Tag Archives: Feliks Stamm

W 38. ROCZNICĘ ŚMIERCI FELIKSA STAMMA PRZYPOMINAMY O JEGO MEMORIALE

stamm02

- Są ludzie, których wyjątkowej osobowości nie odda żadne pióro. Nikt nie potrafi słowem ukształtować ich sylwetki, pokazać wiernie z wszystkimi zaletami i ułomnościami. Do tych wybitnych, najokazalszych postaci polskiego sportu należy bez wątpienia włączyć Feliksa Stamma. Powiedzieć o Nim zwyczajnie Wspaniały trener pięściarstwa to mało. Wychowawca wielu sportowych pokoleń – to prawda, ale stanowi to tylko częściową treść biografii Stamma – pisał w 1976 roku na łamach miesięcznika „Boks” jego redaktor naczelny Lucjan Olszewski, pogrążony w smutku – jak miliony polskich kibiców sportu – po śmierci „Papy”.

Polski Związek Bokserski bardzo szybko podjął decyzję u upamiętnieniu niezwykłych sukcesów, których niekwestionowanym „Ojcem” był Feliks Stamm. Najpierw bokserska centrala wraz z Rozgłośnią Polskiego Radia w Gdańsku oraz redakcją katowickiego „Sportu” i dyrekcją Ośrodka Przygotowań Olimpijskich w Cetniewie postanowili o nadaniu nadmorskiemu OPO imienia zmarłego 2 kwietnia 1976 roku trenera. Drugim ukłonem honorowym w kierunku Stamma była idea rozgrywania co rok międzynarodowego turnieju memoriałowego, której orędownikami była – obok PZB – redakcja „Trybuny Ludu”.

Pierwszy z dotychczasowych trzydziestu, Międzynarodowy Turniej im. Feliksa Stamma odbył się w dniach 11-13 listopada 1977 roku na warszawskim Torwarze. W sportowe szranki stanęło aż 15 medalistów turniejów Igrzysk Olimpijskich, Mistrzostw Świata i Europy, m.in. Wiktor Rybakow, Ryszard Tomczyk, czy Jerzy Rybicki. Obserwatorzy zgodnie uznali, że tak dobrego boksu jak wówczas nie oglądano w stolicy od czasu pamiętnych Mistrzostw Europy w 1953 roku. Ozdobą turnieju były pojedynki Henryka Średnickiego z Sandorem Orbanem, wspomnianego Rybickiego z Rogerem Leonardem (bratem słynnego Sugara Raya) oraz Rybakowa z młodziutkim Naudi Pinero.

Turniej-Memoriał odbywał się niemal cyklicznie – z wyjątkiem lat 1980, 1984, 1988, 1991-1993, 1996. Tylko 3 razy imprezę zorganizowano poza Warszawą (w Toruniu w 1985 r., we Włocławku i …Warszawie w 1990 r. oraz w Elblągu w 1997 r.).

Przez turniejowe ringi przewinęło się wielu wybitnych pięściarzy. Byli wśród nich późniejsi zawodowi mistrzowie świata: Lennox Lewis, Dariusz Michalczewski, Tomasz Adamek, Leonard Doroftei (Dorin), Denis Inkin, Andrej Kotelnik, Sven Ottke, Markus Bott (pokonał go Stanisław Łakomiec), Willliam Guthrie (przegrał z Bogdanem Wieczorkiem), John David Jackson, Sułtan Ibragimow (przegrał z Wojciechem Bartnikiem), Paul McCloskey, Aleksander Powietkin, czy David Haye.

