Archiwum: WSB

AZEROWIE ZMIENILI SKŁAD. Z „HUSARIĄ” NIE WYSTĄPI MISTRZ ŚWIATA

BAKU_HUSSARS

Podczas zakończonej niedawno w azerskim mieście Guba ceremonii ważenia przed jutrzejszym meczem pomiędzy miejscowym zespołem Azerbaijan Baku Fires a Hussars Poland okazało się, że w ekipie gospodarzy doszło do jednej, ale bardzo istotnej zmiany.

Rywalem Arkadiusza Toborka (+91 kg) nie będzie anonsowany dotąd mistrz świata wagi superciężkiej i brązowy medalista olimpijski z Londynu (2012), Magomedrasul Medzhidov, tylko 23-letni Arslanbek Makhmudov, który w lidze WSB stoczył 6 walk, z których 3 wygrał i tyleż samo przegrał.

Azer zadebiutował w rozgrywkach w sezonie 2010/2011 w barwach Moscow Kremlin Bears, w kolejnym boksował dla Dynama Moskwa i po rocznej przerwie wrócił do WSB jako zawodnik Baku Fires. W bieżącym sezonie boksował tylko raz, rozbijając przez TKO w 1. starciu Uzbeka Renata Rahimova z Mexico Guerreros.

POLSKI: NABRAŁEM PEWNOŚCI SIEBIE, BO BOKSUJĘ Z NAJLEPSZYMI

polski02

Jeden z największych talentów w ekipie Hussars Poland, Mateusz Polski (60 kg) zadebiutował  w lidze WSB przegraną walką w meczu z Domadores Cuba. Teraz czeka go wyjazd do Guby na sobotni mecz z Azerbaijan Baku Fires, w którym skrzyżuje rękawice z 19-letnim debiutantem Magomedrashidem Jabrailovem. Do tej pory Biało-Czerwoni w World Series of Boxing stoczyli 15 pojedynków z Baku Fires, ale żadnego nie wygrali. Być może w sobotę zwycięstwo na swym koncie zapisze pięściarz Róży Karlino.

- W WSB nie ma słabych zawodników, ja nigdy nie lekceważę nikogo. Mój przeciwnik jest mańkutem o podobnym wzroście. Będę musiał dużo używać prawej ręki. Liczę, że bardzo dobrze zaboksuję i co za tym idzie, że wygram – powiedział Mateusz Polski.

W tym sezonie WSB pięściarze Hussars Poland nie wygrali meczu, ale wygrywali pojedyncze walki. Jak będzie w sobotę w Azerbejdżanie?

– Na pewno ciężko, bo boksujemy na wyjeździe, ale jesteśmy głodni zwycięstwa i chcemy pokazać się z jak najlepszej strony. Dla mnie to debiut na ringu azerskim i w potyczce z zawodnikiem tego kraju – dodał.

Walki z gwiazdami światowych ringów – medalistami Igrzysk i Mistrzostw Świata, a czasem z bokserami na co dzień z nimi trenującymi, to okazje na zdobycie doświadczenia i podpatrzenie najlepszych przez „Husarię”.

- Nabrałem pewności siebie, bo boksuję z czołówką światową i wiem na co mnie stać. Jestem optymistą przed środowym wyjazdem – powiedział Mateusz Polski.

W wadze lekkiej występuje też Dawid Michelus, inna z nadziei polskiego boksu olimpijskiego. On prawdopodobnie będzie rywalizował 1 marca w Ałmatach w 10. kolejce z Astana Arlans Kazakhstan.

MEDZHIDOV I MAMMADOV LIDERAMI EKIPY BAKU FIRES W MECZU Z „HUSARIĄ”

Ubiegłoroczny mistrz świata wagi superciężkiej i brązowy medalista olimpijski z Londynu (2012), Magomedrasul Medzhidov oraz wicemistrz świata i mistrz Europy z 2011 roku Teymur Mammadov będą liderami ekipy Azerbaijan Baku Fires podczas meczu 8. kolejki rozgrywek zawodowej ligi World Series of Boxing z Hussars Poland. Pierwszy z nich, który w tym sezonie jeszcze nie boksował dla Fires, zmierzy się z Arkadiuszem Toborkiem (+91 kg), zaś drugi skrzyżuje rękawice z Piotrem Podłuckim (81 kg).

Nie znaczy to bynajmniej, że pozostałych zawodników Hussars Poland czeka łatwiejsze zadanie. Mariusz Koch (52 kg) stanie oko w oko z leworęcznym, wyższym od siebie o prawie 10 cm, Muradem Rabadanovem, dla którego będzie to debiut w lidze WSB. Również z debiutantem – Magomedrashidem Jabrailovem – zmierzy się chwalony za występ w meczu z Kubą Mateusz Polski (60 kg). 19-letni rywal naszego zawodnika zaboksuje także z odwrotnej pozycji. Trzeci z azerskich debiutantów, Kamil Akhmedov będzie rywalem Ireneusza Zakrzewskiego (69 kg). O zawodniku gospodarzy wiemy, że walczy z normalnej pozycji i że jest o 7 cm niższy od Polaka.

Przypominamy, że wspomniany mecz odbędzie się w najbliższą sobotę, 8 lutego, o godz. 16:00 w mieście Guba.

„HUSARIA” JUTRO WYJEŻDŻA DO AZERBEJDŻANU

husaria_kuba

Kolejny bardzo ciężki mecz w lidze WSB czeka pięściarzy Hussars Poland. W sobotę, 8 lutego, o godz. 16:00, spotkają się w mieście Guba z Azerbaijan Baku Fires.Tym razem trener Hubert Migaczew zdecydował się na następujący skład: Mariusz Koch (52 kg), Mateusz Polski (60 kg), Ireneusz Zakrzewski (69 kg), Piotr Podłucki (81 kg), Arkadiusz Toborek (+91 kg). Polski zespół wyjeżdża w środę do Azerbejdżanu. Oficjalna ceremonia ważenia i konferencja techniczna odbędzie się w piątek.

W niemal takim samym składzie „Husaria” wystąpiła w połowie grudnia w meczu wyjazdowym z Mexico Guerreros. Biało-Czerwoni przegrali w Mexico City 0-5, a jedyną zmianą w porównaniu z tamtym spotkaniem jest obecność teraz Mateusza Polskiego w miejsce Dawida Michelusa.

Pięściarzy Hussars Poland czeka trudne zadanie. Poza walczącym z odwrotnej pozycji Ireneuszem Zakrzewskim, który w poprzednim sezonie wygrał jedną walkę w World Series of Boxing, pozostali zawodnicy (Mariusz Koch, Piotr Podłucki i Arkadiusz Toborek) zadebiutowali w Meksyku, a Mateusz Polski w przegranym 0-5 spotkaniu z Cuba Domadores w hali produkcyjnej fabryki Rafako w Raciborzu.

W poprzednim sezonie Husaria też walczyła w rundzie grupowej z Azerbaijan Baku Fires. W styczniu w Baku Polacy ulegli 0-5, a wszyscy bokserzy ponieśli porażki na punkty. W składzie był m.in. Grzegorz Kozłowski. Rewanż odbył się 11 miesięcy temu w Wyszkowie i znów rywale wygrali 5-0. Wśród gospodarzy boksowali m.in. Sylwester Kozłowski, Ireneusz Zakrzewski i Mateusz Malujda. I wreszcie w tym sezonie Husaria przegrała w Pruszkowie znów 0-5.

W Gubie odbędzie się 4 mecz między tymi drużynami. Polacy czekają na pierwsze zwycięstwo w potyczkach z Azerami. Husaria do tej pory przegrała 7 meczów, zaś przeciwnicy mają bilans 3-4, zajmują 4. miejsce i są już prawie pewni awansu do ćwierćfinału.

NA CZELE „POLSKIEJ” GRUPY BEZ ZMIAN. PIERWSZE ZWYCIĘSTWO EKIPY Z MEKSYKU

Znamy już wyniki wszystkich meczów grupy B zawodowej ligi World Series of Boxing. Wczoraj oprócz meczu Domadores Cuba z Hussars Poland, który wygrali gospodarze 5-0, pierwsze w rozgrywkach zwycięstwo odniosła ekipy Mexico Guerreros, pokonując Azerbaijan Baku Fires 3-2. Z kolei dzisiaj z bezdyskusyjnej wygranej cieszyli się Kazachowie z Astana Arlans, rozbijając Boxing Team Russia 5-0.

Nieco więcej emocji było w dalekim Meksyku, choć gospodarze dość szybko zapewnili sobie zwycięstwo, wygrywając pierwsze trzy walki. Najpierw Joselito Velzquez Altamirano (49 kg) wysoko wypunktował Magomeda Ibiyeva, będąc zdecydowanie lepszym w każdym starciu. Drugie oczko dorzucił sensacyjnie 19-letni Brian Alexis Gonzalez Morales (56 kg), jakkolwiek jego zwycięstwo nad rutyniarzem Gairbekiem Germakhanovem nie było jednogłośne. Trzeci punkt dał Meksykanom ich lider Juan Romero (64 kg), bijąc przez TKO w 2. starciu debiutującego w lidze WSB Salmana Ibrahimova. W dwóch ostatnich walkach zwycięstwa przed czasem odnieśli goście, niwelując porażkę do stanu 2-3. Najpierw Soltan Migitinov (75 kg) dość szczęśliwie na skutek kontuzji wygrał w 4. starciu z Juanem Antonio Mercado, a w ostatniej walce wieczoru Mołdawianin Vladimir Cheles (91 kg) rozbił w 5. starciu przez TKO Nigeryjczyka w barwach Guerreros, Efebotora Apochi.

Za wysokim zwycięstwem (5-0) Kazakhstan Astana Arlans nad Boxing Team Russia kryje się zacięty miejscami pojedynek, w którym przynajmniej dwie walki zakończyć się mogły odwrotnymi werdyktami. Ostrzeżenie jakie otrzymał Belik Galanov (49 kg) w 1. rundzie walki z Mardanem Berikbayevem zadecydowało o jego niejednogłośnej porażce, przy czym dwaj sędziowie uznali ten bój za remisowy. Zastrzeżeń nie budził werdykt w drugiej walce, w której Madi Shulakov (56 kg) pewnie wypunktował Nikitę Fedorchenko, ale już w kolejnym boju Askhat Ualikhanov (64 kg) – ten sam, który dość szczęśliwie pokonał w Polsce Damiana Kiwiora – zdaniem wielu obserwatorów nie zasłużył na zwycięstwo nad niepokonanym dotąd Maksimem Dadashevem. Sędziowie punktowali jednak odpowiednio 48-47 i 49-46 dla Kazacha i 48-47 dla Rosjanina. Czwarty punkt dla obrońców tytułu mistrza WSB zdobył lider Arlans, Sergey Derevyanchenko (na zdjęciu), w bezapelacyjny sposób górujący nad solidnym Petrem Khamukovem. W ostatniej odsłonie meczu kibice zobaczyli niezwykle wyrównany bój, w którym faworyzowany Vasili Levit nieznacznie, choć jednogłośnie, pokonał na punkty debiutanta w WSB, Alekseya Egorova.

Po 7. kolejce spotkań na czele grupy B nie zaszły żadne istotne zmiany. Prowadzą Kubańczycy, wyprzedzając Kazachów, Rosjan, Azerów, Meksykanów i Polaków. Ci ostatni do Guerreros tracą jednak już 4 punkty, co oznacza, że do zajęcia 5. miejsca w grupie „Husarii” nie wystarczy tylko pokonanie drużyny meksykańskiej w Polsce…
wsb_7

 

KUBAŃCZYCY NIE DALI POLAKOM ŻADNYCH SZANS

Ekipa Hussars Poland wybrała się do Hawany na rewanżowy mecz z najmocniejszą drużyną w World Series of BoxingCuba Domadores. Trudno było zakładać, że choć jeden z naszych zawodników wyjdzie zwycięsko ze swojej walki, ale zdobyte doświadczenie może zaowocować w przyszłości.

Pierwsze cztery pojedynki kończyły się gładkimi punktowymi zwycięstwami miejscowych faworytów, którzy zdeklasowali naszych Husarzy i najpierw wyprowadzili swój team na prowadzenie, a potem przesądzili o wyniku spotkania. Wisienką na torcie był dla Kubańczyków występ walczącego w wadze ciężkiej Erislandy Savona, który już w pierwszej rundzie znokautował Łukasza Zygmunta i ustawił wynik meczu na 5-0.

Choć Dawid Jagodziński wciąż nie ma na koncie indywidualnego zwycięstwa w lidze WSB, to jednak jego poprzednie dwie walki dawały nadzieję na to, że młody Polak będzie w stanie postawić solidny opór brązowemu medaliście mistrzostw świata w Ałmatach – Yosvany’emu Veitii. Tuż przed wylotem na Kubę Dawid przyznał w rozmowie z Mariuszem Serafinem, że trochę obawia się tego wyjazdu, ale będzie chciał jak najwięcej wynieść z przygody w Hawanie. W ringu Jagodziński nie miał niestety nic do powiedzenia i dał się gładko ograć szybszemu, lepiej wyszkolonemu technicznie mańkutowi, ale na odnotowanie zasługuje twardość naszego zawodnika, który ani razu nie był w poważnych tarapatach i wytrzymał pełne pięć rund z utytułowanym przeciwnikiem.

Kolejny mańkut i kolejna klęska Polaka. Podopieczni Huberta Migaczewa mieli ćwiczyć na treningach ciosy z prawej ręki, które są szczególnie skuteczne w starciach z zawodnikami boksującymi z odwrotnej pozycji, ale aktualny mistrz Kuby Marcos Forestal okazał się zdecydowanie za dobry dla Sylwestra Kozłowskiego. Mierzący 175 cm Kubańczyk zdecydowanie górował nad reprezentantem gości nie tylko wzrostem, lecz również umiejętnościami. Warto przypomnieć, że Forestal został wprowadzony do składu w ostatniej chwili w zastępstwie za mistrza olimpijskiego z Londynu – Robeisy Ramireza. W pierwszej rundzie zrobiło się gorąco i faworyt kilka razy brzydko sfaulował Kozłowskiego, ale potem skupił się już na boksie i wygrał bez większych problemów.

Liczyliśmy na to, że Damian Kiwior może uratować honor drużyny, wygrywając choć jedną rundę, bo trudno było mieć nadzieję na triumf młodego Polaka w całej walce ze znakomitym Yasnielem Toledo – brązowym medalistą igrzysk olimpijskich w Londynie oraz dwukrotnym srebrnym medalistą mistrzostw świata. Niestety Kiwior nie miał najmniejszych szans i poza niezłą (ale wciąż przegraną) drugą odsłoną, we wszystkich pozostałych był wyraźnie gorszy. Zmęczenie i bezradność poskutkowały dwoma ostrzeżeniami w końcówce i porażka Hussars Poland w całym spotkaniu stała się faktem.

W przypadku Piotra Gredke nie było wielkich oczekiwań. Istniało nawet podejrzenie, że przegra on swoją walkę przed czasem, ale Ramon Luis nie był na szczęście w bojowym nastroju i zadowolił się deklasacją punktową. Kilka razy robiło się niebezpiecznie, ale Kubańczyk więcej przyjemności czerpał z ośmieszania rywala technicznymi sztuczkami niż zadawania mu potężnych ciosów, które mogły doprowadzić do przerwania pojedynku. Gredke do końca próbował, ale nie miał żadnych odpowiedzi na doskonały momentami boks miejscowego faworyta. Skończyło się na pewnym zwycięstwie Luisa, a nam pozostaje się cieszyć, że Piotrek przetrwał cały dystans. Na pewno wyniesie z tej lekcji więcej niż z kilku wygranych walk na MMP.

Porażkę w debiucie można było tłumaczyć brakiem odpowiedniego przygotowania. Później Łukasz Zygmunt spędził kilka tygodni z resztą drużyny i miał zaprezentować znacznie lepszą formę w drugim występie w WSB. Niestety skończyło się fatalnie, bo Polak już w pierwszej odsłonie został znokautowany. Świetnie dysponowany krewny legendarnego Felixa Savona uderzył prawym sierpowym, a Zygmunt padł na deski. Wstał prawie od razu, ale po chwili poczuł się gorzej i przyklęknął. Liczenie trwało długo, więc Łukasz zdążył się podnieść, ale nie sprawiał wrażenia, jakby chciał dalej boksować i sędzia ringowy podjął słuszną decyzję o niedopuszczeniu go do dalszej walki. Powtórki pokazały, że cios nie doszedł nawet czysto do celu. Wydawało się, że prawy Erislandy Savona ześlizgnął się nieco po barku Polaka i nawet jeśli doszedł, to zaledwie jako obcierka. Mimo niewątpliwej klasy rywala, taka postawa Zygmunta stawia pod znakiem zapytania jego dalsze występy w drużynie Hussars Poland.

49 kg: Yosvany Veitia UD 5 Dawid Jagodziński (50-42, 50-44, 50-44)
56 kg: Marcos Forestal UD 5 Sylwester Kozłowski (50-45, 50-45, 50-44)
64 kg: Yasnier Toledo UD 5 Damian Kiwior (50-43, 50-43, 50-42)
75 kg: Ramon Luis UD 5 Piotr Gredke (50-45, 50-45, 50-45)
91 kg: Erislandy Savon KO 1 Łukasz Zygmunt

Leszek Dudek, bokser.org

HUSSARS VS DOMADORES: TEN MECZ NIE BĘDZIE TRUDNIEJSZY OD INNYCH

domadores03

- Nie możemy pozwolić na kubański „taniec” – mówi przed meczem z Cuba Domadores szef drużyny Hussars Poland, Jarosław Kołkowski . Spotkanie odbędzie się z piątku na sobotę w Hawanie. – Mecz z Kubańczykami nie będzie trudniejszy od innych, jakie już toczyliśmy w tym sezonie. Czy np. Dawid Jagodziński został poddany łatwiejszemu sprawdzianowi walcząc z Davidem Ayrapetyanem? Nie sądzę. A naprawdę dobrze walczył. I teraz też jest w stanie dobrze wypaść, a nawet wygrać. Powtórzę tylko, że musi pamiętać o taktyce i nie zaczynać walki w ostatnich 2 rundach, bo można wygrać z każdym, ale nie z matematyką – uważa Kołkowski.

Po poprzednim sezonie, w którym „Husaria” awansowała do ćwierćfinału WSB, w tym trafiła do najmocniejszej z możliwych grup. Polacy rywalizuję ze świetnymi bokserami z Kuby, Rosji, Kazachstanu, Azerbejdżanu i Meksyku.

- Bardzo liczę na Damiana Kiwiora. Wprawdzie trafia na utytułowanego Yasniera Toledo, ale w ringu nie walczą tytuły. Jeżeli Damian podejdzie do walki z głową – najpierw spróbuje przeczytać przeciwnika, a potem konsekwentnie będzie wykorzystywał jego słabe strony, a takie ma każdy, to będzie dobrze. Tak zrobił w meczu z Astana Arlans Kazakhstan, gdzie jego przeciwnik wyraźnie nie radził sobie w półdystansie i w walce zza podwójnej gardy. Damian musi tylko pamiętać – zresztą jak każdy z naszych zawodników – żeby nie atakować dopiero od 3, 4 rundy. Walkę, a nawet ryzyko trzeba podjąć co najmniej w 2 rundzie, bo trzeba liczyć, że sędziowie będą mieli tendencję do sędziowania „na gospodarza”. Trzeba więc im dać trochę czasu, żeby się „przyzwyczaili” do przewagi Polaka, a rund jest tylko 5 – uważa Jarosław Kołkowski.

Biało-Czerwoni pod wodzą trenerów dużo czasu poświęcili na analizę taktyczną przeciwników. Wielki sprawdzian w już w sobotę rano czasu polskiego. To rzadkość kiedy Polacy boksują w Hawanie.

- Po drugiej stronie też są myślący ludzie, którzy „za darmo” niczego nie oddadzą. Trzeba pamiętać, że bokserzy kubańscy słyną przede wszystkim ze świetnej defensywy. Nie można więc im zostawiać za dużo miejsca, aby nie mogli „tańczyć” po ringu. Nie wolno dać się wpuścić w ściganie znikających punktów i pruć powietrza niecelnymi ciosami. W ten sposób traci się siły i sprawia złe wrażenie na sędziach. Przepuścić i oddać serią 3-4 ciosów, a kiedy się uda zamknąć przy linach i konsekwentnie pracować. To punktuje – powiedział szef drużyny Hussars Poland.

JAROSŁAW KOŁKOWSKI BLOGUJE: ZWIĄZKI ZE ZWIĄZKIEM

Hussars Poland to praktycznie jedyna drużyna w WSB, która nie korzysta z żadnej pomocy państwa i działa niezależnie od krajowej federacji bokserskiej. W większości krajów biorących udział w lidze drużyny prowadzone są bezpośrednio przez federacje. Pomijając polską drużynę, tylko D&G Italia Thunder jest prowadzona przez osobną spółkę. Jednak nawet w tym wypadku Federazione Puglistica Italiana (FPI) ma przemożny wpływ na działalność drużyny WSB (np. trenerem drużyny jest Francesco Damiani, koordynator wszystkich programów olimpijskich federacji), a drużyna może korzystać z całej infrastruktury i zaplecza treningowego FPI (np. ośrodek w Asyżu).

W tym kontekście pytanie o to, jaki stan rzeczy należy uznać za normalny – przynajmniej w moim odczuciu – jest retoryczne. Pomiędzy Polskim Związkiem Bokserskim (PZB) a Hussars Poland powinny istnieć bardzo ścisłe relacje organizacyjne. Więcej, trzeba się zastanowić nad przejęciem Hussars Poland przez PZB. Dotychczasowa współpraca sprowadzająca się w gruncie rzeczy do tolerowania się nawzajem nie wystarczy.

Za „chwilę” dobiegnie końca drugi sezon WSB, w którym występuje drużyna reprezentująca Polskę. Ten czas przyniósł sporo doświadczeń. Na ich podstawie spróbuję przytoczyć kilka argumentów, które uzasadniają postulat połączenia struktur PZB i Hussars Poland.

1.    PZB nie ma zbyt wielkiego potencjału marketingowego, zdolnego przyciągnąć sponsorów. Imprezy organizowane przez PZB nie mogą liczyć na transmisje telewizyjne czy choćby wzmianki w mediach o największym zasięgu. Zresztą to nie jest krytyka PZB. Z turniejami AIBA lub EUBC wcale nie jest lepiej. Hussars Poland to dzisiaj jedyna inicjatywa w boksie olimpijskim zdolna przyciągnąć sponsorów. Z drugiej strony, PZB jest organizacją społeczną, co pozwala uniknąć pomówień o sponsorowanie czyjegoś „prywatnego biznesu”. Innymi słowy, połączenie medialnej wartości Hussars Poland i ustrojowej pozycji PZB jako polskiego związku sportowego, członka PKOl i AIBA, może tylko ułatwić pozyskiwanie sponsorów.

2.    Dzisiaj boks znajduje się w tzw. grupie brązowej. Z punktu widzenia Ministra Sportu i Turystyki jest więc sportem o małym znaczeniu. Tylko taki projekt jak Hussars Poland i WSB ma szansę to zmienić (dodatkowe kwalifikacje olimpijskie, duża popularność dyscypliny, wyjątkowość i jednocześnie spójność programu). Ale tylko PZB może wnioskować o ponadplanowe dotacje na konkretne przedsięwzięcie.

3.    Dzięki PZB można też zredukować część kosztów funkcjonowania Hussars Poland. Związki sportowe mają np. prawo do obniżonych stawek za wynajem obiektów sportowych. Niektórzy urzędnicy twierdzą, że organizacje „pozazwiązkowe” takiego prawa już nie mają bez względu na cel ich działania. Podejście ludzi bywa różne nawet w granicach jednego miasta. Przykładowo, zetknęliśmy się z tym problemem, a w zasadzie z kompletnym brakiem zrozumienia roli WSB jako programu olimpijskiego w przypadku Areny Ursynów, podczas gdy współpraca z Torwarem zawsze układała się wzorowo.

4.    Obecny poziom finansowania boksu olimpijskiego sprawia, że nasi bokserzy nie mogą uczestniczyć w wielu ważnych turniejach międzynarodowych. PZB po prostu nie stać na organizowanie wyjazdów. W WSB nasi zawodnicy mają możliwość mierzenia się z najlepszymi na świecie, ucząc się od nich i nabierając doświadczenia. Jak kończą się wyjazdy na mistrzostwa kontynentu czy świata z bagażem doświadczeń wyniesionych z turniejów krajowych, wiemy wszyscy…

5.    Hussars Poland to też znakomite narzędzie dla trenera kadry narodowej seniorów. Właśnie ogłoszono listę zawodników, którzy mogą być zgłaszani jako członkowie kadry narodowej do udziału w zawodach sportowych AIBA. Nie oznacza, jak rozumiem, że do kadry powołano 62 osoby (tyle jest na liście). Ścisłą kadrę trener Walery Korniłow dopiero wyłoni. Ale na jakiej podstawie? Żeby poznać wartość zawodnika, trzeba go zobaczyć w walce i to na odpowiednio wysokim poziomie. Żeby tę wartość podnosić, trzeba mieć bezpośredni wpływ na szkolenie zawodnika, trzeba je, jeśli nie prowadzić, to przynajmniej nadzorować – z bliska. Połączenie sił Hussars Poland i PZB może zoptymalizować proces kształtowania kadry narodowej. Na razie jest tak, że kiedy większość najlepszych polskich bokserów przygotowuje się do meczów w WSB, trener kadry organizuje jej zgrupowanie…

W moim przekonaniu organizacyjne związanie Hussars Poland i PZB powinno wywołać synergię, dzięki której polscy bokserzy znów będą osiągać sukcesy na arenach międzynarodowych.

Czy mam rację? Czy to jest lekarstwo na przewlekłą chorobę, na jaką zapadł polski boks? Czy znajdą się ludzie, którzy myślą podobnie? Nie wiem. Natomiast wiem na pewno, że dotychczasowy system (o ile w ogóle można tu mówić o systemie) – delikatnie mówiąc – nie przyniósł nam oszałamiających sukcesów sportowych. W gruncie rzeczy sprowadził polski boks olimpijski do roli taniego zaplecza kadrowego dla zawodowych grup promotorskich.

Hussars Poland już dzisiaj udaje się powstrzymać odpływ utalentowanych bokserów na zawodowstwo, ale celem funkcjonowania drużyny nie jest przecież robienie na złość promotorom boksu zawodowego. Tu chodzi przede wszystkim o podniesienie poziomu boksu olimpijskiego i osiąganie sukcesów na tym polu. Oby to jednak nie była walka z wiatrakami, bo w boksie lepiej być nielubianym Donem Kingiem niż sympatycznym Don Kichotem.

Jarosław Kołkowski, Warszawa, 31 stycznia 2014 roku

KUBAŃCZYCY ZAWIESILI MISTRZA OLIMPIJSKIEGO. Z KOZŁOWSKIM ZABOKSUJE FORESTAL

Kubańska Federacja Boksu (FCB) za pośrednictwem lokalnych mediów poinformowała, że aktualny mistrz olimpijski z Londynu, 21-letni Robeisy Ramirez (56 kg) został zawieszony na 6 miesięcy w prawach reprezentanta kraju i drużyny Cuba Domadores. Powodem ukarania znakomitego mistrza pięści były zaniedbania treningowe i powtarzające się nieobecności na treningach.

W związku z powyższym w meczu z Hussars Poland w zawodowej lidze WSB wystąpi ubiegłoroczny mistrz Kuby Marcos Forestal (na zdjęciu). O tym, że zmiana ta bynajmniej nie jest wielkim osłabieniem ekipy kubańskiej świadczy fakt, że to właśnie 24-letni Forestal pokonał w grudniu 2013 roku Ramireza w finale krajowego czempionatu. Kubańczyk ma za sobą debiut w lidze World Series of Boxing. W Hawanie dołożył swoją cegiełkę do zwycięstwa 5-0 z drużyną Boxing Team Russia. Nowy przeciwnik Sylwestra Kozłowskiego będzie od niego znacznie wyższy (175 cm) i zaboksuje z odwrotnej pozycji.

Jako ciekawostkę dodajmy, że Robeisy Ramirez, który w czasach juniorskich dwukrotnie pokonał Dawida Michelusa, nie został bynajmniej wydalony z kadry narodowej, ani z drużyny Domadores. Według komunikatu FCB dostanie on szansę odkupienia winy poprzez solidne treningi.

Jarosław Drozd

DAMIAN KIWIOR: NIE CHCĘ ZAWIEŚĆ TRENERÓW I …SIEBIE SAMEGO

kiwior

- Stać mnie na dobrą walkę – mówi przebywający w Hawanie Damian Kiwior. W nocy z piątku na sobotę bokserzy Hussars Poland spotkają się z Cuba Domadores w meczu siódmej kolejki ligi World Series of Boxing.

- Ciężko przepracowałem okres przygotowawczy, więc nie obawiam się pojedynku z Toledo. Na pewno nie chcę zawieść sztabu szkoleniowego, a przede wszystkim siebie samego – powiedział Damian Kiwior (64 kg), który za rywala ma dwukrotnego wicemistrza świata i brązowego medalistę Igrzysk Olimpijskich 2012 Yasniera Toledo.

Kubańczycy są niepokonani w debiutanckim dla siebie sezonie w lidze WSB. Do tej pory rozegrali tylko dwa mecze przed własną publicznością, oba wygrali po 5-0 z zespołami z Rosji i Meksyku.

- Ostatnią walką udowodniłem, że stać mnie dobre walki i mogę nawiązać pojedynek z każdym zawodnikiem na świecie. Wiadomo, że będzie bardzo ciężko i prawdopodobnie będzie to moja najtrudniejsza walka w życiu, bo przeciwnik jest w ścisłej czołówce kategorii lekkopółśredniej – dodał Damian.

W tym sezonie bokser pochodzący z Tarnowa stoczył dwa dobre pojedynki, choć przegrane, z Azerem Gaybatullą Gadzhialiyevem i Kazachem Aschatem Ualikhanovem. Teraz czeka go trzeci egzamin, być może najtrudniejszy.

- Oglądałem wygraną walkę Toledo z Gadzhialijewem. Na pewno będę starał się narzucić swój styl i swoje tempo walki. Nie dawać się mu skupić, ponieważ jak będę czekał on to z pewnością wykorzysta – powiedział Damian Kiwior.

Kubańczycy wystawiają na mecz z Husarią aż trzech mańkutów (m.in. Toledo) i dwóch zawodników walczących z normalnej pozycji. Ich średnia wieku to 22 lata.

- Kuba jest potęgą boksu. Pięściarze mają w sobie bardzo dużo luzu. Każdy cios wyprowadzają z niezwykłego luzu. Są to ciosy szybkie i bardzo celne, dlatego są najlepsi – uważa podopieczny Huberta Migaczewa.

MICHAŁ OLAŚ: Z TRENEREM ŁAKOMCEM ZNALEŹLIŚMY SKUTECZNY SPOSÓB NA SAVONA

olas_michal

W 2010 roku Michał Olaś przebojem wdarł się do krajowej czołówki boksu olimpijskiego. Uczył się pięściarskiego abecadła z walki na walkę. W marcu w półfinale Mistrzostw Polski w Strzegomiu przegrał z Mateuszem Malujdą, a następnie w maju w Warszawie w ćwierćfinale Turnieju im. Feliksa Stamma uczył się na błędach, popełnianych w pojedynku z Rosjaninem Pavlem Nikitayevem. Kiedy w październiku uległ w półfinale turnieju w Ostrawie Białorusinowi Pavlowi Kiriyenko nikt nie spodziewał się, że jeszcze w ciągu tego będzie autorem bezprecedensowego sukcesu.

11 listopada w bośniackim Skopje wygrał pierwszą walkę w międzynarodowym turnieju Golden Gong, pokonując bez fajerwerków Słoweńca Boruta Slapnika i kiedy okazało się, że nazajutrz w półfinale czeka na niego młody kubański siłacz, aspirujący wówczas do seniorskiej czołówki światowej, Erislandy Savon, wielu kibiców skazało Michała na porażkę. Pomylili się wówczas niemal wszyscy – i fachowcy i kibice, bo Polak pokonał swojego rywala 5-2.

- Wtedy w Skopje miałem bardzo ciężką przeprawę – wspomina dzisiaj Michał Olaś. – Prawdopodobnie Kubańczyk mnie zlekceważył, ponieważ była to być może moja 15 walka bokserska, byłem absolutnym „No Name”, nie byłem w żadnych rankingach AIBA. Z ówczesnym trenerem kadry Stanisławem Łakomcem, ustaliliśmy taktykę, żeby przyjmować jego ciosy na gardę i odpowiadać krótkimi kombinacjami, po jego ataku gdyż wtedy miał skłonności do opuszczania rąk. Było bardzo ciężko, gdyż Kubańczyk wiedząc, że przegrywa walkę nie ustępował ani na chwilę w atakach przez 3 rundy, jednakże udało mi się doprowadzić przewagę do końca – mówi Michał.

Mimo wspaniałego sukcesu warszawianin turnieju w Skopje nie wygrał, ulegając w finale Chorwatowi Marko Radonjicowi, bokserowi o niebo słabszemu niż Kubańczyk…

- Głównymi czynnikami, które wpłynęły na moją finałową porażkę było zmęczenie po niewiarygodnym boju z Savonem oraz to, że Chorwat trochę zaskoczył mnie odwrotną pozycją. Wówczas jeszcze nie do końca umiałem boksować z mańkutami. Rywal był więc dla mnie bardzo niewygodny – twierdzi Michał, którego droga do boksu była absolutnie niezwyczajna.

- Na zajęcia do klubu Fenix i do trenera Huberta Migaczewa przyszedłem w lipcu 2009 roku żeby podszkolić swoje umiejętności stricte bokserskie, gdyż wcześniej uprawiałem K-1 oraz Muay Thai. Trener Migaczew, jak mi później sam powiedział, dostrzegł potencjał bokserski, zorganizował więc mi walkę na II Praskiej Gali Boksu w Warszawie, gdzie nieznacznie na punkty przegrałem ze srebrnym medalistą Mistrzostw Polski, Jakubem Kapelińskim. Trzy miesiące później, praktycznie bez żadnego przygotowania typowo bokserskiego, pojechałem również za namową trenera Huberta na Mistrzostwa Polski. W Strzegomiu zająłem 3. miejsce, przegrywając na punkty z późniejszym złotym medalistą, Mateuszem Malujdą. Po tej walce podszedł do mnie trener Łakomiec i po krótkiej, ale treściwej rozmowie, wręczył mi powołanie na obóz kadry do Wisły przed turniejem Stamma – wspominał Polak.

Później nadeszły większe sukcesy, wraz ze zdobyciem w 2011 roku  w Koninie tytułu mistrza Polski seniorów. Start w Mistrzostwach Europy i Świata zaowocowały kontraktem w zawodowej lidze WSB. Michał był pierwszym pięściarzem znad Wisły, który wygrał pojedynek w tych elitarnych rozgrywkach, bijąc w listopadzie 2011 roku Irlandczyka Seana Turnera. Rok później ze swoją drużyną, Dolce & Gabbana Milando Thunder wygrał całą ligę, by w kolejnym sezonie przywdziać barwy ekipy Hussars Poland. Niestety zaboksował w jej barwach tylko dwa razy. Po listopadowym zwycięstwie w Meksyku, 14 grudnia 2012 roku w Warszawie przegrał z rutynowanym Algierczykiem Chouaibem Boloudinatsem, a co gorsze po zakończeniu tej walki w jego organizmie wykryto niedozwolone środki dopingujące, za co został wykluczony z drużyny i zdyskwalifikowany przez PZB i AIBA na dwa lata..

Z perspektywy czasu brak Michała Olasia w polskim boksie olimpijskim jest nadzwyczaj widoczny. Również jego dawna drużyna, Hussars Poland ma wielki problem, by znaleźć w limicie wagi 91 kg wartościowego pięściarza, który nawiązałby walkę z najlepszymi zawodnikami na świecie. Za tydzień na Kubie na kolejnego Polaka czekać będzie …Erislandy Savon, aktualnie jeden z liderów Cuba Domadores. Skrzyżuje z nim rękawice Łukasz Zygmunt.

- Kiedyś przed kwalifikacjami olimpijskimi (Londyn 2012) mieliśmy okazję z Łukaszem sparować ze sobą – kontynuuje Michał Olaś. – Uważam go za dobrego zawodnika, miejmy nadzieje, że teraz miał więcej czasu, by się lepiej przygotować i pokazać dobry boks. Trzymam kciuki za całą Husarię! – zakończył były pięściarz Feniksa Warszawa i reprezentacji Polski, którego – miejmy nadzieję – zobaczymy niebawem ponownie między linami ringu.

- Jestem cały czas w treningu, mam okazję sparować z zawodowcami, do tego realizuję się jako trener. No i czekam do końca zawieszenia – zapewnia Michał. Trzymamy za niego kciuki…

MISTRZ I WICEMISTRZ OLIMPIJSKI PRZEEGZAMINUJĄ NA KUBIE „HUSARIĘ”

Pięściarze Cuba Domadores, czyli de facto reprezentanci kraju z Gorącej Wyspy, którzy debiutują w rozgrywkach zawodowej ligi World Series of Boxing, nie stosują dla żadnych z rywali taryfy ulgowej. Kubańczycy za swój cel postawili sobie wygranie wszystkich meczów i w każdej kolejce spotkań WSB w ich szeregach znajduje się 3-4 zawodników z absolutnej światowej czołówki.

Nie inaczej będzie 31 stycznia w Hawanie, kiedy to z gospodarzami, zajmującymi pierwsze miejsce w grupie B zmierzy się ekipa Hussars Poland. Kubańskie media opublikowały dzisiaj skład, w jakim miejscowi bohaterowie zmierzą się z wybrańcami trenera Huberta Migaczewa. Naszych zawodników czeka nie lada egzamin, gdyż przeegzaminują ich: Yosbany Veitia (49 kg), Robeisy Ramirez (56 kg), Yasnier Toledo Lopez (64 kg), Ramon Luis (75 kg) i Erislandy Savon (91 kg).

W tym gronie znajduje się mistrz olimpijski z Londynu (Ramirez), aktualny brązowy medalista olimpijski i dwukrotny wicemistrz świata (Toledo) oraz brązowy medalista Mistrzostw Świata z Baku (Veitia).

PLANOWANY ZESTAW PAR

49 kg: Yosbany Veitia – Dawid Jagodziński
56 kg: Robeisy Ramirez – Sylwester Kozłowski
64 kg: Yasnier Toledo – Damian Kiwior
75 kg: Ramon Luis  – Piotr Gredke
91 kg: Erislandy Savon – Łukasz Zygmunt

POZNALIŚMY SKŁAD „HUSARII” NA REWANŻ Z CUBA DOMADORES

Dawida Jagodzińskiego (49 kg), Sylwestra Kozłowskiego (56 kg), Damiana Kiwiora (64 kg), Piotra Gredke (75 kg) i Łukasza Zygmunta (91 kg) czeka egzamin na Kubie. Ostatniego dnia stycznia Hussars Poland spotkają się tam z Cuba Domadores w lidze World Series of Boxing.

- Jedziemy na Kubę – do mekki boksu, do zespołu, który debiutuje w lidze WSB, ale ma do tej pory same zwycięstwa w meczach i tylko 4 walki przegrane na 30 rozegranych. O wygrane w Hawanie będzie bardzo ciężko, ale mogę zapewnić, że spiszemy się dużo lepiej niż w pierwszym meczu w Raciborzu przegranym 0-5 – powiedział trener Hussars, Hubert Migaczew.

Dla Dawida Jagodzińskiego i Damiana Kiwiora to będą trzecie walki w tym sezonie, a dla Sylwestra Kozłowskiego, Piotra Gredke i Łukasza Zygmunta – drugie występy. Wszyscy czekają na pierwsze zwycięstwo, ale o tym, że w silnej stawce można wygrywać pokazali ostatnio Tomasz Jabłoński (75 kg) w meczu z broniącymi tytułu Kazachami oraz Dawid Michelus (60 kg) i Ukrainiec Sergiej Werwejko (+91 kg) w meczu z Rosjanami.

- Wiele lat czekałem na taki mecz – z Kubą w Hawanie. To wielka szansa na pokazanie się dla młodszych zawodników oraz doświadczonego Łukasza Zygmunta. Na treningach uruchomiliśmy jego prawą rękę i wierzę, że wypadnie korzystniej od debiutu z Kazachstanem. Przy okazji podziękowania dla prezesa PZB Zbigniewa Górskiego, który poparł nasze starania o wyrobienie w trybie przyspieszonym paszportu dla Łukasza Zygmunta. Wcześniej podobną pomoc uzyskaliśmy w podobnej sytuacji z Dawidem Pacem – dodał szkoleniowiec „Husarii”.

