Tag Archives: Damian Cieślik

GALE ZAWODOWE W POLSCE: WRZESIEŃ 2022. OD CZĘSTOCHOWY DO ŁOMŻY

gala_nadarzyn

2 WRZEŚNIA 2022 ROKU [CZĘSTOCHOWA, POLSAT BOXING PROMOTIONS 9]

W polsko-polskiej walce wieczoru wagi ciężkiej Marcin Siwy (25-0-1, 12 KO) zremisował z Kamilem Sokołowskim (11-26-1, 4 KO). Pojedynek obfitował w autentyczne emocje od pierwszego do ostatniego gongu. Siwy zaczął w swoim stylu, od razu atakując korpus Sokołowskiego. Mocno pracował także lewym prostym, a Kamil spokojnie przyjmował większość ataków na gardę i co jakiś czas próbował odpowiadać lewą ręką. W drugim starciu Sokołowski trafił dobrą kombinacją lewy-prawy i Siwy odczuł te uderzenia. Sklinczował i stracił w tym fragmencie inicjatywę. Pod koniec drugiego starcia kibice dostali jeszcze efektowną wymianę. Siwy dość ciężko oddychał, a Sokołowski się rozkręcał. Trzecia runda to próby sił w klinczach i próby ataków z obu stron. Sokołowski starał się stopniowo przeć do przodu, ale Siwy trafiał lewym prostym i miał dobre momenty. Pojedynek był bardzo zacięty i wyrównany. W czwartej rundzie Siwy dobrze boksował z defensywy i trafił w głowę Sokołowskiego dwoma mocnymi prawymi z góry, a następnie prawym podbródkowym. Sokołowski odgryzł się prawym za ucho. Natomiast piąta runda to wciąż zacięta rywalizacja, ze zrywami obu zawodników. Siwy trafiał czyściej, ale Sokołowski nie ustawał w presji, choć nie była ona zazwyczaj efektywna. Marcin był w szóstej rundzie już naprawdę zmęczony. Sokołowski również, ale to on zachował na tym odcinku więcej świeżości. Obaj trafiali głównie lewą ręką, ale nieco lepsze wrażenie sprawiał Kamil, szczególnie wtedy, gdy huknął prawym sierpem wychodząc z klinczu. Siódma runda to również odcinek, w którym zaznaczyła sie niewielka przewaga Sokołowskiego, częściej trafiającego i aktywniejszego. W ostatniej rundzie obaj poszli na całość, Sokołowski trafiał krótkimi kombinacjami, a Siwy odpowiadał prawymi na dół i na górę. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 76-76, 77-75 dla Siwego i 77-75 dla Sokołowskiego.

Rywalizujący w wadze cruiser Nikodem Jeżewski (22-2-1, 9 KO) pokonał przed czasem Serge’a Michela (13-3, 9 KO). Obaj od początku mocno pracowali lewymi prostymi, Jeżewski starał się przy tym w swoim stylu kontrować lewy rywala swoim prawym. Walka była wyrównana, aż nagle w drugim starciu Polak nadział się na dobrą kombinację i padł na deski. Pozbierał się i w trzeciej rundzie ruszył do ataku, choć nie zdołał jeszcze uzyskać wyraźnej przewagi. Michel miał niezły fragment w czwartej odsłonie, ale Jeżewski zaczął w końcu szeroko rozwijać skrzydła w ofensywie. Atakował ciekawymi kombinacjami i stopniowo przechylał szalę zwycięstwa na swoją stroną. Niemiec cofał się w piątej i szóstej rundzie na liny i widać było, że jego organizm źle reaguje na uderzenia. W przerwie między szóstą i siódmą rundą okazało się, że oko Niemca jest całkowicie zamknięte po ciosach Polaka. To spowodowało, że Michel do siódmej rundy już nie wyszedł i Nikodem mógł świętować zwycięstwo.

Konrad Kaczmarkiewicz (6-1, 2 KO) pokonał Kristofera Kovacsa (9-4, 7 KO) przez techniczny nokaut w piątej rundzie. Polak, który wniósł na wagę 76,9 kg, na początku miał trochę kłopotów z dokładnym namierzeniem chaotycznego rywala, ostatecznie jednak zaczął coraz wyraźniej górować, aż wreszcie zakończył sprawę przed czasem celnymi uderzeniami w piątej odsłonie.

Wcześniej „półśredni” Kewin Gibas (4-1, 3 KO) został już w pierwszej rundzie ciężko znokautowany mocnym prawym przez Denisa Mądrego (8-7, 3 KO), w wadze junior półśredniej Bartłomiej Przybyła (4-0) wygrał z Alessandro Fersulą (8-3, 1 KO) jednogłośną decyzją sędziów (59-55, 59-55, 58-56), a w wadze super średniej Miłosz Grabowski (4-0, 1 KO) pokonał przez TKO w pierwszej rundzie Adela Kobilicę (3-2, 1 KO).