O prestiżu imprezy świadczyć może także udział w nim aż 61 (!) amatorskich mistrzów świata i Europy oraz złotych medalistów olimpijskich. Byli to: Jugosłowianin Tadija Kacar, Ismaił Mustafow i Boris Georgijew z Bułgarii, Richard Nowakowski, Rudi Fink, Sven Lange i Andreas Tews z NRD, Sven Ottke z RFN, Enrique Carrion, Juan Carlos Lemus, Rogelio Marcelo i Ariel Hernandez z Kuby, Jewgienij Gorstkow, Dawid Kwaczadze, Wiktor Rybakow, Piotr Gałkin, Aleksander Jagubkin, Jurij Aleksandrow, Sergej Kazakow, Aleksiej Lezin, Aleksander Aleksiejew, Andrej Gogolew, Aleksander Powietkin, Roman Romanczuk, Aleksiej Tiszczenko, Ajrat Chamatow, Aleksander Maletin, Jewgienij Makarenko, Islam Timurzijew, Matwiej Korobow, Artur Beterbijew, Albert Selimow, Georgij Bałakszin, Artem Czebotariew i Sergiej Wodopianow z ZSRR i Rosji, Walerij Sidorenko i Oleg Maszkin z Ukrainy, Ernachan Ibragimow, Bachtiar Artajew, Serik Sapiejew i Erdos Dżanabengerow z Kazachstanu, Chawazi Chacygow z Białorusi, Leonard Doroftei, Marian Simion i Dorel Simion z Rumunii, Willy Blain i Jerome Thomas z Francji, Faustino Reyes z Hiszpanii, Hassan Al z Danii, Agasi Agaguloglu z Azerbejdżanu, Zou Shiming z Chin, Hovhannes Danielyan z Armenii, Andrew Selby z Walii, Veaceslav Gojan z Mołdawii, Fatih Keles z Turcji, Joe Ward z Irlandii, Roberto Cammarelle z Włoch oraz nasi czempioni: Henryk Średnicki, Jerzy Rybicki, Bogdan Gajda i Jacek Bielski.

Od 2010 roku historię Międzynarodowego Turnieju im. Stamma współtworzą kobiety, które rywalizują w trzech „olimpijskich” kategoriach wagowych. Lidia Fidura wygrywała dotąd w Warszawie cztery razy, Karolina Michalczuk – trzy, zaś dwukrotnie na najwyższym stopniu podium stawała Karolina Graczyk. Wszystkie wspomniane zawodniczki dostaną niebawem szansę poprawienia swoich osiągnięć, jakkolwiek z uwagi na sportową wartość ich potencjalnych rywalek będzie to niezwykle trudne.

Wszystkie walki turniejowe tegorocznego turnieju odbędą się w Hotelu „Gromada” przy ul. 17 Stycznia 32 w Warszawie. Na uroczyste otwarcie w imieniu organizatorów zapraszamy w dniu 9 kwietnia o godzinie 16.30 a pół godziny później na pierwsze walki eliminacyjne. Gala Finałowa transmitowana będzie na żywo przez TV Polsat Sport w sobotę 12 kwietnia od godziny 17.00. Serdecznie zapraszamy.

WYBITNI TRENERZY – STAMM, SZCZEPAN I KRUŻA – O SEKUNDOWANIU

stamm01

Sekundant to wyraz pochodzenia łacińskiego oznaczający „wspierać”, „popierać”. Oznacza doradcę i opiekuna pięściarza w czasie walki. Spotykamy się z opiniami, że niektórzy trenerzy są doskonałymi sekundantami, tzn. umieją dobrze kierować swymi podopiecznymi w czasie walki. Inni natomiast, mimo iż prowadzą zawodników wybitnie uzdolnionych, to jednak często udzielają im takich wskazówek, które mogą spowodować nawet stratę zaufania pięściarza. Spotykałem się z opiniami niektórych wybitnych zawodników, którzy po kilkuletnich startach dochodzili do wniosku, że sekundant jest im potrzebny wyłącznie do udzielania pomocy pod względem fizycznym, aby w czasie przerwy pomagał w odświeżaniu. Odrzucają natomiast pomoc pod względem taktycznym oraz psychicznym.

Odpowiedzmy więc na parę pytań

- Jaka jest rola sekundanta w przygotowaniu pięściarza do walki?
- Jakie cechy powinny charakteryzować dobrego sekundanta?
- Czy można rozdzielać znaczenie terminów trener i sekundant?
- Czy konieczne jest podpowiadanie w czasie walki?

Z pytaniami tymi postanowiłem zwrócić się do trzech wybitnych trenerów.

FELIKS STAMM: SEKUNDANT NIE MOŻE STOSOWAĆ SZABLONU

W szkoleniu pięściarzy i podczas sekundowania im nigdy nie stosowałem szablonu. Dążyłem do tego by każdy z nich dysponował własnym, niepowtarzalnym, ale odpowiednim dla siebie stylem rozgrywania walki. Ta indywidualność każdego pięściarza jest niesłychanie ważna dla drużyny. Jeżeli zawodnicy walczą podobnie do siebie, to jakby z góry odkrywają karty. Mówiło się o polskiej szkole boksu, ale przecież inny styl reprezentowali Pietrzykowski, Walasek, Kulej, Kasprzyk, Kruża, a jeszcze inny Drogosz, Grudzień, Paździor, Stefaniuk.