Pierwsze spotkanie Husarii z Cuba Domadores, rozegrane w hali produkcyjnej fabryki Rafako w Raciborzu, zakończyło się wygraną Kubańczyków 5-0. W ich składzie byli tacy pięściarze, jak mistrzowie śwata Lazaro Jorge Alvarez Estrada (60 kg), Julio Cesar La Cruz Peraza (81 kg) i wicemistrz świata Arisnoidys Despaigne (69 kg). Teraz jest szansa, że 31 stycznia Kubańczycy znów wystawią w składzie zawodników z najwyższej półki. Rywalizacja z gwiazdami boksu olimpijskiego to ogromna korzyść dla polskich bokserów.

Biało-Czerwoni wylatują na Kubę 27 stycznia. Wcześniej kibice będą mogli śledzić ich przygotowania w hali Torwaru w Warszawie. Zespół przygotowuje się do prestiżowego meczu pod okiem trenerów Huberta Migaczewa, Jerzego Baranieckiego i Romana Misiewicza.

HUBERT MIGACZEW: PRZED WŁASNĄ PUBLICZNOŚCIĄ POKONAMY EKIPĘ MEKSYKU

- Rewanż z Rosjanami był tysiąc razy lepszy od meczu w Sankt Petersburgu – mówi trener „Husarii” Hubert Migaczew. Jego zespół przegrał minimalnie z Russian Boxing Team 2-3 i zdobył pierwszy punkt w lidze World Series of Boxing.

- Skład Rosjan, z dwukrotnym mistrzem świata, medalistą Igrzysk oraz aktualnym mistrzem Europy oraz innymi dobrymi zawodnikami, powinien zrobić wrażenie na naszych pięściarzach, dla których każdy występ jest poligonem doświadczalnym. Tymczasem już w pierwszej walce Grzesiek „Koziołek” Kozłowski postawił się znakomitemu Mishy Aloyanowi i poszło – powiedział trener Migaczew.

W Arenie Ursynów Warszawa pięściarze Hussars Poland wygrali dwie walki. Zwycięstwa odnieśli Dawid Michelus (60kg) i Sergiej Werwejko (+91kg). Szczególnie ważny był to pojedynek dla Ukraińca, który przecież przegrał w debiucie w WSB przez TKO.

- Udało się odbudować Sergieja, po poprzedniej walce pojechał do domu, odpoczął. Wrócił z wielką ochotą na rehabilitację. Zrobił siłkę, nabrał krzepy, dobrze poboksował i są efekty – dodał szkoleniowiec.

„Husaria” wywalczyła pierwszy punkt w rozgrywkach, a w perspektywie ma meczu u siebie z Meksykiem oraz trudne wyjazdowe potyczki z Kubą, Azerbejdżanem i Kazachstanem.

- Po pierwszym meczu z broniącymi tytułu Kazachami chłopaki odbili się od dna. Uwierzyli w siebie. Mówiłem, że potrzebujemy dwóch miesięcy przygotowań, zmiany nastawienia i mentalności zawodników aby były postępy. Jestem pewny, że przed własną publicznością pokonamy ekipę Meksyku – uważa Hubert Migaczew.

Kolejny mecz w WSB – 31 stycznie w Hawanie z niepokonanymi Kubańczykami. Już niebawem trener Hussars Poland ogłosi skład…

WSB: ZA NAMI JEDNA Z NAJCIEKAWSZYCH KOLEJEK W SEZONIE 2013/2014

WSB_NEWS6

Za nami 6. kolejka rozgrywek zawodowej ligi World Series of Boxing, jedna z ciekawszych w bieżącym sezonie. Dzisiaj oprócz meczu Hussars Poland z Boxing Team Russia, w grupie B doszło do rywalizacji Azerbaijan Baku Fires z Astana Arlans Kazakhstan, w której lepsi 4-1 okazali się gospodarze. W grupie A w takim samym stosunku zwycięstwa odnieśli zawodnicy Dolce & Gabbana Italia Thunder i Algeria Desert Hawks. Pierwsi pokonali zespół Argentina Condors, zaś drudzy wygrali z German Eagles.

Z naszego punktu widzenia najciekawszym meczem – poza rywalizacją „Husarii” – był bój Azerów z Kazachami w mieście Guba. Baku Fires zwycięstwo zapewnili sobie już po pierwszych trzech walkach. Najpierw miniaturowy (157 cm) Elvin Mamishada (52 kg) niejednogłośnie na punkty pokonał debiutanta Ilyasa Suliemenova. Następnie  były mistrz świata Albert Selimov (60 kg) pewnie pokonał asa gości, Samata Bashenova. Decydujący o wygraniu meczu punkt dołożył Białorusin Yauheni Ramashkevich (69 kg), pokonując niejednogłośnie na punkty Meirima Nursultanova. Honor Arlans uratował dopiero Irańczyk Ehsan Rouzbahani (81 kg), stopując na 2 sekundy przed końcem 2. starcia debiutującego w WSB Samira Magomedova, ale ostatnie słowo należało do Azerów – konkretnie do Haji Murtuzaliyeva (+91 kg), który pewnie wypunktował rutynowanego Rusłana Myrsatayeva.

W grupie A więcej sportowych emocji towarzyszyło meczowi w rozgrywanemu we włoskim Porto Torres. Zaczął zgodnie z planem malutki (152 cm) debiutant Mark Anthony Barriga (49 kg) z Filipin, deklasując Leandro Blanco, dla którego również był to pierwszy mecz w lidze. Nadzieje przywrócił gościom ich lider, Alberto Ezeqiuel Melian (56 kg), pewnie bijąc na punkty debiutanta Michele Crudettiego. W kolejnych pojedynkach góra byli już zawodnicy z Mediolanu – w pojedynku debiutantów Renato De Donato (64 kg) niejednogłośnie na punkty wygrał z Carlosem Aquino, rutynowany Francuz Michel Tavares (75 kg) z Carlosem Gabrielem Ozanem, a Węgier Imre Szello (91 kg) ze Szwedem Gabrielem Richardsem. Przy czym dwa ostatnie werdykty były jednogłośne.

Wielkie chwile chwały przeżyli dzisiaj w mieście Blida Algierczycy. Zapowiedzią ich sukcesu było efektowne zwycięstwo lokalnej gwiazdy, wicemistrza świata, Mohameda Flissi (49 kg) nad debiutującym w WSB Sergem Neumannem. Wyrównał w kolejnym pojedynku inny niemiecki debiutant, Omar El Hag (56 kg), minimalnie pokonując Samira Brahimi, ale w kolejnym starciu góra był Algierczyk – Abdelkader Chadi (64 kg), bezdyskusyjnie wygrywając z trzecim debiutantem z Niemiec, Angelo Frankiem. Zwycięstwo Algierii w całym meczu dał Ilyas Abbadi (75 kg), pokonując nie bez kontrowersji lidera gości, Xheka Pascali a kropkę nad „i” postawił inny lokalny gwiazdor, Chouaib Boloudinats (91 kg), który nie pozostawił złudzeń czwartemu debiutantowi z Europy, Johannowi Wittowi.

WYNIKI MECZÓW I WYRÓŻNIENIA INDYWIDUALNE

GRUPA A

USA KNOCKOUTS – UKRAINE OTAMANS 2-3
WALKA MECZU: Lu Bin (Knockouts) – Vadym Kudryakov (Otamans)
ZAWODNIK MECZU: Denys Poyatsyka (Otamans)

DOLCE & GABBANA ITALIA THUNDER – ARGENTINA CONDORS 4-1
WALKA MECZU: Michel Tavares (Thunder) – Carlos Ozan (Condors)
ZAWODNIK MECZU: Imre Szello (Thunder)

ALGERIA DESERT HAWKS – GERMAN EAGLES 4-1
WALKA MECZU: ?
ZAWODNIK MECZU: ?

GRUPA B

HUSSARS POLAND – BOXING TEAM RUSSIA 2-3
WALKA MECZU: Dawid Michelus (Hussars) – Konstantin Bogomazov (Boxing Team)
ZAWODNIK MECZU: Misha Aloyan (Boxing Team)

CUBA DOMADORES – MEXICO GUERREROS 5-0
WALKA MECZU: Lazaro Alvarez (Domadores) – Raul Curiel (Guerreros)
ZAWODNIK MECZU: Roniel Iglesias Sotolongo (Domadores)

AZERBAIJAN BAKU FIRES – ASTANA ARLANS KAZAKHSYAN 4-1
WALKA MECZU: Elvin Mamishzada (Fires) – Iliyas Suliemenov (Arlans)
ZAWODNIK MECZU: Albert Selimov (Fires)
WSB6

NIEUDANY REWANŻ AMBITNYCH „HUSARZY” Z ROSJĄ. HONOROWE PUNKTY MICHELUSA I WERWEJKI

michelus04

Ekipie Hussars Poland nie udał się w Warszawie rewanż z Boxing Team Russia. Mimo ambitnej postawy podopieczni Huberta Migaczewa przegrali w Arena Ursynów 2-3, zdobywając punkty po zwycięstwach Dawida Michelusa (60 kg) z mistrzem Rosji, Konstantinem Bogomazovem i Sergeja Werwejki (+91 kg) z Ivanem Veriasovem.

Prawdopodobnie nie ma na świecie pięściarza, który lubi boksować z Mishą Aloyanem. Aktualny mistrz świata (2013), mistrz Europy (2010) i brązowy medalista olimpijski z Londynu, który w lidze WSB wygrał swoje wszystkie trzy walki, w tym dwie w tym sezonie stanął oko w oko z 20-letnim Grzegorzem Kozłowskim. Przez 5 rund urodzony w Armenii Jazyd (nazwa grupy ludności pochodzenia kurdyjskiego zamieszkującej Kaukaz), kontrolował walkę z ambitnie atakującym go Polakiem, wygrywając wszystkie rundy, jakkolwiek ani na moment nie mógł sobie pozwolić na dekoncentrację, gdyż Kozłowski zaskoczył go znakomitą kondycją i do ostatniego gongu starał się „ustrzelić go” celnym ciosem z półdystansu. Po zakończeniu walki sędziowie byli niemal zgodni w ocenach dając zwycięstwo Aloyanowi 49-46, 50-45 i 50-45.

Ku wielkiej radości warszawskiej publiczności Dawid Michelus (60 kg), który mimo młodego wieku był dzisiaj najbardziej doświadczonym zawodnikiem Hussars Poland, udźwignął ciężar lidera swojego zespołu . W swoim szóstym pojedynku w lidze WSB, stanął do rywalizacji z ubiegłorocznym mistrzem Rosji, Konstantinem Bogomazovem, który jak dotąd stoczył dwie ligowe walki, z których jedną wygrał. Po wygraniu dwóch pierwszych rund pięściarz z Piły przez kolejne 6 minut przeżywał w ringu katusze, przegrywając starcia nr 3 i 4, co źle rokowało przed ostatnią rundą. Na szczęście Dawid wykrzesał z siebie resztki energii i mimo iż jego pojedynek nie będzie wspominany przez lata jako piękne bokserskie widowisko przeważył szalę na swoja korzyść, zdobywając pierwszy punkt dla „Husarii. Sędziowie byli niejednogłośni punktując 48-47 i 48-47 dla Michelusa i 47-48 dla Bogomazova.

Drugi as atutowy Rosjan, aktualny mistrz Europy z Mińska (2013), Alexander Besputin (69 kg), udzielił surowej lekcji debiutującemu w drużynie Hussars Poland bydgoszczaninowi ormiańskiego pochodzenia. Zaznaczmy, że 19-letni Zohra Simonyan zaboksował dzisiaj szalenie ambitnie i na miarę swoich możliwości, ale do klasy mistrza brakuje mu jeszcze wiele. „Zoro” był wprawdzie dwukrotnie liczony – w 1. i 5. starciu, ale nie złożył broni i przez pełen dystans starał się nawiązać twardą walkę z rywalem. Sędziowie byli jednak dla niego niezwykle surowi, punktując odpowiednio 50-43, 50-44 i 50-45 dla Besputina.

Kolejny z debiutantów w ekipie „Husarii”, Kasjusz Życiński (81 kg) zmierzył się z Alexandrem Khotyantsevem, który w 2013 roku wywalczył brązowy medal w mistrzostwach Rosji do lat 22, a w zawodowej lidze WSB walczył po raz czwarty. Na papierze wyżej stały akcje zawodnika gości, ale ringowa rzeczywistość w dwóch pierwszych rundach przemawiała raczej za Polakiem, który zaskoczył Khotyantseva nieustannym pressingiem i kanonadą ciosów, z których niektóre dochodziły do celu, robiąc wrażenie na sędziach. Gdyby „Kasjo” potrafił przy tym stylu boksowania również skutecznie pracować w obronie, miałby wielką szansę na zwycięstwo. Pięściarz z Gdańska celująco zdał egzamin z ringowej ambicji, którą nadrabiał braki w wyszkoleniu technicznym. Niestety sędziom bardziej do gustu przypadły akcje jego rywala. Werdykt, ogłoszony przy gwizdach publiczności, nie był jednogłośny (48-47, 48-47 dla Rosjanina i 45-50 dla Polaka).

W ostatnim pojedynku meczu w ringu zaprezentowali się Sergej Werwejko (+91 kg) oraz Ivan Veriasov. Dla Ukraińca, walczącego dla polskiego zespołu była to szansa na rehabilitację po porażce przed czasem, poniesionej w meczu z Kuba. Młody Rosjanin w Warszawie stoczył pojedynek debiutancki w World Series of Boxing. Walczący z odwrotnej pozycji Veriasov tylko przez 1,5 rundy stanowił zagrożenie dla Ukraińca. Słabł z minuty na minutę, a że i Werwejko po 3 rundach zaczął mieć kłopoty kondycyjne, walka pięściarska przeobraziła się nam w zapasy. W tej bójce jedynym, który nie zapominał o boksowaniu był zawodnik Hussars i to jemu zasłużenie przyznane zostało zwycięstwo w rozmiarach 49-46, 49-46, 49-46.

ZWYCIĘSTWA LIDERÓW LIGI WSB. UKRAIŃCY I KUBAŃCZYCY NADAL BEZ PORAŻKI

OTMANS01

Wczoraj odbyły się dwa mecze 6. kolejki rozgrywek zawodowej ligi World Series of Boxing. Nie było niespodzianek i kolejne zwycięstwa na swoje konta zapisały niepokonane ekipy Ukraine Otamans i Cuba Domadores. Liderzy grupy A wygrali w Miami z ekipą amerykańską (w której składzie nie było żadnego Amerykanina!) USA Knockouts 3-2, zaś niesamowici Kubańczycy rozbili w Hawanie 5-0 Mexico Guerreros.

Spotkanie w Miami miało swoją dramaturgię, z uwagi na fakt, że ekipa Knockouts dwukrotnie wychodziła na prowadzenie, by ostatecznie przegrać z ukraińskimi gośćmi 2-3. Najpierw punkty dał gospodarzom Chińczyk Lu Bin (49 kg), pokonując niejednogłośnie na punkty Vadyma Kudryakova. Żenujące w sędziowskiej ocenie tego pojedynku było to, że punktowa rozbieżność sędziów sięgała aż 6 oczek! Nie było następnie kłopotów, by zgodnie ocenić wysokie zwycięstwo Mykoli Butsenko (56 kg) nad Hindusem Shivą Thapa, które dało Otamans remis w meczu. Na prowadzenie wyprowadził gospodarzy Carlos Adams (64 kg) z Dominikany, pewnie punktując Vyacheslava Kyslytsyna. Do remisu doprowadził Ivan Golub (75 kg), o którego przewadze nad Marlo Javierem Delgado Suarezem z Ekwadoru zadecydowało wygranie 3 z 5 rund. W efektowny sposób kropke nad „i” postawił Denys Poyastyka (91 kg), rozbijając w 3. starciu przez TKO Chińczyka Xuanxuana Wanga.

W Hawanie wszystko przebiegło zgodnie z oczekiwaniami. Wyrównany przebieg miała właściwie jedynie walka Lazaro Alvareza (60 kg) z rewelacyjnym młodziutkim Meksykaninem Raulem Curielem, który „urwał” wspaniałemu Kubańczykowi dwie rundy. Poza Alvarezem dla Domadores punktowali: Gerardo Cervantes, który wygrał z Orlando Huitzilem, Roniel Iglesias Sotolongo (69 kg), który zdeklasował młodego Hectora Reyesa, Emmanuel Reyes (81 kg), którego bój z Mołdawianinem Petru Ciobanu był najmniej efektownym wydarzeniem meczu oraz Jose Angel Larduet (+91 kg), który w meczu do jednej bramki przez 5 rund obijał w półdystansie strasznie wolnego Gerardo Miguela Bisbala.

Dzisiaj czekają nas kolejne emocje. W grupie A zmierzą się Algeria Desert Hawks z German Eagles oraz Dolce & Gabbana Milano Thunder z Argentina Condors,zaś w grupie B Hussars Poland z Boxing Team Russia oraz Azerbaijan Baku Fires z Astana Arlans Kazakhstan.

GRZEGORZ KOZŁOWSKI: SŁABE PUNKTY ALOYANA? NIE MA ICH ZA WIELE

kozlowskig

Po dwóch walkach z absolutną czołówką WSB, Grzegorza Kozłowskiego (52 kg) czeka walka z gwiazdą ligi – Mishą Aloyanem. Pojedynek będzie ozdobą meczu sobotniego meczu Hussars Poland z Russian Boxing Team w Arenie Ursynów Warszawa.

- Do tej pory miałem bardzo trudne walki w World Series of Boxing, a teraz zmierzę się z wielką gwiazdą olimpijskich ringów. Tak ciężkiej walki jeszcze nie miałem, ale nie myślę o tym. Jest we mnie wiara w zwycięstwo, bo i z Aloyanem można rywalizować. Bardzo jestem ciekaw pierwszej rundy, która tak naprawdę pokaże na co mnie stać w potyczce z Rosjaninem. Analiza jego walk jest ważna, ale co innego spróbować na własnej skórze – powiedział Grzegorz.

W piątkowe południe w hali Torwaru, gdzie na co dzień trenują biało-czerwoni z „Husarii”, odbyło się oficjalne ważenie i konferencja techniczna.

Wychowanek Gwardii Warszawa ma na koncie dwa przegrane pojedynki w WSB – najpierw w Baku ze znakomitym Azerem Gairbekiem Germakhanovem na punkty, a następnie również po pięciu rundach w Raciborzu z Kubańczykiem Gerardo Cervantesem. Teraz spotka się przed własną publicznością z dwukrotnym mistrzem świata, byłym mistrzem Europy i brązowym medalistą Igrzysk Olimpijskich w Londynie Mishą Aloyanem.

- To bardzo trudny przeciwnik, szczególnie imponuje kontrami. Muszę być cierpliwy, bo to właśnie cecha Aloyana. On wyczekuje aż ktoś wpadnie i wtedy przechodzi do ataku. Jeśli miałbym powiedzieć o jego słabszych punktach, nie ma ich za wiele. Liczę na pomoc stołecznej publiczności. Zawsze miło kiedy słyszy się kibiców skandujących imię i nazwisko – dodał Kozłowski.

Grzegorz wraz z trenerami analizował walki Aloyana podczas ubiegłorocznych Mistrzostw Świata w Kazachstanie. W finale Aloyan pokonał Uzbeka Jasurbeka Latipova, a w półfinale Chatchai Butdee z Tajlandii.

- Od ostatniej walki w WSB minęło kilka tygodni, ale ten czas został dobrze przepracowany. Ostatnio miałem sparingi z kilkoma kolegami z Husarii i jestem zadowolony. Z wagą też nie mam problemów – zapewnił pięściarz, który ma w dorobku m.in. brązowy medal Młodzieżowych Mistrzostw Europy 2011, wicemistrzostwo Polski Seniorów 2013, młodzieżowe wicemistrzostwo kraju 2012 i złoto MP Juniorów Lublin 2011.

NIE MA ZGODY LEKARZY NA POWRÓT KUBAŃSKIEGO MISTRZA

Wbrew początkowym doniesieniom prasowym, dwukrotny mistrz świata w boksie olimpijskim, Julio Cesar La Cruz, dzisiejszy mecz swojej drużyny, Cuba Domadores z Mexico Guerreros w zawodowej lidze World Series of Boxing, będzie oglądał z trybun.

Mimo szybko i pomyślnie przebiegającego leczenia rany postrzałowej lewego biodra, której pięściarz nabawił się dwa tygodnie temu podczas bandyckiego napadu na niego oraz innego kubańskiego kadrowicza, Leiniera Perota, lekarz ekipy Domadores postanowił ostatecznie o niedopuszczeniu mistrza do walki.

Kapitana reprezentacji Kuby zastąpi Emmanuel Reyes, dwukrotny brązowy medalista krajowego czempionatu. W swoim debiutanckim pojedynku w WSB stanie oko w oko z Mołdawianinem Petru Ciobanu, dla którego również będzie to pierwszy bój w lidze.

Bokserscy fachowcy bardziej czekają jednak na pojedynek innego debiutanta w World Series of Boxing, Roniela Iglesiasa Sotolongo. Mistrz olimpijski w Londynu (2012) i mistrz świata z Mediolanu (2009) skrzyżuje w Hawanie rękawice z meksykańskim debiutantem Hectorem Reyesem.

MIERZEJEWSKI: PIETRUCZUK NIE POWINIEN WYJŚĆ DO WALKI Z TOITOVEM

marek_pietruczuk

Szkoleniowiec ostrołęckiej Victorii Mieczysław Mierzejewski podkreśla, że jego podopieczny Marek Pietruczuk nie powinien boksować w piątkowym meczu w barwach Hussars Poland.

- Marek przez kilka dni był chory, jego organizm był osłabiony i nie zdołał odpowiednio przygotować się do walki z Kazachem – podkreśla trener Mieczysław Mierzejewski. – Rozmawiałem na ten temat z trenerem Hubertem Migaczewem, ale na zmiany w składzie naszej reprezentacji było już za późno.

Po pierwszej bardzo dobrej walce z Azerem Gairberkiem Germachanowem Marek Pietruczuk zebrał bardzo dobre recenzje. Mimo, że ostrołęczanin przegrał, to znawcy boksu okrzyknęli go wielką nadzieją Hussars Poland. Tym razem starcie z Meirbolatem Toitovem zakończyło się wyraźną porażką naszego zawodnika.

- Myślałem, że po ciosach, które otrzymał Marek w pierwszej rundzie będzie już po walce – dodał Mierzejewski. – Marek pozbierał się i z rundy na rundę boksował coraz lepiej. Z pewnością czwarta i piąta odsłona meczu była udana w wykonaniu mojego podopiecznego, ale było to za mało, aby odnieść zwycięstwo.

Przed Markiem Pietruczuka okazja, aby ponownie wystąpić w barwach Hussars Poland już w sobotę 1 lutego. Wówczas nasi pięściarze w wyjazdowym starciu zmierzą się z Kubą.

- To będzie dopiero niezwykle trudne spotkanie dla polskich pięściarzy – podkreśla trener Mieczysław Mierzejewski. – O zwycięstwo na Kubie będzie niezwykle ciężko, może to być wręcz niemożliwe.

źródło: to.com.pl

NOWY „HUSARZ” ZHORA SIMONYAN: POSTAWIĘ BESPUTINOWI W RINGU CIĘŻKIE WARUNKI

zoro

W sobotnim meczu 6. kolejki rozgrywek zawodowej ligi World Series of Boxing w barwach Hussars Poland zadebiutuje 19-letni Zhora Simonyan, na co dzień boksujący w Zawiszy Bydgoszcz. Młody pięściarz z powodu braku polskiego obywatelstwa nie może niestety rozwijać swojego talentu, jak jego rówieśnicy, którzy rywalizują o tytuły Mistrzów Polski. Mimo iż w naszym kraju mieszka z rodziną od prawie 14 lat i niebawem przystąpi do egzaminu maturalnego, nadal czeka na naturalizację. Jego wielkim marzeniem jest start w Igrzyskach Olimpijskich, które – miejmy nadzieję – spełni się, ale do tego potrzebna jest już dzisiaj pomoc prawna ze strony Polskiego Związku Bokserskiego i Ministerstwa Sportu. Poznajcie proszę nowego „Husarza”. Przed Wami Zhora „Zoro” Simonyan…

Jarosław Drozd: Zhora, jako że – jak dotąd – niewielu kibiców boksu w Polsce zdołało Cię poznać, przybliż nam okolicznościach Twojego przyjazdu z Armenii do Polski. Przy okazji opowiedz również, proszę, o swojej dotychczasowej karierze.
Zhora Simonyan: Do Polski, konkretnie do Bydgoszczy, gdzie wcześniej już pracował mój ojciec, przeprowadziliśmy się z rodziną w 2000 roku. Boks zacząłem trenować w 2007 roku, czyli w wieku 13 lat, w klubie Zawisza Bydgoszcz. Zaczęło się od tego, że pojechałem na zawody bokserskie, w których startował mój starszy brat. Niestety przegrał wtedy finałowy pojedynek, a ja po powrocie do domu postanowiłem, że rozpoczynam pięściarskie treningi, by … zrewanżować się w niedalekiej przyszłości za jego porażkę. W mojej dotychczasowej karierze ciężko jednak znaleźć wielkie sukcesy, takie jak np. Mistrzostwo Polski, czy Puchar Polski, a wszystko to przez brak obywatelstwa polskiego, którego – mimo iż tak długo tutaj mieszkam – nie posiadam. To właśnie brak obywatelstwa przez cały czas blokował mi karierę, bo nie mogłem się normalnie rozwijać, nie jeździłem na żadne zgrupowania kadry itp. Mam na koncie już 80 walk w boksie olimpijskim i wiele razy wygrywałem w gronie kadetów i juniorów z mistrzami Polski i medalistami krajowych turniejów mistrzowskich. Wygrałem wiele turniejów ogólnopolskich i międzynarodowych, np. Srebrną Łódkę, Mistrzostwa Okręgu Kujawsko-Pomorskiego, Turniej Miast Kopernikańskich itp., gdzie często uznawano mnie najlepszym zawodnikiem turnieju.

- Jak to się w takim razie stało, że trafiłeś do elitarnej ekipy Hussars Poland, która reprezentuje nasz kraj w zawodowej lidze World Series of Boxing?
ZS: Przez wspomniany brak obywatelstwa polskiego nie mogę także startować w turniejach Grand Prix, gdzie można boksować z najlepszymi zawodnikami w kraju. Niestety to też mnie długo blokowało i nie pozwalało na normalny rozwój sportowy. Do ekipy Hussars Poland dostałem się więc dzięki dwóm wygranym walkom na Turnieju Feniksa, organizowanym przez trenera Huberta Migaczewa. Pojechałem później do Warszawy na testy i stoczyłem walkę sparingową z Dawidem Pacem. Wygrany miał otrzymać miejsce w drużynie, więc się postarałem i wygrałem do jednej bramki.

- Twoim rywalem w meczu z Rosjanami będzie aktualny mistrz Europy, Aleksander Besputin. Zapewne oswajasz się już z myślą, że staniesz z nim oko w oko. Jakie jest Twoje nastawienie do tej rywalizacji?
ZS: Jestem nastawiony na dobrą walkę i mam nadzieję, że wygraną. Besputin to bardzo ciężki rywal – mistrz Europy i mańkut, co jest dodatkowym utrudnieniem. Siłę dają mi jednak ludzie, którzy mnie motywują i wiem, że będą na tej walce. Jedno jest pewne – jestem pozytywnie nastawiony i postawię mu w ringu ciężkie warunki.

- Co musiałoby się stać, abyś dostał polskie obywatelstwo. Mieszkasz w Polsce przecież czternasty rok…
ZS: Polski paszport można zyskać poprzez małżeństwo z Polką lub sukcesy np. w sporcie. Może pomoże mi w tym nieco nasza rozmowa, którą przeczyta osoba, mogąca mi w tym pomóc?

- Powiedz mi jeszcze coś o sobie. Czy nadal się uczysz? Jakie masz zainteresowania, plany, marzenia…
ZS: Aktualnie uczę się zaocznie do matury. A ze sportowych planów, pod koniec marca, po zakończeniu ligi WSB, chcę pojechać na Mistrzostwa Armenii i zdobyć tam medal. Taki sukces na pewno pomógłby w mojej karierze, choć akurat tam kategoria z limitem 69 kg jest mocniej obsadzona niż w Polsce, bo Ormianie są wysoko notowani w rankingu AIBA. Oprócz boksu bardzo interesuję się motoryzacją, z zastrzeżeniem jednak, że jestem w 100% oddany boksowi. Moje marzenia to zawodowstwo i tam czekające pasy mistrzowskie. W sumie to już bardziej mój cel niż marzenie. Powoli tracę nadzieję na udział w biało-czerwonych barwach w Igrzyskach Olimpijskich, bo do tego, potrzebne jest polskie obywatelstwo i koło się zamyka…

- Przy okazji naszej krótkiej rozmowy chciałbyś kogoś pozdrowić lub komuś za coś podziękować?
ZS: Podziękowania należą się trenerom Hussars Poland za daną mi szansę. Pozdrawiam oczywiście również mojego klubowego trenera Pawła Matuszewskiego, sponsorów z firmy Rohde, czyli Pana Andrzeja Zabłockiego i Mariusza Leśniewskiego, rodzinę, moją dziewczynę, kolegów  i wszystkich tych, którzy trzymają za mnie kciuki.

Rozmawiał: Jarosław Drozd

DEBIUTANCI W SKŁADZIE „HUSARII”. NA CZELE ROSJAN MISTRZ ŚWIATA

W najbliższą sobotę, 18 stycznia warszawska Arena Ursynów po raz pierwszy będzie gościć pięściarzy Hussars Poland. Podopieczni Huberta Migaczewa staną do meczu rewanżowego z Russian Boxing Team. W pierwszym meczu sezonu 2013/2014 zawodowej ligi World Series of Boxing „Husaria” przegrała w Sankt Petersburgu 0-5.

Obie ekipy odkryły już swoje karty i poznaliśmy zestawy par zawodników, którzy walczyć będą w meczu 6. kolejki WSB. Liderem ekipy rosyjskiej jest bezsprzecznie dwukrotny, w tym aktualny mistrz świata z Ałmatów (2013), mistrz Europy (2010) i brązowy medalista olimpijski z Londynu, Misha Aloyan (52 kg – na zdjęciu), który w lidze WSB wygrał swoje wszystkie trzy walki, w tym dwie w tym sezonie. Oko w oko z tym znakomitym rywalem stanie Grzegorz Kozłowski, który po raz ostatni boksował w meczu z Kubańczykami.

Drugim asem atutowym Rosjan będzie aktualny mistrz Europy z Mińska (2013), Alexander Besputin (69 kg), z którym do walki stanie debiutujący w drużynie Hussars, 19-letni bydgoszczanin ormiańskiego pochodzenia, Zohra Simonyan.

Najbardziej doświadczony polski zawodnik, Dawid Michelus (60 kg), dla którego będzie to już szósty pojedynek w lidze WSB, stanie do rywalizacji z ubiegłorocznym mistrzem Rosji, Konstantinem Bogomazovem, który jak dotąd stoczył dwie ligowe walki, z których jedną wygrał.

Drugi z debiutantów w ekipie „Husarii”, Kasjusz Życiński (81 kg) zmierzy się z Aleksandrem Khotyantsevem (2-1 w lidze WSB), który w 2013 roku wywalczył brązowy medal w mistrzostwach Rosji do lat 22, a rok wcześniej stoczył niezły bój z Julio Cesarem La Cruzem w finale prestiżowego turnieju Strandja, a po drodze wyeliminował późniejszego brązowego medalistę olimpijskiego, Yamaguchi Falcao z Brazylii.

W ostatnim pojedynku meczu w ringu zaprezentują się Sergej Werwejko oraz Ivan Veriasov. Dla Ukraińca, walczącego dla polskiego zespołu będzie to szansa na rehabilitację po porażce przed czasem, poniesionej w meczu z Kuba. Młody Rosjanin w Warszawie stoczy pojedynek debiutancki w World Series of Boxing. W ubiegłym roku odpadł w ćwierćfinale Mistrzostw Rosji, przegrywając po wyrównanym boju z Maksimem Babaninem.

WYRÓŻNIENIA WSB: TOMASZ JABŁOŃSKI ZAWODNIKIEM MECZU „HUSARII” Z KAZACHAMI

pantera04

Dramatyczne okoliczności zwycięstwa Tomasza Jabłońskiego (75 kg) nad Yerikiem Azhanovem, a także fakt przełamania przez niego trwającej przez 23 walki niemocy zwyciężania polskich zawodników, sprawiły, że biuro prasowe ligi World Series of Boxing uznało gdynianina „zawodnikiem meczu” Hussars Poland z Astana Arlans. Oczywiście wyróżnienie to ma wyłącznie nieoficjalne-honorowe znaczenie, jakkolwiek wydaje się być jak najbardziej zasłużone.

- Jerzy Baraniecki zrobił w narożniku kawał dobrej roboty, chociaż nie były to też tak głębokie rany jak rok temu w walce z Mickaelem Tavaresem, którą stoczyłem w meczu Dolce & Gabbana Thunder – mówił Tomasz spotkany dzisiaj podczas gdyńskiego finału 22. Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. -  Na szczęście w kolejnych rundach walki z Kazachem nie było już wielkiego tempa walki, więc mogłem spokojnie i bezpiecznie przeboksować do końca. Szczególnie uważałem w ostatniej rundzie, którą zresztą sędziowie zaliczyli rywalowi. Wychodząc do 5. starcia wiedziałem jednak, że wcześniejsze trzy rundy sędziowie punktowali na moją korzyść – zauważył Tomek.

Kapitan „Husarii” zapowiedział, że to dopiero początek jego serii zwycięstw w tym sezonie ligi WSB. Tymczasem jednak, ze względu na kontuzje powiek, musi nieco odpocząć od boksu i poddać się badaniom lekarskim i leczeniu.

- Muszę teraz poodwiedzać gabinety lekarskie i pewnie zrobię przerwę w treningach. Ostatnio zacząłem współpracować z psychologiem i pracujemy nad tym, żebym się nauczył odcinać od boksu, bo czasem z tego powodu niemal wariuję. Myślę na okrągło tylko o treningach i walkach. Psycholog uważa, że za dużo się przez to stresuję i myśląc tylko o boksie wywieram na sobie zbyt dużą presję – zakończył Tomasz.

Pisząc o wyróżnieniu dla Tomasza Jabłońskiego dodajmy, że wcześniej w taki sam sposób doceniono ringowe wysiłki Mateusza Polskiego (60 kg), który w Raciborzu dzielnie stawiał czoła dwukrotnemu mistrzowi świata, Lazaro Alvarezowi Estradzie.

WYNIKI I WYRÓŻNIENIA INDYWIDUALNE:

GRUPA A

USA KNOCKOUTS – DOLCE & GABBANA ITALIA THUNDER 2-3
WALKA MECZU: Robson Conceicao (Thunder) – Daquan Mays (Knockouts)
ZAWODNIK MECZU: Souleymane Cissokho (Konockouts)

GRUPA B

HUSSARS POLAND – ASTANA ARLANS KAZAKHSTAN 1-4
WALKA MECZU: Askhat Ualikhanov (Arlans) – Damian Kiwior (Hussars)
ZAWODNIK MECZU: Tomasz Jabłoński (Hussars)

AZERBAIJAN BAKU FIRES – CUBA DOMADORES 2-3
WALKA MECZU: Gaybatulla Gadzhialiyev (Fires) – Yasnier Toledo (Domadores)
ZAWODNIK MECZU: Yosbany Veitia (Domadores)

BOXING TEAM RUSSIA – MEXICO GUERREROS 5-0
WALKA MECZU: Belik Galanov (Boxing Team) – Jose Zaleta Reyes (Guerreros)
ZAWODNIK MECZU: Vladimir Nikitin (Boxing Team)

ERISLANDY SAVON BOHATEREM KUBAŃCZYKÓW. ROSJANIE ROZBILI MEKSYKANÓW

Dzisiaj odbyły się dwa mecze grupy B zawodowej ligi World Series of Boxing, od dnia losowania nazywanej „grupą śmierci”. Zdecydowanie więcej emocji było w Gubie, gdzie miejscowa ekipa Azerbaijan Baku Fires uległa liderom z Cuba Domadores 2-3. Słabsze widowisko oglądali natomiast kibice w Moskwie, gdzie drużyna Boxing Team Russia nie dała szans gościom z Mexico Guerreros, pokonując ich 5-0. Po 5 kolejkach na czele tabeli nadal znajdują się Kubańczycy, wyprzedzając Kazachów, Rosjan, Azerów, Meksykanów i Polaków.

Spotkanie w Gubie miało niepowtarzalną dramaturgię. Kiedy Yosbany Veitia (49 kg) pokonał zdecydowanie na punkty Khamzę Nametova, a Robeisy Ramirez (56 kg), w równie przekonujący sposób zwyciężył Magomeda Gurbanova, wydawało się, że Kubańczycy po raz kolejny rozbiją bank, wygrywając pewnie swój mecz. Punktem zwrotnym był zwycięski pojedynek Gaybatulli Gadzhaliyeva (64 kg) z Yasnierem Toledo Lopezem, który dał impuls jego kolegom do walki o co najmniej jeden punkt. Jeszcze bardziej wyrównana była rywalizacja Khaybuli Musalova (75 kg) z Ramonem Luisem. Sędziowie nie byli tu zgodni w ocenie walki, dając niejednogłośne zwycięstwo zawodnikowi gospodarzy, czemu wyraz niezadowolenia dali Kubańczycy. Bohaterem gości został jednak bratanek wielkiego Felixa Savona, Erislandy (na zdjęciu), który po przegraniu pierwszej rundy, w kolejnych starciach skutecznie porozbijał Denisa Latypova.

Mecz w Moskwie nie miał żadnej dramaturgii. Najpierw pewne zwycięstwo zaliczył Belik Gałanov (49 kg), pokonując jednogłośnie na punkty Jose Alberto Zaletę Reyesa. Kolejny znakomity pojedynek stoczył Vladimir Nikitin (56 kg), który w taki sam sposób jak jego kolega z drużyny wypunktował Aarona Alamedę. Nie po raz pierwszy Armen Zakaryan (64 kg) wolno wchodził w swój pojedynek, ale po słabym pierwszym starciu, w kolejnych wyraźnie zdominował zdolnego Francuza w barwach Guerreros – Abdel-Malika Ladjali, zwyciężając wysoko na punkty. Był to – jak się okazało – przedostatni pojedynek wieczoru, gdyż do walki z Artemem Chebotarevem (75 kg) nie stanął Misael Rodriguez. W ostatniej walce również emocji nie było wiele, gdyż po zaliczeniu dwóch liczeń i nabawieniu się kontuzji, z walki wycofano Albańczyka Christiana Demaja (91 kg), przyznając zwycięstwo Evgeniyowi Tischenko.

kolejka5

„HUSARIA” ZOSTAWIŁA W RINGU MNÓSTWO KRWI I POTU. HONOROWY PUNKT KAPITANA

pantera01

W Wyszkowie nie było niespodzianki i mistrzowie zawodowej ligi World Series of Boxing pokonali ekipę Husars Poland 4-1, choć nasi pięściarze – przy odrobienie szczęścia, obiektywnym czytaniu walki przez sędziów i większej pewności siebie w ringu – mogli się dzisiaj pokusić nawet o zwycięstwo w stosunku 3-2. Pierwszy w tym sezonie punkt dla polskiej ekipy zdobył jej kapitan, Tomasz Jabłoński (75 kg).

Mecz rozpoczęła potyczka Dawida Jagodzińskiego (49 kg) z Mardanem Berikbayevem, jednym z trzech leworęcznych zawodników, którzy przyjechali do Wyszkowa z Kazachstanu. Wyższy od Polaka rywal na początku pojedynku pewnie radził sobie z nieskoordynowanymi atakami Dawida, który za wszelką cenę starał się urwać przeciwnikowi głowę, przestrzeliwując mnóstwo sierpów i cepów. Spokój Kazacha wyraźnie kontrastował z agresywnym, ale mało skutecznym stylem walki naszego zawodnika. Pewną jakość wniósł Polak do swojego boksu dopiero w 3. starciu, ale w drugiej jego części dawać znać zaczęło zmęczenie szarpaniną i pojedynek zamienił się w zapasy. Na plus Jagodzińskiego należy dodać, że do samego końca pojedynku był aktywny i agresywny, szukając za wszelką cenę knockdownu i w dalszej kolejności zwycięstwa przed czasem. Jego ambitny finisz nie wystarczył jednak do tego, by nadrobić punkty stracone w trzech pierwszych rundach i sędziowie jednogłośnie (49-46, 48-47 i 48-47) opowiedzieli się za Berikbayevem.

