umiejętności, chwile załamania kiedy myślałam, że już dłużej nie dam rady i kończę z tym sportem. Było dużo emocji, dużo łez, ale za każdym razem trzeba było w jakiś sposób doprowadzić się do porządku. Mam dużo szczęścia, bo mam przy sobie grono cudownych ludzi: mojego trenera Jerzego Pilarza, moich rodziców i chłopaka, który rozumie mnie, bo trenuje ten sam sport.

- Zjawisko nieuczciwego, stronniczego sędziowania, na które narzekają czasem bokserscy kibice, również zdarza się podczas zawodów kickbokserskich?
IN: Myślę, że jest kilku sędziów, którzy nie są do końca fair.

- Jesteś wychowanką Jerzego Pilarza z UKS Diament Pstrągowa. W jakich okolicznościach rozpoczęłaś uprawianie sportów walki? Jak wielki wpływ na Twoje sukcesy miał pierwszy trener?
IN: Na pierwszy trening zaprosił mnie mój obecny trener Jerzy Pilarz, z którym współpracuję bez przerwy, od samego początku kariery. W szkole podstawowej byłam jego uczennicą i jeździłam z nim na praktycznie każde zawody sportowe. Pamiętam jak usłyszałam o możliwości startu w zawodach, co dało mi podwójną motywację do trenowania. Chciałam być najlepsza. Mojemu trenerowi będę do końca życia wdzięczna za to, co dla mnie zrobił. To on doprowadził mnie do zdobycia tytułów mistrzyni Europy i świata, z Nim zdobyłam zawodowy czempionat w kickboxingu low kick, po dużej części to dzięki Niemu jestem tym, kim jestem i stoję w tym miejscu, gdzie powinnam.

- Dodajmy przy tym, że jesteś – jak sądzę – najmłodszym wiceprezesem klubu sportowego w Polsce. Na czym polegają Twoje obowiązki?
IN: Ja przede wszystkim zajmuję się kontaktem z mediami. Piszę do różnych portali i regionalnych mediów o sukcesach klubu, prowadzę stronę internetową i fanpage klubu. Do tego pomagam czasem w organizacji wyjazdów na zawody i załatwiam drobne sprawy w urzędach.

- Twoja kariera wygląda na starannie prowadzoną. Trenujesz od 10 lat, pięć lat temu zdobyłaś złoty medal mistrzostw świata juniorów, później były wspomniane na wstępie sukcesy seniorskie. Z formuł łagodniejszych przechodziłaś do najbardziej trudnych, ryzykownych, wymagających, czyli low kicku i K-1. To były świadomie zaplanowane decyzje, czy naturalna kolej rzeczy w sportowym rozwoju kickboksera?
IN: Zmiana formuł z lżejszych na cięższe przyszła jakoś tak naturalnie. W 2008 roku po zdobyciu tytułu mistrzyni świata w formule full contact nie wyobrażałam sobie startów w K-1 czy low kicku, a rok później rywalizowałam w formule z kopnięciami na uda. Moja kariera bardzo dobrze się ułożyła. Myślę, że duża w tym zasługa mojego trenera.

- W trakcie dotychczasowej kariery uderzenia której rywalki najbardziej odczuwałaś? Jest jakaś zawodniczka, z którą masz jeszcze „nieuregulowane rachunki”? Jaki masz dokładnie bilans walk?
IN: Mam niewyrównane porachunki z pewną Norweżką, z którą przegrałam kilka razy w rywalizacji full contact, m.in. w finale Mistrzostw Europy Seniorów, czy Pucharze Świata. Tonje Sorlie to znakomita zawodniczka, wielokrotna mistrzyni świata i szkoda, że nie udało mi się jej pokonać. Myślę, że gdybyśmy spotkały się kiedyś w ringu w rywalizacji low kick wynik mógłby być inny. Co do rywalki, której ciosy najbardziej odczuwałam, to… hmm… na tę chwilę nie przychodzi mi do głowy żadne nazwisko. Nie raz po turnieju byłam mocno wybijana, ale złożyło się na to kilka trudnych walk. Od 2005 roku stoczyłam 125 walk, z czego zwyciężyłam 97 razy.

- Jesienią w Brazylii odbędą się mistrzostwa świata w low kicku, na których staniesz do obrony złota wywalczonego dwa lata temu w Skopje. Jak i gdzie będziesz przygotowywała się do tego startu? Kiedy rozpoczną się decydujące przygotowania?
IN: Głównym miejscem moich przygotowań jest mój klub. To tam razem z trenerem odwalam największą robotę. Z początkiem sierpnia wraz z Kadrą Narodową zaczynamy kilkunastodniowym zgrupowaniem w Zakopanem, kilka dni później wyjeżdżam na kolejny obóz, tym razem z Kadrą Kick Light, potem wracam do klubu i tam przygotowuję się z moimi klubowymi kolegami, miesiąc później kilkudniowe zgrupowanie i znów praca klubie. I tak do samych mistrzostw.

- Jak wygląda tygodniowy cykl treningowy mistrzyni świata i Europy?
IN: To zależy czy jestem w okresie przygotowania ogólnego, ukierunkowanego, czy specjalnego. Ilość treningów i ich czas zależy od kalendarza i ilości dni do startu. Zdarza się, że między zawodami, kiedy kalendarz jest napięty i starty są w przeciągu dwóch tygodni, mam mniejszą liczbę treningów. Tak naprawdę nie da się opisać w krótki sposób mojego planu treningowego.

- Na koniec zapytam Cię jeszcze o Twoją inną sportową pasję, czyli długodystansowe bieganie górskie. Byłaś mistrzynią Polski juniorów młodszych w biegach stylem anglosaskim, startowałaś w mistrzostwach świata. Przybliż naszym czytelnikom na czym polega ten rodzaj współzawodnictwa, na jakich dystansach biegasz oraz na ile wykorzystujesz tę dyscyplinę w przygotowaniach do walk kickbokserskich?
IN: Fakt, kiedyś biegałam i zdobyłam mistrzostwo Polski jako juniorka młodsza i z drugim czasem wśród juniorów zakwalifikowałam się na Mistrzostwa Świata, które odbyły się w Szwajcarii. W biegach górskich wyróżnia się dwa style: anglosaski i alpejski. W tym pierwszym trasa biegu jest mieszana, występują podbiegi i zbiegi, w stylu alpejskim biegnie się cały czas pod górę. Juniorki biegają na dystansie 4000 m. Dzięki przeszłości, związanej z uprawianiem biegów wiem, że kondycji i wydolności niektórzy mogliby mi pozazdrościć.

- Serdecznie dziękuję za rozmowę, przedstawienie się szerokiej rzeszy kibiców bokserskich i mam nadzieję, że spotkamy się kiedyś podczas jakiegoś wielkiego pięściarskiego wydarzenia. Najlepiej po zakończonym przez Ciebie pojedynku.
IN: Dziękuję i pozdrawiam zarówno wszystkich sympatyków boksu jak i kickboxingu.