Praktyka pięściarska wskazuje konieczność udzielania pomocy pięściarzowi. Najlepiej jest kiedy zawodnikowi sekunduje jego trener. Sekundantem nie może być człowiek nie znający boksu dokładnie lub nie zapoznany z właściwościami bojowymi danego pięściarza. Niektórzy pięściarze popełniają wielki błąd, uważając za zbyteczną pomoc sekundanta.

Od pierwszej chwili pracy z reprezentacją wymagałem od swych podopiecznych stałego ruchu po ringu, umiejętności manewru. Prawie każda walka jaką kierowałem była niemalże inna. Przeciwnicy przecież rzadko są do siebie podobni, każdy bowiem ma własny styl ataku oraz własne sposoby obron.

W czasie sekundowania, nie każdemu zawodnikowi można udzielać wskazówek w języku literackim… Przypominam sobie mecz z Austrią w Łodzi 1937 roku, a szczególnie walkę w wadze ciężkiej Stanisława Piłata z Lutzem. Nasz pięściarz wyczekiwał, dał się kilkakrotnie zaskoczyć przeciwnikowi i pierwszą rundę wyraźnie przegrał. W czasie przerwy udzieliłem mu ostrej reprymendy, grożąc nawet, że nigdy nie będę mu sekundował. W następnej rundzie trudno było poznać Piłata. Udzielona reprymenda podziałała jako swoisty doping. Znokautował Austriaka prawym sierpowym. Na mistrzostwach Europy w Mediolanie 1937 roku w finale Aleksander Polus zmierzył się z niezwykle silnym Włochem Cortonesi. W poprzednich walkach Polus spisywał się doskonale, prasa okrzyczała go najlepszym technikiem. Na początku walki z Włochem Polus był bezradny, zaskoczony ciągłymi atakami. W czasie przerwy rozmówiłem się z nim odpowiednio ostro… Zauważyłem, że Polus nie może doczekać się gongu. Po usłyszeniu sygnału rzucił się na Włocha, atakował seriami, Cortonesi zagubił się w defensywie, otrzymał ostrzeżenie i Polus wyrównał straty. W trzeciej rundzie Polak w dalszym ciągu miał inicjatywę. Po ogłoszeniu zwycięstwa płakał ze szczęścia i dziękował mi, że po pierwszej rundzie ostro go zbeształem.

Dla sekundanta niezwykle ważne są informacje o przeciwnikach jego pięściarzy. Mam na myśli nie tylko styl walki, ale i sposób przygotowania się do pojedynku. Częste kontakty międzynarodowe umożliwiały mi poznanie czołowych zawodników w poszczególnych kategoriach. Jeżeli nie znałem przeciwnika, to tak kierowałem walką, aby rywal wcześniej odkrył swoje karty. Wtedy było już łatwiej.

Błędem sekundanta jest, że unika on poddawania swego pięściarza w bardzo dramatycznych dla niego sytuacjach ringowych. Nie zdarzyło się w mojej karierze trenerskiej, aby mój podopieczny sam poddał się. Sekundant nie powinien jednak kierować się ambicją i jeżeli zachodzi konieczność, to nawet w pierwszej rundzie może zdecydować się na poddanie zawodnika.

MICHAŁ SZCZEPAN: PIĘŚCIARZA TRZEBA POZNAĆ

Najważniejszą sprawą dla sekundanta jest poznanie „od podszewki” zawodnika, którego poprowadzi się w walce. Pamiętam dawne półroczne czasem okresy przebywania pięściarzy kadry na zgrupowaniach. Wtedy trener Feliks Stamm miał doskonałe warunki, aby wszechstronnie ich poznać. Obecnie trener kadry nie ma możliwości wielomiesięcznej koncentracji. W tej sytuacji o wiele trudniej jest sekundować reprezentantowi kraju, aniżeli zawodnikowi znanemu z klubu. Wie się o nim wszystko, o jego wytrenowaniu, wartości psychicznej, umiejętnościach i słabościach.