Spore obawy miałem przed pojedynkiem Marka Pietruczuka (56 kg) z wyższym od niego i silniejszym fizycznie Meirbolatem Toitovem.  Młody pięściarz z Ostrołęki zmagał się w niedawno z chorobą i osłabieniem organizmu, w ostatniej chwili zrobił swój limit wagowy, co musiało mieć negatywny wpływ na jego siłę i kondycję. Leworęczny Kazach dominował w ringu przez całe pięć rund, choć niewiele brakowało, by zakończyłby ten pojedynek już w 1. starciu, w którym Marek był dwukrotnie liczony po ciosach na wątrobę i następnie w głowę. Mimo tych kłopotów Pietruczuk nie dał się złamać swojemu przeciwnikowi, który w kolejnych starciach zadowalał się skutecznym boksem z defensywy, pokonując ostatecznie Polaka jednogłośnie na punkty (50-44, 50-44, 50-44).

Publiczność w Wyszkowie wyraźnie rozgrzał kolejny zawodnik Hussars Poland, Damian Kiwior (64 kg), który przy szczęśliwszym zbiegu okoliczności i bardziej obiektywnej pracy sędziów punktowych mógł nawet wygrać walkę z doświadczonym Askhatem Ualikhanovem. Dodatkowe pokłady ambicji, siły oraz energii wykrzesała z tarnowianina kontuzja. Począwszy od chwili kiedy Damian poczuł krwawienie, przystąpił do destrukcji obrony rywala. Na jego tle wyróżniał się kondycją i szybkością, jednak straty poniesione w początkowej fazie pojedynku sprawiły, że ostatecznie przy głośnych gwizdach wyszkowskiej publiczności zwycięstwo (48-47, 48-47, 48-47) przyznano Kazachowi.

Kapitan „Husarii” Tomasz Jabłoński (75 kg), po pechowej porażce w meczu w Sankt Petersburgu, nie mógł się doczekać swojego kolejnego pojedynku w lidze WSB. Przygotowany był na ringową batalię z ikoną World Series of Boxing, samym Sergeyem Derevyanchenko… Tymczasem Ukrainiec został w Astanie i w jego miejsce przyjechał Yerik Alzhanov, o którym natychmiast po ważeniu szukaliśmy informacji i video z walk. Mimo w pewnym sensie łaskawości losu Tomasz nie stracił swojej koncentracji, wyszedł do swojej walki niezwykle skupiony i pewnie wygrał pierwsze starcie, co wyraźnie umknęło uwadze trójki sędziowskie, która pierwsze 3 minuty walki przyznała Kazachowi. Później było na szczęście dużo lepiej – Jabłoński boksował rozważnie w obronie i dość skutecznie w ataku. Niestety negatywny wpływ na jego ringowe ruchy miała paskudnie wyglądająca kontuzja obu powiek. Na szczęście zarówno lekarz, jak i arbiter pozwolili Tomaszowi walczyć i tym samym zdobyć pierwszy punkt dla Hussars Poland. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że być może pozbawieni bylibyśmy tego małego sukcesu gdyby nie znakomita praca Jerzego Baranieckiego w roli cutmana, dzięki któremu problem krwawienia w 4. i 5. starciu był pod kontrolą polskiego narożnika.

Mimo zdecydowanej porażki z szybkim i niebezpiecznie bijącym Vasili Levitem na szacunek zasługuje postawa Łukasza Zygmunta (91 kg). Zakontraktowany w ostatniej chwili, nie mający za sobą mocnych treningów, stanął do walki z jednym z najlepszych zawodników Astana Arlans w tym sezonie i nie dał się złamać, choć przynajmniej trzy razy wydawało się, że nie wyjdzie z opresji. Łukasz Zygmunt potwierdził, że jest doświadczonym i niesamowicie twardym pięściarzem, który przy odpowiednim przygotowaniu może sprawić niespodziankę. Zawodników lepszych od Levita w WSB wielu nie ma…

WYNIKI WALK

49 kg: Mardan Berkbayev UD 5 Dawid Jagodziński
56 kg: Meirbolat Toitov UD 5 Marek Pietruczuk
64 kg: Askhat Ualikhanov UD 5 Damian Kiwior
75 kg: Tomasz Jabłoński UD 5 Yerik Alzhanov
91 kg: Vasilii Levit UD 5 Łukasz Zygmunt

hussars_astana

WZRASTAJĄ SZANSE JABŁOŃSKIEGO. KAZACHOWIE BEZ LIDERA

HUS_AST

Optymizm i bojowe nastroje towarzyszyły bokserom Hussars Poland podczas oficjalnego ważenia i konferencji technicznej przed meczem z Astana Arlans Kazakhstan. W składzie gości nie ma ich asa – Sergiya Derevyanchenki (75kg). W ten sposób wzrastają szanse na wygraną Tomasza Jabłońskiego w piątkowym (20:30) meczu WSB w Wyszkowie.

Kazachowie, którzy wygrali poprzednią edycję World Series of Boxing, zdecydowali się nie wystawiać najsilniejszego składu, w którym dominowaliby medaliści Mistrzostw Świata. Liderem miał być właśnie Derevyanchenko (rekord 20-1), ale ostatecznie jego miejsce zajął Yerik Alshanov. To 22-letni zawodnik, który jeszcze nie boksował w WSB.

Pozostali pięściarze Astana Arlans też nie mają wielkiego doświadczenie w tych rozgrywkach. Trenerzy rywali liczą m.in. na urodzonego w Rosji, a mieszkającego w Astanie Vasilija Levita. W tym sezonie wygrał dwie walki, a teraz spotka się z nim doświadczony Łukasz Zygmunt. Dla niego będzie to debiut w WSB.

Husaria po 4 porażkach z rzędu po 0-5 chce koniecznie się zrehabilitować. Optymistami są zawodnicy i główny trener Hubert Migaczew. W poprzednich rozgrywkach Hussars Poland awansowali aż do ćwierćfinału ligi, teraz są w bardzo silnej grupie eliminacyjnej, ale stać ich na pojedyncze zwycięstwa.

Trener Hubert Migaczew – Dysponuję dobrym składem, zawodnicy są przygotowani i z pewnością staną na wysokości zadania. Pewną niewiadomą jest zmiana przeciwnika dla Jabłońskiego. Nieobecność Derevyanchenki jest dość dużym zaskoczeniem, ale to powinno wpłynąć pozytywnie na Tomka. Dużo dobrego ducha wniósł do zespołu Zygmunt. To profesjonalny zawodnik, który wcześniej musiał sam trenować w domu, ale tutaj w Warszawie zapewniamy mu odpowiednie szkolenie i z pewnością pójdzie do przodu. Łukasz bardzo motywuje młodszych kolegów swoim podejściem do treningów, diety itd.
Walczymy z mistrzami świata, ale jestem optymistą. Bardzo liczę na całą piątkę bokserów. Marek Pietruczuk robił wagę, ale na oficjalnej ceremonii uzyskał limit 56kg. Na pewno jutro będzie mocno zmobilizowany, bo przyjazd do Wyszkowa zapowiedziało pół jego rodzinnej Ostrołęki.

Dawid Jagodziński – Jestem prawie pewny, że wreszcie wygram w lidze. Walka z utytułowanym Dawidem Airapetianem z Rosji dużo mi dała, czuję się mocniejszy, pewniejszy siebie, wiem, że mogę wygrywać z każdym w mojej wadze. Oglądałem 1 walkę Mardana Berykbayeva, boksuje on na dystans, w pierwszych 3 rundach bił dużo ciosów, ale na wstecznym. W kolejnych już nie miał siły. Myślę, że jak narzucę tempo i zaatakuję już przez pierwsze 2 rundy, to będzie dobrze. Nie widzę specjalnego zagrożenia, choć oczywiście nie lekceważę go. Jestem bardzo mocno nastawiony.

Marek Pietruczuk – Trochę chorowałem, kilka dni spędziłem w łóżku, bolał mnie każdy mięsień. W ostatnich dniach jeszcze zbijałem 4 kg, ale się udało i jest wszystko dobrze. Mam szansę zwyciężyć, ten rywal jest słabszy od przeciwnika z debiutu. Wtedy się dobrze zaprezentowałem, a teraz liczę, że będzie jeszcze lepiej. Wychodzię i boksuję, proste. Do tego motywuje mnie obecność wielu kibiców z Ostrołęki.

Damian Kiwior – Przygotowałem się z trenerem Migaczewem na 200 procent. Dużo ciekawych akcji przerobiliśmy na tarczy. Po debiucie jestem w stanie teraz lepiej rozłożyć siły, wcześniej trochę bałem się, że może mi ich zabraknąć w końcówce, że będzie jakiś kryzys. Ale już wiem, że w pierwszym występie mogłem przycisnąć już w 1 fazie walki, a nie czekać do 4 i 5 rundy. Mój rywal boksuje stylowo podobnie do mnie, zapowiada się fajna walka, mam nadzieję, że zwyciężę. Zamierzam od początku przycisnąć, a na pewno 5 rund wytrzymam. Jestem bardzo zdeterminowany.

Tomasz Jabłoński – Po pierwszej walce w sezonie, przegranej przed czasem z Rosjaninem Chebotarevem, miałem trochę nieprzespanych nocy, był stres, bo w głowie siedziało to niepowodzenie. Ale z pewnością jeszcze bardziej zmotywowany byłem do ciężkiej pracy i czekałem na walkę z Derevyanchenko, długo przygotowywałem się pod niego. Muszę przyznać, że ciężko było znaleźć sposób na Ukraińca, bo jest bardzo wszechstronny. Ale teraz muszę szykować się na innego przeciwnika, myślę, że jednak o mniejszych umiejętnościach. W całym meczu jesteśmy w stanie pokusić się nawet o zwycięstwo. Widzę dużo pozytywnej energii w sobie i u chłopaków. Kazachowie być może nas, słabszą drużynę, zlekceważą. My zaś chcemy pokazać dobry boks.

Łukasz Zygmunt  – Wiem jaką szansę dostałem, czego trenerzy ode mnie oczekują i po co mnie sprowadzili do zespołu. Chciałbym abyśmy przełamali złą passę porażek i wygrywali walki. Fizycznie jestem przygotowany, na pewno dam z siebie wszystko to, na co mnie stać. Mam dużo doświadczenia wyniesionego z różnych ringów krajowych i zagranicznych. Kazachowie są twardzi, walczą do końca, a my przeciwstawimy się tym samym. Liga WSB to już tak wysoka półka, że trzeba analizować rywali i być przygotowanym na wszystko. Mój przeciwnik ma dobrą pracę nóg, chociaż popełnia błędy, jak podnoszenie prawej stopy po prawym prostym. Będę chciał go skontrować w takiej sytuacji.

REWANŻOWY MECZ Z ROSJANAMI W ARENIE URSYNÓW

russiawsb

Warszawska Arena Ursynów po raz pierwszy będzie gościć pięściarzy Hussars Poland. W sobotę 18 stycznia zmierzą się tam z Russian Boxing Team na otwarcie rundy rewanżowej zawodowej ligi World Series of Boxing.

W poprzednim i obecnym sezonie Husaria walczyła już w stolicy, ale w hali Torwaru, gdzie na co dzień trenują podopieczni trenera Huberta Migaczewa. Biało-Czerwoni rywalizowali też w podwarszawskim Pruszkowie, a także innym mieście na Mazowszu – Wyszkowie; właśnie tam odbędzie się najbliższe spotkanie, w piątek 10 stycznia z Astana Arlans Kazakhstan.

Polscy pięściarze toczyli boje w zawodowej lidze WSB także w Gdyni oraz na Śląsku – w Zawierciu i hali produkcyjnej firmy „Rafako” w Raciborzu, będącej jednym ze sponsorów Hussars Poland.

A już za nieco ponad tydzień „Husaria” zaprezentuje się w Arenie Ursynów przy ul. Pileckiego 122. W tej hali widowiskowo-sportowej odbywały się już m.in. mecze tenisistów w ramach eliminacji do Pucharu Davisa, drużynowe Mistrzostwa Europy w badmintonie, Puchar Świata w judo czy spotkania siatkarzy AZS Politechniki. Teraz czas na wielkie emocje bokserskie.

Spotkanie z Rosjanami będzie rewanżem za porażkę 0-5 w Sankt Petersburgu. Dla kibiców to okazja zobaczenia w akcji zawodników z Warszawy, jak np. Grzegorza Kozłowskiego (52 kg). W meczu odbędą się walki także w wagach 60 kg, 69 kg i +91 kg. Ze stolicą związany jest też trener Hubert Migaczew, były zawodnik Gwardii.

JABŁOŃSKI vs DEREVYANCHENKO – HITOWA WALKA W WYSZKOWIE

Jablonski Tomasz 01

Walka Tomasza Jabłońskiego z Sergiyem Derevyanchenko (75 kg) zapowiada się jako hit piątkowego meczu ligi World Series of Boxing w Wyszkowie. Drużyna Hussars Poland spotka się z broniącymi tytułu Astana Arlans Kazakhstan. Transmisja o godz. 20.30 w TVP Sport.

25-letni kapitan Husarii w pierwszej walce tego sezonu przegrał z Rosjaninem Artemem Chebotarevem. Teraz chciałby się zrehabilitować, ale to będzie trudne zadanie. Tomasz Jabłoński spotka się bowiem z najlepszym bokserem rywali – brązowym medalistą mistrzostw świata z 2007 roku, który ma na swoim koncie 20 zwycięstw i tylko 1 porażkę w WSB. Wcześniej występował przez dwa sezony w Dolce & Gabbana Milano Thunder, a teraz drugi rok boksuje w barwach Kazachów.

- Nie przypominam sobie abym w swojej karierze musiał walczyć z takimi dwoma mocnymi zawodnikami z rzędu. Ale ciężko się przygotowuję, właśnie wracam z trzydniowych sparingów we Frankfurcie nad Odrą. Miałem okazję rywalizować z zawodnikami też występującymi w WSB – powiedział Tomasz Jabłoński.

Zawodnik z Trójmiasta ma bilans 3-3 (2 PKT, 1 WO), ale dwie ostatnie walki ligowe przegrał – z Chebotarevem i Francuzem Michelem Tavaresem (Dolce & Gabbana Italia Thunder) w ćwierćfinale poprzedniego sezonu. Oprócz niego 10 stycznia w hali sportowej WOSiR w Wyszkowie (początek spotkania o 20.30) wystąpią Dawid Jagodziński (49 kg), Marek Pietruczuk (56 kg), Damian Kiwior (64 kg) i debiutujący w Hussars Poland Łukasz Zygmunt (91 kg).

W zespole z Kazachstanu boksować będą wspomniany Derevyanchenko i Vasili Levit (91 kg), którzy w bieżących rozgrywkach mają już po dwa zwycięstwa oraz Mardan Berykbayev (49 kg), Meirbolat Toitov (56 kg, wygrał walkę w meczu z Meksykiem) i Aschat Ualikhanov (64 kg, wygrał walkę w meczu z Azerbejdżanem).

ZESTAW PAR

49 kg Dawid Jagodziński (0-1) – Mardan Berykbayev (1-0, 1 PKT)
56 kg Marek Pietruczuk (0-1) – Meirbolat Toitov (3-1, 3 PKT)
64 kg Damian Kiwior (0-1) – Aschat Ualikhanov (1-0, 1 PKT)
75 kg Tomasz Jabłoński 3-3 (2 PKT, 1 WO) – Sergiy Derevyanchenko 20-1 (14 PKT, 6 TKO)
91 kg Łukasz Zygmunt (0-0) – Vasili Levit 2-0 (1 PKT, 1 TKO)

MAREK PIETRUCZUK: WIARA CZYNI CUDA

marek_pietruczuk

Liczący zaledwie 19 lat Marek Pietruczuk jest jednym z najjaśniejszych punktów ekipy Hussars Poland w tym sezonie. Mimo punktowej porażki w debiutanckim pojedynku z Azerem Gairbekiem Germakhanovem, zebrał dobre recenzje. W piątek w Wyszkowie pięściarz a Ostrołęki stanie przed kolejną ważną próbą. W meczu z ubiegłorocznym zwycięzcą ligi, ekipą Astana Arlans Kazakhstan, stanie w ringu oko w oko z leworęcznym Meirbolatem Toitovem, który w ub. sezonie – w niżej kategorii wagowej – pokonał doskonałego Meksykanina Eliasa Emigio.

- Cześć Marek, dotarły do nas niepokojące informacje, że miałeś w ostatnich dniach pewne kłopoty zdrowotne. Na ile były one poważne i czy nie staną Ci na przeszkodzie w występie podczas meczu ligi World Series of Boxing z Astana Arlans?
Marek Pietruczuk: Tak, w ostatnim czasie chorowałem, ale nie była to raczej typowa choroba, jak choćby grypa lub jakieś przeziębienie. Tutaj, na miejscu w Warszawie, poczułem na treningu ok.  godz. 18.00 zupełny brak sił. Dosłownie ledwo żyłem… Ani ja ani trener nie wiedzieliśmy co się dzieje. Tego samego dnia rano trenowałem w Ostrołęce u trenera Mieczysława Mierzejewskiego i już wówczas czułem że coś jest nie tak. Następnego dnia nie mogłem wstać z łóżka, bo mięśnie wyraźnie odmawiały mi posłuszeństwa.. trwało to przez cztery dni – leżałem i leczyłem się. Jak na moje oko było to przetrenowanie, bo przecież w okresie świątecznym nie miałem przerwy od ćwiczeń – w domu dwa razy dziennie trenowałem w Fight Academy u Arkadiusza Ludwiczaka i u trenera Mierzejewskiego. Byłem na sali w święta i w „sylwestra”. Teraz jest już o wiele lepiej, jednak czuję, że nie wszystko jest jeszcze tak, jak powinno. Mimo to wyjdę w Wyszkowie, by zaboksować i mam zamiar wygrać z Kazachem! Wszyscy we mnie mocno wierzą, trener także wie, że mam duże szanse na wygranie walki. Aktualnie męczę się trochę z wagą, bo przez wspomniane osłabienie nie kontrolowałem jej zbytnio, ale wiara czyni cuda i zrobię ją! To pewne.

- Jak zmieniły się Twoje treningi w stosunku do poprzednich miesięcy? Teraz w lidze WSB boksujesz 5 rund…
MP: W sumie jest to ostra praca. Na początku było trochę zamieszania, wprowadzanie jakichś kartek, dużo rozciągania. Jak nigdy wcześniej. Po jakimś czasie wszystkie problemy znikły, lepiej mi się pracuje w grupie – mam większą motywację niż trenując w domu, gdzie od paru lat praktycznie ćwiczę sam. Zasuwam równie ciężko w domu i w Warszawie. Musiałem się przestawić, bo teraz boksuję pięć rund i boks w WSB jest trochę inny, powiedziałbym, że „ostrożniejszy” i nie ma takiego szybkiego tempa jak w boksie olimpijskim.

- A jak jest z rozkładaniem sił? W debiutanckiej walce z Azerem trochę „spuchłeś”. Miałeś doskonały początek…
MP: W sumie nie wiem dlaczego opadłem z sił. Może dlatego, że była to pierwsza oficjalna walka pięciorundowa i pewnie dlatego, że trochę przyjąłem mocnych ciosów na dół, co mnie w konsekwencji osłabiło, jak to bywa po ciosach.

- Jak sobie poradziłeś z tremą? To nie był jakiś pierwszy-lepszy zawodnik, tylko Gairbek Germakhanov, indywidualny mistrz WSB z 2012 roku. Azer to absolutny rutyniarz, a Ty walczyłeś pierwszy sezon w gronie seniorów.
MP: Nie miałem tremy i wydaje mi się, że nigdy jej specjalnie nie odczuwam. Wierzę w siebie i to daje mi siłę. Wiara czyni cuda – tego motta się trzymam. Azer był zaskoczony, bo z tego, co wiem miał wyjść do ringu i „zrobić” mnie przed czasem. Tak mówił przed walka jednemu z redaktorów z Ostrołęki. A tu taka niespodzianka (śmiech).

- Wspominasz jeszcze juniorskie Mistrzostwa Świata? Co tam poszło nie tak? Przegrałeś wtedy nieznacznie z dość egzotycznym rywalem z Iraku…
MP: Przegrałem jednym czy dwoma punktami, czemu dość mocno zdziwił się mój narożnik. „Zatkało” mnie wtedy po pierwszej rundzie i nie wiedziałem jak oddychać. Trener Zbigniew Raubo mówił mi, że w trakcie walki zapomniałem o oddychaniu.

- Czyżby problemy z aklimatyzacją? W lidze WSB będzie na to mniej czasu, np. na Kubie. Wybierasz się tam?
MP: Naprawdę nie wiem czy to były kłopoty aklimatyzacyjne, a co do Kuby, to mam dobrze zaboksować i wygrać w Wyszkowie. Wówczas bardzo możliwe, że tam polecę. Kto wie, może to być jedyny w moim życiu wyjazd na Kubę, więc będę się na pewno starał, by do niego doszło.

- Jak dajesz sobie radę z utrzymaniem limitu 56 kg? W ubiegłym roku boksowałeś już w lekkiej…
MP: Jak chcę to mogę osiągnąć limit 56 kg, tylko muszę mieć odpowiedni czas na jego zrobienie.

- Któremu z trenerów zawdzięczasz najwięcej i dlaczego? Masz w Ostrołęce doskonałego wychowawcę w osobie Mieczysława Mierzejewskiego, długo trenowałeś w kadrze pod okiem Zbigniewa Raubo, a Michał Nowak zabrał Cię na pierwsze poważne zawody seniorskie…
MP: Trener Mierzejewski uczył mnie boksu od podstaw i na pewno to jemu zawdzięczam najwięcej. Jest dobrym trenerem jak i w pewnym sensie ojcem. Dziękuję mu za wszystko – za to, że pomagał w karierze i wychowywał. Kolejnym trenerem, którego uwielbiam pod względem charakteru i doświadczenia, które mi przekazał jest trener Raubo. Jeździłem z nim na obozy od czasów kadeta i wiele mnie nauczył, głównie bardziej doświadczonego boksu. Z kolei trener Michał Nowak i jego tata zauważyli mnie w czasach juniorskich, zapraszali do siebie, do Poznania na treningi. Trener Nowak jest bardzo ciekawym nauczycielem, zawsze znajdował coś, co mnie uczyło, poprawiało mój boks. Miałem nawet przejść do jego klubu, czyli PKB Poznań co mnie wówczas cieszyło. Jestem pewny, że gdybym tam bym, zdobyłbym więcej doświadczenia, gdyż boksowali tam świetni seniorzy. Szkoda, że się nam nie udało.  Z trenerami Hubertem Migaczewem i Jerzy Baranieckim pracuję w sumie od niedawna, więc nie chciałbym się na ich temat zbytnio wypowiadać, ale treningi pod ich okiem procentują. Nie zapominajmy także o trenerze Romanie Misiewiczu – podoba mi się w jaki sposób podchodzi do zawodników. Dostrzega kiedy pięściarz musi odpocząć… Dziękuję im za wszystko. Chciałbym dodać, że również trenują mnie byli zawodnicy UMKS Victoria Ostrołęka, Zbyszek Stodolski i Paweł Czartoryski, którym także dużo zawdzięczam. Sami byli zawodnikami, więc wiedzą dokładnie jak to jest w ringu. Dużo uczą – mało mówią i to jest fajne. Dziękuję im szczególnie, bo są to ludzie, którzy pomogli mi wyjść z dołka i bardzo możliwe, że bym już nie boksował gdyby nie oni.

- Kto jest Twoim zdaniem liderem ekipy Hussars Poland? Kto jest boksersko najlepszy w Waszej drużynie?
MP: Co do lidera, to uważam, że jest nim Tomek Jabłoński. W sumie zawsze tak uważałem i uważam nadal. Jest naprawdę sympatycznym człowiekiem i bardzo dobrym pięściarzem!

- W Ostrołęce był jeszcze niedawno pewien niezwykle zdolny zawodnik, który świetnie się zapowiadał ale z powodu słabych perspektyw – jak się domyślam – odszedł od boksu olimpijskiego. Mam tu na myśli niedawnego kadrowicza, Rafała Sodóra. Jest obawa, że i z Tobą może być podobnie?
MP: Rafał był moim sportowym autorytetem, wzorem do naśladowania. Od „małego”, jak zacząłem trenować, zawsze chciałem być taki jak on. W sumie udało mi się… Od boksu jednak nie odszedł i z tego co wiem boksuje na Wyspach Brytyjskich, miał niedawno stoczyć walkę zawodową, ale chyba coś nie wyszło. Nie mam kontaktu z Rafałem, wiec nie wiem co u niego, ale prawdopodobnie ciągle trenuje, bo to ambitny chłopak, który chce wiele osiągnąć i wiem, że na pewno nie pożegnał się z boksem.

- Jakie masz sportowe plany, marzenia?
MP: O swoich marzeniach wolałbym nie mówić, bo mogę się nie spełnić, a plany są takie same jak zawsze – ciągle trenować i stawać się lepszym zawodnikiem. Jak na razie co roku jestem coraz wyżej w klasyfikacjach, a więc jest coraz lepiej. Z boksu olimpijskiego wyżyć się nie da, ale mam rodzinę, która mi pomaga i wspiera na każdym kroku. Ciągle jednak nie będę mógł być utrzymaniu. Mam stypendium z miasta i mam nadzieje, że nasz Prezydent spojrzy łaskawszym okiem na ostrołęcki boks i zauważy, że to my najbardziej rozsławiamy nasze miasto w Polsce i na turniejach międzynarodowych. Stąd nadzieja, że nadal będzie mi i mojemu klubowi pomagał.

- Jest ktoś, kogo chciałbyś przy okazji naszej rozmowy szczególnie pozdrowić?
MP: Chciałbym pozdrowić sympatyków boksu, którzy może nie znają mnie jeszcze zbyt dobrze, ale mam nadzieję, że coś tam pewnie o mnie słyszeli oraz tych z Ostrołęki, którzy mocno trzymają za mnie kciuki. Również pozdrawiam trenerów z Ostrołęki i moją rodzinę, która we mnie wierzy, moją kochaną dziewczynę, która mnie wspiera i mam nadzieję, że jej to się szybko nie znudzi oraz moich przyjaciół Maćka, Pawła Żarnocha i cały ostrołęcki klub.

Rozmawiał: Jarosław Drozd

BRUTALNY ATAK NA JULIO CESARA LA CRUZA. KUBAŃSKI MISTRZ ŚWIATA POSTRZELONY

Dwukrotny mistrz świata w boksie olimpijskim, Julio Cesar La Cruz, został wczoraj we wczesnych godzinach porannych przywieziony do szpitala uniwersyteckiego w rodzinnym Camaguey. Jak informują kubańskie media 24-letni czempion był ofiara napaści, w wyniku której został postrzelony z broni palnej w okolice górnej części lewego biodra.

Dobry nastrój mistrza świata – mimo tej dramatycznej historii – potwierdził Luis Camacho, Dyrektor ds. Sportu Prowincji Camaguey. Według jego oświadczenia Julio Cesar La Cruz porusza się o własnych siłach ale pozostanie na razie pod obserwacją lekarzy w Camaguey, a w kolejnych dniach zostanie przewieziony do jednej ze stołecznych klinik, by tam przeprowadzić dalsze leczenie i rehabilitację.

Dodajmy, że kibice pięściarscy w Polsce mogli podziwiać kunszt Kubańczyka podczas meczu zawodowej ligi World Series of Boxing. W hali produkcyjnej Rafako w Raciborzu, reprezentujący barwy ekipy Cuba Domadores La Cruz pokonał przed czasem Pawła Stępnia.

ŁUKASZ ZYGMUNT: PAMIĘTNE WALKI Z PULEWEM I ZATYKĄ

Poland-Hussars

Na zagranicznych ringach wygrywał z Kubratem Pulewem, a na krajowych z Henrykiem Zatyką. Teraz Łukasz Zygmunt ma nadzieję, że do listy najważniejszych zwycięstw dopisze sukcesy w barwach Hussars Poland w World Series of Boxing. 32-letni Łukasz Zygmunt ma szansę na występy w Husarii. Jeśli zaprezentuje wysoką formę na sparingach na warszawskim Torwarze, który jest bazą drużyny, wówczas zadebiutuje w WSB prawdopodobnie już 10 stycznia w meczu z Astana Arlans Kazakhstan. Transmisja meczu z Wyszkowa w TVP Sport.

- Mieszkam w Szczawnie-Zdroju, gdzie na co dzień trenuję, a biorę udział w zajęciach i sparingach także w Wałbrzychu czy Strzegomiu. Współpracuję m.in. z Mariuszem Cieślińskim i zawodnikami z K-1. Wiem, że muszę być super przygotowany, aby pokazać dobry boks na dystansie 5 rund z wymagającymi przeciwnikami w WSB. Jeśli okaże się na sparingach w Warszawie, że jeszcze nie osiągnąłem najwyższej dyspozycji, będę musiał poczekać na swoją szansę w Husarii. Bo jeśli wchodzę do ringu, chcę zagwarantować wszystkim – trenerom, działaczom, kibicom, że mogą na mnie liczyć – powiedział Łukasz Zygmunt.

Karierę w WSB chce on łączyć z zawodowymi występami, podobnie jak inny zawodnik Husarii z kategorii ciężkiej Mateusz Malujda. Łukasz Zygmunt ma bilans walk 1-1; wygrał z Łukaszem Rusiewiczem i przegrał z Michałem Cieślakiem.

- Do walki z Michałem Cieślakiem doszło w najgorszym dla mnie momencie, miałem problemy osobiste, stąd mniejsza liczba treningów niż przed pojedynkiem z Łukaszem Rusiewiczem. Na pewno nie jestem gorszym bokserem od Michała Cieślaka. Niestety, dobrze boksowałem tylko 1 rundę, później było słabiej. Ale mam nauczkę na przyszłość – powiedział Łukasz Zygmunt.

Pięściarz pochodzący ze Świdnicy rozpoczął karierę od złotego medalu Mistrzostw Polski Juniorów, które w 1999 roku odbyły się w jego rodzinnym mieście. To było jeszcze w wadze półciężkiej. Później dotarł do ćwierćfinału Mistrzostw Europy Juniorów w Rijece i wygrał turniej juniorów w Salonikach. W finale pokonał świetnego dziś zawodowca, swego rówieśnika Bułgara Kubrata Pulewa 9-2. Jako profesjonalista Pulew ma bilans 19-0.

- Mam znakomitą pamięć, potrafiłbym opowiedzieć o każdej ze swych walk. Ta z Pulewem była jedną z najważniejszych na zagranicznych ringach, a na krajowych bardzo miło wspominam wygraną z bardzo doświadczonym Henrykiem Zatyką (rocznik 1968) – dodał Łukasz Zygmunt.

Zwycięstwo z Henrykiem Zatyką miało miejsce w 2002 roku w lidze. Łukasz Zygmunt, podobnie jak kilku innych zawodników ze Świdnicy i Dzierżoniowa (m.in. Aleksander Nycz, Przemysław Peczyński, Robert Gniot, bracia Zajączkowscy), występował w barwach Gwarka Łęczna. Z Henrykiem Zatyką wygrał różnicą 1 pkt podczas meczu przeciwko Victorii Jaworzno.

- Chciałbym wygrywać też w WSB, a z pewnością te zwycięstwa byłyby na liście moich najważniejszych w karierze. Wiem, że Husaria czeka na pierwszy sukces w tym sezonie – dodał mistrz Polski 2010.

ZNAMY SKŁAD „HUSARII” NA MECZ Z ASTANA ARLANS. ZADEBIUTUJE ŁUKASZ ZYGMUNT

ZYGMUNT

Poznaliśmy skład ekipy Hussars Poland na najbliższy mecz w zawodowej lidze World Series of Boxing. 10 stycznia w Wyszkowie w rywalizacji z ubiegłorocznymi mistrzami ligi, Astana Arlans zobaczymy w ringu w barwach polskiej drużyny Dawida Jagodzińskiego (49 kg), Marka Pietruczuka (56 kg), Damiana Kiwiora (64 kg), Tomasza Jabłońskiego (75 kg) i Łukasza Zygmunta (91 kg).

Niewątpliwie niespodzianką będzie występ blisko 32-letniego Zygmunta, który  w minionym roku dwukrotnie boksował na zawodowym ringu. Najpierw w marcu w Częstochowie pokonał po 6 rundach twardziela ze Starogardu Gdańskiego, czyli Łukasza Rusiewicza, by trzy miesiące później ulec w Ostródzie na punkty po czterech starciach Michałowi Cieślakowi.

Młodszym kibicom przypominamy, że największym sukcesem Łukasza Zygmunta w boksie olimpijskim było zdobycie tytułu mistrza Polski seniorów wagi superciężkiej (2011). Był także wicemistrzem kraju (2006) i brązowym medalistą seniorskiego czempionatu (2003, 2007 i 2009). W czasie swojej kariery wygrywał m.in. z Kubratem Pulewem (w 1999 roku podczas turnieju juniorskiego w Salonikach), Ivicą Bacurinem (2000) oraz stoczył dwa wyrównane, choć przegrane,  pojedynki z Clemente Russo (oba w 2000 roku). Na krajowym ringu pokonał m.in. także Marcina Rekowskiego, czy Michała Gerleckiego.

Rywalem debiutanta rodem ze Świdnicy będzie 25-letni Kazach Vassili Levit, który w tym sezonie wygrał dwie walki, w tym jedną przed czasem. Równie trudne zadanie czeka kapitana „Husarii”, Tomasza Jabłońskiego, który skrzyżuje rękawice z absolutną ikoną ligi WSB, Ukraińcem Sergiyem Derevyanchenko.

Fot. facebook.com/zyga11

MAREK PIETRUCZUK: W WYSZKOWIE CZUŁBYM SIĘ JAK W DOMU

pietruczuk

Marek Pietruczuk (56 kg), mimo porażki w debiucie w WSB, był jednym z najbardziej chwalonych zawodników Hussars Poland. Teraz ma szansę boksować 10 stycznia przeciwko rywalom z Kazachstanu. – W Wyszkowie czułbym się jak w domu – mówi pięściarz pochodzący z Ostrołęki.

Marek wystąpił 6 grudnia w meczu z Azerami w Pruszkowie, gdzie stoczył bardzo zacięty i wyrównany pojedynek z indywidualnym mistrzem World Series of Boxing z 2012 roku Gairbekiem Germakhanovem. Znakomicie boksował w pierwszej rundzie, później też stawiał zacięty opór faworytowi. Ostatecznie przegrał na punkty po 5 rundach dobrej walki.

- Z pewnością dużo wyniosłem z tej walki, ciągle coś chodzi po głowie i się przypomina. Najważniejszy wniosek, to żeby nie tracić wiary, bo i nawet z takimi mocnymi zawodnikami można wygrywać – powiedział Pietruczuk, który liczy, że dostanie szansę na drugi występ w zawodowej lidze. Już 10 stycznia do Wyszkowa przyjeżdżają broniący tytułu Astana Arlans Kazakhstan. To jeden z kandydatów do zwycięstwa w lidze.

- W Wyszkowie czułbym się jak w domu, do mojej rodzinnej Ostrołęki jest tylko 70 kilometrów. Na trybunach zjawiłoby się jeszcze więcej osób z rodziny, a także moich przyjaciół i sympatyków, niż w Pruszkowie. Chciałbym pokazać się z dobrej strony i zdobyć punkty dla Husarii – dodał ambitny zawodnik.

W okresie świątecznym Marek Pietruczuk trenuje w Ostrołęce. Nie zaniedbuje żadnego dnia, bo dla niego boks jest wielką szansą w życiu. Wielu jego kolegów z Victorii już zakończyło przygodę z boksem (m.in. Rafał Janczewski, Paweł Żarnoch), albo trenuje tylko rekreacyjnie (np. Bartosz Szczotka), łącząc pasję z pracą zawodową.

- Trenuję dwa razy dziennie korzystając z gościnności Arkadiusza Ludwiczaka z Fight Academy. Bardzo dziękuję za tę pomoc. Chcę być w 100 procentach gotowy do zajęć, które zaraz na początku roku rozpoczynamy na warszawskim Torwarze w Hussars Poland. Nie ma mowy o żadnej nadwadze. W 2014 roku chciałbym wygrywać w WSB i zdobyć mistrzostwo Polski seniorów. Liczę też na starty w turniejach międzynarodowych w kadrze Polski – przyznał Marek Pietruczuk.

TOMASZ JABŁOŃSKI: NIE MA LEPSZEJ DROGI NA SZCZYT, NIŻ WYSTĘPY W LIDZE WSB

jablonski05

- Nie ma lepszej drogi na pięściarski szczyt, niż występy w bardzo silnej lidze World Series of Boxing – mówi Tomasz Jabłoński (75 kg), kapitan Hussars Poland. Prawdopodobnie wystąpi on 10 stycznia w meczu z broniącymi tytułu Astana Arlans Kazakhstan w Wyszkowie.

Tomasz jest jednym z najbardziej doświadczonych zawodników Husarii. Na niego liczą i trenerzy, i menedżerowie grupy – Jarosław Kołkowski i Jacek Szelągowski. W WSB debiutował w barwach drużyny z Bombaju (bilans 0-1), a teraz 2 sezon występuje w zespole Biało-Czerwonych. Nowy sezon rozpoczął jednak nieudanie, bowiem nie dotrwał nawet do końca 1 rundy pojedynku z byłym mistrzem Europy i aktualnym brązowym medalistą Mistrzostw Świata Artemem Chebotarevem.

- Doświadczenie zdobyte w WSB jest jednym z najcenniejszych dla mnie, pomagających w dalszym rozwoju. Oczywiście, porażki nie są niczym miłym, ale zdarzają się w każdym sporcie i trzeba umieć sobie z nimi radzić, wyciągać odpowiednie wnioski. A jeśli ktoś sobie z tym nie potrafi poradzić, nigdy nie dojdzie na sam szczyt – powiedział zawodnik na co dzień występujący w SAKO Gdańsk.

Jeśli trener Hubert Migaczew wystawi w pierwszym meczu w 2014 roku Jabłońskiego, czekać go będzie znów niezwykle ciężki bój. W wadze średniej liderem Astana Arlans jest Ukrainiec Sergiy Derevyanchenko z bilansem 20-1 w WSB.

- Zgadzam się, że przeprawa z zeszłorocznymi mistrzami ligi WSB będzie bardzo ciężka, bo w mojej wadze mają najlepszych zawodników na świecie. Ale tylko dzięki takim walkom mogę zrobić progres w mojej karierze – dodał Tomasz Jabłoński, który wczoraj skończył 25 lat.

- Najlepszymi życzeniami byłyby dla mnie te dotyczące zdrowia, bo wiem, że jeśli ono dopisuje, to nic nie przeszkodzi w osiąganiu kolejnych sukcesów. Przy okazji pozdrawiam wszystkich kibiców i życzę wszystkiego dobrego w nowym roku. W okresie świąteczno-noworocznym są zawsze jakieś utrudnienia jeśli chodzi o treningi, ciężko w tym czasie o sparingpartnerów i trzymanie diety, ale moi trenerzy tak ułożyli mi rozpiskę, że udało się połączyć zajęcia treningowe ze spotkaniami z rodziną – powiedział bokser.

MISTRZOWIE LIGI WSB PRZYJEŻDŻAJĄ DO WYSZKOWA

astana01

Kazachstan to potęga w boksie olimpijskim. Zdobyli 4 złote medale tegorocznych Mistrzostw Świata, mając aż 6 finalistów. W lidze World Series of Boxing bronią trofeum. 10 stycznia ekipa Astana Arlans Kazakhstan spotka się w Wyszkowie z Hussars Poland.

Spotkanie odbędzie się w 5 kategoriach: 49 kg, 56 kg, 64 kg, 75 kg, 91 kg. W tych wagach w obecnym sezonie Kazachowie wygrali u siebie z Azerami i Meksykanami po 4-1. Po dwa zwycięstwa odnieśli lider zespołu Ukrainiec Sergiy Derevyanchenko i Vasili Levit. Poza tym drużyna Astana Arlans wygrała na wyjeździe 3-2 z Rosją i w meczu na szczycie przegrała u siebie z Kubą 2-3. Oba te kluby są faworytami całych rozgrywek.