Dodajmy, że galę rozpoczęły pojedynki polskich nadziei boksu olimpijskiego: Jakub Straszewski pokonał Klemensa Szczepaniaka, Bartłomiej Rośkowicz wygrał z Makarem Vdovitsenko i Artur Proksa pokonał Frantiska Horvatha (trzy zwycięstwa jednogłośną decyzją sędziów), a Mateusz Grejber wygrał z Patrikiem Stefanem przez TKO w trzeciej rundzie.

2 WRZEŚNIA [BIAŁYSTOK, CHORTEN BOXING PROMOTIONS]

W walce wieczoru gali w Białymstoku boksujący w grupie Dariusza Snarskiego w limicie wagi super średniej Przemysław Gorgoń (15-10-1, 6 KO) przegrał stosunkiem głosów dwa do remisu z Gino Kantersem (10-4-2, 4 KO). Przemek ostro szedł do przodu, wywierał pressing, ale celniej bił Holender. To była ciasna walka, Kanters wygrał ją jednak zasłużenie.

Wcześniej Krzysztof Warekso (3-0-1, 1 KO) udanie zrewanżował się Piotrowi Bisowi (6-2-1, 2 KO) za remis z maja. Po sześciu rundach sędziowie punktowali 59:55 i dwukrotnie 58:56. Natomiast debiutant Dawid Czarniawski (1-0, 1 KO) ciężko znokautował w pierwszej odsłonie Andrzeja Nowiczenkę (1-1).

17 WRZEŚNIA 2022 ROKU [RADOMSKO, TYMEX BOXING NIGHT 22]

W walce wieczoru występujący po raz pierwszy w tym roku Robert Parzęczewski (29-2, 17 KO) pokonał jak zwykle twardego Tomasza Gromadzkiego (12-5-1, 3 KO). „Arab” zaczął dobrą pracą nóg, dzięki czemu unikał ciosów atakującego trochę chaotycznie rywala. A jednocześnie kąsał cały czas lewym prostym i pewnie prowadził walkę. Od czwartej rundy zaczęły się jednak „schody”, które trwały do końca ósmej odsłony. W dziewiątej rundzie mocnym prawym zranił przeciwnika i znów złapał luz. Zwycięstwo przypieczętował w ostatnim starciu. Najpierw rzucił „Zadymę” na deski bezpośrednim prawym krzyżowym. Za moment serią ciosów przy linach znów przewrócił Tomka na deski. Na dokończenie roboty zabrakło jednak czasu i gong wyratował Gromadzkiego. Sędziowie byli wyjątkowo zgodni i wszyscy wypunktowali przewagę Parzęczewskiego w stosunku 97:91.

Kamil Kuździeń (8-0, 3 KO) nie potrafił kończyć swoich rywali, ale jak już się odblokował, to wygrał trzecią walkę z rzędu przed czasem. Dziś naprzeciw niego stanął Nikola Vlajkov (11-14-1, 6 KO), który słynie z tego, że przewraca się bardzo rzadko. Ale „Kundzia” łatwo rozmontował jego obronę. Przez trzy rundy wyboksowywał rywala, by w końcówce czwartej przewrócić go bezpośrednim prawym krzyżowym. Wtedy jeszcze pięściarzowi z Częstochowy przeszkodził gong na przerwę, ale po niej dokończył dzieła zniszczenia. Najpierw przy linach wydłużoną serią posłał Serba na deski po raz drugi, a wszystko zakończył prawym sierpowym. Tym razem sędzia wyliczył już Vlajkova do dziesięciu.

Po słabszych ostatnio walkach w końcu dobry boks pokazał Michał Soczyński (6-0, 2 KO). I przerwał serię Adriana Valentina (4-1, 3 KO), który był dotąd katem polskich pięściarzy wagi junior ciężkiej. „Soczek” zaczął bardzo dobrze, boksując lewym prostym i trafiając w kombinacji lewym sierpowym. W drugiej rundzie trafił prawym krzyżowym, poprawił lewym hakiem na szczękę i zrobiło się gorąco. W trzecim starciu nieco spuścił z tonu, ale w czwartym powrócił do lewego prostego. W pewnym momencie zagapił się, przyjął mocny cios i przez moment wydawał się zraniony, szybko jednak wrócił do gry i zaakcentował końcówkę. W dwóch ostatnich rundach do swojego arsenału dodał prawy podbródkowy, znów trafił kilka razy lewą ręką i pewnie dowiózł wygraną. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali na korzyść pięściarza z Lublina 59:55 i dwukrotnie 60:54.

Napiszmy, że ta walka się odbyła. A jedyny z niej plus jest taki, że Remigiusz Smoliński (5-1, 3 KO) dopisał do rekordu kolejne zwycięstwo. Dwumetrowy i ważący ponad 120 kilogramów pięściarz z Gliwic już wczoraj przestraszył na ważeniu Żeczeslawa Radewskiego (3-5, 2 KO). Bułgar zrobił więc wszystko, żeby nic dziś nie przyjąć i po pierwszym lewym prostym przewrócił się, sygnalizując kontuzję nogi…

Wcześniej debiutujący na zawodowym ringu Damian Cieślik (1-0) pokonał stosunkiem głosów dwa do remisu Bartłomieja Włodarczyka (1-2), zaś inny debiutant – Jan Lauk (0-0-1), zaledwie zremisował z Pawłem Cieciorą (0-2-1).