Ważne jest, aby sekundant miał własny „bank informacji”. Mam tu na myśli choćby swój brulion, w którym zapisuję wyniki z każdej kolejki ligowej, jaki pięściarz i w jakiej wadze startował, kto wyróżnił się itp. Będąc w posiadaniu takich informacji, mogę prowadzić trening pod takim kątem, by poznać dokładnie przyszłego przeciwnika.

W czasie trwania walki nie powinno się podpowiadać, a jeżeli tak, to na tyle, na ile pozwalają przepisy. System naszych rozgrywek ligowych powoduje, że walka o punkty odbywa się często za wszelką cenę. Ze zdobytych punktów rozlicza się trenera i dlatego trudno dziwić się, że sekundanci nie potrafią czasem utrzymać nerwów na wodzy. W walkach juniorów sędzia nie powinien reagować na podpowiadanie typu szkoleniowego, które mają na celu zabezpieczyć zawodnika, a nie będą decydować o jego zwycięstwie np. „przyciągnij brodę, podnieś lewą rękę itp.”

Moim wzorem sekundanta jest trzykrotny mistrz olimpijski, trener węgierski – Laszlo Papp, który może imponować każdemu. Zarówno na turnieju olimpijskim w Monachium, jak i na innych zawodach Laszlo Papp odznaczał się niezwykłym spokojem, ale zarazem był rygorystyczny w realizacji założeń taktycznych. W czasie międzynarodowego turnieju pięściarskiego w Berlinie, Laszlo Papp poddał na początku trzeciej rundy swego pięściarza, mimo, że wynik walki pozostawał sprawą otwartą. Poddał go, ponieważ zawodnik ten nie wykazywał zdyscyplinowania taktycznego.

JÓZEF KRUŻA: WAŻNY JEST PLAN WALKI

Uważam, że nie można rozgraniczać funkcji trenera i sekundanta. Dobry trener, który potrafi nauczyć zawodnika techniki, założeń taktycznych i doskonale znający swego wychowanka na pewno będzie również dobrym sekundantem. Poza sportem powinien wiedzieć także m.in. w jakich warunkach żyje, mieszka jego zawodnik, w jakim towarzystwie spędza czas. To wszystko jest pomocne w szkoleniu i wychowywaniu sportowca, a potem także ułatwia prowadzenie pięściarza w czasie najważniejszych imprez.

Przygotowanie pięściarzy do walki odbywa się na długo przed konkretnymi zawodami. Służy temu np. obserwacja pojedynków ewentualnych rywali. Wykorzystując w ub. roku wolną niedzielę przyjechałem do Warszawy na spotkanie „Legii” z „BBTS”. Obserwacje i zanotowane uwagi mogą być przydatne w indywidualnym przygotowaniu pięściarzy do zawodów. Tak się właśnie stało. Mój zespół pokonał „BBTS” na jego ringu. Nie wiem czy udałoby się nam wygrać, gdybym wcześniej nie widział bielszczan w akcji.

Przed zawodami w każdym klubie odbywa się odprawa z pięściarzami, w czasie której charakteryzuje się rywali i układa indywidualne plany walki. Jeszcze bezpośrednio przed walką przypominam swemu pięściarzowi o planie taktycznym, który mogę jednak zmienić już po pierwszej rundzie, jeżeli tego wymaga sytuacja.

W czasie trwania walki — moim zdaniem — powinno się podpowiadać zawodnikowi. Na pewno sekundant widzi lepiej błędy i jego uwagi w walce mogą mieć często znaczenie decydujące. Mogą być również stosowane sygnały umowne np. pokaz, gwizdanie lub klaskanie. W czasie przerw przekazuję uwagi krótkie, najwyżej dwa, trzy zdania. Zawodnik powinien do końca przerwy przemyśleć udzielone rady i zastosować je w następnej rundzie.

Moim ideałem sekundanta był Feliks Stamm, którego można określić mianem trenera-ojca. Był bardzo wymagający, umiał strofować – jak była potrzeba i nawet żartować w narożniku celem rozładowania napięcia walką.