W jesiennych MŚ przed własną publicznością Kazachowie zdobyli aż 4 złote medale. W finałach było 6 zawodników gospodarzy. Po tytuły sięgnęli w kolejności Birzhan Zhakipov (49 kg), Merey Ashkalov (64 kg), Daniyar Eleusinov (69 kg) i  Zhanibek Alimkhanuly (75 kg). Srebrne medale wywalczyli Adilet Niyazimbetov (81kg) i Ivan Dychko (+91 kg). Zaś brąz wywalczył Karat Eraliyev (56 kg).

Pięściarze z Kazachowie odnoszą wspaniałe sukcesy, ale można ich pokonać, co pokazał w kwietniu 2010 roku Kamil Szeremeta (69 kg). W finale turnieju F. Stamma wygrał on zdecydowanie na punkty z 2-krotnym mistrzem świata Kazachem Serikiem Sapiyevem.

Poniżej przedstawiamy potencjalnych rywali bokserów Hussars Poland:

49 kg: Z Azerami walkę przegrał Anwar Muzaparov (0-1), dlatego z Meksykanami szansę dostał i ją wykorzystał Mardan Berikbayev (1-0). Ale w składzie jest jeszcze doświadczony złoty medalista tegorocznych Mistrzostw Świata, Zhakipov. Jeśli wystąpi w Wyszkowie, będzie to debiut w WSB. Na debiut czeka też 20-letni Azat Kamzin.

56 kg: W pierwszym meczu sezonu zwycięstwo odniósł Bagdad Alimbekov (7-1), a z Meksykiem wygraną odniósł Meirbolat Toitov (3-1). W kadrze jest jeszcze 3 zawodników, m.in. Eraliyev – debiutant w WSB.

64 kg: Na inaugurację w tej wadze triumfował Aschat Ualikhanov (1-0), lecz z Meksykiem przegraną zanotował Zhanibek Azhbai (0-1). Zapowiada się kolejna zmiana i być może z „Husarią” będzie boksował aktualny mistrz świata, Askhalov. W Astana Arlans występował w dwóch pierwszych sezonach (bilans 9-3), potem miał rok przerwy i teraz znów jest w kadrze.

75 kg: Asem w tej wadze jest Ukrainiec Derevyanchenko z bilansem 20-1. Dwa sezony spędził w Dolce & Gabbana Milano Thunder i teraz drugi sezon boksuje w Arlans. To brązowy medalista Mistrzostw Świata z  Chicago (2007). W 2008 roku w turnieju F. Stamma oddał półfinał walkowerem znakomitemu Rosjaninowi Matwiejowi Korobowowi. Rok wcześniej przegrał z nim przed czasem w półfinale wspomnianych MŚ. Jeśli on nie przyjedzie do Wyszkowa, trenerzy wystawią Alimkhanuly lub Yerika Alzanova. Obaj to debiutanci.

91 kg: W tym sezonie dwa pojedynki wygrał Levit (2-0). W składzie jest też 3 debiutantów – Arbek Abduganiev, Khamzat Gelischanov i Andrey Pinchuk.

KASJUSZ ŻYCIŃSKI: NIEKTÓRZY MÓWILI, ŻE JESTEM ZA STARY NA BOKS

KASJO

- Podwójnie motywują mnie opinie, kiedy słyszę, że jestem za stary, bo za późno rozpocząłem przygodę z boksem – mówi Kasjusz Życiński (81kg), który dołączył do Hussars Poland i ma szansę już w styczniu zadebiutować w World Series of Boxing.

- Od jakiegoś czasu starałem się o angaż w „Husarii”, a o nominacji dowiedziałem się zaraz po powrocie z obozu kadry seniorów w Wiśle. Bardzo ucieszyła mnie ta wiadomość – powiedział Kasjusz, który 1 stycznia skończy 22 lata. Dopiero, choć niektórzy wytykają wiek zawodnikowi urodzonemu w Iławie.

- Kiedy po raz pierwszy poszedłem na salę treningową w pewnym klubie, mniejsza o nazwę i miasto, usłyszałem, że jestem za stary na boks. To mnie jeszcze bardziej zmotywowało do ciężkiej pracy. Spakowałem się w walizkę i pojechałem 500 km do Gdańska, aby znaleźć się w SAKO. Pięściarstwo trenuję od 3 lat, a niewiele ponad 2 lata temu stoczyłem pierwszą walkę w ringu – dodał.

Do tej pory Kasjusz Życiński wygrywał turnieje rangi Grand Prix Polskiego Związku Bokserskiego i stawał na podium Pucharu Polski oraz mniejszych międzynarodowych zawodów. W Mistrzostwach Polski Seniorów zadebiutował w tym roku w Zawierciu, przegrywając w ćwierćfinale z Markiem Matyją.

- To zawodnik będący w moim zasięgu, miesiąc wcześniej na Pucharze Polski w Ostródzie stoczyłem z nim wyrównaną walkę w finale. Nasza konfrontacja w Zawierciu miała papiery na walkę finałową, niestety spotkaliśmy się na początku turnieju i jeden gorszy tego dnia musiał odpaść – uważa Kasjusz Życiński.

Po 4 porażkach z rzędu, w piątek 10 stycznia „Husaria” spotka się w Wyszkowie z broniącymi tytułu Kazachami. Kasjusz Życiński najwcześniej może zadebiutować w World Series Boxing tydzień później w rewanżowym meczu z Rosją, bowiem wtedy odbędzie się pojedynek w wadze 81kg.

- Liga WSB to dobry sprawdzian i możliwość zasmakowania boksu na najwyższym poziomie. Wierzę w nasze wygrane i w sprawienie kilku niespodzianek w tym sezonie. Sukcesy dadzą nam na pewno kopa do dalszej ciężkiej pracy – przyznał bokser, który łączy pracę zawodową z treningami, ale jak mówi wszystko można mądrze poukładać.

JAROSŁAW KOŁKOWSKI BLOGUJE: TALENT TO ZA MAŁO

Podobno Tomasz Michalczewski miał znacznie większy talent do boksu niż jego brat. Dariusz Michalczewski miał jednak nieporównywalnie większy talent do pracy. Chociaż legendy krążą o imprezach, w jakich „Tiger” brał udział, to nigdy nie zdarzało się to w okresie przygotowawczym do walk.

Dlaczego o tym wspominam? Na pewno nie dlatego, żeby pretendować do miana biografa, czy choćby znawcy życiorysów wielkich mistrzów. Chodzi raczej o przykład ilustrujący zasadę, zgodnie z którą bez ciężkiej harówki każdy talent można nomen omen rozmienić na drobne.

Mam niestety nieodparte wrażenie, że co najmniej kilku zawodników reprezentujących nasz kraj w barwach Hussars Poland lub narodowej kadry seniorów nie zna powyższej zasady albo – co gorsza – nie widzi potrzeby jej stosowania. Jedni z powodu błędnego przekonania o własnej wielkości, inni z braku ambicji. To martwi, wkurza i – muszę przyznać – demotywuje wszystkich, którzy chcieliby coś dobrego zrobić dla polskiego boksu jako dyscypliny olimpijskiej.

Zajmijmy się najpierw pierwszą grupą – „czempionów”. Wykreowani przez wadliwie działający system szkolenia i promocji boksu olimpijskiego myślą, że bijąc wszystkich albo chociaż większość przeciwników w kraju nie muszą się już więcej starać, uczyć, pracować.

Przy tym, chciałbym wyraźnie podkreślić, że nie jest to wyłącznie wina bokserów. Przez długi czas nikt nawet nie starał się uświadomić im, że są w błędzie. Więcej, byli (i nadal są) rozpieszczani przez trenerów, przez okręgowe związki bokserskie i własne środowisko. Nikt im nie chce powiedzieć w twarz, że jeszcze dużo pracy przed nimi, a jeżeli nie chcą pracować, to niech po prostu dadzą sobie spokój z boksem. Trenerzy boją się, że stracą i tak najlepszych zawodników, a przez to np. wsparcie gmin czy sponsorów. OZB boją się utraty punktów, które przekładają się na głosy w wyborach do władz Polskiego Związku Bokserskiego. Znajomi nie chcą z kolei nikogo obrazić. A zawodnicy? Przekonani, że wszystko gra nie widzą powodu, aby cokolwiek zmieniać. I kółko się zamyka.

Z tego punktu widzenia mają słuszne pretensje, że na 3-4 tygodnie przed walką szefowie drużyny nie chcą ich puścić na zasłużoną dwutygodniową przerwę świąteczną. Jak tak można? Przecież my już zaczęliśmy organizować sobie wyjazd w góry, a tu trzeba iść do pracy, na trening. Skandal!

Walki z naprawdę najlepszymi na świecie brutalnie weryfikują ową wielkość…

Chociaż są też zawodnicy, których porażki w ogóle nie martwią. Bo im po prostu nie zależy. To grupa „piłkarzy”. Są to ludzie pozbawieni ambicji bycia najlepszymi na świecie. Im wystarczy bycie najlepszym w klubie, województwie – w najlepszym razie – w kraju. Zarabiają jakieś tam pieniądze, nikt się ich nie czepia, od czasu do czasu pojadą w ciekawe miejsce. Jest fajnie.

Przestają mnie już dziwić (chociaż nie przestają martwić) głosy zawodników, którzy rozważają odejście z WSB, ponieważ mają za mocnych przeciwników… A przecież ci przeciwnicy to nie są zawodowcy, których można na określonym etapie kariery unikać. To są ci sami sportowcy, z którymi już dzisiaj trzeba się mierzyć podczas wszystkich zawodów międzynarodowych organizowanych pod auspicjami EUBC czy AIBA. Tam nie będą słabsi niż w WSB. Będą walczyć tak samo, na niemal takich samych zasadach. Maszynek do punktowania, kasków i większych rękawic już nie ma w boksie olimpijskim. Skoro tak, to nie widzę też powodu, aby bokserzy, którzy czują się zbyt słabi na WSB przyjmowali powołania do kadry narodowej seniorów. Po co?

Oczywiście w tym miejscu nasuwa się kilka oczywistych pytań. Jeżeli tak to wygląda, to dlaczego do Hussars Poland nie przyjmuje się wyłącznie utalentowanych, pracowitych i ambitnych? Czy funkcjonowanie tej drużyny albo w ogóle reprezentacji Polski w boksie ma sens?

Odpowiedzi są w gruncie rzeczy proste. Po pierwsze, nikt nie ma wypisane na czole, że jest taki albo inny. Jeżeli na zawodach rangi krajowej prezentuje się dobrze, to istnieje domniemanie (jakkolwiek mówiąc językiem prawniczym – obalalne), że jest materiałem na dobrego zawodnika również na wyższym poziomie. Zresztą wyboru wielkiego nie ma. Po drugie, na szczęście w gronie zawodników Hussars Poland nie wszyscy, a nawet nie większość pasuje do powyższego opisu. W Polsce nadal jest grupa zawodników, z którymi i dla których warto pracować. Szkoda tylko, że taka mała. Jeżeli jednak dorosły człowiek podejmuje jakieś zobowiązanie, to powinien robić wszystko, żeby efekty jego pracy były jak najlepsze. Nieważne, czy jest bokserem, trenerem czy menedżerem drużyny.

Nie życzę nikomu źle, dlatego bokserom bez zapału do pracy i bez ambicji polecam film Janusza Zaorskiego „Piłkarski poker”. Niech się przyjrzą niejakiemu Bolo (postać grana przez Mariana Opanię). Obawiam się, że niejednego czeka podobne zakończenie „kariery”. Niech więc lepiej już dzisiaj zastanowią się nad zmianą drogi życiowej i niech nie marnują pracy tych, którym się jeszcze chce.

Jarosław Kołkowski, Warszawa, 20 grudnia 2013 roku

ZMIANY W „HUSARII”: ŻYCIŃSKI ZAMIAST STĘPNIA. PERCZYŃSKI POZA DRUŻYNĄ

Poland-Hussars

Kasjusz Życiński zastąpił Pawła Stępnia w składzie Hussars Poland w lidze World Series of Boxing. To pierwsza zmiana kadrowa w „Husarii”. Do tej pory podopieczni trenera Huberta Migaczewa przegrali 4 mecze po 0-5 – z drużynami z Rosji, Kuby, Azerbejdżanu i Meksyku. W ringu zaprezentowała się cała kadra, a więc 20 bokserów.

- Po losowaniu wiedzieliśmy, że trafiliśmy do niezwykle silnej grupy z samymi potentatami. Nasi zawodnicy walczą z rywalami, którzy mają w dorobku medale Igrzysk Olimpijskich i Mistrzostw Świata, a z pewnością za kilka lat usłyszymy o nich jako zawodowych Mistrzach Świata. Ale dla nas to świetna okazja na selekcję. Nie ma lepszej możliwości niż WSB. Wiemy, w których pięściarzy należy inwestować, a którzy nie mają wielkich perspektyw w boksie – powiedział trener Hubert Migaczew.

Z zespołem Hussars Poland żegnają się dwaj zawodnicy: Rafał Perczyński (69kg) i Paweł Stępień (81kg). Tego drugiego zastąpi Kasjusz Życiński. Na co dzień, wraz z kapitanem „Husarii” Tomaszem Jabłońskim (75kg), trenuje w SAKO Gdańsk. Rafał wystąpił w meczu 2 kolejki przeciwko Cuba Domadores. Na ringu w fabryce Rafako w Raciborzu przegrał przez TKO w 4 rundzie z wicemistrzem świata Arisnoidysem Despaigne Despaigne.

- W poprzednim sezonie, w którym doszliśmy do ćwierćfinału, nie brakowało nam dobrych walk, ale i dopisywało szczęście. A teraz ono się od nas odwróciło, cały czas mamy pod górkę. Na szczęście wiary w powodzenie nam nie brakuje, wszyscy ciężko pracujemy na treningach. Ku zdziwieniu naszych oponentów,  dobrze układa się współpraca z trenerem reprezentacji Ludwikiem Buczyńskim. Część zawodników była już na zgrupowaniu kadry – dodał Hubert Migaczew.

HUBERT MIGACZEW: MICHELUS WYGRAŁ 4 Z 5 RUND. POWINIEN WYGRAĆ

michelus04

- Dawidowi Michelusowi należała się wygrana w Meksyku. To byłby dla nas taki prezent gwiazdkowy na Święta – powiedział trener Hussars Poland Hubert Migaczew po powrocie z przegranego 0-5 meczu ligi WSB przeciwko Mexico Guerreros.

Husaria poniosła 4 z rzędu porażkę w World Series of Boxing. Trener Hubert Migaczew najwyżej ocenił występ Dawida Michelusa (60kg). Mimo porażek, pochwalił też Piotra Podłuckiego (81kg) i Mariusz Kocha (52kg), ale tego ostatniego tylko za 1 rundę walki z Eliasem Emigdio.

- Moim zdaniem Dawid Michelus wygrał 4 z 5 rund z Lindolfo Garzą Delgado. Należało się mu zwycięstwo, a dla całej drużyny byłby to prezent gwiazdkowy na Święta Bożego Narodzenia. Niestety, wszystkim naszym pięściarzom „odcinało prąd” w 1 lub 2 rundzie z uwagi na zmianę strefy czasowej i na wysokość na jakiej położone jest Mexico City. Nie mamy wielomilionowego budżetu, aby przyjeżdżać na 10-14-dniowe zgrupowania aklimatyzacyjne, zresztą to i tak niemożliwe, bo mecze były co tydzień – powiedział Hubert Migaczew.

Oprócz wymienionych Mariusza Kocha, Dawida Michelusa i Piotr Podłuckiego, porażki zanotowali też Ireneusz Zakrzewski i Arkadiusz Toborek.

- Piotr Podłucki niezwykłą siłą woli i ogromnym serduchem dotrwał do końca 5 rundy, a nie pozwolił sobie na przegraną przed czasem. Mariusz Koch po rewelacyjnej 1 rundzie, w której zaskoczył świetnym boksem, w kolejnej przyznał, że zabrakło mu „ognia”. Irek Zakrzewski nie stanął na wysokości zadania, jemu też z tych samych powodów padła kondycja. Z kolei Arek Toborek chyba zapomniał po co wszedł do ringu. Liczyłem na więcej z jego strony – dodał szkoleniowiec.

W 4 meczach ligi WSB trener Hubert Migaczew sprawdził 20 bokserów. O tym, którzy zdali egzamin, a którzy pożegnają się z Husarią, poinformujemy już wkrótce.

KUBAŃCZYCY SAMODZIELNYMI LIDERAMI „GRUPY ŚMIERCI”

Już tylko znakomita ekipa Cuba Domadores pozostaje bez porażki w grupie B ligi World Series of Boxing. Debiutanci z Gorącej Wyspy wygrali wczoraj w meczu na szczycie z Kazachami z Astana Arlans 3-2 i są samodzielnym liderem po 4. kolejkach rozgrywek.

Sukces Kubańczyków był tym cenniejszy, że ubiegłorocznych triumfatorów ligi WSB pokonali na ich terenie w Pałacu Sportu w Ałmatach. Rozpoczęło się od zwycięstwa Kazacha Mirasa Zhakupova (52 kg), ale w kolejnych trzech walkach górą byli już goście – Lazarto Alvarez (60 kg), Arisnoidys Despaigne (69 kg) i Julio Cesar la Cruz (81 kg). Kiedy losy meczu były już przesądzone, drugi punkt dla gospodarzy wywalczył świetny Chorwat Filip Hrgović (+91 kg).

Szczęśliwym dla Boxing Team Russia pozostaje Arena SPB w Sankt Petersburgu. Dzisiaj w tej samej sali, w której gospodarze pokonali Hussars Poland, rozprawili się 5-0 z Azerbaijan Baku Fires. Punkty dla Rosjan zdobyli: Misha Aloian (52 kg), Adlan Abdurashidov (60 kg), Alexander Besputin (69 kg), Dmitriy Bivol (81 kg) i Sergey Kuzmin (+91 kg).

WYNIKI MECZÓW I NAGRODY INDYWIDUALNE

BOXING TEAM RUSSIA – AZERBAIJAN BAKU FIRES 5-0
Zawodnik meczu: Misha Aloian (Boxing Team)
Walka meczu: Alexander Besputin – Yauheni Ramashkevich

ASTANA ARLANS – CUBA DOMADORES 2-3
Zawodnik meczu: Arisnoidys Despaigne (Domadores)
Walka meczu: Julio Cesar La Cruz – Hrvoje Sep

MEXICO GUERREROS – HUSSARS POLAND 5-0
Zawodnik meczu: Elias Emigio (Guerreros)
Walka meczu: Lindolfo Delgado – Dawid Michelus

wsb4

BLOG JAROSŁAWA KOŁKOWSKIEGO: MECZE WYJAZDOWE TO NIE WYCIECZKI

kolkowski03

Każda z drużyn występujących w World Series of Boxing musi liczyć się z koniecznością wyjazdów na mecze, które niejednokrotnie odbywają się w bardzo odległych miejscach. W tym sezonie Hussars Poland zaczęli od St. Petersburga i była to najkrótsza z planowanych podróży. Następny przystanek – Meksyk. Potem w kolejności: Hawana, Baku i Ałmaty.

Ktoś mógłby powiedzieć, że „chłopaki zobaczą kawał świata”. Jednak WSB to niestety nie jest program podróżniczy, ale bardzo wymagające rozgrywki sportowe.

Wyjazdy to dość skomplikowane przedsięwzięcia – tak pod względem sportowym, jak i logistycznym oraz… finansowym. Każdy z tych aspektów meczów wyjazdowych wymaga zaangażowania innych osób. Zacznijmy od końca.

Same bilety lotnicze to bardzo duży koszt, bo przecież z zasady na mecz wyjazdowy wysyłamy aż 8 osób (zawodnicy, trenerzy, menedżer drużyny). Poza tym na miejscu trzeba drużynie zapewnić noclegi i wyżywienie. Czasami jest tak, że drużyna gospodarzy proponuje, że na zasadzie wzajemności pokryje koszty hotelu i wyżywienia. Wbrew pozorom to się rzadko kiedy opłaca. Trzeba pamiętać, że większość drużyn WSB prowadzona jest przez krajowe związki bokserskie, które dysponują odpowiednią infrastrukturą własną. Z tego względu koszty „krajowe” tych drużyn nie są dla nich żadnym obciążeniem. Przypadek Hussars Poland jest inny. My o pokrycie wszystkich kosztów musimy zadbać sami.

Wspomniane już bilety lotnicze to, z punktu widzenia logistyki, akurat najmniejszy problem. Większym problemem jest uzyskanie wiz do takich krajów jak Rosja, Kazachstan czy Azerbejdżan. Staje się on już prawdziwym wyzwaniem, jeżeli o miejscu i czasie meczu dowiadujemy się „za pięć dwunasta”. Tak było na przykład przed naszym ostatnim meczem z Russia Boxing Team. Do ostatniej chwili nie wiedzieliśmy, czy powinniśmy szykować się na wyjazd do Moskwy, czy do St. Petersburga. W takich sytuacjach trzeba niejednokrotnie prosić o specjalne względy w konsulatach i ponosić większe koszty wystawienia wiz, że o tzw. kosztach ludzkich nie wspomnę.

Wreszcie aspekt sportowy. O ile wyjazd do europejskiej części Rosji czy nawet Azerbejdżanu specjalnie nie wyczerpuje, o tyle Meksyk czy Kuba to już problem znacznie większego kalibru. Rozmawiałem ostatnio z Łukaszem Janikiem, który pojechał do Nowego Jorku na 5 dni przed walką z Olą Afolabim. Wyznał, że podczas samej walki odczuwał skutki zmiany czasu i braki w aklimatyzacji. Nasz sztab trenerski też musi o tym myśleć, chociaż wybór nie jest zbyt szeroki. Wyjazd na mecz po drugiej stronie Atlantyku na 10-14 dni przed czasem nie wchodzi w grę. Z jednej strony nie jest to możliwe z powodów finansowych, z drugiej – kalendarz WSB na to nie pozwala. Wystarczy przypomnieć, że mecz w Pruszkowie miał miejsce 6 grudnia, a mecz w Meksyku już 13 grudnia. Dlatego nasi trenerzy podjęli decyzję, że drużyna wyjedzie na pojedynek z Mexico Guerreros w ostatnim możliwym terminie. W ten sposób istnieje szansa, że zawodnicy nie zdążą poczuć kłopotów z aklimatyzacją. Jak pokazuje przypadek Łukasza Janika, taka taktyka może odnieść skutek, bo rzeczywiście największe zmęczenie czuje się po 2-3 dniach od przyjazdu. Zobaczymy…

Tak czy owak chłopcy nie będą mieli czasu na zwiedzanie. Będą musieli dużo spać, dobrze się nawadniać i wykorzystywać każdą chwilę na przygotowanie fizyczne i psychiczne do walk. Nie będzie to dla nich wycieczka krajoznawcza, ale – używając bardziej adekwatnej nomenklatury – podróż służbowa.

Jarosław Kołkowski, Warszawa, 13 grudnia 2013 roku

WSB: „HUSARIA” PONOWNIE NA TARCZY

toborek

Nie udało się Hussars Poland przełamać serii porażek w lidze World Series of Boxing. W sobotę nad ranem Biało-Czerwoni przegrali w meksykańskiej stolicy z Mexico Guerreros 0-5.

Zaczęło się obiecująco, bowiem łodzianin Mariusz Koch (52kg) z animuszem natarł w 1. rundzie na jednego z liderów gospodarzy Eliasa Emigidio. Zawodnik Husarii imponował zwłaszcza akcjami prawy na dół-lewy sierpowy. W 2. rundzie niestety Mariusz Koch był dwukrotnie liczony, a po kolejnej serii ciosów sędzia przerwał pojedynek.

Przegrane zanotowali też mający już pewne doświadczenie w WSB Dawid Michelus (60kg) i Ireneusz Zakrzewski (69kg). Dawid Michelus przegrał z 18-letnim Lindolfo Garzą Delgado, a główną bolączką była słaba praca nóg i zbyt mała ilość ciosów. Z kolei w pojedynku dwóch mańkutów Ireneusz Zakrzewski okazał się wyraźnie słabszy od indywidualnego mistrza WSB z poprzedniego sezonu Marvina Cabrery.

Meksykanie zmienili swych zawodniókw w dwóch najwyższych kategoriach – brązowego medalistę Mistrzostw Europy Mołdawianina Petru Ciobanu zastąpił Juan Abraham Villegas (81kg), a w superciężkiej wystąpił Portorykańczyk Gerardo Miguel Bisbal. Z pierwszym rywalem Piotr Podłucki przegrał na punkty, zaś Arkadiusz Toborek znalazł się na deskach w 4. rundzie po sierpie, a sędzia zakończył pojedynek.

Husaria ma bilans 0-4 w tym sezonie, a kolejny mecz odbędzie się już w styczniu. Do Polski przyjedzie broniąca tytułu Astana Arlans Kazakhstan.

WYNIKI WALK

52 kg: Elias Emigidio – Mariusz Koch 2 TKO
60 kg: Lindolfo Garza Delgado – Dawid Michelus UD 5
69 kg: Marvin Cabrera – Ireneusz Zakrzewski UD 5
81 kg: Juan Abraham Villegas – Piotr Podłucki UD 5
91 kg: Gerardo Miguel Brisbal – Arkadiusz Toborek 4 TKO

Credit photo: WSB

meksyk1

DAWID MICHELUS: JADĘ DO MEKSYKU PO WYGRANĄ

michelus_algeria

- Oglądałem Lindolfo Garza Delgado w akcji, to dobry zawodnik, mimo że jest debiutantem w WSB. Uważam, że z moim hartem ducha i wiarą w zwycięstwo jest on do przejścia – powiedział Dawid Michelus (60kg) przed spotkaniem Hussars Poland z Mexico Guerreros.

W czwartek rano biało-czerwoni polecieli do Meksyku. Oprócz Dawida, w składzie są: Mariusz Koch (52kg), Ireneusz Zakrzewski (69kg), Piotr Podłucki (81kg) i Arkadiusz Toborek (+91kg). Polacy i Meksykanie przegrali swoje 3 pierwsze mecze w tym sezonie zawodowej ligi. W piątek (godz. 20:50 czasu miejscowego) jeden z zespołów wygra 1 spotkanie.

- Realnie mamy szansę wygrać co najmniej 3 walki i zdobyć pierwsze punkty. Dobrze wspominam ubiegłoroczne spotkanie z Meksykiem, chociaż wtedy byłem w niższej wadze koguciej (-54kg). Czuję się mocny i w kategorii lekkiej, a do Meksyku jadę po wygraną – dodał Dawid Michelus, który w poprzednim sezonie zwyciężył w 3 (1 walkower) z 5 pojedynków w World Series of Boxing. Oprócz niego w tej lidze boksował Ireneusz Zakrzewski.

Dawid Michelus pochodzi z Piły, gdzie trenuje w miejscowym Sokole. W czasie sezonu WSB ćwiczy pod okiem trenerów Husarii w Warszawie.

- 3 lata temu zdobyłem brąz Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich w Singapurze i ten medal dał mi szansę na bokserski rozwój. Największą motywacją są Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Urodziłem się aby walczyć, więc wiem, że nadaję się do tego sportu – powiedział.

ZAKRZEWSKI MARZY O POKONANIU LIDERA GOSPODARZY

irek04

- Marzy mi się zwycięstwo z Marvinem Cabrerą, co byłoby przypieczętowaniem niezłego, choć nie rewelacyjnego roku 2013 – mówi Ireneusz Zakrzewski, który spotka się z Meksykaninem w meczu ligi World Series of Boxing.

- Liczyłem, że osiągnę więcej niż 1/8 finału Mistrzostw Europy i Świata, ale nie ma co narzekać. W Kazachstanie boksowałem już w nowej kategorii – półśredniej (69kg). Wygrałem z Chorwatem Borną Kataliniciem, Zambijczykiem Mbachi Kaongą i w walce o ćwierćfinał spotkałem się z Wenezuelczykiem Gabrielem Maestre. To bokser z numerem 3 w rankingu światowym, do tego miał jedną walkę mniej stoczoną. Ja byłem trochę porozbijany po pojedynku z Kaongą. Maestre był lepszym technicznie, odczuwałem jego cios na dół i splot. Być może walczyłem asekuracyjnie, ale wiedziałem, że kolejny celny cios może być ostatnim… – powiedział Ireneusz Zakrzewski o debiucie w tegorocznych Mistrzostwach Świata.

Mecz z Mexico Guerreros będzie jego pierwszym występem w tym sezonie w WSB. Wcześniej miał bilans 1-1 w wadze średniej (73kg; teraz limit 75kg) w tych rozgrywkach. W Meksyku spotka się z Marvinem Cabrerą, o rekordzie 6-1. Cabrera też odpadł w 1/8 finału MŚ przegrywając z Aramem Amirachanjanem z Armenii 1-2.

- Cabrera podobnie jak ja walczy z odwrotnej pozycji. Bardzo mocno uderza przednią ręką, do tego świetne wyczucie dystansu i dobry timing, on wie kiedy zadać cios. Ale i ja nie mogę narzekać na siłę swojego ciosu, myślę, że mógłbym rywalizować z najlepszymi w kategorii 69 kg. Liczę, że i kibice zobaczą jakie spustoszenie sieją moje ciosy. W tej wadze, w odróżnieniu od średniej, czuję się bardzo mocny fizycznie. Wcześniejsza niedowaga sprawiała, że rywale nie czuli moich mocnych rąk, teraz to się zmieni, bo to ja zrzucam po 5 kg – dodał Ireneusz Zakrzewski.

W pięściarzu pochodzącym z Jeleniej Góry kibice Hussars Poland upatrują kandydata do odniesienia zwycięstwa w Meksyku.

- Nasi rywale mają jedną wygraną, my żadnej. Na pewno oni mają bardziej doświadczony skład, ale nikt z nas nie wejdzie do ringu z nastawieniem na przegraną. Ja wierzę w swoje umiejętności i ringową inteligencję. Kubańczycy, Rosjanie i Kazachowie oraz Azerowie, którzy ostatnio pokazali nam miejsce w szeregu, to świetne zespoły, ale z Meksykanami stać nas na równorzędne boje – stwierdził.

DLA KOGO PIERWSZE PUNKTY W MEKSYKU?

michelus04

W czwartek rano zawodnicy Hussars Poland wylatują do Meksyku. Spotkanie z Mexico Guerreros to szansa dla obu drużyn na zdobycie pierwszych punktów w World Series of Boxing.

Po 3 porażkach z rzędu Husaria leci do meksykańskiej stolicy, gdzie przed rokiem w swoim debiucie w rozgrywkach uległa ekipie Guerreros 1-4. Biało-czerwoni zrewanżowali się na początku tego roku wygrywając w Pruszkowie 3-2. Jedynym zawodnikiem, który jest w składzie na piątkowy mecz (czasu miejscowego), a pamięta mecze z Meksykanami jest Dawid Michelus. Co więcej, w rewanżu odniósł wtedy zwycięstwo w wadze koguciej (54kg). W tym sezonie występuje w lekkiej (60kg), a jego przeciwnikiem będzie Lindolfo Garza Delgado. W lidze WSB Dawid ma 3 wygrane (1 walkowerem) i 2 porażki, a jego rywal Lindolfo Garza Delgado jest 18-letnim debiutantem w tych rozgrywkach.

W Husarii nie brakuje debiutantów, tym razem jest ich 3. Największe wyzwanie z pewnością przed Mariuszem Kochem (49kg), który spotka się z mającym rekord 14-3 w WSB Eliasem Emigidio, oraz walczącym z odwrotnej pozycji Ireneuszem Zakrzewskim (69kg). Przeniósł się z wagi średniej, w której ten zawodnik pochodzący z Jeleniej Góry miał bilans w lidze 1-1. Spotka się z jednym z liderów Meksykan – Marvinem Cabrerą 6-1.

- Marvin Cabrera jest indywidualnym mistrzem ubiegłego sezonu – powiedział team menedżer Hussars Jacek Szelągowski.

W kategorii półciężkiej Piotr Podłucki (81 kg) zmierzy się z brązowym medalistą Mistrzostw Europy 2013 Mołdawianinem Petru Ciobanu, który także debiutuje w WSB. Z kolei w ciężkiej będą walczyć dwaj wieżowcy – pracujący do niedawna jako górnik 2-krotny medalista MP Arkadiusz Toborek (198 cm) z Juanem Isidro Hirachetą (195 cm). Meksykanin walczy w tej lidze 3 sezon, wygrał 5 walk (1 walkowerem), przegrał 3, w tym ze znanym z występów w polskiej lidze Białorusinem Wiktarem Zujewem.

Program walk w Mexico City:
52kg: Elias Emigidio (rez. Orlando Huitzil) – Mariusz Koch (rez. Grzegorz Kozłowski)
60kg: Lindolfo Garza Delgado (rez. Fernando Alvarez) – Dawid Michelus (rez. Mateusz Polski)
69kg: Marvin Cabrera (rez. Carl Hield) – Ireneusz Zakrzewski (rez. Rafał Perczyński)
81kg: Petru Ciobanu (rez. Juan Abraham Villegas) – Piotr Podłucki (rez. Paweł Stępień)
+91kg: Juan Isidro Hiracheta (rez. Gerardo Miguel Brisbal) – Arkadiusz Toborek

WSB: KUBAŃCZYCY I KAZACHOWIE UMOCNILI SIĘ NA CZELE „GRUPY ŚMIERCI”

Wczoraj w polskiej grupie „B” rozgrywek zawodowej ligi World Series of Boxing odbył się komplet trzech spotkań, w których zwyciężali faworyci. Pisaliśmy już o trzeciej z kolei porażce Hussars Poland, którzy polegli w Pruszkowie z Azerbaijan Baku Fires 0-5. Swoje mecze wygrali także Astana Arlans i Cuba Domadores.

Obrońcy tytułu mistrzów ligi WSB, Astana Arlans pokonali na własnym ringu w Ałmatach zespół Mexico Guerreros 4-1. Dla Kazachów punktowali Mardan Berikbayev (49 kg), Mairbolat Toitov (56 kg), Sergey Derevyanchenko (75 kg) i Vasili Levit (91) – dwaj ostatni wygrywając przed czasem. Honorowy, pierwszy w tym sezonie punkt dla Latynosów zdobył Christian Bielma (64 kg).

Imponująco wyglądał debiut WSB na Gorącej Wyspie. W Hawanie niedawni pogromcy „Husarii” rozbili 5-0 solidną, jakkolwiek nie występującą w optymalnym składzie, Boxing Team Russia. Aplauz kubańskiej widowni swoimi zwycięstwami wywoływali kolejno Yosbany Veitia (49 kg), Marcos Forestal (56 kg), Luis Oliva (64 kg), Ramon Luis (75 kg) i Erislandy Savon (91 kg).

WYNIKI MECZÓW GRUPY B

Astana Arlans – Mexico Guerreros 4-1
Pojedynek meczu: Christian Bielma (Guerreros) – Zhanibek Azhibay (Arlans)
Zawodnik meczu: Sergiy Derevyanchenko

Cuba Domadores – Boxing Team Russia 5-0
Pojedynek meczu: Erislandy Savon (Domadores) – Vitaly Kudukhov (Boxing Team)
Zawodnik meczu: Yosbany Veitia

Hussars Poland – Azerbaijan Baku Fires 0-5
Pojedynek meczu: Gairbek Germakhanov (Fires) – Marek Pietruczuk (Hussars)
Zawodni meczu: Jaba Khositashvili

tabela03

NIE BYŁO PRZEŁAMANIA W PRUSZKOWIE. BAKU FIRES ROZBIJA „HUSARIĘ”

MAREK01

W Pruszkowie zakończył się przed chwilą mecz ligi World Series of Boxing pomiędzy miejscową drużyną Hussars Poland a przyjezdną ekipą Azerbaijan Baku Fires. Niestety, po raz kolejny wszystkie walki wygrali rywale Polaków, a wynik meczu – podobnie jak dwóch poprzednich w tym sezonie – to 0:5.

NIEUDANY DEBIUT LUBOMSKIEGO
W walce dwóch debiutantów Arkadiusz Lubomski nie sprostał Magomedowi Ibijewowi i po pięciu rundach przegrał wysoko na punkty (44-50, 44-50, 45-50). Pierwsza, rozpoznawcza runda była spokojna i choć przewagę miał Ibijew, nasz zawodnik niespecjalnie odstawał. W drugiej odsłonie Azer zyskał już jednak wyraźną przewagę i kontrolował wydarzenia w ringu. Przegrywający Polak mimo niepowodzenia dawał z siebie wszystko i zostawił serce między linami. Szczególnie emocjonująca była czwarta runda, w której obydwaj mieli swoje momenty i doprowadzali do celu potężne ciosy. W piątym starciu Ibijew jeszcze boksował już ostrożnie i dowiózł do mety pewne zwycięstwo.

ŚWIETNY PIETRUCZUK
Mało kto spodziewał się, że kolejny nasz debiutant – Marek Pietruczuk – będzie w stanie postawić taki opór indywidualnemu mistrzowi ligi z 2012 roku – Gairbekowi Germakhanovowi. Polak świetnie wszedł w walkę i uzyskał nieznaczną przewagę w pierwszych minutach, ale sędziowie jakimś sposobem jednogłośnie przyznali pierwsze starcie Azerowi. Później zdawało się, że Germakhanov opanował sytuację, ale Marek w dalszym ciagu pięknie się odgryzał i walczył z doświadczonym rywalem jak równym z równym. Niestety po pięciu rundach sędziowie wskazali na faworyta (50-45, 50-45, 48-47), choć Pietruczuk był naprawdę bliski szczęścia i przede wszystkim udowodnił, że jest zawodnikiem, w którego warto inwestować.

KIWIOR PRZEGRYWA WALKĘ, A HUSARIA CAŁY MECZ
Wychodząc do ringu Damian Kiwior musiał zdawać sobie sprawę, że musi zwyciężyć, by podtrzymać szanse Hussars Poland na wygraną w Pruszkowie. Niestety nie poradził sobie z tą presją. Polak robił, co mógł, ale nie wystarczyło to do pokonania Gaybatulli Gadzhialiyeva. Po pięciu rundach wszyscy trzej sędziowie punktowali 49-46 dla Azera, co przesądziło o wyniku meczu.

GREDKE BEZ POMYSŁU
Piotr Gredke nie potrafił odnaleźć się w ringu i uległ Jabie Khositashvilemu, który dominował nad Polakiem w każdej minucie każdej rundy. Gredke atakował chaotycznie i w pierwszej części walki wpadał często w półdystans, gdzie jego niecelne ciosy nie mogły odnaleźć celu, a mocne kontry Gruzina trafiały w głowę Piotra. Po pięciu odsłonach sędziowie nie mieli wątpliwości i punktowali 50-45 dla Azera.

MALUJDA BEZ SZANS
Nasza ostatnia nadzieja na honorowe zwycięstwo przed własną publicznością w Pruszkowie, doświadczony Mateusz Malujda, również nie miał nic od powiedzenia w swojej walce z Denisem Latypovem. Przyjezdny zawodnik już w pierwszej rundzie zamroczył Polaka i zmusił sędziego do liczenia. Malujda nie doszedł już do siebie i po chwili z jego narożnika poleciał ręcznik…

WYNIKI WALK

49 kg: Magomed Ibijew UD 5 Arkadiusz Lubomski
56 kg: Gairbek Germakhanov UD 5 Marek Pietruczuk
64 kg: Gaybatulla Gadzhialiyev UD 5 Damian Kiwior
75 kg: Jaba Khositashvili UD 5 Piotr Gredke
91 kg: Denis Latypov TKO 1 Mateusz Malujda

źródło: bokser.org

Z BLOGA JAROSŁAWA KOŁKOWSKIEGO: ZWYCIĘSTWO JEST W GŁOWIE

Kolkowski Jarosla 01

Pamiętam mecz Hussars Poland z Azerbaijan Baku Fires w Wyszkowie. Piękne widowisko sportowe. Azerowie przyjechali wówczas w najmocniejszym składzie. „Drugi” skład został wysłany do Meksyku. Mieliśmy pecha w tym sensie, że drużyna z Baku zaplanowała sobie obóz przygotowawczy w Zakopanem akurat na dwa tygodnie przed meczem z Polakami. Ci najlepsi brali właśnie udział w zgrupowaniu i nasza drużyna siłą rzeczy musiała się z nimi zmierzyć.

Wynik 0-5 odzwierciedla z jednej strony klasę naszych rywali, ale też – niestety – braki naszych zawodników. I nie mam tu na myśli braków w wyszkoleniu czy przygotowaniu fizycznym, bo nad tymi elementami można pracować na sali. Chodzi mi raczej o przygotowanie mentalne, za które w dużej mierze zawodnicy odpowiadają sami. Nie twierdzę, że trenerzy nie odgrywają tu żadnej roli, że nie powinni motywować swoich podopiecznych, że nie powinno się korzystać z psychologów sportowych itp. Jednak do każdej pracy – bo boks w WSB to praca, ciężka praca – trzeba mieć odpowiednie nastawienie.