24 WRZEŚNIA 2022 ROKU [ŁÓDŹ, POLSAT BOXING PROMOTIONS 10]

Osleys Iglesias (7-0, 6 KO) to zawodnik światowej klasy. Cieszmy się z jego walk w Polsce, bo nasz rynek będzie wkrótce dla niego za mały. Pierwotnie rywalem Kubańczyka miał być kto inny, ale zastępstwo też wydawało się solidne. Bo przecież Ezequiel Osvaldo Maderna (27-10, 17 KO) niedawno urwał kilka rund Pawłowi Stępniowie. Wszystko jednak błyskawicznie się skończyło. Iglesias od pierwszej akcji spychał rywala na liny, w pewnym momencie uderzył kombinacją lewy hak na korpus-prawy sierp bity z góry i było po wszystkim. Sędzia Leszek Jankowiak wyliczył Argentyńczyka do dziesięciu, a ten sygnalizował cios w tył głowy. Szybko, łatwo i przyjemnie. Różnica klas.

Aleksander Bereżewski (7-0, 6 KO) po raz pierwszy na pełnym dystansie. Występujący w wadze półśredniej pięściarz ograł Jose Angela Rosales Romero (6-3, 3 KO). Już w pierwszej rundzie Olek trafił mocnym lewym sierpowym, który wstrząsnął rywalem, ale za moment zabrzmiał gong. Potem wciąż on nieznacznie przeważał, wywierał pressing, ale brakowało trochę zmiany tempa. Atakował, zadawał dużo ciosów, jednak Meksykanin zbierał większość z nich na blok. Po sześciu ciekawych rundach sędziowie jednogłośnie wskazali na Bereżewskiego – 59:55 i dwukrotnie 58:56.

Max Suske (4-1, 3 KO) niedawno przejechał się po Remku Runowskim i wydawało się, że może to być kawał zawodnika. Ale Petro Frolov (6-0, 2 KO) udowodnił mu, że rzeczywistość jest zgoła inna. Ukrainiec prawdopodobnie nie bił tak mocno jak Niemiec, ale wyboksowywał go z kontry i z upływem czasu zyskiwał coraz większą przewagę. A dwa nokdauny przypieczętowały jego wygraną – 58:54, 58:54 i 60:52.

W wadze super średniej Miłosz Grabowski (5-0, 2 KO) przez cztery rundy rozbijał Damiana Mielewczyka (12-8, 8 KO), który nie wyszedł do piątej odsłony. Wcześniej Niko Zdunowski (3-0-2) wypunktował na dystansie czterech rund Oskara Gajcowskiego (2-2), a Gracjan Królikowski (3-2-1, 2 KO) już w pierwszej rundzie zastopował Kristiana Dzurnaka (3-4, 1 KO).

30 WRZEŚNIA 2022 ROKU [ŁOMŻA, SUZUKI BOXING NIGHT 17]

Po sześciu latach przerwy wrócił były pretendent do tytułu WBA Regular wagi ciężkiej – Andrzej Wawrzyk (33-2, 19 KO). Na gali Suzuki Boxing Night 17 w Łomży został jednak bardzo ciężko znokautowany przez Michała Bołoza (4-4-2, 4 KO). Bołoz od początku atakował prawą ręką, a Wawrzyk był ostrożny i pasywny. Przyjmował uderzenia rywala na blok, ale dopiero pod koniec pierwszej rundy zaczął pracować ciosami. Nieco lepiej wyglądał do pewnego momentu w rundzie drugiej, trafiając pojedynczymi uderzeniami prostymi i lewym sierpowym. Nagle Bołoz trafił jednak potężnym prawym pod linami i Wawrzyk długo nie podnosił się z maty ringu. Nokaut był bardzo ciężki.

Brązowy medalista mistrzostw Europy, multimedalista mistrzostw Polski Tomasz Niedźwiecki (1-0) udanie zadebiutował w boksie zawodowym na gali Suzuki Boxing Night 17 w Łomży, pokonując w walce wieczoru Krzysztofa Stawiarskiego (2-4, 2 KO). Pojedynek był naprawdę efektowny i ciekawy. Ambitny i silny bytomianin Stawiarski zaczął bardzo ostro, atakując bezpardonowo z obu rąk. Niedźwiecki spokojnie się jednak bronił, a w ostatniej akcji rundy świetnie skontrował akcją złożoną ze czterech celnych ciosów i rywal padł na deski. Zdołał się podnieść i ruszył w drugiej rundzie do ponownych ataków, ale widać już było, że Tomasz ma walkę pod całkowitą kontrolą. Niedźwiecki trafiał coraz częściej – w różnych płaszczyznach i precyzyjnie. Ale Stawiarski nie odpuszczał i walka zamieniła się w małą wojnę, w której Tomasz zdecydowanie przeważał dzięki wyższym umiejętnościom. Co jakiś czas przyjmował mimo wszystko ciosy rywala, który imponował zaciętością. Do końca pojedynku trwała nieustanna akcja. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 59:55 i dwa razy 60:54 – wszyscy dla Niedźwieckiego.

źródło: bokser.org