PRÓBA PODSUMOWANIA

Walka bokserska związana jest z pewnym ryzykiem. Zawodnik nawet najwyższej klasy, winien mieć więc przy sobie człowieka, którego darzy pełnym zaufaniem. Takim człowiekiem powinien być właśnie trener i sekundant. Trener, który od początku kariery prowadzi zawodnika, poznał go doskonale, wie co i jak mu doradzić, jak i kiedy dodać animuszu, kiedy zaś go utemperować.

Pięściarz przyzwyczaja się do wychowawcy, wierzy w jego sugestie i rady. Podopieczny nie może ani chwili zwątpić w słuszność taktyki i uwag przekazywanych przez sekundanta. Nie powinien dopuszczać myśli, że walkę może przegrać tylko dlatego, że sekundant zasugerował błędną taktykę. Nie powinno go więc opuszczać uczucie zaufania do swego sekundanta.

Przepisy bokserskie zezwalają zawodnikowi na korzystanie z pomocy jednego sekundanta i jednego pomocnika. Pracę tych ludzi powinna cechować harmonijność, a obowiązki powinny być dokładnie podzielone. Przykładem mogli dawniej służyć trenerzy Feliks Stamm i Paweł Szydło. Pomocnik sekundanta wykonuje wprawdzie funkcje techniczne, ale są one tak samo ważne, jak i wskazówki udzielane pięściarzowi przez sekundanta. Zwrócę tu szczególnie uwagą na rolę pomocnika sekundanta w czasie meczu, kiedy musi on dopilnować rozgrzewki pięściarza, pomóc w bandażowaniu rąk, założeniu rękawic i przygotować psychicznie do pojedynku.

Jakie cechy powinny charakteryzować dobrego sekundanta? Powinien być to człowiek opanowany, uważny, aby nie gubić się w trudnej sytuacji i nie wprowadzać zbytniej nerwowości u swego podopiecznego. Powinien umieć analizować walkę, a dysponując szybkim refleksem, z analizy wyciągnąć błyskawiczne wnioski. W pracy sekundantów można często zauważyć też pewne błędy, oto niektóre z nich:

- Brak szybkiej reakcji przy podejmowaniu decyzji o poddaniu często prowadzi do niepotrzebnych nokautów.
- W wypadku kontuzji – wchodzenie w kompetencje lekarza dyżurnego – udzielanie zawodnikowi pomocy lekarskiej celem ukrycia kontuzji.
- Nieprzestrzeganie etyki sportowej – głośne podpowiadanie i krytykowanie orzeczeń sędziego.
- Zbytnia gadatliwość w czasie minutowej przerwy międzyrundowej. W rezultacie pięściarz w następnej rundzie popełnia najczęściej te same błędy.
- Niestaranne i niedokładne wiązanie rękawic. Podczas walki sędzia ringowy zmuszony jest ponownie wiązać zawodnikowi.
- Nieprzestrzeganie higieny. Idzie np. o wycieranie tym samym ręcznikiem wszystkich pięściarzy.

Opracował: Roman Dębicki, BOKS, nr 3 (1975)

MAGIA CETNIEWA DZIAŁA NA MŁODE PIĘŚCIARKI. TRWA PRACOWITE ZGRUPOWANIE NADZIEI OLIMPIJSKICH

wladek02

Ośrodek Przygotowań Olimpijskich w Cetniewie to miejsce szczególne w historii polskiego sportu. Odkrył je legendarny trener kadry Feliks „Papa” Stamm. Szukając na początku lat 50. XX w. bazy treningowej dla swoich podopiecznych, zwrócił uwagę na Cetniewo, wtedy dość odludne, ale urokliwe ze względu na bliskość morza. Stał tu tylko niepozorny drewniany pensjonat, w którym przed II wojną światową zamieszkiwali polscy podoficerowie z nadmorskiego oddziału Korpusu Ochrony Pogranicza. Podczas wojny przyjeżdżali tu na rehabilitację niemieccy lotnicy z Luftwaffe.