W listopadowym wydaniu magazynu „The Ring” przeczytałem ciekawy artykuł na temat wielkości Władymira Kliczki i porównywaniu jego rekordu do osiągnięć Larrego Holmesa i Joe Louisa. Najciekawsze nie były jednak statystyki, ale opis nastawienia młodszego z braci do sportu. Dr. Steelhammer twierdzi, że nie urodził się wojownikiem jak jego brat Witalij. Przyznaje, że musiał wypracować w sobie głód zwycięstwa. Tytuł mistrza olimpijskiego i wieloletnie panowanie na tronie mistrza świata wszystkich – poza WBC – liczących się federacji boksu zawodowego dowodzą, że ta praca nad sobą przyniosła efekty. Spowodowała, że nawet sromotne porażki z rąk Corriego Sandersa i Lamona Brewstera nie zniszczyły w nim wiary we własne siły, chociaż nawet jego własny brat sugerował mu zakończenie kariery.

Takie nastawienie, taką siłę umysłu, taką wolę walki nasi zawodnicy muszą w sobie odkryć albo wypracować, jeśli nawet się z nimi nie urodzili. Bez tego nawet najlepsze przygotowanie fizyczne nie zda się na wiele.

3 marca 2013 roku naszym zawodnikom zabrakło przede wszystkim woli zwycięstwa. Sylwester Kozłowski miał w zasadzie wygraną walkę, ale coś go blokowało, coś kazało mu boksować zachowawczo, coś mu wstrzymywało go przed wyprowadzaniem ciosów seriami. Chociaż z narożnika ciągle krzyczano, aby nie bił pojedynczymi ciosami (bo sędziowie punktują serie, nawet jeśli nie wszystkie ciosy „wchodzą”), to Sylwek robił swoje. I przegrał. Przegrał ze sobą i własnymi psychicznymi zahamowaniami, nie z przeciwnikiem.

To samo można było zaobserwować w walce Michała Gerleckiego. Wprawdzie Ramazan Magomedau był prawdopodobnie poza zasięgiem naszego boksera, to walka mogła wyglądać inaczej, gdyby Michał od pierwszego gongu myślał o zwycięstwie, a nie o przetrwaniu. Dopiero po liczeniu w drugiej rundzie coś się w nim obudziło. Od trzeciej rundy walczył tak, jak pewnie nigdy wcześniej. Pojawiła się sportowa złość, urażone zostało jego ego i w konsekwencji kibice mogli zobaczyć naprawdę świetną walkę.

Mam nadzieję, że w piątek 6 grudnia 2013 roku każdy z naszych pięściarzy będzie wychodził po zwycięstwo. Każdy z nich musi myśleć tylko jedno: „Mój przeciwnik jest tylko kolejnym stopniem, który pokonam, by iść dalej! Pokonam tę drobną przeszkodę, bo jestem lepszy, bo bardziej na to zasługuję, bo mam siłę i ambicję na więcej!”

Kiedy Władymir Kliczko stanął do walki finałowej podczas Igrzysk Olimpijskich w Atlancie wiedział, że zdobył już srebrny medal. Ale go nie chciał! Miał już nowy cel – chciał złota! I zdobył je.

Nasi zawodnicy nie mogą zadowalać się tytułami Mistrza Polski, nie mogą cieszyć się z faktu, że dostali się do drużyny WSB, nie mogą poprzestawać na tym, co udało im się do tej pory osiągnąć. To już nie ma znaczenia. Teraz trzeba wyjść do ringu i wygrać. Jeżeli ktoś myśli inaczej, w ogóle nie powinien wchodzić między liny.

Pruszków, 6 grudnia 2013 roku

W PRUSZKOWIE Z AZERAMI NA PRZEŁAMANIE ZŁEJ SERII

WSB

- To mecz na przełamanie złej serii – mówią bokserzy Hussars Poland przed spotkaniem z Azerbaijan Baku Fires w World Series of Boxing. W czwartek na Torwarze odbyło się ważenie zawodników, a mecz w piątek w hali Znicz w Pruszkowie, o g. 20:30.

Po przegranych spotkaniach z Rosją i Kubą po 0-5, Husaria chce wreszcie zdobyć pierwsze punkty, a w opinii zawodników i trenerów jest szansa nawet na zwycięstwo. Wszyscy doceniają jednak klasę azerskiej drużyny, która również przyjechała do Polski po wygraną. Transmisja w TVP Sport.

Trener Hubert Migaczew: Chcemy się przełamać, najlepiej wygrać cały mecz, a jeśli to się nie uda, to przynajmniej pokazać dobry boks. Liderem zespołu powinien być Mateusz Malujda, który ma serce do walki wielkie jak dzwon i z pewnością zaprezentuje widowiskowy styl. Trzon drużyny stanowią też Damian Kiwior i Piotr Gredke. Najmłodsi Marek Pietruczuk i Arkadiusz Lubomski nawet gdyby przegrali swoje walki to jestem pewny, że nie poddadzą się jak niektórzy bokserzy we wcześniejszych spotkaniach. Mam nadzieję, że zdobędziemy 3 punkty na wagę 1 zwycięstwa w lidze. Zresztą im sezon będzie trwał dłużej tym lepiej dla nas.

Marek Pietruczuk: Z uzyskaniem limitu wagi nie było problemów, jestem bardzo pozytywnie nastawiony przed debiutem. Oglądałem mojego rywala w walce z Grzegorzem Kozłowskim i uważam, że nie stoję na pozycji przegranej. Dlaczego miałbym źle się zaprezentować, skoro Grzesiek nieźle sobie radził z Azerem. Jestem gotowy na wygraną z tym doświadczonym przeciwnikiem.

Damian Kiwior: Już czuć atmosferę walki, nie mogę się doczekać debiutu w lidze zawodowej WSB. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, zwłaszcza, że na treningach ciężko pracowałem, a tarczowanie z trenerem Migaczewem ukierunkowane było na mojego piątkowego rywala. Azerowie nie wystawili tak mocnego składu jak w poprzednim sezonie, to dla nas szansa przynajmniej teoretycznie na punkty. Nikt z nas zawodników nie typuje wyniku, bo to niepotrzebne przed wejściem do ringu. Bardzo chcemy zwyciężyć. Oczywiście liderem jest Mateusz Malujda, który już pokazał jak wygrywać w WSB.

Mateusz Malujda: Cieszę się, że mogę boksować w tej drużynie i w lidze WSB. Dziękuję kierownictwu zespołu i Wojtkowi Bartnikowi, który mnie namówił na występy. Każdy ma szansę na triumf, nie tylko ja z racji doświadczenia, to jest boks. Wiem to po sobie, że nie każdy rywal odpowiada stylowo, czasem jest też słabszy dzień.

Piotr Gredke: W poprzednim sezonie boksował w wadze 81 kg, ale teraz już na stałe przeniosłem się do 75 kg. Po każdym ze sparingów słyszałem pochwały ze strony trenera Huberta Migaczewa, to mnie motywowało i spodziewałem się debiutu właśnie w 3 kolejce. Taktykę mam już opracowaną, nie będę zdradzał szczegółów, wierzę, że uda się ją zrealizować w ringu. Patrzać na skład na ten mecz jest mocny i dzięki temu szansa na korzystny rezultat. Chcę rozkręcać się na międzynarodowej arenie, a WSB to dla mnie wielka szansa. Cieszę się na występ w Pruszkowie, bo mieszkam w Warszawie i na trybunach będzie wielu znajomych i rodzina.

ARKADIUSZ LUBOMSKI: TANIO SKÓRY NIE SPRZEDAM!

lubomski

W piątek w lidze World Series of Boxing w barwach Hussars Poland zadebiutuje m.in. Arkadiusz Lubomski (49kg). Zwycięstwo z Azerem Magomedem Ibijewem ma być dla niego prezentem na 20. urodziny.

- Trener Hubert Migaczew postanowił dać mi szansę, doceniając moją dobrą formę na treningach i sparingach z Dawidem Jagodzińskim. Tanio skóry nie sprzedam, a co więcej chcę pokazać się z bardzo dobrej strony w spotkaniu z Azerbejdżanem i sprawić sobie prezent na 20 urodziny. Będę je obchodził 13 grudnia, a więc w dniu wyjazdowego meczu z Meksykiem. Mam nadzieję, że chłopaki z drużyny też dadzą mi wtedy powody do radości – powiedział Arkadiusz Lubomski.

Wychowanek Zatoki Braniewo rozpoczął sportową przygodę od piłki nożnej, ale za sprawą trenera Radosława Brochockiego zdecydował się na karierę pięściarską.

- Ten szkoleniowiec dostrzegł we mnie talent i zmotywował mnie do ciężkiej pracy. A już teraz widzę, że są efekty wylewania potu na treningach. Nie udało mi się pojechać na Mistrzostwa Świata, ale poprzez występy w Husarii w lidze WSB mam okazję rywalizować ze światową czołówką – dodał.

W piątek w Pruszkowie w meczu z Azerbaijan Baku Fires Arkadiusz Lubomski spotka się z Magomedem Ibijewem. Ich walka rozpocznie się o g. 20:38. Po raz pierwszy obaj bokserzy spotkają się na czwartkowym ważeniu o g. 13:00 w hali warszawskiego Torwaru, gdzie na co dzień trenują Hussars Poland.

- Ibijew podobnie jak ja jest debiutantem, wcześniej nie walczył w ME i MŚ, więc szanse są wyrównane. Jest mańkutem, dlatego na treningach tarczowaliśmy pod kątem walki z takim rywalem. Na pewno się nie wystraszę. Chcę wygrać pierwszą walkę – powiedział.

W finale marcowych MP w Zawierciu Arkadiusz Lubomski przegrał z Dawidem Jagodzińskim (Astoria Bydgoszcz). Wcześniej przegrał z nim w finale MMP 2012 w Radomiu.

- Mam niekorzystny bilans walk z Dawidem Jagodzińskim, ale jego era powoli się kończy. Na co dzień jesteśmy kolegami, razem trenujemy, pomagamy sobie – ja pomagałem Dawidowi sparując z nim przed meczem z Rosją, a teraz jest odwrotnie. Na pewno między nami jest sportowa rywalizacja, a jeśli ktoś myśli, że jesteśmy wrogami – to tylko w ringu. Szkoda, że w naszej wadze jest tak mało pięściarzy, zazwyczaj w turniejach toczymy po 1-2 walce.

Arkadiusz Lubomski wcześniej boksował w barwach Zatoki Braniewo i Kontry Elbląg. Jego znajomi z tych miast będą w piątek w Pruszkowie aby go dopingować.

- Ich obecność mnie dodatkowo motywuje. Rodzina zobaczy mój występ w TVP Sport – dodał.

TOMASZ JABŁOŃSKI: W TYM SEZONIE ZDOBĘDĘ PUNKTY DLA „HUSARII”

jablonski05

Z Tomaszem Jabłońskim, do niedawna etatowym reprezentantem Polski w wadze średniej, rozmawiałem ponad 2 tygodnie po niezwykle dla niego przykrej porażce przed czasem z Rosjaninem Artemem Czebotariewem. Tematem przewodnim była oczywiście wspomniana walka, do której doszło 16 listopada w Sankt Petersburgu.

Jarosław Drozd: Tomek, minęło już trochę czasu od feralnej walki z Artemem Czebotariewem w Sankt Petersburgu, więc zapewne masz za sobą analizę tego występu. Jak z Twojej perspektywy wyglądała ta przykra „czasówka”, zadana Ci przez Rosjanina?
Tomasz Jabłoński: W walce z Rosjaninem po prostu dałem się trafić. Oglądałem ją kilka razy i nie dostrzegłem, żebym został trafiony w konsekwencji jakichś wielkich błędów technicznych. Mój przeciwnik po prostu się idealnie „wstrzelił”, trafił mnie w najodpowiedniejszym momencie. Myślę, że trochę za mocno ruszyłem. Muszę trochę spokojniej zaczynać walki. W WSB jest 5 rund, więc czasu jest trochę więcej, nie mogę tak mocno zaczynać pojedynków, bo będąc w ciągłym ataku niestety jestem łatwiejszy do trafienia.

- Dałeś się trafić rywalowi dosłownie w ostatniej sekundzie pierwszego starcia. Może więc wpływ na tę porażkę miała nieodpowiednia koncentracja?
TJ: Jeśli chodzi o koncentrację to raczej wszystko było normalnie. Może trochę szybciej musiałem wejść do ringu przez to, że Kazik Łęgowski szybciej skończył swoją walkę, ale byłem dostatecznie rozgrzany i umotywowany więc tutaj winy nie ma. W pewnym sensie „za bardzo chciałem” wygrać ten pojedynek. Od samego początku nieco mnie poniosło na rywala. Po długiej przerwie i kłopotach ze zdrowiem, po prostu bardzo chciałem udowodnić, że wracam do międzynarodowej rywalizacji. Z drugiej strony wiedziałem, że walczę z bardzo mocnym zawodnikiem i to na jego ringu, więc musiałem wyraźnie pokazać, że jestem lepszy. To była pierwsza w mojej karierze porażka przed czasem i na pewno zrobię wszystko, by się po raz kolejny nie zdarzyła.

- Jaka była reakcja trenera Huberta Migaczewa po zakończeniu walki z Rosjaninem?
TJ: Trener powiedział mi, że w jego odczuciu byłem po prostu zbyt wolny. Moim zdaniem jak na pierwszą rundę miałem dość dobre tempo. Zawsze mam problem z odpowiednim wejściem w pojedynek, ale tym razem nie było chyba tak źle. W połowie starcia przyjąłem jednak mocny cios Czebotariewa, który poważnie odczułem, sklinczowałem i zwolniłem. Nie sądzę jednak, bym był źle przygotowany do walki pod względem fizycznym i motorycznym.

- Jakie wnioski wyciągniesz z tej porażki?
TJ: Zaczynać wolniej i ostrożniej walkę, a przyspieszać wyraźnie począwszy od 3. rundy, bo najczęściej w tej właśnie fazie pojedynku większość zawodników trochę zwalnia. Muszę też wykluczyć kilka błędów technicznych, żeby być jeszcze szczelniej schowanym podczas boksowania.

- W Pruszkowie w meczu z Azerami w Twojej kategorii wagowej wystąpi Piotr Gredke. Jakie ma atuty? Jest gotowy na debiut w lidze WSB?
TJ: Miałem okazję tylko raz z nim sparować, bo jak wiesz trenuję aktualnie w Gdańsku, ale myślę, że Piotr sobie poradzi. Boksuje z odwrotnej pozycji i potrafi naprawdę mocno uderzyć lewą ręką, więc jeśli będzie dobrze chodził na nogach przez 5 rund i nie będzie wdawał się w bójki z rywalem, to powinien wygrać ten pojedynek.

- Dziękuję za rozmowę z wiarą w to, że niebawem skutecznie wrócisz do rywalizacji w WSB…
TJ: Ja również dziękuję za rozmowę i pamięć. Zdaję sobie sprawę, że w boksie zdarzają się porażki, wiec się nie załamuję, tylko wyciągam z nich wnioski i ciężko pracuję na treningach nad wyeliminowaniem błędów. Wierzę, że jeszcze w tym sezonie uda mi się wywalczyć parę zwycięstw dla „Husarii”.

Rozmawiał: Jarosław Drozd

DAMIAN KIWIOR: JESTEM PRZEKONANY, ŻE MOGĘ POKONAĆ AZERA

kiwior

- Oglądałem w akcji Gajbatullę Gadzialiewa i jestem przekonany, że mogę go pokonać – przekonuje 20-letni Damian Kiwior przed walką z Azerem, do której dojdzie 6 grudnia w Pruszkowie. Tego dnia Hussars Poland spotka się z Azerbaijan Baku Fires w lidze WSB. W Pruszkowie przeciwnikiem Damiana będzie 22-letni Gajbatulla Gadzialiew, który w WSB zadebiutował w sezonie 2010-11. Stoczył wtedy 1 zwycięską walkę, ale w niższej wadze (61 kg).

- Oglądałem w internecie kilka walk z udziałem Gajbatulli Gadzialiewa. Nie ma specjalnych osiągnięć, a jego styl można określić jako boksowanie zza podwójnej gardy, zmienia pozycję, to siłowy zawodnik. Na tarczy z trenerem Hubertem Migaczewem sporo pracujemy nad prawym prostym, a wyprzedzać zamachowe ciosy rywala. Jestem przekonany, że mogę wygrać – powiedział Damian.

Bokser pochodzący z Tarnowa przez ostatnie 2 lata walczył w wadze do 69 kg, ale w WSB będzie rywalizował w limicie 64 kg, podobnie jak Kazimierz Łęgowski.

- To moja kategoria wagowe, zdecydowanie w niej lepiej się czuję. Chciałbym rozpocząć występy w WSB od zwycięstwa. Mateusz Polski, Damian Jagodziński i jeszcze kilku kolegów pokazało, że można rywalizować na dobrym poziomie z gwiazdami z drużyn przeciwnych. Najważniejsze to nie spalić się psychicznie i nie przegrać walki w szatni. Jestem optymistą przed meczem z Azerami – dodał.

Damian Kiwior trenuje boks od 4 lat, pięściarzem w klubie Metal Tarnów był jego nieżyjący dziadek.

- Jakiś czas temu zmieniłem swój styl, staram się teraz boksować na dystans, a nie pchać się ciągle do przodu i wdawać w bijatyki. Chcę błysnąć w lidze. Do tej pory moim największymi sukcesami był srebrny medal ubiegłorocznych Młodzieżowych Mistrzostw Polski i brązowy medal tegorocznych Mistrzostw Polski Seniorów w Zawierciu. Wyżej cenię ten pierwszy sukces, bo wygrałem m.in. z Romanem Szymańskim, zaś w finale stoczyłem wyrównaną walkę z Tomaszem Kotem – stwierdził.

MATEUSZ MALUJDA: POTRZEBA NAM WALK Z TRUDNYMI RYWALAMI

malujda02

31-letni Mateusz Malujda, 3-krotny mistrz Polski, będzie liderem Hussars Poland w meczu ligi WSB z Azerbaijan Baku Fires, który odbędzie się w mikołajki 6 grudnia w podwarszawskim Pruszkowie.

- To, że jestem najstarszym i najbardziej doświadczonym zawodnikiem w zespole nie oznacza, iż tylko na mnie spoczywa ciężar odpowiedzialności za wynik. Dla młodszych chłopaków występy w World Series of Boxing to okazja na sprawdzenie się z bardzo mocnymi rywalami. Takich walk potrzeba nam wszystkim – powiedział Mateusz Malujda, który na co dzień współpracuje we Wrocławiu z medalistą olimpijskim Wojciechem Bartnikiem oraz Tarielem Zandukelim.

W poprzednim sezonie bokserzy Hussars Poland dwukrotnie przegrali z Azerami 0-5. W jednym z tych spotkań wystąpił Mateusz. Wtedy ważył ponad 100 kg, a w Wyszkowie w pojedynku w kat. 91+kg przegrał przed czasem z Abdulkadirem Abdulajewem.

- Kilka miesięcy temu moja waga dochodziła do 105 kg, a teraz będę ważył 91 kg. To dla mnie optymalna waga, będę czuł się pewniej z rywalami równymi warunkami fizycznymi – dodał wrocławianin.

Polski zespół zaczął swój 2 sezon w lidze WSB od porażek po 0-5 z Rosją i Kubą. Azerowie z kolei przegrali w Kazachstanie 1-4 i wygrali u siebie 5-0 z Meksykanami, do których 13 grudnia wybiera się Husaria.

HUSSARS KONTRA BAKU FIRES – CZYLI MECZ DEBIUTANTÓW W PRUSZKOWIE

baku

Poznaliśmy skład Hussars Poland na trzeci w tym sezonie mecz w lidze zawodowej World Series of Boxing. W mikołajkowy wieczór (6 grudnia w Pruszkowie) przeciwko Azerbaijan Baku Fires wystąpi czterech debiutantów: Arkadiusz Lubomski (49 kg), Marek Pietruczuk (56 kg), Damian Kiwior (64 kg) i Piotr Gredke (75 kg) oraz doświadczony Mateusz Malujda (91 kg).

Liderem zespołu gości będzie niewątpliwie 25-letni Gairbek Germakhanov (56 kg), indywidualny mistrz ligi z 2012 roku, dla którego będzie to już 13. mecz w lidze WSB (rekord: 10-2, 1 TKO). Oprócz niego do Pruszkowa przyjadą jego 22-letni rodacy – mańkut Magomed Ibiyev (49 kg, debiutant), Gaybatulla Gadzhialiyev (64 kg, 1-0, 0 TKO) i 23-letni Denis Latypov (91 kg, debiutant) oraz 23-letni Gruzin Jaba Khositashvili (75 kg, 6-1, 0 TKO).

W dotychczasowych meczach 4. sezonu WSB Azerowie przegrali w Kazachstanie z Astana Arlans 1-4 oraz rozbili na własnym ringu 5-0 meksykańskich Guerreros. Nasza drużyna – z kolei – przegrała dwukrotnie 0-5 z ekipami z Rosji i Kuby.

ZESTAW WALK:

49 kg: Arkadiusz Lubomski – Magomed Ibiyev
56 kg: Marek Pietruczuk – Gairbek Germakhanov
64 kg: Damian Kiwior – Gaybatulla Gadzhialiyev
75 kg: Piotr Gredke – Jaba Khositashvili
91 kg: Mateusz Malujda – Denis Latypov

JAROSŁAW KOŁKOWSKI: WYMAGAM MYŚLENIA W RINGU

Kolkowski Jarosla 01

- Rozumiem, że można przegrać z Rosjanami i Kubańczykami, ale nie rozumiem, dlaczego niektórzy z bokserów wyłączają myślenie w ringu – mówi po dwóch porażkach po 0-5 na początek nowego sezonu ligi WSB Jarosław Kołkowski – dyrektor zarządzający Hussars Poland.

Husaria przegrała wszystkie 10 walk, w większości ze sławami boksu olimpijskiego – medalistami Igrzysk Olimpijskich, Mistrzostw Świata i Europy. Szef drużyny nie ukrywa, że – mimo porażek punktowych – na wyróżnenia zasłużyli Dawid Jagodziński (49kg) i Mateusz Polski (60 kg). Połowa walk zakończyła się niestety przed czasem.

- Szukając pozytywów po spotkaniach w Sankt Petersburgu i w hali Rafako w Raciborzu mogę powiedzieć, że jest już dzisiaj dwóch zawodników, w których – mam nadzieję – warto inwestować. Chodzi mi o Dawida Jagodzińskiego i Mateusza Polskiego. Nie oznacza to jednak, że wszystkich pozostałych spisuję na straty. Nic z tych rzeczy. Wierzę, że np. Siergiej Werwejko i Tomek Jabłoński szybko odbudują się po porażkach i pokażą na co ich stać. Poza tym, połowa naszych zawodników jeszcze nie miała okazji zaprezentować się w tym sezonie, więc wszystko jeszcze przed nami – powiedział Jarosław Kołkowski.

Husarii nie brakuje kłopotów, bowiem przegrane przez KO lub TKO oznaczają przymusową, kilkutygodniową przerwę. W najbliższych meczach nie wystąpią Kazimierz Łęgowski (64kg), Rafał Perczyński (69kg), Tomasz Jabłoński (75kg), Paweł Stępień (81kg) i Sergiej Werwejko (91+kg).

- Nie będę owijał w bawełnę albo twierdził, że nic się nie stało. Rozumiem, że można przegrać z Rosjanami i Kubańczykami, ale nie rozumiem, dlaczego niektórzy z bokserów wyłączają myślenie w ringu. Może część z tych chłopaków będzie musiała poważnie się zastanowić, czy dalej kontynuować przygodę z pięściarstwem? Wiem, że to ostre słowa, ale w zawodowym sporcie nie można inaczej. Albo pracujemy z całych sił na sukces, mamy do tego predyspozycje i wierzymy w to, albo szukamy innego sposobu na życie. Chęć wygrywania powinna być czymś naturalnym, a nie wymuszonym. Zawodnicy muszą brać odpowiedzialność za wynik walki i nie można ich z niej zwalniać. W ringu nie walczą trenerzy czy kibice, ale bokserzy! To w pierwszej kolejności oni powinni „czytać” swoich przeciwników, szukać ich słabych punktów, dostosowywać taktykę do przebiegu walki i korygować własne błędy. Nie mogą liczyć tylko na to, że trener im podpowie albo – co gorsza – nic sobie nie robić z przegrywanych rund i niczego nie zmieniać – dodał szef zespołu.

Kołkowski mówi, że w najbliższym czasie może dojść do zmian kadrowych w Hussars Poland. W grę wchodzi pozyskanie zawodnika z Turcji oraz powrót mającego ostatnio problemy zdrowotne Przemysława Pikulika. Tylko najlepsi zostaną na dalszą część sezonu. W tym roku Husarię czekają jeszcze 2 spotkania – 6 grudnia w Pruszkowie z Azerami i 13 grudnia w Meksyku.

- Nie akceptuję sytuacji, w której bokserzy przegrywają walki już w szatni. To musi się zmienić. Po całym drugim sezonie World Series of Boxing będziemy mieli prawdziwą selekcję pod kątem reprezentacji Polski walczącej o udział w Igrzyskach Olimpijskich 2016. Skoro nie ma tej selekcji na poziomie klubów, zawodów Grand Prix i Mistrzostw Polski, to musi się ona odbywać na poziomie WSB – mówił Jarosław Kołkowski.

WSB – WYŻSZA SZKOŁA BOKSU …OLIMPIJSKIEGO

Po pierwszych dwóch przegranych przez Hussars Poland meczach 4. sezonu 2013-2014 zawodowej ligi WSB w środowisku zaczęto podnosić temat zasadności dalszego udziału polskich pięściarzy w tych rozgrywkach. Zwolennicy rywalizacji podopiecznych Huberta Migaczewa z najlepszymi na świecie stoją na stanowisku, że dalsze starty Polaków w WSB są jedyną, słuszną drogą ich sportowego rozwoju. Malkontenci, patrząc przez pryzmat wysokich porażek i zakończonych przed czasem 5 z 10 walk tego sezonu zaczynają sugerować, by w celu uniknięcia klęski w kolejnych meczach polska ekipę wycofać z rozgrywek.

W trakcie transmisji telewizyjnej znany sędzia pięściarski, Włodzimierz Kromka, wspomniał, że pojedynki toczone w ramach World Series of Boxing to dla naszych zawodników swoista sportowa matura. Używając tej samej metafory pozwolę sobie poprawić uwagę pana Włodzimierza, że w istocie zawodowa liga WSB jest dla każdego pięściarza – nie tylko tego z Polski – jak wyższe studia. Dlatego na sukces w tej formule nie mogą liczyć zawodnicy słabi, przypadkowi, zakontraktowani z potrzeby chwili, czy tylko na dany moment.

Ekipy startujące dzisiaj w WSB to jeśli nie pełne, świadomie wyselekcjonowane reprezentacje narodowe (Kuba, Azerbejdżan, Rosja), to na pewno ich trwałe fundamenty. Dlatego na tle wielkich nasza „Husaria” wygląda – w pełnym sensie i bez żadnej złośliwości – jak ubogi krewny. Trener Migaczew dysponuje najmniejszą, liczącą 20 zawodników, kadrą w skład której bynajmniej nie wchodzą wszyscy najlepsi zawodnicy boksujący w Polsce. Zgadzam się z opinią dyrektora Hussars Poland, Jarosława Kołkowskiego, który konsekwentnie twierdzi, że w Polsce nie ma wielu zawodników, którzy są w stanie skutecznie zaistnieć w rozgrywkach WSB. Seniorska, wewnątrzkrajowa rywalizacja od lat  nie podnosi poziomu polskiego boksu na międzynarodowy level a same tytuły gromadzone przez krajowych czempionów częstokroć są szczytem ich sportowych ambicji.

Moim zdaniem w chwili kiedy nie znamy ani planu pracy kadry narodowej seniorów na kolejne miesiące, ani nie znamy nawet jej składu personalnego, ligowe występy Hussars Poland z najlepszymi zawodnikami na świecie są absolutnym priorytetem dla polskiego boksu olimpijskiego. Nie wszystkie indywidualne porażki Polaków w WSB muszą być elementem selekcji negatywnej dla trenerów „Husarii” i kadry narodowej. To najwyższej klasy nauka, jakiej udzielają im prawdziwi mistrzowie boksu olimpijskiego, ale do tej lekcji trzeba studentów boksu odpowiednio i systemowo przygotować. Następnie przy rozliczaniu z wyników zachowajmy uczciwość i obiektywizm, nie zapominając o cierpliwości.

Boks prezentowany przez najlepszych na świecie zawodników podczas Igrzysk Olimpijskich, czy turniejów o Mistrzostwa Świata od dawna przestał być amatorskim. Kunszt prezentowany przez Kubańczyków, Kazachów, Rosjan, czy Azerów, znany z zawodów organizowanych pod egidą AIBA często przerasta swoim poziomem sportowym zawodowe gale bokserskie, na których kreowani są kolejni mistrzowie świata, czy poszczególnych kontynentów.

Świat zawodowego boksu zachwyca się od niedawna sportową klasą Ukraińca Wasyla Łomaczenki, który w swojej pierwszej płatnej walce pokonał z łatwością interkontynentalnego mistrza WBO Jose Ramireza, zapominając o tym, że jego sportowy poziom, to pochodna 398 walk, stoczonych w boksie olimpijskim, doświadczenia zdobytego podczas walk o złote medale olimpijskie, mistrzostw świata i Europy. Ukrainiec wzmocniony dodatkowo startem w rozgrywkach zawodowej ligi WSB, w których wygrał 6 walk (30 rund), w tym z takimi tuzami jak Valentino, Selimow i Bashenov), nie potrzebował po tej doskonałej zawodowej zaprawie dodatkowych półśrodków do osiągnięcia celu, jakim była walka o pierwszy zawodowy pas. Niemal analogicznie wygląda droga jego rodaka, Oleksandra Usyka, który po wygraniu 6 walk (w tym z niedoszłym rywalem Dercka Chisory – Matteo Modugno i azerskim „młotem pneumatycznym” Magomedrasulem Medzhidovem) już w pierwszej walce trafił na rywala, który rywalizował o zawodowe pasy interkontynentalne.

Według definicji Słownika Języka Polskiego, „amator” to osoba, która bądź wykonuje coś bez fachowego przygotowania, albo zajmuje się czymś dla przyjemności. Każdy, kto z uwagą śledzi międzynarodowe turnieje i mecze boksu olimpijskiego (nazywanego przez wielu nadal amatorskim) wie, że startujący w nich pięściarze swoim poziomem częstokroć przerastają tzw. profesjonałów, więc już czas najwyższy, by odrzucić tę krzywdzącą nomenklaturę. Na marginesie – tę drugą słownikową definicję doskonale realizują pięściarze kubańscy, którzy w Raciborzu, jak i na ringach całego świata, pokazali, że boksują dla przyjemności i z miłości do boksu. Boks olimpijski ma bowiem tę przewagę nad zawodowym, że dopuszcza możliwość ponoszenia porażek, że nie ma w nim mistrzów niepokonanych, że porażka nie przekreśla sportowej przyszłości żadnego pięściarza a często wpływa pozytywnie na jego rozwój.

Na koniec małe podsumowanie dotychczasowych startów Polaków w rozgrywkach ligi WSB. Jak dotąd w meczach organizowanych przez World Series of Boxing wystąpiło 22 zawodników z naszego kraju. Pionierem był Łukasz Maszczyk, który w sezonie 2010-2011 startował w barwach koreańskiego Pohang Poseidons ale pierwsze zwycięstwo odniósł dopiero Michał Olaś, który w sezonie 2011-2012 z zespołem Milano Thunder wywalczył tytuł mistrza ligi. W sumie Polacy w WSB stoczyli 60 walk, a których 13 wygrali (1 przed czasem) i 47 przegrali.

POLACY W LIDZE WSB (2010-2013)

Łukasz Maszczyk (Pohang Poseidons 2010-2011; ranking: 41 w 54 kg) bilans walk 0-6
Michał Olaś (Milano Thunder 2011-2012; 6 w +91 kg oraz Hussars Poland 2012-2013; 22 w +91 kg) 3-2, 1 TKO
Tomasz Jabłoński (Mumbai Fighters 2011-2012; 31 w 73 kg oraz Hussars 2012-2013; 10 w 73 kg) 2-3
Sylwester Kozłowski (Hussars 2012-2013; 47 w 54 kg) 0-4
Jacek Wyleżoł (Hussars 2012-2013; 50 w 61 kg) 0-4
Mateusz Tryc (Hussars 2012-2013; 45 w 85 kg) 0-4
Michał Gerlecki (Hussars 2012-2013; 42 w 85 kg) 0-3
Mateusz Mazik (Hussars 2012-2013; 9 w 54 kg) 3-1
Patryk Brzeski (Hussars 2012-2013; 32 w +91 kg) 0-1
Dawid Michelus (Hussars 2012-2013; 13 w 61 kg) 2-2
Dawid Pac (Hussars 2012-2013; 45 w 73 kg) 0-3
Mateusz Malujda (Hussars 2012-2013; 19 w +91 kg) 2-2
Grzegorz Kozłowski (Hussars 2012-2013; 36 w 54 kg) 0-2
Damian Wrzesiński (Hussars 2012-2013; 45 w 61 kg) 0-2
Ireneusz Zakrzewski (Hussars 2012-2013; 24 w 73 kg) 1-1
Michał Cieślak (Hussars 2012-2013; 33 w +91 kg) 0-1

DEBIUTANCI W SEZONIE 2013-2014

Dawid Jagodziński 0-1
Kazimierz Łęgowski 0-1
Krzysztof Kowalski 0-1
Mateusz Polski 0-1
Rafał Perczyński 0-1
Paweł Stępień 0-1

PODSUMOWANIE 2. KOLEJKI SPOTKAŃ LIGI WSB. WYRÓŻNIENIE DLA MATEUSZA POLSKIEGO

polski02

Pomimo porażki z dwukrotnym mistrzem świata, Lazaro Alvarezem Estradą, mistrz Polski wagi lekkiej, Mateusz Polski, został uznany przez WSB „zawodnikiem meczu” Hussars Poland z Cuba Domadores. Oczywiście wspomniane wyróżnienie ma wyłącznie nieoficjalne-honorowe znaczenie, ale zdaniem pracowników biura prasowego World Series of Boxing jest jak najbardziej zasłużone.

Boksujący z odwrotnej pozycji Alvarez zgodnie z oczekiwaniami fachowców wygrał jednogłośnie na punkty walkę z młodym Polakiem, ale swój sukces okupił zainkasowaniem kilku bardzo mocnych i celnych ciosów. Szczególnie w 1. starciu Polski zdołał zaskoczyć renomowanego przeciwnika kilkoma celnymi uderzeniami w tułów i głowę, dodatkowo przez większość pojedynku wyróżniał się świetnym balansem ciała, dzięki czemu uniknął groźnych uderzeń mistrza świata. Atutem Mateusza były poza tym bardzo dobre przygotowanie kondycyjne oraz ringowa odwaga. Wszystko to sprawiło, że WSB postanowiło wyróżnić nie jednego z pięciu zwycięzców walki ale zawodnika pokonanego.

Dodajmy, że nie był to wyjątek, gdyż takiego samego zaszczytu doświadczył Carl Hield z Mexico Guerreros, który mimo porażki z białoruskim weteranem Mohamedem Nurudzinau, został wyróżniony przez ludzi z WSB. Dla Hielda jest to kolejna odsłona pięknego sportowego snu. Najpierw dzięki programowi „AIBA Road to Dream” przygotowywał sie do Mistrzostw Świata w Ałmatach, by następnie podpisać kontrakt z meksykańską ekipą z WSB.

WYNIKI I WYRÓŻNIENIA INDYWIDUALNE:

GRUPA A

USA Knockouts – Argentina Condors 3-2
Walka meczu: Caleb Plant – Tomas Andres Reynoso
Zawodnik meczu: Alberto Ezequiel Melian (Condors)

GRUPA B

Hussars Poland – Cuba Domadores 0-5
Walka meczu: Yoandi Toirac – Sergej Werwejko
Zawodnik meczu: Mateusz Polski (Hussars)

Boxing Team Russia – Astana Arlans 2-3
Walka meczu: Misha Aloyan – Olzhas Sattibayev
Zawodnik meczu: Samat Bashenov (Arlans)

Azerbaijan Baku Fires – Maxico Guerreros 5-0
Walka meczu: Magomed Abdulhamidov – Orlando Huitzil
Zawodnik meczu: Carl Hield (Guerreros)

wsb_2

KUBAŃCZYCY NA CZELE GRUPY B. PRZYKRA PORAŻKA ROSJAN Z KAZACHAMI

Zakończyły się już wszystkie mecze „polskiej” grupy B rozgrywek zawodowej ligi World Series of Boxing. Wczorajsze spotkanie Hussars Poland z Cuba Domadores, jak wiemy, zakończyło się bezdyskusyjną wygraną gości 5-0. Dzisiaj rywalizowały ze sobą Azerbaijan Baku Fires z Mexico Guerreros i Boxing Team Russia z Astana Arlans.

Azerowie, którzy będą kolejnymi rywalami naszych pięściarzy nie pozostawili złudzeń gościom z Meksyku wygrywając z nimi w Baku wszystkie pojedynki. Magomed Abdulkhamidov (52 kg), który w ub. roku przymierzany był do startu w barwach Hussars Poland, pokonał 3-0 Portorykańczyka Jantony Ortiza Marcano, były mistrz świata Albert Selimov (60 kg) zdeklasował 3-0 (50-42, 50-43 i 50-44) Fernando Alvareza, Białorusin w barwach Fires – Mahamed Nuridzinau (69 kg) pewnie wypunktował 3-0 Carla Hielda z Bahamów, Ramazan Magomedau (81 kg) po twardym boju wygrał 3-0 z Uzbekiem Bourbekiem Yuldashevem a kropke nad „i” postawił Arslanbek Makhmudov rozbijając w 3. starciu innego pięściarza z Uzbekistanu, Renata Rahimova.

Tym razem Sankt Petersburg nie był szczęśliwy dla pięściarzy z Boxing Team Russia. Obrońcy tytułu mistrza ligi WSB, Astana Arlans po niezwykle emocjonującym meczu, w którym o zwycięstwie Kazachów zadecydował ostatni pojedynek meczu, zdołali wywieźć z tego gorącego terenu zwycięstwo 3-2. Zaczęło się od zwycięstwa 3-0 Rosjanina Mishy Aloyana (52 kg) nad Olzhasem Sattybayevem. Następnie do remisu doprowadził Samat Bashenov, wygrywając 2-1 z Adlanem Abdurashidovem a na prowadzenie Arlans wyprowadził Meirim Nursultanov (69 kg) pokonując wyraźnie 3-0 Aleksandra Ivanova. Nadzieje na ostateczny sukces dał Rosjanom Dmitriy Bivol (81 kg) rozbijając w 2 minucie i 43 sekundzie Danabeka Suzhanova, ale rozwiał je wysoki Chorwat Filip Hrgović, który niespodziewanie dla miejscowych kibiców wygrał 3-0 z byłym mistrzem i aktualnym wicemistrzem Europy, Sergiejem Kuzminem.

Po 2. kolejce 4. sezonu WSB na czele grupy B znajdują się Kubańczycy (6 punktów; 10 zwycięstw i 0 porażek), wyprzedzając Kazachów (6 punktów, 7-3), Rosjan (4 punkty, 7-3) i Azerów (3 punkty, 6-4). Polacy i Meksykanie, którzy jak dotąd nie wygrali żadnej walki, zamykają zestawienie.

KUBAŃCZYCY DALEKO POZA ZASIĘGIEM „HUSARII”

Zakończył się mecz drugiej kolejki World Series of Boxing. Ekipa Hussars Poland podjęła w Raciborzu faworyzowaną drużynę Cuba Domadores i przegrała ze znakomitymi Kubańczykami, którzy okazali się co najmniej tak samo mocni jak Team Boxing Russia. Sroga lekcja boksu trwała blisko dwie godziny, a Polakom nie udało się wygrać ani jednego pojedynku.

KOZŁOWSKI NIE DAŁ RADY CERVANTESOWI

Grzegorz Kozłowski świetnie rozpoczął walkę i cały mecz. W pierwszych kilkudziesięciu sekundach trzy razy trafił lewym sierpowym, a przynajmniej dwa razy na tyle mocno, że jego ciosy zrobiły wrażenie na Kubańczyku. Lekko zaskoczony Gerardo Cervantes szybko opanował jednak sytuację i drugą połowę rundy rozegrał już pod swoje dyktando. W drugiej odsłonie utrzymała się przewaga Kubańczyka, który coraz bardziej się rozkręcał. Niestety obraz pojedynku nie zmienił się już do samego końca i drużyna przyjezdna wyszła na prowadzenie.

POLSKI BEZ SZANS W WALCE Z MISTRZEM ŚWIATA

Kiepsko wyglądała w wykonaniu Mateusza Polskiego pierwsza odsłona walki z Lazaro Alvarezem Estradą, ale w drugim starciu nasz zawodnik miał swoje momenty i zaczął wracać do gry. Trzecie starcie Mateusz znów przegrał i wszystko zależało od przebiegu dwóch ostatnich rund. Mistrz świata i brązowy medalista igrzysk olimpijskich nie pozwolił już Polskiemu na rozwinięcie skrzydeł i dowiózł do ostatniego gongu wyraźną wygraną. Sędziowie punktowali: 50-44, 49-45 i 50-45.

DESPAIGNE ROZBIŁ PERCZYŃSKIEGO

Na polskim podwórku ze swoimi warunkami i bezpiecznym stylem Rafał Perczyński radzi sobie naprawdę dobrze, ale niestety nie ma to żadnego przełożenia na poziom światowy. Wicemistrz świata Arisnoidys Despaigne nie dał naszemu zawodnikowi żadnych szans. Gdy tylko Perczyński poczuł siłę ciosu rywala, sparaliżował go strach i przestał realizować plan taktyczny, który miał polegać na luźnym boksowaniu i unikaniu bójki. Po trzech starciach Rafał przegrywał u wszystkich sędziów (30-26, 30-26 i 30-25), a w czwartej ten jednostronny pojedynek został przerwany.

LA CRUZ ZDEMOLOWAŁ PAWŁA STĘPNIA

Paweł Stępień dzielnie radził sobie w pierwszej rundzie z mistrzem świata Julio Césarem la Cruzem, ale złapanie właściwego rytmu przez Kubańczyka było jednoznaczne z tym, że pojedynek wszedł w końcową fazę. Pod gradem potężnych i niesamowicie precyzyjnych ciosów Polak się pogubił i był dwukrotnie liczony w końcówce drugiej odsłony. Na początku trzeciej Hubert Migaczew rzucił ręcznik i Paweł musiał wrócić do narożnika, choć nie podobała mu się decyzja szkoleniowca.

TOIRAC ZASTOPOWAŁ WERWEJKĘ

Sergiej Werwejko niestety nie mógł się równać z Yoandim Toiracem Ortegą. Młodziutki Kubańczyk przyjął wprawdzie jeden mocny cios w pierwszej odsłonie, ale potem szybko opanował sytuację i coraz bardziej rozbijał naszego zawodnika. Po dwóch rundach Werwejko przegrywał 16-20, 17-20 i 18-20. Pojedynek zakończył się trzecim starciu.

WYNIKI WALK:

52 kg: Gerardo Manuel Cervantes Tejeria – Grzegorz Kozłowski UD 5
60 kg: Lazaro Jorge Alvarez Estrada – Mateusz Polski UD 5
69 kg: Arisnoidys Despaigne Despaigne – Rafał Perczyński TKO 4
81 kg: Julio Cesar La Cruz Peraza – Paweł Stępień TKO 3
+91 kg: Yoandi Toirac Ortega – Sergiej Werwejko TKO 3

źródło: Leszek Dudek, bokser.org

BOJOWE NASTROJE „HUSARII” PRZED MECZEM Z KUBAŃCZYKAMI

husaria_kuba

- Nie mieliśmy żadnych problemów podczas dzisiejszego ważenia. W składzie nie zaszły żadne zmiany, wystąpią Grzegorz Kozłowski (52kg), Mateusz Polski (60kg), Rafał Perczyński (69kg), Paweł Stępień (81kg) i Siergiej Werwejko (+91kg) – powiedział Hubert Migaczew.

Zgodnie z nowymi zasadami World Series of Boxing zawodnicy rywalizują w 10 wagach, ale mecze rozgrywane są tylko w 5 kategoriach. To oznacza, że wagi zmieniają się w każdej kolejce ligowej. Na inaugurację Hussars Poland przegrali w Rosji 0-5, a teraz w ringu spotkają się z kubańskimi sławami.

- Jesteśmy w bojowych nastrojach, nie przestraszymy się Kubańczyków, choć oczywiście doceniamy ich klasę. Jutro już 3 godz. przed meczem będziemy w hali zawodów. To czas aby spokojnie przygotowań każdego z pięściarzy do walki. Wraz ze mną będą też trenerzy Jerzy Baraniecki i Roman Misiewicz. Na trybunach chłopaków dopingować będzie między innymi Jacek Wyleżoł, który toczył bardzo ciężki walki w poprzednim sezonie – dodał główny trener Husarii.

Spotkanie odbędzie się dzisiaj w hali produkcyjnej fabryki Rafako w Raciborzu. Pierwsza walka o godz. 20:33 w TVP Sport. W tym roku Biało-Czerwoni mają jeszcze dwa mecze – 6 grudnia w Pruszkowie z Azerami i 13 grudnia w meksykańskiej stolicy

YOANDI TOIRAC – NARODZINY KUBAŃSKIEJ GWIAZDY WSZECHWAG?

Przez lata z całej plejady znakomitych pięściarzy kubańskich najbardziej w kibicowską pamięć zapadły nazwiska mistrzów wag ciężkiej i superciężkiej. Po wielkim Teofilo Stevensonie, światowe ringi zdominował przecież Felix Savon, gdyby nie śmierć w wypadku samochodowym, zapewne kolejne złote medale kolekcjonowałby kompletny technicznie Roberto Balado, a po nich nastał czas Odlaniera Solisa, mistrza olimpijskiego z Aten.

Mniej więcej 5 lat temu w kolejce do sławy pojawiło się ponownie nazwisko Savon – za sprawą bratanka wielkiego ‚Felka”, czyli Erislandy Savona. Mimo znakomitych warunków fizycznych, sporego arsenału umiejętności pięściarskich, rosnącego doświadczenia, Kubańczyk nie potrafi jednak udźwignąć presji oczekiwań, jaka na nim spoczywa. Do grudnia ubiegłego roku 23-letni Erislandy balansował więc między wagami ciężką i superciężką, ocierając się o podium wielkich światowych turniejów mistrzowskich. Kto wie jak wyglądałaby jego przyszłość, gdyby podczas Igrzysk Olimpijskich w Londynie sedziowie uczciwiej podeszli do swojej pracy i nagrodzili go zwycięstwem w pojedynku z późniejszym mistrzem olimpijskim, Anthony Joshuą. Zdaniem fachowców w ringu przeważał Savon, lecz nie na tyle wtraźnie, by przekonac do siebie sędziów. Drugi cios Kubańczykowi zadał pod koniec ubiegłego roku jego rodak Yoandi Toirac Ortega, którego gościmy właśnie w Polsce przy okazji meczu zawodowej ligi World Series of Boxing pomiędzy Hussars Poland i Cuba Domadores.

Yoandi Toirac Ortega zwycięstwem nad faworyzowanym Erislandy Savonem w finale turnieju Playa Giron, czyli Mistrzostwach Kuby nawiązał do tradycji swoich wielkich poprzedników (Stevenson, Savon, Balado i Solis), którzy w wieku młodzieżowca (kiedyś nazywanego juniorem) zostali seniorskimi mistrzami kraju wagi ciężkiej lub superciężkiej. Dodajmy przy tym, że Yoandi dokonał tej wielkiej sztuki dokładnie na 2 dni przed swoimi 18. urodzinami!

Toirac Ortega urodził się 25 grudnia 1994 roku w Pinar del Rio, znanej ze świetnej pracy z pięściarską młodzieżą. Do boksu trafił jednak stosunkowo późno, bo w 2009 roku, czyli w wieku 15 lat. Wcześniej jednak miał kontakt ze sportem, trenując przez pewien czas judo… Już po kilku miesiącach bokserskich treningów (jeszcze w 2009 roku) przyszedł pierwszy, wielki sukces – złoty medal Mistrzostw Kuby Juniorów (dawniej kadetów). Do młodzieżowej reprezentacji kraju trafił dwa lata później, boksując m.in. podczas turniejów w rosyjskich Anapie i Machaczkale i Pucharze Roberto Balado w Hawanie. W tym samym roku zdobył złoty medal młodzieżowych Mistrzostw Kuby i z miejsca zostal namaszczony na kandydata do złotego medalu Młodzieżowych Mistrzostw Świata. W grudniu 2012 roku podczas wspomnianych zawodów, na których cieszyliśmy się ze srebrnego medalu Pawła Wierzbickiego, Yoandi przeżywał wielką gorycz porażki. W ćwierćfinale prowadził 7-4 na punkty w walce z Niemcem Florianem Schulzem, by w 2. starciu zostać zdyskwalifikowanym za zadanie ciosu po komendzie stop, przeciwko czemu mocno protestowali Kubańczycy. Bezskutecznie.

Jak dotąd młody zawodnik z Gorącej Wyspy przegrał w boksie olimpijskim zaledwie 6 pojedynków i mimo niezbyt fortunnego startu w Mistrzostwach Świata w Ałmatach (przegrał tam w 1/8 finału bo zaciętym boju z Rosjaninem Magomedem Omarowem) jest aktualnie uznawany za najlepszego pięściarza wagi superciężkiej na Kubie. To właśnie dyspozycja Yoandiego sprawiła, że Erislandy Savon wrócił do limitu wagi ciężkiej (91 kg), gdzie być może nawiąże do swoich młodzieżowych sukcesów.

Nie ukrywam, że będę z wielkim zainteresowaniem czekał na pojedynek bohatera naszej opowieści ze zwycięzcą tegorocznego Turnieju im. Feliksa Stamma, Sergiejem Werwejką. Dla Ukraińca będzie to wielki test jego możliwości, a dla gościa z Kuby kolejny krok ku salonom światowego boksu. Od niego samego zależeć będzie czy i kiedy się tam znajdzie. Wydaje się, że ta droga do sławy nie będzie zbyt długa…

CO O DOMADORES CUBA WIEDZIEĆ POWINNIŚMY…

Kubańscy rywale Hussars Poland z drużyny Cuba Domadores to w istocie reprezentacja seniorów tego kraju. Do tegorocznych rozgrywek ostatecznie zgłosiła 22 pięściarzy, którzy w wiekszości przypadków od lutego br. systematycznie przygotowywali się do dwóch najważniejszych w tym sezonie prób, czyli Mistrzostw Świata Seniorów w Ałmatach i zawodowej ligi World Series of Boxing.

Trener Rolando Acebal, obchodzący niedawno jubileusz 35 lat pracy w charakterze szkoleniowca, postanowił (także z powodu kłopotów finansowych kubańskiej federacji), że jego podopieczni w tym roku nie przyjadą do Europy i będą swoją formę wykuwać podczas krajowych obozów i turniejów rozgrywanych na Gorącej Wyspie. Kluczami do selekcji pięściarzy kubańskich były obóz szkoleniowy w lutym 2013 roku, międzynarodowe turnieje: Independence Cup w Santiago de los Caballeros (Dominikana), Cordova Cardin oraz Copa Roberto Balado w Hawanie. Poza tym Acebal śledził pilnie rozgrywki o drużynowe mistrzostwo Kuby (walczyły w nich ekipy poszczególnych prowincji).

O tym, że w tym roku priorytetem były Mistrzostwa Świata i zarazem liga WSB świadczy termin rozegrania przez Domadores próby generalnej przed sezonem World Series of Boxing. Dokładnie w tym samym czasie (29-30 sierpnia) kiedy najlepsi Kubańczycy walczyli z Mexico Guerreros,  w Santiago de Chile rozgrywane były Mistrzostwa Panamerykańskie, na które pojechał drugi garnitur podopiecznych Acebala. W tym gronie znalazł się wprawdzie mistrz olimpijsk, Robeisy Ramirez, ale tylko dlatego, że po przebytej rehabilitacji potrzebował pilnie międzynarodowego startu. Mimo zdobycia w Chile złotego medalu, Ramirez nie zdołał zbudować formy na światowy czempionat i w Kazachstanie zakończył udział w turnieju w ćwierćfinale. Kilka tygodni później znakomitym debiutem w WSB (zdeklasował rywala z Meksyku) powierdził, że będąc w pełni sił jest prawdopobobnie najlepszym zawodnikiem swojej kategorii na świecie.

Nie trzeba nikogo przekonywać, że to goście z Kuby są faworytami meczu z Hussars Poland. Są zresztą nimi występując na każdym ringu na świecie. Mecz w Raciborzu potraktowali bardzo serio, bo inaczej nie można wytłumaczyć obecności w ich składzie dwóch aktualnych mistrzów świata – Lazaro Alvareza Estrady (60 kg) i Julio Cesara de la Cruza Perazy (81 kg) oraz srebrnego medalisty z Ałmatów, Arisnoidysa Despaigne (69 kg).

Kubańczycy górują nad Polakami nie tylko sukcesami ale i ringowym obyciem. W tym roku kapitan kubańskiej reprezentacji, de la Cruz Peraza wygrał swoje wszystkie 22 pojedynki, w tym 7 przed czasem, Alvarez Estrada stoczył 24 walki, z których wygrał 23 (jedynej porażki doznał w Hawanie z rąk Chińczyka Zhang Jiaweia ale boksując jeszcze w limicie 56 kg) zaś Despaigne boksował 25 razy, ponosząc zaledwie 3 porażki (w tym ze swoim kolegą z drużyny Rosnielem Iglesiasem). Gerardo Manuel Cervantes Tejeria (52 kg) wystąpił w tym roku 18 razy w ringu, wygrywając 15 walk, podobnie jak i Yoandi Toirac Ortega (+91), którego pokonało tylko dwóch rywali. Wiem, że trener Hubert Migaczew mocno liczy na to, że w starciu z tym młodym Kubańczykiem zwycięsko może wyjść Sergiej Werwejko, czego mu oczywiście z całego serca życzę, ale jednocześnie przestrzegam przed zbyt wielkim optymizmem, bo Toirac potrafi skutecznie walczyć z wysokimi zawodnikami, o czym przekonał się m.in. w tym roku wyższy od zawodnika Hussars, Chińczyk Zhang Zhilei. I jeszcze uwaga odnośnie kubańskich zawodników rezerwowych – to nie są dublerzy, tylko pięściarze boksujący na tym samym poziomie, co ich koledzy z drużyny (Jorge Luis Cordero Parlay z tegorocznych 19 walk wygrał 14, zaś „bombardier” Jose Angel Larduet Gomez boksował 11 razy przegrywając tylko raz – z Toiracem…

Zestawy par piątkowego meczu

52 kg: Grzegorz Kozłowski – Gerardo M. Cervantes Tejeria (rez. Jorge L. Cordero Parlay)
60 kg: Mateusz Polski – Lazaro Jorge Alvarez Estrada
69 kg: Rafał Perczyński – Arisnoidys Despaigne Despaigne
81 kg: Paweł Stępień – Julio Cesar La Cruz Peraza
+ 91 kg: Sergiej Werwejko – Yoandi Toirac Ortega (rez. Jose Angel Larduet Gomez)

KŁOPOTY KADROWE „HUSARII”: ŁĘGOWSKI, JABŁOŃSKI I KOZŁOWSKI PAUZUJĄ

kozlowski01

Znokautowani przez rosyjskich bokserów zawodnicy Hussars PolandKazimierz Łęgowski (64kg) i Tomasz Jabłoński (75kg) będą pauzować po kilka tygodni i nie wystąpią 6 grudnia w meczu z Azerami.

- Kazimierz Łęgowski został znokautowany ciosem na splot słoneczny, więc będzie regulaminowo pauzował przez 4 tygodnie. Tomasz Jabłoński ciężko został trafiony na głowę, dlatego w jego przypadku regulamin mówi o 6 tygodniach przerwy. Obaj będą mogli boksować dopiero w styczniu – powiedział trener Hubert Migaczew.

W sobotnim meczu Husarii z Russian Boxing Team, przegranym przez polski zespół 0-5, Kazimierz Łęgowski i Tomasz Jabłoński przegrali swoje walki w 2 i 1 rundzie. Z kolei na punkty porażki ponieśli Dawid Jagodziński (49kg), Sylwester Kozłowski (56kg) i Krzysztof Kowalski (91kg).

- Krótko przed meczem Kazik Łęgowski zachorował, musieliśmy podawać mu kroplówki z witaminami. Był osłabiony, dlatego wiedziałem, że będzie mu bardzo ciężko w ringu, choć mógł przeboksować więcej rund. Jeśli miałbym mieć pretensje do kogoś, to tylko do naszego kapitana Tomka Jabłońskiego. Przygotowywał się w Gdańsku, nie z całym zespołem, i był w słabej formie. Był wolny, nie wyczuwał dystansu, a przy jego stylu boksowania to bardzo ważne – dodał szkoleniowiec.

W meczu z Azerbaijan Baku Fires zastąpią ich w składzie Damian Kiwior i Piotr Gredke.

- Mimo przegranej, mogli podobać się waleczni Dawid Jagodziński i Sylwester Kozłowski – trener Hussars Poland analizuje mecz z Rosją 0-5 w lidze WSB.

- Największy pozytyw to dobra postawa Dawida Jagodzińskiego, ale też nieźle prezentował się Sylwek Kozłowski. Od 3 rundy walczył z przetrąconą szczęką. Początkowo obawialiśmy się, że jest złamana. Po długiej przerwie do boksu wrócił Krzysztof Kowalski i też wytrzymał 5 rund z mocnym rywalem, nie dał się znokautować – mówił trener Husarii.

Kontuzja Sylwestra Kozłowskiego oznacza, że przeciwko Azerom zastąpi go Marek Pietruczuk (56kg).

Ale już jutro 22 listopada w hali produkcyjnej Rafako w Raciborzu (transmisja w TVP Sport od 20:15) Husaria spotka się z kolejnym faworytem ligi WSB – Cuba Domadores, w składzie z 2 mistrzami świata i 1 wicemistrzem świata.

- Trafiliśmy do jednej grupy z potęgami boksu, więc nasi w większości bardzo młodzi zawodnicy mają od kogo się uczyć. W tym sezonie liczę na pojedyncze wygrane, a w piątek teoretycznie największe szanse ma Ukrainiec Sergiej Werwejko – uważa Hubert Migaczew.

JAGODZIŃSKI UWIERZYŁ, ŻE MOŻE POKONAĆ NAWET AJRAPETJANA

jagodziński

- Walka z Dawidem Ajrapetjanem utwierdziła mnie w przekonaniu, że mogę wygrywać z takimi sławami boksu – mówi Dawid Jagodziński, który zebrał najwięcej pochwał po przegranym meczu Hussars Poland z Rosją w lidze WSB.

W 1 kolejce Husaria przegrała w St. Petersburgu z naszpikowanym gwiazdami zespołem gospodarzy 0-5. Świetnie spisał się, mimo punktowej porażki z utytułowanym Dawidem Ajrapetjanem, walczący w wadze junior piórkowej Dawid Jagodziński.

- Już dawno temu, kiedy dowiedziałem się, że w 1 kolejce spotkamy się z Rosjanami, wiedziałem, że spotkam się z tym rywalem. Dawid Ajrapetjanem jest najmocniejszym z Rosjan i Europejczyków w tej wadze, dlatego spodziewałem się, że z nim będę walczył. Dlatego miałem sporo czasu, aby obejrzeć jego walki w internecie i przygotować się – powiedział 20-letni Dawid Jagodziński.

Pochodzący z Inowrocławia bokser walczył bardzo odważnie, zadawał ciosy z dużą intensywnością, ciągle dążył do ataku, w którym sporo bił na korpus. Dawid Jagodziński wygrał 2 z 5 rund, ale ostatecznie minimalnie górą był Rosjanin 48-47, 49-46 i 48-47. Dawid Ajrapetjan to wielka gwiazda boksu olimpijskiego, aktualny Mistrz Europy, brązowy medalista Igrzysk Olimpijskich w Londynie, medalista Mistrzostw Świata.

- Walka z Dawidem Ajrapetjanem utwierdziła mnie w przekonaniu, że mogę wygrywać z takimi sławami boksu. Razem z trenerem Hubertem Migaczewem stwierdziliśmy, że najlepsza w moim wykonaniu była ostatnia runda. W pewnym momencie czułem nawet, że wygrywam walkę. Szkoda, że tak się nie stało, ale stać mnie na jeszcze lepsze walki i zwycięstwa z kolejnymi gwiazdami ringów.

- Myślę, że koledzy z drużyny równie ambitnie będą w piątek walczyć z Kubą w hali produkcyjnej Rafako w Raciborzu. Najważniejsze, to uwierzyć we własne możliwości, oczywiście poparte ciężką pracą. Po walce w Rosji zebrałem sporo gratulacji, były sms-y, telefony, wiadomości na portalach społecznościowych. Cieszę się z tego, ale daleki jestem do wielkiego zachwytu, bo przecież przegrałem walkę – powiedział Dawid Jagodziński.

NIEMCY, ROSJANIE I KUBAŃCZYCY NA CZELE GRUP LIGI WSB

russiawsb

Oprócz meczu „Husarii” z Boxing Team Russia odbyły się wczoraj jeszcze dwa mecze w grupie A ligi World Series of Boxing. W niemieckim Hanau miejscowy Team Germany rozbił ekipę Algeria Desert Hawks 5:0. Punkty dla zwycięzców zdobyli Hamza Touba (52 kg), Emir Eminovic (60 kg), Araik Marutjan (69 kg), Serge Michel (81 kg) i Erik Pfeifer (+91 kg).

Pierwszy mecz w sezonie wygrali także pięściarze Ukraine Otamans, którzy w Kijowie odprawili (4:1) ekipę USA Knockouts. Punkty dla zwycięzców zdobyli: Denis Shkarubo (52 kg) walkowerem oraz jego koledzy Pavlo Ishchenko (60 kg), Denys Lazarev (69 kg) i Oleksandr Ganzulia (81 kg).  Dla gości zza Oceanu zapunktował jedynie Szwed Mohamed Sallah (+91 kg).

WYNIKI I WYRÓŻNIENIA INDYWIDUALNE:

GRUPA A

Argentina Condors – Italia Thunder 1:4
Walka meczu: Andrew Selby – Christian Eduardo Roda
Zawodnik meczu: Brian Castano

German Eagles – Algeria Desert Hawks 5:0
Walka meczu: Arajik Marutjan – Fehim Chabane
Zawodnik meczu: Erik Pfeifer

Ukraine Otamans – USA Knockouts 4:1
Walka meczu: Mohamed Sallah – Rostyslav Arkhypenko
Zawodnik meczu: Oleksandr Ganzulia

GRUPA B

Mexico Guerreros – Cuba Domadores 0:5
Walka meczu: Yasnier Toledo Lopez -  Juan Romero
Zawodnik meczu: Erislandy Savon Cotilla

Astana Arlans – Baku Fires 4:1
Walka meczu: Sergiy Derevyanchenko – Mikałaj Vesialou
Zawodnik w meczu: Bagdad Alimbekov

Boxing Team Russia – Hussars Poland 5:0
Walka meczu: Władimir Nikitin – Sylwester Kozłowski
Zawodnik meczu: Artem Chebotarev

tabela 1

„HUSARIA” NA DESKACH W SANKT PETERSBURGU

hussars_new_logo

Od bolesnej porażki rozpoczęli start w nowym sezonie rozgrywek World Series of Boxing pięściarze Hussars Poland. W Sankt Petersburgu podopieczni Huberta Migaczewa nie zdołali wygrać żadnej walki, ulegając faworyzowanemu Team Boxing Russia 0-5. Co gorsze, dwaj z Polaków – Kazimierz Łęgowski (64 kg) i Tomasz Jabłoński (75 kg) – przegrali swoje walki przez nokaut. Bliscy przegrania przed czasem byli także Sylwester Kozłowski (56 kg) i Krzysztof Kowalski (91 kg), którzy walczyli w ringu o przetrwanie. Światełko w tunelu pozostawił w Sankt Petersburgu jedynie najlżejszy, Dawid Jagodziński (49 kg), który postraszył w ringu utytułowanego rywala, przegrywając swój pojedynek nieznacznie na punkty.

Dawid Jagodziński w walce ze słynnym Dawidem Ajrapetjanem (mistrz Europy z 2006 roku, wicemistrz świata z 2009 roku i aktualny brązowy medalista olimpijski) zaimponował odwagą, permanentnym ciągiem na rywala, niezłym balansem i celnością zróżnicowanych uderzeń, które szczególnie w 3. starciu robiły wrażenie na „kieszonkowym” rywalu. Rosjanin, od połowy 3. starcia wyraźnie odczuwał mocne tempo walki, które forsował o 10 lat młodszy Polak. Wygrał pojedynek nieznacznie (48-47, 49-47 i 48-47), bazując głównie na olbrzymim doświadczeniu. W takiej formie jak dzisiaj Ajrapetjan raczej nie ma szans na skuteczną rywalizacje w kolejnych pojedynkach w lidze WSB.

Zupełnie inaczej usposobiony do walki był rywal Sylwestra Kozłowskiego, znajdujący się w zenicie swojej międzynarodowej kariery, Władimir Nikitin. Młody Polak już w 1. odsłonie sprowokował silnego, wyższego o głowę przeciwnika do bijatyki w bliskim dystansie, w którym Rosjanin, aktualny wicemistrz świata, był równie niebezpieczny, jak w walce na dystans. Kozłowski w ciągu 5 rund walki zainkasował prawdopodobnie więcej celnych, bolesnych ciosów, niż w poprzednich trzech pojedynkach w lidze WSB. Nie miał skutecznego pomysłu na pewnego siebie rywala i uległ mu bardzo wysoko na punkty (wszyscy sędziowie punktowali 50-44 dla Nikitina)

Niewiele można powiedzieć o walce Kazimierza Łęgowskiego, który po znakomitym początku walki i wygranej u dwóch sędziów 1. rundy, w kolejnym starciu dał się trafić mistrzowi Europy z Mińska (2013) Armenowi Zakarjanowi niezwykle mocnym lewym hakiem na wątrobę i został wyliczony przez arbitra.

Niefortunnie dla kapitana „Husarii” Tomasza Jabłońskiego zakończyła się rywalizacja z Artemem Czebotarewem (mistrz Europy z 2010 roku i aktualny brązowy medalista Mistrzostw Świata). Po obiecującej pierwszej minucie walki, szalę na swoją korzyść zaczął przeważać wysoki Rosjanin, który bił Tomasza z wielką precyzją i nie mniejszą siłą. Koniec walki nastąpił na sekundę przed zakończeniem 1. starcia, kiedy to Polak padł na matę ringu po ciosie podbródkowym i mimo, iż wstał i przyjął postawę bokserską, został odesłany przez sędziego do narożnika.

Zamykający mecz pojedynek Krzysztofa Kowalskiego (wrócił na ring po 20-miesięcznej przerwie) z Pawłem Nikitajewem nie miał żadnej historii. Wyższy Rosjanin, zachęcony postawą swoich kolegów, starał się równie efektownie pokonać naszego pięściarza. Ten z kolei, znany na krajowym podwórku z mocnego uderzenia, wydawał się czekać na odpowiedni moment do wyprowadzenia kończącego ciosu. Nie doczekał się, będąc boleśnie obijanym przez średniej klasy rywala i tylko hartowi ducha zawdzięczał, że dortwał do gongu kończącego 5. starcie.

Na marginesie pozostawiam temat realizacji transmisji telewizyjnej z meczu. Redaktor, komentujący rywalizację rosyjsko-polską na żywo ze studia TVP Sport był bardzo słabym uczestnikiem widowiska. Sprawiał wrażenie nie tylko słabo orientującego się w meandrach boksu olimpijskiego, ale także nie najlepiej przygotowanego do swojej pracy. Konsekwencja z jaką mylił imiona i nazwiska pięściarzy, czy nazwy kategorii wagowych była mocno irytująca. Pomijam tu tzw. komentarz fachowy, dotyczący ewentualnego czytania ringowych wydarzeń, którego nie było wcale. Może warto byłoby wrócić do pomysłu zatrudnienia przez TVP Sport w charakterze komentatora Sebastiana Szczęsnego?

WYNIKI WALK

49 kg Dawid Airapetjan – Dawid Jagodziński UD 5
56 kg Władimir Nikitin – Sylwester Kozłowski UD 5
64 kg Armen Zakarjan – Kazimierz Łęgowski 2 KO
75 kg Artem Czebotarew – Tomasz Jabłoński 1 KO
91 kg Paweł Nikitajew – Krzysztof Kowalski UD 5

RUSZYŁY ROZGRYWKI 4. SEZONU LIGI WSB. EFEKTOWNY DEBIUT KUBAŃCZYKÓW

domadores03

Wczoraj rozpoczął się czwarty sezon rozgrywek zawodowej ligi World Series of Boxing. Nas najbardziej interesowały mecze w grupie B, nazywanej „grupą śmierci”, w której występują pięściarze Hussars Poland.

Efektownie zadebiutowali w rozgrywkach faworyzowani Kubańczycy, którzy wygrali w Meksyku z miejscowymi Guerreros pięć walk i wyszli na prowadzenie w grupie B. Punkty dla Domadores zdobyli Yosbany Veitia Soto (49 kg), który pokonał 3:0 Joselito Velzqueza Altamirano, Robeisy Ramirez (56 kg), który zdeklasował 3:0 (50-42!, 50:44 i 50:45) Aarona Alamedę, Yasnier Toledo Lopez (64 kg) po wyrównanym boju wygrał 2:1 z Juanem Romero, Ramon Luis Nicolas wyraźnie 3:0 ograł Juana Antonio Mercado a cały mecz efektowną czasówką w 1. starciu zakończył Erislandy Savon, który trzema knockdownami wybił z głowy marzenia o zwycięstwie Francuza Djabrila Coupe.

Udanie sezon rozpoczęli obrońcy tytułu mistrzowskiego, Kazachowie z Astana Arlans, pokonując 4-1 zawsze świetnie przygotowanych Azerów z Baku Fires. Mecz rozpoczął się od zwycięstwa 3:0 zawodnika gości, Khamzy Nametova nad Anvarem Muzaparovem. W kolejnych pojedynkach wygrywali już pięściarze z Kazachstanu. Najpierw Bagdad Alimbekov (56 kg) wygrał 3:0 z Magomedem Gurbanovem, później Askhat Ualikhanov (64 kg) wypunktował 3:0 Osmana Aliyeva, Sergiy Derewyanchenko (75 kg) zafundował w 4. rundzie czasówkę Mikalaiowi Vesialoui (pierwsza przegrana w ligowej karierze), a Vasili Levit jednogłośnie na punkty (3:0) pokonał Abdulkadira Abdullayeva.

W grupie A odbył się wczoraj tylko jeden mecz – w Mar del Plata Argentina Condors przegrali 1-4 z Milano Thunder. Punkty dla drużyny włoskiej zdobyli obcokrajowcy: Andrew Selby (52 kg), Robson Conceicao (60 kg), Peter Mullenberg (81 kg) oraz Mihai Nistor, zaś dla gospodarzy Brian Castano (69 kg).

GWIAZDY KUBAŃSKIEGO BOKSU WYBIERAJĄ SIĘ DO RACIBORZA

Absolutne gwiazdy boksu, na czele z dwoma czempionami – Lazaro Jorge Alvarezem Estradą (60kg) i Julio Cesarem La Cruz Perazą (81kg) – zawitają do Raciborza. 22 listopada będzie okazja zobaczyć wspaniałą drużynę Kuby. Transmisja w TVP Sport.

- Obiecywaliśmy naszym kibicom pięściarzy z najwyższej półki i takich dostają! Nasi zawodnicy na pewno się ich nie przestraszą i wyjdą wygrać przed własną publicznością. Na żadnej gali boksu w Polsce przynajmniej od walki Krzysztofa Włodarczyka z Francisco Palaciosem, a może nawet od walki Tomasza Adamka z Witalijem Kliczko – lepszych bokserów nie można było zobaczyć – powiedział szef Hussars Poland Jarosław Kołkowski.

Aż 3 na 5 zawodników Cuba Domadores, którzy będą boksować w następny piątek w hali produkcyjnej fabryki Rafako w Raciborzu, to finaliści październikowych MŚ w Ałmatach. W Kazachstanie po raz 2 w karierze złote medale zdobyli Lazaro Jorge Alvarez Estrada i Julio Cesar La Cruz Peraza. Oprócz nich w składzie zespołu z Gorącej Wyspy jest też Arisnoidys Despaigne Despaigne, który w finale wagi półśredniej przegrał z Kazachem Dandżarem Jelusinowem.

Największą gwiazdą debiutującej w rozgrywkach WSB Kuby jest Lazaro Jorge Alvarez Estrada. Na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie zdobył brązowy medal w wadze 56kg, ale obecnie występuje w 60kg.

Mecz z Cuba Domadores już za niewiele ponad tydzień na Śląsku, a już w tę sobotę spotkanie z Rosjanami w Sankt Petersburgu. W gr. B Husaria zmierzy się jeszcze z broniącym tytułu Astana Arlans Kazakhstan, Mexico Guerreros i Azerebaijan Baku Fires.

Program walk meczu Hussars Poland – Cuba Domadores
52 kg: Grzegorz Kozłowski (rez. Mariusz Koch) – Gerardo Manuel Cervantes Tejeria (rez. Jorge Luis Cordero Parlay)
60 kg: Mateusz Polski (rez. Dawid Michelus) – Lazaro Jorge Alvarez Estrada
69 kg: Rafał Perczyński (rez. Ireneusz Zakrzewski) – Arisnoidys Despaigne Despaigne
81 kg: Paweł Stępień (rez. Piotr Podłucki) – Julio Cesar La Cruz Peraza
+ 91 kg: Sergiej Werwejko (rez. Arkadiusz Toborek) – Yoandi Toirac Ortega (rez. Jose Angel Larduet Gomez)

Credit: Pablo Lozano/AIBA

DOBRA ATMOSFERA PRZED PIERWSZYM MECZEM „HUSARII”

Zawodnicy Hussars Poland od wczoraj przebywają w Sankt Petersburgu, gdzie zmierzą się z naszpikowanym gwiazdami światowego boksu ekipą Boxing Team Russia. Jak zapewnił nas trener Hubert Migaczew mimo drobnych kłopotów z grypą, nasi pięściarze są gotowi do pierwszego w tym sezonie meczu w zawodowej lidze World Series of Boxing.

- W Rosji jest zimno ale trzymamy się ciepło – mówi Hubert Migaczew. – Jesteśmy po treningu w klimatycznej sali klubu Dynamo. Chłopcy regulowali wagę. Atmosfera w teamie jest bardzo ciepła. Zawodnicy są przygotowani do walk. Niestety mamy okres grypy i nas też to dotyka, co może się przełożyć na 4-5 rundy pojedynków. Natomiast zrobiliśmy wszystko co mogliśmy zrobić przez te 3 tygodnie. Najważniejsze, że szybkość rośnie i nowe metody treningowe dają efekty. Po pierwszym meczu będę mógł wprowadzić korekty. Rosjanie podeszli bardzo poważnie do meczu z nami – zakończył szkoleniowiec Hussars Poland.

Słowa trenera „Husarii” o dobrej atmosferze potwierdził kapitan naszego zespołu, Tomasz Jabłoński:

- Atmosfera jest bardzo dobra, musimy jeszcze tylko skontrolować wagę, bo dopiero teraz – po raz pierwszy od przyjazdu – będziemy mieli ku temu okazję. Wówczas każdy z nas będzie już spokojniejszy, bo będzie wiadomo na ile można sobie pozwolić z jedzeniem, bo jak dotąd żyliśmy w małej nieświadomości. Widzę pozytywną energię w całej drużynie. Każdy z nas ma okazję tu się pokazać, więc na pewno damy z siebie wszystko, a to musi przynieść pozytywny rezultat – zapewnił nas Tomasz.

ZNAMY SKŁADY WSZYSTKICH RYWALI HUSARII W „GRUPIE ŚMIERCI”

9 listopada przedstawione zostały oficjalnie składy wszystkich dwunastu zespołów, które rywalizować będą w lidze World Series of Boxing. Zgodnie z oczekiwaniami, w ostatnich miesiącach dokonanych zostało kilka ciekawych transferów pomiędzy zespołami. Kontrakty z WSB podpisało również kilku znakomitych, nowych pięściarzy. Nas najbardziej interesowali rywale Hussars Poland, czyli ekipy, występujące w grupie B, nazwanej „grupą śmierci.

Ekipa Baku Fires bazować będzie głównie na zawodnikach kadry narodowej Azerbejdżanu. W gronie zgłoszonych 36 pięściarzy, tylko 5 pochodzi z innych krajów. Liderami drużyny będą zapewne mistrz świata wagi superciężkiej, Magomedrasul Medzhidov oraz niepokonany w 14. walkach w WSB, Ramazan Magomedau.

Obrońcy tytułu, Astana Arlans, zgłosili do rozgrywek aż 44 pięściarzy. Kazachowie chcą iść za ciosem, czyli potwierdzić, że ich dominacja na zakończonych niedawno Mistrzostwach Świata nie była przypadkowa oraz powtórzyć sukces z ubiegłego sezonu WSB. Na czele drużyny stanie najlepszy pięściarz roku 2013 według AIBA, Daniyar Yeleussinov. Na kolejny sezon pozostała w barwach Arlans legenda ligi WSB, Sergiy Derevyanchenko z Ukrainy. Ważnymi ogniwami w zespole będą również mistrzowie świata Zhanibek Alimkhanuly i Birzhan Zhakipov.

Debiutujący w rozgrywkach WSB, Domadores Cuba, zgłosili – podobnie jak Polacy – jedną z najmniej licznych kadr. Znajduje się w niej 22 pięściarzy („Husaria” jedynie 20), którzy pochodzą wyłącznie z Gorącej Wyspy. Mimo wąskiego składu, Kubańczycy będą zapewne faworytem grupowych zmagań, gdyż ich team charakteryzuje się wysoką sportową jakością. Na czele Domadores stanie m.in. dwóch aktualnych mistrzów świata i trzech srebrnych medalistów światowego czempionatu. Fachowcy liczą, że najjaśniej błyszczeć będą gwiazdy Lazaro Estrady, Julio Perazy dla La Cruz oraz z niebezpiecznego „ciężkiego” Erislandy Savona.

Większe niż rok temu aspiracje ma Boxing Team Russia, który potwierdził start w lidze aż 50 zawodników, czyli o …30 więcej niż Hussars! Wśród zgłoszonych jest kilku doskonale znanych liderów „Sbornej” wraz z jej młodą gwiazdą, wicemistrzem świata Władimirem Nikitinem.

W końcu na czele meksykańskich Guerreros stanie ponownie najlepszy pięściarz ubiegłego sezonu WSB, Elias Emigdio. Ogółem w kadrze zespołu znalazło się 35 pięściarzy.

MECZ HUSSARS POLAND-BAKU FIRES 6 GRUDNIA W PRUSZKOWIE

hussars_kadra

Zawodnicy Hussars Poland znów wystąpią w podwarszawskim Pruszkowie. Właśnie tam odbędą się „Bokserskie Mikołajki”, czyli zaplanowany na 6 grudnia mecz 3 kolejki ligi WSB z Azerbaijan Baku Fires. Transmisja w TVP Sport.

- Pierwsze spotkanie w roli gospodarza rozegramy z Kubańczykami w piątek 22 listopada w hali produkcyjnej fabryki Rafako w Raciborzu, a 2 tygodniu później podejmujemy Azerów w Pruszkowie – powiedział szef Husarii Jarosław Kołkowski.

W poprzednim, bardzo udanym debiutanckim sezonie (Husaria osiągnęła ćwierćfinał), polski zespół wygrał 18 stycznia br. w Pruszkowie z Mexico Guerreros 3-2. Meksykanie znów uczestniczą w World Boxing of Series – pierwsze spotkanie 13 grudnia w Mexico City. Punkty zdobyli wówczas Dawid Michelus, Gruzin Adil Asłanow i Białorusin Sergiej Kuzmin.

Dopinane są szczegóły organizacyjne meczów w Raciborzu i Pruszkowie, a już w najbliższą sobotę 16 listopada debiut Husarii w sezonie 2013-14 w WSB. Drużyna prowadzona przez głównego trenera Huberta Migaczewa spotka się w Sankt Petersburgu z medalistami Mistrzostw Świata i Europy – Team Boxing Russia.

„HUSARIA” ZBROI SIĘ NA KUBAŃCZYKÓW

WSB

Grzegorz Kozłowski (52 kg), Mateusz Polski (60 kg), Rafał Perczyński (69 kg), Paweł Stępień (81 kg), Sergiej Werwejko (+91 kg) – to skład Hussars Poland na pierwszy „domowy” mecz nowego sezonu ligi WSB. Do Raciborza przyjedzie Kuba. Transmisja w TVP Sport.