Trener Stamm przed mistrzostwami Europy w 1951 roku w Mediolanie zgrupował pięściarzy w Technikum Wychowania Fizycznego w Gdańsku-Wrzeszczu przy stadionie Lechii i w tym czasie szukał czegoś lepszego, bardziej odległego od miejskich pokus i uciech, najlepiej nad morzem, w bogatym w jod powietrzem. Milicyjnym motocyklem z przyczepą jeździł więc i wypatrywał po całym Wybrzeżu. Był także w Krynicy Morskiej, gdzie zachwalano pałacyk kochanicy Hitlera Ewy Braun, lecz zostały tam jedynie spopielone zgliszcza i gruzy. W końcu wybrał Cetniewo gdzie, obok walorów klimatycznych, zafrapował Go właśnie ów niepozorny, ale solidny barak. To on był prapoczątkiem, z niego rozrastał się przez następne lata wspaniały kompleks obiektów i urządzeń sportowych, dobrze służących pokoleniom polskich olimpijczyków. W połowie pełni funkcje hotelowo – mieszkalne, w drugiej połowie natomiast trener Stamm urządził salę treningową wyposażoną w bokserskie worki i gruszki, a potem w jej rogu na podłodze zainstalował prymitywny ring.

W lipcu 1952 roku na małym placyku apelowym odbył się pierwszy ceremoniał pożegnalny reprezentacji udającej się na Igrzyska Olimpijskie do Melbourne. Na maszt wpłynęła biało – czerwona flaga przy dźwiękach Mazurka, a po dwóch tygodniach cała Polska skakała z radości po sukcesie Zygmunta Chychły i Aleksego Antkiewicza. Bokserskie medale wykuwane w Cetniewie sypały się potem jak z rękawa. Po wspomnianym Chychle, który był pierwszym polskim mistrzem olimpijskim w boksie, ten najwyższy szczyt w sporcie amatorskim osiągnęło jeszcze sześciu polskich pięściarzy: Kazimierz Paździor, Józef Grudzień, Jerzy Kulej (dwukrotnie), Marian Kasprzyk, Jan Szczepański i Jerzy Rybicki i wszyscy oni właśnie tu w Cetniewie litrami potu znaczyli drogę do tego sukcesu. Mistrzowie Europy i Świata o nazwiskach pięknie zapisanych w historii polskiego sportu, takich jak Aleksy Antkiewicz, Zbigniew Pietrzykowski, Leszek Drogosz, Jerzy Adamski, Tadeusz Walasek, Zenon Stefaniuk, Brunon Bendig, Hubert Skrzypczak, Wiesław Rudkowski, bliźniacze pary Olechów i Skrzeczów, Henryk Średnicki, Leszek Błażyński i jeszcze wielu, wielu innych.

Nie ulega wątpliwości, że pierwsze 10 lat cetniewskiego OPO to przede wszystkim, jeśli nie wyłącznie, boks z nieformalnym super – dyrektorem Feliksem Stammem, który na fali sukcesów swych podopiecznych i dobrych stosunków z ówczesnym szefem sportu Włodzimierzem Reczkiem pracowicie rozbudowywał i powiększał cetniewską bazę. Stamm i jego sławni bokserzy zrobili ośrodkowi wspaniałą promocję. Stopniowo rozrósł się w ogromny, nowoczesny kompleks treningowy, jakim jest obecnie. Dzisiaj mogą z niego korzystać wszyscy, nie tylko sportowcy. Zagorzali kibice mają okazję z bliska obserwować, jak ćwiczą nasi siatkarze, koszykarze, bokserzy, zapaśnicy czy pływacy.

Nie ma więc przypadku, że właśnie w Cetniewie reprezentacyjne doświadczenie zbierają młode polskie zawodniczki z kadry Tomasza Różańskiego. A dodajmy, że mają tym razem szczególną przyjemność wspólnych treningów z najbardziej utytułowaną zawodniczką w historii polskiego boksu, Karoliną Michalczuk, która pod okiem trenera Pawła Pasiaka (również prowadzi zajęcia podczas zgrupowania we Władysławowie; jako trzeci trener zajęcia prowadzi także Jarosław Przygoda), zamierza w kolejnych latach kontynuować marsz po kolejne medale wielkich światowych turniejów mistrzowskich. Podczas oglądanego dzisiaj przez nas treningu, który w dość chłodnej aurze odbył się na stadionie OPO, zawodniczka z Lublina przodowała w poszczególnych elementach szkolenia. Zaangażowanie Karoliny, która nie dała się dzisiaj na bieżni dogonić nawet młodszym o 16 lat koleżankom, jest znakomitym bodźcem do pracy dla naszej zdolnej i już utytułowanej w gronie juniorskim, młodzieży.

źródło: cetniewo.cos.pl/redakcja