Pięściarze Hussars Poland kończą przygotowania do spotkań rozpoczynających 4 w historii sezon World Series of Boxing (biało-czerwoni startują po raz 2). W środę 13 listopada wyjeżdżają do Sankt Petersburga na piątkowy mecz z Team Boxing Russia. W kadrze znajdą się, o czym już informowaliśmy – Dawid Jagodziński (49 kg), Sylwester Kozłowski (56 kg), Kazimierz Łęgowski (64 kg), Tomasz Jabłoński (75 kg) oraz Krzysztof Kowalski (91 kg).

Niespełna tydzień później, tj. 22 listopada w hali produkcyjnej Rafako w Raciborzu, podopieczni głównego trenera drużyny Huberta Migaczewa podejmą debiutujący w zawodowych rozgrywkach klub Cuba Domadores. Kubańczycy pod koniec sierpnia rozegrali dwumecz z innym grupowym rywalem – Mexico Guerreros. W całej potyczce w Meksyku lepsi byli goście 7-3.

- Jesteśmy w stanie wygrać co najmniej po 3:2 i z Rosją i z Kubą. Najmocniejsi zawodnicy tych drużyn brali udział w MŚ i raczej nie zrobią formy na WSB, o ile w ogóle wystąpią. Dlatego u nas nie ma np. Irka Zakrzewskiego (kat. 69 kg). Musi odpocząć. My z kolei wystawiamy naprawdę niemal optymalne składy. Mateusz Polski już pokazywał, że nie jest gorszy od Dawida Michelusa. Rafał Perczyński z kolei będzie miał niepowtarzalną okazję i motywację pokazać, że w półśredniej jest jednym z najlepszych w kraju. Grzesiek Kozłowski jest w gazie. Od Sergieja Werwejki w superciężkiej nie ma lepszych w Polsce – powiedział szef Hussars Poland Jarosław Kołkowski.

W gr. B Husaria zmierzy się jeszcze z broniącym tytułu Astana Arlans Kazakhstan, Mexico Guerreros i Azerebaijan Baku Fires.

- Grupa jest bardzo mocna, ale w tamtym sezonie tez wszyscy stawiali nas na przegranej pozycji… Liczę, ze pokażemy kibicom boks na wysokim poziomie, a to przełoży się na wiele zwycięskich pojedynków – stwierdził kapitan zespołu Tomasz Jabłoński.

BARDZO MOCNY SKŁAD ROSJAN NA MECZ Z „HUSARIĄ”

Dwaj medaliści niedawnych Mistrzostw Świata – Władimir Nikitin (srebro) i Artem Czebotarew (brąz) znaleźli się w oficjalnym składzie Team Boxing Russia na mecz z Hussars Poland na inaugurację ligi WSB. Spotkanie odbędzie się w sobotę 16 listopada w Sankt Petersburgu, początek o godz. 22:00 czasu polskiego.

Rosjanie potraktowali bardzo poważnie mecz z Hussars Poland i wystawiają niezwykle silny skład. Są w nim m.in. aktualny wicemistrz świata Władimir Nikitin (56 kg) i brązowy medalista MŚ w Kazachstanie Artem Czebotarew (75 kg – na zdjęciu). Będą walczyć z nimi Sylwester Kozłowski i Tomasz Jabłoński. Z grona aktualnych mistrzów Europy Rosjanie wystawiają Armena Zakarjana (64 kg) – rywal Kazimierza Łęgowskiego. Bardzo trudne zadanie czeka również Dawida Jagodzińskiego (49 kg), który spotka się z medalistą igrzysk i MŚ Dawidem Airapetjanem. W wadze ciężkiej Krzysztof Kowalski spotka się z triumfatorem Memoriału Feliksa Stamma z 2010 roku Pawłem Nikitajewem.

Program walk
49 kg: Dawid Airapetjan – Dawid Jagodziński
56 kg: Władimir Nikitin – Sylwester Kozłowski
64 kg: Armen Zakarjan – Kazimierz Łęgowski
75 kg: Artem Czebotarew – Tomasz Jabłoński
91 kg: Paweł Nikitajew – Krzysztof Kowalski

Foto: Nikita Bassov/AIBA

TOMASZ RÓŻAŃSKI: MATEUSZA STAĆ NA KILKA ZWYCIĘSTW W LIDZE WSB

polski01

Aktualny mistrz Polski seniorów wagi lekkiej, Mateusz Polski, ma wielkie szanse aby być jednym z liderów Hussars Poland w drugim sezonie występów tej ekipy w lidze World Series of Boxing. Wychowanek Róży Karlino najprawdopobniej zadebiutuje w WSB już 22 listopada w meczu z Cuba Domadores. Jeśli tak się faktycznie stanie, jego rywalem będzie najpewniej mistrz świata Lazaro Alvarez Estrada.

- Mateusz już rok temu otrzymał od menedżera „Husarii”, Jarosława Kołkowskiego, propozycję startów w lidze WSB. Wtedy jednak psychicznie nie był jeszcze gotów do tej rywalizacji – mówi trener klubowy Polskiego, Tomasz Różański. – W tym roku Mateusz sam zainicjował kontakt z Hussars Poland, dał sygnał, że chciałby spróbować swoich sił w zawodowej lidze. Doskonale wie, że decyduje się na rywalizację z najlepszymi zawodnikami na świecie – kontynuuje trener.

Mimo niewątpliwych sportowych postępów, jakie stale robi Mateusz Polski, jego wychowawca chłodnym okiem patrzy na jego rywalizację z najlepszymi na świecie.

- Mateusz wprawdzie sam podjął decyzję, bo jest pełnoletni, ale mimo to poprosił mnie, jego trenera klubowego,o zgodę, na to, by dać mu szansę startu w WSB. Oczywiście zgodziłem się, mimo iż rozum podpowiada mi, że nie ma on jeszcze na tyle wielkich umiejętności, by podjąć tam równorzędną rywalizację. Z drugiej strony widzę, że ten chłopak zrobił w tak krótkim czasie, tak wielkie postępy, że można się tutaj naprawdę spodziewać miłych niespodzianek. Znam go doskonale i nieskromnie powiem, że spodziewam się nie jednej niespodzianki, a nawet kilku zwycięstw. Mam wrażenie, że Mateusz może być w tym sezonie czołowym zawodnikiem „Husarii” – zakończył szkoleniowiec z Karlina.

Przypominamy, że mimo młodego wieku Mateusz Polski, w swojej karierze boksował już z tak doświadczonymi i utytułowanymi rywalami, jak np. z mistrzami świata Detelinem Dalaklijewem (zdobył złoty medal w 2009 roku Mediolanie), czy Sergiejem Wodopianowem (mistrz świata z Chicago z 2007 roku). W tym roku reprezentował Polskę podczas Mistrzostw Europy w Mińsku, przegrywając w 1/8 finału po dyskusyjnym werdykcie z Węgrem Miklosem Vargą.

ZNAMY SKŁAD „HUSARII” NA MECZ Z ROSJANAMI

Jablonski Tomasz 01

Trzej debiutanci – Dawid Jagodziński (49 kg), Kazimierz Łęgowski (64 kg) i Krzysztof Kowalski (91 kg), a także Sylwester Kozłowski (56 kg) i Tomasz Jabłoński (75 kg) wystąpią w barwach Hussars Poland w pierwszym meczu nowego sezonu WSB. Inauguracja 16 listopada w Rosji.

- To nasz najmocniejszy skład w tych 5 kategoriach. Silniejszy niż ponad pół roku temu, kiedy rywalizowaliśmy w Sankt Petersburgu. W ciężkiej mamy jeszcze doświadczonego Mateusza Malujdę, ale on niedawno stoczył zawodową walkę z Tomaszem Duszakiem i dołączy do nas w grudniu – powiedział szef Hussars Poland Jarosław Kołkowski.

Dopiero w środę, a więc niewiele ponad tydzień przed meczem, Rosjanie oficjalnie poinformowali, że mecz odbędzie się w sobotę 16 listopada.

- Wcześniej długo nas zwodzili. W ciemno zarezerwowaliśmy bilety lotnicze na 13 listopada, nie mając pewności, kiedy, a nawet czy w ogóle spotkanie się odbędzie. Przecież w tamtym sezonie mieliśmy walczyć z Rosjanami na początku sezonu, a do meczu doszło dopiero na początku marca. Teraz wciąż czekamy na godzinę rozpoczęcia walk. To bardzo ważne ze względu na transmisję w TVP Sport – dodał prezes klubu.

8 miesięcy temu w St. Petersburgu Husaria wystąpiła w składzie: Dawid Michelus (54 kg), Jacek Wyleżoł (61 kg), Dawid Pac (73 kg), Serhij Radczenko (85 kg) i Jan Sudzilouski (+91 kg).

- Największym pozytywym tamtego meczu był punkt zdobyty przez Dawida Michelusa, bowiem jego rywal nie osiągnął limitu wagi. Za jednego walkowera Rosjanie stracili punkt. Dzięki temu awansowaliśmy do ćwierćfinału World Series of Boxing – przypomniał Jarosław Kołkowski.

W 2 kolejce meczów Husaria podejmie w piątek 22 listopada w hali produkcyjnej Rafako w Raciborzu zespół Kuby. Wtedy wystąpią pięściarze z wag 52 kg, 60 kg, 69 kg, 81 kg, +91 kg. W grupie B biało-czerwoni rywalizować będą jeszcze z Kazachami, Meksykanami i Azerami.

RATOWNIK GÓRNICZY POWALCZY O PUNKTY W WSB

WSB

Krzysztof Kowalski (91 kg) jest drugim, po Arkadiuszu Toborku (+91 kg), nowym bokserem Hussars Poland związanym z górnictwem. Na co dzień pracuje jako ratownik w kopani Mysłowice-Wesoła.

31-letni Krzysztof Kowalski ma w dorobku dwa brązowe medale Mistrzostw Polski seniorów. Stanął na najniższym stopniu podium turnieju w Koninie w 2011 roku i w Poznaniu w 2012 roku. Za każdym razem przegrywał w półfinałach, ale wcześniej jego rywale mogli przekonać się o sile ciosu pięściarza ze Śląska. Przed czasem wygrywał z Marcinem Madajem (1 runda) i Hubertem Iwanowem (3 runda).

- Marzą mi się jeszcze większe sukcesy w Mistrzostwach Polski oraz wygrywanie walk w World Series of Boxing. Nie spodziewałem się, że dostanę szansę w tych silnych rozgrywkach. Postaram się o miłe niespodzianki – mówi Krzysztof Kowalski, który zaczynał karierę amatorską w Górniku Wesoła.

- Później ten klub zniknął z bokserskiej mapy, ale 7 czy 8 lat temu reaktywowany go pod nazwą MOSiR Mysłowice. To dla mnie była znakomita wiadomość, wróciłem do ukochanego sportu. Oprócz medali MP, odnosiłem sukcesy też w turnieju o Złotą Rękawicę w Krakowie. Nie przegrałem tam od 5 lat – dodał.

Krzysztof Kowalski występował też w barwach zespołu Ry-Ki Grizzly (Rybnik–Kielce) w Europejskiej Lidze w 2011 roku. Np. w meczu z węgierskim Gyorem wygrał swoją walkę znów przed czasem pokonując w 3 rundzie Adriana Poputeę.

- Na co dzień pracuję jako ratownik górniczy w kopalni Mysłowice-Wesoła. Pracował w niej też inny nowy zawodnik Husarii Arek Toborek, ale on teraz postawił na sport. Do moich zadań należy m.in. likwidacja zagrożeń metanowych czy pożarniczych – stwierdził.

Oprócz niego, w składzie Hussars Poland w wadze ciężkiej jest inny doświadczony zawodnik Mateusz Malujda. W inauguracyjnej kolejce przeciwko Boxing Team Russia w Sankt Petersburgu ma wystąpić Kowalski.

ZNAMY SKŁAD HUSSARS POLAND NA SEZON 2013/2014

michelus02

Aż 14 nowych bokserów wystąpi w barwach Hussars Poland w lidze WSB. Skompletowana kadra biało-czerwonych liczy 20 pięściarzy.

Za niewiele ponad dwa tygodnie podopieczni trenera Huberta Migaczewa (jego asystentami są Jerzy Baraniecki i Roman Misiewicz) rozpoczną drugi sezon w zawodowej World Series of Boxing. Pierwszy był bardzo udany, bowiem Husaria awansowała z 3. miejsca w grupie A do ćwierćfinału. Na tym etapie 2-krotnie przegrała z włoskim Dolce & Gabbana Italia Thunder.

W porównaniu z premierowym sezonem, w którym zawodnicy walczyli w 5 kategoriach wagach (teraz ich będzie 10) w składzie nastąpiło mnóstwo zmian. Nowych bokserów jest 14, w tym zwycięzca Turnieju Feliksa Stamma Ukrainiec Siergiej Werwejko (+91 kg). Będzie on jedynym obcokrajowcem w zespole. Z kolei jedyny pięściarz na co dzień boksujący na profesjonalnych ringach to wrocławianin Mateusz Malujda (91 kg).

Z klubu kierowanego przez Jarosława Kołkowskiego (prezes zarządu) i Jacka Szelągowskiego (team menedżer), z różnych względów, ubyło 13 bokserów, w tym mający problemy z okiem jeden z liderów – Białorusin Siergiej Kuzmin.

Pierwsze spotkanie Husaria rozegra 15 lub 16 listopada w Sankt Petersburgu z Rosjanami. Z kolei w piątek 22 listopada o godz. 20:30 Hussars Poland podejmie w Raciborzu Kubę. Wszystkie mecze pokaże na żywo TVP Sport. W każdym z nich odbędą się walki w 5 wagach.

Kadra Hussars Poland na sezon 2013/2014:

49 kg
Dawid Jagodziński
Arkadiusz Lubomski
52 kg
Grzegorz Kozłowski
Mariusz Koch
56 kg
Sylwester Kozłowski
Marek Pietruczuk
60 kg
Dawid Michelus
Mateusz Polski
64 kg
Kazimierz Łęgowski
Damian Kiwior
69 kg
Ireneusz Zakrzewski
Rafał Perczyński
75 kg
Tomasz Jabłoński
Piotr Gredke
81 kg
Piotr Podłucki
Paweł Stępień
91 kg
Mateusz Malujda
Krzysztof Kowalski
+91kg
Sergiej Werwejko
Arkadiusz Toborek

Nowi bokserzy: Jagodziński, Lubomski, Koch, Pietruczuk, Polski, Łęgowski, Kiwior, Perczyński, Gredke, Podłucki, Stępień, Kowalski, Werwejko, Toborek.

Ubyli: Mateusz Mazik, Adil Aslanov, Jacek Wyleżoł, Damian Wrzesiński, Mateusz Tryc, Dawid Pac, Michał Gerlecki, Siergiej Kuzmin, Serhij Radczenko, Patryk Brzeski, Michał Olaś, Michał Cieślak, Jan Sudzilouski.

HUSSARS POLAND Z NOWYMI „PÓŁCIĘŻKIMI”

WSB

Stołeczny bokser Piotr Podłucki zastąpi Przemysława Pikulika w składzie „Husarii” w wadze połciężkiej. O nominacji Podłuckiego przesądził bardzo dobry występ w Pucharze Fenixa.

- O ile w pierwszej edycji turnieju Piotr spisał się super, to teraz boksował rewelacyjnie. Prezentuje zawodowy styl walki, więc nie powinien mieć problemów z wkomponowaniem się do zasad World Series of Boxing – powiedział trener Hubert Migaczew.

Pierwotnie w kategorii półciężkiej mieli występować znany z kickbokserskich ringów Radosław Paczuski i Pikulik, ale okazało się, że ten drugi ma problemy zdrowotne i musi zrobić sobie przerwę od sportu.

- Z kolei Radosław Paczuski zdecydował się, że będzie występował w kickbokserskich zawodach K-1 – przyznał team menedżer Husarii Jacek Szelągowski.

Zamiast nich w składzie są Paweł Stępień oraz Piotr Podłucki, który zebrał świetne recenzje po rywalizacji w Pucharze Fenixa na warszawskim Torwarze. Wcześniej w ten sam sposób do Hussars Poland trafił Damian Kiwior (64 kg).

- Piotr Podłucki to bokser, który kilka lat temu trenował pod moim okiem w „starym” Fenixie, na warszawskiej Pradze. Później stwierdził, że poszuka innej drogi w życiu, co nie było najlepszym pomysłem. Teraz Podłucki wrócił i dostanie szansę, bo na nią zasłużył – dodał trener Migaczew.

- Rok temu, kiedy wróciłem do boksu, nie byłem jeszcze przygotowany m.in. kondycyjnie na walki w Husarii w lidze WSB. Ale teraz to się zmieniło, jestem gotowy na nowe wyzwanie. Zresztą boks zawodowy zawsze mnie pasjonował, a nie walka polegająca na punktowaniu w boksie amatorskim – mówił 25-letni Piotr Podłucki.

Pierwsze spotkanie Husarii w IV w historii sezonie WSB (polski zespół uczestniczy po raz 2) odbędzie się 16 listopada w Rosji. Walczyć będą pięściarze wag z limitem 49 kg, 56 kg, 64 kg, 75 kg i 91 kg. W piątek 22 listopada mecz w hali produkcyjnej fabryki Rafako w Raciborzu z Kubańczykami; 52 kg, 60 kg, 69 kg, 81 kg i +91kg. Wszystkie spotkania pokaże na żywo TVP Sport

ARKADIUSZ TOBOREK NOWYM „SUPERCIĘŻKIM” HUSSARS POLAND

Poland-Hussars

Zahartowany ciężką pracą górnika Ślązak Arkadiusz Toborek będzie nowym „superciężkim” w barwach Hussars Poland w zawodowej lidze WSB. 24-letni zawodnik ma imponujące warunki fizyczne – 198 cm wzrostu i 105 kg. W kategorii +91 kg w World Series of Boxing będzie występował w Husarii razem z Ukraińcem Siergiejem Werwejko.

- Przez 4 lata pracowałem w kopalni Mysłowice-Wesoła. Wiele metrów pod ziemią – to ciężkie zajęcie. Ale teraz dostałem szansę w Husarii i będę mógł poświęcić się tylko i wyłącznie swojej pasji, czyli boksowi – powiedział Arkadiusz Toborek.

Pięściarz z Mysłowic ma w dorobku 2 brązowe medale Mistrzostw Polski – w 2011 roku w Koninie i w 2012 roku w Poznaniu. Za każdym razem w półfinale przegrywał z późniejszym mistrzem Marcinem Rekowskim, ale wcześniej wygrywał np. z obiecującym dziś zawodowcem Tomaszem Duszakiem.

- Dobrze zbudowany Arek jest niezły technicznie, ale brakuje mu gazu ze względu na zaległości treningowe. I on sam, i nasi szkoleniowcy mają teraz sporo pracy, aby nadrobić czas. Toborek jest przyzwyczajony do ciężkiej pracy. W pierwszym meczu z Kubą wystąpi Siergiej Werwejko, zaś Arkadiusz Toborek zadebiutuje 13 grudnia z Meksykiem – powiedział szef drużyny Jarosław Kołkowski.

Oprócz sukcesów w MPS, Toborek ma na koncie młodzieżowe wicemistrzostwo kraju wywalczone w 2012 roku w Radomiu. W finale przegrał na punkty z Patrykiem Brzeskim.

HUBERT MIGACZEW: DAWID PRZYPOMINA MI HENRYKA ŚREDNICKIEGO

jagodziński

- Chcę spróbować swych sił w WSB, do odważnych świat należy – mówi 2-krotny mistrz Polski seniorów Dawid Jagodziński (49 kg), który zadebiutuje w Hussars Poland.

Jeden z nowych zawodników „Husarii” pochodzi z Inowrocławia, a pierwsze treningi odbywał we… własnym pokoju. – Pierwszym trenerem był tata Ryszard, który namówił mnie na pięściarstwo. Z nim przeprowadzałem zajęcia w mieszkaniu – przyznał Dawid.

Jego kariera amatorska to pasmo sukcesów, choć z pewnością kategoria papierowa cierpi na brak większej liczby zawodników. W barwach Pomorzanina Toruń zdobył w 2009 roku, a więc mając 16 lat, złoty medal Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży w Kielcach, czyli MP kadetów. To była wygrana w wadze do 46 kg.

W kolejnym sezonie, już jako bokser Astorii Bydgoszcz, z którą związała się na kilka lat, wywalczył złoty medal MP juniorów Wałczu, pokonując w finale kat. 48 kg Pawła Nowaka. Rok 2011 przyniósł Jagodzińskiemu pierwszy tytuł mistrzowski wśród seniorów. W Koninie pokonał Wojciecha Peryta. Z kolei w Lublinie obronił tytuł w rywalizacji juniorów.  W 2012 roku w finale MPS przegrał 2:3 z doświadczonym Łukaszem Maszczykiem.

W obecnym sezonie Dawid Jagodziński nie ma sobie równych na krajowych ringach w kat. 49 kg. W finale MMP wygrał w Wałczu z Mariuszem Kochem, zaś w pojedynku o złoty medale MPS w Zawierciu nie dał żadnych szans Arkadiuszowi Lubomskiemu. Koch i Lubomski też będą występowali w zespole „Husarii”, z tym że Koch w wadze 52 kg.

- Z tego co pamiętam z Arkiem Lubomskim stoczyłem siedem walk i zawsze wygrywałem. Podoba mi się boks bez kasków, pierwszą próbę mieliśmy podczas młodzieżowych mistrzostw Polski w Wałczu. Z pewnością jest mi dużo wygodniej. Chcę spróbować swych sił w WSB, do odważnych świat należy – powiedział 20-letni Dawid Jagodziński (ur. 1 stycznia 1993 roku). Mierzy 162 cm wzrostu.

- Bardzo liczę na Dawida, który przypomina mi mistrza świata Henryka Średnickiego. W czwartek miał świetne sparingi z Mariuszem Kochem, Arkiem Lubomskim i Grześkiem Kozłowskim – mówił trener „Husarii” Hubert Migaczew. Henryk Średnicki był mistrzem świata amatorów, dlatego przed Dawidem spore wyzwanie sportowe.

źródło: hussarspoland.pl

MAREK PIETRUCZUK: „HUSARIA” TO WIELKA SZANSA

Poland-Hussars

- Chcę wykorzystać szansę, jaką są występy w „Husarii” w World Boxing of Series – mówi pochodzący z Ostrołęki 19-letni Marek Pietruczuk (56 kg), który od oku był w kręgu zainteresowań ówczesnego selekcjonera reprezentacji Polski, a obecnego trenera Hussars Poland Huberta Migaczewa. Startował bez powodzenia w turniejach w Sofii i Debreczynie, ale w jego przypadku najważniejsze było zdobywanie doświadczenia na zagranicznych ringach.

- Wcześniej były zwycięstwa w międzynarodowych imprezach młodzieżowych i juniorskich, więc znam już smak zwycięstwa na obcym terenie. Teraz marzy mi się wygrywanie walk w World Series of Boxing, choć oczywiście wiem, że będzie bardzo ciężko – powiedział wychowanek Victorii Ostrołęka.

W rodzinnym mieście trenował on pod okiem twórcy miejscowego boksu Mieczysława Mierzejewskiego.

- Mogę powiedzieć o panu Mieczysławie, że jest moim drugim ojcem. Wcześnie straciłem tatę i cieszę się, że trafiłem na treningi do Victorii. Nie należałem do aniołków, troszkę chuliganiłem, ale dzięki panu Mierzejewskiemu i pięściarstwu zmieniłem się – dodał.

W finale kat. 56 kg tegorocznych Młodzieżowych Mistrzostw Polski Marek Pietruczuk przegrał w Wałczu z Sylwestrem Kozłowskim (Gwardia Warszawa). Teraz obaj są w Husarii i trenują codziennie na stołecznym Torwarze pod okiem trenerów Huberta Migaczewa, Jerzego Baranieckiego i Romana Misiewicza.

- Podpisałem kontrakt z Husarią i chcę wykorzystać szansę, jaką są występy w WSB. W Ostrołęce nie miałem już z kim sparować, bowiem karierę zakończył inny z kolegów-seniorów. W klubie pozostali już tylko młodsi rywale. Gdybym chciał jeździć na sparingi, to najbliżej do Białegostoku lub Szczytna. Dla mnie najlepszym wyjściem były przenosiny do Warszawy – powiedział Marek, który z zawodu jest kucharzem, a dobrze radzi sobie też sobie jako piekarz.

- Marek słucha się, chce i będzie się rozwijał. Czeka go i kolegów z drużyny wiele pracy – twierdzi trener Hubert Migaczew.

WSZYSTKIE MECZE „HUSARII” NA ŻYWO W TVP SPORT

hussars_kadra

Wszystkie 10 meczów grupowych Hussars Poland w World Series of Boxing pokaże na żywo TVP Sport. Pierwsze transmisja 16 listopada z Rosji, a kolejna 22 listopada z Raciborza na Śląsku.

- Podobnie jak w poprzednim sezonie, Telewizja Polska będzie pokazywała wszystkie mecze naszej drużyny rozgrywane w kraju i na wyjazdach. Zapowiadają się wielkie emocje dla kibiców w halach i telewidzów przed telewizorami. W sumie 27 godzin transmisji – powiedział menedżer Husarii Jarosław Kołkowski.

TVP Sport pokaże spotkania polskich pięściarzy w prestiżowej lidze zawodowej – „domowe” przeciwko drużynom z Kuby (22 listopada), Azerbejdżanu (6 grudnia), Kazachstanu (10 stycznia), Rosji (18 stycznia) i Meksyku (21 lutego). Wszystkie spotkania będą rozpoczynały się o g. 20:30, a planowane transmisje od 20:25 do 23:05. Fani boksu zobaczą łącznie 50 walk.

- Godziny spotkań wyjazdowych są różne, ze względu na różnicę czasu. Z Rosjanami walczymy 16 listopada, z Meksykanami 13 grudnia, z Kubańczykami 1 lutego 2014, z Azerami 8 lutego i Kazachami 28 lutego – dodał szef Hussars Poland.

W poprzednim sezonie prowadzony przez trenera Huberta Migaczewa zespół biało-czerwonych, w roli beniaminka w WSB, wygrał 4 mecze i 6 przegrał. W tabeli grupy A zajął premiowane awansem 3. miejsce. W ćwierćfinale przegrał po 1:4 z Dolce&Gabbana Italia Thunder.

ROMAN MISIEWICZ W SZTABIE SZKOLENIOWYM HUSSARS

WSB

Znany warszawski szkoleniowiec 56-letni Roman Misiewicz dołączył do sztabu Hussars Poland. Głównym trenerem Husarii jest Hubert Migaczew, były selekcjoner reprezentacji Polski, a jego asystentem Jerzy Baraniecki, który przez kilka lat pełnił podobną rolę w kadrze narodowej. Teraz do Hussars Poland dołączył Roman Misiewicz, wieloletni zawodnik Gwardii Warszawa (treningi zaczął mając 17 lat), uczestnik Mistrzostw Świata sprzed 35 laty. W 1978 roku zdobył wicemistrzostwo kraju, a cztery lata później brąz. Jednym z największych sukcesów było zwycięstwo w Turnieju Feliksa Stamma w1981 roku.

- W tym sezonie mamy 20 zawodników w 10 wagach, więc 3 trenerów ma sporo pracy na codziennych zajęciach. Roman zna się na pracy szkoleniowej, ma też bogatą przeszłość zawodniczą. Zaczynamy się zgrywać i docierać jako skład trenerski – powiedział 34-letni trener Hubert Migaczew.

W teamie jest również dr Grzegorz Kępa, wykładowca bielańskiej AWF. Pochodzi z Ostrowca Świętokrzyskiego, a specjalizuje się w żywieniu oraz supelmentacji. Współpracował m.in. z kadrą bokserów. Jest trenerem I klasy w kulturystyce i fitness, trenerem II klasy w trójboju siłowym oraz trenerem II klasy w podnoszeniu ciężarów.

MECZ HUSARII Z KUBAŃCZYKAMI ODBĘDZIE SIĘ 22 LISTOPADA W RACIBORZU

Jablonski Tomasz 01

„Będziemy giąć metal, będziemy krzesać iskry – wyzwolimy moc” – czytamy na oficjalnej stronie internetowej grupy Hussars Poland, która 22 listopada w hali produkcyjnej (!) fabryki Rafako w Raciborzu zmierzy się z najbardziej ekscytującym teamem IV sezonu zawodowej ligi World Series of Boxing, czyli ekipą Cuba Domadores.

W szranki z zawodnikami z Gorącej Wyspy staną zawodnicy Husarii z następujących kategorii wagowych: 52 kg, 60 kg, 69 kg, 81 kg i +91kg. Tydzień wcześniej, tj. 16 listopada polski zespół rozpocznie nowy sezon WSB meczem w Rosji, gdzie walczyć będą pięściarze wag z limitem 49 kg, 56 kg, 64 kg, 75 kg i 91 kg.

EKIPA HUSSARS POLAND ZATRUDNI TRZECIEGO „SUPERCIĘŻKIEGO”

werwejko01

Ukrainiec Sergiej Werwejko (na zdjęciu) sprawił dużo lepsze wrażenie od Grzegorza Pankaua podczas piątkowego sparingu i to on będzie występował w Hussars Poland w wadze superciężkiej. Za miesiąc debiut w lidze WSB.

Sparing trwał 3 rundy i w każdej z nich przewagę miał dużo wyższy, mierzący 197 cm Werwejko (105 kg wagi). Pankau ma 183 cm i waży 110 kg, ale jest ambitny i szybki, co pokazały testy w hali Torwaru, gdzie na co dzień ćwiczy „Husaria”. Na skuteczną rywalizację w World Series of Boxing to jednak za mało.

- Do tyłu, do tyłu – pokrzykiwał Dariusz Mróz, polski odkrywca talentu Werwejki, zwycięzcy turnieju im. Stamma. Ukraińcowi wchodził lewy prosty, ale niepotrzebnie wpadał w Pankaua i dochodziło do częstych klinczów. Obaj wtedy tracili mnóstwo sił. Werwejko bił jednak dokładniej, a po jednym z uderzeń spadł kask z głowy rywala.

- Siergiej miał niedawno ciężki trening na nogi, wykonał sporo pobiegów, dlatego dziś pływał. Stać go na dużo lepszy boks – mówił Dariusz Mróz. Zmęczeniem tłumaczył swoją postawę Grzegorz Pankau: – Moje mięśnie są zakwaszone po sprintach. Walczyliśmy w 18-uncjowych rękawicach, byłoby co innego w dziesiątkach i bez kasków. Raz trafiłem prawym okrężnym na skroń. Będę szykował się do kolejnych zawodów. Celem jest złoty medal mistrzostw Polski.

- Wspólnie ze sztabem szkoleniowym doszliśmy do wniosku, że w obliczu bardzo trudnych rywali w fazie grupowej, m.in. Kubańczyków, Rosjan i Kazachów, będziemy szukali jeszcze jednego zawodnika wagi superciężkiej. Grzegorz Pankau to bardzo ambitny bokser, życzymy mu sukcesów i dziękujemy za wspólne treningi – powiedział team menedżer Jacek Szelągowski.

Na Torwarze doszło też do innych ciekawych sparingów – rywalizowali ze sobą (na zmianę) zwycięzca niedawnego Pucharu Świata w K-1 rules na Łotwie Radosław Paczuski z Piotrem Gredke i Przemysławem Pikulikiem, a po nich do ringu weszli Mateusz Polski z Krzysztofem Gutowskim z Feniksa. Sparowali również Marek Pietruczuk z Sylwestrem Kozłowskim i Dawid Jagodziński z Arkadiuszem Lubomskim.

TOMASZ JABŁOŃSKI W BARWACH SAKO GDAŃSK NA TURNIEJU W KALININGRADZIE

jablonski03

Jeden z liderów bokserskiej drużyny Hussars PolandTomasz Jabłoński (75 kg) od piątku będzie walczył w turnieju „Amber Gloves” w Kaliningradzie. Dla 24-letniego zawodnika SAKO Gdańsk będzie to jeden ze sprawdzianów przed rozpoczynającymi się za niespełna miesiąc nowymi rozgrywkami World Series of Boxing. W poprzednim sezonie w WSB występował on w wadze do 73 kg, teraz – po zmianie limitu – będzie to kategoria 75 kg.

- Oprócz mnie, od piątku do niedzieli w rosyjskiej imprezie pod nazwą Bursztynowe Rękawice walczyć będą: Adill Asłanow, Filip Wachała, Kamil Al-Termini i Łukasz Zyguła – powiedział ubiegłoroczny mistrz Polski, który będzie pełnił także rolę trenera zespołu z Trójmiasta.

- Turniej w Kaliningradzie to dla mnie przetarcie przed walkami w lidze WSB – kontynuuje lider zespołu Hussars. – Miałem kontuzję barku więc jadę tam w celu rozboksowania się i sprawdzenia w jakiej formie w okresie przygotowawczym się teraz znajduję. Nie szykuję się typowo do występu w turnieju – jadę tam na pewnym obciążeniu treningowym, więc wiem, że w Kaliningradzie nie będzie szczytowej formy. Mimo to liczę na dobry występ i walki z mocnymi przeciwnikami, które pozwolą mi na przetestowanie organizmu przed rozgrywkami WSB – zakończył gdynianin.

WIELE NOWYCH TWARZY NA PIERWSZYM TRENINGU HUSARII

hussars_kadra

Piętnastu pięściarzy Hussars Poland rozpoczęło na warszawskim Torwarze przygotowania do rozgrywek World Series of Boxing (WSB). Pierwszy mecz ligowy za miesiąc w Rosji.

- Na pierwszych zajęciach pojawiło się wielu nowych zawodników, jak na przykład Sergiej Werwejko, Grzegorz Pankau, Damian Kiwior, Kazimierz Łęgowski, Mateusz Polski, Dawid Jagodziński i Mariusz Koch oraz kilku innych – powiedział trener Hubert Migaczew.

Treningi na Torwarze odbywać się będą dwa razy dziennie. Indywidualnie przygotowywać się najbardziej doświadczony 31-letni Mateusz Malujda, który ma bilans zawodowych walk 4-2.

- Mateusz szykuje się obecnie we Wrocławiu do zbliżającego się kolejnego pojedynku profesjonalnego – z Tomaszem Duszakiem na gali w Ełku. Ta formuła współpracy z Malujdą sprawdziła się już w poprzednim sezonie – stwierdził prezes zarządu Hussars Poland Jarosław Kołkowski.

Właśnie w wadze ciężkiej, w której występuje Malujda, brakuje „Husarii” jednego zawodnika, aby już zamknąć kadrę. – Czasu nie mamy zbyt dużo, raptem tydzień, ale szukamy, rozmawiamy. Pole wyboru jest ograniczone, ale z pewnością niebawem ogłosimy to ostatnie nazwisko – przyznał.

W gronie bokserów, którzy zadebiutują w WSB są np. triumfator turnieju Feliksa Stamma Ukrainiec Sergiej Werwejko (+91 kg) i znany z występów w kickboxingu Radosław Paczuski (81 kg), a także Mariusz Koch (49 kg) i Piotr Gredke (75 kg).

- Werwejko bardzo mocno pracuje, m.in. na sparingach u Henryka Zatyki. Jakiś czas temu podczas walki treningowej posadził Andrzeja Wawrzyka przed jego pojedynkiem z Rosjaninem Aleksandrem Powietkinem o mistrzostwo świata – powiedział Jarosław Kołkowski.

Ciekawą postacią może być specjalizujący się w muay thai Radosław Paczuski, brązowy medalista Mistrzostw Polski w formule low kick w kat. 81 kg w Kleszczowie.

Za kilka dni do „Husarii” dołączy jeden z jej liderów Tomasz Jabłoński (75 kg), który trenuje w Trójmieście i weźmie udział w turnieju w Kaliningradzie.

Kadra Hussars Poland na sezon 2013/14:

49 kg: Dawid Jagodziński, Arkadiusz Lubomski
52 kg: Grzegorz Kozłowski, Mariusz Koch
56 kg: Marek Pietruczuk, Sylwester Kozłowski
60 kg: Mateusz Polski, Dawid Michelus
64 kg: Damian Kiwior, Kazimierz Łęgowski
69 kg: Ireneusz Zakrzewski, Rafał Perczyński
75 kg: Tomasz Jabłoński, Piotr Gredke
81 kg: Przemysław Pikulik, Radosław Paczuski
91 kg: Mateusz Malujda
+91 kg: Sergiej Werwejko, Grzegorz Pankau

JAROSŁAW KOŁKOWSKI: KAŻDY MECZ HUSARII BĘDZIE WYJĄTKOWYM WYDARZENIEM

kolkowski03

Jarosław Kołkowski, na co dzień mecenas w kancelarii „Prawnicy Weil, Gotshal & Manges”, w środowisku pięściarskim w Polsce znany jest jako współwskrzesiciel idei występów polskiej drużyny w zawodowej lidze World Series of Boxing. Aktualnie – jako dyrektor zarządzający – koordynuje przygotowaniami drużyny Hussars Poland do sezonu 2013/2014, drugiego w jej historii. Kilka dni przed podpisaniem przez zawodników nowych kontraktów na występy w rozgrywkach WSB poprosiliśmy go o wywiad, w którym uchylił rąbka tajemnic dotyczących polskiej ekipy.

Jarosław Drozd: Do rozpoczęcia kolejnego sezonu zawodowej Ligi World Series of Boxing zostało coraz mniej czasu, a my nadal nie wiemy w jakim składzie wystąpi w nich ekipa Hussars Poland. Kiedy poznamy nazwiska wszystkich Waszych pięściarzy?
Jarosław Kołkowski: Nazwiska naszych zawodników są już w dużej mierze znane. PolskiBoks.pl też o nich pisał. Natomiast pełny skład zostanie podany do publicznej wiadomości najprawdopodobniej w ciągu tygodnia. Czas na rejestrację zawodników mamy do 27 października.

- W nowym sezonie w barwach Husarii nie zaboksują Sergiej Kuzmin, Adil Aslanov, Jan Sudzilouski i Mateusz Tryc. Dlaczego nie przedłużono z nimi kontraktów?
JK: W każdym wypadku zadecydowało coś innego. Sergiej Kuzmin ma niestety problem z okiem i będzie musiał przejść kolejny zabieg okulistyczny. W związku z tym na razie w ogóle nie boksuje. Prawdę mówiąc to dla nas najboleśniejsza strata, bo nie dość, że był jednym z pewniejszych punktów Hussars Poland, to jest po prostu fantastycznym facetem, uprzejmym, zdyscyplinowanym i bardzo pracowitym. Mamy nadzieję, że szybko wróci do zdrowia i do boksu. Adil Aslanov z kolei nie jest w stanie zrobić limitu 56 kg, a w limicie do 60 kg mamy bardzo mocny skład z Dawidem Michelusem i Mateuszem Polskim. Po prostu zabrakło miejsca. Jan Sudziłowski to jeszcze inna historia. Rozważaliśmy zaproszenie go ponownie do drużyny, ale ostatecznie postawiliśmy na „miejscowych”, którzy dają nam nadzieję na co najmniej równie dobry boks jak w wykonaniu Jana. Zresztą ten temat nie jest jeszcze zamknięty, bo może się okazać, że np. z powodu czyjejś kontuzji poprosimy Jana o pomoc. Z kolei Mateusz Tryc sam zdecydował, że nie będzie już występował w naszej drużynie. Jak wiesz, dostał propozycję z Bundesligi i ją przyjął. Czy to jest mądra decyzja? Nie wiem i nie mnie to oceniać. Życzymy mu powodzenia rozumiejąc powody, którymi się kierował.

- Czyżby Wasza oferta dla Tryca była mniej atrakcyjna finansowo od niemieckiej?
JK: Prawdę mówiąc nawet nie rozmawialiśmy o pieniądzach. Nie wiem dokładnie, ile Mateusz będzie zarabiał w Niemczech. Ale pewnie on sam zdawał sobie sprawę z faktu, że biorąc pod uwagę jego wyniki w poprzednim sezonie WSB nie było uzasadnienia do targowania się o większe pieniądze. Domyślam się, że oferta niemiecka była więc bardziej atrakcyjna. Jedno jednak cieszy niezależnie od atrakcyjności obu ofert: Mateusz w ogóle nie miał powodu rozważać przejścia na zawodowstwo poza strukturami AIBA, co jest dobrą wiadomością dla naszych bokserów i – mam nadzieję – dla polskiej reprezentacji. Widać już dzisiaj, że udaje się zatrzymać dla boksu olimpijskiego wielu bokserów, którzy jeszcze 2-3 lata temu nie mieli praktycznie żadnej alternatywy w stosunku do ofert krajowych grup promotorskich.

- Czy bierzecie pod uwagę zakontraktowanie któregoś z pięściarzy zawodowych? Jeśli tak, to kogo bierzecie pod uwagę przy selekcjonowaniu drużyny na nowy sezon?
JK: Doszliśmy już do porozumienia z Mateuszem Malujdą, który po stoczeniu jeszcze jednej walki zawodowej z Tomaszem Duszakiem przeniesie się do wagi ciężkiej, tj. do 91 kg i zapewne już w grudniu będziemy go mogli oglądać w meczu Hussars Poland. Czy będzie jeszcze ktoś? Nie wiem, ale nie jest to wykluczone.

- W ubiegłym roku narzekaliście – jak wiele innych ekip – na to, że kategorie wagowe w WSB są różne niż w boksie olimpijskim, co sprawiało kłopoty niektórym zawodnikom, którzy musieli bądź do nich zbijać wagę, bądź na wadze przybierać. W nowym sezonie czeka nas zmiana – będzie 10 dywizji identycznych jak w zawodach boksu olimpijskiego. Jesteś zadowolony z tej zmiany?
JK: Tak, zdecydowanie tak. Chociaż w pierwszej kolejności powinni być zadowoleni sami zawodnicy, bo dopasowywanie wagi do nietypowych limitów ich właśnie kosztowało najwięcej. Poza tym, będzie to miało – mam nadzieję – pozytywny wpływ na rozwój boksu olimpijskiego w Polsce, bez względu na to, czy mówimy tu o WSB, APB (boksie zawodowym), czy AOB (tzw. amatorskim). Po prostu więcej zawodników dostanie szanse uzyskania kwalifikacji olimpijskich.

- Od lat polscy pięściarze amatorscy nie osiągają sukcesów na arenie międzynarodowej i rzadko kiedy startują w pełnym składzie na zawodach rangi mistrzowskiej. W nowym sezonie  WSB musicie znaleźć zawodników w 10 kategoriach, którzy zaboksują na międzynarodowym poziomie. To w naszych warunkach realne? 
JK: To pytanie trzeba doprecyzować. Czy realne są występy 20 polskich zawodników na światowym poziomie, zwłaszcza na tle tak wymagających rywali, jakich mamy w grupie? Nie będę czarował. Koń jaki jest każdy widzi. Czy jednak możliwe jest znalezienie przynajmniej jednego zawodnika w każdej z 10 kategorii wagowych, który do poziomu światowego będzie dorównywał? Absolutnie tak. Już poprzedni sezon pokazał, że odpowiednia motywacja, ciężka praca zawodników i trenerów może zdziałać „cuda”. Chłopaki nie mają nic do stracenia, a bardzo wiele do zyskania. Jeżeli tylko będą realizować zalecenia trenerów i ciężko, ciężko pracować, to na pewno nie będziemy się za nich wstydzić.

- Waszymi rywalami podczas rozgrywek grupowych będą niezwykle mocne ekipy Azerbaijan Baku Fires, Astana Arlans Kazakhstan, Mexico Guerreros, Boxing Russia Team oraz Domadores Cuba. Jakiego wyniku sportowego oczekujecie od swoich pięściarzy?
JK: To pytanie też trzeba podzielić na dwa. Jeżeli pytasz o drużynę jako całość, to wyjście z grupy „na papierze” graniczy z niemożliwością. Chociaż przypomnę, że już w 3 sezonie WSB większość komentatorów nie dawała nam żadnych szans, a jednak byliśmy w stanie wywalczyć awans. Jeżeli natomiast chodzi o indywidualnych zawodników, to spodziewam się, że co najmniej kilku z nich powinno się znaleźć wysoko w rankingach WSB.

- Mimo sporego już doświadczenia wyniesionego z ubiegłego sezonu WSB, czeka Was pod względem organizacyjnym wielka praca, by utrwalić markę Hussars Poland. Sukces sportowy z poprzedniego sezonu nie do końca szedł w parze z popularnością grupy i samej ligi. Kiedy organizowane przez Was widowiska WSB staną się rozpoznawalne w kraju?
JK: W obecnym sezonie przywiązujemy do tego znacznie większą wagę niż w poprzednim, kiedy – jak słusznie zauważyłeś – wiele musieliśmy się nauczyć. To już daje efekty. Jak wiesz, nawet teraz ukazuje się nieporównywalnie więcej tekstów o Husarii niż rok temu. Chcemy też zaktywizować nasz profil na Facebooku i ożywić naszą stronę internetową www.hussarspoland.com. Chcemy też zadbać o lepszą promocję w telewizji.

- Wiadomo w jakich miastach będziemy mogli zobaczyć Wasze mecze?
JK: Tego nie chcę jeszcze zdradzać, bo intensywnie pracujemy nad tym, aby każdy mecz stanowił wyjątkowe wydarzenie. Mamy kilka świetnych pomysłów i nowego „dyrektora artystycznego” (śmiech), Marcina Przybyło, który wprowadza nową jakość do naszej działalności.

- Czy kalendarz startów WSB nie będzie tym razem kolidował z terminami najważniejszych imprez boksu olimpijskiego? Konsultowaliście z PZB kalendarze imprez?
JK: Tu nastąpiła kolejna wielka zmiana w porównaniu z ubiegłym sezonem, a zwłaszcza jego początkami. Tym razem współpraca z PZB jest bez zarzutu. W tym sezonie żadnych kolizji terminów nie będzie.

- Czy bokserscy kibice będą mogli – jak w ubiegłym sezonie – zobaczyć Husarię w TVP Sport?
JK: Tak jest. Znowu współpracujemy z TVP Sport i myślę, że obie strony są z tej współpracy zadowolone. Kibice będą mogli obejrzeć wszystkie nasze mecze na żywo.

- Dziękuję za rozmowę i w imieniu kibiców życzę udanego sezonu. Czy chciałbyś coś przekazać za moim pośrednictwem Waszym kibicom?
JK: Kibicom życzę niezapomnianych emocji i doskonałej zabawy! Sobie natomiast, aby byli z naszą drużyną cały czas i wiernie kibicowali naszym chłopakom. Nie od razu Rzym zbudowano, ale nie zbudowano by go nigdy, gdyby nie Rzymianie (śmiech). Tu jest tak samo: nie od razu staniemy się światową potęgą w boksie, ale dzięki Wam, Kibicom to musi się udać!

Rozmawiał: Jarosław Drozd

KAZIMIERZ ŁĘGOWSKI: CHCĘ OSIĄGNĄĆ WIĘCEJ OD BRATA

WSB

- Chcę osiągnąć więcej od brata Marcina, który jest ostatnim polskim medalistą Mistrzostw Europy – zapowiada Kazimierz Łęgowski, nowy zawodnik Hussars Poland w rozgrywkach World Series of Boxing.

W barwach „Husarii” pochodzący z Chojnic 19-letni Łęgowski (ur. 13 stycznia 1994 roku) będzie występował w wadze 64 kg, razem z Damianem Kiwiorem.

- Propozycja występów pojawiła się po tegorocznych Młodzieżowych MP w Wałczu, gdzie w finale pokonałem na punkty Marcina Latochę (Róża Karlino). Szkoleniowiec Husarii Hubert Migaczew rozmawiał wtedy z moim bratem Marcinem, pod którego okiem na co dzień pilnie trenuję. Wszyscy doszliśmy do wniosku, że jestem gotowy na takie wyzwanie. Chcę ciągle się uczyć i pokazać zagranicznym kibicom i ekspertom – powiedział Kazimierz Łęgowski.

Pięściarz ma za sobą spore doświadczenie w rywalizacji z młodzieżowcami. Już mając 15 lat startował w Mistrzostwach Świata Kadetów w Erewaniu, w których dotarł do 1/8 finału kategorii 52 kg. W kolejnych sezonach przybierał na wadze, ale zawsze miał miejsce w reprezentacji Polski. Występował w ME Kadetów oraz MŚ i ME Juniorów.

- Zabrakło mi trochę szczęścia, żeby stanąć na podium. Najbliżej byłem tego celu przed 3 laty w ukraińskim Lwowie, gdzie odpadłem dopiero w ćwierćfinale kat. 57 kg. Takich trudnych walk już miałem sporo w swojej karierze, m.in. na silnie obsadzonym, niedawnym turnieju seniorów we Francji – dodał Łęgowski, który przegrał we Lwowie z reprezentantem Rumunii Jamesem Damianem Chereji, dziś już zawodowcem o rekordzie 4-0.

Jego brat, Marcin, jest ostatnim polskim medalistą ME. W 2008 roku w Liverpoolu sięgnął po brąz w tej samej wadze do 64 kg. W ćwierćfinale Łęgowski pokonał Białorusina Jewhenija Romasziewicza, zaś w półfinale przegrał z Ormianinem Eduardem Hambardzumjanem.

- Stylowo i fizycznie jesteśmy z Marcinem podobni. On przekazał mi swoją wiedzę i teraz staram się ją wykorzystywać. Na pewno ringowymi atutami są zwinność i szybkość na nogach oraz technika – stwierdził młodszy z rodzeństwa, którego – jak sam mówi – nikt nie musiał namawiać na boks, bowiem od najmłodszych lat wiedział, że będzie pięściarzem.

- Chciałbym osiągnąć więcej od brata, a przynajmniej jemu dorównać – przyznał Łęgowski, który pół roku temu został mistrzem Polski seniorów, pokonując w Zawierciu Latochę.

BAKU FIRES OGŁOSI SKŁAD PO MISTRZOSTWACH ŚWIATA

baku

Azerski rywal Hussars Poland w IV edycji rozgrywek zawodowej ligi World Series of Boxing, ekipa Baku Fires przygotowania do nowego sezonu zaczęła dwutygodniowym (15-31 sierpnia) obozem szkoleniowym w rosyjskim mieście Kaspijsk. Kolejny – trzytygodniowy – obóz treningowy Fires przepracowali we wrześniu w mieście Dombay, położonym na wysokości 1800 m.n.p.m. Ogółem w ich przedsezonowych zajęciach wzięło udział prawie 40 pięściarzy.

Na kogo ostatecznie postawią trenerzy teamu z Azerbejdżanu dowiemy się jednak dopiero po zakończeniu Mistrzostw Świata w Ałmatach. Jednym z nielicznych zawodników, którzy ze spokojem mogą czekać na podpisanie kontraktu jest 24-letni Uzbek Hurshid Tojibaev.

- Spędziliśmy z drużyną kilka tygodni trenując mocno pod okiem jej trenerów. Już po zakończeniu obozu w Kaspijsku, gdzie odbyła się wstępna selekcja, trenerzy podjęli decyzje których pięściarzy chcieliby widzieć w drużynie w nowym sezonie – mówi Tojibaev.

Przypominamy, że z ekipą z Azerbejdżanu polska „Husaria” rywalizowała w ubiegłym sezonie, przegrywając wyraźnie oba mecze w stosunku 0-5. Miejmy nadzieję, że w zbliżających się rozgrywkach uda się im poprawić ten wyjątkowo niepomyślny bilans, choć mając na uwadze wysoki potencjał sportowy i finansowy rywali nie będzie to łatwe.

ZNANY KULOMIOT ZADEBIUTUJE W LIDZE WSB

WSB

29-letni Grzegorz Pankau (ur. 23 stycznia 1984 roku) to nowy pięściarz w drużynie Hussars Poland. Zawodnik mierzący 183 cm wzrostu i ważący 110 kg będzie walczył w kategorii superciężkiej (+91 kg). Marzy, że poprzez dobre występy w lidze WSB osiągnie kolejny cel, jakim jest występ na igrzyskach.

Pochodzący z Sępólna Krajeńskiego, a od stycznia mieszkający w Chojnicach i trenujący w tamtejszym klubie Gruchała Boxing Team (szkoleniowiec Marcin Gruchała) Grzegorz Pankau to były lekkoatleta, który specjalizował się w pchnięciu kulą. „Życiówka” wynosi 19,38 cm, ale na treningach uzyskiwał nawet w granicach 21 metrów.

- W pchnięciu kulą walczy się tylko z odległością, nigdy z kulomiotami, bo to zbyt wyluzowane chłopaki. Przygodę z tym sportem zakończyłem w lutym 2010 roku, kiedy to zająłem 4 miejsce w halowych mistrzostwach Polski, przegrywając medal o zaledwie 1 centymetr. Od stycznia trenują boks i tylko boks – powiedział nowy pięściarz „Husarii”.

Pankau jest wszechstronnie przygotowany do występów w World Series of Boxing. Jako lekkoatleta mnóstwo czasu spędzał w siłowni, gdzie przerzucił tony ciężarów. Występował w mistrzostwach kraju juniorów do lat 20 i 23 w podnoszeniu ciężarów, startował też, poza pchnięciem kulą, na lekkoatletycznych stadionach w rzucie dyskiem.

- W trakcie swojej kariery kulomioty rywalizowałem na różnych mitynach międzynarodowych z zawodnikami najwyższej półki, jak Reese Hoffa, Christian Cantwell, Yuri Bielonog, David Storl, Ralf Bartels, Adam Nelson i oczywiście z Tomkiem Majewskim, z którym na co dzień trenowałem w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich Miotaczy znajdującym się na obiektach Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie – przyznał bokser.

Ponad 3 lata temu Pankau wziął udział w prestiżowym mityngu Pedro’s Cup w Bydgoszczy. Zwyciężył wtedy mistrz świata z Berlina Amerykanin Christian Cantwell rezultatem 21,36, a Pankau był 8 – 18,92.

- Na mistrzostwach Polski seniorów w hali zajmowałem 4 razy 4 miejsce, a na otwartym stadionie byłem 3 razy na 4 miejscu. Srebrny medal zdobyłem w MP do lat 23 w 2004 roku. W kolejnych latach byłem faworytem, bowiem miałem najlepszy wynik w sezonie, ale znów zajmowałem swoje szczęśliwe 4 miejsce – dodał Pankau, którego kontuzja pozbawiła szans na wyjazd na igrzyska w Pekinie w 2008 roku.

Teraz Grzegorza Pankau czeka bardzo trudne wyzwanie, jakim będzie walka ringowa z gwiazdami WSB. – Z moim sportowym doświadczeniem jestem przekonany, że sobie poradzę. Po miesiącu treningów radziłem sobie z medalistami mistrzostw Polski, to teraz też będzie dobrze. Z każdym dniem jestem mocniejszy – ocenił.

- O Grzegorzu sporo dobrego powiedział mi Marcin Gruchała. Zobaczyłem jego kawałek walki i widzę, że z tego chłopaka mogę coś wyrzeźbić. Tak jak w przypadku Siergieja Kuźmina, którego wybrałem na drafcie w Lozannie po obejrzeniu jednej rundy. Walki w WSB są dosyć dużym obciążeniem psychicznym dla zawodników. Potrzebowałem w składzie przede wszystkim zawodników twardych psychicznie. Dlatego mogę powiedzieć, że ten sezon jest dla całego zespołu dużym wyzwaniem. Nasz cel to wyjście z grupy – powiedział trener Hussars Poland Hubert Migaczew.

SERGIEJ WERWEJKO ZABOKSUJE DLA HUSSARS POLAND

Poland-Hussars

Zwycięzca jubileuszowego 30. Turnieju Feliksa Stamma, Sergiej Werwejko, zadebiutuje w barwach Hussars Poland w zawodowej lidze World Series of Boxing. Zgodnie z nowym regulaminem WSB, pięściarze będą występować w dziesięciu kategoriach wagowych, których limity są identyczne jak w boksie olimpijskim. 25-letni Werwejko rywalizować będzie w wadze superciężkiej w barwach „Husarii”, podobnie jak Grzegorz Pankau.

- Werwejko ma być naszym mocnym punktem drużyny. To wysoki, dobrze wyszkolony technicznie zawodnik. Pankau jest wielką niewiadomą, choć też ma papiery na dobre boksowanie. Zobaczymy czy to wykorzysta – mówi trener Hussars Poland Hubert Migaczew.

W finale zeszłorocznego Memoriału Stamma Werwejko pokonał Anglika Frazera Clarke’a 18:12. Jako jedyny bokser mieszkający i trenujący w Polsce triumfował w tych zawodach.

- Siergiej przyjechał do naszego kraju przed rokiem. Najpierw pracował w cegielni w Płońsku, a później u mojego kolegi na budowie. Właśnie ten znajomy powiedział mi, że warto byłoby zobaczyć chłopaka, który boksował na Ukrainie. Obejrzałem Werwejkę na treningach i już prawie rok razem pracujemy. Sam jestem bardzo ciekaw, jak poradzi sobie w WSB, bowiem to głęboka woda. Ale ja też kiedyś byłem na taką rzucany i przepłynąłem – przyznał szkoleniowiec Werwejki z Legii Warszawa Dariusz Mróz.

Urodzony na Ukrainie Werwejko mierzy 195 cm i waży ponad 100 kg. W przeszłości startował w mistrzostwach swego kraju, ale bez sukcesów. Na polskich ringach wygrywał już m.in. z bardzo mocnym Litwinem Vitalijusem Subaciusem, Niemcem Florianem Schulzem i Tomaszem Duszakiem.

W kat. superciężkiej (+91 kg) Werwejko będzie boksował na zmianę z innym nowym zawodnikiem w teamie Jarosława Kołkowskiego – Pankau. Dotąd ten pięściarz trenował w Boxing Team Chojnice.

- Głównym atutem Grzegorza Pankau jest siła fizyczna. Oprócz boksu, długo trenował również lekkoatletykę. Przez 6 lat reprezentował Polskę w pchnięciu kulą. Jest ogromnie zdeterminowany, aby udowodnić swoją bokserską wartość – stwierdził team menedżer „Husarii” Jacek Szelągowski.

MATEUSZ TRYC NIE ZABOKSUJE DLA „HUSARII”. WYSTĄPI W BUNDESLIDZE

tryc03

Ubiegłoroczny wicemistrz Polski seniorów wagi półciężkiej i dwukrotny młodzieżowy mistrz kraju (81 kg), Mateusz Tryc, który jako jedyny z polskich pięściarzy awansował do ćwierćfinału tegorocznych Mistrzostw Europy w Mińsku, nie będzie w najbliższym sezonie reprezentował barw grupy Hussars Poland. To kolejny po Sergieju Kuzminie, Janie Sudzilouskim i Adilu Aslanovie pięściarz, który nie przedłużył umowy na nowy sezon z drużyną trenowaną przez Huberta Migaczewa.

22-letni pięściarz z Wyszkowa zamiast rywalizować w lidze World Series of Boxing, spróbuje swoich sił w niemieckiej 1. Bundeslidze w barwach beniaminka Box-Club Straubing 1931 e.V. Rozgrywki w Niemczech rozpoczynają się – podobnie jak WSB – w lI połowie listopada. Wcześniej Mateusz wystąpi w biało-czerwonych barwach podczas Mistrzostw Świata w Kazachstanie.

HUSSARS BEZ KUZMINA, ASLANOVA I SUDZILOUSKIEGO

kuzmin01

Siergiej Kuzmin i Jan Sudzilouski w tym sezonie nie będą występować w Hussars Poland w prestiżowych rozgrywkach World Series of Boxing, ale szefowie polskiej drużyny zapowiadają nowe nazwiska w składzie.

- Bardzo chcieliśmy aby z dwójki białoruskich pięściarzy dalej u nas występował Siergiej Kuzimn, ale niestety ze względu na drugą operację oka czeka go dłuższa przerwa w treningach. Jeśli chodzi o Jana Sudzilouskiego, zadecydowały nie tylko względy sportowe – mówią nam szef Husarii Jarosław Kołkowski i trener Hubert Migaczew.

- Jan Sudzilouski miał zbyt wysokie wymagania finansowe. Sportowo to bardzo dobry zawodnik, zaryzykuję stwierdzenie, że w Polsce zdobyłby tytuł mistrzowski. Wystąpi w zbliżających się Mistrzostwach Świata w Kazachstanie – dodał team menager Jacek Szelągowski.

„Husarzy” mieli bardzo dobry pierwszy sezon w lidze WSB. W fazie grupowej wygrali cztery mecze i awansowali do ćwierćfinału. Na tym etapie przeszkodą nie do przejścia okazał się włoski team Dolce&Gabanna Thunder.

Mimo że w składzie w nowym sezonie nie będzie Kuzmina i Sudzilouskiego, prywatnie… sąsiadów z Mohylewa, w kadrze Hussars Poland pojawią się nowi pięściarze.

- Chcemy podpisać kontrakt z co najmniej jednym zagranicznym zawodnikiem. O szczegółach będziemy mogli poinformować już za kilka dni – twierdzą przedstawiciele klubu.

Ciekawie zapowiada się rywalizacja w niższych kategoriach, bowiem Dawid Michelus przenosi się do wagi 60 kg. Do tej pory walczący w kategorii lekkiej pochodzący z Gruzji Adil Aslanov w ogóle nie będzie występował w Hussars Poland.

- Kłopoty z Adilem są natury formalnej, a konkretnie chodzi o brak polskiego paszportu, ani żadnego innego. W poprzednim sezonie boksował tylko w naszym kraju, więc nie było problemu, ale teraz patrząc na terminarz WSB i konieczność wymaganej regulaminem przerwy w startach dla bokserów, nie obyłoby się bez wyjazdów zagranicznych – stwierdził Jacek Szelągowski.

- Poza tym Adil, który mógł rywalizować w wadze 56 kg, zbudował masę mięśniową i na stałe przeszedł do wagi lekkiej, a tę mamy już obsadzoną – dodał Jarosław Kołkowski.

Według trenera Migaczewa, kadra będzie liczyła 20 zawodników, po dwóch w każdej kategorii. – Poza Michelusem, do liderów powinien należeć Tomasz Jabłoński i ktoś nowy z wagi ciężkiej… – mówi szkoleniowiec.

Pierwsze spotkanie „Husaria” rozegra 16 listopada na wyjeździe z zespołem z Rosji. Tydzień później pierwszy mecz w Polsce – przeciwko nowo powstałej drużynie z Kuby, która należeć będzie do faworytów rozgrywek.

ZWYCIĘZCY LIGI WSB ZAPOWIADAJĄ DODATKOWE WZMOCNIENIA

astana01

Dyrektor generalny grupy Astana Arlans, Bolat Mankenow, zapowiedział, że jego team zamierza w nowym sezonie obronić tytuł mistrza ligi World Series of Boxing. Kazachowie, którzy – podobnie jak Hussars Poland – znaleźli się w „grupie śmierci” spodziewają się jeszcze trudniejszych meczów. Dlatego też Mankenow postanowił, że ich zespół musi zostać dodatkowo wzmocniony.

Na przedsezonowy obóz szkoleniowy trenerzy Arlans zabrali aż 29 pięściarzy, którzy do 26 września w pocie czoła rywalizowali o kontrakty na występ w lidze WSB. Następnie wybrańcy szkoleniowców z Kazachstanu zostali skierowani na badania lekarskie, gdzie przeprowadzona została szczegółowa diagnostyka, mająca na celu określenie ich przydatności do sezonu.

- Mogę już powiedzieć, że nowe kontrakty podpisze co najmniej 12 zawodników, którzy występowali w barwach Astana Arlans w ubiegłym sezonie. Dotyczy to także naszych „legionerów”: Chorwatów Hrvoje Sepa i Filipa Hrgovica, Ukraińca Sergija Derewjanczenko oraz Irańczyka Ehsana Rouzbahaniego. Złożyliśmy także ofertę Rumunowi Mihai Nistorowi, ale ją odrzucił i nie zobaczymy go w naszej drużynie w nowym sezonie – powiedział dyrektor generalny Arlans.

Mankenow zapewnił, że mimo tego, iż w jego teamie występują zawodnicy z różnych stron świata, panuje w nim świetna atmosfera i nie ma większych problemów z komunikacją.

- Nigdy nie mieliśmy żadnych problemów z naszymi „legionerami”. Nasz zespół jest międzynarodowy i występują w nim pięściarze wywodzący się z różnych kultur, mówiący na co dzień różnymi językami i wyznający różne religie. Jest to jeden z powodów, dla których wolę scentralizowane podejście do szkolenia. Dzięki temu będąc w grupie na obozach, mają oni więcej czasu by się poznać, pomagać sobie nawzajem, uczyć się wspólnie oraz lepiej i szybciej się zintegrować. Prawie wszyscy nasi menedżerowie oraz dyrektor sportowy mówią w trzech językach, w tym oczywiście po angielsku, więc nie mamy żadnych trudności w komunikacji. W celu ułatwienia życia członkom drużyny zorganizowaliśmy lekcje języka angielskiego dla rosyjskojęzycznych bokserów oraz języka rosyjskiego dla tych, którzy porozumiewają się po angielsku. Powiedziałbym, że udało nam się stworzyć bardzo komfortową atmosferę dla wszystkich, którzy trafili do naszej ekipy, bez względu na ich pochodzenie – zakończył Mankenow.

RAFAŁ PERCZYŃSKI DOŁĄCZYŁ DO „HUSARII”

perczynski02

Dwukrotny brązowy medalista Mistrzostw Polski seniorów, Rafał Perczyński, w nowym sezonie będzie występował w „Hussars Poland” w zawodowej lidze World Series of Boxing.

- Rafał Perczyński jest pierwszym pięściarzem, który dostał się do naszej drużyny poprzez udany występ w turnieju o Puchar Fenixa, czyli imprezie mającej za cel wyszukiwanie utalentowanych zawodników z całej Polski – powiedział trener „Husarii” Hubert Migaczew.

W zawodach rozgrywanych w hali Torwaru Perczyński zmierzył się z innym nowym zawodnikiem jedynego polskiego zespołu w prestiżowej WSB – Damianem Kiwiorem. Kolejny turniej Fenixa, czyli kwalifikacje do „Husarii” już 26 października.

- Pochodzący z Tarnowa Damian Kiwior już wcześniej zgłaszał aspiracje do drużyny, której skład kompletujemy. W lidze będzie występował w wadze 64 kg, zaś Perczyński w 69 kg, podobnie jak Ireneusz Zakrzewski z Jeleniej Góry, wcześniej rywalizujący w kategorii 75 kg – dodał szkoleniowiec.

Do tej pory występujący w Gwardii Warszawa Perczyński ma w swoim dorobku brązowe medale MP w seniorów w 2012 i 2013 roku. Przed dwoma laty zdobył w Lublinie wicemistrzostwo kraju juniorów. Jego pierwszym sukcesem zaś było trzecie miejsce w MP kadetów w 2009 roku, ale jeszcze w wadze do 57 kg i w barwach Legii.

żródło: hussarspoland.com

KOŁKOWSKI O ZMIANIE LICZBY KATEGORII WAGOWYCH W SEZONIE 2013/2014

Kolkowski Jarosla 01

W zeszłym sezonie drużyna Hussars Poland udanie zadebiutowała w lidze World Series of Boxing, której inicjatorem jest AIBA. Podopieczni trenera Huberta Migaczewa wyszli z fazy grupowej i w ćwierćfinale odpadli z mocną ekipą Dolce&Gabbana Italian Thunder. W sezonie 2013/2014 emocji z pewnością nie zabraknie – „Husaria” trafiła do grupy z drużynami Azerbaijan Baku Fires, Astana Arlans Kazakhstan, Mexico Guerreros, Boxing Russia Team oraz Domadores Cuba. Co więcej – pięściarze będą konkurowali aż w dziesięciu kategoriach wagowych!

Menadżer polskiego teamu – Jarosław Kołkowski – skomentował zmiany wprowadzone przez AIBA  w wywiadzie dla oficjalnej witryny rozgrywek. Zapraszamy do lektury.

- Zmiana przepisów dotycząca poszerzenie kategorii wagowych do dziesięciu została pozytywnie przyjęta przez zawodników i bokserskie media. Dlaczego?
JK: Bokserzy i dziennikarze mają świadomość, że jest to szansa na wzrost popularności rozgrywek World Series of Boxing, dołączenie wielu utalentowanych pięściarzy do ligi i stworzenie solidnego filaru nowej ery boksu w AIBA. Pięć kategorii uniemożliwiało starty wielu zawodnikom i WSB było postrzegane jako ciekawa inicjatywa boksu „pół amatorskiego, pół zawodowego”. Wprowadzenie dziesięciu kategorii wagowych to zmieni. Teraz WSB będzie spełniało rolę, dla której zostało zaprojektowane – będzie promować i rozwijać olimpijską odmianę boksu.

- Czy w grupie Hussars Poland są pięściarze, którzy skorzystają na tej zmianie?
JK: Na myśl przychodzi mi Mateusz Tryc oraz Dawid Michelus. Obaj nie konkurowali w swoich naturalnych kategoriach i negatywnie odbiło się to na ich dyspozycji w ringu podczas występów w poprzednim sezonie. Tryc konkurował w kategorii do 73 kilogramów, jednak zbijanie bardzo go osłabiało. Z drugiej strony był za mały, by konkurować w wyższej dywizji. Michelus próbował swoich sił w wadze do 61 kilogramów, gdzie musiał boksować z większymi pięściarzami na dystansie pięciu rund. Zmieniło się to, gdy zbił wagę do najniższej kategorii do 54 kilogramów. Tam niestety musiał się bardzo napracować, by zrobić limit. Teraz Dawid pokaże pełnię swoich umiejętności w swojej naturalnej wadze.

- Są również zawodnicy, którzy są niezadowoleni z nowych przepisów?
JK: Raczej nie… Może Sergiej Kuzmin, jednak jeszcze nie rozmawialiśmy z nim na ten temat. Zobaczymy.

- Czy w którejś kategorii wagowej Hussars Poland ma problem z selekcją zawodników ze względu na to, że jest ich zbyt wielu lub zaledwie paru?
JK: Wątpię, by którykolwiek zespół miał zbyt wielu dobrych bokserów.  Zbyt mała liczba pięściarzy w którejść kategorii… Który zespół chciałby zdradzać swoje słabe punkty?

- Pana zdaniem – czy zmiana kategorii wagowych może wpłynąć na dynamikę niektórych drużyn ligi? Czy są jakieś zespoły, które zmiany dotkną szczególnie?
JK: Teoretycznie, może to być problem dla Argentyny i Meksyku. Te kraje nie mają wielu reprezentantów w najwyższych kategoriach. Trzeba jednak pamiętać, że w World Series of Boxing można dobierać również zagranicznych pięściarzy do drużyn i tak z pewnością wymienione zespoły postąpią.

KOŁKOWSKI O PERSPEKTYWACH HUSSARS POLAND

Jablonski Tomasz 01

- Proszę przyjąć gratulacje z powodu awansu „Husarii” do grona ośmiu najlepszych drużyn ligi World Series of Boxing. Przed startem rozgrywek spora część obserwatorów stawiała Was na straconej pozycji, sugerując, że nie stać Was na jakiekolwiek sukcesy w WSB…
Jarosław Kołkowski: Dziękuję bardzo. Na papierze rzeczywiście to tak wyglądało. Na szczęście ciężka praca zawodników i trenerów w połączeniu z odrobiną strategii dała taki efekt. Mogę mieć tylko nadzieję, że sprawimy kibicom jeszcze niejedną miłą niespodziankę.

- Mecz ćwierćfinałowy z ekipą Dolce & Gabbana Italia Thunder rozegracie 23 marca w Zawierciu. W tym samym miejscu i czasie zaplanowano finały Mistrzostw Polski Seniorów w Boksie, przez co niektórzy z zawodników nie będą mogli wystąpić w tych zawodach. To kolejny dowód na to, że nie wierzono w Wasz sukces?
JK: Do końca nie wiem, z czego to wynikło. Nie chcę szukać winnych, bo mleko się rozlało. Ja ze swojej strony zrobiłem, co mogłem, aby bokserzy na tym nie ucierpieli. Proponowałem w pierwszej kolejności zmianę terminarza WSB. Niestety z uwagi na wymogi telewizji Sky, która transmituje walki D&G Italia Thunder i na współpracy z którą władzom ligi szczególnie zależy, taka zmiana nie była możliwa.

- Nie próbował Pan, jako menedżer grupy Hussars Poland, znaleźć jakiś kompromis z działaczami PZB w sprawie występu tych zawodników w Mistrzostwach Polski?
JK: Oczywiście, że próbowałem. Zaproponowałem, aby 22 marca (piątek) zrobić przerwę w programie Mistrzostw Polski i przesunąć walki półfinałowe oraz finałowe odpowiednio na sobotę i niedzielę. Wówczas w piątek mógłby odbyć się mecz WSB, a wyniki poszczególnych walk decydowałyby o awansie zawodników Hussars Poland do półfinałów Mistrzostw. Nie chciałem, aby nasi zawodnicy walczyli w półfinałach Mistrzostw Polski tylko z uwagi na „zasługi” dla drużyny WSB. Co więcej, byłem gotów poświęcić oglądalność w TVP Sport, która na pewno nie puściłaby meczu na żywo, ponieważ w tym dniu ma się odbyć mecz piłkarski Polska-Ukraina. Jedyne, o co prosiłem to zmiana harmonogramu Mistrzostw i zwolnienie trzech zawodników z obowiązku przechodzenia przez eliminacje i ćwierćfinały. Trzeba przecież pamiętać, że na dzień przed meczem muszą zrobić wagę dla celów WSB i przygotować się kondycyjnie do ciężkiego meczu z nomen omen ubiegłorocznym triumfatorem ligi. Nie wyszło…

- Jakie są konsekwencje takiego obrotu sprawy?
JK: Przede wszystkim tracą zawodnicy, którzy muszą walczyć w meczu WSB. Ja niestety nie mam wyjścia i jasno przedstawiłem chłopakom sytuację, licząc na ich zrozumienie. Po pierwsze, nie możemy jako drużyna pozwolić sobie na walkower, bo taki „luksus” kosztuje 10.000 USD kary. Po drugie, praktycznie wyczerpaliśmy zasoby kadrowe wliczając w to dopuszczalną regulaminowo ilość zmian w składzie. W rezultacie Mazik, Jabłoński i Tryc zostają pozbawieni szansy na medal Mistrzostw Polski, a przecież należą do faworytów w swoich kategoriach wagowych. Jestem jednak przekonany, że przykre skutki „konfliktu kalendarzowego” na tym się kończą. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ktokolwiek usiłowałby zamykać ww. zawodnikom drogę do uczestnictwa np. w tegorocznych Mistrzostwach Europy z uwagi na brak medalu zdobytego w krajowym czempionacie. W tym ostatnim przypadku decyzja powinna należeć do trenera kadry, który ma możliwość konfrontacji kadrowiczów chociażby podczas Turnieju im. Feliksa Stamma.

- Powiedział Pan, że w meczu z drużyną z Mediolanu zaboksują Mateusz Mazik, Tomasz Jabłoński i Mateusz Tryc. Kto oprócz nich stanowić ma o sile „Husarii” w pierwszym meczu ćwierćfinałowym?
JK: Adil Asłanow i Mateusz Malujda.

- Biorąc pod uwagę omawiane wyżej okoliczności awans do ósemki najlepszych ekip ligi WSB – przynajmniej teoretycznie – wydaje się być kresem sportowych możliwości Hussars Poland. Co jednak będzie, gdy pokonacie i tę przeszkodę? Jesteście na to przygotowani? Sportowo, organizacyjnie, finansowo…
JK: Chciałbym mieć takie „zmartwienie”.

- Niezależnie od wyników najbliższych meczy z Italia Thunder możemy mówić o Waszym wielkim sukcesie. Kibice martwią się jednak, czy nie będzie to aby jednorazowa polska przygoda z ligą WSB? Myśli Pan już o kolejnym sezonie?
JK: Tak, zdecydowanie. Prowadzę już rozmowy z telewizją i sponsorami. Czy się uda? Nie wiem. To zależy od wielu czynników. Na pewno na korzyść tego projektu przemawia fakt, że media – może za wyjątkiem BOKSER.ORG – na powrót zajęły się boksem olimpijskim głównie dzięki WSB.

- Co należy zrobić, by poprawić sportową jakość drużyny? Jak będzie wyglądała selekcja zawodników? Obserwujecie konkretnych pięściarzy? Z kim wiążecie długofalowe plany, a z kim po sezonie się pożegnacie?
JK: Tak krawiec kraje… itd. Jestem jednym z niewielu ludzi w polskim boksie, który nie wmawia sobie i innym, że Polska to zagłębie bokserskich talentów, którym zawsze ktoś rzuca kłody pod nogi i że gdyby nie archaiczne władze PZB, to bylibyśmy potęgą na miarę Ukrainy albo Wielkiej Brytanii. „Ławka rezerwowych” nie jest zbyt długa. Selekcja zawodników będzie wyglądała tak, jak do tej pory, tzn. będziemy obserwować wyniki zawodników w zawodach Grand Prix i turniejach międzynarodowych i próbować ściągać do drużyny najlepiej rokujących. Przy czym nie łudzę się, że będziemy w stanie – na razie – wystawiać w lidze 2-3 równorzędne składy. W boksie olimpijskim, przynajmniej wśród seniorów, na palcach jednej ręki można policzyć dobrych zawodników, którzy przynajmniej raz nie walczyli w naszej drużynie. I pewnie nie ma już żadnego z tych dobrych, którego byśmy nie namawiali do współpracy. Nie wszyscy jednak chcą (np. Mateusz Kostecki). O zmianach w składzie mogę jedynie powiedzieć, że mamy już porozumienie z Michałem Cieślakiem, który będzie reprezentował Hussars Poland w wadze ciężkiej w rewanżowym meczu z Włochami. Istnieje też duża szansa, że w przyszłym sezonie w wadze półciężkiej dołączy do nas Krystian Sikora, który na co dzień mieszka w Irlandii i – co tylko częściowo mnie dziwi – bardziej docenia wartość WSB niż większość bokserów w kraju.

- Może się zdarzyć, że najlepsi otrzymają bardziej intratne propozycje z drużyn zagranicznych, względnie od zawodowych promotorów… Nie dzwonią do Pana menedżerowie z innych drużyn z zapytaniami o którychś z „Husarzy”?
JK: O inne drużyny WSB się nie martwię, ponieważ zgodnie z regulaminem w odniesieniu do zawodników polskich mamy prawo pierwszeństwa. Jeżeli chodzi o promotorów zawodowych, to już kilku zawodników się przekonało, że ich oferty nie są tak atrakcyjne, jakby się to na pierwszy rzut oka wydawało. Parafrazując klasyka: jeżeli młody pięściarz myśli, że od razu po przejściu na zawodowstwo zarobi górę pieniędzy, to źle myśli. Poza tym, już dzisiaj mogę zapewnić, że dobre występy w WSB dają szansę także na rozwój kariery zawodowej. Propozycję kontraktu APB (AIBA Pro Boxing) dostał już Mateusz Mazik. Czy z niej skorzysta? Zobaczymy. Na pewno jest, o czym myśleć.

- Przepraszam za niedyskretne pytanie, ale na jakiego rodzaju wynagrodzenia mogą liczyć zawodnicy, którzy występują w rozgrywkach WSB? Jaki jest system ich wynagradzania, względnie kar?
JK: Stawki muszą pozostać tajemnicą. Zawodnicy jednak nie narzekają. Na wynagrodzenie składa się zasadniczo miesięczna pensja i premia za walkę, chociaż zdarza się, że płacimy tylko za walki.

- Na koniec proszę powiedzieć jaki dla Pana – menedżera ekipy – był najtrudniejszy moment w trakcie obecnego sezonu WSB? No i jakie były największe blaski, związane z tą pracą?
JK: Trudne momenty mam praktycznie codziennie. Najtrudniejsze wolę zachować dla siebie, bo to się po prostu wiąże z zachowaniami konkretnych osób. Łatwiej jest mówić o blaskach. Tu na pierwszy plan wysuwa się wygrana z Rosją i zwycięstwo w meczu z Argentyną. W pierwszym wypadku chodziło o pierwsze zwycięstwo – i to z mocną drużyną, i w dodatku z historycznie „bliskim” nam sąsiadem. W drugim – niesamowite emocje związane z poszczególnymi walkami (owacje na stojąco dla Mateusza Malujdy!) i coraz śmielszy przebłysk świadomości, że awans do ćwierćfinałów jest realny. Przecież na początku sezonu też na to nie liczyłem.

- Życzymy Wam sukcesów w meczach ćwierćfinałowych i trzymamy kciuki za kolejny sezon. Mamy nadzieję, że polska drużyna w WSB stanowić będzie o sile odradzającego się boksu olimpijskiego w Polsce i przyczyni się do poprawy wizerunku tej dyscypliny sportu.  
JK: Nie chcę zapeszać, więc nie dziękuję.

Recent Entries »